Skip to content

Czy dzisiejsza młodzież to idioci ?

edytowano February 2022 w Forum ogólne
Taki tekst opublikował Górny: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/586273-najglupsze-pokolenie-w-historii-wchodzi-w-doroslosc

Nie będę rozstrzygał. Na koniec autor sprawę wniósł na poziom zagrożenia ideologicznego, ja chcę zejść niżej, w sprawach praktycznych. Trochę już jestem emerytem, może przejściowo, a może nie, w każdym razie jak już coś robię to takie sprawy pozaoperacyjne. Jedną z nich jest wdrażanie i uczenie młodzieży jak obsługiwać, poruszać się i po co właściwie są ... aplikacje. Narzędzia informatyczne.

Katastrofa edukacji komputerowej polega też na tym, że dzieciaki kompletnie nie potrafią używać ich do pracy. Co mnie totalnie rozwaliło, bo myślałem, że kiedy przyjdą nowe pokolenia będzie można w końcu popracować przy użyciu wielkich dobrodziejstw jakie nowe technologie przynoszą. A gówno tam. Starzy mają bariery nie do przełamania w kontekście poruszania się, a młodzi są oporni na zrozumienie sensu.

«1

Komentarz

  • Temat rzeka... a sumie nie, temat ocean.

    Odpowiadając możliwie najprościej - co do zasady chyba masz rację (Górny też), ale zawsze jest pytanie o:
    1. skalę zjawiska - bo jeśli "najgłupsze pokolenie" ma np. 70% idiotów, a poprzednie miały 60% to literalnie jest najgłupsze, ale ciągle masz 30% nie-idiotów,
    2. sens robienia kalek z USA na polski grunt, a to z uwagi na specyfikę systemów edukacyjnych,
    3. liczbę osób, które kiedyś poszłyby po prostu do prostych prac fizycznych i nie sprawdzilibyśmy ich intelektualnego potencjału

    Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ciągłe gapienie się w smartfon ogłupia. Sam nie mam smartfona w ogóle.
  • edytowano February 2022
    Rozum to, że młodzież jest ogólnie głupia to teza Górnego, nie moja. Ja podałem tylko pewien przykład problemu, który jest kompletnie zaskakujący (przynajmniej dla mnie).

    Ale dygresja być musi, skoro napisałeś to co napisałeś. Chodzi mi o smartfony. Są to narzędzia rewelacyjne, a właściwie ich zawartość, aplikacje. Dzisiejszy świat produkuje nieprawdopodobną ilość danych, jednocześnie zwiększając tempo życia. Narzędzia informatyczne są jedynym sposobem żeby te dane opanować i mieć do nich szybki dostęp (a tego wymaga świat). Na smartfonie te narzędzia mogą być zainstalowane.

    Nie da się skutecznie pracować bez całej tej informatycznej otoczki. Dobrze dobrany, skonfigurowany program, prawidłowo obsługiwany jest najskuteczniejszym narzędziem do efektywnej pracy.

    Pokaż mi swoje notatki, dokumenty a powiem czy skutecznie gromadzisz dane. Pokaż mi swoje zgromadzone dane a powiem ci czy potrafisz skutecznie pracować. A kiedy zmierzę twoją skuteczność tyle ci zapłacę. Tak, dobra praca to w dużej mierze umiejętność panowania nad danymi.



  • Jako że to moja działka obecnie - potwierdzam. Dane, znaczy się.
  • edytowano February 2022
    Amerykański system edukacyjny (przynajmniej szkoły powszechne primary/elementary) jest niejako z konieczności równany pod poziom BLM.

    Oczywiście zjawisko "cyfrowego ogłupienia" jak najbardziej istnieje i jest bardzo groźne na poziomie intelektualnym i duchowym. Wiedział o tym już Stefan Jobs, który swoim dzieciom ograniczyał dostęp do technologii komputerowych.
  • Auto to też narzędzie pracy, ale chyba przebywanie w aucie 100% czasu tak mi się coś wydaje nie rozwija, prawda?
  • Nuale człowiek z natury nie panuje nad danymi, ewolucyjnie nie został do tego dostosowany. Przez całą historię (zdaniem młodoziemców to 6 tys. lat czyli całkiem dużo, zdaniem innych więcej) człowiekowi brakowało danych, więc wypracował sobie dwa podejścia do danych:
    1. Nie przejmować się, rzeczy ważne się zapamięta i wykorzysta, rzeczy nieważne odrzuci albo zapomni.
    2. Gromadzić jak najwięcej danych.

