Jan Pietrzak vs radna Nehrebecka, która nie wie czym jest referendum. Najlepsze jest zakończenie
http://www.youtube.com/watch The author has edited this post (w 04.10.2013) Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Piękny jak ojciec "Ma dopiero 3 tygodnie, jeśli rzeczywiście wdał się w tatę, to brak powodzeniu u kobiet na pewno mu nie grozi. – Jest piękny jak ojciec! Wykapany tata! – powiedziała w TVP Info Jolanta Kwaśniewska (58 l.) która nie może się nachwalić małego Ignasia Kalisza ." SE Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
z prawdziwej GW http://wyborcza.pl/1,75475,14831981,Musierowicz_jest_w_zlym_humorze__tekst_z__Ksiazek_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza a jakby z profilu "Młodzi, wykształceni, z wielkich miast" z FB. Aż trudno uwierzyć, że można tak: " "McDusia" Małgorzata Musierowicz Akapit Press, Łódź Od prawie 40 lat kreuje wizerunek pisarki heroicznie życzliwej. Bo kto okazuje gniew czy choćby zniechęcenie - zaraża negatywnymi uczuciami jak ospą. A kto rozbawia, pociesza i daje świadectwo wartościom - inicjuje łańcuszek ludzi dobrej woli. W przełożeniu na jej powieści polega to na demonstrowaniu idealnych relacji międzyludzkich. Co prawda Musierowicz ma kompleks lekceważonej autorki dla dziewcząt, co sugeruje natrętne przywoływanie przez nią czytających ją autorytetów - z Czesławem Miłoszem i Zbigniewem Raszewskim na czele. Ale otwartym tekstem deklaruje, że spełnia istotne społeczne obowiązki. Akcję wychowawczą poza książkami prowadziła w pogadankach pisanych dla "Filipinki", "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Powszechnego", w audycjach Radia Merkury. A obecnie robi to na oficjalnej stronie internetowej. Lubi siebie przedstawiać jako pisarkę przyjaciółkę, która utrzymuje intensywne kontakty z czytelnikami składającymi jej wizyty i zasypującymi ją korespondencją. Regularnie dziękuje za "całe mnóstwo życzeń, dobrych słów i myśli - kartki, listy, pocztówki, fotografie i rysunki, a nawet prezenty!" ("Frywolitki 3"). Brzmiałoby to wszystko nieźle, gdyby nie to, że swój szlachetny projekt Musierowicz realizuje często nieszlachetnie, a jej życzliwość ma coraz ciaśniejsze granice. Autorka pogodnych powieści bywa niechętna, obrażona i wzgardliwa. Czego nie lubi? Społeczeństwo Stanowiącą centrum "Jeżycjady" wyspę rodziny Borejków, epigonów formacji inteligenckiej, otacza ocean przemocy, kłamstwa i głupoty. Społeczeństwo degeneruje się pod wpływem pogoni za forsą i kultury masowej. Zapomina o prawdziwych wartościach. Nie-Borejków łatwo rozpoznać - cuchną i mają rzadkie włosy, oglądają telewizję i nie znają na pamięć "Pana Tadeusza". Często bywają agresywni. Taki obraz świadczy o wyniosłości autorki i utożsamiających się z Borejkami czytelników. A jednocześnie Musierowicz twierdzi, że zależy jej na etosie społecznikowskim. W pierwszych książkach cyklu pojawiała się konkretna praca u podstaw i dbałość o ponadklasowe więzi społeczne. Eksperymentalny Sygnał Dobra, czyli uśmiech przesyłany ludziom w nadziei na pozytywny odzew, przynosił rezultaty. Nienawistna sąsiadka Szczepańska okazywała się miłą starszą panią ("Kwiat kalafiora"), mali okrutnicy Lisieccy byli na dobrej drodze do resocjalizacji ("Ida sierpniowa"). Ida Borejko zaręczyła się nawet ze Sławkiem Lewandowskim, synem robotnika z sutereny ("Opium w rosole"). Potem jednak Szczepańska została potępiona jako antysemitka ("Kalamburka"), Lisieccy się stoczyli ("Brulion Bebe B."), a Ida zerwała z tramwajarzem i wyszła za lekarza ("Pulpecja"). Obecnie w każdej powieści obowiązuje ten sam fatalistyczny schemat - Borejkowie bardzo chcą coś zrobić dla społeczeństwa, ale spotykają się z agresją. Kiedy Ignacy Grzegorz mówi, że czuje jedność z bliźnimi, brutalny bliźni podkłada mu nogę ("McDusia"). Między Borejkami a prymitywną tłuszczą wznosi się mur niezrozumienia. Gabrysia rytualnie boleje nad swoją bezradnością wobec wszechobecnych nieszczęść. Bieda to coś w rodzaju prawa przyrody czy dopustu losu - po prostu istnieje, można nad nią boleć, ale nic się nie da zrobić ("Noelka"). I bardzo dobrze, bo jak inaczej dowiedzielibyśmy się, że Borejkowie są wrażliwi i szlachetni? Odtrąceni i zranieni inteligenci skupiają się na życiu domowym. Pielęgnują swoją enklawę wyższej kultury i więzi rodzinno-przyjacielskie. Borejkówny muszą co prawda