Skip to content

Jednak pan mecenas dostał 25 lat

Noji? Pisał kol. Jorge że jakiś adwokat z Białegostoku za zamordowanie znajomej dostał dwa lata w zawiasach, a tu czytam, że jednak sąd stanął na wysokości 25 lat. Czyli że można można.
"
Znany adwokat Maciej T. (37 l.) na ostatnią rozprawę do sądu przyjechał samochodem. Był pewny, że już po wszystkim, z niewielkim wyrokiem na koncie, spokojnie wróci do domu. Ale się przeliczył. Za zamordowanie aplikantki Marty Krupowicz został skazany na 25 lat więzienia. Wyrok okazał się zaskoczeniem. Wiele osób myślało, że znany adwokat uniknie surowej kary. Policjanci założyli mu kajdanki i prosto z sali rozpraw pojechał do aresztu. – Sprawiedliwość zatriumfowała – mówi Jerzy Krupowicz (58 l.), ojciec zamordowanej kobiety."
http://www.fakt.pl/mecenas-zabil-aplikantke-marte-krupowicz-zostal-skazany-na-25-lat,artykuly,432334,1.html
Znany adwokat Maciej T. (37 l.) na ostatnią rozprawę do sądu przyjechał samochodem. Był pewny, że już po wszystkim, z niewielkim wyrokiem na koncie, spokojnie wróci do domu. Ale się przeliczył. Za zamordowanie aplikantki Marty Krupowicz został skazany na 25 lat więzienia. Wyrok okazał się zaskoczeniem. Wiele osób myślało, że znany adwokat uniknie surowej kary. Policjanci założyli mu kajdanki i prosto z sali rozpraw pojechał do aresztu. – Sprawiedliwość zatriumfowała – mówi Jerzy Krupowicz (58 l.), ojciec zamordowanej kobiety.
Znany adwokat Maciej T. (37 l.) na ostatnią rozprawę do sądu przyjechał samochodem. Był pewny, że już po wszystkim, z niewielkim wyrokiem na koncie, spokojnie wróci do domu. Ale się przeliczył. Za zamordowanie aplikantki Marty Krupowicz został skazany na 25 lat więzienia. Wyrok okazał się zaskoczeniem. Wiele osób myślało, że znany adwokat uniknie surowej kary. Policjanci założyli mu kajdanki i prosto z sali rozpraw pojechał do aresztu. – Sprawiedliwość zatriumfowała – mówi Jerzy Krupowicz (58 l.), ojciec zamordowanej kobiety.
«1

Komentarz

  • Można można jako wyjatek to tyle co niemożna. Można można jako zasada to dopiero można.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Wszystko pięknie, ale właśnie ten kazus latał po tut. Forum jako dowód na ostateczne skurwienie naszego Wymiaru.
    Noji, jednak Wymiar pedział "Hola hola zły człowieniu!" - i to w Lublinie, mieście trybunalskim, znanym z takiej oto historyi:
    Nazajutrz poszedłem z panem Bartłomiejem na trybunał i tam zastaliśmy już kilku z tych, cośmy poznali dnia wczorajszego przy młyńskim kamieniu. Oni czekali na przybycie członków trybunału. Mnóstwo było palestry i pacjentów w ustępczej sali: można było z oka wymiarkować, że tego było więcej dwóch tysięcy. Nasi nowi przyjaciele oprowadzali nas wszędzie i wszystko tłomaczyli. W sali trybunalskiej stał ogromnej wielkości kamienny krzyż ze Zbawiciela wizerunkiem, a nad krzyżem był napis wielkimi złotymi literami:
    Justitias vestras judicabo.