    Jedyne wypracowane dotąd narzędzie do zarządzania danymi to taksonomia: dzielimy pamięć na szufladki, szufladki na jeszcze mniejsze szufladki i każdą nową informację wrzucamy do szufladki, która wydaje się nam stosowna.

    Ja staram się zarządzać danymi ale nie mam metodologii. Przede wszystkim rozpaczliwie przed danymi się bronię odrzucając informacje (moim zdaniem) nieważne a potem staram się tworzyć jakąś metodę ad hoc do weryfikacji ich prawdziwości, inspiruję się bardziej Agathą Christie niż nauką. Dlatego nie korzystam z pejsdzbuka, ćwittera i innych podobnych, nie interesuje się sportem, samochodami i plotkami, wszystko po to by ograniczyć ilość danych.
  • edytowano February 2022
    I jeszcze do Rozuma, to że nie masz smartfona nic nie znaczy w kontekście tego całego wywodu o danych. Dla mnie smartfon (obok praktycznych narządzi typu GPS, aparat) to po prostu końcówka do przeglądania danych, które są akurat mi teraz potrzebne. I nie mam możliwości podejrzenia ich w laptopie. Bo wprowadzam dane raczej w laptopie, generalnie to jest głownie platforma do gromadzenia (połączoną z chmurą), obróbki, analizy i wykorzystywania danych. Smartfon ma plus w tym aspekcie, że zawsze jest ze mną, laptop nie.
  • Ten tekst Górnego to recenzja książki plus przypomnienie artykułu sprzed lat.

    Przeciętny młody posiadacz smartfona jako doskonale przygotowany użytkownik aplikacji do wyszukiwania i zarządzania danych?
    Słabo to widzę. To głównie plotki, pieski, porno i muzyka oraz gierki - kolejność dowolna
  • JORGE napisal(a):
    Rozum to, że młodzież jest ogólnie głupia to teza Górnego, nie moja. Ja podałem tylko pewien przykład problemu, który jest kompletnie zaskakujący (przynajmniej dla mnie).

    Ale dygresja być musi, skoro napisałeś to co napisałeś. Chodzi mi o smartfony. Są to narzędzia rewelacyjne, a właściwie ich zawartość, aplikacje. Dzisiejszy świat produkuje nieprawdopodobną ilość danych, jednocześnie zwiększając tempo życia. Narzędzia informatyczne są jedynym sposobem żeby te dane opanować i mieć do nich szybki dostęp (a tego wymaga świat). Na smartfonie te narzędzia mogą być zainstalowane.

    Nie da się skutecznie pracować bez całej tej informatycznej otoczki. Dobrze dobrany, skonfigurowany program, prawidłowo obsługiwany jest najskuteczniejszym narzędziem do efektywnej pracy.

    Pokaż mi swoje notatki, dokumenty a powiem czy skutecznie gromadzisz dane. Pokaż mi swoje zgromadzone dane a powiem ci czy potrafisz skutecznie pracować. A kiedy zmierzę twoją skuteczność tyle ci zapłacę. Tak, dobra praca to w dużej mierze umiejętność panowania nad danymi.



    Nie ukrywam mam problem z tym odpowiednim gromadzeniem. Jakaś lektura godna polecenia?
  • Wataha napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Rozum to, że młodzież jest ogólnie głupia to teza Górnego, nie moja. Ja podałem tylko pewien przykład problemu, który jest kompletnie zaskakujący (przynajmniej dla mnie).

    Ale dygresja być musi, skoro napisałeś to co napisałeś. Chodzi mi o smartfony. Są to narzędzia rewelacyjne, a właściwie ich zawartość, aplikacje. Dzisiejszy świat produkuje nieprawdopodobną ilość danych, jednocześnie zwiększając tempo życia. Narzędzia informatyczne są jedynym sposobem żeby te dane opanować i mieć do nich szybki dostęp (a tego wymaga świat). Na smartfonie te narzędzia mogą być zainstalowane.

