Skip to content

Czy Roman Dmowski należał do elity?

loslos
edytowano March 2015 w Forum ogólne
Pitanie to mnie najszło po kolejnym przeczytaniu tekstu "W Polsce brakuje elit."
Bo narracja jest taka - był sobie wspaniały naród polski ale przyszły złe hitlery i staliny i co lepszych z tego narodu wytłukli, więc to co zostało po wieki wieków skazane jest na czkanie, bekanie i lizanie butów potomkom hitlerów i stalinów za obietnicę rzucenia skórki chleba.
Mam wrażenie, że taki obraz świata jest mało chrześcijański - że naród składa sie z dwu ras: tej obdarzona pełnią człowieczeństwa, której zadaniem jest przewodzić i tej niższej, która w najlepszym razie może posłużyć za podnóżek rasy wyższej. Wybić tę wyższą i już nie ma narodu. Oj, szlachecczyną nam się czka.
Ja przypominam, że Dmowski był synem brukarza a stał się tym, kim się stał, tylko wyłącznie dlatego, że on sam się o to starał. Taką buławę w plecaku nosi każdy.
Dlatego pytanie "A dlaczego Kaczyński nie zrobi tego i tego?" należy odwrócić - "Dlaczego ty nie zrobisz tego a tego?" Wszyscy jesteśmy ludźmi w tym samym stopniu.

Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
«1

Komentarz

  • Pierwsza Solidarność, Walentynowicz-suwnicowa po podstawówce, Gwiazdowie nie wiem, Świtoń elektromechanik. A potem przyszedł Mikke (dlaczego dopiero teraz zauważam jak bardzo podobnie do Urbana gadał?) i zaczął że Solidarność to robole którym chodziło tylko o to żeby był chleb z kiełbasą. Ziemkiewicz dodał później że jeszcze żeby ich nie bili, ich bo resztę Solidarność miała gdzieś, jak wszyscy ludzie prości którym chodzi o zaspokojenie ich najprostszych potrzeb, więcej nie są w stanie ogarnąć z zasady przecież.
    The author has edited this post (w 06.12.2014)
  • Ludzie tzw. prości czasem mogą mieć trudności z wyrażeniem tego, co myślą i czują, bo nie w tym ich szkolono. I tyle. Ale Mikke to wiekszości z nich to buty mógłby zawiązywać.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Zdarzają się samorodne talenty, które niezależnie od wykształcenia, środowiska, doświadczenia, nagle wypalają i stają się liderami, ciągną ludzi za sobą, potrafią nimi kierować. Zdarzają się. Ale tu chodzi o skalę. Talenty dojdą na szczyt, natomiast problem nie są szczyty, a tacy liderzy dnia codziennego. Niekoniecznie z wybitnymi talentami, niekoniecznie predysponowani, ale jednak prezentujący jakiś poziom. Bo to chyba jest tak, że o wiele łatwiej człowiekowi radzić sobie z dużymi pieniędzmi kiedy wśród nich się wychował (w kontekście, że mu nie odbija), o wiele łatwiej radzi sobie z władzą, kiedy wśród nej dorósł, dużo łatwiej stać się liderem, kiedy ma się pewne wzroce. Bardzo ważne - dużo łatwiej, bo to nie znaczy, że ktoś kto wyrósł w domu w którym się nie przelewało, kiedy ich się dorobi nabierze cech nowobogackich z automatu, jednak pieniądze to taka kurwa, która psuje. I żeby ją okiełznać, najlepiej do niej przyzwyczajać się etapowo, pokoleniami.  Podobnie jest z władzą, na różnym szczeblu, zrozumienie że jest to obwowiązek a nie profit, trzeba wynieść z domu, można się tego nauczyć, jednak to trwa, a pewne samoograniczenia nabyte pękają im poziom i zakres władzy jest większy (władza to kolejna kurwa demoralizująca).
