Skip to content

Ogladacie House of Cards ?

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Bo ja tak, mam za soba pierwszy sezon.  I drugi będę sobie dawkował, jeden odcinek w tygodniu. Ten serial na swój sposób mnie niesamowicie nakręca, mimo że pokazuje kurewstwo polityczne tego świata. Czy kogoś też, a jak tak to dlaczego ?
JORGE>
The author has edited this post (w 17.07.2014)
«1

Komentarz

  • BZ WBK sobie fajną twarz do reklam wzięło. Ciekawe, czy świadomie czy nie.
  • po przeczytaniu recenzji w Polonia Christiana troche mnie odrzucilo.

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • davenia
    po przeczytaniu recenzji w Polonia Christiana troche mnie odrzucilo.
    Nawet jeżeli jest to trochę (a właściwie mocno) przerysowane to i tak warto wg mnie obejrzeć. Lepiej wiedzieć jaki świat jest niż zamykać oczy. Szczególnie, że serial jest świetnie zrobiony, bardzo dobrzy aktorzy, muzyka, pewne smaczki, detale itd. Namawiam wszystkich, dzisiejsze seriale, te dobre, właściwie powodują, że filmy tracą na znaczeniu. Dobrych historii nie da się w sensowny sposób opowiedzieć w ciągu 2 godzin. Tak to dzisiaj widzę.
    JORGE>
  • kazio
    BZ WBK sobie fajną twarz do reklam wzięło. Ciekawe, czy świadomie czy nie.
    Jedna z lepszych ról Kevina Spacey ewer. Znakomite są te kikusekundowe zatrzymania akcji, kiedy grany przez niego Underwood rozkminia co mu w głowie siedzi, o co kaman, albo co się wydarzy. Czasami to zatrzymanie to tylko odwrócenie głowy i odpowiednie spojrzenie. Ale jak zagrane !!!
    JORGE>
    The author has edited this post (w 17.07.2014)
  • Pierwsze obejrzenie pierwszego sezonu jest rzeczywiście zachłyśnięciem. Kolejne niestety rozczarowują.
    Zmartwię dodatkowo: drugi sezon jest zdecydowanie słabszy od pierwszego. Na trzeci nie czekam z taką nieciepliwością jak na drugi.
  • A mnie sie 2gi bardziej podobal, choć pierwszy tez mi sie podobał, koncowa scena 2giego - swietna, zreszta pisałam o tym w "kulturze". Lubie HofC.
  • A Klan oglądacie? Dość dobrze pokazuje polskie kurestwo w sensie dosłownym
    ;)
    A poważnie - to że ktoś nie umie opowiedzieć historii w 2 godziny to najwyżej dowód na to, że nie powinien robić filmów. Kwestia seriali jest wynikiem przejęcia przemysłu filmowego z rąk kina przez tv, ze wszystkimi tego konsekwencjami, a zwłaszcza infantylizacją.
  • meo.lassie
    A poważnie - to że ktoś nie umie opowiedzieć historii w 2 godziny to najwyżej dowód na to, że nie powinien robić filmów. Kwestia seriali jest wynikiem przejęcia przemysłu filmowego z rąk kina przez tv, ze wszystkimi tego konsekwencjami, a zwłaszcza infantylizacją.
    Chyba Kolega zbyt dużo świeżych i dobrych seriali nie oglądał, nespa?

    https://www.youtube.com/watch?v=veM5tszB_KQ
  • A Dostojewski był grafomanem bo musiał pisać te swoje cegły zamiast pomieścić się w nowelkach.
  • alcorro
    meo.lassie
    :
    A poważnie - to że ktoś nie umie opowiedzieć historii w 2 godziny to najwyżej dowód na to, że nie powinien robić filmów. Kwestia seriali jest wynikiem przejęcia przemysłu filmowego z rąk kina przez tv, ze wszystkimi tego konsekwencjami, a zwłaszcza infantylizacją.
    Chyba Kolega zbyt dużo świeżych i dobrych seriali nie oglądał, nespa?
    A Kolega zbyt dużo starych i dobrych filmów, nespa?
    :)
    A Dostojewski był grafomanem bo musiał pisać te swoje cegły zamiast pomieścić się w nowelkach.
    Bo był, w "Rozmowach przy wycinaniu lasu" Tym podsumował całą książkę w paru zdaniach i nic istotnego nie pominął. No może dziwki.
  • Film ma ograniczenia w kreacji postaci, których nie przebije. Nie zrobisz filmu gdzie w miarę mięsiście i całościowo puścisz charakterystyki 30 osób. A serial i owszem.
