Cyrylica Nie wezmę udziału w tym cyrku, nie lubię, jak się mną manipuluje. Komorowski na koniec podłożył Polakom świnię. Część ludzi nabierze się na IOW-y, choć nie rozumieją, o co chodzi. Z tym finansowaniem też niezły myk. Ludzie się wściekają, że partie są finansowane z budżetu i nie myślą, że PO da sobie radę, bo mafia ją utrzyma.
No ba! Można podreptać i w trzech kolorach powiedzieć NIE A w okukule to pytanie jest: Chcemy być czy chcemy nie być? Zdrowi, piękni, bogaci, za ...i przeciw. The author has edited this post (w 18.06.2015) “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Cyrylica : Nie wezmę udziału w tym cyrku, nie lubię, jak się mną manipuluje. Komorowski na koniec podłożył Polakom świnię. Część ludzi nabierze się na IOW-y, choć nie rozumieją, o co chodzi. Z tym finansowaniem też niezły myk. Ludzie się wściekają, że partie są finansowane z budżetu i nie myślą, że PO da sobie radę, bo mafia ją utrzyma.
No ba! Można podreptać i w trzech kolorach powiedzieć NIE A w okukule to pytanie jest: Chcemy być czy chcemy nie być? Zdrowi, piękni, bogaci, za ...i przeciw.
Można, ale czy nie lepiej, żeby nie było frekwencji? Specjalnie się na tym nie znam, ale pamiętam, jak Tusk i Komorowski wysyłali ludzi na grzyby, jak było referendum w sprawie HGW.
Z freek-funkcją jest ten szkopOOł że smakosze darmowych ciasteczek y wyznawcy k-wina aż nóżkami przebierają aby się stawić o otwarciu punktów wyborczych by wyrazić swą niePOhamowaną chęć omrożenia uszu. Z głosowaniem tyż jest ten szkopOOł. I tak źle i tam niedobrze. Dlatego więc gupie som wszelkie euforyje i peany wydobywane z paszcz po wygranej AD, oraz przepowiednie anihilacji PO na jeśnieni wydają się być POlityczną nie Science ale Fiction. “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
fatuswombatus Z freek-funkcją jest ten szkopOOł że smakosze darmowych ciasteczek y wyznawcy k-wina aż nóżkami przebierają aby się stawić o otwarciu punktów wyborczych by wyrazić swą niePOhamowaną chęć omrożenia uszu.
Mało ich. Ja nie idę, chiba że każą iść. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Więc powiem tak, ponieważ mamy dużo niewiadomych i trudnych do przewidzenia trendów i skutków, a przewidzieć można jedynie losy pytania 2 (3 też, ale to bez znaczenia), wiadomo, że jedyną metodą jego uwalenia wydaje się bojkot referendum ze strony PiS i to na chwilę obecną i przy założeniu słuszności powyższych prognoz (czyli zdanie mogę zmienić) wydaje się najsłuszniejszą opcją.
Zdania nie zmieniam na temat pójścia, ale na temat JOW... czemu nie
Jak pisałem wyżej, funkcją systemu jest wynik wyborczy i nothing more. To pierwsze założenie. Drugie - czy wyniki w systemie JOW różniły się istotnie od wyników dawnych wyborów senackich? Nie i można to sprawdzić - wynik zarówno sejmowy, jak i senacki z lat 2007 (60-39-1) i 2011 (63-31-3-1-1-1-1) jest porównywalny. Jeśli chodzi o wybory sejmowe różnice wyników PiS i PO 2011/2007 nie były większe niż 3%.
Teraz trzecie założenie - można porównać wyniki wyborów sejmowych i senackich z kolejnych lat - od 1991 r. Na 7 wyborów parlamentarnych w mojej opinii (bo zdanie można mieć różne oczywiście...) 6 razy wynik wyborów senackich dawałby "lepszy" parlament. W 1991 r. uniknięto by zbytniego rozczłonkowania, lewicy prawie by nie było - jej miejsce zajęłaby ostatecznie UD. W 1993 r. zarówno wybory sejmowe, jak i senackie były nokautem prawicy, ALE... mniejszy nokaut był w Senacie, tam raczej z różnych względów był nokaut UD. W 1997 r. AWS może rządzić samodzielnie - nie ma w rządzie ani Geremka, ani Suchockiej, ani Balcerowicza, nawet nie tłumaczę, czemu lepiej. W 2001 r. jest ten wyjątek, o którym wspomniałem - SLD ma ogromną przewagę, mimo że ugrupowania ówcześnie określane jako centroprawica (LPR, PiS, AWSP, UW, PO) miały łącznie ponad 1/3 głosów. W 2005 r. PiS może rządzić samodzielnie. W 2007 r. PO może rządzić samodzielnie - PiS jest jednak na pograniczu 2/5, czyli mógłby zachować weto prezydenta bez dogadywania się z SLD. W 2011 r. PO także może rządzić samodzielnie, a wynik PiS jest jeszcze słabszy - niemniej jednak możliwość weta po co jak rządzi Komorowski, natomiast z korzyści - w takim Sejmie nie ma lewicy, nie ma Palikota, a teraz przypuszczalnie nie byłoby umizgiwania się PO do tego elektoratu, bo walka szłaby raczej o elektorat w konserwatywnych obyczajowo regionach Śląska i Małopolski.
