Skip to content

Historia pewnego sklepiku

2»

Komentarz

  • Pszczelarz
    Archipelag polskosci to takze swiadome zostawianie naszych pieniedzy w rekach ludzi godziwych.   Nie zawsze sie da, ale jezeli mozna to why not?
    Sie rozumie, wspieramy swoich. I poki jest to wspieranie jest pozyteczne - Antuan pilotuje F16 a my mu serwisujemy oponki, bo na tyle nas stac. Zawsze sie przyczyniamy. Sek w tym, ze chocby jak ten "Projekt Polacy" autorzy sie nadymaja niezaleznoscia.
    Precz z niezaleznoscia! jedyne co mozna zrobic to znalezc swoje miejsce w szeregu.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • ale chyba nikt tu nie sugeruje by ograniczyc sie w wojnie o Polske do spozywania bio pod grusza?

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • Tu nikt. Gdzie indziej sie zdarza.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • jezdem dzis w dobrym nastroju i grzechy przebaczam (konkretnie "literate")
    Co do miejsca w szeregu i nadymania sie na niezaleznosc. Wspieralem flondre, wspieralem rzeczy wspolne bo ich lubilem. Jakiej inne projekty tez
    Po wyjsciu Wiplera skonczylo sie. Zero.
    PiS. I tylko PiS.

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • I to jest wlasciwa postawa!

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • To tak jak ja, z tym że mnie wystarczyła historia z Hajdarem. Żadnych "naszych" mediów już wspierać nie będę, Radio Maryja i PiS.
  • Pszczelarz
    Przynajmniej wiem ze moja suka jest pisoska.
    godnie y patryotycznie
  • uhr
    Pszczelarz
    :
    Przynajmniej wiem ze moja suka jest pisoska.
    godnie y patryotycznie
    Chauwa Pszczelarzu!
    Podobnie było z moim kotem. Przez kilka dni z rzędu obserwowałam jak pan kościelny - w czasie sprzatania kościoła-  wygania miotłą białego kota spod ołtarza, bo zwierz upodobał sobie to miejsce: mało, ze na dywanie, to jeszcze padała tam słoneczna plama - było ciepło i przytulnie. Kot był niczyj, wiec go przygarnęłam, jako kota - katolika.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • :D
    Pięknie, Maniu.
    W ten sposób kolejna miłośniczka psów została uwiedziona przez kotka.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • ach,dziewczeta, jakze pieknie rozwinal sie ten watek:)))

    "Nie myslcie, ze przynioslem na ziemie pokoj. Nie, ale miecz."
    Pan Jezus
  • AnnaE
    :D
    Pięknie, Maniu.
    W ten sposób kolejna miłośniczka psów została uwiedziona przez kotka.
    To stara historia, a ja od dziecka byłam psiarą i kociarą.