  • Groza-Symetrii
    Film ma ograniczenia w kreacji postaci, których nie przebije. Nie zrobisz filmu gdzie w miarę mięsiście i całościowo puścisz charakterystyki 30 osób. A serial i owszem.
    Tak samo jak mięsiście nie puścisz filmu w 21 odcinkach, więc proporcjonalnie mniej postaci. Zresztą, na co komu 30 postaci scharakteryzować? To jest właśnie grafomania....
    Ale 12 da się. W półtorej godziny, hłe hłe hłe...
    http://www.youtube.com/watch
  • Ale już np. upchanie całej "Tinker, tailor, soldier, spy" w jeden film wywołuje lekką niestrawność. Mini serial BBC lepiej to pokazuje. Plus w filmie nie ma czasu na takie perełki jak scena otwarcia w wersji BBC.
  • Groza-Symetrii
    Film ma ograniczenia w kreacji postaci, których nie przebije. Nie zrobisz filmu gdzie w miarę mięsiście i całościowo puścisz charakterystyki 30 osób. A serial i owszem.
    A gdzie taki serial ostatnio widziałeś? Takie rzeczy próbowało robić HBO, 15 lat temu, teraz masz zupełnie nieautentyczne postacie. Infantylizm to dobre okreslenie. Seriale są schematyczne i powtarzalne, zmieniają się tylko dekoracje, mają zarabiać kasę i nikt tego nie ukrywa - sezon serialowy trwa pół roku, od września do marca.
    The author has edited this post (w 22.07.2014)
  • "Władca Pieścieni" to trzycześciowy serial kinowy. Znakomicie zrobiony, ale zbyt krótki, brakuje przynajmiej jednego wątku  który był bardzo istotny i dla całości historii, ale też i stanowił o klimacie. Cóż, pewien kompromis. Próba opowiedzenia "Wiedźmina" w półtoragodzinnym filmie to był totalna porażka, wyszła pochlastana kicha, bez ładu i składu. Serial był dużo lepszy, ale ze względu na ograniczenia czasowe i budżetowe miał parę niedociągnięć, które go ostatecznie dyskwalifikowały. Nie wiem jak Lessi sobie też wyobraża kinową wersję "Gry o Tron".
    Powiem tak, wymogi rynku spowodowały, że filmy kinowe są po prostu gówniane. Żeby się sprzedało, trzeba upakować mnóstwo spraw w dwie godziny. Brakuje też dobrych scenariuszy.  Sprawę ratują seriale, co jakiś czas pojawia się jakaś seria warta polecenia. Natomiast trochę bawie mnie zwracanie przez was uwagi na infantylność. Dzisiaj ? Zobaczcie co było kiedyś ...
    JORGE>
  • przemk0
    Groza-Symetrii
    :
    Film ma ograniczenia w kreacji postaci, których nie przebije. Nie zrobisz filmu gdzie w miarę mięsiście i całościowo puścisz charakterystyki 30 osób. A serial i owszem.
    A gdzie taki serial ostatnio widziałeś? Takie rzeczy próbowało robić HBO, 15 lat temu, teraz masz zupełnie nieautentyczne postacie. Infantylizm to dobre okreslenie. Seriale są schematyczne i powtarzalne, zmieniają się tylko dekoracje, mają zarabiać kasę i nikt tego nie ukrywa - sezon serialowy trwa pół roku, od września do marca.
    Dwa rodzaje seriali jestem w stanie ogladac:
    1. Miniserial, ktory jest po prostu dluzszym filmem podzielonym na odcinku. Przykladem sa "Tinker, taylor, soldier, spy" albo polski Tulipan.
    2. Serial, ktory jest serialem tylko i wylacznie ze wzledu na obecnosc tych samych bohaterow, przykladem sa seriale kryminalne.
    Nic na to nie poradze ale jestem w stanie przyswoic tylko opowiesci pisane od konca. A serial rzadko jest pisany od konca, bo nie wiadomo, kiedy sie skonczy - pierwszy sezon, drugi sezon, trzeci, moze czwarty... Zmieniaja sie rezyserzy, scanerzysci, postacie zmieniaja charakter. Nie dla mnie.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Seriale cierpią też wyraźnie na
    http://en.wikipedia.org/wiki/Jumping_the_shark
    Aha, już od kilku osób słyszałem polecanko odnośnie "Wikingów". Warto?