    To nas uderzyło, że Chrystus Pan miał twarz odwróconą tak, że jej rysów nie można było widzieć; ale nasi przyjaciele nam powiedzieli, że nie snycerz go tak wystawił, i owszem, Chrystus Pan z początku na
    pretorium
    [salę sądową] patrzał, ale przed laty nastąpiło zdarzenie - w aktach trybunalskich umieszczone - które tego stało się przyczyną. Była wdowa szczupłego miana uciśniona procederem przez jakiegoś magnata. Jej sprawa była jak bursztyn czysta, ale magnat, zobowiązawszy wszystkich członków trybunału, zyskał faworem siebie dekret wbrew prawu i sumieniu. Gdy go odczytano, nieszczęśliwa wdowa wyrzekła na cały głos w izbie: "Żeby mnie diabli sądzili, sprawiedliwszy byłby dekret." A że sumienie nieco kłuło deputatów, na roki jej nie pozwano i wszyscy udali, jakoby nie słyszeli, z czym się odezwała. A że to było pod koniec sesji, porozjeżdżali się marszałek i deputaci, tak duchowni, jako i świeccy; została się tylko kancelaria i pisarze trybunalscy. Aż tu zaczęli się zjeżdżać w ogromnym mnóstwie karety i z nich wysiadać jacyś panowie, jedni w kontuszach, drudzy w rokietach, ale z rogami i ogonami, które spod sukien się dobywały. I zaczęli iść po schodach, a przyszedłszy do sali trybunalskiej pozajmywali krzesła, jeden marszałka, drugi prezydenta, inni deputatów. Pomiarkowali się pisarze i kancelaria, że to byli diabli, i w wielkim strachu przy stołach siedząc czekali, co to z tego będzie. Aż tu diabeł, co marszałkował, kazał wprowadzić sprawę tejże samej wdowy. Przystąpiło do kratek dwóch diabłów jurystów: jeden pro, drugi
    contra
    stawał, ale z dziwnym dowcipem i z wielką praw naszych znajomością. A potem diabeł marszałek po krótkim ustępie przywołał pisarza województwa wołyńskiego (bo ten interes był z Wołynia), ale prawdziwego pisarza, nie diabła, i kazał mu siąść za stołem i wziąć pióro. Zbliżył się pisarz, wpół umarły z bojaźni, i zaczął pisać dekret, jaki mu dyktowano - i dekret był zupełnie na stronę uciśnionej wdowy, a Pan Jezus na taką zgrozę, że diabli byli sprawiedliwszymi niż trybunał, przenajświętszą krwią Jego okupiony i w którym tylu kapłanów zasiadało, twarz swoją zasmuconą odwrócił i oblicza swego nie pokaże (jako miał o tym objawienie jeden święty bazylian lubelski), aż naród się pozbędzie zaprzedajności w sądach, świętokupstwa w duchowieństwie, a pieniactwa w szlachcie. Otóż ów dekret diabli podpisali (a zamiast podpisów były wypalone łapki różnego kształtu) i takowy dekret położyli na suknie czerwonym, co pokrywało stół trybunalski, i zniknęli. Na następnej sesji trybunał znalazł diabelski dekret tam, gdzie był położony, bo żaden z kancelarii ruszyć go nie śmiał. Jest teraz złożony w oryginale w archiwach, a że
    nemini acta impedita,
    każdemu wolno go odczytać, a nawet ekstraktem wyjąć.
  • Taki passus podal Jorge. W moim przypadku jest prosciej - wszystkie bez wyjatku sprawy sądowe, na ktore mialem nieszczescie sie natknac, to obraza Boga i ludzi. Polak posiadajacy jeszcze cechy ludzkie (to nie jest powszechne!) po poznaniu detali zaczyna lapac z trudem powietrze, cudzoziemiec zas nie chce sluchac, bo z fantastyka nie nalezy przesadzac.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Od bandy do bandy. Najpierw sądy mu zmieniają kwalifikację czynu i chodzi sobie po świecie jako wolny człowiek, żeby później dowalić 25 lat. A to nie jest 0-1 sprawa. Media piszą to co piszą, tam była niezła jazda, z oczywistych wględów tematu nie pociągnę (bo miasto szumiało aż od plotek). Zobaczymy jak to się wszyskto skończy ...