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • uhr
    Pszczelarz
    :
    Przynajmniej wiem ze moja suka jest pisoska.
    godnie y patryotycznie
    :)
    )))))))))))))))))))))
  • Nasz sklepik osiedlowy w dwa lata zaliczył już czwartego właściciela. Nawet zastanawiamy się z mężem czy to nie jakaś pralnia brudnych pieniędzy, no bo ileż by trzeba sprzedać towaru, żeby zarobić przynajmniej na ZUS i podatki? A w sklepie ino nabiał i warzywa.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • AnnaE
    Nasz sklepik osiedlowy w dwa lata zaliczył już czwartego właściciela. Nawet zastanawiamy się z mężem czy to nie jakaś pralnia brudnych pieniędzy, no bo ileż by trzeba sprzedać towaru, żeby zarobić przynajmniej na ZUS i podatki? A w sklepie ino nabiał i warzywa.
    W mojej dzielnicy pewien sklepik zaliczył dwóch właścicieli (jako sklep spożywczy) i dwóch jako pizzeria, ale wszystkie te interesy nie wypaliły.
    Od roku działa jako "Żabka" i jakoś się kręci (naprawdę dużo klientów), ale oczywiście nie mam wglądu w dochody w/w sklepu.
    Przypadek sklepiku, który opisujesz jest oczywiście bardzo zastanawiający.
  • U mnie w najbliższej okolicy jest sam Społem, obok żabkowy Freshmarket, dwa warzywniaki i maluśki sklepik (w środku mieści się dwóch klientów) - wszędzie cały czas duży ruch. Jeden z warzywniaków prowadzi rodzina, która kiedyś handlowała na pobliskim ryneczku (zamienionym kilka lat temu w parking), później na straganie przyklejonym do Freshmarketu, a niedawno przejęła lokal po nieciekawym sklepiku.
    Kilkadziesiąt metrów dalej jest jeszcze jeden sam i tu szyldy zmieniały się kilka razy (ABC, Stokrotka, Groszek).
    Maluśki sklepik, o którym wspominam na początku, czynny jest codziennie (całą dobę) i sprzedaje też alkohol w każdej postaci. Owszem, zmieniają się ekspedientki, ale właściciel od lat ten sam. Latem schodzą tam dobrze lody, napoje i piwo. Kilka metrów dalej był drugi taki maluch, ale od paru miesięcy jest zamknięty (zdaje się, że właściciel zachorował).
    Mamy za to w okolicy lokal, który co i rusz zmienia właścicieli - była tam i ciuchbuda, i pizzeria - teraz stoi pusty.
    Co ciekawe, w dzielnicy postawiono kilka molochów (Netto, Lidl, Tesco, Carrefour, Biedronka), które pojawiały się sukcesywnie, ale mam wrażenie, że ruch w małych osiedlowych sklepach pozostał taki sam.