    Czy Polska cierpi na brak elit ? Chyba jest tak, że niekoniecznie chodzi o te elity na samej górze. Jeżeli można tak określić, to mamy deficyt elit średnich. Które  by nadawały ton społeczeństwu w życiu codziennym. A może inaczej, te średnie elity są, ale przezentują poziom tożsamy z obecnie rządzącą partią. PO jest naturalną konsekwencją mentalności ludzi mających wpływ na swoje, mniejsze lub większe, obszary działania.  Pytanie dlaczego tak jest ? Dlaczego wg naszej opini mamy "łżeelity"? Bo pod nich został stworzony cały system po '89 roku. Sami sobie zmajstrowali układ, w którym będą sobie radzić. Bo jedno trzeba tym lawirantom przyznać, są bardzo świadomi swojej mierności i doskonale zdają sobie sprawę, że nie wygrają dzięki talentom, pracowitości, pomysłowości (bo nie posiadają tych cech) więc muszą sobie robić przewagę w sposób nieczysty. I robią. System jest pozbawiony reguł świadomie. W każdym razie, jednostki nautralnie promowane przez system zdrowy (utalentowane, zorganizowane, kreatywne, zdeterminowane, uczciwe) są przez system polski, jeżeli nie odstrzeliwane to maksymalnie zniechęcane. Bo stanowią zagrożenie.
    Weźmy i zróbcie ? Zanim cokolwiek się napisze, słowa, myśli, koncepty układają się we łbie dużo wcześniej. Jednym szybciej, drugim wolniej, ale jestesmy przekaźnikami pewnej zbiorowej świadomości. To nie jest przypadek, że tu jednym z głównych tematów jest bierność, brak aktywności, poddawanie się, coraz więcej ludzi zauważyło po prostu gdzie tkwi problem. A prawidłowe zdefiniowanie problemu to pierwszy, bardzo ważny krok ...
    JORGE>
  • przemk0
    A potem przyszedł Mikke (dlaczego dopiero teraz zauważam jak bardzo podobnie do Urbana gadał?) i zaczął że Solidarność to robole którym chodziło tylko o to żeby był chleb z kiełbasą. Ziemkiewicz dodał później że jeszcze żeby ich nie bili, ich bo resztę Solidarność miała gdzieś, jak wszyscy ludzie prości którym chodzi o zaspokojenie ich najprostszych potrzeb, więcej nie są w stanie ogarnąć z zasady przecież.
    Mikke i Ziemkiewicz byli i są w błędzie, nic nie zrozumieli.  Mnie wystarczył jeden dzien pobytu w Stoczni w Gdańsku, na strajku,  żeby się przekonać o charakterze tego buntu. Pojechałam tam prywatnie, bo - jako element niepewny- nie dostałabym delegacji. Delegację na strajk dostała partyjna koleżanka.  Jak napisał Los- Mikke mogłby czyścic buty tym pogardzanym przez niego robolom. Pogadalam z nimi, widziałam kolejki do spowiedzi. To byli szlachetni, swiadomi i godni ludzie, którym zależało nie tylko na chlebie. Oni pragnęli też wolności. Wracalam stamtąd jak z lepszego świata, podbudowana. I kiedy słyszałam z ust różnych partyjnych pańć i panków o "robolach" szlag mnie trafiał.
    Co do tematu elit; dla mnie istnieje tylko jeden rodzaj elity, arystokracji, ktorą szanuję i poważam: arystokraci ducha. Arystokraci ducha- niezaleznie od pochodzenia i wykształcenia, czyli ludzie szlachetni. Właśnie takich spotkałam w Stoczni wśród robotników. Korwin Mikke, mimo jego całej erudycji nie jest arystokratą ducha, nie nalezy też do szlachetnych.