    Nie da się skutecznie pracować bez całej tej informatycznej otoczki. Dobrze dobrany, skonfigurowany program, prawidłowo obsługiwany jest najskuteczniejszym narzędziem do efektywnej pracy.

    Pokaż mi swoje notatki, dokumenty a powiem czy skutecznie gromadzisz dane. Pokaż mi swoje zgromadzone dane a powiem ci czy potrafisz skutecznie pracować. A kiedy zmierzę twoją skuteczność tyle ci zapłacę. Tak, dobra praca to w dużej mierze umiejętność panowania nad danymi.



    Nie ukrywam mam problem z tym odpowiednim gromadzeniem. Jakaś lektura godna polecenia?
    Bym powiedział że książki o robieniu notatek, uczeniu się. Przełożenie tego na komputer jednak jest trudne, aplikacji jest dużo i są takie sobie.
  • Smartfony to uzależniające gunwo, skracają życie podobnie jak papierosy, tyle tylko, ze papierosy zazwyczaj zabierają kilka lat z końcówki życia, a smartfon codziennie po kilka godzin.

    Ale ciężko bez nich teraz funkcjonować, ja na przykład potrzebuję do pracy.

    Eksperymentuję ze smartwatchem, wszystko, co ważne przez zegarek załatwię (poza zdjęciami), a nie da się na nim marnować czasu.
  • Excel, operowanie na tabelach, funkcja wyszukaj.pionowo, tabele przestawne - opanowanie tego to jest poważny kopniak w górę. Instrukcje i kursy w googlach i na YouTubie, moim zdaniem na tym poziomie nie warto płacić.

    Najważniejsze to ćwiczyć na bieżąco, najlepiej na rzeczywistych problemach.
  • Wataha napisal(a):

    Nie ukrywam mam problem z tym odpowiednim gromadzeniem. Jakaś lektura godna polecenia?
    Ja miałem gigantyczny. Wchodziłem w dorosłe życie pozbawiony umiejętności notowania, zbierania danych, gromadzenia, poruszania się, ogólnie byłem bałaganiarzem. Ale też i jestem typem człowieka który działa, jestem absolutnie nastawiony na cel, na ogół, na to co najważniejsze, na taktykę, szczegóły mnie zabijały. I bardzo często nie osiągałem celu właśnie przez nie. Z biegiem czasu nabierałem umiejętności wyłapywania szczegółów istotnych i koncentracji żeby ich nie zgubić, ale cały czas nie jest to moją mocną stroną. Bez narzędzi bym poległ totalnie.

    Powiem tak, to co opisałem odnośnie danych jest sprawą kluczową. Ale jest jakaś grupa osób (tylko naprawdę nie wsadzajmy się w nią życzeniowo) które mogą sobie pozwolić na olewanie pewnych standardów, czy dobry praktyk. Dotyczy to m.innymi ekspertów.

    Dam przykład. Współpracuję z osoba, która jest naprawdę wybitna jeżeli chodzi o aspekty ludzkie, ma gigantyczne doświadczenie w zarządzaniu, HR, wiedzę i intuicję, jest równocześnie totalnie rozpiżdżona jeżeli chodzi o zbieranie danych. Po pierwsze - bo nie jest zdolna do robienia czynności małych i powtarzalnych, zwoje jej się przepalają, po drugie nigdy nie musiała tego robić, w korpo zawsze był ktoś inny od tego, asystenci, podwładni itd. I nie ma możliwości zmiany. Trudno, nie musi, decyzje które podejmuje, albo rady których udziela są na tyle trafione, że to że permanentne mylenie dat, nazwisk, gubienie wszystkiego nie ma znaczenia. No tak, ale to jest ekspert ... Żeby zamieszać - jest to osoba niebywale wręcz skuteczna jeżeli chodzi o wyrobienie się z czymś na czas i w rzeczach dużych, jeżeli ma wsparcie, jest zorganizowana wybitnie. Znaczy jej zespół, bo musi się otoczyć ludźmi. Tak to jest to mityczne 4% ... Taka ciekawostka, kiedy ów osoba zobaczyła na jednym ze spotkań urządzenia o nazwie Remarkable, za parę dni już je miała. I może sobie teraz bazgrać, notować, pisać bez notorycznego gubienia czy zapominania notatników. Więc jakiś postęp jest.