    "A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
  • Są różne przypadki. Gdzieś tak pod koniec lat '90,  na osiedlu miało miejsce zamieszanie z kioskiem Ruchu. Po przemianach ustrojowych, tak około 93 roku, w jakiś sposób mąż i żona przejęli kiosk Ruchu (ponoć deficytowy) i zaczęli tam własną działalność, profilem identyczną jak Ruch. I im to szło. Ale właśnie w pewnym momencie Ruch wypowiedział im umowę i zainstalował się sam w tym miejscu, na nowo. Obrotni właściciele, wydzierżawili tuż obok kwałek gruntu i postawili własną budę (4 metry dalej). Kiosk, ponownie przejętny przez Ruch, wytrzymał 3 miesiące. Osiedle totalnie zbojkotowało.
    JORGE>
    The author has edited this post (w 05.04.2014)
  • Taka lojalność/solidarność (nie rozgryzłem o co tu może chodzić) w małych społecznościach jest bardzo silna. Fajnie to widać u nas z tymi dojazdami do pracy do Warszawy - prywaciarze podzielili sobie rynek dawno temu, dopasowali do ludzkich potrzeb, ale ponieważ jesteśmy na granicy powiatów to czasem jak w tym urzędzie koncesji na połączenie nie chcą dać człowiek idzie do drugiego i tam dostaje. I zaczyna się zabawa - ten jedzie piętnaście minut przed tym, tamten 10 po tamtym itd. No i ludzi to nie rusza - jak mówiłem najpierw ok. roku trwało oswojenie i przyzwyczajenie i teraz już ponad 10 lat jak ktoś jechał o tej z tym kierowcą to tak jeździ. To nic że czasem pasuje mu te 15 minut wcześniej pojechać albo wrócić - on jeździ z tym i koniec. Ciekawe to, bo to nie jest tak że ci ludzie w rozmowie mówią że swój do swego czy coś w tym stylu... jakaś intuicja albo co. Na pewno jest to też nawiązanie i podtrzymanie więzi - widzimy się codziennie, znamy, jak przysnę to mnie kierowca obudzi na moim przystanku, jak będę w potrzebie to też jest jakaś zaczepka - tyle lat jeżdzimy razem, zna mnie pan itd. No ciekawe to, bo z drugiej strony na innych usługach jak mówiłem jest cięcie bez litości. Może jednak te ceny to tak naturalnie na takim poziomie na prowicji się utrzymują.
  • Pszczelarz
    A tu jest opisywana w pierwszej osobie historia pewnej piekarni. Pan piekarz (zarazem pszczelarz) jest moim fanem
    Wpis z 2 marca. Na zachete:
    Kiedy obserwuję lokalny rynek w naszym mieście to można to uprościć w ten sposób że trafia do nas kilkanaście zainteresowanych osób, dla których Bio ma jakieś znaczenie. Ale i tak większość wyszukuje bio produkty pokazujące się w marketach żeby kupić jak najtaniej.
    Nie wiem czy ktoś ma świadomość tego że handlowcy w sklepach ekologicznych robią wszystko dla klientów a nie dla siebie. Sklepy ekolog
    ...
    iczne nie przynoszą żadnych znaczących dochodów, najczęściej straty i każdy ciągnie ile się da i zamyka po kilku miesiącach czy roku. Finansowo najlepiej było by sprzedawać coca cole , chipsy, papierosy, alkohol, napoje gazowane. Tego sprzedawało się najwięcej. Sklepy ekologiczne nie sprzedają tego rodzaju produktów z powodu troski o swoich klientów właśnie. Markety natomiast ślepe nie są i znowu powoli w każdym z nich pojawiają się półki z żywnością ekologiczną i znowu wszystkie małe bio sklepiki przestaną istnieć.
    Klient tzw świadomy bio znowu szuka cen z lidla. Czy nie dostrzegamy manipulacji nami w tym zakresie ? przecież w biedronce chleb nie jest po 1,50 po to żeby ktoś wszedł kupił chleb i wyszedł tylko z chlebem. Tam nikt nie oczekuje takiego klienta. Ma kupić chleb +to+to+to i + pełno innych nikomu nie potrzebnych rzeczy. Większość sklepów małych bio to ludzie z pasją a nie ludzie nastawieni na zysk. Znam taki fajny sklep w Głubczycach "Eko Planeta" fajne młode małżeństwo pełni pasji i zaangażowania ale jak mają przetrwać na rynku biedronkowo lidlowym. Myślicie że chcą się bogacić ? wiem że nie, chcą przetrwać i robią wszystko żeby zadbać o swoich klientów a ludzie szukają jeszcze czegoś bio byle w markecie. Żeby nie dać 70 gr więcej za produkt w małym sklepie. Jak dla mnie to najgorsza odmiana egoizmu konsumenckiego i nie ma to nic wspólnego ze świadomymi wyborami bo musimy pamiętać że nie żyjemy tylko dla siebie i w oderwaniu od innych. Nauczmy się afirmacji, wspierajmy jeden drugiego, podnośmy się , zachęcajmy się nawzajem, troszczmy się o siebie. Jeśli ktoś świadomie kupił w markecie 45 groszy taniej tylko po to żeby nie kupić w małym sklepie to nie ma powodów do dumy. Pokazał tylko jak wielkim jest egoistą.
    Wielka część pieniędzy każdego dnia emigruje z naszego kraju do portugalii, niemiec, francjii, anglii i gdzie bądź za naszym radosnym przyzwoleniem. Wywłaszczamy się usilnie na własne życzenie. Czy tak trudno jest po kojarzyć te fakty narzekając na wszystko wokół ? Naprawdę nikomu to nie przeszkadza ? czy tylko ja tak mam ?
    pozdrawiam
    piekarz
    https://www.facebook.com/PiekarniaSmolorz
    trochę bokotematycznie (dlatego zacytowałem cały powyższy wpis.)
    Poszedłem za linkiem piekarza spod Opola (Grudnia Wielka).
    A tam - następny link do Bio Bazaru właśnie dziś raz pierwszy otwartego w Katowicach (visa vi Silesia Center)
    Pojechaliśmy z żoną. Kolejka do niego (Piekarz Smolorz we własnej osobie) - kilometrowa
    :)
    Zaczepiłem pana Bogdana i opowiedziałem, jak tu trafiłem! Że przez to forum. Nie było czasu za bardzo porozmawiać, więc rozmowę przeniosę na jego stronę fejsbókową....
    A chleby - przepyszne. Zabrakło kilku rodzaju już po kilku godzinach....
    Wogóle "zaczepiałem" sprzedawców.
    Np. rodzina sprzedająca przeróżne oliwki (w zalewach lub w oliwach, każde po kilk arodzaju plus ine oliwkowe dobra) kupuje te produkty nie z hurtowni (polskiej czy greckiej) ale bezpośrednio z farmy, gdzie również w wakacje jeżdżą tam je zbierać. Mówię mu zatem, by wyrzucił ten sztywniarsko-nijaki stand reklamowy a postawił tablicę ze zwoimi zdjęciami z farmy!
    Bio Bazar jest również w Warszawie.
  • W handlu detalicznym wciąż wiele się zmienia. Polska jeszcze nie przeszła, od czasu transformacji, wszystkich etapów, które przeszedł detal na Zachodzie, a już nadchodzą nowe zmiany. Kanał tradycyjny kurczy się i będzie się kurczył, chociaż nie zaniknie. Kurczy się bo rózne typy sieci mają szersza ofertę, niższe koszty zakupu i większe budzety promocyjne i reklamowe. Znaczną część obrotów przejmują sklepy wielkopowierzchniowe, szczególnie centra i galerie handlowe. Mają wszechstronną wielobranżową ofertę, mogą zaproponować znacznie lepsze warunki dokonywania zakupów i towarzyszącą ofertę rozrywkową. Kanał tradycyjny czyli owe "sklepiki osiedlowe" nie zaniknie jednak zupełnie bo ma unikalną przewagę - bliskość i bezpośredni kontakt z klientem na pozimie rodzinno-sąsiedzkim. Sieci i centra są bezosobowe i tej wady nie usuną. Nie wiem jaki będzie docelowy udział kanału tradycyjnego w spożywce i asortymentach towarzyszących, ale nie sądzę aby to było więcej niż 20 %. Będzie się kurczyć też w miarę zmian generacyjnych. Nowe generacje są bardziej mobilne tak jeśli chodzi o życie codzienne jak i miejsce zamieszkania. Może się przywiązać do miejsca tylko na jakis czas - np wychowania małych dzieci, a potem zmienia miejsce i obyczaje zakupowe. Idzie jednak nowe w postaci handlu internetowego z dowozem. Rozwija się szybko rynek kurierski i portale zakupowe. Sklepy, szczególnie poza spożywką, stają się coraz bardziej ekspozycjami handlowymi gdzie można obejrzeć i dotknąc towar który i tak zamawiamy do domu w necie.
    The author has edited this post (w 06.04.2014)
  • romeck
    pojechiśmy z żoną. Kolejka do niego (Piekarz Smolorz we własnej osobie) - kilometrowa
    :)
    Zaczepiłem pana Bogdana i opowiedziałem, jak tu trafiłem! Że przez to forum. Nie było czasu za bardzo porozmawiać, więc rozmowę przeniosę na jego stronę fejsbókową....
    A chleby - przepyszne. Zabrakło kilku rodzaju już po kilku godzinach.
    cieszę się ze linka przydała się do czegoś konkretnego.☺
    Pana  Bogdana nigdy osobiście nie spotkałem, a trafiłem do niego okrężnie, przez ...
    zresztą mniejsza, sam mu kiedyś osobiście powiem jak wpadne do sklupu w Kędzierzynie
    The author has edited this post (w 06.04.2014)

