Mania : Wracając do sprawy Macieja T (właśnie sobie o niej poczytałam); to zamiar pozbawienia życia narzeczonej nie jest taki oczywisty, skoro kilka godzin przed śmiercią Maciej T. oświadczył jej rodzicom o zamiarze jej poślubienia. Poczytalność w chwili popelnienia zbrodni też stoi pod znakiem zapytania...
Czyli jak mam udowadniać swoją niewinność, to przed zamordowaniem jakiejś panny należy się oświadczyć jej rodzicom? Dobrze wiedzieć
A tak na poważniej już - co rozumiesz przez słowo "zamiar"? A co przez (np.) "premedytacja"?
Dla mnie to synonimy. Aczkolwiek w przypadku jakiegoś upośledzenia mózgu trudno orzekać o premedytacji, bo człowiek ma zniesioną świadomość czynów w trakcie ich popełniania. Ciekawe czy prześwietlali tomografem głowę Macieja T. Gdyby znaleźli jakąś odchyłkę, musiałoby to wpłynąć na wyrok. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
rozum.von.keikobad : A tak na poważniej już - co rozumiesz przez słowo "zamiar"? A co przez (np.) "premedytacja"?
Dla mnie to synonimy. Aczkolwiek w przypadku jakiegoś upośledzenia mózgu trudno orzekać o premedytacji, bo człowiek ma zniesioną świadomość czynów w trakcie ich popełniania. Ciekawe czy prześwietlali tomografem głowę Macieja T. Gdyby znaleźli jakąś odchyłkę, musiałoby to wpłynąć na wyrok.
Ale chyba w prawie to dwie różne rzeczy. Przynajmniej tak było circa 20 lat temu. Wiem bo groziła mi sprawa o przekroczenie obrony koniecznej i umarzajac pan prokurator napisał m.in. że stosujac "technii bokserskie i kopnięcia" nie działalem z zamiarem uszkodzenia ciała a jedynie "w celu odparcia ataku". O żadnej "premedytacji" oczywiscie nie było mowy. Bo premedytacja oznacza wcześniejsze planowanie, a zamiar można podjąć w dowolnej chwili. Także pod wpływem impulsu, oczywiście jeżeli poczytalność nie jest wyłączona The author has edited this post (w 14.12.2013)
Zarówno zamiar jak i premedytacja są procesami świadomymi pociągającymi za sobą konsekwentne działanie. Jeśli zamiar powstaje pod wpływem impulsu, to trudno to nazwać procesem kontrolowanym (jakim jest zamiar), raczej odruchem. Samoobrona jest działaniem jak najbardziej świadomym, opartym na instynkcie przeżycia. Może być kontrolowana, ale ta kontrola zależy od stopnia zagrożenia; im większe zagrożenie, tym silniejsze metody samoobrony, czasem nawet ostateczne. W Twoim przypadku trafne byłoby słowo "cel", albo "wola". Bo nie chciałeś nikogo uszkadzać, Twoim celem było odparcie ataku i wyjście z pułapki. Oczywistym jest, że napadnięty niczego nie zamierza, bo nie ma na to czasu, prowadzi go instynkt. No, ale ok, rozumiem język prawniczy, jeśli decyzja o samoobronie powstaje w ciągu ułamka sekundy (bo tak się to na ogół dzieje) można to od biedy nazwać zamiarem. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
allium Wiem bo groziła mi sprawa o przekroczenie obrony koniecznej i umarzajac pan prokurator napisał m.in. że stosujac "technii bokserskie i kopnięcia" nie działalem z zamiarem uszkodzenia ciała a jedynie "w celu odparcia ataku".
Ech, lubię to! Ilu ich było i jak na tym wyszli? Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
No i to jest właśnie przyczyna wielu nieporozumień. W prawie takie słowa mają określone znaczenie, a w języku potocznym, który ma prawo być nieprecyzyjny, to synonimy. Potem dziennikarze słuchają, a niewielu rozumie, o co w ogóle chodzi. W dziale prawnym "Rzepy" nie rozróżniają odrzucenia pozwu od oddalenia powództwa, więc o czym w ogóle rozmawiamy. W innych dziedzinach jest tak samo, liczba urojona to nie jest wytówr rozmyślań wariata, a ciąg dyskretny to trochę coś innego niż dyskretna rozmowa. W skrócie jest tak jak napisał Alium. Cel =/= zamiar, zamiar =/= motywacja itd. Z punktu widzenia samej odpowiedzialności (winny/niewinny) znaczenie ma to, czy sprawca miał zamiar w chwili czynu. To, czy planował wcześniej może mieć wpływ na wymiar kary. Dlatego jeśli facet kilka godzin wcześniej nie miał ochoty zabić kochanki, ale chciał jej pozbawić życia w momencie jak to robił, to jest to zabójstwo (albo przynajmniej godził się na to). Z niepoczytalnością też nie jest tak prosto. Niepoczytalny zasadniczo ma własną wolę i jego działania są w jakiś sposób ukierunkowane. Natomiast nie potrafi on rozpoznać znaczenia swojego czynu, wobec czego nie można od niego wymagać, by mógł się inaczej zachować.
