Idealne do świata, w którym nie istnieją pojęcia obiektywnego dobra i zła.
Czyli, po mojemu, bardzo, ale to bardzo niedobre. Nie tak dawno doszłam do wniosku, że albo ten świat nie dla mnie, albo ja nie dla tego świata. Alternatywa wykluczająca. Dodatkowe założenie - świata, panie, nie zmienisz (prawda poparta empirią osobistą;)
Idealne do świata, w którym nie istnieją pojęcia obiektywnego dobra i zła.
Czyli, po mojemu, bardzo, ale to bardzo niedobre. Nie tak dawno doszłam do wniosku, że albo ten świat nie dla mnie, albo ja nie dla tego świata. Alternatywa wykluczająca. Dodatkowe założenie - świata, panie, nie zmienisz (prawda poparta empirią osobistą;)
Wniosek końcowy - jeden, oczywisty
światła się pod korcem nie chowa, jak wiemy od naszego Pana. Zmieniamy świat, jak sól. Jeśli się światu odbierzemy, któż straci on smak. W Polsce nihilistów jest mało, jednak większość ludzi wie, że jest dobro i zło. W Rzymie chrześcijanie byli wszędzie i zmienili to pogańskie imperium. Dlatego zachęcałam dziewczynki, żeby brały udział w tych debatach. Tym bardziej, że nikt inny nie podjął trudu organizowania dzieciakom dyskusji.
Idealne do świata, w którym nie istnieją pojęcia obiektywnego dobra i zła.
Czyli, po mojemu, bardzo, ale to bardzo niedobre. Nie tak dawno doszłam do wniosku, że albo ten świat nie dla mnie, albo ja nie dla tego świata. Alternatywa wykluczająca. Dodatkowe założenie - świata, panie, nie zmienisz (prawda poparta empirią osobistą;)
Wniosek końcowy - jeden, oczywisty
Mam dokładnie tak samo, ja Koleżanka - normalnie non plus ultra. Żywię tylko nadzieję, że ten świat do którego najwyrażniej nie bardzo pasuję to właśnie "ten świat" w sensie biblijnym
@Kazio - oczywiście i popieram - też bym córkę wysyłała. Temat jednak dużo szerszy, bo w ogóle coraz bardziej zastanawiam się, jak przygotowywać młode pokolenie do życia. Do życia we współczesnym świecie, w którym siłę argumentów zastąpił argument siły. Z pewnością na wojowników. Ale jakimi metodami? Tu już tekst Jorgego był mi dobrą inspiracją - nie może być tak, żeby wróg nas tłamsił - wykluczone. Temat wart oddzielnego wątku. Może go założę, jak już się uporam ze swoją robotą.
A swoją drogą, bardzo jestem ciekawa tematów takiej debaty oksfordzkiej. Zwłaszcza jeśli wynik rozstrzyga głosowanie. Możesz podać przykład?
Debata oksfordzka dla mnie jest OK, bo ma ćwiczyć ludzi do przekonania innych do swoich racji. Tu nie chodzi o prawdę, tylko o ćwiczenie. Świat zawsze był, jaki był. Nasze czasy niewiele tu zmieniły, poza jedną sprawą, na którą los zwrócił uwagę: wszyscy jesteśmy sąsiadami Królowej Angielskiej (a przynajmnniej we własnym mniemaniu) .
Maria napisal(a): nie może być tak, żeby wróg nas tłamsił - wykluczone.
Obawiam się, że ten pogląd nie jest zgodny z katolicyzmem. Przez katolicyzm rozumiem nie katolicką doktrynę jako taką tylko praktyczną naukę promowaną przez panów w różnym wieku w sukienkach czarnych ze szczególnym uwzględnieniem panów starszych i tłustych w sukienkach kolorowych.
Ja raz wziąłem udział w debacie oksfordzkiej i akurat przydzielono mi pogląd, z którym się nie zgadzałem. Wyszukanie argumentów było nietrudne. Znacznie trudniejsze było ich wygłaszanie i przekonywanie do nich bubliki, niejako firmowanie swoją paszczą.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ja raz wziąłem udział w debacie oksfordzkiej i akurat przydzielono mi pogląd, z którym się nie zgadzałem. Wyszukanie argumentów było nietrudne. Znacznie trudniejsze było ich wygłaszanie i przekonywanie do nich bubliki, niejako firmowanie swoją paszczą.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ja raz wziąłem udział w debacie oksfordzkiej i akurat przydzielono mi pogląd, z którym się nie zgadzałem. Wyszukanie argumentów było nietrudne. Znacznie trudniejsze było ich wygłaszanie i przekonywanie do nich bubliki, niejako firmowanie swoją paszczą.