    JORGE>
    The author has edited this post (w 05.12.2013)
  • To ile było tych spraw? Oczywiście pytam o rząd wielkości, nie konkretną liczbę.
  • W okolicach dziesieciu. Polscy sedziowie sa naprawde niewyobrazalnie zdegenerowani, byc moze dlatego, ze kontrole nad nimi maja tylko inni sedziowie czyli ta kasta jest calkowicie wyobcowana ze spoleczenstwa. Wiadomo - power corrupts, absolute power corrupts absolutely.
    Ale w ramach pocieszenia dodam, ze dziennikarze sa zdegenerowani jeszcze bardziej.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • No to ja widuję kilkadziesiąt miesięcznie i mam "trochę" inne zdanie, przy czym zaznaczam, że znam w zasadzie tylko 2 apelacje, krakowską i kielecką, sporadycznie śląską no i epu. Z Warszawy to tylko centralne (SN, TK). Inne to znaczy bardzo różne, jak to w życiu, sędziów są tysiące, to masz różne przypadki. Nie sądzę, żeby poziom moralny sędziów odbiegał w którąś stronę od przeciętnego poziomu moralnego mieszkańców Polski. Takie o jakich piszesz (tzn. o jakich wzmiankujesz, bo trudno cokolwiek konkretnego powiedzieć) może być parę %, zwłaszcza że ogromna większość tego, czym się sąd zajmuje to kompletne duperele, jakieś niepopłacone rachunki za telefon, jazda na gapę, zaległości w płatnościach, stwierdzenia nabycia spadków, przepadki pojazdów zostawionych na parkingu.
    Wracając do tytułowej sprawy, jesli nie była 0-1, to wynik też nie jest 0-1, jeden sędzia może być przekonany takimi czy innymi dowodami, inny nie. To nie jest nauka ścisła, niektóre elementy są ścisłe, ale to że komuś uwierzysz, a komuś nie - tego nie da się rozwiązać jak zadania z matematyki.
  • rozum.von.keikobad
    Nie sądzę, żeby poziom moralny sędziów odbiegał w którąś stronę od przeciętnego poziomu moralnego mieszkańców Polski.
    Odbiega chocby przez owe wyniesienie nad pospolstwo - power corrupts, absolute power corrupts absolutely. Kazda grupa wyniesiona nad innych z czasem sie degeneruje. A polscy sedziowe startowali z bardzo niskiego poziomu - do roku 1989 byli funcjonariuszami najgorszego systemu w historii ludzkosci. I nic nie uczynili sami ani nie zostali zmuszeni, by choc odrobinke sie poprawic.
    A sluzba diablu tez strasznie degeneruje. Mam wglad do dwu srodowisk naukowych w Polsce: ekonomistow i inzynierow. Ekonomisci w PRL byli funkcjonariuszami komunistycznymi a inzynierowie byli w zasadzie niezalezni, choc tak jak wszedzie premiowano skurwysynstwo. Nie ma porownania poziomu moralnego obu tych grup.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Wnioskowanie z analogii jest najbardziej zawodne, prawda?
    Plus argument z tego, co robiły sądy do 1989 r. (i sędziowie). Ok. Ilu jest sedziów, którzy byli nimi w 1989 r.? Łatwo policzyć, musieli mieć mimum dwadzieścia kilka lat + kolejne 24, to razem jest ok. 50 roku życia albo więcej, czyli zbliżający się stan spoczynku albo dawno osiągnięty.
  • A czy genetyka tudzież nasiąkliwość skorupki nie ma w tej dziedzinie zastosowania?
  • Jak i wszędzie. Sądy są takie jak Polska.
  • rozum.von.keikobad
    Ilu jest sedziów, którzy byli nimi w 1989 r.?
