Skip to content

Drugie kadencje

edytowano November 2023 w Forum ogólne

To jest wątek porównawczy, żebyśmy mieli świadomość, jak przeciętnie wypadają drugie kadencje i zwłaszcza wyniki partii rządzącej po ich zakończeniu.

Na początek wygrane - w rozumieniu zachowania władzy - wybory po II kadencji Blaira.

Wielka Brytania maj 2005 r.

Labour 35,2% (-5,5%)
Cons 32,6% (+0,7%)
LibDem 22,0% (+3,7%)

Labourzyści zachowują władzę dzięki JOW i wyjątkowo korzystnemu wykrojeniu okręgów (np. w samej Anglii mieli mniej głosów niż torysi ... i więcej mandatów).

Są to czasy prosperity. Wzrost gospodarczy był przez całą kadencję, utrzymywał się na poziomie 1,8%-3,2%, co dla krajów rozwiniętych jest bardzo dobrym wynikiem. Inflacja była mniejsza niż 2%. Bezrobocie utrzymywało się na poziomie ok. 5%. Pracowników w ogóle brakowało, otwarli granice dla imigrantów z nowoprzyjętych krajów dużo szybciej niż musieli. I rynek pracy ich wchłonął.

Rząd nie podjął w zasadzie żadnej decyzji, która oburzałaby obywateli, nie było jakichś skandali obyczajowych itd. Poza jedną kwestią - Blair poparł wojnę w Iraku, a sporo obywateli było jej przeciwnych. Przy innym systemie wyborczym straciłby władzę tylko z tego jednego powodu.

(opłaty za studia Labourzyści wprowadzili już za pierwszych rządów, więc nie liczę na poczet II kadencji, zamachy w londyńskim metrze w 2005 r. były już po wyborach, też nie liczę)

cdn.

Otagowano:

Komentarz

  • edytowano November 2023

    Bardzo podobna historia jest z Aznarem. Podobny czas, okoliczności i wyniki. Tylko inny system wyborczy i bardziej zjednoczona opozycja.

    Hiszpania, marzec 2004 r.
    po II kadencji Aznara (PP)

    PP 37,7% (-6,8%)
    PS 42,6% (+8,4%)
    IU (komuniści) 5,0% (-1,0%)
    CiU (katalońska centroprawica) 3,2% (-1,0%)
    ERC (katalońska lewica) 2,5% (+1,7%)

    Wskaźniki gospodarcze za Aznara były bardzo dobre. Bezrobocie wynosiło 11%, w czasie II kadencji mniej więcej na tym poziomie się utrzymywało [edit: z perspektywy dzisiejszej Polski to się wydaje dużo, ale dla Hiszpanii ostatnich 30 lat to było blisko dolnego rekordu]. Podczas pierwszej obniżyło się z poziomu 22%, czyli dwukrotnie. Wzrost gospodarczy był co roku, wahał się od 2,7% do 5,2%. Inflacja była bardzo stabilna, wynosiła ok. 3%.

    Problemy Aznar miał dwa. Jeden był ten sam, co w przypadku Blaira, wojna w Iraku. Tyle że społeczeństwo hiszpańskie było jej prawie całe przeciwne, w UK pewnie wyraźna większość, ale opinie były podzielone. Drugim była sprawa UE. Aznar co do zasady był prounijny, zresztą w czasie II kadencji przyjęto euro (wtedy jeszcze bez istotnych negatywnych skutków - o tym będzie w kolejnym odcinku, czyli o Zapatero). Natomiast pod koniec kadencji wyszła sprawa tzw. Traktatu Konstytucyjnego, gdzie zaproponowano system tzw. podwójnej większości (ostatecznie przeforsowany w Traktacie Lizbońskim). Aznar i Miller (ówczesny premier Polski) byli temu przeciwni, z dość oczywistych względów, tzn. dotychczasowy system liczenia głosów wypracowany w Nicei dawał realną siłę głosu Polski / Hiszpanii na ok. 8%, nowy na ok. 5-6%, przy jednoczesnym wzroście siły głosu Francji i zwłaszcza Niemiec. Europa robiła sporo, żeby te osoby usunąć, a ich następcy (Zapatero i Belka) nie oponowali już Traktatowi Konstytucyjnemu. W tamtym czasie zresztą oba społeczeństwa były bez pamięci zakochane w UE. Traktat przepadł potem w 2005 r. w referendach we Francji i Holandii.