wypuścić się w świat, by znaleźć odpowiednich reproduktorów swego stylu życia, ale szybko wyławiają właściwych kandydatów. Kiedy okazuje się, że wybranek Laury nie lubi Mickiewicza, jej pociąg do niego natychmiast zanika ("Czarna polewka"), a już w następnym tomie dziewczyna znajduje wymarzonego polonistę ("Sprężyna"). Po kolejnym ślubie, rozumie się kościelnym, można spokojnie wrócić na stary fotel i wsadzić nos w książkę. Nowoczesność Musierowicz nie znosi nowoczesności. Pielęgnuje coś, co uważa za staroświeckość. Centrum stworzonego przez nią świata stanowi zakurzone mieszkanie w secesyjnej kamienicy, z którego ostatecznie wyrzucono telewizor. Na niegościnnych peryferiach rozciąga się trochę straszne, trochę śmieszne blokowisko, gdzie telewizor dudni zza każdych drzwi. Borejkowie, choć zachowują pozory liberalizmu, są bardzo konserwatywni. Przede wszystkim obyczajowo. Do legendy przeszła już niespodziewana ciąża będącej na studiach Róży, z którą nikt ze światłej rodziny nie porozmawiał o antykoncepcji ani aborcji ("Język Trolli", "Żaba"). Poniekąd słusznie, bo inne Borejkówny najwyraźniej nie uprawiają seksu przedmałżeńskiego, a po ślubie mogą się rozmnażać bez ograniczeń, co też z ochotą czynią. W ten sposób powstaje wielodzietna, wielopokoleniowa rodzina, w której kolejni potomkowie, mimo powierzchownych różnic, są wiernymi kopiami przodków. Pisarce zależy na utrzymaniu wrażenia, że przy ul. Roosevelta 5 czas zatrzymał się przed wojną. Jeżycki klan jest żarliwie religijny, gromadnie ciągnie na msze do dominikanów, przyjaźni się z księżmi, wielbi Jana Pawła II, przy każdej okazji dziękuje Bogu za jego łaski. Tradycyjnie celebruje święta, zwłaszcza Boże Narodzenie, które Musierowicz regularnie eksploatuje jako źródło "magicznej" atmosfery. Przez jakiś czas wszystko wskazywało na to, że Gabrysia jest na bakier z szóstym przykazaniem, ale autorka pospieszyła z wyjaśnieniem, że ślub z Pyziakiem był nieważny, bo zaledwie cywilny ("Tygrys i Róża"). Tylko w tej literackiej rodzinie możliwa jest poważna rozmowa panny młodej z nastoletnim bratem o przebiegu i pozytywnym oddziaływaniu spowiedzi przedślubnej ("McDusia"). Ostentacyjnie nienowoczesna jest też wiedza Borejków, zdobywana w ramach edukacji domowej, bo szkoła może tylko zaszkodzić. Jej rdzeniem jest wykształcenie klasyczne - łacina i kultura antyczna oraz kanon literatury europejskiej. Niepraktyczna i anachroniczna, ma stanowić cel sam w sobie. To zamknięty zbiór arcydzieł czytanych w kółko i maksym powtarzanych bez końca. Nigdy się ich nie kwestionuje, a tylko automatycznie stosuje do wszystkich nowych sytuacji, które stają się przez to przykładami odwiecznych prawidłowości. Feminizm To chyba najszerzej znana antypatia Musierowicz. Na forach internetowych fanki szczegółowo przedyskutowały sprawę karykaturalnej feministki pani Barbary, która wytyka Gabrysi zależność od rodziny ("Nutria i Nerwus"). Warto jednak przypomnieć, że w latach 80., zanim pisarka zaczęła się wystrzegać tego słowa, feministkami były nazywane Gabrysia ("Opium w rosole") i Ida ("Brulion Bebe B.") - bo były energiczne, zaradne oraz ambitne i nie dawały się zamknąć w roli słodkiej kobietki. Paradoksalnie Musierowicz właściwie propaguje pewien rodzaj feminizmu. Jej mężczyźni są cisi i często nieporadni, a kobiety - silne i ekspansywne. Ale jest to matriarchat ściśle domowy. Seniorka rodu nawet głośne polityczne dramaty pisze anonimowo, nie ruszając się z kuchni ("Kalamburka"). Od lat 90., kiedy o swoistym feminizmie Musierowicz pisała Kinga Dunin, sprawy zaszły jeszcze dalej - teraz w rodzinie Borejków obowiązuje model partnerski, w którym mężczyzna pomaga w opiece nad dziećmi i pracach domowych. Ignacy, który ani chwili nie zajmował się córkami, teraz ofiarnie piastuje wnuczęta. Ale jedno chyba nie zmieni się nigdy. Rozmaite inteligentne i niezależne dziewczyny na kartach "Jeżycjady" wchodziły, wchodzą i wchodzić będą w rolę oddanej żony i matki. Niezawodnej podpory rodziny. Musierowicz celuje w humorystycznym przedstawianiu dojrzewania do tych zadań. Bezczelna Aniela, rzeczowa Gabrysia, wybuchowa Ida, pewna siebie Pulpecja, zalękniona Aurelia, opanowana Bebe czy nieugięta Laura - wszystkie przechodzą przemianę i zawijają do bezpiecznej przystani trwałej monogamii oraz udanego macierzyństwa. Nawet dziki Tygrys w końcu złagodniał, a