  • JORGE
    Natomiast trochę bawie mnie zwracanie przez was uwagi na infantylność. Dzisiaj ? Zobaczcie co było kiedyś ...
    Porównanie seriali do seriali to jasne, racja też że kinowych filmów nie da się oglądać. W sumie można się zgodzić że jak coś ma ręce i nogi to pewne seriale, no ale to są wyjątki wyjątków.
  • Ha, losie a co jest pisane od końca ? Bo ja mam czasami wrażenie, że zdecydowana większość idzie jakoś, fabuła niesie samego autora. Pierścień, który był gadżetem w Hobbicie, stał się osią historii we Władcy Pierścieni. Tak Tolkien powiązał obie powieści i stworzył legendę. Jestem prawie przekonany też, że taki Dukaj ma przed oczyma koncepcje świata i postaci, historia zaś pisze się sama. Szczególnie to widać po totalnie rozbebranych końcówkach. A seriale ? Różne są. Battlestar Galactica jest rozbudowanym serialem SF (rimejkiem), którego zakończenie było twórcom znane od samego początku. Twórcy LOST mieli  ponoć dość precyzyjną wizję zakończenia całej historii, ale w trakcie kolejnych sezonów doszli do wniosku, że będzie inaczej, czym całą produkcję spieprzyli. Bo ok, z mojego punktu widzenia, zakończenie jest sprawą kluczową. Tyle, że się już pogodziłem z pewnymi smutnymi prawidłowościami dzisiejszych czasów ...
    JORGE>
  • Trzeba też pamiętać, że sporo dzisiejszych seriali są oparte o książki. Często luźno, prawie zawsze historie i postacie są rozbudowane, ale końcówka jest raczej znana. Czasami uda się doprowadzić do końca po paru sezonach, czasami nie (jak np. we Flashforward). Tak na marginesie, podejrzewam, że jednak Pozostawieni zakończą się po pierwszym sezonie. Słabe to.
    JORGE>
    The author has edited this post (w 22.07.2014)
  • JORGE
    Ha, losie a co jest pisane od końca?
    Cala wielka literatura oraz kryminaly. Czyli to co czytam. W wielkiej literaturze to co bylo wczesniej zmierza do tego co jest pozniej a wszystkie watki do wielkiego finalu, ktorzy mimo to pozostaje nieprzewidywalny. Nawet jesli rzecz byla pisana w odcinkach - Lalka, Potop, Zbrodnia i Kara, Czarodziejska Gora...
    Dukajowe rozbebrane koncowki dzialaja na mnie wymiotnie, z tego samego powodu nie przyswajam seriali.
    Moja ulubiona powiescia jest Fechmistrz Pereza, w ktorej cala sila historii koncentruje sie na kilku ostoatnich stronach. A ulubionym kryminalem "Duch Gideona Wise" Chestertona, gdzie zagadka jest rozwiazana w ostatnim akapicie.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • W House of Cards zakończenie nie jest ważne, nie ważne jest do czego bohaterowie zmierzają tylko jak to robią. Bohaterowie nie mają celu, oni tylko niszczą, by w kolejnych układach wypłynąć na sam szczyt.
  • W ksiazce i angielskim serialu bylo.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • kazio
    W House of Cards zakończenie nie jest ważne, nie ważne jest do czego bohaterowie zmierzają tylko jak to robią. Bohaterowie nie mają celu, oni tylko niszczą, by w kolejnych układach wypłynąć na sam szczyt.
    No tak, ale trzeba zwrócić uwagę na jednen aspekt, który cechuje Underwooda. Nieprawdopodobna determinacja. Dostaje niezasłużonego kopa przy rozdaniu kart i postanawia załtawić sprawę inaczej. Po tym wydarzeniu cały dzień i noc myśli, wytycza cele, żeby na koniec tego procesu powiedzieć żonie, czeka nas teraz okres nieprawdopodobnie ciężkiej pracy i planowania. I tak wygląda jego życie. Praktycznie całą dobę jest zaangażowany, a kiedy już wraca do domu, to walczy z wioślarzem (żeby nie stracić formy), albo przy otwartym oknie pali papierosy podsumowując co i jak poszło. Na wszystko bardzo szybko reaguje, niczego nie lekceważy, cały czas ma ster w ręku. Wyprzeda wszystkich o krok bo ma PLAN. Kiedy obiecuje, że zrobi kluczową dla początków prezydentury jego zwierchnika ustawę o szkolnictwie, zbiera zespoł młodych ludzi z otwartymi łbami zamyka w biurze i nie pozwala im wyjść do momentu kiedy nie skończą. Siedzą tam ile, dwa tygodnie ? W każdym razie, biuro trzeba wyprać, tak śmierdzi. Ustawa jest gotowa, prawdopodbnie sto razy lepsza od tego co mieli już przygotowane wcześniej (a on intrygami w kosmos wywalił), dzięki sprawnym gierkom nie pozwala, żeby jej sens został wypaczony w drodze negocjacji ze związkami. Cel osiągnął.