    Problem jest w tym, że pospólstwo ( a w tym i ludziki z dyplomami wyzszych uczelni) nie chce widzieć w elicie elity, nie chce widzieć w szlachetnych szlachetności, a widzi elitę jedynie w pompowanych przez merdia łże-elitach. Nuale to osobny temat.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • JORGE
    Jeżeli można tak określić, to mamy deficyt elit średnich. Które  by nadawały ton społeczeństwu w życiu codziennym.
    Już raczej. Ludzi, którzy będą w stanie coś zorganizować i wydać polecenia ale jednocześnie potrafią od kogoś te polecenia przyjąć. Ludzie w typie Suskiego, Karskiego i sw.p. Gosiewskiego. I zauważcie - oni najbardziej byli atakaowani przez mejnstrim i tych niby naszych w rodzaju Warząchwi. Armia stoi na oficerach, wódz i żołnierze nic bez nich nie poradzą.
    W Polsce są albo napoleonki (nie o ciastkach mowa) albo zupełnie sieroty z tekstem "Dlaczego mnie Kaczyński nie zorganizował w 2010 roku?"

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Mania
    Problem jest w tym, że pospólstwo ( a w tym i ludziki z dyplomami wyzszych uczelni) nie chce widzieć w elicie elity, nie chce widzieć w szlachetnych szlachetności, a widzi elitę jedynie w pompowanych przez merdia łże-elitach. Nuale to osobny temat.
    To centralny temat. Bo problem jest nie w słynnych "elitach" tylko w tym pospólstwie, co chce Powiatowego.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Mam wrażenie, że taki obraz świata jest mało chrześcijański - że naród składa sie z dwu ras: tej obdarzona pełnią człowieczeństwa, której zadaniem jest przewodzić i tej niższej, która w najlepszym razie może posłużyć za podnóżek rasy wyższej. Wybić tę wyższą i już nie ma narodu. Oj, szlachecczyną nam się czka.
    Ale władza to żaden wielki dar a obowiązek i odpowiedzialność. Tylko ludzie nieświadomi, albo już wkręceni, pragną władzy. Tak naprawdę to mało kto chce rządzić innym ludźmi, ich prowadzić, taką potrzebę kreuje w nas system, bo ponoć władza to zaszczyt, splendor, pieniądze i tamtakie. Dlatego pogląd, że nie wszyscy są do władzy predysponowani wcale nie jest krzywdzący. Ci co nie noszą kamienia przywiązanego do duszy w postaci władzy, nic nie tracą. Natomiast ci, którym ta władza została dana, będą surowo ozliczeni, już na tym świecie, a i mam przekonanie że na tamtym również.  Rządzenie ludźmi, grupami osób (nawet dwoma osobami) to bardzo trudny egzamin, który zdecydowana większość ludzi oblewa.
    JORGE>
  • Losie zaczynasz wątek bez zdefiniowanego pojęcia. Napisz proszę, czym przynajmniej wg Ciebie jest elita.
  • los
    Już raczej. Ludzi, którzy będą w stanie coś zorganizować i wydać polecenia ale jednocześnie potrafią od kogoś te polecenia przyjąć. Ludzie w typie Suskiego, Karskiego i sw.p. Gosiewskiego. I zauważcie - oni najbardziej byli atakaowani przez mejnstrim i tych niby naszych w rodzaju Warząchwi. Armia stoi na oficerach, wódz i żołnierze nic bez nich nie poradzą.
    W Polsce są albo napoleonki (nie o ciastkach mowa) albo zupełnie sieroty z tekstem "Dlaczego mnie Kaczyński nie zorganizował w 2010 roku?"