    Pewnie proporcjonalnie tyle samo co ekonomistow, tez wiekszosc przeszla na zasluzone emerytury. A jednak nadal polska ekonomia jest prowincjonalna, odtworcza a polski ekonomista publikuje po polsku w pismach wydawanych w Polsce. Zmiany sa ale rachityczne - jest kilkunastu mlodych ekonomistow, ktorzy dorownuja swiatowym standardom. Globalizacja jednak wymusila podwyzszenie standardow.
    Co wymusilo na sedziach podwyzszenie standardow?

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Choćby przystąpienie do EKPCz.
    Globalizacja, specyficznie pojęta, też robi swoje. Da się np. zauważyć, że dwoje Polaków od dawna mieszkających za granicą, woli się rozwodzić w Polsce, choć mają możliwość tam i tu, mogą wybrać. Wolą żyć tam, ale z sądów korzystać tu. Oczywiście mogą być przykłady i w drugą stronę, ale jak najbardziej sądy ewoluują.
    A musimy jeszcze pamiętać o jednym - to, co dzieje się w sądach jest tylko w jakimś zakresie dziełem sędziów. Sędziowie mają stosować prawo, którego nie uchwalają oni, a sejm. Mają takie możliwości lokalowe i techniczne, jakie zapewni im rząd. Ingerencja w wymiar sprawiedliwości u nas wcale nie jest taka mała, zwłaszcza w porównaniu z zachodem. Czy to wychodzi na dobre? To już też zależy od osoby, za Ziobry to poszło w kierunku raczej pozytywnym, za Gowina to już czysta destrukcja, bo facet nie rozróżniał niezapłaconej faktury za telefon od kieszonkowca.
  • rozum.von.keikobad
    Jak i wszędzie. Sądy są takie jak Polska.
    Tak ale nie. Tak, bo niegodziwość sędziów wynika z tej samej choroby, na która zapadło 3/4 Polaków - acedii. Obojętność wobec dobra i zła u hydraulika spowoduje, że zaleje on komuś mieszkanie, obojętny wobec sprawiedliwości sędzia rozgniecie człowieka jak robaka. Raz na miesiąc.
    Kto to jest sędzia, Rozum? Osoba za słabo znająca matematykę, by studiować na politechnice, zbyt pozbawiona zainteresowań, by wybrać kierunek humanistyczny, i zbyt rozlazła, by studiować handel i finanse. Tacy wybierają prawo. Jeśli jeszcze fuksem skończy aplikację sędziowska, będzie rządzić ludzkimi losami.
    Ten typ osobowości reprezentowali hitlerowscy zbrodniarze, przecież nie były to jakieś monstra horrenda, to byli poczciwi robotnicy z fabryk gwoździ. I tak jak na polecenie toczyli gwoździe, tak na rozkaz palili wioski i rozwalali kobiety i dzieci. Żyli swoim małym życiem.
    Ale sędziowie istnieją od zawsze, czy więc zawsze było takie kryterium doboru? Nie. W dawnych normalnych czasach sędzią zostawała osoba wyjątkowo rozumna, uczciwa i godna szacunku.
    Istotą zawodu... wróć, istotą powołania sędziego jest bycie lepszym od innych. Jeśli sędzia nie jest lepszy od innych, nie ma sprawiedliwości, jest tylko prawo.
    Czy istnieje w Polsce choć ślad mechanizmu selekcjonujągo sędziów wobec kryterów moralnych? Mam na myśli pozytywną selekcję, wymóg niekaralności znaczy tyle co "nie jest dużo gorszy od innych." To oczywiście retoryczne pytanie.
    The author has edited this post (w 07.12.2013)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    1. Kto to jest sędzia, Rozum? Osoba za słabo znająca matematykę, by studiować na politechnice, zbyt pozbawiona zainteresowań, by wybrać kierunek humanistyczny, i zbyt rozlazła, by studiować handel i finanse. Tacy wybierają prawo. Jeśli jeszcze fuksem skończy aplikację sędziowska, będzie rządzić ludzkimi losami.
