Skip to content

Kilka słów ignoranta w obronie cweli

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Chciałbym się podzielić z Koleżeństwem, które mnie stąd de facto wytupało za nieprawomyślność i pobłażanie rzekomym zdrajcom i gnidom oraz cwelom, kilkoma myślami Papieża Franciszka. Podpieram się jego autorytetem w nadziei, że jego słowa, w przeciwieństwie do moich, skłonią was do refleksji nad własną postawą. To są cytaty zawarte w liscie Kregu Centralnego Kościoła Domowego w Ruchu Światło-Życie, do którego należę od lat, na nowy rok formacyjny. Dotyczą, w części którą poniżej przytaczam, wszystkich, a w szczególnosci was:
"Bądźmy we wszystkich regionach ziemi w «permanentnym stanie misji» (EG 25).
Wyjdźmy, wyjdźmy, by ofiarować wszystkim życie Jezusa Chrystusa. Powtarzam tu całemu Kościołowi to, co wielokrotnie powiedziałem kapłanom i świeckim w Buenos Aires: wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody z przywiązania do własnego bezpieczeństwa. Nie chcę Kościoła troszczącego się o to, by stanowić centrum, który w końcu zamyka się w gąszczu obsesji i procedur. Jeśli coś ma wywoływać święte oburzenie, niepokoić i przyprawiać o wyrzuty sumienia, to niech będzie to fakt, że tylu naszych braci żyje pozbawionych siły, światła i pociechy z przyjaźni z Jezusem Chrystusem, bez przygarniającej ich wspólnoty wiary, bez perspektywy sensu i życia. Mam nadzieję, że zamiast lęku przed pomyleniem się, będziemy się kierować lękiem przed zamknięciem się w strukturach dostarczających nam fałszywej ochrony, lękiem przed przepisami czyniącymi nas nieubłaganymi sędziami, lękiem przed przyzwyczajeniami, w których czujemy się spokojni, podczas gdy obok nas znajduje się zgłodniała rzesza ludzi, a Jezus powtarza nam bez przerwy: «Wy dajcie im jeść!» (Mk 6, 37) (EG 49)
Nie da się ewangelizować w sposób „sterylny”, bez ryzyka, wysiłku. Nie wolno nikogo z góry wykluczać, stawiać na nim krzyżyka, decydować, że „z niego, z niej, z nich to już nic dobrego nie będzie”.
Czasem warto odejść od poszukiwań potencjalnych członków DK tylko wśród tych, którzy wyróżniają się swoją postawą w parafii, chodzą na Eucharystię w dni powszednie, prowadzą przykładne życie.
Trzeba ciągle poszukiwać nowych dróg dotarcia do tych najbardziej poranionych, którzy się pogubili, odeszli daleko od Chrystusa. Trzeba wierzyć, że On może wyprostować najbardziej nawet poplątane drogi ludzkiego życia. Trzeba pamiętać, że służymy Mu w tym tylko jako narzędzie.
Jedną z najpoważniejszych pokus tłumiących zapał i odwagę jest poczucie przegranej, przemieniające nas w niezadowolonych i rozczarowanych pesymistów o posępnej twarzy.
Nikt nie może podjąć walki, jeśli nie wierzy w zwycięstwo. Kto zaczyna bez ufności, stracił wcześniej połowę bitwy i zakopuje własne talenty (EG 85).
Czy potrafimy podjąć ryzyko wiary i zaufania w Boże obietnice? Czy naprawdę wierzymy, że kto daje, ten otrzymuje, kto służy, ten króluje, kto traci swoje życie, ten je zyskuje? Czy mamy odwagę naruszenia naszego wygodnego, uporządkowanego, przewidywalnego życia"
Jeśli sądzicie, ze te słowa odnoszą się do ewangelizacji to macie rację. Rzecz w tym, że ewangelizacja, a w Polsce i Europie coraz częściej reewangelizacja, dotyczy wszystkich, w tym nas samych i naszych rodaków. To bardzo konkretne zadanie, którego dokonywać należy w każdej sytuacji życiowej i obszarze życiowej aktywności, w tym również w życiu publicznym. Trzeba dokonywać przede wszystkim czynem, ale i słowem które miewa moc również przez małe "s". Skoro jesteście (jestesmy?) z FF to powinniśmy w tym dziele uczestniczyć. Oceńcie sami moje z wami dyskusje i głoszone tu teorie nieodwracalnego przecwelenia Polaków w świetle wyżej cytowanych słów.