    Sumując. Ja przeszedłem baaaardzo trudną drogę od osoby która nie zbiera danych do takiej, która wszystko zapisuje w programach. Ale miałem motywację gigantyczną, po prostu za dużo przegrywałem. No i pan Bóg zesłał na mnie olśnienie i konsekwencję. Nie mogę inaczej tego wytłumaczyć. Żyje mi się teraz dużo mniej chaotycznie, a co za tym idzie - spokojniej.





  • CobraVerde napisal(a):
    Excel, operowanie na tabelach, funkcja wyszukaj.pionowo, tabele przestawne - opanowanie tego to jest poważny kopniak w górę. Instrukcje i kursy w googlach i na YouTubie, moim zdaniem na tym poziomie nie warto płacić.

    Najważniejsze to ćwiczyć na bieżąco, najlepiej na rzeczywistych problemach.
    Pisanie bezwzrokowe bardzo zwiększa wydajność i zmniejsza zmęczenie, jeżeli musimy dużo pisać. Operowanie skrótami klawiaturowymi podobnie. Kiedyś 20 lat temu w jeden weekend majowy popsuła mi się myszka, nie było gdzie kupić, miałem pracę (korewkts tekstu w Wordzie), więc musiałem się nauczyć działać bez myszki, pouczające, wszystko mozna zrobić, często nawet szybciej.
  • los napisal(a):
    Ja staram się zarządzać danymi ale nie mam metodologii. Przede wszystkim rozpaczliwie przed danymi się bronię odrzucając informacje (moim zdaniem) nieważne a potem staram się tworzyć jakąś metodę ad hoc do weryfikacji ich prawdziwości, inspiruję się bardziej Agathą Christie niż nauką. Dlatego nie korzystam z pejsdzbuka, ćwittera i innych podobnych, nie interesuje się sportem, samochodami i plotkami, wszystko po to by ograniczyć ilość danych.
    Jeszcze raz podkreślę, nie do wszystkich te uwagi o gromadzeniu danych są zasadne. Niektóre zawody, stanowiska czy określone role nie wymagają samodzielnego zbierania danych (albo zupełnie jest to pomijalne). Ale to mały margines. No i ty chyba od dawna jesteś na pozycjach eksperckich, więc wiesz ... Natomiast zdecydowana większość ludzi jeżeli sztukę zbierania danych opanuje ma już bardzo solidną podstawę do osiągania sukcesów zawodowych.

    A co do uciekania od szumu informacyjnego to chyba masz rację. I coś mi się wydaje, że to jest powoli tendencja. Np. fejsbuk dla wielu osób to już komunikator bardziej lub portal do wymiany informacji odnośnie swoich wąskich zainteresowań. Okres sieczki już się skończył, ludzie są przeładowani.

  • Młodzież w ogóle nie jest zainteresowana informacja, TikTok to czysta forma, zero informacji.
  • edytowano February 2022
    Przemko napisal(a):

    Pisanie bezwzrokowe bardzo zwiększa wydajność i zmniejsza zmęczenie, jeżeli musimy dużo pisać. Operowanie skrótami klawiaturowymi podobnie. Kiedyś 20 lat temu w jeden weekend majowy popsuła mi się myszka, nie było gdzie kupić, miałem pracę (korewkts tekstu w Wordzie), więc musiałem się nauczyć działać bez myszki, pouczające, wszystko mozna zrobić, często nawet szybciej.
    Mam 3 monitory, ze stacją dokującą. I w domu i w pracy, po takim zestawie. Śmieli się ze mnie, że to wygląda jak w Gwiezdnych Wojnach. Śmiejcie się śmiejcie pomyślałem, nie zdajecie sobie sprawy o ile ja sprawniej wszystko robię. Dziś wielu monitorów używają wszyscy w firmie, bez zmuszania. W każdym razie taki duperel polegając na przesuwaniu zawartości z ekranu na ekran w postaci Windows+Shift+Strzałka nieprawdopodobnie mnie ucieszył. Ale jeszcze za mało skrótów używam, gdzieś w głowie opór.

