Wątek losowy
Ten wpis będzie utrzymany trochę w konwencji losa, bo to on czasami dzieli się spostrzeżeniami co do natury ludzi czy zjawisk, tak nagle, jakby obok głównych tematów, ale okazuje się że wcale niekoniecznie ...
Otóż, oglądając mecz NBA zadziwił mnie komentator amerykański. Obecenie jeden z lepszych zawodników na świecie Kevin Durrant rzucał kosz za koszem, w sumie uzbierał prawie 50 pkt. Tymczasem komentatorzy wskazywali parę razy na bardzo dobrą obronę jednego z zawodników drużyny przeciwnej, który krył Durranta. Kurdę jak to, gość rzuca 50 oka, a tu grajęcemu przeciwko niemu oborńcę chwalą ? A no tak. Na tym polega znajomośc materii, ale i również coś wiecej. Bo każdy wie, że Durrant jest zawodnikiem wybitnym i kiedy ma dzień konia to praktycznie nikt go nie zatrzyma. Ale fachowcy potrafią zauważyć również, że mimo dnia konia, obrońca dawał radę i robił wszystko prawidłowo. Ale cóż, nie dało się. To, że czasami się po prostu nie da i już, wiedzą fachowcy, ale również i społeczeństwo amerykańskie, mimo że szanują tylko zwyciezców, starają się zrozumieć dlaczego ktoś wygrał lub przegrał.
A jak jest u nas ? Nie spotkałem się nigdy z takim komentatorem w naszych telewizjach. Wygrali bo by lepsi, przegrali bo byli gorsi. A dlaczego byli lepsi/gorsi. Bo mają lepszych/gorszych zawodników. A dlaczego ? A odpierdol się. Zauważyliście, że tak jest u nas wszędzie, w każdej dzidzinie życia ? Że nie potrafimy analizować przyczyn, patrzymy wyłącznie na skutki ? U nas nikt by nie docenił autentycznie dobrej postawy obrońcy, no bo jak dał rzucić 50 pkt. No tak, ale komu i w jakiej formie, wypadało by się zapytać. Przykład prosty, prymitywny, ale naprawdę tak u nas jest. Oczywiście, racjonalne i obiektywne ocenianie wymaga wiedzy, doświadczenia i intuicji oraz dobrego zmysłu obserwacyjno-analitycznego. Ale liczy się tu też sama chęć i nastawienie. Nawet wobec siebie, dlaczego wygrałem, dlaczego przegrałem ? Nie zastanawiamy się wnikliwie w obydwu przypadkach. Bo jak wygrywamy to hurra, jacy to zajebiści jesteśmy, nosimy na rękach, nich bal trwa. A kiedy przegramy to dno, wstyd, lipa, zakopmy się pod ziemie, a najlepiej nie myślmy zbytnio. A winnych wurzućmy, niech przyjdą nowi. Nowi zbawcy.
Dośc jaskrawo widać tą prawidłowość w przypadku PiSu. No bo co Kaczyński ugrał podczas dwóch lat rządzenia ? Ile razy od 2007 roku można wybory przegrywać ? Jaki to on jest konfliktowy, non stop ludzi wyrzuca ? Itd., itp. Generalnie, o ironio, bezwzględnie najlepszy polityk III RP, który wyciągnął prawicę z niebytu uważany jest za partacza. Czasami tak się zastanawiam, czy ludzie naprawdę nie widzą w jakich warunkach PiS i Kaczyński działają ? Czy tak trudno zauważyć różnice między tym co trzeba zrobić a co się da ? Czy faktycznie nie rozumieją, że w starciu z legionem Kevinów Durrantów układów, kłamstwa i skurwysyństwa nie da się wygrać ? Czy tak ciężko im docenić i zauważyć tego obrońcę ? Ciężko. Bo jesteśmy narodem mentalnych leni. Minimalana nawet chęć dotarcia do prawdy, ciekawość istoty świata i ludzi, wymuszają wręcz analityczne myślenie w kategoriach przyczyn i skutków. Taki nawyk można w sobie wyrobić, trzeba tylko chcieć. Ale lepiej biegać za stadem baranów i ryczeć jako one. Jakie ma znaczenie dlaczego ten przegrał, a ten wygrał ? Wygrał bo był lepszy. Nie wiem skąd taki sposób myślenia i lenistwo się wzięło. Pojęcia nie mam, nie zakończę więc losem, bo on raczej wytłumaczenia daje zawsze.