Może to pozwoli ci zrozumieć Brzoście, czemu tak mnie to mierzi i czemu zamilkłem.
Wszak też jesteś w DK.
«1

Komentarz

  • .................r
    Może to pozwoli ci zrozumieć Brzoście, czemu tak mnie to mierzi i czemu zamilkłem.
    Wszak też jesteś w DK.
    Nie, już nie jestem. Krąg, w którym byłem, rok temu przestał istnieć i został skreślony z ewidencji. Poza tem czułem się tam prawdę mówiąc od pewnego czasu jako członek drugiej kategorii (ciągłe wytykanie przez "górę" braku KWC i dwutygodniowych rekolekcji). I coraz więcej rzeczy mi nie odpowiadało - jak na przykład nachalne lansowanie twórczości jakichś amerykańskich protestantów z ich teologią pieniądza.
    A co do meritum, to wydaje mi się, że Twój surowy osąd tutejszego forumka opiera się na znamionach zewnętrznych. Powiedziałbym że cytowane przez Ciebie słowa Ojca Świętego te najbardziej uderzają w uśpionych estetów i czcicieli św. Spokoja. O przecweleniu trudno mi dyskutować, bo nie jestem autorem owej tezy. Ale żeby odnieść się do tytułu - "autonomia rzeczy ziemskich" nakazuje roztropność - czym innym jest ludzkie odniesienie się do bliźniego z którym nas coś dzieli, a czym innym liczenie na wspólny z nim projekt polityczny. To forum jest raczej polityczne niż ewangelizacyjne, choć są tu w znacznej części ludzie wierzący.
    The author has edited this post (w 16.09.2014)
  • A dlaczego niby owo przecwelenie ma byc nieodwracalne? Wszystko co dotyczy ludzkiej duszy (bo nie ciala) jest odwracalne - zbrodniarz moze zostac zbawiony a ci co stoja, moga upasc. Ale glebokiego upadku nie odwroci sie prztyknieciem palcow a tym bardziej rozpaczliwym zacisnieciem powiek i krzyczeniem, ze ci co leza, to stoja, i nie ma zadnej sprawy.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Ja to bym pedział, że Franciszek mówi tak, że uwiera wszystkich, bo Ewangelię głosi prosto i bezpośrednio i tym wyrywa nas naszych - excusez le mot - stref komfortu. Purpuratom przypomina o ubóstwie, zaangażowanym w różne ruchy o tym, że ewangelizacja musi wychodzić do ludzi, kościołowi otwartemu, że Kościół to nie klub dyskusyjny itd.
  • agent
    Ja to bym pedział, że Franciszek mówi tak, że uwiera wszystkich,
    bo Ewangelię głosi prosto i bezpośrednio i tym wyrywa nas naszych - excusez le mot - stref komfortu.
    To prawda. I zapewne tak powinno być.
  • Jasne. Temat wyczerpany.
    Co do DK Brzoście to KWC nie jest obowiązkowa i naciskanie na nią to uzurpacja. Ja sam jestem od kilku lat w KWC, ale tez nie lubię tej rewolucyjnej przesady ( takiej jak ta polityczna tutaj, he, he ). Rekolekcje sa natomiast obowiązkowe. Jesli nie mogłeś się podporządkować temu wymogowi to dobrze, że odszedłeś. Nie mozna należeć do ruchu i nie respektować jego zasad. (to zresztą powód dla którego ja stąd wychodzę ).
  • Przeczytalem uwaznie tytul i tekst. I nie jestem w stanie znalezc zwiazku jednego z drugim. Co maja wspolnego cytaty z Papieza z cwelami?
    Zdaje sie, ze haslo "cwel" Rafal przyjal wylacznie w sposob emocjonalny rozum wylaczajac.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Przeczytalem uwaznie tytul i tekst. I nie jestem w stanie znalezc zwiazku jednego z drugim. Co maja wspolnego cytaty z Papieza z cwelami?
    Zdaje sie, ze haslo "cwel" Rafal przyjal wylacznie w sposob emocjonalny rozum wylaczajac.
    Turlaj się Losie. Mnie już rozmowa z tobą w tym tonie nie interesuje. Jesteś najmadrzejszy na świecie, a ja jestem nielogiczny. Pochwal się tym wobec tych, którzy jeszcze chca cię słuchac i czytać.
