Skip to content

Dlaczego czcic tzw. zwyczajnego czlowieka?

loslos
edytowano March 2015 w Forum ogólne
Znacie moj poglad na temat mieszkancow terenu miedzy Bugiem a Odra. Wiele razy, kiedy go wypowiadam, spotykam sie z oburzeniem - no nie, tak mowic o Polakach nie mozna!
A dlaczego niby to nie mozna? Jesli czlowiek cos uczciwie uwaza, to ma prawo to wyslowic, nie? Jednak nie - dozwolone jest mowienie roznych rzeczy na wiekszosc tematow ale o tzw. Polakach nalezy mowic zawsze z uwazaniem.
Wydaje sie, ze u podstaw takiego pogladu leza dwa niewypowiedziane za to wzajemnie sprzeczne przesady:
1. Chlopomania. My jestesmy panstwem ze dwora a oni sa chlopi. Dziedzic nie powinien zle sie o chlopach wyrazac, bo z ich pracy zyje i jest wobec nich uprzywilejowany. A dlaczego niby to my panstwo a oni chlopi a nie odwrotnie? Bo my po pansku lubimy sobie podywagowac a oni jak to chlopi zyja przy ziemi.
Bylo to moze prawda sto lat temu ale od przynajmniej 70 lat jest wierutna bzdura. Od tej pory nie ma podzialu na szlachte i pospolstwo a jezeli nawet jest, to wzdluz zupelnie innej linii - szlachta teraz sa resortowe dzieci a pospolstwem pozostali. Ale ten podzial nie pokrywa sie z tradycyjnym, kiedy do szlachty zaliczano ludzi bardziej cywilizowanych niz do pospolstwa, mozna nawet rzec, ze go odwraca.
Obecnie ludzie maja mniej wiecej taki sam dostep do informacji i sa tak samo zamozni lub niezamozni - profesor zarabia mniej niz operator koparki. Nie jest tak jak sto lat temu, kiedy nawet wyzbyty wlosci dziedzic ciagle byl uprzywilejowany, jesli musial robic na swoje utrzymanie, to w fabryce dostawal przyzwoicie platna prace w kantorku w cieple i siedzac a parobek musial zasuwac za grosze na mrozie lub przy maszynie.
2. Uwielbienie do wladzy. Dwiescie lat temu z okladem motloch zdjal krolowi korone z karku (razem z glowa) i wlozyl ja (juz sama korone - bez obcietej krolewskiej glowy) na swoje milion glow i domaga sie bezwarunkowej czci, jak to u autokratorow bywa w zwyczaju. Zgodzimy sie chyba, ze padanie plackiem przed potworem jest w zlym stylu, nawet jesli tym potworem jest milionoglowa hydra.
Trzeba sie zdecydowac - lud to biedne skrzywdzone sierotki czy wladca, ktory z racji samej posady ma zawsze racje. Co najwyzej jedno z tego moze byc prawdziwe.
Pada tez argument - nie mozesz tak sobie wycierac geby Polakami, kiedy robi to Schechter (postac wymyslona) ze swoja swita.
To prawda - czlowiek powinien dbac nie tylko o to, co robi, ale tez w jakim towarzystwie to robi. Jesli cos robi Zakower - powinnismy sie dobrze zastanowic, czy koniecznie musimy robic to samo w tym samym czasie. Dlatego np. zwykle sie powstrzymuje z krytyka PiSu.
Ale tu nie mam zadnych wyrzutow sumienia - moja krytyka jest diametralnie przeciwna schechterowej. Schechter zarzuca Polakom nadmierna dume, ja brak dumy, Schechter zarzuca nierozsadna brawure, ja tchorzostwo, Schechter ma pretensje o tkwienie w przeszlosci, za zarzucam lekcewazenie tradycji. Nie ma obawy, krytykujemy zupelnie rozne osoby nawet, jesli czasami fizycznie moga byc one tozsame.
The author has edited this post (w 14.04.2014)

Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
«1

Komentarz

  • Zarowno wsrod zwyczajnych ludzi jak i wsrod ludzi z pochodzeniem sa przyzwoici i plugawcy. Kryterium podzialu nie przebiega  (peecmy od wymarcia pokolenia pamietajacego panszczyzne) na linii chlopstwo - szlachta. Podzial przebiega na linii peerelactwo (ok. 75% ludnosci Tenkraju) - Polacy (ok. 25%);
    Kto nie zajarzyl jeszcze ze Polacy w Tenkraju sa na pozycji Palestynczykow obywateli Izraela, to najwyzsza pora zeby przejrzal na oczeta.

