Skip to content

Tomasz Lis chce wprowadzić Polskę do Europy

loslos
edytowano March 2015 w Forum ogólne
Jedenaście lat po wejściu Polski do Unii Europejskiej czas brawurowo postawić sobie nowy, megaambitny cel - wejście Polski do Europy
— pisze naczelny „Newsweeka”.
Popieram. Przemieszkałem na tzw. Zachodzie prawie połowę dorosłego życia i dostrzegam tam rzeczy, których nie ma w Polsce a chętnie bym je tutaj widział.
Nabardziej jednak doskwierają mi rzeczy, których na owym Zachodzie nie ma, w Polsce są i bardzo mi dokuczają. Np. Tomasz Lis.
Moim zdaniem zasługuje on na bycie symbolem tego całego gnoju, który nas dusi.

Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
«1

Komentarz

  • Skoro taki megaambitny to niech się wzoruje na Charlie Hebdo, niech się naśmiewa z Mahometa. Że wyleci w powietrze razem z redakcją? Nic to, będzie ofiarą postempu.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Prawie nikt nie podchwycił. A przecież jeśliby chcieć znaleźć wyróżniki Polski w Europie, takie na pierwszy rzut oka, to takie bym przedstawił:
    1. Mało popielatych. Tym Polska naprawdę się wyróżnia ale chyba nie jest to powód do zmartwienia.
    2. Warszawa nie ma metra (jedna linia to nie metro) a wszystkie miasta tej wielkości mają, w Rzymie to tylko czy linie ale zawsze.
    Poza tym Polska od reszty Europy nie różni się niczym! Są oczywiście idiosynkrazje, które mają wszystkie wiochy wszędzie, ale nie ma żadnego wyróżnika wskazującego wyraźnie na Polskę. Te same samochody, te same domy, tak samo ubrani i zachowujący się ludzie. Nie widać nawet, by Polacy byli znacząco biedniejsi.
    Acha, o najważniejszym wyróżniku zapomniałem:
    3. Lis Tomasz i jego kolesie. Żadna telewizja w Europie nie jest choć trochę podobna do polskiej.
    The author has edited this post (w 19.01.2015)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • nuale przeca ma rację redachtor Liz. Po 8 latach rządów partii mniości, ktoś w końcu powinien wprowadzić Polskę z Azji do Europy!
  • celnik.mateusz
    4. Uroczystość Wszystkich Świętych. Czy jeszcze gdzieś wygląda to tak jak w Polsce?
    Idiosynkrazje. Karnawał w Wenecji też jest niepowtarzalny, jest tych idiosynkrazji wiele. Ale nie wyłapanie idiosynkrazji a odchyłki od reguły idzie.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Znaczy się Lis chce wyrwać Polską z korzeniami z ziemi ojczystej i do Europy siłą ja zaprowadzić? A PO co? Żeby się Europa zaraziła nienawistną nietolerancją?
    The author has edited this post (w 20.01.2015)

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • fatuswombatus
    Znaczy się Lis chce wyrwać Polską z korzeniami z ziemi ojczystej i do Europy siłą ja zaprowadzić? A PO co? Żeby się Europa zaraziła nienawistną nietolerancją?
    to znaczy tylko tyle, ze zaczyna sie kampania w dokladnie odwrotnym kierunku: wprowadzenia ojro do Polski.

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • Jagto zaczyna się? To nie zaczeła się w 2004?

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • 4. Pełne kościoły. Przynajmniej w niedzielę.
  • mmaria
    4. Pełne kościoły. Przynajmniej w niedzielę.
    Brzmi fajnie....ale nie zawsze. Znaczy się nie zawsze pełne i nie zawsze w niedzielę.  Niestety
    :(