Brrr... Nie wieder Krieg!
I potem Kolega został radcą prawnym, nie wieder?
Zostałem, ale w sumie tylko dwa razy w życiu byłem moralnie zadowolony, że przegrałem proces.
Maria napisal(a): nie może być tak, żeby wróg nas tłamsił - wykluczone.
Obawiam się, że ten pogląd nie jest zgodny z katolicyzmem. Przez katolicyzm rozumiem nie katolicką doktrynę jako taką tylko praktyczną naukę promowaną przez panów w różnym wieku w sukienkach czarnych ze szczególnym uwzględnieniem panów starszych i tłustych w sukienkach kolorowych.
Noji nader chętnie stosowaną przez wielce pobożnych i leniwych uczniów.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ja raz wziąłem udział w debacie oksfordzkiej i akurat przydzielono mi pogląd, z którym się nie zgadzałem. Wyszukanie argumentów było nietrudne. Znacznie trudniejsze było ich wygłaszanie i przekonywanie do nich bubliki, niejako firmowanie swoją paszczą.
Brrr... Nie wieder Krieg!
I potem Kolega został radcą prawnym, nie wieder?
Zostałem, ale w sumie tylko dwa razy w życiu byłem moralnie zadowolony, że przegrałem proces.
Dzięki za ten link, bardzo. poczytuję etapami, bo laptoka w grzedy nie wezme, ale tak nawet lepiej smakuje.
Wspaniały text, ale o scholastyce tyle, co kot napłakał. Za to są inne smaczki.
Abp Wielgus dysponuje wielgą wiedzą ale również wielgim talentem literackim. Przeczytałem toto na głoś Koleżance Małżonce i jeszcze nigdy wsześniej nic tak dobrze misie na głoś nie czytałło.
Komentarz
Nie tak dawno doszłam do wniosku, że albo ten świat nie dla mnie, albo ja nie dla tego świata.
Alternatywa wykluczająca.
Dodatkowe założenie - świata, panie, nie zmienisz (prawda poparta empirią osobistą;)
Wniosek końcowy - jeden, oczywisty
Zmieniamy świat, jak sól. Jeśli się światu odbierzemy, któż straci on smak. W Polsce nihilistów jest mało, jednak większość ludzi wie, że jest dobro i zło.
W Rzymie chrześcijanie byli wszędzie i zmienili to pogańskie imperium.
Dlatego zachęcałam dziewczynki, żeby brały udział w tych debatach. Tym bardziej, że nikt inny nie podjął trudu organizowania dzieciakom dyskusji.
Temat jednak dużo szerszy, bo w ogóle coraz bardziej zastanawiam się, jak przygotowywać młode pokolenie do życia. Do życia we współczesnym świecie, w którym siłę argumentów zastąpił argument siły.
Z pewnością na wojowników. Ale jakimi metodami?
Tu już tekst Jorgego był mi dobrą inspiracją - nie może być tak, żeby wróg nas tłamsił - wykluczone.
Temat wart oddzielnego wątku.
Może go założę, jak już się uporam ze swoją robotą.
A swoją drogą, bardzo jestem ciekawa tematów takiej debaty oksfordzkiej. Zwłaszcza jeśli wynik rozstrzyga głosowanie. Możesz podać przykład?
Świat zawsze był, jaki był. Nasze czasy niewiele tu zmieniły, poza jedną sprawą, na którą los zwrócił uwagę: wszyscy jesteśmy sąsiadami Królowej Angielskiej (a przynajmnniej we własnym mniemaniu) .
Brrr... Nie wieder Krieg!
Resztę Kolega wygrał?
Abp Wielgus dysponuje wielgą wiedzą ale również wielgim talentem literackim. Przeczytałem toto na głoś Koleżance Małżonce i jeszcze nigdy wsześniej nic tak dobrze misie na głoś nie czytałło.