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • 7my
    Polskim problemem jest elita, zdeprawowana, zepsuta, wynarodowiona, wyzuta z jakichkolwiek zasad i wartości, głupia i krótkowzroczna, służalcza wobec obcych interesów, za wszelką cenę gotowa do obrony swoich pozycji, i gardząca Polską i Polakami.
    Chlopomania. Biedna skrzywdzona sierotka, wiec usprawiedliwiamy jej niegodziwosc. My ludzie ze dworu mamy wiecej rozumu, bo nas guwernantka uczyla francuskiego, ociec czytal wiedenskie gazety i u hrabiego Pikucinskiego bywalismy a oni tam na Bosaka gnoj przerzucali (pun intended), wiec wiecej musimy rozumiec. Bzdura! Od stu lat nie ma hrabiego Pikucinskiego. Mojej rodziny (ze dworu ale tez z chlopskiej chaty) nie bylo codziennie stac na mieso a buty to byl wydatek.
    A kto tej "elicie" dal wladze jak nie ogladacze Szkielka lub Powiatowego? Juz latwiej usprawiedliwic Niemcow, ktorzy wyniesli Hitlera.
    The author has edited this post (w 07.04.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Taki pierwszy z brzegu prosty czlowiek "Che" Sławkiszczak to przecie sol tej ziemi. Lud z ludu.

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • 7my
    Zwykłych Polaków nie ma się co czepiać.
    Podzielam zdanie losa w tej materii.
    btw. Wczoraj ogladałam w TVRepublika całkiem fajną rozmowę z pisarka M. Miklaszewską, calkiem fajną do momentu kiedy stwierdziła, że zwykli Polacy są zbyt zapracowani,  żeby mieć czas i siłę na wyjście poza propagandową sieczkę - i dlatego sa usprawiedliwieni. Co ciekawe dla mnie, Miklaszewska powiedziała dokładnie to co mówi moja matka, i o co sie z nią ciągle spieram, bo nic mnie tak nie wkurza jak te łatwe usprawiedliwienia.
    The author has edited this post (w 07.04.2014)
  • Polacy w roku 1920 tez byli zapracowani a propagande znali tylko te zaborcow - i to od 120 lat. A jednak staneli po stronie Polski a nie Sowietow i zdali egzamin. Dzis go oblewamy.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Polacy w roku 1920 tez byli zapracowani a propagande znali tylko te zaborcow - i to od 120 lat. A jednak staneli po stronie Polski a nie Sowietow i zdali egzamin.
    Polacy - tak, peerelacy - nie. Zatrzaskiwali akiennice w Kielcach na sam widok Kadrowej.
    Niepodleglosc w 1814-20 wywalczyla zzdeterminowana mniejszosc.  (ale jest faktem ze w Dwudziestoleciu wiele zrobiono by podniesc poziom identyfikacji z Polską owczesnego peerelactwa. I to zaowocowalo w AK, WiN i podobnych).
    W Trzeciejerpe zrobiono wszystko by te identyfikacje oslabic.
    EDIT: Niepodleglosc w 1914-20 wywalczyla
    The author has edited this post (w 07.04.2014)

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • Zgadzam się z losem.

    Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
  • Pszczelarz
    Niepodleglosc w 1920 wywalczyla zdeterminowana mniejszosc.
    Polakow AD 1920 bylo kole 16 mln, nie wiem na ile doliczac Zydow, bo byli Zydzi patriotyczni, obojetni i niechetni a proporcji nie znam. Z tego pod bronia byl milion a w walkach uczestniczylo 400 tysiecy. Jezeli odliczyc starcow, dzieci i kobiety wyjdzie na to, ze wlasne glowy dalo w zastaw za Ojczyzne jakis 25% zdolnych do noszenia broni. Przypominam - dali glowy w zastaw a nie wrzucili karteczke do pudelka.
    A przeciez nie byli oni sami - mieli rodzicow, zony, narzeczone, przyjaciol. Jakby ich wszyscy lapali za rekaw z tekstem "A co ty sie narazasz?" (jak mnie, kiedy zwracalem uwage czytelnikom "Nie" w publicznych miejscach), wiekszosc by odpuscila. Dlaczego? Bo narazali sie nie dla frajdy pobiegania z karabinem tylko wlasnie dla tych rodzicow, zon, narzeczonych, przyjaciol. I narazali sie dlatego, ze byli pewni ich poparcia.
    A narazalem sie nie na smierc tylko na... wlasciwie to nawet nie wiem na co, ci "eleganccy" tez pewnie nie wiedzieli.
    Jakby przeciw tej milionowej mniejszosci stanela druga milionowa mniejszosc, gadalibysmy po rusku. Tak sie stalo w Finlandii ale na szczescie dla Finow Sowietow ten kierunek interesowal mniej a Mannerheim byl lepszym dowodca niz Aaltonen.
    Nie bronmy Bugodrzan, nie zasluguja na obrone.
    The author has edited this post (w 14.04.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Pszczelarz
    Niepodleglosc w 1914-20 wywalczyla zzdeterminowana mniejszosc.
    Dokladnie. Np. po powrocie z Włoch tuż przed 1900, czyli mniej niż 20 lat przed Legionami, Wyspianski opisywał mieszkanców Krakowa jako gnusnych i pogodzonych z niewolą:
    "Oni nic nie widza, niczym sie nie interesuja. Widza tylko materialny byt, dochody, pozycje, stanowiska. "
    Wiadomo, Legiony też nie wzięly sie z niczego. Czego zalążków w Polsce AD 2010, 2014 nie ma chyba.
    los
    Jakby ich wszyscy lapali za rekaw z tekstem
    A co powiesz o Kosciele i księzach, którzy na każdą podniesioną (niesmiało) pięść intonują od razu koscielnym kontraltem : "Móódlmy sięęęęę" i miłujmy się, a w ogóle - nie deptać trawników.
    The author has edited this post (w 07.04.2014)
  • uhr
    Pszczelarz
    :
    Niepodleglosc w 1914-20 wywalczyla zdeterminowana mniejszosc.
    Dokladnie. Np. po powrocie z Włoch tuż przed 1900, czyli mniej niż 20 lat przed Legionami, Wyspianski opisywał mieszkanców Krakowa jako gnusnych i pogodzonych z niewolą:
    "Oni nic nie widza, niczym sie nie interesuja. Widza tylko materialny byt, dochody, pozycje, stanowiska. "
    Rozsadnie, widzieli to co bylo, to co mozna bylo wygrac. Mieli porzadni mieszczanie rzucac sie z kijami na trzy imperia rzadzace swiatem?
    Dzis jest inaczej - mamy niepodlegla Rzplita, choc wrogowie nie spia. A my... oddajemy ta Rzplita we wladze faceta, ktory z Putenem cwiczyl zolwiki.
    Bogodrzanie zasluguja na pogarde nie za rozsadek ale za jego brak.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Nie. On ich dosłownie nazywał gnuśnymi, pogodzonymi z niewolą, nic nie widzącymi. Tak widzial ich Wyspianski i nie nalezy go poprawiać.
    Jaka jest więc róznica między dziś a wczoraj. Chyba w tym, że gdy kiedyś większość była gnuśna i ślepa, nieślepa mniejszość gnuśna nie była.
  • uhr
    On ich dosłownie nazywał gnuśnymi, pogodzonymi z niewolą, nic nie widzącymi. Tak widzial ich Wyspianski i nie nalezy go poprawiać.
    A dlaczego mieli nie byc pogodzeni w niewola, kiedy byla to niewola u trzech najwiekszych poteg swiata? Czasem spierajacych sie ale w sprawie polskiej zupelnie zgodnych. Rozsadek nie jest grzechem.
    A kiedy tylko pojawil sie choc cien szansy - ich dzieci wyruszyly z Oleandrow.
    Dzis niewoli nie ma ale Bugodrzanie z przyczyn dla mnie zupelnie niezrozumialych dobrowolnie wkladaja glowe w jarzmo.
    Dla mnie ta roznica jest wielkosci Wszechswiata.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Moze mi ktos wytlumaczyc o co w tym watku toczy sie spor?  Ze wtedy byla wieksza proporcja Polakow z Miedzyrzeczu niz dzis? czy o cos innego - bo nie jarze.