i oporna McDusia pewnie się wkrótce nawróci. Kobiety jedną ręką robią karierę zawodową, drugą wiodą szczęśliwe życie rodzinne. Z tym że to ostatnie absorbuje niemal całą uwagę autorki, podczas gdy praca zajmuje mglisty margines. Mimo że twarde i zaradne, bohaterki bez mężczyzny byłyby niczym. Kiedy zbuntowana przeciwko rodzinie Laura jedzie do Torunia, otrzymuje nauczkę w postaci dwóch starych panien - jędzowatej ciotki i jej żałosnej, spragnionej macierzyństwa przyjaciółki ("Nutria i Nerwus"). Dziecko rozpoznawane i adorowane jest już na obrazie z ultrasonografu ("Żaba"). "Po tylu bezsensownych latach" zapełnia puste miejsce w ramionach dwudziestolatki ("Czarna polewka"). Nic dziwnego, że kobieta bezdzietna w "Jeżycjadzie" jest zawsze groteskowo pokręcona. Matki wyznaczające wyraźne granice swojej autonomii, jak Ewa Jedwabińska czy Józefina Bitner, robią dzieciom krzywdę. PRL Musierowicz odżegnuje się od PRL-u, bo łatwo można by ją z nim skojarzyć. Wtedy zrobiła karierę. Sama przyznaje (w autobiograficznej opowieści "Tym razem serio"), że otrzymywała "przyjemne" honoraria i bez większego trudu godziła pisanie z opieką nad czworgiem dzieci. Również jej dążenie do wychowywania społeczeństwa w naszych histerycznie liberalnych czasach łatwo byłoby powiązać z socjalistycznym dydaktyzmem. W latach 90. szczyciła się "Opium w rosole" (1986) zawierającym rzekomo krytykę stanu wojennego. Faktycznie, w tej powieści taty Borejko i rodziców Kreski ku smutkowi rodziny dłuższy czas nie ma w domu. Dmuchawiec "nie może już uczyć". Energiczne pukanie do drzwi budzi przestrach domowników, a praktykant prowadzący lekcję ma "wąsa jak elektryk". Po ulicach jeżdżą wozy pancerne. Cała krytyka kończy się jednak na aluzjach. Tymczasem kiedy ukazała się ta część sagi, w literaturze oficjalnego obiegu już od dawna wolno było o stanie wojennym pisać znacznie bardziej bezpośrednio. Robiła to np. Nurowska w "Kontredansie" (1983). Bohaterowie "Opium" boleją raczej ogólnie nad zbrodniami i kłamstwami panoszącymi się "na całym globie" niż nad dyktaturą Jaruzelskiego. Musierowicz musiała zatem wykonać bardziej zdecydowany gest wymazania swoich związków z PRL-em. W tym celu napisała retrospektywną "Kalamburkę" (2001), której bohaterowie żyją w latach powojennych, ale mają współczesną, antykomunistyczną świadomość. Oczywiście, wszyscy od urodzenia byli w opozycji. Ignacy nie był wcale odklejonym od rzeczywistości molem książkowym - redagował podziemne gazetki, za co został internowany. Mila do tego stopnia nie miała nic wspólnego z PRL-em, że nie korzystała z przywileju ciężarnej do kupowania bez kolejki. W PRL-u bywało tylko ponuro i jeszcze bardziej ponuro. Musierowicz eksponuje krwawy poznański Czerwiec, haniebny Marzec i pełen grozy Grudzień. Ciężko się pracowało i żyło w nędzy. Trochę się to nie zgadza z "Brulionem Bebe B.", w którym społeczeństwo swobodnie urywało się z pracy godzinę przed czasem. Ale Musierowicz najwyraźniej nie chce pamiętać, co pisała wcześniej, ani tym bardziej niuansować obrazu epoki. Pieniądze Zarabianie pieniędzy to w "Jeżycjadzie" temat bardzo drażliwy. Borejkowie w PRL-u byli ubodzy, jak wszyscy uczciwi ludzie, a teraz żyją dostatnio, ale nie dlatego, że im na tym zależy. Jeśli są lekarzami, nie mają prywatnej praktyki, tylko dyżury w szpitalu i spółdzielni lekarskiej. Mieszkają w suterenie. Ida bardzo krytycznie odnosi się do strajku pielęgniarek, które zapewne domagają się podwyżek ("Tygrys i Róża"). Można się domyślić, że uważa to żądanie za niestosowne. Pieniądze się ma, nie należy się o nie starać ani o nich mówić. Szkoła, uczelnia, biblioteka, wydawnictwo, szpital, teatr - źródła utrzymania członków klanu są prestiżowe. A zajęcia wydają się niezbyt absorbujące, więc wszyscy mają mnóstwo czasu wolnego. Nieustające wakacje spędzają na czytaniu, jedzeniu i celebrowaniu uczuć rodzinnych. Kwintesencją ekonomicznego sukcesu przy minimum wysiłku i zachowaniu rynkowego dziewictwa jest Bernard Żeromski. W latach 80. żył bezinteresowną sztuką happeningu, a obecnie nieźle zarabia, piekąc od niechcenia oryginalne torty. Nie narusza to etosu artysty, bo torty są rzeźbiarskimi arcydziełami i powstają w natchnieniu ("Kalamburka"). Musierowicz stara się odróżnić swoich bohaterów od przedstawicieli nowej klasy średniej. Toteż często drwi z nuworyszów - ignorantów pozbawionych gustu. Tak jak w PRL-u ośmieszała dorobkiewiczów na dyrektorskich stołkach ("Kłamczucha"), ojców wyjeżdżających na zarobek za granicę ("Ida sierpniowa") i właścicieli firm polonijnych ("Brulion Bebe B."), tak i obecnie piętnuje pogoń za zyskiem. Zdarza jej się otwarcie krytykować wolny rynek i wyrażać życzenie, by kamienice, z których właścicielka usunęła księgarnie, były regularnie obsikiwane i dewastowane ("Frywolitki 2"). Jeśli któremuś z bohaterów pozwala prowadzić prywatny biznes, dużo wysiłku wkłada w egzorcyzmowanie widma komercjalizacji. Oryginalną i sympatyczną kwiaciarenkę Baltony ("Pulpecja") rozwinęła z czasem w pokaźną, dotowaną przez Unię plantację porzeczek, ale jednocześnie złagodziła rozmiary biznesu, które mogłyby zakłócić wizerunek rodziny. Patrycja z mężem żyją zatem niczym współcześni ziemianie - w arkadyjskim otoczeniu sadu, ogrodu i pasieki. I dużo czytają ("Sprężyna"). Nie są badylarzami, lecz wciąż inteligentami. Reakcja Wiele fanek twierdzi, że wczesna i późna Musierowicz to zupełnie co innego. Że zabawne, niejednoznaczne postacie zastąpiła nudnymi, umoralniającymi karykaturami. Różnice między pierwszymi a ostatnimi tomami "Jeżycjady" dotyczą raczej stopnia natężenia konserwatyzmu, a nie istoty przesłania. Zmieniły się natomiast czytelniczki. Są bardziej krytyczne i nie tolerują zbyt topornych chwytów. Najgorzej chyba przyjęły przegadaną "McDusię" zawierającą na dodatek pochwałę przemocy Józinka wobec zbyt śmiałej dziewczyny. Chłopak gwałtownie potrząsa flirciarą, która go całuje, i grozi, że ją uderzy. Ciekawe, jaka będzie reakcja autorki. Bo Musierowicz odpowiada na zarzuty. Na przykład wkłada w usta antypatycznego Janusza Pyziaka powtarzającą się w recenzjach czytelniczek opinię, że Borejkowie lubią się wywyższać. I każe Borejkom gromko zaprzeczyć. Cała jej późna twórczość sprawia zresztą wrażenie ataku prewencyjnego - nerwowej reakcji na przemiany kulturowe, zwłaszcza liberalizację obyczajów. Można ją zaliczyć do fali panicznego konserwatyzmu, która według amerykańskiej feministki Susan Faludi podnosi się przeciwko pierwszym zdobyczom emancypacji. W swojej głośnej książce "Backlash" Faludi pisze o antyrównościowej retoryce w amerykańskiej popkulturze od lat 80. Do typowych chwytów tego nurtu należały karykaturalny wizerunek feministki, straszenie buntem kobiet, które nie chcą mieć dzieci, oraz krzywdą dzieci zaniedbywanych przez robiące karierę matki. W Polsce podobne zjawisko nasiliło się po 1989 r. w odpowiedzi na emancypacyjne przemiany obyczajowe odbierane jako zagrożenie dla polskich tradycji. Przyjęcie takiej strategii przez Musierowicz nie wróży niczego dobrego. Istnieje obawa, że Borejkowie w każdym kolejnym tomie będą wyrzucać telewizor, czcić zygoty i na większą skalę stosować zainicjowane przez Józinka rękoczyny wobec wyemancypowanych kobiet. Pod hasłem heroicznej życzliwości do świata, rzecz jasna. Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,14831981,Musierowicz_jest_w_zlym_humorze__tekst_z__Ksiazek_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza#ixzz2igKwaurP "
Wię, wię i dla mię tysz. The author has edited this post (w 26.10.2013) * "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność." Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Unia Europejska ustaliła jak będzie wolno spłukiwać wodę w klozecie
(fot. Sustainable sanitation / flickr / CC)
W trosce o środowisko specjaliści z Komisji Europejskiej wypracowali prawne ramy dla spłukiwania wody w toalecie. Lata badań i prac ekspertów pozwoliły określić tak istotne parametry, jak "objętość spłukania" (ang. "flush volume") oraz "mniejsza objętość spłukania" (ang. "reduced flush volume"). Dzięki temu wreszcie będzie można uregulować "dziki" rynek sedesów. Nikt już nie spłucze zbyt wiele wody! Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Mania Unia Europejska ustaliła jak będzie wolno spłukiwać wodę w klozecie W trosce o środowisko specjaliści z Komisji Europejskiej wypracowali prawne ramy dla spłukiwania wody w toalecie. Lata badań i prac ekspertów pozwoliły określić tak istotne parametry, jak "objętość spłukania" (ang. "flush volume") oraz "mniejsza objętość spłukania" (ang. "reduced flush volume"). Dzięki temu wreszcie będzie można uregulować "dziki" rynek sedesów. Nikt już nie spłucze zbyt wiele wody!
