ombretta Ja tam bym się nie zgodził z tym, że w słowie cwel mieści się współczucie.
Jak można nie mieć współczucia wobec bliźniego? Choć oczywiście tego współczucia można mieć więcej lub mniej. Taką sytuację sobie wyobrażmy - idziemy sobie uliczką i widzimy naszego przyjaciela leżącego w stanie upojenia alkoholowego w błocie i własnych wymiocinach z błogim uśmiechem szczęscia na obrzyganej buźce. Scieramy mu pawia z ust coby się nie udusił i tak zostawiamy, przecież jest szczęśliwy, albo kopiemy w dupę i wrzeszczymy "Wstawaj szmato, żona i dzieci na ciebie czekają!" W którym zachowaniu jest więcej współczucia? The author has edited this post (w 30.09.2014) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Jeśli jesteśmy przy szaraczkach, to pozostając przy tym określeniu stanowczo protestuję przeciwko zaliczaniu do tej grupy bezrefleksyjnie popierających Zieloną Wyspę z "klasy średniej" (jak ktoś uważa, że nie ma takiej, to niech w to miejsce wstawi sobie "korpoludków", "lemingi", czy tam inne MWZiWMy). Szaraczkami to są moje ziomy ze stadionu. Proste chłopaki, z których w 2005 część krzyczała "yebać Kaczora!", bo myśleli, że wprowadzi państwo policyjne. Widząc, że to Słońce Peru zrobił z Polski drugą Białoruś nie tylko krzyczą "yebać Tuska!" kilka razu głośniej niż na Jarka, ale i biorą się za rzucanie kamieniami. Może nie napiszą na ten temat pracy socjologicznej, ale widzą co się dzieje, że jako naród zostaliśmy oszukani. Cwel też ma oczy i uszy, więc nie może się wymigać, że czegos nie widzi. staje jednak przed lustrem i udaje sam, przed sobą, że wszystko jest w porządku. Uśmiecha się przy każdej podwyżce. Dlatego jest cwelem.
ferb Uśmiecha się przy każdej podwyżce. Dlatego jest cwelem.
Ludzie, którzy uśmiechają się przy podwyżce, nie są problemem. Problemem są ci, co uśmiechają się i przy obniżce, bo grunt panie, żeby Kaczor do władzy nie doszedł.
Dokladnie. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
ferb : Uśmiecha się przy każdej podwyżce. Dlatego jest cwelem.
Ludzie, którzy uśmiechają się przy podwyżce, nie są problemem. Problemem są ci, co uśmiechają się i przy obniżce, bo grunt panie, żeby Kaczor do władzy nie doszedł.
Ja też się uśmiecham przy podwyżce, ale pensji. Zapomniałem dodać, że chodziło o opłaty i podatki
Komentarz
Choć oczywiście tego współczucia można mieć więcej lub mniej.
Taką sytuację sobie wyobrażmy - idziemy sobie uliczką i widzimy naszego przyjaciela leżącego w stanie upojenia alkoholowego w błocie i własnych wymiocinach z błogim uśmiechem szczęscia na obrzyganej buźce. Scieramy mu pawia z ust coby się nie udusił i tak zostawiamy, przecież jest szczęśliwy, albo kopiemy w dupę i wrzeszczymy "Wstawaj szmato, żona i dzieci na ciebie czekają!"
W którym zachowaniu jest więcej współczucia?
The author has edited this post (w 30.09.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Szaraczkami to są moje ziomy ze stadionu. Proste chłopaki, z których w 2005 część krzyczała "yebać Kaczora!", bo myśleli, że wprowadzi państwo policyjne. Widząc, że to Słońce Peru zrobił z Polski drugą Białoruś nie tylko krzyczą "yebać Tuska!" kilka razu głośniej niż na Jarka, ale i biorą się za rzucanie kamieniami. Może nie napiszą na ten temat pracy socjologicznej, ale widzą co się dzieje, że jako naród zostaliśmy oszukani.
Cwel też ma oczy i uszy, więc nie może się wymigać, że czegos nie widzi. staje jednak przed lustrem i udaje sam, przed sobą, że wszystko jest w porządku. Uśmiecha się przy każdej podwyżce. Dlatego jest cwelem.
Problemem są ci, co uśmiechają się i przy obniżce, bo grunt panie, żeby Kaczor do władzy nie doszedł.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.