Niewykluczone, że jestem słaby na umyśle, ale co jest złego w konsolidacji?
Ależ ja piłem do ludzi obwiniających wyłącznie państwo o masakrację klasy średniej, więc nie do kolegi. A konsolidacja to trynd poniekąd naturalny wobec choćby powszechnej informatyzacji umożliwiającej centralizację kontroli.
Opór przed zmianami podatkowymi Polskiego Ładu tylko uwypukla polską patologię. Klasę średnią buduje się na produktywności, nie na optymalizacji podatkowej.
celnik.mateusz napisal(a): Opór przed zmianami podatkowymi Polskiego Ładu tylko uwypukla polską patologię. Klasę średnią buduje się na produktywności, nie na optymalizacji podatkowej.
MarianoX napisal(a): Klasę średnią i male firmy na swiecie to przecież dożynają Big Korpo oraz ogólny trend konsolidacji przedsiębiorstw, a nie rządy, trzeba być słabym na umyśle lub zadaniowanym, by tego nie zauważyć.
Niewykluczone, że jestem słaby na umyśle, ale co jest złego w konsolidacji?
Już w starożytności Arystoteles pisał na ten temat. Z punktu widzenia struktury społecznej zdrowe jest istnienie klasy średniej - ludzi ani za bogatych, ani za biednych, tylko w sam raz. Bogaci mogą manipulować polityką pod siebie wbrew interesom reszty społeczeństwa, biedni są za mało sprawczy i często uzależnieni od bogaczy. W krajach trzeciego świata jest właśnie struktura społeczna - garstka bardzo bogatych i mnóstwo biednych. Osobiście dorzuciłbym jeszcze inny element - w dużych przedsiębiorstwach zaczyna się tworzyć logika jakiejś takiej bezduszności, biurokratyczności wraz z wiążącymi się z tym absurdami, natomiast w mniejszych i średnich przedsiębiorstwach na ogół jest bardziej praktyczne podejście.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Natomiast znajomi do dziś cierpią, jak to ich dziadek hrabia pracował jako dorożkarz, czy też może jeździł dorożką. I nie było jasne czy wozak to hrabia czy włościanin, a więc dla uniknięcia nietaktu na wszelki wypadek tytułowano go Panem.
Dla pełnego obrazu satyryczności tej sytuacji dodajmy, że forma "Pan" upowszechniła się wśród włościan dopiero za komuny. Przed wojną mówiło się normalnie, "wy" (ang. "you").
Swoją drogą to też zabawne, bo ang. słówko "you" oddaje się u nas pospolicie jako "ty", co jest o tyle bez sensu, że po angielsku "ty" to jest "thou". Ale ta ostatnia wersja zanikła, bo w Angoli do każdego mówi się "wy", za wyjątkiem Pana Boga, do którego mówi się "Lord" albo "thou".
Bracia szlachta za IRP nawijali do siebie per "ty" no bo jak bracia to bracia. Jeszcze w XIX wieku obowiązywała druga osoba czasem z partkułką "uważasz pan." Thou jest nadal powszechnie używane w Lancashire i Yorkshire.
„You” oznaczające zarówno „ty” jak i „wy” chyba musi być mało wygodne, bo u rednecków wykształciło się „y’all” oznaczające „wy” - wtedy „you” to już jednoznacznie „ty”.
Fajne to rednekowe narzecze. Koknejowe ain't, podwójne przeczenie jak we wszystkich normalnych językach, odróżnienie drugiej osoby liczby pojedynczej i mnogiej.
polmisiek napisal(a): „You” oznaczające zarówno „ty” jak i „wy” chyba musi być mało wygodne, bo u rednecków wykształciło się „y’all” oznaczające „wy” - wtedy „you” to już jednoznacznie „ty”.
Komentarz
Osobiście dorzuciłbym jeszcze inny element - w dużych przedsiębiorstwach zaczyna się tworzyć logika jakiejś takiej bezduszności, biurokratyczności wraz z wiążącymi się z tym absurdami, natomiast w mniejszych i średnich przedsiębiorstwach na ogół jest bardziej praktyczne podejście.
do proboszcza
mówiła
w czeciej liczby mnogiej Oni będą tacy dobrzy
Swojo szoso, Clarkson’s Farm mocno polecam