Z komentarzy w "Naszym Dzienniku": "[...] Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia. Od samego początku wiele osób, także duchownych, miało wątpliwości co do tego, czy pokaz mody w kościele św. Augustyna to była profanacja. Choć sprawa z punktu widzenia liturgiczno-prawnego wydawała się oczywista. Doszło przecież do wydarzenia, które prawo kanoniczne określa jako „obce świętości miejsca”, doszło też do zgorszenia wiernych… O czym to świadczy? Może o stanie naszej wiary i wrażliwości na świętość". http://naszdziennik.pl/wp/59507,a-jednak-srebrniki.html W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” poseł prof. Krystyna Pawłowicz podkreśla, że strona kościelna, która już w oświadczeniu napisała, że została oszukana przez organizatorów pokazu, powinna domagać się wyjaśnień od organizatora i zawiadomić prokuraturę. – Jeśli ksiądz proboszcz został wprowadzony w błąd i wskutek tego doszło do profanacji świątyni, powinien przez adwokata zareagować. Kościół to nie jest sala kinowa czy teatralna, ale miejsce święte, dlatego jeśli ktoś sprofanował świątynię, zbezcześcił ją, to nie można tego tak pozostawić – mówi konstytucjonalista. Dodaje, że także wierni, których uczucia religijne zostały obrażone, mogą składać zawiadomienia do prokuratury. http://naszdziennik.pl/wp/59512,ekspiacja.html
Protestowało 10 osób. Reszta biła brawa, kiedy na koniec jakaś babka wyszła z widowni i powiedziała, żeby dać dokończyć spektakl. Bardzo dużo młodych ludzi, więc to mnie nie dziwi. Natomiast gość w czapeczce, ze sceny, wybtinie bezczelny. W każdym razie, ten cały protest nakręci widownię, na bank. Ale trzeba było. Czasami trzeba, nie kalkulując jakie to przyniesie efekty. JORGE> The author has edited this post (w 16.11.2013)
Co do protestu w "Starym" to powolę sobie wkleic fragment maila jaki dostałem od chłopaka biorącego udział tej akcji:
(...) Ustawka? Ano tak. Tyle, że nie taka jak pan myśli. Faktycznie dawaliśmy sygnały, że coś się szykuje, żeby media były gotowe. Ale nie bynajmniej chodziło o zrobienie reklamy Klacie. Chociaż liczylismy się z takim skutkiem ubocznym. Naszym celem było zwrócenie uwagi na to, że u nasych "artystów" impotencja twórca coraz częściej ukrywana jest za gołą dupą. NIestety oficjalna krytyka zdominowana przez pedalskich postępowców i basujących im bezjajecznych oportunitów tego nie napisze. Na szczęście Teatr to takie miejce, gdzie twórcy do pewnego stopnia wchodzą w dialog z widownią. Więc warto przypomnieć, że burnyie opłodismienty to nie jedyna dostępna widzom forma ekspresji. Tak jak za majstersztyk należy się stojąca owacja, tak samo dziadostwo ma prawo być wybuczane, wygwizdane lub zwyczajnie owrzeszczane. Ma pan rację, że i tak zgarną swoją dolę z biletów. Ale jednak aktorzy w takich sytacjach mają chyba pewien dyskomfort. Dlatego myślę, że jest wskazane, żeby publiczność naczyła się wyrażać swoje niezadowolenie. Jednorazowym wygwizdaniem można sie podlansować, ale jakby to było częściej to może by coś dotarło. Moim zdaniem warto spróbować. A zresztą "za swoje gwizdamy"
Jeśli jest tak trudno ocenić co jest OK a co cuchnie szatanem to należy do momentu "nauczenia" się sztuki rozpoznania wroga odmawiać stanowczo każdemu kto chce wykorzystac kościół do celu innego niż modlitwa i chwalenie Boga. Koniec i kropka. Jak się ma problemy z wzrokiem to się nie pcha na autostradę. The author has edited this post (w 18.11.2013) “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Natomiast teza, że pokaz mody to rozrywka, jest trochę karkołomna. Idąc tym tokiem rozumowania, "rozrywką" jest ekspozycja towarów na witrynach sklepowych.
Pokaz to też rodzaj takiej ekspozycji. Kania nie odniosła się też do kwestii sejmików. To jest profanum ("Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie...") The author has edited this post (w 18.11.2013)
prosz, wywołana już się odnosi: Sejmik to zgromadzenie pro publico bono i w imię Boże - w czasach, kiedy polityka i prawo były jeszcze rozumiane poprawnie, czyli jako wprowadzanie w życie tego ładu, który Pan Bóg ustanowił dla ludzi (na piśmie to od czasu nadania Dekalogu). ///
Przed Najświętszym Sakramentem. Czyli nasi przodkowie Pana Jezusa zaprosili do obradowania o dobru wspólnym.