  • No to dziekuje przyjacielu za mile slowa. Spotkanie prawdziwego  a nie tylko deklaratywnego chrzescijanina pelnego milosci blizniego zawsze podnosi na duchu.
    The author has edited this post (w 18.09.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Niemniej jedna rzecz mnie interesuje - istnieja ludzie o wrecz niewyobrazalnej dla mnie dobroci. Gotowi nawet w najbardziej odrazajacych czynach znalezc dobre intencje czy nieswiadomosc. Ich lagodnosc i poblazanie potrafia sie nagle zamienic w niegrzecznosc, agresje i zupelny brak wyrozumialosci, kiedy natkna sie na kogos, kto nazywa kmotra kmotrem a lotra lotrem. I tylko wtedy. Nawet jesli przyjmiemy, ze owe okreslenia sa nieprawdziwe, to jednak szczanie na znicze powinno wydawac sie czynem bardziej nagannym niz niesluszne okreslenie PDT zdrajca. Mydle sie? Ktos mi ten mechanizm psychologiczny wyjasni?
    The author has edited this post (w 18.09.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Los prosił o rozwinięcie myśli. Co w tym złego?
    The author has edited this post (w 18.09.2014)
  • .................r
    Turlaj się Losie. Mnie już rozmowa z tobą w tym tonie nie interesuje.
    Wiesz Losie co mnie fascynuje? Ja jak z kimś nie chcę gadać, to po prostu z nim nie gadam, natomiast ta nieznośna nerwica natręctw nakazująca oznajmianie czegoś tam zawsze mnie fascynowała.
  • Nie dokuczajmy Rafałowi, chyba go rozumiem. Nie potrafi znieść nazywania swych rodaków cwelami ale też nie jest w stanie znaleźć żadnego argumentu przeciw. Też tak mam.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Nie dokuczajmy Rafałowi, chyba go rozumiem. Nie potrafi znieść nazywania swych rodaków cwelami ale też nie jest w stanie znaleźć żadnego argumentu przeciw. Też tak mam.
    Jeżeli jest Polakiem, to nie są to jego rodacy. Ja się pogodziłem, że moi rodacy stanowią znikomą mniejszość w tymkraju. A dokuczać trzeba, niech zachowa się jak mężczyzna, a nie jak facet.
  • los
    Nie dokuczajmy Rafałowi, chyba go rozumiem. Nie potrafi znieść nazywania swych rodaków cwelami ale też nie jest w stanie znaleźć żadnego argumentu przeciw. Też tak mam.
    .
    No ale z temi "cwelami" co to są Polakami a ścisley bugodrzanami to yednak są pewne trudności, no bo one mayą yednak "świadomość fałszywą" urobiona przez media , że sa kimś innym jak w matriksie jakim. No a cwel w węzieniu to yednak wie, że yest cwel ...
    The author has edited this post (w 19.09.2014)
  • ms.wygnaniec
    los
    :
    Nie dokuczajmy Rafałowi, chyba go rozumiem. Nie potrafi znieść nazywania swych rodaków cwelami ale też nie jest w stanie znaleźć żadnego argumentu przeciw. Też tak mam.
    Jeżeli jest Polakiem, to nie są to jego rodacy. Ja się pogodziłem, że moi rodacy stanowią znikomą mniejszość w tymkraju. A dokuczać trzeba, niech zachowa się jak mężczyzna, a nie jak facet.
    Całkiem zgrabne podsumowania. Nie mogę się zgodzić z zarzutem o brak argumentów. Przytaczałej je wielokrotnie. Odnoszę wrazenie, ze nie sa przyjmowane bo nie pasuja do negatywnej oceny rodaków i psuja samopoczucie samozwańczym arystokratom ducha i mężczyznom, a nie facetom jak ja. Los zdaje się nieco zmiekczać swoja ocenę przyznajac, że mozna sie odcwelić czego przedtemnie zauwazyłe. Byc moze jednak mało uważnie czytałem i jestem tendencyjny.
  • "Ależ nie" nie jest argumentem tylko zaklęciem. Argument polega na nie na tym, że się unieważnia tekst rozmówcy, tylko na tym, że do każdej tezy rozmówcy odnosi się bardzo dokładnie, Rafał tego nie robił. Wypowiedź na temat samego rozmówcy też nie jest argumentem tylko inwektywą.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Gerwazy
    sa kimś innym jak w matriksie jakim. No a cwel w węzieniu to yednak wie, że yest cwel ...