Zauważmy też, że nigdy nie było takiej sytuacji, że kto inny wygrał do senatu, a kto inny do sejmu. Czyli ani jeden, ani drugi system nie powoduje wypaczenia wyniku wyborów. Tyle że w polskich warunkach jest duża szansa (6/7), że wynik w JOWach dawałby bardziej sensowny sejm.
Mieszamy dwie sprawy, jedna to zbytnie upartyjnienie list wyborczych na co receptą jest kolejność alfabetyczna na listach (pytanie o talk do stóp pozostaje otwarte). Druga, to rezultat wyborów, co zgrabnie wykazał Rozum. Pytanie o wpis Rozuma, dotyczy jego ukrytego założenia, że zmiana warunków brzegowych nie zmieni zachowania wyborców, a w rezultacie ekstrapolacja jest uzasadniona (tego nie da się zweryfikować, to jest założenie). Moja drobna uwaga, to że JOWy wykoszą konkurencję wsobną, z którą mamy do czynienia obecnie. Czy taki zysk jest uzasadnieniem tak fundamentalnj zmiany, tego nie wiem.
Mieszamy dwie sprawy, jedna to zbytnie upartyjnienie list wyborczych na co receptą jest kolejność alfabetyczna na listach (pytanie o talk do stóp pozostaje otwarte). Druga, to rezultat wyborów, co zgrabnie wykazał Rozum. Pytanie o wpis Rozuma, dotyczy jego ukrytego założenia, że zmiana warunków brzegowych nie zmieni zachowania wyborców, a w rezultacie ekstrapolacja jest uzasadniona (tego nie da się zweryfikować, to jest założenie). Moja drobna uwaga, to że JOWy wykoszą konkurencję wsobną, z którą mamy do czynienia obecnie. Czy taki zysk jest uzasadnieniem tak fundamentalnj zmiany, tego nie wiem.
My mieszamy, no kto miesza ten miesza, Kukiz i jego poplecznicy opowiadają o JOWach brednie jakich mało. W zasadzie do spełnienia wszystkich fantazji Kukiza o systemie wyborczym, w którym do sejmu wchodzi lokalny działacz poza systemem partyjnym wystarczyłoby zniesienie progów wyborczych i St. League albo Hare-Niemeyer (czyli wybory 1991...). W JOWach wszystko będzie jeszcze bardziej upartyjnione, partyjny outsider z PO zostanie zesłany na Podkarpacie, partyjny boss do Sopotu, a średniacy będą walczyć na faktycznym terenie walki, czyli "obwarzanek" Warszawy, Śląsk, zachodnia Małopolska, miasta na wschodzie.
W ogóle trzeba by przepatrzeć jak to wygląda, te tereny gdzie raz wygrywa jeden, raz drugi, tam skupiałaby się kampania, co trochę narzucałoby tematy. Z kolei tereny jednoznaczne wyborczo stałyby się peryferyjne, z jednej strony dotyczyłoby to wschodu poza wielkimi miastami (co jest argumentem przeciw), ale z drugiej wielkie miasta, siedlisko lewactwa. Nikt by nie walczył o głosy warszawki, można zaryzykować stwierdzenie, że nie byłoby tej całej szopki ustaw na koniec kadencji.
Natomiast jak chodzi "fundamentalność" zmiany to też nie do końca - Polska osiągnęła zalety JOW innymi metodami. W krajach z systemem proporcjonalnym pojawiają się jakieś świry, partie protestu, takie bez programu, partie dla jaj. Plus skrajna lewica. W Polsce rzadziej, ale też, no w USA, Francji czy UK nie mają szans (lewicowa ekstrema tylko na zasadzie dogadania się z establishmentem, przez co przestaje być ekstremą). Więc Kukiz sam na siebie kręci bat i dobrze, pięciogwiazdkowego Grillowania nie potrzebujemy.
PiS w projekcie konstytucji z 2005 r. miał system mieszany, myślę, że to byłby sensowny kompromis.
Na referendum podkreślam nie należy iść - system wyborczy to temat zastępczy, ja się takimi rzeczami interesuję od kilkunastu lat, więc stąd długie posty, ale realnie są poważniejsze tematy. A kruczek jest w drugim pytaniu, nie w pierwszym.
Komentarz
A w okukule to pytanie jest:
Chcemy być czy chcemy nie być? Zdrowi, piękni, bogaci, za ...i przeciw.