/// nie wiem czemu miał służyć argument o wystawach sklepowych - i chyba nie chcę wiedzieć, na jakich to wystawach jakich sklepów prezentują swoje wdzięki w rytm specyficznej muzyki panie lekkiego prowadzenia
Nie każda - w zależości od definicji muzyki. W moim rozumieniu muzyka = sztuka, której materią jest dźwięk (i cisza). W odróżnieniu od muzyczki (musiquette), rozrywki, muzaka i dowolnych wytworów przemysłu tzw. muzycznego, które muzyką nie są, bo zawierają elementy w najlepszym razie neutralne aksjologicznie. Muzyka (i sztuka) nie ma celów praktycznych. Jest to taki wytwór ludzi, którego powstanie - jak twierdzą artyści (ci prawdziwi) - każdorazowo przekracza ludzkie możliwości, umiejętności. Oczywiście, opanowanie właściwego danej dziedzinie rzemiosła na najwyższym poziomie jest warunkiem wstępnym powstania dzieła artystycznego, koniecznym, ale nie wystarczającym. Dopiero połączenie mistrzostwa z czymś, co kiedyś nazywało się natchnieniem, daje efekt w postaci dzieła sztuki. Twórcy przyznają, że jest to darowane, że nie ich zasługą jest ten dar. Ale właśnie sztuka jest darem, jest czymś dobrym, co nikogo nie obraża, nie rani, ale objawia piękno, ujawnia prawdę, przynosi duchową radość. I dlatego właśnie sztuka nigdy nie narusza przestrzeni sacrum. O ile nią jest. Nie narusza sacrum, przeciwnie, w myśl Konstytucji o liturgii (i wielu wcześniejszych dokumentów kościelnych) wszelka sztuka, w tym zwłaszcza muzyka jest w liturgii elementem pożądanym, a nawet koniecznym. Bo liturgia to przecież działanie Boga i działanie ludzi. A sacrum to miejsce spotkania człowieka z Bogiem, przedsionek nieba. Święta Cecylio, módl się za nami.
Muzyka w kościele - generalnie ok, zwłaszcza muzyka w czasie liturgii, oczywiście stosowna. Jeśli chodzi o koncerty, to ok są w zasadzie tylko koncerty muzyki religijnej, można dać koncert pieśni maryjnych, religijnych kantat, oratoriów, na pograniczu, ale jeszcze w normie będą koncerty organowe, które na ogół i tak składają sie z utworów zaprojektowanych do użytku kościelnego. To samo sonaty kościelne Corellego, Gabrieliego czy Bibera, to wszystko jest jeszcze w normie. Nie ok jest natomiast wystawienie w kościele opery, choc nikt nie wątpi w jej muzyczność, nie ok są świeckie symfonie, Chopin czy cokolwiek takiego. To nie musi być Mettalica żeby naruszono sacrum. A sejmik? No ja przyznam, że nie jestem entuzjastą, niezależnie czy ktoś sie potnie czy nie. Kościół to miejsce święte, na składanie ofiar, a nie coś na kształt publicznej świetlicy. Sejmik przed kościołem, nawet na terenie parafialnym tak, zebranie rady dzielnicy w salce parafialnej tak, bo to salka itd. Kościół to kościół. Ambona i ołtarz to nie są mównice dla polityków. The author has edited this post (w 19.11.2013)
1. Świeckie cantus firmus w mszach generacji niderlandzkich, kontrafaktury, styl operowy w XVIII-XIX w., XX-w. muzyka organowa... wiele się działo w muzyce europejskiej tworzonej dla Kościoła katolickiego od czasów szkoły Notre Dame. A protestantyzm... 2. Sejmiki DZIŚ w kościołach nie byłyby możliwe.
To była muzyka tworzona jednak dla Kościoła, to raz. Ja nie jestem przecież przeciwnikiem tworzenia także obecnie muzyki dla Kościoła współczesnej i czerpania z tradycji XX-wiecznych, także tych świeckich. Totus Tuus czy Beatus vir Góreckiego, wykorzystujące współczesne techniki kompozytorskie (choć nie te najbardziej awangardowe) świetnie do kościołów pasują, tu chyba nie ma wątpliwości. Dwa, to, że pewne zjawiska występowały w przeszłości, nie znaczy, że należy je bezkrytycznie aprobować. Dla mnie operowy styl muzyki kościelnej końca XVIII wieku jest trudno akceptowalny. Są to często piękne dzieła (Msza c-moll Mozarta, Paukenmesse Józefa Haydna, Msza ku czci św. Urszuli Michała Haydna, Requiaem Hassego czy Cimarosy itd.), których bardzo przyjemnie się słucha, ale wątpliwe jest czy faktycznie one jeszcze służą liturgii czy raczej popisom śpiewaków. Zresztą Kościół na początku XIX wieku zrobił z tym trochę porządku. Trzy, jeśli odwołujemy się do tamtych czasów, to nikomu właśnie nie przychodziło do głowy, żeby w kościołach grywał Chopin czy Liszt, nie mówiąc o wystawianiu oper. Sejmiki dziś nie byłyby możliwe i dobrze. Wtedy były możliwe, co nie oznacza, że były stosowne.