    I na tym polega ów majstersztyk. Ze nigdy sie nie odcwelą.
  • los
    Niemniej jedna rzecz mnie interesuje - istnieja ludzie o wrecz niewyobrazalnej dla mnie dobroci. Gotowi nawet w najbardziej odrazajacych czynach znalezc dobre intencje czy nieswiadomosc. Ich lagodnosc i poblazanie potrafia sie nagle zamienic w niegrzecznosc, agresje i zupelny brak wyrozumialosci, kiedy natkna sie na kogos, kto nazywa kmotra kmotrem a lotra lotrem. I tylko wtedy. Nawet jesli przyjmiemy, ze owe okreslenia sa nieprawdziwe, to jednak szczanie na znicze powinno wydawac sie czynem bardziej nagannym niz niesluszne okreslenie PDT zdrajca. Mydle sie? Ktos mi ten mechanizm psychologiczny wyjasni?
    Właściwie zrobiłeś to co najważniejsze, jasno zdefiniowałeś problem. Dalej powinno pójść błyskawcznie. Możemy mieć jednak pewien kłopot - "
    istnieja ludzie o wrecz niewyobrazalnej dla mnie dobroci. Gotowi nawet w najbardziej odrazajacych czynach znalezc dobre intencje czy nieswiadomosc." Dla potrzeb dalszej dyskusji poproszę o definicję dobroci.
    JORGE>
    The author has edited this post (w 20.09.2014)
  • No to użyjmy słowa "łagodność." Taka "dobroć" oczywiście dobrocią nie jest.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    No to użyjmy słowa "łagodność." Taka "dobroć" oczywiście dobrocią nie jest.
    Spoko spoko, użyłeś słowa powszechnie pasującego do założeń, umówmy się, że portaktujemy je właśnie potocznie. Żeby nie wymyślać od siebie - za SJP:
    "Kierowanie się w postępowaniu życzliwością i chęcią niesienia pomocy"
    A więc człowiek kierujący się w życiu dobrocią to pewna postawa. Dodajmy, że co jak co, ale taka postawa wymaga konsekwencji wobec wszystkich człowieków, całego otoczenia. Ok, nie jesteśmy święci, dla potrzeb dyskusji uznajmy, że ta dobroć może przejawiać się początkowo w intencjach. I wracmy teraz do problemu, który postawiłeś:
    "Ich lagodnosc (dobroć) i poblazanie potrafia sie nagle zamienic w niegrzecznosc, agresje i zupelny brak wyrozumialosci, kiedy natkna sie na kogos, kto nazywa kmotra kmotrem a lotra lotrem."
    Generalnie zmiana postawy wiąże się z niekonsekwencją. Ludzie bezgranicznie dobrotliwi, łagodni z usposobienia są tacy prawie zawsze. I do wszystkich. Niekonsekwencja zaś wynika wg mnie z tego, że to po prostu jest często postawa wyuczona, udawana, włączana wtedy kiedy jest wygodnie, albo jakieś logiczne lub wewnętrzne argumenty przemawiają, żeby takim być, albo nie. To jest tak jak z tolerancją, zdecydowana większość ludzi, którzy uważają się za wybitnie tolerancyjnych, mimo założeń, ma określone parametry tolerancji i to często właściwie wykluczające ich ze zbioru osób tolerancyjnych. Bo oni nie są tolerancyjni.
    Ale najciekawsza jest faza przejścia z łagodności do agresji, w warunkach reakcji na jasne określanie przez kogoś pewnych postaw ludzkich jako złych. Ok, założmy, że po prostu taka osoba jako łagodna i dorotliwa uważa, że generalnie nie należy ostro oceniać ludzi, używac słów wyrazistych. Dobra, można się z tym zgodzić. Tyle, że wtedy znowu mamy niekonsekwencję, bo jeżeli staramy się pewnych skrajnych osądów czy wyrazistych określeń nie używać to dlaczego nie w kontekście osób, kóre właśnie ich używają ? Wychodzi więc na to, że wobec osób nie wykazujących się dobrotliwością i łagodnością zasady dobrtotliwości i łagodności nie mają zastosowania. Słowem - na chwilę wyłączamy pozę (łagodność off) i napierdalamy.