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • celnik.mateusz
    Religia katolicka wciąż pozostaje ważnym pierwiastkiem polskiej duszy.
    Nie bardziej niż Włochów, Irlandczyków i Hiszpanów. W Hiszpanii to jest zabawnie, bo naród jest pękniety na dwa - połowa jeszcze dziś mordowałaby księży ale połowa jest w stanie zrobić dwumilionową demonstrację przeciw ateizacji. Przypominam, że w Polsce największa demonstracja w ciągu ostatnich 25 lat liczyła dwieście tysięcy. A do Malty to po prostu nie mamy startu.
    Polacy nie są ani trochę bardziej chrześcijanami niż reszta europejskiej populacji, choć istotnie chodzą do kościoła. Obstawiam, że z braku innego pomysłu.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Polacy nie są ani trochę bardziej chrześcijanami niż reszta europejskiej populacji, choć istotnie chodzą do kościoła.
    Nuale tlis chciałby u nas wprowadzić model europejski na wzór wiodący, czili francusko-niemiecki-angolski. Przecie nie włoski czy tem bardziey maltański.
  • Tylko marksiści uznają determinizm historyczny, więc posługują się pojęciem "wzór wiodący." Że niby bardziej postępowy, więc dominujący i kiedyś tam zwycięży. Ja nie jestem marksistą, nie wiem, jak będzie, opisuję tylko to, co jest, i nie wartościuję.
    Patrzcie kocia mać własnymi oczami a nie szablonami z prawicowych fanzinów!
    A angielskie kościoły (katolickie) są akurat pełne.
    The author has edited this post (w 20.01.2015)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Nieno, spojrzałam lisowymi.
    A serio, angielskie kościoły katolickie zapełniły się Polakami. Przynajmniej taką opinię czytałam i nie widzę powodu, by jej nie wierzyć.
  • los
    Polacy nie są ani trochę bardziej chrześcijanami niż reszta europejskiej populacji, choć istotnie chodzą do kościoła. Obstawiam, że z braku innego pomysłu.
    Jakoś mi to zdanie nie pasuje z deklaracją o braku wartościowania. Oceniając po faktach - chodzą do kościoła - jednak są trochę bardziej chrześcijanami.
    The author has edited this post (w 20.01.2015)
  • mmaria
    Nieno, spojrzałam lisowymi.
    A serio, angielskie kościoły katolickie zapełniły się Polakami. Przynajmniej taką opinię czytałam i nie widzę powodu, by jej nie wierzyć
    Angielskie kościoły zawsze były pełne a teraz to trzeba przyjść wcześniej, by móc usiąść. Ale to nie Polacy, bo Polacy rzadko miewają śniadą skórę, o ile wiem, to Polacy chodzą raczej na polskie msze.
    mmaria
    Oceniając po faktach - chodzą do kościoła - jednak są trochę bardziej chrześcijanami.
    Isotnie, chyba tylko na Malcie frakwencja jest lepsza. Ale nie tylko to stanowi.
    Np. na tekst "przekażcie sobie znak pokoju" Polak zaciska szczęki i z miną, w której jest mord, nieznacznie i pośpiesznie skłania głowę w stronę dwu sąsiadów. Gdzie indziej ludzie sobie przez jakiś czas podają dłonie z uśmiechem i pozdrowieniem.
    W Polsce jest więcej ludzi na mszach ale we Włoszech i w Hiszpanii procesje potrafią trwać dzień i iść przez całe miasto. Tam parafie to są naprawdę wspólnoty. W Niemczech i Anglii też.
    Istnieje tekst "chodzi do kościoła", który znaczy dokładnie to, co mówi - chodzi do kościoła i tyle. Nie znam analogii w innym języku a w Polsce to powszechne określenie.