Ekhm, Chopin i Liszt grywali w kościele, jak najbardziej
A co do tego, czy muzyka Mozarta nadaje się do liturgii: za kilka dni znowu w Poznaniu Requiem za duszę Mozarta... Natomiast nie jestem pewna, co z Requiem Verdiego - a jednak było wykonywane. Ale to już zupełnie inny temat.
Ave verum jest inne w stylu. Requiaem (Mozarta) bardziej oparte jest na barokowym myśleniu polifonicznym, trochę na symfonicznym, raczej nie na operowym. Nie brzmi jak arie z Wesela Figara. Powiedzmy niektóre sceny z Sienkiewicza z kościołów nie budzą zachwytu. Dla mnie Wołodyjowski oświadczający się pannie Krysi bodajże u św. Jana w Warszawie stosowny nie jest, nawet jeśli ma coś tam na wytłumaczenie tego. Kościół to kościół. Jeśli wpuszczamy narzeczonego, żeby smalił cholewki, to pokaz mody ślubnej naprawdę już tylko o krok, a dalej pokaz taki jak był też widać zdarzyć się może. Co do Liszta i CHopina pierwsze słyszę, żeby dawali koncerty swojej muzyki świeckiej (może Walce Mefisto???) w kościołach. Może nie wiem wszystkiego, ale naprawdę pierwsze słyszę, więc jeśli się mylę, to poproszę o jakieś wskazówki co do źródeł. The author has edited this post (w 20.11.2013)
Ks. Stanisław Małkowski /////// /////// /////// W kościele św. Augustyna w Warszawie na Nowolipkach odprawiona była 15 listopada 2013 roku Msza święta koncelebrowana przez sześciu kapłanów – trzech miejscowych wikariuszy związanych z neokatechumenatem i trzech gości. Proboszcz okazał się nieobecny, z pielgrzymki do Ziemi Świętej wrócił dwa dni później. Głównym celebransem i kaznodzieją byli dwaj księża cudzoziemcy. Msza św. miała być wynagrodzeniem za bluźnierczą profanację kościoła dokonaną tydzień wcześniej za zgodą księży parafialnych i podobno bez wiedzy kurii. Proboszcz był nieświadomy intencji i wykonania satanistycznego pokazu mody w świątyni. Kiedyś już w tym kościele urządzono stajnię (w czasie okupacji niemieckiej), ale zgody księży nie było.
Ksiądz przewodniczący koncelebrze wspomniał na początku o „przykrym wydarzeniu”. Kazanie, mówione podniesionym głosem, było mową oskarżycielską wobec tych, którzy teraz przyszli do kościoła, mając „nieczyste intencje”. Zło intencji miałoby polegać na fałszywej wierze w ludzką sprawiedliwość przeciwstawioną ufności w bezwarunkowe Boże miłosierdzie. Pierwszą postawę nazwał kapłan postawą Judasza, a drugą – postawą św. Piotra.
Wg kaznodziei Judasz zdradził Jezusa po to, aby sprowokować i zmusić Mistrza do skutecznych działań we własnej obronie. Natomiast św. Piotr swoją zdradę, zaparcie się Jezusa powierzył z miłością Jezusowemu przebaczeniu i miłosierdziu. Zapytał kaznodzieja – kto jest z Judaszem, a kto z Piotrem. Msza święta według formularza o Bożym miłosierdziu miała przykryć jak płaszczem grzeszność wszystkich w duchu słów Marcina Lutra: „pecca fortiter, crede fortius” (mocno grzesz, mocniej wierz).
Domyślnym dopełnieniem ceremonii „wynagradzającej” byłoby teraz wręczenie proboszczowi brytyjskiego orderu Podwiązki z hasłem Honi soit qui mal y pense (Hańba temu, kto źle o tym myśli).
Ideową podstawą rozumowania kaznodziei jest protestancka teologia usprawiedliwienia jako zakrycia ludzkiej nieusuwalnej grzeszności. Kto zaś grzeszność chce usunąć, staje się podobny do Judasza, a już samo „oskarżanie jest funkcją diabła”. Nie ci są naprawdę winni, którzy sprofanowali kościół oraz ci, którzy wyrazili na to zgodę, ale ci, którzy żądają sprawiedliwości i ekspiacji za dokonane zło. Lepiej więc w ogóle nie nazywać zła po imieniu i żyć w błogim przekonaniu o skuteczności Bożego bezwarunkowego przebaczenia.