JORGE>
The author has edited this post (w 02.02.2014)
Otóż, oglądając mecz NBA zadziwił mnie komentator amerykański. Obecenie jeden z lepszych zawodników na świecie Kevin Durrant rzucał kosz za koszem, w sumie uzbierał prawie 50 pkt. Tymczasem komentatorzy wskazywali parę razy na bardzo dobrą obronę jednego z zawodników drużyny przeciwnej, który krył Durranta. Kurdę jak to, gość rzuca 50 oka, a tu grajęcemu przeciwko niemu oborńcę chwalą ? A no tak. Na tym polega znajomośc materii, ale i również coś wiecej. Bo każdy wie, że Durrant jest zawodnikiem wybitnym i kiedy ma dzień konia to praktycznie nikt go nie zatrzyma. Ale fachowcy potrafią zauważyć również, że mimo dnia konia, obrońca dawał radę i robił wszystko prawidłowo. Ale cóż, nie dało się. To, że czasami się po prostu nie da i już, wiedzą fachowcy, ale również i społeczeństwo amerykańskie, mimo że szanują tylko zwyciezców, starają się zrozumieć dlaczego ktoś wygrał lub przegrał.
A jak jest u nas ? Nie spotkałem się nigdy z takim komentatorem w naszych telewizjach. Wygrali bo by lepsi, przegrali bo byli gorsi. A dlaczego byli lepsi/gorsi. Bo mają lepszych/gorszych zawodników. A dlaczego ? A odpierdol się. Zauważyliście, że tak jest u nas wszędzie, w każdej dzidzinie życia ? Że nie potrafimy analizować przyczyn, patrzymy wyłącznie na skutki ? U nas nikt by nie docenił autentycznie dobrej postawy obrońcy, no bo jak dał rzucić 50 pkt. No tak, ale komu i w jakiej formie, wypadało by się zapytać. Przykład prosty, prymitywny, ale naprawdę tak u nas jest. Oczywiście, racjonalne i obiektywne ocenianie wymaga wiedzy, doświadczenia i intuicji oraz dobrego zmysłu obserwacyjno-analitycznego. Ale liczy się tu też sama chęć i nastawienie. Nawet wobec siebie, dlaczego wygrałem, dlaczego przegrałem ? Nie zastanawiamy się wnikliwie w obydwu przypadkach. Bo jak wygrywamy to hurra, jacy to zajebiści jesteśmy, nosimy na rękach, nich bal trwa. A kiedy przegramy to dno, wstyd, lipa, zakopmy się pod ziemie, a najlepiej nie myślmy zbytnio. A winnych wurzućmy, niech przyjdą nowi. Nowi zbawcy.
Dośc jaskrawo widać tą prawidłowość w przypadku PiSu. No bo co Kaczyński ugrał podczas dwóch lat rządzenia ? Ile razy od 2007 roku można wybory przegrywać ? Jaki to on jest konfliktowy, non stop ludzi wyrzuca ? Itd., itp. Generalnie, o ironio, bezwzględnie najlepszy polityk III RP, który wyciągnął prawicę z niebytu uważany jest za partacza. Czasami tak się zastanawiam, czy ludzie naprawdę nie widzą w jakich warunkach PiS i Kaczyński działają ? Czy tak trudno zauważyć różnice między tym co trzeba zrobić a co się da ? Czy faktycznie nie rozumieją, że w starciu z legionem Kevinów Durrantów układów, kłamstwa i skurwysyństwa nie da się wygrać ? Czy tak ciężko im docenić i zauważyć tego obrońcę ? Ciężko. Bo jesteśmy narodem mentalnych leni. Minimalana nawet chęć dotarcia do prawdy, ciekawość istoty świata i ludzi, wymuszają wręcz analityczne myślenie w kategoriach przyczyn i skutków. Taki nawyk można w sobie wyrobić, trzeba tylko chcieć. Ale lepiej biegać za stadem baranów i ryczeć jako one. Jakie ma znaczenie dlaczego ten przegrał, a ten wygrał ? Wygrał bo był lepszy. Nie wiem skąd taki sposób myślenia i lenistwo się wzięło. Pojęcia nie mam, nie zakończę więc losem, bo on raczej wytłumaczenia daje zawsze.