  • edytowano February 2022
    Przemko napisal(a):
    Młodzież w ogóle nie jest zainteresowana informacja, TikTok to czysta forma, zero informacji.
    Czasami odnoszę wrażenie, że młodzież nie jest zainteresowana zbieraniem informacji również w pracy ...
  • loslos
    edytowano February 2022
    Młodzież to ludzie bierni (mimo że ruchliwi) i plastyczni, przyjmują to, co świat im poda. Kto z dorosłych nauczy ich zarządzania informacją? Który uniwersytet, który celebryta, który mędrzec? Nikt. Nawet ja odrzucam informację w sposób intuicyjny a nie systemowy, tak jak człowiek uciekający przed zalewającą go falą.
  • edytowano February 2022
    los napisal(a):
    Młodzież to ludzie bierni (mimo że ruchliwi) i plastyczni, przyjmują to, co świat im poda. Kto z dorosłych nauczy ich zarządzania informacją? Który uniwersytet, który celebryta, który mędrzec? Nikt.
    No masz rację. Ale dalej nie brnijmy w tym kierunku, bo będziemy musieli sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie ...

  • JORGE napisal(a):
    los napisal(a):
    Młodzież to ludzie bierni (mimo że ruchliwi) i plastyczni, przyjmują to, co świat im poda. Kto z dorosłych nauczy ich zarządzania informacją? Który uniwersytet, który celebryta, który mędrzec? Nikt.
    No masz rację. Ale dalej nie brnijmy w tym kierunku, bo będziemy musieli sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie ...

    W tekście też jest o tym - młodzi nie wierzą że informacja jest do czegoś potrzebna, można ją natychmiast pozyskać z internetu. Oczywiście to złudne, bo trzeba ją najpierw znaleźć a potem zweryfikować. To złudzenie że jak dostęp do informacji jest szybki to nie trzeba jej mieć w głowie jest starsze niż internet. Miałem na studiach takiego nauczyciela matematyki że statystyką który na pierwszych zajęciach powiedział, że na egzamin można przynieść własne notatki. To była oczywista pułapka, można było się zorientować min. po tym że chodziło z nami kilku drugorocznych. Oczywiście większość się nabrała i w pierwszym terminie nie zdał prawie nikt.
  • edytowano February 2022
    Wataha napisal(a):
    Ten tekst Górnego to recenzja książki plus przypomnienie artykułu sprzed lat.

    Przeciętny młody posiadacz smartfona jako doskonale przygotowany użytkownik aplikacji do wyszukiwania i zarządzania danych?
    Słabo to widzę. To głównie plotki, pieski, porno i muzyka oraz gierki - kolejność dowolna
    No właśnie chyba tak. Do tego nieodczuwanie potrzeby zbierania danych jeżeli coś można znaleźć w internecie. Pokaż katalog ? "Nie mamy papierowych". Ok - myślę - no dobra, może nie ma sensu papier, faktycznie. To pokaż na monitorze ... Co robisz ? - pytam zdziwiony. "No szukam katalogu, wchodzę na stronę producenta." I wklepuje nazwę w Googlach. Za każdym razem ? Przecież używasz tego katalogu codziennie ! I zdziwienie w oczach, jakby moje podsumowanie nie miało nic wspólnego z tematem.

    Eksperymentalne zostawienie dzieci samym sobie tak się właśnie kończy. Od małych idiotyzmów, kompletnie debilnego marnotrawstwa czasu, po wielkie wtopy. Przerabialiśmy to w firmie przez parę ostatnich lat, na rożne sposoby, z wychowywaniem włącznie, wdrażaniem w standardy i uczeniem oddychania. I był to bardzo wartościowy i kosztowny proces. I teraz już wszystko wiemy, nowe rekrutacje idą na 35+. Dzieci oddajemy ich rodzicom.
  • edytowano February 2022
    Kolega @Wataha ujął sens.