    Lubiliśmy sobie głaskać serduszka myślą o Polakach jako misjonarzach Europy. Chyba jednak lepiej zejść na ziemię - chrześcijanie by nie głosowali na Palikota i komuchów. A "chodzący do kościoła" bez żadnego problemu.
    The author has edited this post (w 20.01.2015)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Np. na tekst "przekażcie sobie znak pokoju" Polak zaciska szczęki i z miną, w której jest mord, nieznacznie i pośpiesznie skłania głowę w stronę dwu sąsiadów. Gdzie indziej ludzie sobie przez jakiś czas podają dłonie z uśmiechem i pozdrowieniem.
    W Polsce jest więcej ludzi na mszach ale we Włoszech i w Hiszpanii procesje potrafią trwać dzień i iść przez całe miasto. Tam parafie to są naprawdę wspólnoty. W Niemczech i Anglii też.
    U nas jest bardzo różnie. I są bardzo różne wspólnoty. Również bardzo różnie przekazywany jest znak pokoju. Naprawdę nie należy tego uogólniać. Jak zwykle wszystko zależy od ludzi, którzy taką wspólnotę tworzą.
    los
    Lubiliśmy sobie głaskać serduszka myślą o Polakach jako misjonarzach Europy. Chyba jednak lepiej zejść na ziemię - chrześcijanie by nie głosowali na Palikota i komuchów. A "chodzący do kościoła" bez żadnego problemu.
    O tym zjawisku sama pisałam. Zrozumienie tego problemu przekracza mój mały rozumek. Ale ja od Smoleńska niewiele już rozumiem moich współrodaków. I pewnie już nie zrozumiem.
    The author has edited this post (w 20.01.2015)
  • mmaria
    los
    :
    Np. na tekst "przekażcie sobie znak pokoju" Polak zaciska szczęki i z miną, w której jest mord, nieznacznie i pośpiesznie skłania głowę w stronę dwu sąsiadów. Gdzie indziej ludzie sobie przez jakiś czas podają dłonie z uśmiechem i pozdrowieniem.
    W Polsce jest więcej ludzi na mszach ale we Włoszech i w Hiszpanii procesje potrafią trwać dzień i iść przez całe miasto. Tam parafie to są naprawdę wspólnoty. W Niemczech i Anglii też.
    U nas jest bardzo różnie. I są bardzo różne wspólnoty. Również bardzo różnie przekazywany jest znak pokoju. Naprawdę nie należy tego uogólniać. Jak zwykle wszystko zależy od ludzi, którzy taką wspólnotę tworzą.
    Pewnie u neonów czy duchaczy albo na jakiejś mikroparafii, gdzie wszyscy się dobrze znają. W dużych parafiach chyba bez wyjątku ten znak pokoju ludzi uwiera. A na Zachodzie, w każdym bez wyjątku kraju, obojętne czy kościół jest pełen czy są trzy osoby, znak pokoju jest traktowany poważnie.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • U nasz na wsi ludzie lubią sobie przekazywać znak pokoju. Na początku było różnie, teraz robią to z uśmiechem. Kłaniają się nawet ludziom z tylnych, oddalonych ławek. Robią to ochoczo i z przyjemnością.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Dodaję p-t 5.
    5. Marzenie o niesprzedajnym rządzie.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Na rządach psy wieszają wszyscy.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Zobaczymy, co ludzie napiszą w założonym wątku (mam nadzieję, że napiszą:)  Moja parafia jest przeciętna, ani duża, ani mała i nie pasuje do żadnego z wymienionych przez Losa kryteriów. Znak pokoju jest serdeczny. Nie wiem, czy poważnie traktowany, ale właśnie wymieniany z serdecznym uśmiechem. Być może jest tak, że ludzie ciepło odwzajemniają mój uśmiech. Popatrzę na najbliższej Mszy wokół, może będę miała jakieś inne wrażenia.
    The author has edited this post (w 20.01.2015)
  • los