    Powiem tak, oczywiście herosów w realu nie ma (a i Underwood czasami przegrywa), ale tak wyobrażam sobie życie polityka. Prawdziwego. Odrzućmy na chwile patologiczne metody (które z odcinka na odcinek robią się coraz bardziej przesadzone), jeżeli w tej branży chce się coś osiągnąć i coś wygrać trzeba być właśnie non stop on-line. Na fazie, bez odpuszczania. Nie wiadomo jaki był Underwood zanim go oszukano, ale zakładam że był cynicznym, skutecznym graczem, ale bez większych przegięć. Od momentu dostania kopa stawia wszystko na jedną kartę, zaczyna jechać bez trzymanki. Pytanie jest takie, czy tylko w przypadku traktowania polityki jako narzędzia dla własnych ambicji i wpływów można wejśc na taki poziom zaangażowania i planowania ? Pytanie następne, czy tylko wielka porażka, kompleks mogą zmusić ludzi do aż takiego poświęcenia ? Bo jeżeli tak, to zapomnijmy a jakiejkolwiek wygranej przez ludzi tzw. ideowych. Tak troszkę przenoszę to wszystko na nasz światek polityczny, szczególnie prawicowych wizjonerów. Mam nieodparte wrażenie, że to są mistrzowie opierdalania się i robienia dobrego wrażenia dla dobrego wrażenia. Może Kaczyński, może Gosiewski, może Kamiński (ten od CBA), może jeszcze parę osób, ale reszta ?
    JORGE>
    The author has edited this post (w 22.07.2014)
  • JORGE
    1. Nie wiem jak Lessi sobie też wyobraża kinową wersję "Gry o Tron".
    2. Brakuje też dobrych scenariuszy.
    3. Natomiast trochę bawie mnie zwracanie przez was uwagi na infantylność. Dzisiaj ? Zobaczcie co było kiedyś ...
    JORGE>
    1. Nie wyobrażam sobie - a kto powiedział, że coś takiego trzeba w ogóle kręcić?
    2. No właśnie... książka-tasiemiec, której autor może nie skończyć za własnego życia to nie jest dobry scenariusz.
    3. Kiedyś kręcono dobre filmy, teraz ekranizuje się fantasy, żeby było dużo efektów specjalnych, bo to kręci dzieciarnię. Kiedyś tego nie mieli to musieli się postarać w innych elementach, na które teraz mają wywalone.
  • @ WM meo.lassie
    2. No właśnie... książka-tasiemiec, której autor może nie skończyć za własnego życia to nie jest dobry scenariusz.
    Ale zdaye się w głowie autoru "Gry o tron" pomysła zakończeniowego yuż opracował był i nawet go zdradził twórcom serialu ...
  • Ale napisany wczesniej koniec to jeszcze nie jest powiesc napisana od konca!
    W powiesci pisanej od konca wczesniejsze zdarzenia w sposob spojny i logiczny prowadza do zdarzen pozniejszych az w koncu wszystko sie kumuluje w wielkim finale.
    Do pewnego stopnia tak bylo w Harrym Poterze, bo Rowling sobie zawczasu nakreslila ramowke i dopiero pozniej wypelniala ja fabula. Tolkien rysowal sobie mapy i liczyl czas podrozy potrzebny, by bohaterowie mogli sie spotkac tam, gdzie sobie zaplanowal.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Na marginesie - Rowling całkiem zgraby kryminał popełniła. Harrego porzuciłam po pierwszym tomie, natomiast "Wołanie kukułki" przeczytałam z przyjemnością.
  • No właśnie, dokończenie "Pana Tadzia" to anpisanie 12. księgi (albo 13. jak kto woli
    :D
    ), a nie sytuacja, w której Adaś M. w kafe greko opowiedział Jackowi Ż., że on tez pił wino.
  • ... no i konsekwentnie jak Jerzy Marcin opowiedział filmowcom, kogo na końcu uśmierci przez ucięcie głowy kosiarką, a komu wleje rozgrzane aluminium do wątroby przez dziurę w brzuchu, to nie jest jeszcze powieść napisana do końca.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.