    Ale dominuje przekonanie, że to pierwszy problem go wykończył. Kilka dni przed wyborami miały miejsce zamachy na dworcu Atocha w Madrycie, które publika uznała za efekt zaangażowania w Iraku.

  • <3 jakby kolega tylko na górze wpisu dawał o jaki kraj chodzi.

  • edytowano November 2023

    @MiejSen powiedział(a):
    <3 jakby kolega tylko na górze wpisu dawał o jaki kraj chodzi.

    Uzupełniam, faktycznie nie było. Jak ktoś nie śledzi polityki wewnętrznej w innych krajach albo ma słabszą pamięć, to lepiej dopisać... zwłaszcza że wątek zakładam będzie rozwojowy, przejdziemy potem do wyborów w Macedonii czy gdzieś itd. Na razie startuję od (1) względnie dużych krajów, (2) ze współczesności - czyli XXI wiek, (3) mocno spolaryzowanych scen politycznych, np. czyli nie będziemy tu rozstrząsać przykładu Austrii, gdzie dwie główne partie mają z przerwami wielką koalicję od ca. 70 lat.

  • Stronach - to było dziwaczne zjawisko na scenie austriackiej.

  • Podbijam, bo jedyne co warto czytać tu ostatnio.

  • Jest całkowita swoboda nieczytania forum. Podejrzewam, że korzysta z niej ogromna większość ludzi na świecie.

  • edytowano December 2023

    Zostajemy w Hiszpanii, ale zmieni się praktycznie wszystko.

    Hiszpania, listopad 2011 r.
    po II kadencji Zapatero

    PSOE (Zapatero) 28,8% (-15,5%)
    PP 44,6% (+4,5%)
    IU-LV (coś jak Partia Razem) 6,9% (+3%)
    UPyD (centrolewica antyseparatystyczna) 4,7% (+3,5%)
    CiU 4,2% (+1,1%)
    reszta małe partie regionalne i separatystyczne.

    Zapatero o ile w miarę gładko przeszedł przez pierwszą kadencję (2004-2008), to w drugiej napotkał go spory problem w postaci tzw. kryzysu strefy euro, gdzie Hiszpania obok Grecji, Irlandii, Włoch i Portugalii miała największe problemy. Pamiętacie, jak to uroczo nazwano na północy? PIIGS, S to właśnie Spain, Hiszpania.
    O ile inflacja wahała się od minimalnej deflacji do 3,2%, o tyle reszta wskaźników to był już dramat. Wzrost gospodarczy już w 2008 r. spadł do 0,89%, potem był spadek (!) o 3,8%, minimalny wzrost w 2010 r. o 0,16% i... znowu spadek w 2011 r. z negatywnymi prognozami na kolejny rok. Bezrobocie wzrosło prawie dwukrotnie, z 11,2% do 21,3%.
    Zapatero kompletnie nie miał oczywiście pomysłu, jak sobie z tym radzić. Miał też przez obie kadencje, o czym rzadko się pamięta, rząd mniejszościowy, więc ciężko było przegłosowywać pewne rzeczy w parlamencie. Te wybory były nieco przyspieszone, bo już nikt nie miał ochoty tego ciągnąć.
    PSOE straciła w tych wyborach ponad 1/3 wyborców, głównie na rzecz innych lewicowych partii (i regionalnych), ale dystans do centroprawicowej PP nigdy nie był tak duży.

    Zapatero nie był oczywiście jedynym, który stracił władzę na tym kryzysie, np. Silvio został prawie dokładnie w tym samym czasie obalony wręcz w czymś na kształt naszej "nocnej zmiany".

  • Przypominam. A propos dyskusji o znaczeniu wpływania na wyborców.