Precyzja precyzją, a żargon żargonem. Np. czasownik "podnosić" ma w języku prawniczym swoje specyficzne znaczenie, jakiego nie ma w języku potocznym i nieobznajomiony w tym żargonie językoznawca ma prawo zgrzytnąć zębami, mimo iz rozumie, że prawnik ma prawo używania tego słowa w kontekście nie znanym w mowie potocznej. " Z niepoczytalnością też nie jest tak prosto. Niepoczytalny zasadniczo ma własną wolę i jego działania są w jakiś sposób ukierunkowane. Natomiast nie potrafi on rozpoznać znaczenia swojego czynu, wobec czego nie można od niego wymagać, by mógł się inaczej zachować." Nie jest prosto. I na tym zakończmy, bo Los się wkurzy, że kłócimy się o słowa. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Ale tu nie ma co filozować. Wóda, prochy i jazda bez trzymanki w łóżku. Ludzi dosłownie pojebało, różne rzeczy lubią. I że tak powiem, sytuacja się wymknęła spod kontroli, bo organ odpowiadający za kontrolę był wyłączony totalnie. A na jego miejsce demon wkroczył. Ja tego człowieka znam doskonale, dusza towarzystwa i kontrolował siebie. Tańczyć lubił to fakt, w sumie taka branża, lubił też kobiety, a kobiety jego. Obrał bardzo niebezpieczną drogę, parę osób oprzytomniało po tym co się wydarzyło. Dla mnie to był szok, bo tego człowieka bardzo lubię, nie znam innej osoby z takim poczuciem humoru sytuacyjnego, przy nim zawsze coś się działo. JORGE>
Komentarz
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
The author has edited this post (w 14.12.2013)
Jeśli zamiar powstaje pod wpływem impulsu, to trudno to nazwać procesem kontrolowanym (jakim jest zamiar), raczej odruchem. Samoobrona jest działaniem jak najbardziej świadomym, opartym na instynkcie przeżycia. Może być kontrolowana, ale ta kontrola zależy od stopnia zagrożenia; im większe zagrożenie, tym silniejsze metody samoobrony, czasem nawet ostateczne.
W Twoim przypadku trafne byłoby słowo "cel", albo "wola". Bo nie chciałeś nikogo uszkadzać, Twoim celem było odparcie ataku i wyjście z pułapki. Oczywistym jest, że napadnięty niczego nie zamierza, bo nie ma na to czasu, prowadzi go instynkt. No, ale ok, rozumiem język prawniczy, jeśli decyzja o samoobronie powstaje w ciągu ułamka sekundy (bo tak się to na ogół dzieje) można to od biedy nazwać zamiarem.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
W skrócie jest tak jak napisał Alium.
Cel =/= zamiar, zamiar =/= motywacja itd. Z punktu widzenia samej odpowiedzialności (winny/niewinny) znaczenie ma to, czy sprawca miał zamiar w chwili czynu. To, czy planował wcześniej może mieć wpływ na wymiar kary. Dlatego jeśli facet kilka godzin wcześniej nie miał ochoty zabić kochanki, ale chciał jej pozbawić życia w momencie jak to robił, to jest to zabójstwo (albo przynajmniej godził się na to).
Z niepoczytalnością też nie jest tak prosto. Niepoczytalny zasadniczo ma własną wolę i jego działania są w jakiś sposób ukierunkowane. Natomiast nie potrafi on rozpoznać znaczenia swojego czynu, wobec czego nie można od niego wymagać, by mógł się inaczej zachować.
" Z niepoczytalnością też nie jest tak prosto. Niepoczytalny zasadniczo ma własną wolę i jego działania są w jakiś sposób ukierunkowane. Natomiast nie potrafi on rozpoznać znaczenia swojego czynu, wobec czego nie można od niego wymagać, by mógł się inaczej zachować."
Nie jest prosto. I na tym zakończmy, bo Los się wkurzy, że kłócimy się o słowa.
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
JORGE>