    2. Ten typ osobowości reprezentowali hitlerowscy zbrodniarze, przecież nie były to jakieś monstra horrenda, to byli poczciwi robotnicy z fabryk gwoździ. I tak jak na polecenie toczyli gwoździe, tak na rozkaz palili wioski i rozwalali kobiety i dzieci. Żyli swoim małym życiem.
    3. Ale sędziowie istnieją od zawsze, czy więc zawsze było takie kryterium doboru? Nie. W dawnych normalnych czasach sędzią zostawała osoba wyjątkowo rozumna, uczciwa i godna szacunku.
    4. Istotą zawodu... wróć, istotą powołania sędziego jest bycie lepszym od innych. Jeśli sędzia nie jest lepszy od innych, nie ma sprawiedliwości, jest tylko prawo.
    3. Czy istnieje w Polsce choć ślad mechanizmu selekcjonujągo sędziów wobec kryterów moralnych? Mam na myśli pozytywną selekcję, wymóg niekaralności znaczy tyle co "nie jest dużo gorszy od innych." To oczywiście retoryczne pytanie.
    1. Na kierunki perspektywiczne idą chciwcy i cynicy, a na ciekawe (a nieperspektywiczne) nieudacznicy, którzy nie dostali się na pierwsze oraz bumelanci, którzy chcą robić hobby za kasę podatnika.
    Chciwcy idą zwłaszcza na ekonomiczne. Znowu na medycynę - zboczeńcy, którzy lubią kroić ludzkie mięcho albo grzebać paniom w majtkach (ew. stanikach). Na techniczne tacy, co to mają lepszy kontakt z maszynami niż ludźmi, sami aroganci i gbury. Na filologię obcą puste panienki, które chcą podłapać męża na zachodzie. Największe dno oczywiście idzie na politologię i dziennikarstwo.
    To jest takie właśnie gadanie. Ile ma sensu? Tyle samo co powiedzenie, że wszyscy muzułmanie to terroryści.
    Więc teraz poważniej trochę: na każdy kierunek idzie mnóstwo osób, które w ogóle nie powinny iść na żadne studia (z przyczyn charakterologicznych, intelektualnych też), część źle wybrała. Studiowałem też na innym i różnica była tylko co do proporcji płci.
    2. Większość prawdziwych hitlerowców była nimi już w czasach, gdy płaciło się za to więzieniem, więc nietrafiona uwaga.
    3. W demokratycznym kraju wynik powoływania sędziów pod względem "moralnym" zawsze jest pochodną ogólnego poziomu moralnego społeczeństwa. Można wybrać "pod względem moralnym" - kto to będzie robił? Jakiś organ - kto go powoła? Gdzieś tam na końcu w demokratycznym kraju jest to czynnik ludowy. W kraju autorytarnym jest to ośrodek władzy. Nie mamy ani wielkiego społeczeństwa, ani władców na miarę króla Salomona, to sędziowie sa pochodną.
    Na marginesie powiem, że z wyjątkiem Wysp Brytyjskich system powoływania sędziów w Europie jest dość podobny, państwowe szkolenie i potem nominacja. Nie wiem, jak jest w Skandynawii i na wschodzie. Mechanizm wyborczy też jest przecież podobny, ale my mamy rząd kolonialny, ten sam problem.
    4. To akurat pisałem - są tacy sami. "Tylko prawo"? Taki mamy system i nie sędziowie go wymyślili, a Niemcy i Francuzi, 200 lat temu.
  • rozum.von.keikobad
    1. Na kierunki perspektywiczne idą chciwcy i cynicy, a na ciekawe (a nieperspektywiczne) nieudacznicy, którzy nie dostali się na pierwsze oraz bumelanci, którzy chcą robić hobby za kasę podatnika.
