Skip to content

wSieci - co jest?!

2»

Komentarz

  • los
    Formalnie tak. Ale warto pamietac detale - wSieci najpierw powstalo jako eksperymentalne pisemko materializujace na papierze teksty z sieci, stad tytul filmu. Kiedy Hajdar uwalil Uwe Zamrze, przeksztalcili sie w zwykly w tygodnik z nadzieja przejecia autorow Uwy. Kiedy Lisicki poszedl do Lisieckiego (albo odwrotnie) a wszystkie gwiazdy za nim, bylo rydzyko, ze Karnole nie znajda nikogo ze znanym nazwiskiem, kto bedzie u nich pisal, wiec zbierali wszelkie niedopalki z chodnika. Teraz sie odkuli ale obyczaj mogl im zostac.
    Pamiętam. Natomiast wydaje mi się, że formuła wS zmieniła się jeszcze tuż przed "Tygodnikiem Lisickiego" (edit: tzn. jego zapowiedzią).
    The author has edited this post (w 16.04.2014)

    https://www.youtube.com/watch?v=veM5tszB_KQ
  • mmaria
    [quote="alcorro"]
    Owszem - teraz. Wtedy nie była, co sprawdziłam bardzo nad wyraz dokładnie. Być może podpis pojawił się po moim cholerycznym komentarzu, w którym domagałam się po pierwsze podania nazwiska autora
    ;)
    Możliwe. Ja sprawdzałem jakieś 2 godzinki po Koleżanki poście i już był.