    "- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości" Janusz Palikot, konwersatorium "Dialog i Przyszłość", 10 lutego 2012, Warszawa
  • W małych sklepach ludzie kupują mało, w dużych dużo. Tak to jest, jak jedziesz do hipermarketu, to po to żeby napchać co najmniej pól wózka. Zauważcie, jak dużo ludzie w biedronce/lidlu kupuja takich gotowych do użycia produktów. Niektorym wyłącza się myślenie. Co do splepików wyspecjalizowanych, to faktycznie widać stabilizację, u nas dobre sklepy mięsne mają się nawet znakomicie, skoro za ladą na 2 m kw. lata trzy ekspedientki latają.
    Odnośnie głównego tematu Jorge; nie wiem czy  padły slowa "cierpliwość i konsekwencja". Tym ludziom ze sklepiku, gdyby tylko tych cech starczyłoby na trochę dłużej, jakiś sukces na skalę swoich możliwości by odnieśli. Niestety, tak jak rafał zauważył, przeskoczyliśmy kilka etapów rozwoju gospodarki rynkowej, co niestety nie pozwoliło wśród ludzi wykształcić podstawowych umiejętności kupieckich.
  • Pszczelarz
    Jak psa mialem kupic to znalazlem hodowle w powiecie bochenskim gdzie ponad 80% glosow w 2010 padlo na JarKacza, wyguglowalem sobie wlascicieli i zarydzykowalem. Osobisty kontakt potwierdzil ze pieniadze poszly z PiSu do PiSu. A moglem psa kupic o 400 km blizej.
    Przynajmniej wiem ze moja suka jest pisoska.
    !

    Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
  • 7my
    ja zauważyłem, że faktycznie sklepy ogólno spożywcze w moim podwarszawskim miasteczku, może poza pss społem, zanikają, natomiast nie zauważyłem kryzysu jeśli chodzi np. o warzywniaki, sklepy mięsne i piekarnie, idzie to w specjalizacje.
    Można wytłumaczyć to w ten sposób że wszystko to co w biedronkach i tescach jest bardzo podłej jakości, ludzie nadal kupują w normalnych sklepach.
    Tez to zauważam. Wydaje się, że kanał tradycyjny ma się nieźle i będzie się rozwijać w niszach.Osiedle jest niszą i specjalizacja jest niszą. Radą dla tych, ktorzy chcą działać w handlu jest więc poszukiwanie i wypełnianie nisz. Nie ma sensu scigać się z dyskontem czy hipermarketem. Trzeba zaoferować coś czego one nie mogą zaoferować. Tym czymś mogą być i już bywają produkty świeże (wspomniane mięso, pieczywo, warzywa ), produkty regionalne i "ekologiczne" ze znanego źródła, wysokiej jakości, mało przetworzone lub wytwarzane według tradycyjnych (albo odwrotnie według egzotycznych lub ultranowoczesnych) technologii. Taki produkt doprawiony wiedzą o nim i o żywieniu (lub innej dziedzinie jeśli to np sklep z wyposażeniem wnętrz, materiałami wykończeniowymi lub tkaninami i dodatkami krawieckimi) może pokusić się o budowę osobistej relacji z klientem na lata. Znam takie sklepy np ze sprzętem oświetleniowym czy materiałami ściennymi i podłogowymi i korzystam z nich od lat przy kolejnych budowach i remontach. Alternatywą dla sieci markowych stają się sieci nieformalne- zdecentralizowane: duża ilość sklepów niszowych zaopatrujących sie na stałych targach i giełdach spożywczych gdzie dostawcami są bezpośrednio rolnicy, drobni przetwórcy i grupy producenckie. To skraca łańcuch dostaw i pozwala konkurować małym z sieciami działającymi porzez wielkich dostawców i centra dystrybucyjne. To wielkim siecion obniża koszty zakupu, ale samo w sobie dużo kosztuje i często gubi jakość i świeżość co w niektórych asortymentach jest kluczowe.
    The author has edited this post (w 06.04.2014)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.