    Chciwcy idą zwłaszcza na ekonomiczne. Znowu na medycynę - zboczeńcy, którzy lubią kroić ludzkie mięcho albo grzebać paniom w majtkach (ew. stanikach). Na techniczne tacy, co to mają lepszy kontakt z maszynami niż ludźmi, sami aroganci i gbury. Na filologię obcą puste panienki, które chcą podłapać męża na zachodzie. Największe dno oczywiście idzie na politologię i dziennikarstwo.
    To jest takie właśnie gadanie. Ile ma sensu? Tyle samo co powiedzenie, że wszyscy muzułmanie to terroryści.
    Zgadza się, to takie samo powiedzenie, że
    wszyscy
    muzułmanie to terroryści. Dlatego słowo
    wszyscy
    nie zostało użyte. Naprawdę na studiach nie spotkałeś osób pasujących do mego opisu? Ja na studiach matematycznych introwertków spotkałem mnóstwo w tym całkiem wielu na pograniczu choroby. A to, że największe dno idzie na politologię i dziennikarstwo to świnto prawdo, z moich znajomych dziennikarzy 50% to ludzkie istoty ale z wyraźną odbitką, 50% to taki gnój, że nie chce się wierzyć, że człowiek może coś takiego z siebie zrobić.
    PS. O muzułmanach terrorystach tak się wyraził szef al-Dżaziry: To nieprawda, że wszyscy muzułmanie to terroryści, ale to niestety prawda, że wszyscy terroryści to muzułmanie.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Spotkałem tak, i naprawdę na drugim kierunku też spotkałem takie puste panienki jak opisałem. Spotkałem też (na prawie) osoby, które dostały się na informatykę, ale wybrały prawo, znałem osoby, które studiowały oprócz tego finanse, spotkałem osoby, które miały coś na boku humanistycznego. Ale bardziej od tej strony powiedzmy moralnej, przerażał mnie debilizm. Tyle że tak jest wszędzie, nie ma sensu ograniczać tego do prawników. Nie wiem też, czy jakoś lepiej jest na zachodzie, a prawników i studentów z obcych krajów też spotykałem.
  • Wracając do sprawy Macieja T (właśnie sobie o niej poczytałam); to zamiar pozbawienia życia narzeczonej nie jest taki oczywisty, skoro kilka godzin przed śmiercią Maciej T. oświadczył jej rodzicom o zamiarze jej poślubienia. Poczytalność w chwili popelnienia zbrodni też stoi pod znakiem zapytania...

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
  • Z bratniego forum.
    Strata (odzyskana) jest 200 zl, sad poszkodowanemu kaze jechac przez cala Polske pod odpowiednia grozba. Dlaczego? Bo moze. Bo sedziowie sa wyniesieni nad nieprawniczych nie-ludzi, wiec bezkarnie moga robic z nimi co zechca. I robia.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • I dodajmy całą imprezę funduje.
  • los
    Z bratniego forum.
    Strata (odzyskana) jest 200 zl, sad poszkodowanemu kaze jechac przez cala Polske pod odpowiednia grozba. Dlaczego? Bo moze. Bo sedziowie sa wyniesieni nad nieprawniczych nie-ludzi, wiec bezkarnie moga robic z nimi co zechca. I robia.
    Dziwne. Byłam na rozprawie w Szczecinie, podczas której świadek zeznawał z Katowic. Widzieliśmy go na ekranie.
    Wcześniej napisał do sądu, że nie stać go na podróż i tyle (a dokładniej poinformował, że nie może przyjechać "ze względu na trudną sytuację życiową i materialną"). Sąd nie robił żadnych problemów.
    Pytałam o to radcę prawnego i odpowiedział mi, że jest przepis, który daje takie prawo, jeśli świadek mieszka w odległości większej niż chyba 50 km (dobrze nie pamiętam) od siedziby sądu. I że sąd wcale nie weryfikuje, czy świadka rzeczywiście stać czy nie. A w tym przypadku można było przypuszczać, że świadek jest majętny.