    Istnieje tu jeszcze jeden aspekt, może i kluczowy. Generalnie agresja, którą opisałeś stosowana jest wobec ludzi, którzy uważani są np. za dobrych, klasycznych katoli, inaczej - ludzi którzy precyzyjnie definowani są jako ci, którzy nawołują do przestrzegania pewnych postaw (bo jasno się pozycjonują, dużo o tym mówią, podkreślają istnienie dobra/zła,  prawdy, kłamstwa itd.) I do momentu kiedy są to słowa, gesty, wskazówki natury ogólnej nikt nie protestuje. Jednak kiedy dotyczą bezpośrednio innych, konkretnych ludzi wedy włącza się oburzenie i agresja. A dlaczego ? Bo to jest postrzegane jako właśnie niekonsekwencja. Po pierwsze, ma miejsce szukanie hipokryzji (oskarżasz, a sam co robisz ?), a jeżeli się jej nie znajdzie, albo niczego nie da się naciągnąć to jest przypieprzanie się do formy. Dobry chrześcijanin nie może ani ludzi oskarżać o zło ktore robią, ani zwracać im uwagi, ani upominać, ani używać klarownych zwrotów. Bo wtedy zaprzecza sam sobie, bo z definicji musi być łagodny i dobrotliwy. A takiej hipokryzji nie zniesiemy, łagodność off, lepszy jest człowiek, który jawnie robi kurewstwa niż Katol, który mu zwraca uwagę, wypisując się słowami z katolicyzmu.
    Co jeszcze ciekawsze, srał pies ludzi, którzy pojęcia nie mają czym jest chrześcijaństwo i stosują różnego rodzaju uproszczenia. Ale przecież problem dotyczy różnego spojrzenia samych chrześciajan, Katoli !!!
    Wniosek ? Jesteśmy wyznawcami różnych religii, a piszę tu o zbiorze ogólnym, nas Katolików. I nie w naszej mocy jest ocenić kto ma rację. Część z nas ma chociaż postawę jasną i wyrazistą, stosowaną do wszystkich - nie jesteśmy ani dobrotliwi ani łagodni. Niech ci łagodni się zastanowią nad swoją konsekwencją ...
    JORGE>
    The author has edited this post (w 20.09.2014)
  • Istota bycia cwelem nie polega na tym, że jest się cwelowanym przez gitów.  Nawet nie na tym, że się taki stan rzeczy uważa za normalny.  Cwel idealny to człowień, któremu nic nie przyniesie większej radości jak świadomość, że gity właśnie przecwelowały kolejnego gościa.  I kolejnego, i jeszcze kolejnego.  Cwel samotny to cwel smutny, ale cwel w towarzystwie innych cweli, najlepiej jeszcze bardziej umęczonych i upodlonych niż on sam, to cwel szczęśliwy.  Przeszczęśliwy.
    I tu jest klu sprawy.  Im mniej będzie cweli, tym bardziej ich się unieszczęśliwi, sfrustruje i skrzywdzi.  Obiektywnie pożądany stan rzeczy to w oczach cwela koszmar jak z najgorszego snu.
    Spójrzcie na bugodrzan, na takiego kuczyna czy na publicystów gazowni, którzy na forach dyskusyjnych tejże mogą wypowiadać się swobodnie i szczerze, bo nie pod nazwiskiem.  Nienawidzę Polski, nienawidzę Polaków-katoli-pedofili-cebulaków-patridiotów, życzę Polsce wszystkiego najgorszego, niech już ruscy albo niemcy wejdą i zrobią porządek i to polskie-katolickie-patridiotyczne bydło wyślą do obozu, do gazu, na Syberię, na Madagaskar.  No sorewicz, z czym tu dyskutować, co tu uświadamiać.  Trzeba kopać w dupę, z miłością bliźniego patrzeć czy równo puchnie, i modlić się o to, by od tego kopania i związanej z tym traumy towarzystwu poukładały się klepki w głowach.  Od dupy do głowy - taka powinna być kolejność.  Taka była kolejność cwelowania i taka powinna być kolejność odcwelowania.  I nie ma innej drogi - przynajmniej jeśli chodzi o metody dostępne nam śmiertelnikom.

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • JORGE
    los
    :
    No to użyjmy słowa "łagodność." Taka "dobroć" oczywiście dobrocią nie jest.
    Spoko spoko, użyłeś słowa powszechnie pasującego do założeń, umówmy się, że portaktujemy je właśnie potocznie. Żeby nie wymyślać od siebie - za SJP:
    "Kierowanie się w postępowaniu życzliwością i chęcią niesienia pomocy"
    A więc człowiek kierujący się w życiu dobrocią to pewna postawa.