    https://www.youtube.com/watch?v=veM5tszB_KQ
  • los
    Ja bede wspolpracowac z kazdym, kto jest patriota. Wroc, za wiele wymagam - bede wspolpracowac z kazdym, kto chocby chwilowo, choc z bardzo niskim pobudek jest po stronie patriotycznej.
    Bede kupowac wSieci jak dlugo rozbija monopol informacyjny wrogow Polski. Ich wieksze czy mniejsze grzechy mi sie oczywiscie nie beda podobac ale jak dlugo nie spiewaja w jednym chorku w salonie sa bez znaczenia. Dorzecze przestalem kupowac nie ze wzgledu na obrzydzenie do wiekszosci autorow, ktore mam od bardzo dawna, ale wlasnie ze wzgledu na wlaczenie sie do choru.
    Jest to bardzo racjonalna postawa. Przede wszystkim jesteśmy uczestnikami gry (a jeżeli nie zdajemy sobie sprawy, to czas sobie to uświadomić). Z jasno określonym celem. Wszystkie czynniki, które mogą nas doprowadzić do wygranej są dla nas dobre. Nawet jeżeli nie są doskonałe, to jednak wózek jest pchany w określoną stronę. PiS, o.Rydzyk, pismo Karnowskich, choć można się czasami przyczepić, są bardzo ważnym (oczywiście w różnej skali) elementem gry, narzędziem. Nie stać nas na deprecjonowanie tych narzędzi, szczególnie że innych nie ma i lepszych nie będzie. Oczywiście są pewne kryteria kiedy narzędzie przestają już służyć osiągnięciu celu, ale nie sądzę, że do takiego momentu doszliśmy.
    No, ale żeby nie być hipokrytą, ja nie kupuję praktycznie "W Sieci". Ot, czasami się zdarzy, jak kiosk do mnie przyjdzie, po drodze. Powodów jest parę. Czytając różne pisma, mam wrażenie że wszystko już było. Jakoś nikt mnie nie może niczym zaskoczyć. A do tego osiągnąłem maksymalny poziom zniechęcenia do dzinnikarzy, felietonistów, komentatorów, również po tej prawej stronie. Przyswajanie pewnej wiedzy o dzisiejszym świecie polityki nie ma dla mnie żadnego sensu i znacznia. Ja wiem doskonale na kogo będę głosował, dyskurs i oś konfliktu jest tak jasna i czytelna, że właściwie mogę przewidzieć kto, co i kiedy powie. No, czasami zaskakują mnie wolty, ale już też coraz mniej. I sprawa też istotna, ja jestem generalnie świata coraz mniej ciekawy. Tego papierowo, obrazkowo, multimedialnego. Wolę sam dotknąć. Nawet jeżeli to jest mały, śmieszny światek, ograniczony, to to jest ciekawsze.
    JORGE>
  • Jeszcze powinniśmy ustalić czy takie wSieci rozbija monopol informacyjny, moim zdaniem nie, im się tak wydaje, nam się tak wydaje a to wszystko po prostu gra na przeczekanie. To się może udać, nie mam zdania. Co do czytania/nieczytania mam stanowisko jak Jorge. Jestem gotów kupować o ile w środku pisałaby chociaż jedna osoba którą chciałbym wspierać, np. Budyń. Poza tym wszystko już było, znam w sumie z tuzin osób które potrafią mnie zaskoczyć. Większa połowa pisze na forumkach zresztą.
  • przemk0
    Jeszcze powinniśmy ustalić czy takie wSieci rozbija monopol informacyjny.
    Jedyne patriotyczne pismo mejnstrimowe co do formy, o przyzwoitym nakladzie. GaPol i NDziennik sa strasznie niszowe i skierowane do swoich - do tego stopnia, ze nawet ja nie jestem w stanie ich czytac. Superak tez jest nasz ale to jednak tabloid.
    Jesli ktorego z dnia Kaczynskiemu przyjdzie do glowy oglosic jakis manifest skierowany do wiekszej ilosc ludzi, jest to wlasciwie jedyne medium, ktore sie do tego celu nadaje. Z tej jednej przyczyny warto sie starac by przetrwali.
    Kiedys taka role pelnila Rzepa i za Hajdara probowala imitowac bezstronnosc. Kiedys Kaczynski wyslal im artykul, wiec go skontrapunktowali... Palikotem na blizniaczej stronie, ktory napisal tekst na ten sam temat ale z odwrotna teza czyli - dostal tekst Kaczynskiego wczesniej do przeczytania.
    Warto to pamietac Fejginowi zanim zaczniemy sie nad nim litowac.
    The author has edited this post (w 17.04.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    przemk0
    :
    Jeszcze powinniśmy ustalić czy takie wSieci rozbija monopol informacyjny.
    Jedyne patriotyczne pismo mejnstrimowe co do formy, o przyzwoitym nakladzie. GaPol i NDziennik sa strasznie niszowe i skierowane do swoich - do tego stopnia, ze nawet ja nie jestem w stanie ich czytac.
    Polecam poczytać regularnie NDziennik, dzień w dzień, przez miesiąc. Poziom po stokroć wyższy niż wSiecie, najlepsza papierowa gazeta w Polsce.
  • Tekst Rybińskiej faktycznie słaby, ale - jak sobie przypominam - niektóre felietony Ryby tak samo mnie irytowały
    ;)
    Jeśli chodzi o "wSieci", to zbojkotowałam tylko jeden numer, gdy Karnole zrobili wywiad z Gowinem.
    Poza tym kupiłam wszystkie, dla zasady. Omijam Warzechę i innych wymienionych przez Losa, a na przeczytanie ulubionych i tak ledwo wystarcza mi czasu. Cieszę się, że już na dobre dołączył Wencel (to przede wszystkim ze wględu na niego kupowałam kiedyś GaPola).
    No i jedna uwaga do quiza: tygodnik i dziennik to tak różne byty, że lepiej nie porównywać.

    "A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
  • Nie chce mi się czytać gazety codziennej, prawdę mówiąc, gdybym chciał to tylko ND wchodzi w grę.
    Dlaczego znudziło mi się czytanie prasy - bo jest nudna, powtarzalna, i jest niczym więcej jak komentarzem do tego co wygenerowała tamta strona. A dlaczego tak jest? Bo nie mamy (no tu by się paru znalazło co ma) doktryny, nie wiemy po co istniejemy, po co i do czego państwo, jakie ma mieć cele, politykę zagraniczną itd. Jeśli już coś wiemy to raczej czego nie chcemy, to czasem wystarzy ale czy państwu tyle może wystarczyć wątpię. II RP miała tylko częściową doktrynę i skończyła źle, bez doktryny nie będzie nawet źle. Przypomniałem sobie że Coryllus w ten sposób losem gada odkąd go czytam, z 5 lat będzie.
  • Noij przyjszło wyczekiwane usprawnienie w sprawach pocztowych. Zamiast 3 minuty pieszo do poczty osiedlowej musze przez przez pół miasta jechac po odbiór przesyłki do okienka speedmail w słodkim lokalu pn. "internet cafe".
  • Pamiętaj, leberał wie lepiej co jest lepsze dla obywatela.  Państwowa poczta jest zuaaaa i powinno się ją zlikwidować, choćbyś po list z sądu miała jechać aż do Legnicy!

