a pamiętacie "Srebrne dzwony"? Bardzo mi się podobało wtedy, w latach 70-tych. Teraz wiem, że to była piosenka o wydarzeniu historycznym, którego nie było. Ale piosenka ładna, słowa piękne "czekałyśmy przez tyle czekania" i te grające srebrne dzwony. W latach 80-tych nie było książek w księgarniach, więc wiele osób co lepsze wiersze zachowywało sobie w zeszytach na zaś. W moim były między innymi właśnie te "Srebrne dzwony", co było pewnym obciachem, bo inteligencja miała tam przede wszystkim Miłosza.
w podzięce autorowi znalazłam najmniej żenujące wykonanie na yt
@christoph powiedział(a):
a co jeszcze napisał?
bom słaby w kulturze
Piosenkę w oryginalnej wersji napisał Turlough O'Carolan – irlandzki kompozytor i bard. Utwór został przetłumaczony na język polski przez Ernesta Brylla. Słowa opowiadają o nieszczęśliwej miłości do Miss Margaret Brown, która w 1702 poślubiła Theobalda, szóstego hrabiego Mayo. Później, obydwoje z mężem, zostali mecenasami O'Carolana. Ten, skrzywdzony i odrzucony, opowiedział o swoim uczuciu w tekście tego utworu.
Później na warsztat wziął go Artur Rojek,
Tak gwoli ścisłości historia jest bardziej skomplikowana. Tak naprawdę to Bryll napisał polski tekst dla zespołu... Dwa Plus Jeden. Mało kto wie, że wydał on całą płytę (!) z irlandzkimi piosenkami zatytułowaną "Irlandzki tancerz". Polskie teksty napisali napisali Ernest Bryll i jego żona Małgorzata Goraj-Bryll. Pośród nich była właśnie "Peggy Brown". Po utwór 20 lat później sięgnął zespół Myslowitz. W miejsce muzyki Janusza Kruka użyto nowej rockowej melodii Marka Jałowieckiego. To jest wersja Dwa Plus Jeden:
To tytułowa piosenka z płyty:
Tu jeszcze kilka innych kawałków:
"Lament na śmierć Williama Gould":
"Bezdzietność":
"Na zabicie Davida Gleesona":
Taka offtopowa refleksja mi się nasunęła, że Dwa Plus Jeden to... niedoceniany zespół. No niby jeden z bardziej znanych polskich zespołów muzycznych, ale kojarzony tylko z "Windą do nieba" i "Chodź pomaluj mój świat", tymczasem mający na koncie wiele zapomnianych i niedocenianych utworów.
No, a wracając od Brylla, mogę powiedzieć, że miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z nim gdzieś na przełomie stuleci. Oczywiście dał wyraz swoim irlandzkim fascynacjom, chwaląc mieszkańców Zielonej Wyspy za rozwiniętą regionalistykę. W pewnym sensie wziąłem nawet jego uwagi do serca, bo sam mam wkład w regionalistykę moich okolic.
Rzchanym wspomniał "Irlandzkiego tancerza", który był moim ulubionym albumem. Znalazłam widowisko, które promowało płytę. Program nagrywano w lutym 1980 r. z udziałem Ernesta Brylla i jego żony Małgorzaty Goraj-Bryll. To oni byli odpowiedzialni za polskie przekłady trzynastu starych irlandzkich ballad, które znalazły się w albumie. Wstęp z udziałem Ernesta Brylla. Bryll pojawia się też w widowisku.
Komentarz
a pamiętacie "Srebrne dzwony"? Bardzo mi się podobało wtedy, w latach 70-tych. Teraz wiem, że to była piosenka o wydarzeniu historycznym, którego nie było. Ale piosenka ładna, słowa piękne "czekałyśmy przez tyle czekania" i te grające srebrne dzwony. W latach 80-tych nie było książek w księgarniach, więc wiele osób co lepsze wiersze zachowywało sobie w zeszytach na zaś. W moim były między innymi właśnie te "Srebrne dzwony", co było pewnym obciachem, bo inteligencja miała tam przede wszystkim Miłosza.
w podzięce autorowi znalazłam najmniej żenujące wykonanie na yt
Tak gwoli ścisłości historia jest bardziej skomplikowana. Tak naprawdę to Bryll napisał polski tekst dla zespołu... Dwa Plus Jeden. Mało kto wie, że wydał on całą płytę (!) z irlandzkimi piosenkami zatytułowaną "Irlandzki tancerz". Polskie teksty napisali napisali Ernest Bryll i jego żona Małgorzata Goraj-Bryll. Pośród nich była właśnie "Peggy Brown". Po utwór 20 lat później sięgnął zespół Myslowitz. W miejsce muzyki Janusza Kruka użyto nowej rockowej melodii Marka Jałowieckiego. To jest wersja Dwa Plus Jeden:
To tytułowa piosenka z płyty:
Tu jeszcze kilka innych kawałków:
"Lament na śmierć Williama Gould":
"Bezdzietność":
"Na zabicie Davida Gleesona":
Taka offtopowa refleksja mi się nasunęła, że Dwa Plus Jeden to... niedoceniany zespół. No niby jeden z bardziej znanych polskich zespołów muzycznych, ale kojarzony tylko z "Windą do nieba" i "Chodź pomaluj mój świat", tymczasem mający na koncie wiele zapomnianych i niedocenianych utworów.
No, a wracając od Brylla, mogę powiedzieć, że miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z nim gdzieś na przełomie stuleci. Oczywiście dał wyraz swoim irlandzkim fascynacjom, chwaląc mieszkańców Zielonej Wyspy za rozwiniętą regionalistykę. W pewnym sensie wziąłem nawet jego uwagi do serca, bo sam mam wkład w regionalistykę moich okolic.
@margerytka na FB podała źródło wypowiedzi Ernesta o s. św. Faustynie:
Rzchanym wspomniał "Irlandzkiego tancerza", który był moim ulubionym albumem. Znalazłam widowisko, które promowało płytę. Program nagrywano w lutym 1980 r. z udziałem Ernesta Brylla i jego żony Małgorzaty Goraj-Bryll. To oni byli odpowiedzialni za polskie przekłady trzynastu starych irlandzkich ballad, które znalazły się w albumie. Wstęp z udziałem Ernesta Brylla. Bryll pojawia się też w widowisku.