    W Polsce nie odrodził się naturalny system społeczny, z całą siecią połączeń i funkcji. Żołnierze szeregowi są totalnie zdezorietnwani, bo nie mają żadnego zaufania to oficerów, zupełnie ich nie szanują, a wykonują rozkazy tylko dlatego, że oficer ma pałę w ręku. Ba, często tych oficerów zupełnie nie ma, więc rozkazy dowódcy docierają w formie zniekształconej, albo wcale. Panuje bezhołowie. Z dołami, z szeregowcami jest tak, że jeżeli nikt ich nie prowadzi, albo robią to kanalie, to szybko ulagają skurwieniu (dlatego Wojewódzki ma taki poklask). Natomiast kiedy w coś (albo komuś) uwierzą, utożsamią się, zaufają dowódcom, kiedy pójdzie impuls, odkrywają się ogormne pokłady ideowości, poświęcenia i dobra.  Tzw. ludzie prośći są bardzo ideowi.
    JORGE>
  • A do Łajki to tak daleko?
    Polakom merdają się dwa pojęcia - elita i szlachta. Szlachty istotnie już nie ma, nuale to już Słowacki wiedział.
    Kiedyś ze sto was tysięcy
    Było szlachty z serc i z lica;
    Dziś jednegom znał szlachcica
    I kraj cały nie znał więcej.
    Jeden tylko serca męką,
    Zamiarami, choć nie skutkiem,
    Wielkim, cichym, dumnym smutkiem,
    Pełną zawsze darów ręką,
    Smętną jakąś nieszczęść sławą
    Był szlachcicem — i miał prawo…
    Dziś i ten nie został z wami
    I godności swej nie trzyma;
    Poszedł gnić między królami,
    Już go nié ma — i was nié ma!
    A Polacy uparcie chcą księcia-pana, który ich "zorganizuje", bo sami nie potrafią.
    Stąd owe absurdalne oczekiwania wobec Kaczyńskiego, stąd tekst "Niemcy i Rosjanie wyrżnęli elitę i teraz to tylko zipa dumna." Elita zawsze jest tylko dziś elita to Powiatowy. Bo to lud wyznacza swoją elitę. Dlatego takiem zenkowi należy powiedzieć: Chcesz elity? To sam bądź elitą!
    The author has edited this post (w 06.12.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • "Mam wrażenie, że taki obraz świata jest mało chrześcijański - że naród składa sie z dwu ras: tej obdarzona pełnią człowieczeństwa, której zadaniem jest przewodzić i tej niższej, która w najlepszym razie może posłużyć za podnóżek rasy wyższej. Wybić tę wyższą i już nie ma narodu. Oj, szlachecczyną nam się czka."
    po mojemu to tu nie ma co dywagowac: kogo ubijal Stalin w pierwszym rzedzie? Profesorow?
    Nie. Tych zawsze mozna przeciez przekupic.
    byl bardziej ktolicki od Hitlera i zgodnie z tym duchem ubijal w piewszym rzedzie oficerow, ksiezy, chlopow  - wiedzial, ze zniszczyc hierarchie to zniszczyc narod.
    Hierarchia, Watsonie, nie elity.

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • Hierarchia jest nadal. Kupa Powiatowa jest na czele.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Za łajką:
    Elita
    – kategoria osób znajdujących się najwyżej w hierarchii społecznej, pod jakimś względem wyróżnionych z ogółu społeczeństwa. Elity mają często zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie.
    Wśród socjologów nie ma zgody co do tego, czy elita jest grupą społeczną. Współczesne podejścia skłaniają się raczej ku stanowisku, że elicie brak takich cech grupy jak wewnętrzna organizacja, odrębność czy więź.
    Elitą są więc różnorodne zbiory utworzone przez ludzi wyróżniających się w rozmaitych dziedzinach
    .
    :D
    No daj pan spokój - nie przypadkiem prosiłam o Twoją, proszę psora definicję. Zgodnie z moją definicją, odpowiedć na postawione w tytule wątku pytanie brzmi - nie, Roman Dmowski do elity nie należał.
    Tylko że niewiele z tego dla jego późniejszej działalności wynikało i chyba nie o tym chciałeś dyskutować.
  • los
    Hierarchia jest nadal. Kupa Powiatowa jest na czele.
    no wlasnie: stworzyc hierarchie i wmowic ludowi, ze ma demokracje i jest szczesliwy. majstersztyk.
    jak na szataniszcze przystalo: wszystko a rebours.