  • Dobra, dobra. Trochę się już ogarnąłem po urlopie, dziś coś wrzucę.
    W tematach "autorskich" (czyli z pamięci: analizy senackie, setka i ten) staram się o bardziej "jakościowe" wpisy, poprzedzone zbieraniem materiałów, przemyśleniami itd. To zajmuje więcej czasu niż luźne wpisy w bieżących wątkach. A jak mam więcej czasu ... to niekoniecznie siedzę na forum. Taki już los tych tematów :)

    O przypominanie się jednak nie gniewam, bo to znak, że są czytelnicy. A skoro są czytelnicy, to warto kontynuować.

  • Niedługo po Hiszpanii przyszła kolej na Francję.

    Francja, czerwiec 2012 r.

    II kadencja, ale jak to? Sarkozy był dopiero jedną. A razem z Chirakiem UMP miała trzecią.

    Więc tu trochę o francuskim systemie jako takim. Najbardziej zbliżony jest on do polskiego, a w zasadzie to był do 2002 r. Czyli większość parlamentarna, która powołuje premiera i prezydent wybierany w powszechnych wyborach, w innym terminie, co powodowało ciągłe "koabitacje" (lit. współmieszkanie), czyli premier z jednej partii, prezydent z innej. Coś jak w Polsce w latach 1993-95, 1997-2000, XI-XII 2005, 2007-2010, VIII-XI 2015, 2023-...
    W 2002 r. zmieniono konstytucję, żeby z tym skończyć, wybory parlamentarne są zaraz po prezydenckich, kadencje trwają po 5 lat. Dodatkowo parlament można w praktyce ignorować.

    Więc ja liczę te 2 kadencje jako 2 kadencje "pełnych" rządów UMP, czyli Chirac-Raffarin / Villepin 2002-2007 i Sarkozy-Fillon 2007-2012.
    Ta druga kadencja kończyła się odpowiednio w maju i czerwcu 2012 r.

    W maju wybory przegrał Sarkozy. Miał o ok. 4% mniej głosów i w I, i w II turze. Akurat tyle, żeby przegrać. Holland miał o 3% w I turze i o 4% więcej niż w 2007 r. Segolene Royal, jego była kochanka. Akurat tyle, żeby wygrać. Co ciekawe, znacznie większa procentowa zmiana była na pozycjach 3-4. Marine Le Pen wskoczyła na trzecie miejsce, miała 17,9%, czyli ok. 7,5% więcej niż jej ojciec 5 lat wcześniej. Na czwarte miejsce wszedł Jean-Luc Melenchon, dostał 11,1%, w 2007 r. inny komunista dostał tylko 4%. Z kolei liberał Bayrou spadł z trzeciego miejsca na piąte i stracił ponad połowę głosów, z 18,6% do 9,3%.

    Przytaczam tu jednak wyniki I tury wyborów parlamentarnych, gdyż w innych krajach też porównujemy wyniki partyjne:
    UMP (centroprawica) 27,1% (-12,4%)
    PS (socjaliści) 29,4% (+4,7%)
    FN (narodowcy) 13,6% (+9,3%)
    radykalna lewica 6,9% (trudno porównywać, po poprzednio szli w innym układzie)
    Zieloni 5,5% (+2,2%)

    Historia Sarkozy'ego jest w zasadzie taka sama jak Zapatero - nie miał pomysłu na poradzenie sobie z kryzysem ekonomicznym. Bezrobocie wzrosło z 7,66% do 9,4%, wzrost gospodarczy spadł w 2008 r. do minimalnego poziomu, w 2009 r. był ujemny, potem było odbicie, a w 2012 r. znów spadł do minimalnego poziomu. Poziom długu publicznego z niecałych 60% PKB wzrósł do ponad 90%.
    Oczywiście Zapatero nie poradził sobie "bardziej" niż Sarkozy, ale spadek poparcia skutkujący utratą władzy był podobny. Nie pomogło też wsparcie Merkelowej - a nawet szkodziło. Różnica była jednak taka, że partia Zapatero wróciła do władzy po 7 latach, a Sarkozy'ego mimo upływu prawie 12 lat wciąż nie.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.