    Dodajmy, że co jak co, ale taka postawa wymaga konsekwencji wobec wszystkich człowieków, całego otoczenia.
    To nieuprawnione żądanie. Dlaczego dobroć czy też łagodność ma implikowac różne traktowanie wszystkich ? Rózni sa ludzie, w różne talenty wyposażeni, różne maja doświadczenia i rózne ich spotykaja wyzwania i stąd różne można mieć wobec nich oczezkiwania
    .
    Wymagania wobec Polaka szaraka, tak lekko nazywanego tu cwelem,  powinny być ew oczywisty sposób niższe niż wobec doktora matematyki, z wysokim IQ, katolika i erudyty.
    Ok, nie jesteśmy święci, dla potrzeb dyskusji uznajmy, że ta dobroć może przejawiać się początkowo w intencjach. I wracmy teraz do problemu, który postawiłeś:
    "Ich lagodnosc (dobroć) i poblazanie potrafia sie nagle zamienic w niegrzecznosc, agresje i zupelny
    brak wyrozumialosci, kiedy natkna sie na kogos, kto nazywa kmotra kmotrem a lotra lotrem."
    Zanim kogoś się tak nazwie trzeba się mocno zastanowić i dowieść słusznosci oskarżenia. Moim zdaniem w wireksszosci wypadków nie dowiedziono.Tak więc brak wyrozumialosci jest  brakiem wyrozumiałosci wobec pomówiń oraz fałszywych lub pochopnych oskarżeń.
    Generalnie zmiana postawy wiąże się z niekonsekwencją. Ludzie bezgranicznie dobrotliwi, łagodni z usposobienia są tacy prawie zawsze. I do wszystkich. Niekonsekwencja zaś wynika wg mnie z tego, że to po prostu jest często postawa wyuczona, udawana, włączana wtedy kiedy jest wygodnie, albo jakieś logiczne lub wewnętrzne argumenty przemawiają, żeby takim być, albo nie. To jest tak jak z tolerancją, zdecydowana większość ludzi, którzy uważają się za wybitnie tolerancyjnych, mimo założeń, ma określone parametry tolerancji i to często właściwie wykluczające ich ze zbioru osób tolerancyjnych. Bo oni nie są tolerancyjni.
    Ale najciekawsza jest faza przejścia z łagodności do agresji, w warunkach reakcji na jasne określanie przez kogoś pewnych postaw ludzkich jako złych.
    Ok, założmy, że po prostu taka osoba jako łagodna i dorotliwa uważa, że generalnie nie należy ostro oceniać ludzi, używac słów wyrazistych.
    To nieuzasadnione założenie. Nieuzasadnione tym bardziej, zre nie chodzi o ocenianie ludzi tylko ocenianie czynów - postepowania ludzi a nie samych osób.
    Dobra, można się z tym zgodzić.
    Tyle, że wtedy znowu mamy niekonsekwencję, bo jeżeli staramy się pewnych skrajnych osądów czy wyrazistych określeń nie używać to dlaczego nie w kontekście osób, kóre właśnie ich używają ?
    Bo chodzi o złe działania, a ze złu należy się przeciwstawiać.
    Wychodzi więc na to, że wobec osób nie wykazujących się dobrotliwością i łagodnością zasady dobrtotliwości i łagodności nie mają zastosowania. Słowem - na chwilę wyłączamy pozę (łagodność off) i napierdalamy.
    Istnieje tu jeszcze jeden aspekt, może i kluczowy. Generalnie agresja, którą opisałeś stosowana jest wobec ludzi, którzy uważani są np. za dobrych, klasycznych katoli, inaczej - ludzi którzy precyzyjnie definowani są jako ci, którzy nawołują do przestrzegania pewnych postaw (bo jasno się pozycjonują, dużo o tym mówią, podkreślają istnienie dobra/zła,  prawdy, kłamstwa itd.) I do momentu kiedy są to słowa, gesty, wskazówki natury ogólnej nikt nie protestuje. Jednak kiedy dotyczą bezpośrednio innych, konkretnych ludzi wedy włącza się oburzenie i agresja. A dlaczego ? Bo to jest postrzegane jako właśnie niekonsekwencja. Po pierwsze, ma miejsce szukanie hipokryzji (oskarżasz, a sam co robisz ?), a jeżeli się jej nie znajdzie, albo niczego nie da się naciągnąć to jest przypieprzanie się do formy.