    "Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."
  • A jak się liberał Warsecha od kilku dni oburza na zlkikwidowanie mu 50% ulgi za koszty uzyskania przychodu to wam pewnie umkło, co?
  • Wszystkim wiernym sługom don Alda też obcięto. Jest to dla mnie źródło nieustannej radości.
    Warząchiew nie ma ostatnio scyńścia do ludzi.
    Prof. Pawłowicz tak go rozsmarowała, że aż z zachwytu wkleję
    Moja odpowiedź na tekst pana Łukasza Warzechy
    W swym świątecznym „Poczcie mędrców” zaliczył mnie Pan prześmiewczo do grupy swych antymędrców, „strasznych twarzy PIS”, czasem „lepszych” w straszeniu opinii publicznej PIS-em, niż Antoni Macierewicz. Nie da się ukryć, nie znosi Pan mnie, moich „niemądrych poglądów” i nie „pełnych godności wypowiedzi”. W krótkim, gołosłownym tekście zarzucił mi Pan też „homofobię”, „nietolerancję ” i trudny do zaakceptowania poziom eurosceptycyzmu .Chyba tylko z braku miejsca nie uznał mnie Pan za „faszystkę”, czy „rak katolicyzmu”. Ta moja „straszna twarz” ma cieszyć tylko „prorządowych dziennikarzy”, choć także tu się Pan myli. Sądząc po ich pełnych agresji i pogardy wypowiedziach na temat moich poglądów i o mnie samej, z pewnością nie jestem ich idolką. Najchętniej, zastraszając zamknęliby mi usta, zwolnili z pracy i karali we wszystkich możliwych procedurach.
    W czasie jakiegoś wspólnego udziału w seminarium na jednym z uniwersytetów Pan i ja przedstawialiśmy swe poglądy nt. UE. Dopiero jednak teraz, z Pana „Pocztu…” dowiaduję się, jak bardzo wystraszył się Pan ich wtedy, zresztą w całości opartych na konkretnych postanowieniach polskiej konstytucji i ustaw, unijnych traktatów i prawa międzynarodowego, których tekstami w czasie spotkań posługuję się z naukowego nawyku i rzetelności. Szkoda, że wtedy nie był Pan taki bojowy w bezpośredniej rozmowie i konfrontacji poglądów. Nie przedstawił Pan wtedy słuchaczom żadnych do moich kontrargumentów. Po prostu nie miał ich Pan. Widzę, że jest Pan waleczny po fakcie, gdy nie ma przeciwnika przed sobą, i można bez ryzyka, że on odpowie, ustawiać go w dowolnej roli. Jestem z zasadniczych powodów prawnych przeciwna uczestniczeniu Polski w szkodliwym, zwłaszcza w obecnym kształcie, projekcie hamującym i marginalizującym Polskę. Prawną analizę w tym zakresie przedstawiłam w swych dwóch naukowych publikacjach /tytuły poniżej/. Zachęcam Pana do ich lektury, wtedy możemy porozmawiać. Od razu Panu wyjaśnię, że moje poglądy nt. UE są tylko moimi własnymi poglądami, a nie stanowiskiem PIS, które dopuszcza jednak poglądy krytyczne, tym bardziej, że prezentuje je 30- 40 % Polaków.
    Jeśli chce Pan, by głównym punktem odniesienia moich działań byli „prorządowi dziennikarze”, to nic z tego. Adresatami moich wystąpień są moi wyborcy, z którymi rozmawiam w sposób dla nich zrozumiały, unikając naukowego zadęcia i niejednoznaczności. Ludzie starsi, bezrobotni, rolnicy, fizyczni pracownicy, młodzież, mieszkańcy Polski B i C, w zdecydowanej większości nie przychodzą na spotkania z posłem jak na semiaria naukowe, by dzielić włos na czworo. Przychodzą, by ktoś im jasno, czarno-biało wyjaśnił, co robi Sejm, co robi rząd i opozycja. Staram się z tej dydaktyki społecznej wywiązać jak najlepiej, naprawiając szkody dezinformacji wyrządzane przez władze i media.