The author has edited this post (w 18.06.2015)
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
I tak źle i tam niedobrze. Dlatego więc gupie som wszelkie euforyje i peany wydobywane z paszcz po wygranej AD, oraz przepowiednie anihilacji PO na jeśnieni wydają się być POlityczną nie Science ale Fiction.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Jak pisałem wyżej, funkcją systemu jest wynik wyborczy i nothing more. To pierwsze założenie.
Drugie - czy wyniki w systemie JOW różniły się istotnie od wyników dawnych wyborów senackich? Nie i można to sprawdzić - wynik zarówno sejmowy, jak i senacki z lat 2007 (60-39-1) i 2011 (63-31-3-1-1-1-1) jest porównywalny. Jeśli chodzi o wybory sejmowe różnice wyników PiS i PO 2011/2007 nie były większe niż 3%.
Teraz trzecie założenie - można porównać wyniki wyborów sejmowych i senackich z kolejnych lat - od 1991 r. Na 7 wyborów parlamentarnych w mojej opinii (bo zdanie można mieć różne oczywiście...) 6 razy wynik wyborów senackich dawałby "lepszy" parlament.
W 1991 r. uniknięto by zbytniego rozczłonkowania, lewicy prawie by nie było - jej miejsce zajęłaby ostatecznie UD.
W 1993 r. zarówno wybory sejmowe, jak i senackie były nokautem prawicy, ALE... mniejszy nokaut był w Senacie, tam raczej z różnych względów był nokaut UD.
W 1997 r. AWS może rządzić samodzielnie - nie ma w rządzie ani Geremka, ani Suchockiej, ani Balcerowicza, nawet nie tłumaczę, czemu lepiej.
W 2001 r. jest ten wyjątek, o którym wspomniałem - SLD ma ogromną przewagę, mimo że ugrupowania ówcześnie określane jako centroprawica (LPR, PiS, AWSP, UW, PO) miały łącznie ponad 1/3 głosów.
W 2005 r. PiS może rządzić samodzielnie.
W 2007 r. PO może rządzić samodzielnie - PiS jest jednak na pograniczu 2/5, czyli mógłby zachować weto prezydenta bez dogadywania się z SLD.
W 2011 r. PO także może rządzić samodzielnie, a wynik PiS jest jeszcze słabszy - niemniej jednak możliwość weta po co jak rządzi Komorowski, natomiast z korzyści - w takim Sejmie nie ma lewicy, nie ma Palikota, a teraz przypuszczalnie nie byłoby umizgiwania się PO do tego elektoratu, bo walka szłaby raczej o elektorat w konserwatywnych obyczajowo regionach Śląska i Małopolski.
Zauważmy też, że nigdy nie było takiej sytuacji, że kto inny wygrał do senatu, a kto inny do sejmu. Czyli ani jeden, ani drugi system nie powoduje wypaczenia wyniku wyborów. Tyle że w polskich warunkach jest duża szansa (6/7), że wynik w JOWach dawałby bardziej sensowny sejm.
Moja drobna uwaga, to że JOWy wykoszą konkurencję wsobną, z którą mamy do czynienia obecnie.
Czy taki zysk jest uzasadnieniem tak fundamentalnj zmiany, tego nie wiem.
W ogóle trzeba by przepatrzeć jak to wygląda, te tereny gdzie raz wygrywa jeden, raz drugi, tam skupiałaby się kampania, co trochę narzucałoby tematy. Z kolei tereny jednoznaczne wyborczo stałyby się peryferyjne, z jednej strony dotyczyłoby to wschodu poza wielkimi miastami (co jest argumentem przeciw), ale z drugiej wielkie miasta, siedlisko lewactwa. Nikt by nie walczył o głosy warszawki, można zaryzykować stwierdzenie, że nie byłoby tej całej szopki ustaw na koniec kadencji.
Natomiast jak chodzi "fundamentalność" zmiany to też nie do końca - Polska osiągnęła zalety JOW innymi metodami. W krajach z systemem proporcjonalnym pojawiają się jakieś świry, partie protestu, takie bez programu, partie dla jaj. Plus skrajna lewica. W Polsce rzadziej, ale też, no w USA, Francji czy UK nie mają szans (lewicowa ekstrema tylko na zasadzie dogadania się z establishmentem, przez co przestaje być ekstremą). Więc Kukiz sam na siebie kręci bat i dobrze, pięciogwiazdkowego Grillowania nie potrzebujemy.
PiS w projekcie konstytucji z 2005 r. miał system mieszany, myślę, że to byłby sensowny kompromis.
Na referendum podkreślam nie należy iść - system wyborczy to temat zastępczy, ja się takimi rzeczami interesuję od kilkunastu lat, więc stąd długie posty, ale realnie są poważniejsze tematy. A kruczek jest w drugim pytaniu, nie w pierwszym.