JORGE>
The author has edited this post (w 02.02.2014)
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
1. Słabe umysły, które muszą powtarzać za głównym ściekiem. Jest wielu takich, klasycznym wzorcem jest Zaremba. Normalnie to włos dzieli na sto części ale przegraną PiS komentuje tylko skrzywieniem.
2. Mądrale, tacy co to wszystkie dawne bitwy wygrywają i wszystko wiedzą lepiej. Nigdy okazji by wiedzieć lepiej i dać to wszem znać nie zmarnują. Kanonicznym przykładem są dwaj upadli militaryści z pewnego upadłego forum.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Nie jest tak, że ktoś napieprza w PiS, bo ten przegrywa albo w drużynę, że przegrywa. Może w meczach kadry trochę, ale bez przesady. Odpal sobie Szpaqa z Barcą, niezależnie co zrobi Messi i sp. i tak będą bogami, nawet jak wtopią 2 gole od Chelsea u siebie grając w przewadze - "wygrał antyfutbol" i te sprawy. Jeszcze Trzeciak jako komentator wspierający i jedziemy. A Mourinho drań, wiadomo.
Tak samo jest z PiS - Platforma jak Barca, nawet jak daje dupy jest super, PiS jest jak Mourinho, nie ma się czego przyczepić, ale to jest Mourinho i "jego się nie lubi".
JORGE>
The author has edited this post (w 02.02.2014)
A na przeciwnym biegunie śpiewajło ciasteczkowy. Im PiS jest dalej od władzy, tym bardziej ich nienawidzi. Szur.
JORGE>
I w takiej sytuacji łatwo popaść w prosty schemat - przegrali no to są beznadziejni, wygrali, to są świetni. Nie trzeba się znać, a można udawać. Tak działa przecież bardzo dużo mediów.
Nie piszę o porównywaniu telewizji - tv w Niemczech i Anglii jest przechylona ale w obrębie tego przechylenia rzetelna, w Polsce to wściekła propaganda nieporównywalna z niczym. Völkischer Beobachter (którego sobie niedawno trochę poczytywałem) z lat 30-tych to na tle TVN i Aborczej wzór rzetelnosci. Ten z lat 40-tych już nie.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Do tego mejnstrim, telewizja. Merytoryczne dzielenie włosa na czworo, analiza argumentów? To ostatnia rzecz, jaką bysmy tam zobaczyli.
Najbliżej tego jest Rydzyk, stąd taka nienawiść do jego mediów. Tam wielokrotnie zresztą były analizy (niekoniecznie ojców, nieraz słuchaczy, ale wiadomo, że dzieje się to za wiedzą i zgodą)- takie na temat PiSu, że są błędy, że to , że tamto, ale sytuacja w całości wygląda tak i tak.
Jak wyczaili w NYT, że facet pisze reportaże zza biurka czy z domu, to go z hukiem wyrzucili. W Polsce musieliby się chyba wszyscy zwolnić.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
JORGE>
JORGE>
I ma opinię przygłupa, bo tak wygląda.
Benhakker przegrywał z Finlandią, Niemcami, Słowacją, Chorwacją, nie potrafił wygrać z Austrią, Serbią. Nigdy nie wygrał mezcu na mistrzostwach, nawet jak prowadził Holandię. Ma opinię świetnego trenera, chociaż obiektywnie to ma sukcesy z tylu doprowadzenia kiepskiej reprezentacji do ME/MŚ, a poważne (krajowe mistrzostwa Holandii i Hiszpanii) ponad 20 lat temu. Może dlatego, że jest z zachodu, to z definicji super koleś.