    „To głównie plotki, pieski, porno i muzyka oraz gierki – kolejność dowolna”.

    To nie ma nic wspólnego z programami użytkowymi.

    Każdy program musi być intuicyjny już z naszą zdobytą wiedzą jak mamy go szybko opanować. Albo ktoś nas musi wprowadzić, albo już z czegoś *podobnego* korzystaliśmy.

    Kiedyś zainstalowałem darmowego *open source* CAD-a w domu. Narysowanie prostych rzeczy zajęło mi – Boże kochany tyle czasu, za dużo. Jestem przyzwyczajony do autocada/zwcada. Nawet draft sight, który jest trochę durnowaty nie nastręczał mi tylu problemów co ten darmowy. Wszystko w tym programie było *po swojemu*. Może, jakby to był mój pierwszy raz to nawet byłoby mi łatwiej.

    Także to, że ktoś używa telefonu to nie znaczy, że jest obeznany z każdą technologią.

    To tak, jakbym ja powiedział, że znam się na kompie, bo go używam. Szeroki temat, na wszystkim się znać człowiek nie będzie.

    Siedzę na open BSD i potrafię zrobić sporo ciekawych rzeczy. Co nie znaczy, że pewne proste zadania nie nastręczają mi pod windowsem problemów. Z drugiej strony nigdy się nie przyzwyczaiłem do gimpa (program graficzny), tak mocno mam *typowe* działanie painta zapadłe w głowie. Intuicyjne odruchy są zbyt silne ;-).

    ___

    To jest w mojej opinii problem wdrożenia pracownika. Druga rzecz – jak nikt nie chce używać jakiegoś narzędzia, to może nie jest ono po poznaniu go wcale takie dobre i przyjemne. Wręcz nastręcza więcej problemów.

    Pomimo mojej słabej opinii o dzisiejszych młodych ludziach to. Nie oczekiwałbym, że ktoś, kto nie miał nigdy styczności z jakimś konkretnym programem. Będzie w nim wymiatał, bo ma telefon.

    Osobiście nie dostrzegam umiejętności radzenia sobie na poziomie – znajdę instrukcję obsługi narzędzia i spędzę wiele godzin, czytając, eksperymentując, i ucząc się, u większości ludzi ( nie tylko młodych ).
  • edytowano February 2022
    posix napisal(a):
    Pomimo mojej słabej opinii o dzisiejszych młodych ludziach to. Nie oczekiwałbym, że ktoś, kto nie miał nigdy styczności z jakimś konkretnym programem. Będzie w nim wymiatał, bo ma telefon.

    Osobiście nie dostrzegam umiejętności radzenia sobie na poziomie – znajdę instrukcję obsługi narzędzia i spędzę wiele godzin, czytając, eksperymentując, i ucząc się, u większości ludzi ( nie tylko młodych ).
    Od młodych ludzi oczekiwałem braku bariery podstawowej umiejętności obsługi komputera i ogólnej otwartości na stosowanie elektroniki w pracy. To pierwsze faktycznie ma miejsce, ale otwartość ... Pieprzone karteczki i długopis, oraz wiara że moja czaszka jest w stanie przyjąć każdą ilość informacji, to niestety cechuje i młodych, i starych. A w komputerze to nie nie, bo trzeba klikać, wpisywać. Jednym z wyjątków był młody praktykant, który sam z siebie używał Everynote (wg mnie bardzo dobry program do notowania, używam od dawna w prywatnych sprawach) i był świetnie oblatany i chętny do używania Excella.