    Np. na tekst "przekażcie sobie znak pokoju" Polak zaciska szczęki i z miną, w której jest mord, nieznacznie i pośpiesznie skłania głowę w stronę dwu sąsiadów.
    O, to ja, to ja ! Nigdy do końca nie rozumiałem tego gestu, podawanie ręki przychodziło mi z trudem, dziś jest lepiej, ale. To jest pewien kod kulturowy, niekoniecznie znaczący, że jeżeli nie chcę łapy podać to mam zła wolę, czy coś mi w duszy nie gra. To tak jak z dystansem do rozmówcy, są nacje, gdzie kiedy dwóch ludzi rozmawia to prawie sobie plują w twarz, tak blisko siebie stoją. Najzabawniejsze jest jednak kiedy rozmawiają ludzie z dwóch różnych kodów kulturowych i tak wędrują. Jeden podchodzi, drugi chce zachować naturalną mu przestrzen i robi krok w tyl. To tamten znowu naciera, żeby złapać bliskość kontaktu. I krążą.
    W każdym razie, nawet uwzględniajac Polskę, kod kultutrowy może się bardzo różnić. Dla mnie podanie ręki ma ściśle określone znacznie. Jest niezbędnym elementem okazania szacunku drugiemu człowiekowi przy przywitaniu. Lubię, nie lubię, znam, nie znam, nie ma znaczenia. Przywitać należy się ze wszystkimi uściśnięciem ręki (nie podaniem śledzia, ale też nie imadłem), albo z nikim, kiedy grono jest zbyt duże (wita się wtedy tylko paszczą), żeby ostentacyjnie cyrku nie robić zbyt długim formalizmem. Podobnie z pożegnaniem. Uścisk ręki jest zarezerwowany tylko dla tego typu okoliczności, ewentualnie jeszcze, klasyczne uściśnięcie na zgodę. Podanie ręki w kościele trochę ten kod łamie. Stoimy stoimy i nagle niby co ? Znak pokoju ? Nie, to znaczy coś innego, ktoś tu stara się rozmyć, od dawien dawna inaczej jesteśmy przyzwyczajeni. Znaczy można, można gesty rozmywać, nadawać im inne znaczenie, ale tak mało ich już nam zostało ...
    I druga sprawa, wiarygodność postaw, gestów i ich okazywanie. Są narody spontaniczne. Sa też tacy ludzie. Łatwo i szybko wchodzacy w relacje, poklepujacy sie, dotykajacy, zaprzyjaźniajacy się w ciagu 10 minut. Z naszego punktu widzenia sa to postawy, jeżeli nie fałszywe, to co najmniej zbyt szybkie i pochopne. Jeżeli się nie znamy, utrzymujemy pewien dystans. Nie nastawiamy się ani źle, ani dobrze, po prostu musi być czas na poznanie się. Pewna przestrzeń do oceny. Zachowujemy pewien poziom formalizmu, te zwracanie się per Pan/Pani było bardzo dobre, dziś dla wielu to jest tylko utrudnienie, powszechne szybkie tykanie jest standardem.
    W każdym razie, dla mnie uściśnięcie ręki bliźniemu i powiedzenie "pokój z Toba" nic nie znaczy. Robię tak, bo wypada, ale bez entuzjazmu. Pytanie jest też zasadnicze, co w dzisiejszych czasach ma ten gest oznaczać ?
    Ciekawie jest też na ten temat na Wikipedii, ale jak to na Wykipiedii, zacytuję jednak:
    "Znak pokoju – znak przekazywany podczas liturgii eucharystycznej w czasie Mszy Świętej. Nie jest on obowiązkową częścią Mszy.
    Następnie, jeżeli okoliczności za tym przemawiają, diakon lub kapłan mówi: Przekażcie sobie znak pokoju.
    Według przepisów (OWMR 52.) sam znak (czyli jego formę) ustala Konferencja Episkopatu danego kraju, zgodnie z mentalnością i zwyczajami mieszkańców[1].