Przypuszczam, że większość komentujących tych faktów po prostu nie zna, mimo że można je sprawdzić na wikipedii.
Inną sprawą jest kolesiostwo. Żeby nie było o polityce, jest takia pianistka gruzińska Katia Buniatiszwili. Według mnie bardzo dobra. Według redaktorów z PR II też była, dopóki nie pojachała do Verbier zamiast na jakiś podwórkowy nasz festiwal, który olała. Wtedy stwierdzili, że leci na kasę i nie dba o swój artystyczny rozwój, że się wypaliła i inne takie.
The author has edited this post (w 03.02.2014)
Właśnie to co zauważył Jorge- u Benhakera była analiza. Potrafił w przerwie meczu zrobić 2 zmiany, żaden polski trener nie ma odwagi. Benhaker z Dudki zrobił najlepszego defensywnego pomocnika, choć to był boczny obrońca. Dlaczego? Bo zobaczył, że tamten na treningach zawsze stara się kreatywnie rozegrać akcję.
No i jeszcze jedno- za Benhakera były mecze nie tylko z wynikami, ale z piękną grą. Sorry, ale zmiażdżenie Portugalii z Cristiano w szczycie formy? Dwie (?) wygrane z Czechami, było nie było faworytami grupy? Klepanie zawsze mocnych Jugoli?
Za Benhakera zmieniła się mentalność. Niestety na krótko. Ale te przygłupki nagle zauważyły, że mogą wygrać z każdym, że Bronowicki objedzie na zamach CR7, i to kilka razy, że M.Lewandowski drewniak, ale przewiezie Portugoli, że Błaszczykowski czy Krzynówek jak widzi bramkę na horyzoncie, to ładuje bombę i nieraz wpadnie. Ten dziadzio zaszczepił im poczucie własnej wartości.
Benhaker, w przeciwieństwie do Engela i Janasa, miał na turnieju dużo trudniejszą grupę. I miał zdecydowanie najsłabszych piłkarzy. Czasy po Żurawskim, po Frankowskim, po Szymkowiaku (tak, to był wybitny piłkarz, jak na Polskę w ostatnich 20 latach) a przed Błaszczykowskim i Lewandowskim. On tam grał Rogerem i Saganowskim- no sorry.
Tak jak pisze JORGE - analiza. Myślenie. Przecież, pomimo zbiorowej podnietki, w telewizorach nikt nie podsumował Smudy- panie, jak miałeś pan cokolwiek wygrać, jak grało najwyżej 4 zawodników z przodu, z czego francuzik-pedał nie biegał? To niektóre drużyny przegrywając, mają 4 napastników. Nikt nie analizował, że po zdjęciu Rybusa nie było lewego skrzydła. To są oczywistości.
Jorge opisał NBA- ale w kopaną, w Hiszpanii, to niemal rytuał rozbierać na części akcję a to Barcy, a to Realu. To diamencik, tu trójkącik, tam uliczka. A u nas? Szczęka Gmoch namaże, że 2 pobiegło a jeden nie, i tyle.
Gdzie przeciętny Kowalski usłyszy dziś kulturalną, merytoryczną rozmowę? Tylko w RM. Ew. w radio Wnet, może w tv Republika.
Wiem, że są na uczelniach ludzie tacy jak dr Kochan, Krasnodębski czy Zybertowicz. Są w mniejszości, ale swoje robią.
Ja myslę, ze mimo wszystko ludzie są jednak mądrzejsi od medialnych cwelebrytów, czy eliciarstwa.
A przyznajcie sie Kuledzy, czy wspominacie z czasu swoich studiów wykładowcę, który był dla Was wzorem i autorytetem w swojej dziedzinie, a poza tym - człowiekiem dużej kultury i charakteru?
(o wzorach wyniesionych z rodziny nie wspominam, bo ten wpływ na kształtowanie charakteru i umysłu jest oczywisty)
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Ciekawe informacje o Gmochu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Gmoch,
jak widać to on był współautorem programu naprwy polskiej piłki nożnej, wydanego w 70 roku. Szybko program dał efekty. No i to jego naukowe podejście do statystyk i danych.