    The author has edited this post (w 13.12.2013)

    "A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
  • Nie ma przepisu, który coś takiego ogranicza, nie ma też o tych 50 km, ani o tym, że kogoś nie stać (zwłaszcza że i tak sąd refunduje). Natomiast w praktyce sądy nie robią tego z własnej inicjatywy, po prostu napisał protokolantce "wezwać świadków" to wezwała, bez sprawdzania gdzie kto mieszka.
    Co do "telerozprawy" to akurat nie wszędzie jest, pewnie w jakimś Piasecznie (z całym szacunkiem dla miejsca oczywiście - ale to pewnie mały sąd, w dodatku rejon) nie ma aparatury.
  • rozum.von.keikobad
    Nie ma przepisu, który coś takiego ogranicza, nie ma też o tych 50 km, ani o tym, że kogoś nie stać (zwłaszcza że i tak sąd refunduje). Natomiast w praktyce sądy nie robią tego z własnej inicjatywy, po prostu napisał protokolantce "wezwać świadków" to wezwała, bez sprawdzania gdzie kto mieszka.
    Co do "telerozprawy" to akurat nie wszędzie jest, pewnie w jakimś Piasecznie (z całym szacunkiem dla miejsca oczywiście - ale to pewnie mały sąd, w dodatku rejon) nie ma aparatury.
    No to mnie pan radca wprowadził w błąd. A nie miał w tym żadnego interesu.
    W każdym razie świadek się nie pojawił w terminie, na który był wezwany, a pani sędzia powiedziała o jego usprawiedliwieniu i zdecydowała, że zostanie przesłuchany na odległość później (co było dość kłopotliwe, bo sale ze sprzętem i termin trzeba było zgrać w dwóch sądach).

    "A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
  • ella
    co było dość kłopotliwe, bo sale ze sprzętem i termin trzeba było zgrać w dwóch sądach.
    A ja z kolei mam co rano taki kłopot, by włożyć lewy but na lewą nogę a prawy na prawą. Ci, którzy rządzą naszym życiem, którzy każdego z nas swoim kaprysem mogą rozgnieść jak robaka, nie są sobie w stanie poradzić z takim problemem logistycznym? W XXI wieku? Takiego państwa nie warto ratować.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    ella
    :
    co było dość kłopotliwe, bo sale ze sprzętem i termin trzeba było zgrać w dwóch sądach.
    A ja z kolei mam co rano taki kłopot, by włożyć lewy but na lewą nogę a prawy na prawą. Ci, którzy rządzą naszym życiem, którzy każdego z nas swoim kaprysem mogą rozgnieść jak robaka, nie są sobie w stanie poradzić z takim problemem logistycznym? W XXI wieku? Takiego państwa nie warto ratować.
    Prawie dwa miesiące było w plecy, a świadek - kluczowy dla sprawy (która zresztą 11 bm. się zakończyła, choć wyrok jest nieprawomocny).
    Żeby było śmieszniej, niedawno świadek stał się podejrzanym, ale zarzuty ma w Katowicach:
    http://www.po.katowice.pl/index.php/rzecznik-prasowy-komunikaty/148-zarzuty-w-sledztwie-dot-towarzystwa-finansowego-silesia

    "A za to, co tu piszemy, odpowiemy przed Bogiem" (Gromit)
  • ella
    rozum.von.keikobad
    :
    Nie ma przepisu, który coś takiego ogranicza, nie ma też o tych 50 km, ani o tym, że kogoś nie stać (zwłaszcza że i tak sąd refunduje). Natomiast w praktyce sądy nie robią tego z własnej inicjatywy, po prostu napisał protokolantce "wezwać świadków" to wezwała, bez sprawdzania gdzie kto mieszka.