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • Pszczelarzu, piszesz, ze Polakow w Miedzyrzeczu jest 25%. Uznajmy te liczbe za prawdziwa. W 1920 roku 25% zdolnych do noszenia broni mowiacych po polsku dalo swoja glowe w zastaw za Polske.
    Mamy owe 25% Polakow czyli siedem milionow. Jakby jedna tysieczna (sic!) z tego wylozyla tysiac zlotych a nie wlasna glowe, nie byloby problemu z filmem o Smolensku.
    Watpie czy jest 25% Polakow. Moze te 25% to ci, ktorych stac na nieslychany wysilek udania sie do komisji wyborczej, podniesienia do gory kartki papieru (uf, uf, jakie ciezkie!) i wrzucenia do urny. Koniec, wystarczy, wykonalismy swoj obowiazek wobec ojczyzny, teraz bedziemy 4 lata regenerowac sily.
    Polakow gotowych do czegokolwiek jest gora 1%.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Chodzi o to, że coś nie bangla. Polacy postawili się zaborcom, hitlerowcom, sowietom, komuchom. A teraz nie chcą/nie mogą/nie potrafią postawić się platfusom.
  • Czy Polacy wyginęli
    ?
    Pytania o polską historię.
    Czy to już koniec?
    Kuba :"Polacy postawili się zaborcom, hitlerowcom, sowietom, komuchom. A teraz nie chcą/nie mogą/nie potrafią postawić się platfusom." Tez tego nie rozumiem. Zupelnie mnie to przerasta.  Slucham Nowaka, legutki, Krasnodebskiego, Zybertowicza. Ciagle nie rozumiem dlaczego. Acedia, ktos powiedzial. Ale dlaczego?