    W polskich kościołach przyjmuje on najczęściej formę skłonienia głową lub podania ręki. W liturgii w mniejszych wspólnotach lub pomiędzy kapłanami przekazywany jest w formie starożytnej, tradycyjnie przekazywanej od czasów pierwotnych chrześcijan: jednokrotnego pocałunku w obydwa policzki. Św. Paweł w 2. liście do Koryntian napisał: "Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem!" (2 Kor 13,12). Obecnie powszechną praktyką jest wypowiedzenie podczas przekazywania znaku słów: "Pokój Pański niech zawsze będzie z tobą" lub "Pokój z tobą", zgodnie z przepisami liturgicznymi (OWMR 2002: 154.) Co istotne, aneks polskiego Episkopatu do OWMR odradza stosowania formy "Pokój wam wszystkim".
    Istnieje także kapłański znak pokoju, symbolizujący znak pocałunku: kapłani chwytają siebie za łokcie i skłaniają głową. Ten znak był stosowany również przed reformą liturgiczną Pawła VI w zgromadzeniach zakonnych podczas Mszy konwentualnych."
    Sumujac, będac na mszy we Włoszech widziałem jak się ludzie na siebie wręcz rzucali podczas znaku pokoju. Może i fajnie, tak jak to, że wszyscy głośno śpiewali, a nie mruczeli jak u nas. Jednak, moja wieś moją wsią, nie ma sensu w tym przypadku toczyć wojny na mentalności, ani oceniać jak być powinno. Wiem jedno, kiedy na mojej wsi zdecydowana większość ludzi żyła wg jednego kodu kulturowego, relacje międzyludzkie były co najmniej poprawne. Ludzie żyli ze soba. Aż nastał się Zachód, czyli coś w rozumieniu naszej mentalności nie do przyjęcia, ale się bardzo staramy. A więc nie ma niczego ...
    The author has edited this post (w 21.01.2015)
  • los
    Lubiliśmy sobie głaskać serduszka myślą o Polakach jako misjonarzach Europy. Chyba jednak lepiej zejść na ziemię - chrześcijanie by nie głosowali na Palikota i komuchów. A "chodzący do kościoła" bez żadnego problemu.
    I to jest właśnie zasadniczy problem. Kontrast między postawami deklarowanymi a faktycznie prezentowanymi. Pewna wybiórczość, na kórą nomen omen zwaracała zawsze uwagę Wybiórcza. Tylko oczywiście my (tutaj tutaj) inaczej na ten kontrast patrzymy. Osobiście uważam, że my po prostu chrześcijaństwa nie traktujemy poważnie. Tak nam wrosło w duszę, że nie zastanawialiśmy się właściwie po co, dlaczego, o czym to całe zgadnienie jest ? Wystarczy, że wierzę w Boga i już. Małe tąpniecie i okazuje się, że brakuje w tym wszystkim spójności, bo mamy też postawy przeciwne, ale marginalne, chociażby patrząc na naszych faryzejskich (umownie to nazywam) przyjaciół z innych portali. W każdym razie, w Polsce jest obecnie proces redefinicji Katolików. Część (może i duża), albo już faktycznie z Kościoła odeszła, albo właśnie jest pokoleniem wygaszenia (już ich dzieci będą miały na wszystko wywalone), inna część zaczyna się zastanawiać i traktować religię poważnie. Tak trochę górnolotnie pisząc, od proporcji między jednymi i drugimi będzie zależeć przyszłość naszego i narodu, i państwa, i Kościoła.
    The author has edited this post (w 21.01.2015)
  • MORT
    Sumujac, będac na mszy we Włoszech widziałem jak się ludzie na siebie wręcz rzucali podczas znaku pokoju.
    Tak jest równo wszędzie, nawet we Francy, gdzie na mszę przychodzą trzy staruszki.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    MORT
    :
    Sumujac, będac na mszy we Włoszech widziałem jak się ludzie na siebie wręcz rzucali podczas znaku pokoju.
    Tak jest równo wszędzie, nawet we Francy, gdzie na mszę przychodzą trzy staruszki.
    nie wszedzie: w Niemcach nikt nikomu na szyje sie nie rzuca. znaczy moja przyjaciolka chilijska tak, ale dla Niemcow rzucanie sie na szyje jest nie do przyjecia. poza Sylwestrem.

