Temat o Argentynie
Zakładam, żeby nie kontynuować w wątku piłkarskim wątków społecznych, kulturowych, politycznych.
Zacznę subiektywnie - z czym mi kojarzyła się Argentyna? Oprócz piłkarzy oczywiście...
Ogólnie przed 2013 r. to był dla mnie typowy latynoski kraj, z trzema wyróżnikami: (1) wyjątkowo wysokim odsetkiem białych, (2) regularnymi kryzysami finansowymi kończącymi się bankructwem kraju, (3) muzyką, której nigdy nie lubiłem - tango, Piazzola, Ginastera (musical "Evita" napisał Brytyjczyk, nie liczy się )
W 2013 r. jak wybrali Bergoglia na Papieża, postanowiłem się zagłębić bardziej. A jednak nie było to takie proste. W Polsce nigdy nie wyszła monografia o historii Argentyny, na wzór np. tej, którą napisał Kula o Brazylii, przynajmniej wtedy. O historii można było poczytać albo między wierszami książek o Franciszku, które zacząłem czytać, albo z luźnych artykułów w internecie. Anglojęzyczny internet tez nie miał obszernych informacji, np. o Peronie chyba na tamte czasy nawet po angielsku nie było porządnej monografii. Można natomiast sięgnąć po literaturę, pożyczyłem wtedy Borgesa, niezły pisarz, ale nie tak dobry jak np. Llosa. Na pewno lepszy niż Marquez, porównywać z Coelho czy Cortazarem nie będę, bo ich nie czytałem.
Z tego, co o tym kraju przeczytałem, żaden polityk, mąż stanu nie zdobył mojej sympatii. Peron - populista, który zadłużył kraj i przyjmował nazistów. Videla - przeciętny dyktator, tyle że strzelał do komuchów, a nie katolików. Menem - podobno konwertyta na katolicyzm (wtedy wymagała tego konstytucja, żeby zostać prezydentem), potem pochowany na muzułmańskim cmentarzu. Kirchnerowie - lewacy z antyamerykańską obsesją. Na koniec Macri, tam uchodzący za konserwatystę, praktycznie osobiście doprowadził do małżeństw homoseksualnych i legalizacji aborcji. Tego aktualnego to już nawet nie zgłębiałem, na forum przeczytałem, że ma syna drag queen, serio zero zdziwień.
Nic w tym kraju nie znalazłem inspirującego intelektualnie czy kulturowo. Widziałem 2 filmy, obu dałem 8/10, co jest bardzo pozytywną oceną, dobrze się oglądało, ale nie były to żadne kamienie milowe kinematografii. Muzyki stamtąd nie lubię, jak już pisałem. Dla porównania Meksykanie mają jednak Manuela Ponce, Brazylijczycy Heitora Villę-Lobosa, a Peruwiańczycy wspaniałe barokowe kompozycje.
Co do katolicyzmu argentyńskiego... wskazany wyżej Borges był agnostykiem, którykolwiek z tych prezydentów jakoś nie kojarzy mi się z obrońcą wiary. Świętego nie kojarzę stamtąd żadnego (tzn. zapewne są, można wygóglać, jednak sam fakt, że żadnego nie znamy z pamięci też o czymś mówi).
Na koniec Papież.
Uważam, że często niesprawiedliwie atakujecie Franciszka, mocno przesadzacie w ocenach, zwłaszcza zarzucacie mu rzeczy, które płazem puszczacie u innych. Nie jestem jakimś jego wielbicielem, starałem się go lepiej zrozumieć i tyle. Ale na tym tle, ze wszystkimi jego wadami, Papież to i tak chyba najlepsze co wyszło z Argentyny.
Tzn. z ludzi, wina i wołowina, jakie stamtąd przyjeżdżają bywają bardzo dobre.
Zacznę subiektywnie - z czym mi kojarzyła się Argentyna? Oprócz piłkarzy oczywiście...
Ogólnie przed 2013 r. to był dla mnie typowy latynoski kraj, z trzema wyróżnikami: (1) wyjątkowo wysokim odsetkiem białych, (2) regularnymi kryzysami finansowymi kończącymi się bankructwem kraju, (3) muzyką, której nigdy nie lubiłem - tango, Piazzola, Ginastera (musical "Evita" napisał Brytyjczyk, nie liczy się )
W 2013 r. jak wybrali Bergoglia na Papieża, postanowiłem się zagłębić bardziej. A jednak nie było to takie proste. W Polsce nigdy nie wyszła monografia o historii Argentyny, na wzór np. tej, którą napisał Kula o Brazylii, przynajmniej wtedy. O historii można było poczytać albo między wierszami książek o Franciszku, które zacząłem czytać, albo z luźnych artykułów w internecie. Anglojęzyczny internet tez nie miał obszernych informacji, np. o Peronie chyba na tamte czasy nawet po angielsku nie było porządnej monografii. Można natomiast sięgnąć po literaturę, pożyczyłem wtedy Borgesa, niezły pisarz, ale nie tak dobry jak np. Llosa. Na pewno lepszy niż Marquez, porównywać z Coelho czy Cortazarem nie będę, bo ich nie czytałem.