A co do Benhakera to pełna zgoda. On mentalnie odmienił naszych grajków. Ale w sumie to ostatecznie z naszą mentalnością przegrał. Kiedy szło wszystko dobrze, byliśmy na 1 miejscu w grupie i do '82 minuty wygrywaliśmy w Bratysłąwie ze Słowacją 1-0, swoje pięć minut mieli Boruc i Wasilewski i cały misterny plan poszedł w pizdu. Tak się zaczął zjazd polskiej reprezentacji, który trwa do dziś. Gdyby nie tamten mecz to naprawdę różnie to mogło się potoczyć.
Natomiast Janasa zadanie przerosło, to nie jest trener reprezentacyjny. Podobnie jak Smudę, ja dzięki niemu ostatecznie zwątpiłem w polską reprezentację, po prawdzie, już po pierwszej połowie meczu z Grecją. Nie mieliśmy drużyny i nie mieliśmy wodza. Ale będę się upierał, że skład był. Od '86 roku nie było tak mocnych grajków. Może Nawałka to pozbiera, ale jest bardzo trudny do rozwiązania problem, podziały w zespole. Ponoć Lewandowski jest wykopany z towarzycha. Podobnie jak Obraniak, Boenisch, dla paru osób przyjazdy na kadrę to koszmar. Jeszcze Polska nie zginęła, psia mać.
JORGE>
To jest zamierzony cel, to jest inżyniera społeczna - pozbawienie Polaków daru analitycznego, mają być rozdygotanymi kłębkami emocji a emocjami to się już steruje. Rozumować nie powinni nigdy i pod żadnym pozorem, nawet na temat piłki.
The author has edited this post (w 03.02.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ciężka grupa w 2008 r.? Niemcy w świetnej formie, tak, tyle. Janas też ich miał w grupie. Leo z Niemcami wtopił 0:2 (a mogło być 0:4), Janas był bliski remisu i to na boisku rywala. Z Austrią, która wciąż jest przeciętniakiem (teraz gra tam Alaba - świetny grajek, ale wtedy nie grał), gdyby nie fuksy i Boruc, to by było 0:5 do przerwy. Było 1:1, Janas wygrał w Wiedniu 3:2. Chorwacja wystawiła rezerwy, miała zapewnione 1. miejsce, a i tak z nami wygrała.
Janas miał Ekwador (średnią drużynę), Niemcy (gospodarza w formie) i Kostarykę (cieniasa). Przegrał pierwszy mecz z Ekwadorem, bo ich zlekceważył. To była jedna porażka na ponad dwa lata, która była ewidentnie jego winą. Z Niemcami zgodnie z historią przegrał, grając zresztą w osłabieniu, z Kostaryką na koniec wygrał.
Najsilniejszą grupę miał Engel. Koreańczyków, którzy doszli do półfinału, Amerykanów, którzy gdyby nie błąd arbitra w ćwierćfinale też powinni dojść do półfinału i Portugalię, która owszem odpadła, ale nie był to taki cienki zespół. Engel ugrał mimo wszystko 3 pkt, ale złe wrażenie zrobiło 0:4 z Portugalią. Leo miał 1 pkt i wszyscy byli happy.
Irlandia Połnocna w eliminacjach do mundialu, tu jest ciekawe porównanie - Leo remis i porażka, Janas 2 zwycięstwa.
A ocenia się po stereotypach, po z góry przyjętych tezach. Czasami to będzie zbieżne z wynikami jakiejś głębszej analizy, a czasami nie, czasami będzie zbieżne z mierzalnymi wynikami np. w sporcie, czasami nie. Ale to jest główy "motyw" oceny w Polsce.
Gdyby oceniano jedynie wyniki (pod warunkiem, że się je zna i pamięta), to Janas wypada lepiej od Leo i to można sprawdzić.