    Dobry chrześcijanin nie może ani ludzi oskarżać o zło ktore robią, ani zwracać im uwagi, ani upominać, ani używać klarownych zwrotów. Bo wtedy zaprzecza sam sobie, bo z definicji musi być łagodny i dobrotliwy.
    Rozumiem, że to doprowadzenie agrumentacji krytyków katolików wyrazistych do absurdu. Pasuje jednak jak ulał do obrócenia w absurd zarzutów wobec mnie gdy bronię cweli, a krytykuję ich surowych sędziów za zbytnią surowość.
    A takiej hipokryzji nie zniesiemy, łagodność off, lepszy jest człowiek, który jawnie robi kurewstwa niż Katol, który mu zwraca uwagę, wypisując się słowami z katolicyzmu.
    Co jeszcze ciekawsze, srał pies ludzi, którzy pojęcia nie mają czym jest chrześcijaństwo i stosują różnego rodzaju uproszczenia. Ale przecież problem dotyczy różnego spojrzenia samych chrześciajan, Katoli !!!
    Wniosek ? Jesteśmy wyznawcami różnych religii, a piszę tu o zbiorze ogólnym, nas Katolików. I nie w naszej mocy jest ocenić kto ma rację. Część z nas ma chociaż postawę jasną i wyrazistą, stosowaną do wszystkich - nie jesteśmy ani dobrotliwi ani łagodni.
    Niech ci łagodni się zastanowią nad swoją konsekwencją ...
    Zastanowiłem sie wyżej. Czy surowi są zwolnieni z refleksji nad swoja surowoscią?
    JORGE>
    The author has edited this post (w 20.09.2014)
  • .................r
    Wymagania wobec Polaka szaraka, tak lekko nazywanego tu cwelem,  powinny być ew oczywisty sposób niższe niż wobec doktora matematyki, z wysokim IQ, katolika i erudyty.
    Coś ci się Rafał z cytowaniami pozajączkowało.
    Słówko "cwel" brzmi tak bzidko, że aż różne starsze panie (różnej płci i w różnym wieku) dostają globusa po usłyszeniu i solami czeba je cucić. Ale jeśli odpuścimy kryterium estetyczne, to zobaczymy, że jest to określenie dość łagodne i w sumie życzliwe.
    Prawdziwa trzęsąca Niebem i Ziemią i otwierająca czeluście Piekieł obelga wobec Polaków padła dopiero przed chwilą. Ponieważ Szatan uwielbia przebierać słowa, nadal jej miłą pluszową formę, tym samym słówkiem określimy słodkiego ruszającego noskiem króliczka. Ale my na treść patrzymy, nie na formę.
    Co znaczy nazwanie człowieka szarakiem? To, że jest i pewnie zawsze będzie bytem niższego rzędu. Jego dusza niesmiertelna jest niższej jakości i nie posiada zdolności odróżniania Dobra od Zła. Zawsze zrobi to, co jakiś TVN mu powie i nigdy nie będzie mieć winy, bo jest przecież istotą niższego rzędu. Może w ogóle nie ma duszy niesmiertelnej.
    Cwel to ciągle człowiek, szarak to już zwierzę.
    The author has edited this post (w 20.09.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Podsumowujac: w okresleniu "cwel" jest wspolczucie, w okresleniu "szarak" tylko pogarda. Mimo, ze "cwel" to slowo z gwary wieziennej a zajaczek-szaraczek tak slodko rusza noskiem.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Podsumowujac: w okresleniu "cwel" jest wspolczucie, w okresleniu "szarak" tylko pogarda. Mimo, ze "cwel" to slowo z gwary wieziennej a zajaczek-szaraczek tak slodko rusza noskiem.
    To się nazywa wykręcanie kota ogonem Losie.
  • .................r
    los
    :
    Podsumowujac: w okresleniu "cwel" jest wspolczucie, w okresleniu "szarak" tylko pogarda. Mimo, ze "cwel" to slowo z gwary wieziennej a zajaczek-szaraczek tak slodko rusza noskiem.
    To się nazywa wykręcanie kota ogonem Losie.
    Nie potrafisz odpowiedzieć na argumenty ale nie chcesz przyznać racji, więc choć wymierzysz (wirtualnego na szczęście) plaskacza?
    Rafale, nazwanie człowieka szarakiem jest dla mnie straszną obelgą i nie ma żadnego znaczenia, że zajączek-szaraczek tak słodko rusza noskiem.