    Co do "telerozprawy" to akurat nie wszędzie jest, pewnie w jakimś Piasecznie (z całym szacunkiem dla miejsca oczywiście - ale to pewnie mały sąd, w dodatku rejon) nie ma aparatury.
    No to mnie pan radca wprowadził w błąd. A nie miał w tym żadnego interesu.
    W każdym razie świadek się nie pojawił w terminie, na który był wezwany, a pani sędzia powiedziała o jego usprawiedliwieniu i zdecydowała, że zostanie przesłuchany na odległość później (co było dość kłopotliwe, bo sale ze sprzętem i termin trzeba było zgrać w dwóch sądach).
    Tzn. jeszcze raz: to co powiedział radca wszystko jest
    zgodne
    z przepisami, po prostu nie ma ograniczenia możliwości przesłuchania tylko do pow. 50 km i do osób, których nie stać. Nie trzeba też aparatury, można po prostu wyznaczyć inny sąd. To nie tylko kwestie finansowe, jeśli ktoś nie rusza się z łóżka, można iść do niego (wyznaczyć sędziego), nawet jeśli ma kupe kasy i jest to pół kilometra od sądu.
  • los
    ella
    :
    co było dość kłopotliwe, bo sale ze sprzętem i termin trzeba było zgrać w dwóch sądach.
    A ja z kolei mam co rano taki kłopot, by włożyć lewy but na lewą nogę a prawy na prawą. Ci, którzy rządzą naszym życiem, którzy każdego z nas swoim kaprysem mogą rozgnieść jak robaka, nie są sobie w stanie poradzić z takim problemem logistycznym? W XXI wieku? Takiego państwa nie warto ratować.
    Rozpierdolmy państwo, bo ktoś napisał na takim czy innym forum, że go wezwali na rozprawę w sprawie, którą sam zainicjował.
    To na poważnie?
  • Mania
    Wracając do sprawy Macieja T (właśnie sobie o niej poczytałam); to zamiar pozbawienia życia narzeczonej nie jest taki oczywisty, skoro kilka godzin przed śmiercią Maciej T. oświadczył jej rodzicom o zamiarze jej poślubienia. Poczytalność w chwili popelnienia zbrodni też stoi pod znakiem zapytania...
    Maniu, w ostatnim "W sieci" jest artykuł na temat tej sprawy i rzecz jest wyjaśniona.
    The author has edited this post (w 13.12.2013)
  • Mania
    Wracając do sprawy Macieja T (właśnie sobie o niej poczytałam); to zamiar pozbawienia życia narzeczonej nie jest taki oczywisty, skoro kilka godzin przed śmiercią Maciej T. oświadczył jej rodzicom o zamiarze jej poślubienia. Poczytalność w chwili popelnienia zbrodni też stoi pod znakiem zapytania...
    Czyli jak mam udowadniać swoją niewinność, to przed zamordowaniem jakiejś panny należy się oświadczyć jej rodzicom? Dobrze wiedzieć
    ;)
    A tak na poważniej już - co rozumiesz przez słowo "zamiar"? A co przez (np.) "premedytacja"?
  • Rzchanym
    Maniu, w ostatnim "W sieci" jest artykuł na temat tej sprawy i rzecz jest wyjaśniona.
    O, faktycznie: "Wszyscy bronią Maciusia"!  Jestem przed lekturą. B. ciekawa sprawa. Nie znając szczególów (tekstu Narbutt) jednakowoż uważamrze bycie prawnikiem i rodzinne koligacje wcale temu Macieju - w sprawie- nie pomogły; wręcz przeciwnie. Zabieram się do czytania.
    Edit. To jest tekst o naszym wymiarze sprawiedliwości, o samej sprawie - tyle co nic, no ale M. Narbutt nie mogła czytać akt. Szkoda, że proces był niejawny. Podzielam zdanie JORGE: "od bandy do bandy".
    The author has edited this post (w 14.12.2013)

    Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.