The author has edited this post (w 03.02.2014)
"Z wykształcenia magister inżynier komunikacji ze specjalizacją budowy dróg i mostów, absolwent
Politechniki Warszawskiej
. Pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej zakładu budowy dróg i mostów w latach 1968-1978. Był wtedy asystentem prof. Zenona Wiłuna i prof. Zbigniewa Grabowskiego. Absolwent warszawskiego
AWF
(1975) ze specjalizacją piłki nożnej i uzyskał licencję trenerską II klasy. Był to pierwszy przypadek ukończenia tej uczelni eksternistycznie (dzięki posiadaniu już wcześniej tytułu magistra). W latach 1975-1976 stypendysta doktorant Politechniki Warszawskiej oraz fundacji Copernicus Society of America, którego założycielem i prezesem był senior Edward Piszek. W tym czasie na “University of Pennsylvania The Wharton School” (równorzędna z Harvard czy Economic School of London), prowadził analizy przepływu wody gruntowej zanieczyszczonej odpadami z destylacji ropy naftowej, ale też projekt dotyczący piłki nożnej – miał za zadanie znalezienie algorytmu matematycznego do wykorzystania przy piłkarskiej elektronicznej metodzie statystycznej."
Nie wiem, czy ten doktorat na PW zrobił czy nie, ale wyobrażacie sobie takich durniów jak Janas czy Smuda, robiących doktoraty z przepływu na polibudzie?
Tak, zeszliśmy z polityki, ale widać piłka nożna jest doskonalym przykładem. Wszechkrajowa hodowla imbecyli nakręcanych na komendę emocjami. To może dlatego biskupi zakazują śpiewać w kościołach Rotę tudzież carską pieśń "Boże coś Polskę"- żeby emocje nie poszły w złą stronę?
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Wszędzie ludzie poddają się takiej obróbce i żyją nie wchądząc zbytnio w szczegóły i nie analizując. W tzw. krajach zachodu mają jednak więcej szczęścia bo w istotnych dla tych państw dziedzinach działają w miarę sprawnie także inne mechanizmy. Fachowość, konkurencja kultywowane przez pokolenia dają taki efekt jaki opisał JORGE na przykładzie komentatorów NBA.
W Polsce po wymianie elit mamy nieustanną selekcję negatywną wspieraną przez propagandę nakierowaną na osłabienie wspólnoty, poczucia własnej wartości, zatomizowanie społeczeństwa. Dodatkowo ścierają się tu, łączą i przenikają interesy pseudoelity z interesami sił zewnętrznych. Trudno się temu wszystkiemu przeciwstawić mając tak ograniczone możliwości.
The author has edited this post (w 03.02.2014)
W Polsce jest wojna resortowych elit o stanie sie klasa wyzsza, wroc, o stanie sie kasta wyzsza - by byli tak wyniesieni nad pozostalych jak biali panowie nad czarnych niewolnikow. To sie nie moze udac ale nie maja pomyslu na inne urzadzenie spoleczenstwa, wiec prą.
A jesli czlowiek sie nie moze przeciwstawic probie pozbawienia go zycia, to rychle umiera. Ale my mozemy sie przeciwstawic, bo oni sa slabowici, cherlawi i tchorzliwi. Nasza niedola wynika tylko z naszej niemocy. Ale ta niemoc minie, moze w ktoryms z nastepnych pokolen ale minie. Nie reptilioni tylko resortowi. Tu nie ma Ignac zadnych domnieman, tu jest tylko empira. I to empria tak wyrazna jak kakofonia dzwonow i sztuczne ognie.
The author has edited this post (w 03.02.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Nie mam pretensji do Jaruzela, nie mam pretensji do Michnika. Mam tylko pretensje to tych naszych, ktorzy przedlozyli kolezenstwo nad patriotyzm. Ale tylko jeden przyklad mi przychodzi do glowy - Rakieta, przy zalozeniu oczywiscie, ze nie ma drugiego zyciorysu. Dlatego kazda niedola tej kreatura jest nadmierna laskawoscia losu.
The author has edited this post (w 03.02.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Jak napaść na państwo - Jurij Bezmienow
Władzy chcą ci którzy mają tylko jeden cel: MONEY.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”