The author has edited this post (w 30.10.2013) Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Komentarz
Najlepsze jest zakończenie
http://www.youtube.com/watch
The author has edited this post (w 04.10.2013)
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Opcje
Aleksander Z. Zioło
jadę na debatę o referendach do Fundacji Batorego...po prostu gnam...mam już 15 minut spóźnienia a korki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa
Lubię to!
· ·
Udostępnij
·
3 godz. temu
przez:
telefon komórkowy
:
·
korki? jakie korki? jaki powod korkow ?gdzie w jakim miescie ????
3 godz. temu
·
Lubię to!
P. Graś: "To nie są korki. To zwiększone zainteresowanie konferencjami Fundacji Batorego".
3 godz. temu
·
Lubię to!
·
2
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
The author has edited this post (w 22.10.2013)
DDD
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
x2000
(Za zestawienie dwóch obrazków.)
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
"Ma dopiero 3 tygodnie, jeśli rzeczywiście wdał się w tatę, to brak powodzeniu u kobiet na pewno mu nie grozi.
– Jest
piękny
jak ojciec! Wykapany tata!
– powiedziała w TVP Info
Jolanta Kwaśniewska
(58 l.) która nie może się nachwalić małego
Ignasia Kalisza
."
SE
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
http://wyborcza.pl/1,75475,14831981,Musierowicz_jest_w_zlym_humorze__tekst_z__Ksiazek_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza
a jakby z profilu "Młodzi, wykształceni, z wielkich miast" z FB. Aż trudno uwierzyć, że można tak:
"
"McDusia"
Małgorzata Musierowicz
Akapit Press, Łódź
Od prawie 40 lat kreuje wizerunek pisarki heroicznie życzliwej. Bo kto okazuje gniew czy choćby zniechęcenie - zaraża negatywnymi uczuciami jak ospą. A kto rozbawia, pociesza i daje świadectwo wartościom - inicjuje łańcuszek ludzi dobrej woli. W przełożeniu na jej powieści polega to na demonstrowaniu idealnych relacji międzyludzkich. Co prawda Musierowicz ma kompleks lekceważonej autorki dla dziewcząt, co sugeruje natrętne przywoływanie przez nią czytających ją autorytetów - z Czesławem Miłoszem i Zbigniewem Raszewskim na czele. Ale otwartym tekstem deklaruje, że spełnia istotne społeczne obowiązki.
Akcję wychowawczą poza książkami prowadziła w pogadankach pisanych dla "Filipinki", "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Powszechnego", w audycjach Radia Merkury. A obecnie robi to na oficjalnej stronie internetowej. Lubi siebie przedstawiać jako pisarkę przyjaciółkę, która utrzymuje intensywne kontakty z czytelnikami składającymi jej wizyty i zasypującymi ją korespondencją. Regularnie dziękuje za "całe mnóstwo życzeń, dobrych słów i myśli - kartki, listy, pocztówki, fotografie i rysunki, a nawet prezenty!" ("Frywolitki 3").
Brzmiałoby to wszystko nieźle, gdyby nie to, że swój szlachetny projekt Musierowicz realizuje często nieszlachetnie, a jej życzliwość ma coraz ciaśniejsze granice. Autorka pogodnych powieści bywa niechętna, obrażona i wzgardliwa. Czego nie lubi?
Społeczeństwo
Stanowiącą centrum "Jeżycjady" wyspę rodziny Borejków, epigonów formacji inteligenckiej, otacza ocean przemocy, kłamstwa i głupoty. Społeczeństwo degeneruje się pod wpływem pogoni za forsą i kultury masowej. Zapomina o prawdziwych wartościach. Nie-Borejków łatwo rozpoznać - cuchną i mają rzadkie włosy, oglądają telewizję i nie znają na pamięć "Pana Tadeusza". Często bywają agresywni.
Taki obraz świadczy o wyniosłości autorki i utożsamiających się z Borejkami czytelników. A jednocześnie Musierowicz twierdzi, że zależy jej na etosie społecznikowskim.
W pierwszych książkach cyklu pojawiała się konkretna
praca
u podstaw i dbałość o ponadklasowe więzi społeczne. Eksperymentalny Sygnał Dobra, czyli uśmiech przesyłany ludziom w nadziei na pozytywny odzew, przynosił rezultaty.
Nienawistna sąsiadka Szczepańska okazywała się miłą starszą panią ("Kwiat kalafiora"), mali okrutnicy Lisieccy byli na dobrej drodze do resocjalizacji ("Ida sierpniowa"). Ida Borejko zaręczyła się nawet ze Sławkiem Lewandowskim, synem robotnika z sutereny ("Opium w rosole"). Potem jednak Szczepańska została potępiona jako antysemitka ("Kalamburka"), Lisieccy się stoczyli ("Brulion Bebe B."), a Ida zerwała z tramwajarzem i wyszła za lekarza ("Pulpecja").