    The author has edited this post (w 06.12.2014)

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • mmaria
    Roman Dmowski do elity nie należał.
    A moja odpowiedź brzmi tak - jeśli Roman Dmowski nie należał do elity, to owo słowo albo nie ma treści w ogóle albo ma treść nieistotną i nie warto sobie nim głowy zawracać.
    Elita to nie to samo co szlachta. Skoro szlachty nie było już dwieście lat temu (poeci takie rzeczy widzą wyraźniej), szlachtą nie należy się zajomować bardziej niż trylobitami.
    The author has edited this post (w 06.12.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Zatem jak widać, moje pytanie o definicję było nad wyraz zasadne.
    A Roman Dmowski wielkim człowiekiem był i należne miejsce w historii Polski ma. Oraz na pełny szacunek zasługuje.
  • Na tym przykładzie widać wyraźnie, jak Polacy mieszają szlachtę z elitą. Źle.
    Antoni Bryk był elitą. Kto on - do wyguglania.
    The author has edited this post (w 06.12.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Ja przypominam, że Dmowski był synem brukarza a stał się tym, kim się stał, tylko wyłącznie dlatego, że on sam się o to starał. Taką buławę w plecaku nosi każdy.
    Czy rzeczywiście? Jaką atmosferą mały Romek nasiąkał? Jaką strawą duchową karmili go rodzice? Do jakiego celu pchał go od dziecka ojciec? W jakim środowisku koleżeńskim rósł? Jakie wzorce mu mogły zaimponować, a jakie na pewno odrzucał, bo wszyscy wokół odrzucali? Jakie książki czytał i to już będąc w gimnazjum? Jakich miał nauczycieli?!
    Na dodatek był ponadprzeciętnie zdolnym człowiekiem, a to już dar od Pana Boga.
    Taką buławę w plecaku obecnie niewielu nosi, a ci co ją noszą są wdeptywani w ziemię, jak to sobie w innym wątku uzgodniliśmy.
    Acha, nikogo obecnie nie usprawiedliwiam z gnuśności, zdemoralizowania, lenistwa itp. Ponadto nigdy nie wygłaszałam opinii, że brak elit jest przyczyną wszelkich nieszczęść. To tak na wszelki wypadek.
  • mmaria
    Na dodatek był ponadprzeciętnie zdolnym człowiekiem, a to już dar od Pana Boga.
    No, czyli arystokrata ducha. Elita - bez wątpienia.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • los
    Na tym przykładzie widać wyraźnie, jak Polacy mieszają szlachtę z elitą. Źle.
    Antoni Bryk był elitą. Kto on - do wyguglania.
    Ten Antoni Bryk (ur. 1820 w Dubiecku - zm. 1881 w Krakowie)? Z tego co zdążyłam przeczytać tutaj
    http://nowahistoria.interia.pl/drogi-do-wolnosci/news-kazimierz-krasicki-i-antoni-bryk-przypadek-pana-i-chama,nId,1082256
    to niekoniecznie był elitą. A już na pewno nie dla mnie.
  • Bryk w/g mnie należał do elity naukowej swoich czasów, a nauka nie jest ani patriotyczna, ani antypatriotyczna, jest ponadnarodowa, anarodowa.
    Jeśli mówimy o elicie narodowej - musimy uwzględniać czynnik patriotyczny. Nawet największy uczony nienawidzący swej ojczyzny - do elity narodu nie należy. Oczywistym jest, ze patriota ma prawo, a nawet powinność  piętnowania negatywnych cech w narodzie, vide- Pilsudski, ale za patriotą stoją czyny, ktore dają mu prawo do tego piętnowania.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Rżnięcie piłą hr. Kazimierza Krasickiego oraz proboszcza Dubiecka byłby to czyn bardzo patriotyczny.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Biję się w piersi, bo chyba zupełnie niechcący strollowałam bardzo ciekawy wątek
    :(
    Wszystko dlatego, że chciałam na początku nawiązać do "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" w odróżnieniu od Losowych "sam bądź elitą", noji potknęłam się na tey elicie;)
    Potem już pooooszło. Sorrrrry.