    Jest prawdą, że jeden człowiek jest wyższy a drugi niższy, że jeden umie naprawić kran a drugi nie umie, ale pod jednym względem wszyscy są równi - w darze odróżniania dobra i zła. Za to zostaniemy osądzeni.
    A w Polsce nie ma sporu między socjalistami i liberałami, w którym zawodowy ekonomista mógły mieć jakąś przewagę nad hydraulikiem, w Polsce jest spór między diablami w ludzkich skórach a ludźmi nawet i grzesznymi ale ciągle nie reprezentującymi sobą wcielonego zła.
    Szarakiem może być zając ale nie człowiek.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Podsumowujac: w okresleniu "cwel" jest wspolczucie, w okresleniu "szarak" tylko pogarda. Mimo, ze "cwel" to slowo z gwary wieziennej a zajaczek-szaraczek tak slodko rusza noskiem.
    Raczej poczucie wyższości, ale to spór kazuistyczny marnujący czas os początku. Szkoda czasu na takie polemiki.
  • los
    .................r
    :
    los
    :
    Podsumowujac: w okresleniu "cwel" jest wspolczucie, w okresleniu "szarak" tylko pogarda. Mimo, ze "cwel" to slowo z gwary wieziennej a zajaczek-szaraczek tak slodko rusza noskiem.
    To się nazywa wykręcanie kota ogonem Losie.
    Nie potrafisz odpowiedzieć na argumenty ale nie chcesz przyznać racji, więc choć wymierzysz (wirtualnego na szczęście) plaskacza?
    Rafale, nazwanie człowieka szarakiem jest dla mnie straszną obelgą i nie ma żadnego znaczenia, że zajączek-szaraczek tak słodko rusza noskiem.
    Jest prawdą, że jeden człowiek jest wyższy a drugi niższy, że jeden umie naprawić kran a drugi nie umie, ale pod jednym względem wszyscy są równi - w darze odróżniania dobra i zła. Za to zostaniemy osądzeni.
    A w Polsce nie ma sporu między socjalistami i liberałami, w którym zawodowy ekonomista mógły mieć jakąś przewagę nad hydraulikiem, w Polsce jest spór między diablami w ludzkich skórach a ludźmi nawet i grzesznymi ale ciągle nie reprezentującymi sobą wcielonego zła.
    Szarakiem może być zając ale nie człowiek.
    Wyjaśniam, ze takie odwracanie kota ogonem to jest zakłamanie. Za to się należy plaskacz nie tylko wirtualny.  Nie sądziłem, że tak nisko upadniesz.Oczywiście możesz się podnieść, ajk ci cwele których rzekomo kochasz jak bliźnich, oburzając się absurdalnie i dla odwrócenia uwagi na okreslenie szarak.
  • Ja tam bym się nie zgodził z tym, że w słowie cwel mieści się współczucie, ale to pewnie zależy od indywidualnej wrażliwości.  Ja tam cwelom nie współczuję, natomiast oczywiście dla ich dobra (i w sumie dla dobra całej wspólnoty zamieszkującej tereny między Odrą a Bugiem) należałoby wyprowadzić ich z tej upadlającej kondycji.  Co oznacza w praktyce: kopać ich w dupę i patrzeć czy równo puchnie.
    Nie ma lepszego określenia na takie osoby niż cwel.  Z przyczyn, o których pisałem powyżej.  Można oczywiście bawić się w eufemizmy, nazywać ich szarakami, oszukanymi, zbłąkanymi owieczkami (z tymi ostatnimi mają tyle wspólnego, że jak co do czego dojdzie, sterujący nimi będą wysyłać ich na rzeź - inna sprawa czy próba będzie udana).  Można, aczkolwiek oprócz poprawy samopoczucia rzeczonych cweli nie bardzo wiem co miałoby to osiągnąć.  Przy czym nawet poprawa samopoczucia cwela nie będzie tak mocna i tak trwała jak świadomość, że właśnie przecwelowano szeregi nowych osób.  Nazywanie cwela cwelem może natomiast uchronić przynajmniej część z tych nowych osób przed przecwelowaniem, co samo w sobie już jest rezultatem pożądanym.

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • Eufemizmy, zdrobnienia, słitaśne słowka i inne plugastwa. Wszystko po to aby nie nazwać gówna gównem, kłamcy kłamcą, złego złym. Ileż to się trzeba nagimnastykować by nie obrazić plującego nam w twarz.

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.