    I w pełni zgadzam się z posixem, podstawowym problem z oprogramowaniem w firmie jest fakt złego wdrożenia. Na etapie samego dostosowania programu do procesów w firmie, ale też i braku należytego przeszkolenia. Oczywiście opór przed zmianą jest gigantyczny, ale to mamy wszyscy. Zrozumiałe. Natomiast kompletnie nie rozumiem braku aktywności w zmianach, usuwaniu problemów z użytkowaniem programów. Będą robić tysiąc razy tą samą durną czynność, tracąc czas, kiedy można coś usprawnić, albo zgłosić do usprawnienia. Zostawiłem swego czasu niedokończony pewien proces, ale działający, z całkiem sprawnym narzędziem/programem. Pracownicy spatologizowali go to do tego stopnia, że nie da się używać programu, a i cały proces szlag trafił. W sumie to była wyłącznie moja wina, nie można tak robić, ale pokazało też jak młody zespół sobie radzi. Nie poradzili kompletnie. Wyszło też, że tak naprawdę np. kompletnie nie rozumieją i nie widzą potrzeby w CRMie, im wystarczą karteczki przy monitorze. Jakież moje rozczarowanie, byłem właśnie przekonany, że pokolenie elektroniki inaczej podejdzie. No cóż, albo się dostosują, albo wypadają.



  • edytowano February 2022
    U mnie w korpo na kilkanaście zespołów obsługujących ruch wymagający pracy na stanowiskach wielomonitorowych i jednoczesnej obsługi kilku programów na raz (przeglądarka, CRM, komunikatory, programy do pracy zespołowej, rozbudowane bazy wiedzy, raportowanie itp.) pod silną presją czasu jedne z najlepszych wyników ma grupa złożona z osób 50+. Co istotnie nie mają oni dłuższego stażu pracy na podobnych stanowiskach niż osoby sporo młodsze.

    Co do everynote to bardzo dobry pomysł (ja akurat używam podobnego google keep). W ogóle warto zapisywać sobie offline wszelkie istotne informacje znalezione w sieci - mi się to wielokrotnie sprawdziło przy rozwiązywaniu rozmaitych problemów z systemem lub oprogramowaniem. Poleganie na wyszukiwarce (jak będzie potrzeba, to znowu to znajdę) jest zawodne, bo po jakimś czasie pewne strony i wpisy, które kiedyś nam pomogły, znikają lub giną w zalewie innych, często nieprzydatnych i mylących informacji.
  • edytowano February 2022
    Ja prywatnie używam notesu. Bo lubię, wpisuję sobie cytaty z Biblii etc. Ale w obecnej pracy porzuciłem papier w 100%. Wszystko w lapku, one nocie, excelach (mocno też się podszkolilem w arkuszami i już nieźle klikam, choć że skrótami klawiszowymi wiem że może być lepiej i szybciej). Notatki ze szkoleń i spotkań? Windosowskie stickersy, potem sobie obrabiam i kopiuję do odpowiednich plików.
  • Nie wydaje mi się, że obecne pokolenie jest jakoś specjalnie głupsze od tego, które my tworzyliśmy. Różnica leży w tym, że dzięki narzędziom głupota stała się lepiej widoczna (kiedyś głupek hałasował na kwadracie, dzisiaj w necie).
    Komputer, to narzędzie, smartfon to narzędzie, nóż to narzędzie, jedne bardziej niebezpieczne inne mniej.
    Co do zalewu danych, współczesne narzędzia poprawiły możliwości ich zbierania i katalogowana, ale taka potrzeba istniała od dawna, patrz Biblioteka w Aleksandrii, czy fakt, że większość matematyki używanej w Data Sience powstała w zeszłym tysiącleciu, a i to nie pod sam koniec
  • Jeżeli potocznie głupotą określa się brak np wiedzy to z racji obniżania wymagań w edukacji tej wiedzy jest coraz mniej
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    większość matematyki używanej w Data Sience powstała w zeszłym tysiącleciu, a i to nie pod sam koniec
    Algebra macierzy, metoda najmniejszych kwadratów, rozkład gaussowski i inne... Wszystko tak gdzieś przez XIX wiek, z wieku XX chyba nic nie ma. I nie jest tego za dużo, do opanowania w czasie studiów licencjackich.

  • Wataha napisal(a):
    Jeżeli potocznie głupotą określa się brak np wiedzy to z racji obniżania wymagań w edukacji tej wiedzy jest coraz mniej
    Informacje encyklopedyczne, choć przydatne, to nie wiedza.
    Jorge i los opisali, co powinno być celem współczesnej edukacji.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.