Obecnie w każdej powieści obowiązuje ten sam fatalistyczny schemat - Borejkowie bardzo chcą coś zrobić dla społeczeństwa, ale spotykają się z agresją. Kiedy Ignacy Grzegorz mówi, że czuje jedność z bliźnimi, brutalny bliźni podkłada mu nogę ("McDusia"). Między Borejkami a prymitywną tłuszczą wznosi się mur niezrozumienia. Gabrysia rytualnie boleje nad swoją bezradnością wobec wszechobecnych nieszczęść. Bieda to coś w rodzaju prawa przyrody czy dopustu losu - po prostu istnieje, można nad nią boleć, ale nic się nie da zrobić ("Noelka"). I bardzo dobrze, bo jak inaczej dowiedzielibyśmy się, że Borejkowie są wrażliwi i szlachetni?
Odtrąceni i zranieni inteligenci skupiają się na życiu domowym. Pielęgnują swoją enklawę wyższej kultury i więzi rodzinno-przyjacielskie. Borejkówny muszą co prawda wypuścić się w świat, by znaleźć odpowiednich reproduktorów swego stylu życia, ale szybko wyławiają właściwych kandydatów. Kiedy okazuje się, że wybranek Laury nie lubi Mickiewicza, jej pociąg do niego natychmiast zanika ("Czarna polewka"), a już w następnym tomie dziewczyna znajduje wymarzonego polonistę ("Sprężyna"). Po kolejnym ślubie, rozumie się kościelnym, można spokojnie wrócić na stary fotel i wsadzić nos w książkę.
Nowoczesność
Musierowicz nie znosi nowoczesności. Pielęgnuje coś, co uważa za staroświeckość. Centrum stworzonego przez nią świata stanowi zakurzone mieszkanie w secesyjnej kamienicy, z którego ostatecznie wyrzucono telewizor. Na niegościnnych peryferiach rozciąga się trochę straszne, trochę śmieszne blokowisko, gdzie telewizor dudni zza każdych drzwi. Borejkowie, choć zachowują pozory liberalizmu, są bardzo konserwatywni. Przede wszystkim obyczajowo.
Do legendy przeszła już niespodziewana
ciąża
będącej na
studiach
Róży, z którą nikt ze światłej rodziny nie porozmawiał o antykoncepcji ani aborcji ("Język Trolli", "Żaba"). Poniekąd słusznie, bo inne Borejkówny najwyraźniej nie uprawiają seksu przedmałżeńskiego, a po ślubie mogą się rozmnażać bez ograniczeń, co też z ochotą czynią. W ten sposób powstaje wielodzietna, wielopokoleniowa rodzina, w której kolejni potomkowie, mimo powierzchownych różnic, są wiernymi kopiami przodków. Pisarce zależy na utrzymaniu wrażenia, że przy ul. Roosevelta 5 czas zatrzymał się przed wojną.
Jeżycki klan jest żarliwie religijny, gromadnie ciągnie na msze do dominikanów, przyjaźni się z księżmi, wielbi Jana Pawła II, przy każdej okazji dziękuje Bogu za jego łaski. Tradycyjnie celebruje święta, zwłaszcza Boże Narodzenie, które Musierowicz regularnie eksploatuje jako źródło "magicznej" atmosfery. Przez jakiś czas wszystko wskazywało na to, że Gabrysia jest na bakier z szóstym przykazaniem, ale autorka pospieszyła z wyjaśnieniem, że ślub z Pyziakiem był nieważny, bo zaledwie cywilny ("Tygrys i Róża"). Tylko w tej literackiej rodzinie możliwa jest poważna rozmowa panny młodej z nastoletnim bratem o przebiegu i pozytywnym oddziaływaniu spowiedzi przedślubnej ("McDusia").
Ostentacyjnie nienowoczesna jest też wiedza Borejków, zdobywana w ramach edukacji domowej, bo szkoła może tylko zaszkodzić. Jej rdzeniem jest wykształcenie klasyczne - łacina i kultura antyczna oraz kanon literatury europejskiej. Niepraktyczna i anachroniczna, ma stanowić cel sam w sobie. To zamknięty zbiór arcydzieł czytanych w kółko i maksym powtarzanych bez końca. Nigdy się ich nie kwestionuje, a tylko automatycznie stosuje do wszystkich nowych sytuacji, które stają się przez to przykładami odwiecznych prawidłowości.
Feminizm
To chyba najszerzej znana antypatia Musierowicz. Na forach internetowych fanki szczegółowo przedyskutowały sprawę karykaturalnej feministki pani Barbary, która wytyka Gabrysi zależność od rodziny ("Nutria i Nerwus").
Warto jednak przypomnieć, że w latach 80., zanim pisarka zaczęła się wystrzegać tego słowa, feministkami były nazywane Gabrysia ("Opium w rosole") i Ida ("Brulion Bebe B.") - bo były energiczne, zaradne oraz ambitne i nie dawały się zamknąć w roli słodkiej kobietki.
Paradoksalnie Musierowicz właściwie propaguje pewien rodzaj feminizmu. Jej mężczyźni są cisi i często nieporadni, a kobiety - silne i ekspansywne. Ale jest to matriarchat ściśle domowy. Seniorka rodu nawet głośne polityczne dramaty pisze anonimowo, nie ruszając się z kuchni ("Kalamburka").
Od lat 90., kiedy o swoistym feminizmie Musierowicz pisała Kinga Dunin, sprawy zaszły jeszcze dalej - teraz w rodzinie Borejków obowiązuje model partnerski, w którym mężczyzna pomaga w opiece nad dziećmi i pracach domowych. Ignacy, który ani chwili nie zajmował się córkami, teraz ofiarnie piastuje wnuczęta.