Z tego, co o tym kraju przeczytałem, żaden polityk, mąż stanu nie zdobył mojej sympatii. Peron - populista, który zadłużył kraj i przyjmował nazistów. Videla - przeciętny dyktator, tyle że strzelał do komuchów, a nie katolików. Menem - podobno konwertyta na katolicyzm (wtedy wymagała tego konstytucja, żeby zostać prezydentem), potem pochowany na muzułmańskim cmentarzu. Kirchnerowie - lewacy z antyamerykańską obsesją. Na koniec Macri, tam uchodzący za konserwatystę, praktycznie osobiście doprowadził do małżeństw homoseksualnych i legalizacji aborcji. Tego aktualnego to już nawet nie zgłębiałem, na forum przeczytałem, że ma syna drag queen, serio zero zdziwień.
Nic w tym kraju nie znalazłem inspirującego intelektualnie czy kulturowo. Widziałem 2 filmy, obu dałem 8/10, co jest bardzo pozytywną oceną, dobrze się oglądało, ale nie były to żadne kamienie milowe kinematografii. Muzyki stamtąd nie lubię, jak już pisałem. Dla porównania Meksykanie mają jednak Manuela Ponce, Brazylijczycy Heitora Villę-Lobosa, a Peruwiańczycy wspaniałe barokowe kompozycje.
Co do katolicyzmu argentyńskiego... wskazany wyżej Borges był agnostykiem, którykolwiek z tych prezydentów jakoś nie kojarzy mi się z obrońcą wiary. Świętego nie kojarzę stamtąd żadnego (tzn. zapewne są, można wygóglać, jednak sam fakt, że żadnego nie znamy z pamięci też o czymś mówi).
Na koniec Papież.
Uważam, że często niesprawiedliwie atakujecie Franciszka, mocno przesadzacie w ocenach, zwłaszcza zarzucacie mu rzeczy, które płazem puszczacie u innych. Nie jestem jakimś jego wielbicielem, starałem się go lepiej zrozumieć i tyle. Ale na tym tle, ze wszystkimi jego wadami, Papież to i tak chyba najlepsze co wyszło z Argentyny.
Tzn. z ludzi, wina i wołowina, jakie stamtąd przyjeżdżają bywają bardzo dobre.
Otagowano:
1
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Jakie oni tam mają powiązania?
pisal o USAnskich metodach jak z CCCP. o biedzie i słabych obyczajach w okręgach kopania surowców
ale i dobrych winach
Tel: (+598) 2914 8000. Email: atencionalconsumidor@fenedur.com www.fenedur.com
Kropelka® - Wszystkie prawa zastrzeżone.
(2) A tych dwóch sobie sprawdzę.
No i przekonywująca jest teza, że to w sumie nieciekawy kraj.
Odnośnie braku znanych ludzi: przez moment przemknął mi przez myśl Laszlo Biro i pierwsza fabryka kulkowego założona właśnie w Argentynie, ale przecież Biro z pochodzenia był Węgrem i wyjechał z nich już jako dorosły.
Ale byłem raz w Buenos Aires na Światowym Kongresie Leśnym, naście lat temu.
W Argentynie byłem kilka razy w BA i okolicach. Miasto bardzo ładne, europejskie, czyste, przestronne. Sporo ciekawej architektury, ale dość prowincjonalne. Wysoko w rankingach „jakości życia”.
Nie ma kraju latynoskiego, tak jak nie ma kraju europejskiego. Argentyna wyróżnia się populacją pochodzenia europejskiego, chyba koło 80%. W BA w zasadzie widziałem samych białych. Zupełnie inaczej niż w Brazylii, czy Meksyku.
Argentyńczycy mają w Ameryce Południowej opinię mało przystępnych i zadzierających nosa, ale Polakom chyba łatwo się dogadać.
Ja byłem tylko w stolicy, ale znajomi którzy zwiedzili Argentynę turystycznie byli zachwyceni naturą. Jeden z najbardziej „biodiverse” krajów świata, z pustyniami, wysokimi górami, klimatem od tropikalnego po polarny. Argentyna, z podobną populacją co Polska, jest 9 razy większa od Polski.
Z mojej działki energetycznej, poziom zaawansowania technicznego podobny do Polski.
Co zaś do wina, to opowiadał mi kuzynek histoeryę żałosną swojego OMC teścia. Ovaj, onże pan udał się do boskiego Błenosa, tamże zasiadł w zakładzie gastronomicznym i tak do kelnera rzecze:
-- Daj pan najdroższe wino w tej budzie. Ino migiem, bom spragniony!
Ten zniknął, po jakimś czasie wniknął z powrotem, okazał omszałą flaszę i mówi:
-- Pszepana, ta butelezi kosztuje dziesięć tysięcy dolków, tak?
-- Hm... Tego, eee... w takim razie pozwoli pan wino stołowe, tja.