    A wracając do adremu.
    Wśród nas rzeczywiście brakuje oficerów. Ludzi przedsiębiorczych i umiejących wokól siebie zorganizować grupę. Czyli przywódców. Tacy ludzie nie rodzą się na kamieniu i nie przychodzą znikąd. Pierwszym stopniem jest zawsze szkoła i wszelkiej maści organizacje młodzieżowe. Harcerstwo, skauting, czy choćby samorząd klasowy. Jeżeli się głębiej postudiuje życiorysy różnych: Suskiego, Macierewicza, Naimskiego,...  to wszyscy oni w ten sposób zaczynali. Teraz trzeba młode pokolenie jak najbardziej pchać w taką właśnie działalność.
    Natomiast nigdy mi się nie udało, a przynajmniej nie przypominam sobie, zmobilizować kogoś do roboty enigmatycznym zawołaniem "weź się i zrób". Tylko i wyłącznie wtedy, gdy padał konkret "bądź tak miły i zrób to i to". Przy czym "to i to" zawsze było określone w czasie i miejscu. I realne do wykonania. Mam wrażenie, że piszę zupełne oczywistości, ale naprawdę takie mam doświadczenia.
    Jeszcze jedno - wycofuję się ze swojej opinii o Romanie Dmowskim. Jednak zgodnie z powszechnym rozumieniem słowa elita, jak najbardziej do niej należał. Nie chcę do tego wracać, bo szkoda na to czasu (chyba?).
    The author has edited this post (w 06.12.2014)
  • Nam brakuje kaprali i sierżantów że o szeregowcach nie wspominając. Nie potrafimy wytworzyć hierarchi i być jej elementarnie posłusznymi, nie ze strachu a z poszanowania i przyjęcia pewnych reguł.
    Co do merituma to Roman Dmowski był elitą ale nie tego społeczeństwa. Obecnie jesteśmy sprowadzeni na poziom trybalny.
  • davenia
    byl bardziej ktolicki od Hitlera i zgodnie z tym duchem ubijal w piewszym rzedzie oficerow, ksiezy, chlopow  - wiedzial, ze zniszczyc hierarchie to zniszczyc narod.
    Ogólnie mundurowych ubijał, bo mundur znaczy państwo (jest taki fajny film o tym z Costnerem "Wysłannik przyszłości", bardzo polecam mimo popkalczerowej formy to film o tym co najważniejsze). Ze szczególnym uwzględnieniem leśników.
    Prości ludzie pierwszej Solidarności wiedzieli co jest najważniejsze, to niesamowite jakimi świętymi i mądrymi ludźmi byli. Kiedyś na Rebelce ktoś opowiadał o szoku jaki przeżył w latach 80-tych gdy zetknął się z robotnikami angielskimi. Polscy mieli jakieś hobby, zajmowali się dziećmi, czytali to i owo - angielscy prole jak z filmów sci-fi - telewizja i piwo.
  • Dmowski zachowywał się bezczelnie - na ojca powoływał się przy każdej okazji i bez okazji. Podejmowany przez hrabiego Raczyńskiego już jako persona dość znana wyjrzał przez okno i zawołał: "Tak, poznaję! Panie hrabio, ten dziedziniec panu to własną ręką mój ojciec wykładał!" konfundując tym całe towarzystwo.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • mmaria
    Zatem jak widać, moje pytanie o definicję było nad wyraz zasadne.