Ale jedno chyba nie zmieni się nigdy. Rozmaite inteligentne i niezależne dziewczyny na kartach "Jeżycjady" wchodziły, wchodzą i wchodzić będą w rolę oddanej żony i matki. Niezawodnej podpory rodziny. Musierowicz celuje w humorystycznym przedstawianiu dojrzewania do tych zadań. Bezczelna Aniela, rzeczowa Gabrysia, wybuchowa Ida, pewna siebie Pulpecja, zalękniona Aurelia, opanowana Bebe czy nieugięta Laura - wszystkie przechodzą przemianę i zawijają do bezpiecznej przystani trwałej monogamii oraz udanego macierzyństwa. Nawet dziki Tygrys w końcu złagodniał, a i oporna McDusia pewnie się wkrótce nawróci.
Kobiety jedną ręką robią karierę zawodową, drugą wiodą szczęśliwe życie rodzinne. Z tym że to ostatnie absorbuje niemal całą uwagę autorki, podczas gdy praca zajmuje mglisty margines. Mimo że twarde i zaradne, bohaterki bez mężczyzny byłyby niczym. Kiedy zbuntowana przeciwko rodzinie Laura jedzie do Torunia, otrzymuje nauczkę w postaci dwóch starych panien - jędzowatej ciotki i jej żałosnej, spragnionej macierzyństwa przyjaciółki ("Nutria i Nerwus").
Dziecko rozpoznawane i adorowane jest już na obrazie z ultrasonografu ("Żaba"). "Po tylu bezsensownych latach" zapełnia puste miejsce w ramionach dwudziestolatki ("Czarna polewka"). Nic dziwnego, że kobieta bezdzietna w "Jeżycjadzie" jest zawsze groteskowo pokręcona. Matki wyznaczające wyraźne granice swojej autonomii, jak Ewa Jedwabińska czy Józefina Bitner, robią dzieciom krzywdę.
PRL
Musierowicz odżegnuje się od PRL-u, bo łatwo można by ją z nim skojarzyć. Wtedy zrobiła karierę. Sama przyznaje (w autobiograficznej opowieści "Tym razem serio"), że otrzymywała "przyjemne" honoraria i bez większego trudu godziła pisanie z opieką nad czworgiem dzieci. Również jej dążenie do wychowywania społeczeństwa w naszych histerycznie liberalnych czasach łatwo byłoby powiązać z socjalistycznym dydaktyzmem.
W latach 90. szczyciła się "Opium w rosole" (1986) zawierającym rzekomo krytykę stanu wojennego. Faktycznie, w tej powieści taty Borejko i rodziców Kreski ku smutkowi rodziny dłuższy czas nie ma w domu. Dmuchawiec "nie może już uczyć". Energiczne pukanie do drzwi budzi przestrach domowników, a praktykant prowadzący lekcję ma "wąsa jak elektryk". Po ulicach jeżdżą wozy pancerne. Cała krytyka kończy się jednak na aluzjach.
Tymczasem kiedy ukazała się ta część sagi, w literaturze oficjalnego obiegu już od dawna wolno było o stanie wojennym pisać znacznie bardziej bezpośrednio. Robiła to np. Nurowska w "Kontredansie" (1983). Bohaterowie "Opium" boleją raczej ogólnie nad zbrodniami i kłamstwami panoszącymi się "na całym globie" niż nad dyktaturą Jaruzelskiego.
Musierowicz musiała zatem wykonać bardziej zdecydowany gest wymazania swoich związków z PRL-em. W tym celu napisała retrospektywną "Kalamburkę" (2001), której bohaterowie żyją w latach powojennych, ale mają współczesną, antykomunistyczną świadomość. Oczywiście, wszyscy od urodzenia byli w opozycji. Ignacy nie był wcale odklejonym od rzeczywistości molem książkowym - redagował podziemne gazetki, za co został internowany. Mila do tego stopnia nie miała nic wspólnego z PRL-em, że nie korzystała z przywileju ciężarnej do kupowania bez kolejki.
W PRL-u bywało tylko ponuro i jeszcze bardziej ponuro. Musierowicz eksponuje krwawy poznański Czerwiec, haniebny Marzec i pełen grozy Grudzień. Ciężko się pracowało i żyło w nędzy. Trochę się to nie zgadza z "Brulionem Bebe B.", w którym społeczeństwo swobodnie urywało się z
pracy
godzinę przed czasem. Ale Musierowicz najwyraźniej nie chce pamiętać, co pisała wcześniej, ani tym bardziej niuansować obrazu epoki.
Pieniądze
Zarabianie pieniędzy to w "Jeżycjadzie" temat bardzo drażliwy. Borejkowie w PRL-u byli ubodzy, jak wszyscy uczciwi ludzie, a teraz żyją dostatnio, ale nie dlatego, że im na tym zależy. Jeśli są lekarzami, nie mają prywatnej praktyki, tylko dyżury w szpitalu i spółdzielni lekarskiej. Mieszkają w suterenie. Ida bardzo krytycznie odnosi się do strajku pielęgniarek, które zapewne domagają się podwyżek ("Tygrys i Róża"). Można się domyślić, że uważa to żądanie za niestosowne. Pieniądze się ma, nie należy się o nie starać ani o nich mówić.