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • Niemniec jeden z drugim to chce sobie piątkę w powietrzu przybić ale w pół drogi, jak jego łapka już jest wycelowana w podniesioną łapkę komrada, się zatrzymują speszeni okolicznością bycia w świątyni. Wienc stukają obcasami i mamroczą coś pod nosem o wysokiej Cheidi czy cuś
    :D
    Wiem bo na wielu filmach widziałem.

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • U mnie standardem było podanie ręki kilku rzędem w okolicy. Z uśmiechem.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • MORT
    los
    :
    Np. na tekst "przekażcie sobie znak pokoju" Polak zaciska szczęki i z miną, w której jest mord, nieznacznie i pośpiesznie skłania głowę w stronę dwu sąsiadów.
    O, to ja, to ja ! Nigdy do końca nie rozumiałem tego gestu, podawanie ręki przychodziło mi z trudem, dziś jest lepiej, ale. To jest pewien kod kulturowy, niekoniecznie znaczący, że jeżeli nie chcę łapy podać to mam zła wolę, czy coś mi w duszy nie gra. To tak jak z dystansem do rozmówcy, są nacje, gdzie kiedy dwóch ludzi rozmawia to prawie sobie plują w twarz, tak blisko siebie stoją. Najzabawniejsze jest jednak kiedy rozmawiają ludzie z dwóch różnych kodów kulturowych i tak wędrują. Jeden podchodzi, drugi chce zachować naturalną mu przestrzen i robi krok w tyl. To tamten znowu naciera, żeby złapać bliskość kontaktu. I krążą.
    Mam podobnie. Po co mam "przekazywać znak pokoju" nieznanym ludziom stojącym wokół? Rozumiem żonie, rodzicom, rodzinie, bliskim, no, ludziom do których faktycznie mogę (i oni do mnie) mieć żale, pretensje itp. i życzenie pokoju przed przyjęciem komunii jest na miejscu. Na starej mszy nie ma żadnych znaków pokoju, więc tym bardziej przemawia do mnie opcjonalny charakter tego gestu.
  • Nie bardzo rozumiem w czym problem. Ale OK, powiem o sobie, jak to odbieram, więc proszę niech nikt nie traktuje tego jako "personal offense". Gdy przychodzę na Mszę św., zakładam, że obecni wokół są członkami tego samego Jednego, Świętego, Powszechnego i Apostolskiego Kościoła, a więc braćmi i siostrami w wierze. Dlaczego nie miałbym im okazać swojej życzliwości? Ogólnie należę do typów zamkniętych w sobie, indywidualistów, którzy mają problem z zauważaniem bliźnich i ich potrzeb. Ofiara Eucharystyczna jest tym, co pomaga mi "wyjść z siebie", tzn. z klatki własnego egotyzmu, a ów gest jest jednym z czytelnych znaków, które to uwypuklają.
    Kiedyś na Rebelce któryś z tradsów tłumaczył że to nie miejsce na żadne "kochajmy się", bo w tym momencie liczy się tylko że jak to ujął: "jestem ja i mój Bóg". Na to zapytałem, dlaczego w takim razie w Modlitwie Pańskiej, którą się chwilę wcześniej odmawia, mówi "Ojcze nasz" a nie "Ojcze mój", "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj" a nie "Chleba mojego powszedniego daj mi dzisiaj". "Odpuść nam nasze winy" a nie "Odpuść mi moje winy" etc. etc. Ale odpowiedzi nie uzyskałem.
  • los
    MORT
    :
    Sumujac, będac na mszy we Włoszech widziałem jak się ludzie na siebie wręcz rzucali podczas znaku pokoju.
    Tak jest równo wszędzie, nawet we Francy, gdzie na mszę przychodzą trzy staruszki.
    Losie nie masz racji, żeby nie powiedzieć - mocno przeginasz. Akurat wiem, bo w różnych kościołach paryskich sama byłam świadkiem zupełnie standardowego odbębniania tego rytuału. Podobnie w Londynie. Niemiecki kościól pamiętam sprzed 20-tu lat z małego miasteczka nieopodal Heidelbergu, znaku pokoju nie zapamiętałam. Kościół był niemal pusty - okropne wrażenie zostało mi do dzisiaj.
    Wierni z kościołów południowej Europy pewnie zachowują się zgodnie ze swoim temperamentem, zwłaszcza Włosi. Ale już w Portugalii znowu niczego odbiegającego od standardu nie zapamiętałam (byłam na mszy w Lizbonie i w Porto).
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.