    Pan najwyraźniej nie ma kontaktu z tego typu środowiskami, i karci mnie wyniośle znad swego laptopa z manierą znudzonego publicysty, znającego życie zza szyby kawiarni lub studia telewizyjnego, dyskutującego glównie ze swymi kolegami na „podsumowaniach tygodnia” lub piszącego monologi na swych blogach. Ludzie, z którymi spotykam się w Polsce i zagranicą doskonale rozumieją, o czym mówię, i często formułują poglądy znacznie ostrzej niż ja. Przypomnę też Panu, że jako „homofob” i osoba „nietolerancyjna”, jako jedyna upomniałam się u ministra zdrowia /inna sprawa, że bezskutecznie/ o działania i terapie w leczeniu osób chorych na homoseksualizm, które z tej choroby chciałyby wyjść, a które zwróciły się do mnie o pomoc, twierdząc, że jestem jedyną osobą, która przejmuje się problemami tej grupy. Nie dbam o to, jak Pan będzie mnie określał, w rzeczywistości robi mi Pan tylko reklamę, bo ludzie potrafią też sami ocenić, co kto robi.
    Z oczywistych i naturalnych powodów jestem i będę przeciwnikiem patologii obyczajowych, demoralizacji dzieci, niszczenia polskiego Kościoła, polskich przedsiębiorców i gospodarki, nieuczciwych mediów, ograniczaniu polskiej suwerenności itd. Może Pan sobie to nazywać „homofobią” i „nietolerancją”, to Pana problem. Siedząc okrakiem na barykadzie pisze Pan listy swych osobistych antypatii i robi mi wytyki, podczas gdy ja jestem jednoznacznie po jednej stronie sporu i staram się swych wartości wyrażnie bronić. Ja się dookreślam, Pan nie. Pan etykietuje ludzi używając zresztą bardzo dosadnego języka, a ja mam grzecznie siedzieć cicho, godnie i nie dawać pretekstów „prorządowym dziennikarzom”. Otóż inaczej pojmuję swą rolę jako posła, który ma obowiązek „żywego” udziału w życiu publicznym, ma rozmawiać z ludźmi, dostosować się do potrzeb i wymogów. Poseł ma mówić jasno, jednoznacznie, pokazywać sprawy tak, by dotarły do świadomości słuchaczy. Poseł nie może zanudzać, ma prawo używać barwnego, też dosadnego języka, właściwego dla jego temperamentu, ma prawo do żartobliwego stylu, ironii a także niezbędnej złośliwości i stosownej do okoliczności i żywiołowości wyborczych spotkań – emocji. A Pan każe „godnie” i aby wszyscy byli zadowoleni. Na zaczepki z lewej strony nie odpowiadam. Pan jednak, mimo niejednoznaczności swych poglądów, kojarzony jest często z prawą stroną światopoglądową, i tylko dlatego poprosiłam Redakcję o możliwość odpowiedzi na Pana ocenę mojej skromnej osoby. Redakcji przy okazji dziękuję za moje nieośmieszające zdjęcie przy artykule p. Ł. Warzechy. A pana Antoniego Macierewicza też proszę się nie bać i nim nie straszyć. On po prostu jest zdeterminowany w dochodzeniu prawdy o Smoleńsku. Powinno to Pana cieszyć.
    Lektura dla Pana Ł.Warzechy: dwa moje naukowe artykuły: Wspólnotowy dorobek prawny a standardy państwa demokratycznego. Forum Prawnicze, listopad 2010 r. oraz: „Organizacja międzynarodowa” i „prawo” przez nią stanowione w świetle zasad Konstytucji RP, Kwartalnik Prawa Publicznego 3/2002.
    Łączę pozdrowienia dla Pana Warzechy.
    Krystyna Pawłowicz
    Poseł Prawa i Sprawiedliwości
    The author has edited this post (w 24.04.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Ech, ci nieumiarkowanie umiarkowani...
    Rakieta tez cos wysmazyl.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.