Szkoła, uczelnia, biblioteka, wydawnictwo, szpital, teatr - źródła utrzymania członków klanu są prestiżowe. A zajęcia wydają się niezbyt absorbujące, więc wszyscy mają mnóstwo czasu wolnego. Nieustające wakacje spędzają na czytaniu, jedzeniu i celebrowaniu uczuć rodzinnych. Kwintesencją ekonomicznego sukcesu przy minimum wysiłku i zachowaniu rynkowego dziewictwa jest Bernard Żeromski. W latach 80. żył bezinteresowną sztuką happeningu, a obecnie nieźle zarabia, piekąc od niechcenia oryginalne torty. Nie narusza to etosu artysty, bo torty są rzeźbiarskimi arcydziełami i powstają w natchnieniu ("Kalamburka").
Musierowicz stara się odróżnić swoich bohaterów od przedstawicieli nowej klasy średniej. Toteż często drwi z nuworyszów - ignorantów pozbawionych gustu. Tak jak w PRL-u ośmieszała dorobkiewiczów na dyrektorskich stołkach ("Kłamczucha"), ojców wyjeżdżających na zarobek za granicę ("Ida sierpniowa") i właścicieli firm polonijnych ("Brulion Bebe B."), tak i obecnie piętnuje pogoń za zyskiem. Zdarza jej się otwarcie krytykować wolny rynek i wyrażać życzenie, by kamienice, z których właścicielka usunęła księgarnie, były regularnie obsikiwane i dewastowane ("Frywolitki 2").
Jeśli któremuś z bohaterów pozwala prowadzić prywatny biznes, dużo wysiłku wkłada w egzorcyzmowanie widma komercjalizacji. Oryginalną i sympatyczną kwiaciarenkę Baltony ("Pulpecja") rozwinęła z czasem w pokaźną, dotowaną przez Unię plantację porzeczek, ale jednocześnie złagodziła rozmiary biznesu, które mogłyby zakłócić wizerunek rodziny. Patrycja z mężem żyją zatem niczym współcześni ziemianie - w arkadyjskim otoczeniu sadu, ogrodu i pasieki. I dużo czytają ("Sprężyna"). Nie są badylarzami, lecz wciąż inteligentami.
Reakcja
Wiele fanek twierdzi, że wczesna i późna Musierowicz to zupełnie co innego. Że zabawne, niejednoznaczne postacie zastąpiła nudnymi, umoralniającymi karykaturami. Różnice między pierwszymi a ostatnimi tomami "Jeżycjady" dotyczą raczej stopnia natężenia konserwatyzmu, a nie istoty przesłania. Zmieniły się natomiast czytelniczki. Są bardziej krytyczne i nie tolerują zbyt topornych chwytów. Najgorzej chyba przyjęły przegadaną "McDusię" zawierającą na dodatek pochwałę przemocy Józinka wobec zbyt śmiałej dziewczyny. Chłopak gwałtownie potrząsa flirciarą, która go całuje, i grozi, że ją uderzy.
Ciekawe, jaka będzie reakcja autorki. Bo Musierowicz odpowiada na zarzuty. Na przykład wkłada w usta antypatycznego Janusza Pyziaka powtarzającą się w recenzjach czytelniczek opinię, że Borejkowie lubią się wywyższać. I każe Borejkom gromko zaprzeczyć. Cała jej późna twórczość sprawia zresztą wrażenie ataku prewencyjnego - nerwowej reakcji na przemiany kulturowe, zwłaszcza liberalizację obyczajów. Można ją zaliczyć do fali panicznego konserwatyzmu, która według amerykańskiej feministki Susan Faludi podnosi się przeciwko pierwszym zdobyczom emancypacji.
W swojej głośnej książce "Backlash" Faludi pisze o antyrównościowej retoryce w amerykańskiej popkulturze od lat 80. Do typowych chwytów tego nurtu należały karykaturalny wizerunek feministki, straszenie buntem kobiet, które nie chcą mieć dzieci, oraz krzywdą dzieci zaniedbywanych przez robiące karierę matki. W Polsce podobne zjawisko nasiliło się po 1989 r. w odpowiedzi na emancypacyjne przemiany obyczajowe odbierane jako zagrożenie dla polskich tradycji.
Przyjęcie takiej strategii przez Musierowicz nie wróży niczego dobrego. Istnieje obawa, że Borejkowie w każdym kolejnym tomie będą wyrzucać telewizor, czcić zygoty i na większą skalę stosować zainicjowane przez Józinka rękoczyny wobec wyemancypowanych kobiet. Pod hasłem heroicznej życzliwości do świata, rzecz jasna.
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75475,14831981,Musierowicz_jest_w_zlym_humorze__tekst_z__Ksiazek_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza#ixzz2igKwaurP
"
Pijany w kradzionym BMW
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
The author has edited this post (w 26.10.2013)
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
via
Firmus
@
firmuspiett
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
http://wpolityce.pl/wydarzenia/65870-ile-zuzywacie-drodzy-czytelnicy-wody-do-splukiwania-toalety-unia-europejska-zadba-juz-wkrotce-o-wlasciwe-normy
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
http://snag.gy/4Oufr.jpg
http://youtu.be/T5Cxmt2QGn8