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • diabelska robota

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    diabelska robota
    Z pewnością, ale jak to dotknęło ludzi regularnie praktykujących i prowadzących życie sakramentalne, bo wielu spośród nich popiera PO? Każdy z nas może podać wiele takich przykładów. Dopust Boży?
    Zrozumienie tego mnie osobiście przerasta.
    The author has edited this post (w 07.04.2014)
  • Wszystkich przerasta, dlatego sie krecimy w kolko.
    A zaniechaniem to mozna niezle nagrzeszyc, nie boj zaby.
    The author has edited this post (w 07.04.2014)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Wszystkich przerasta, dlatego sie krecimy w kolko.
    By się przydało kiedyś spisać wnioski z tego kręcenia się. Bez założenia tezy. Bo różne tu były koncepcje, pomysły i wyjaśnienia. Tak jak na filmach kryminalnych, kiedy dochodzeniowcy swoje pomieszczenia obwieszają zdjęciami, portretami, artykułami i różnymi gadżetami związanymi ze sprawą. Mózg porządkuje pewne aspekty sam z siebie, szczególnie kiedy jest otoczony bodźcami. Na dzień dzisiejszy sprawa mi wygląda na wielowymiarową, dlatego tak trudno jest o jedną zasadniczą tezę.
    A tak na marginesie, bardzo ciekwy jestem co na ten temat myślą ludzie pokroju Kaczyńskiego. Obawiam się, że oni przyjmują klasycznie frontowe rozwiązania i założenia. Bo w takich realiach funkcjonują, to są tylko ludzie. Szczególlnie, że muszą się koncentrować na typowo pragmatycznych posunieciach, konkretnych. A jak to zawsze podkreślał Kaczyński, działają w stanie nieustającego okrążenia. Mogą po prostu nie mieć czasu na pewne dywagacje.
    JORGE>
  • Za wiele zainwestowali, by po prostu powiedzieć: "jak tak strasznie chcecie tego Tuska, to go miejcie"?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Za wiele zainwestowali, by po prostu powiedzieć: "jak tak strasznie chcecie tego Tuska, to go miejcie"?
    Bardzo możliwe, ze po prostu to wynika z mojej niewiedzy, ale póki co widzę, że tylko Zybertowicz podjął próbę zmierzenia się z tematem przyczyn obecnego stanu polskiego społeczeństwa i państwa. Wg mnie doszedł do bardzo ciekawych wniosków i podszedł do temtu rzetelnie. Tyle, że jednotorowo. Bez zaglądania ludziom w duszę. I koncepcje rozwiązania problemu wyszły raczej niepełne.
    JORGE>
  • JORGE
    Tyle, że jednotorowo. Bez zaglądania ludziom w duszę. I koncepcje rozwiązania problemu wyszły raczej niepełne.
    Bo on jest agnostyk, jak sam o sobie mówi, więc póki tego nie przeskoczy to będzie to dla niego ściana.
  • Tak pociągnę moje wątplwości jeszcze. Z tego co widać, politycy PiSu, ale i Zybertowicz również, koncentrują się na zwalaczaniu pewnych patologicznych mechanizmów, układów w Polsce. Tu upatrują przyczyn wszelkiego zła i ich wyelimnowanie uważają za kluczowe. No, Zybertowicz jeszcze proponuje oddolną aktywację społeczeństwa, uważa że to jest aspket bardzo zaniedbany przez prawicowych polityków. I oczywiście raczej trzeba się i w jednym i drugim przypadku zgodzić. Co do opisu zjawiska. Tylko nie do końca mnie pan profesor przekonał w kontekście metod aktywacji tegoż społeczeństwa, no brak mi tu kluczowego pytania - czy społeczeństwo generalnie chce takiej aktywacji (nawet to prawicowe) i czy przypadkiem zdecydowana większość (tego niekoniecznie prawicowego) nie zrobi wszystkiego, żeby do takiej aktywacji nie dopuścić. Nawet na złość sobie. Ba, pójdę dalej, czy ktoś określił, ilu jest beneficjentów patolgicznych układów w Polsce ? I tu mam na myśli również tysiące nieformalnych powiązań, których na pierwszy rzut oka nie widać. Korzystanie z absurdalnego prawa, podczepiania się pod róznego rodzaju fundusze, towrzeniu klik w urzędach itd., itp. Ilu ludzi jest świadomych, że burdel leży w ich interesie ? A co jeżeli się okaże, że dla większości Polaków taki układ pasuje ?
    JORGE>
    The author has edited this post (w 07.04.2014)