    Zastosowałaś jeden z elementów zasad prawidłowej komunikacji. Jeżeli nie jesteśmy pewni o czym rozmawiamy, albo nie do końca jasna jest defnicja danego pojęcia, po prostu trzeba się zapytać, albo samemu doprecyzować i upewnić się, że rozumiemy pojęcie podobnie. Ileż czasu się traci na dyskusje, kiedy każdy rozmawia o czym innym !
    JORGE>
  • mmaria
    Natomiast nigdy mi się nie udało, a przynajmniej nie przypominam sobie, zmobilizować kogoś do roboty enigmatycznym zawołaniem "weź się i zrób". Tylko i wyłącznie wtedy, gdy padał konkret "bądź tak miły i zrób to i to". Przy czym "to i to" zawsze było określone w czasie i miejscu. I realne do wykonania. Mam wrażenie, że piszę zupełne oczywistości, ale naprawdę takie mam doświadczenia.
    Ha, kolejna bardzo celna uwaga. Precyzja i jasność postawionych celów czy zadań to sprawa kluczowa, żeby były zrealizowane. I jeszcze bardzo ważna sprawa, zadanie, cel muszą być wymierne, policzalne czyli musimy sparametryzować jakie czynniki muszą być spełnione, żeby zadanie/cel zostały uznane za wykonane, osiągnięte. Jest to banalne, ale tak naprawdę, mało kto zdaje sobie sprawę z doniosłości takiego postawienia sprawy dla całego procesu. Większość poleceń szefów nie zostaje zrealizowanych w stopniu ich satysfakcjonującym, bo zabrakło jakiegoś elementu w przekazie, poleceniu. Generalnie świat opiera się na konkretach a ludzie wymagają i dobrze czują operując na konkretach.
    Tak na marginesie, wszelkie różnego rodzaju szkolenia w kwestiach zarządzania dotyczą właściwie spraw, które po takim szkoleniu wydają się proste i banalne. Jednak samodzielne dojście do nich wymaga nieprawdopodobnej ilości czasu i tak naprawdę przychodzi z wiekiem i doświadczeniem.  Są ludzie, którzy mają to we krwi, są, i ten proces wyciągania wniosków na podstawie własnego doświadczenia przebiega bardzo szybko, jednak zdecydowana większość musi mieć pewne sprawy łopatologicznie wyjasnione, ja właśnie należę do tej grupy osób.
    JORGE>
  • los
    Rżnięcie piłą hr. Kazimierza Krasickiego oraz proboszcza Dubiecka byłby to czyn bardzo patriotyczny.
    Szela za podobne otrzymał medal.... Czy Szela był elitą?

    W jedności siła!

    "by logika i trzeźwość sądu nie stawała się pożywką dla rozpaczy udającej realizm" - Wróg Ludu
  • ms.wygnaniec
    Nam brakuje kaprali i sierżantów że o szeregowcach nie wspominając. Nie potrafimy wytworzyć hierarchi i być jej elementarnie posłusznymi, nie ze strachu a z poszanowania i przyjęcia pewnych reguł.
    Jesteśy miszczami w gaszeniu pożarów i walce w okrążeniu. W znacznej większości te pożary sami wywołujemy, często też na własne życzenie popadamy w stan okrążenia. Poprzez patologiczną wręcz niechęć do przestrzegania zasad i procedur nauczyliśmy się rewelacyjnie działać w momentach ekstremalnie trudnych, nietypowych, wymagających elastyczności i kombinowania na własną rękę, bo generalnie tak działamy we wszystkim. Tyle, że improwizacja zupełnie nie sprawdza się w zadaniach gdzie efektywność wymaga podporządkowania się procedurom i zespołowemu działaniu. Czyli w większości zadań jakie stawia dzisiejszy świat.
    Jeżeli chcemy wygrywać musimy się zmienić. Jeżeli się zmienimy stracimy w jakimś stopniu duszę i unikalność, którą jako naród jednak wg mnie posiadamy. A może jest jakaś trzecia droga, tyle że ja jej nie widzę.
    JORGE>
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.