  • Tu się kłania teoria gier, każdy skurwiel chce funkcjonować w możliwie uczciwym świecie bo wtedy najłatwiej jest mu działać. W świecie samych skurwieli nic by nie ugrał. Problem z aktywacją Polaków jest duży bo my sobie nie ufamy, w obrębie społeczności, między grupami społecznymi, we wszystkich wymiarach. I częściowo zresztą słusznie, niektóre kurestewka to jest jakiś nasz nowy sport narodowy ale od małych rzeczy się zaczyna. Mnie to przerażenie ogarnia jak czasem słucham własnych rodziców - ojciec coś zgubi w garażu - na pewno ukradli! Zostawiłem na noc na płocie i ukradi! Wiatr odkręcił śruby w ogrodzeniu - złodzieje byli, to na pewno złodzieje!
    Nie mam pomysłu co z tym można zrobić poza gadaniem "nie sądź wszystkich swoją miarą".
    No a jak już zaufania nie ma to wtedy nikt nie chce być tym frajerem co pierwszy wyciągnie rękę, to też jasne, każdy czuje jak to się może skończyć - 9/10 się przestawi a ten ostatni okradnie wszystkich. Mam wrażenie że w kapitale społecznym jesteśmy w dekadzie Jaruzela - kradniesz puszkę farby a dla zatarcia śladów podpalasz magazyn.
    The author has edited this post (w 08.04.2014)
  • przemk0
    Bo on jest agnostyk, jak sam o sobie mówi, więc póki tego nie przeskoczy to będzie to dla niego ściana.
    I socjologicznie podchodzi do tematu. Że jednak społeczeństwa i jednostki zachowują się racjonalnie, jeżeli założymy pewien poziom świadomości i rozumienia rzeczywistości. Bo prawdzie tak mówi dzisiejsza nauka w tej materii. Ale czy na pewno tak jest ? Spójrzmy na to z perspektywy nas. Dlaczego uważamy, że ludzie generalnie powinni stosować się do kryteriów postępowania, które my uważamy za stosowne ? Tak w skrócie, chodzi o prawdę, uczciwość, solidność, przejrzystość itp. A jeżeli większość społeczeństwa myśli zupełnie inaczej ? Przecież mamy pokolenia wychowane za komuny, zindoktrynowane, traktujące różnego rodzaju patologię za przejaw normalności. Nie potrafią inaczej nie tylko działać, ale i myśleć. Z pokolenia na pokolenie pewne schematy zostały przekazane. A gdzie tu jest aspekt Zła ? A może jesteśmy społeczeństwem w ogromnej mierze składającym się z ludzi złej woli ? I to nie w wyniku jakiegoś nagłego opętania, a po prostu jako efekt procesu, który trwał od dawna ? I chodzi o skalę, nie wiem jak to zmierzyć, ale naprawdę, dla potrzeb przyjęcia pewnych strategii (albo chociaż ich rozważenia) bym przyjął, że obecne polskie społeczeństwo sklada się w większości z ludzi zepsutych i słabych. O jakiej więc aktywacji mówimy ? Jaki sens jest walczyć z mechanizmami i patologiami, kiedy większość ludzi je w sumie akceptuje ? I wcale nie chce żeby było inaczej ? Ba, boją się że może być inaczej, nawet widząc pewien dyskomfort w ich własnym życiu, mogą nie chcieć żeby ktoś wprowadził zasady świata im obcego. Zupełnie dla nich niezrozumiałego. Ustawią się w opozycji do każdego kto zaproponuje im zmianę obecnego status quo.
    Cóż, jeżeli to co napisałem powyżej uznamy za obiektywny obraz stanu naszego społeczeństwa i zgodzimy się do skali, proporcji to nie ma żadnych szans na zmianę tendencji. Aktywizacja społeczeństwa w stylu propozycji Zybertowicza nic tu nie da, wycinanie WSI, tworzenie CBA, państwa prawa - też. Bo takich intruzów społeczeństwo zmiecie kartką wyborczą błyskawicznie i wróci stare. Przecież właśnie to przerabiamy przez ostatnie 7 lat. Jaka by prawda nie była brutalna, trzeba z nią się zmierzyć. Bo tylko realne diagnozy mogą przełożyć się na konkretne plany działania. Albo nie działania, bo to też jest jakieś rozwiązanie ...
    JORGE>
    The author has edited this post (w 08.04.2014)
  • los
    Polacy w roku 1920 tez byli zapracowani a propagande znali tylko te zaborcow - i to od 120 lat.
    Sztuka robienia ludziom wody z muzgó poszła w tem czasie znacząco do przodu. A nawet gdyby nie - narzędzia temu służące są w porównaniu jak kusza vs kałach.

    https://www.youtube.com/watch?v=veM5tszB_KQ
  • alcorro
    Sztuka robienia ludziom wody z muzgó poszła w tem czasie znacząco do przodu. A nawet gdyby nie - narzędzia temu służące są w porównaniu jak kusza vs kałach.
    Tak się od jakiegoś czasu zastanawiam, czy my nie demonizujemy obecnej propagandy ? Ok, mogę się zgodzić, że za komuny można było ludziom łby wyprać, bo nie było czasami zupełnie możlwości dotrzeć do pewnych źródeł, ludzi czy opnii. Ale dziś ? Czy tak naprawdę ciężko jest poznać sprawę z różnych punktów widzenia ? Czy to wymaga aż takigo wysiłku, przecież czasami wystarczy poklikać. Rozeznanie dobra i zła. Chęć dążenia do prawdy. To szwankuje. Brak dobrej woli. I tu wkraczamy w materię na którą mamy praktycznie zerowy wpływ. Nie jesteśmy w stanie zmienić dusz ludzkich. Widać, tak właśnie ma być. Wbrew pozorom jest w tym nadzieja.
    JORGE>
  • Nie czczę tzw. zwyczajnego człowieka. Staram się nim nie gardzić, na tyle jeszcze mi wystarcza dobrej woli. Ale żadnego usprawiedliwienia dla jego pokrętnej logiki, żadnej zgody na durny antykaczyzm, przymykania oczu na zdeprawowanie nawet w małych sprawach. Basta. Na coś takiego mam wyłącznie odruch wymiotny.
    "Panie, czyż nie mam nienawidzić tych, co nienawidzą Ciebie,
    i nie brzydzić się tymi, co przeciw Tobie powstają?
    Nienawidzę ich pełnią nienawiści;
    stali się moimi wrogami.
    Wybadaj mnie, Boże, i poznaj me serce;
    doświadcz mnie i poznaj moje troski,
    i zobacz, czy nie podążam drogą nieprawości,
    a prowadź mnie drogą odwieczną!"
    Nie wydaje mi się, aby praca od podstaw była rozwiązaniem naszych problemów, chociaż nie chcę do niej zniechęcać. W najnowszym numerze "wSieci" jest wywiad z Wojciechem Wenclem. Na pytanie
    "Co robić?"
    Wojciech Wencel
    odpowiada
    Iść własną drogą. Tworzyć "drugi obieg" kultury, czytać książki, pisać wiersze, wydawać niezależne gazety, organizować spotkania, angażować się społecznie w lokalnych środowiskach, być świadkami polskości w szkołach i na uniwersytetach. Musimy rozmawiać o historii w rodzinach, szukać żywej relacji z Bogiem i kształcić się po to, by zastąpić tradycyjną polską inteligencję, która została wycięta przez Sowietów. Powinniśmy zostawić po sobie tysiące trwałych śladów, którymi będą mogły podążyć następne pokolenia. A jeśli chodzi o realną politykę? Mobilizować się przed wyborami i liczyć, że w końcu uda się je wygrać. Wtedy nasz "drugi obieg" zostanie wzmocniony przez instytucje państwowe i będzie miał szansę stać się w przyszłości kulturą narodową.
    Zadbać o nasze dzieci - program minimum, ale realny do zrealizowania właśnie dlatego, że znamy zagrożenia. Jeżeli trzeba będzie, wyjść w ich obronie na ulicę, choćby tylko z kamieniami. No i modlić się.
  • mmaria
    [quote="
    Wojciech Wencel
    odpowiada"]
    Iść własną drogą. Tworzyć "drugi obieg" kultury, czytać książki, pisać wiersze, wydawać niezależne gazety, organizować spotkania, angażować się społecznie w lokalnych środowiskach, być świadkami polskości w szkołach i na uniwersytetach. Musimy rozmawiać o historii w rodzinach, szukać żywej relacji z Bogiem i kształcić się po to, by zastąpić tradycyjną polską inteligencję, która została wycięta przez Sowietów. Powinniśmy zostawić po sobie tysiące trwałych śladów, którymi będą mogły podążyć następne pokolenia. A jeśli chodzi o realną politykę? Mobilizować się przed wyborami i liczyć, że w końcu uda się je wygrać. Wtedy nasz "drugi obieg" zostanie wzmocniony przez instytucje państwowe i będzie miał szansę stać się w przyszłości kulturą narodową.
    Ale nic na siłę. Wencel wg mnie ma rację, tyle że tego nie można wymyśleć i się zastosować. To trzeba poczuć. Kiedy będę rzygał na widok pewnych osób, kiedy zupełnie już nie będzie mi się chciało gadać, kiedy stracę minimalną nawet motywację do kontaktów, wtedy prawdopodbnie mi się zechce tworzyć własny świat. Tyle, że to będzie jednak porażka. Nie boję się przegrywać ...
    JORGE>
    The author has edited this post (w 08.04.2014)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.