Kaznodzieja – Białorusin – wspomniał o swoim nawróceniu w Związku Sowieckim jako o powierzeniu własnej grzeszności Bogu, gdy zbudowany właśnie kościół, modlitwa wiernych i Msza Święta nie robiły na nim jako przestępcy wrażenia.
Po co więc prawo kanoniczne, które przewiduje sposób oczyszczenia, re-konsekracji sprofanowanej świątyni, podczas gdy wystarczy bić się w cudze piersi – tych, którzy oczekują pojednania z Bogiem i Kościołem na zwykłych warunkach. Nie ma przecież żadnych warunków, które trzeba byłoby spełnić w celu pojednania. Wystarczy ukryć się pod płaszczem łaski (w myśl słów Lutra – sola gratia, sola fides” – tylko łaska, tylko wiara).
Zuchwała ufność w Boże miłosierdzie w przekonaniu, że Bóg z góry wszystko przebacza, a więc i ludzie powinni, jest jedną z postaci grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.
Pewien oświeceniowy francuski filozof powiedział: „Bóg mi przebaczy, bo to Jego zawód”. W ten sposób miłosierdzie utożsamia się z tolerancją, a ta rozumiana jest jako zamazanie różnicy między dobrem a złem, między świętością a zbezczeszczeniem. Święty Augustyn nawrócił się do Boga, porzucając uzależnienie od grzechu oraz sekciarskich i heretyckich przekonań. A teraz w kościele, którego jest Patronem, proponuje się drogę na skróty. Katechizmowe warunki otrzymania rozgrzeszenia: rachunek sumienia, szczera spowiedź, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu zostały publicznie w kościele, w czasie Mszy świętej „ekspiacyjnej” odrzucone.
W znaczeniu moralnym przekupnie i bankierzy nie pozwolili się wyrzucić i unikają odpowiedzialności.
Rzecznik archidiecezji warszawskiej ks. biskup nominat Rafał Markowski informuje, że pokaz mody w kościele nie był ani nie musiał być w kurii zgłoszony. Są jednak informacje, że wicekanclerz kurii był w czasie pokazu w kościele. Kto więc jest stroną obrony wiary i świętości, jeżeli nie księża parafialni i kurialni?
Pan Jezus umierając na krzyżu pomiędzy dwoma łotrami – złym i dobrym, nie potraktował obu jednakowo. Zły bluźnił, natomiast dobry wyznał swoją grzeszność, uznał sprawiedliwość i powierzył się miłosiernej władzy Chrystusa Króla, który ma swe Królestwo, chociaż właśnie umiera.
W ostatnią niedzielę roku liturgicznego czcimy szczególnie Chrystusa Króla i wyznajemy naszą wierność w kończącym się roku wiary. 24 listopada usłyszymy Ewangelię o nawróceniu Dobrego Łotra (Łk 23, 35-43). To nie szyderca był wynagrodzony słowami „dziś ze Mną będziesz w raju”. Zanim jednak Dobry Łotr dostąpił Jezusowego miłosierdzia, uznał sprawiedliwość. Warunkiem przyjęcia Bożego miłosierdzia w życiu doczesnym i wiecznym jest poddanie się sprawiedliwości w znaczeniu osobistym i społecznym. Jest to droga ku intronizacji Jezusa Króla Polski, Króla narodów. To stało się na Golgocie.
"Nie ci są naprawdę winni, którzy sprofanowali kościół oraz ci, którzy wyrazili na to zgodę, ale ci, którzy żądają sprawiedliwości i ekspiacji za dokonane zło". "Katechizmowe warunki otrzymania rozgrzeszenia: rachunek sumienia, szczera spowiedź, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu zostały publicznie w kościele, w czasie Mszy świętej „ekspiacyjnej” odrzucone. W znaczeniu moralnym przekupnie i bankierzy nie pozwolili się wyrzucić i unikają odpowiedzialności".
kania.kania ".............W znaczeniu moralnym przekupnie i bankierzy nie pozwolili się wyrzucić i unikają odpowiedzialności".
Dlatego też Pan Jezus mało gadał z kupczącymi w świątyni ale za to srogo ich lał batem. “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Komentarz
"[...] Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia. Od samego początku wiele osób, także duchownych, miało wątpliwości co do tego, czy pokaz mody w kościele św. Augustyna to była profanacja. Choć sprawa z punktu widzenia liturgiczno-prawnego wydawała się oczywista. Doszło przecież do wydarzenia, które prawo kanoniczne określa jako „obce świętości miejsca”, doszło też do zgorszenia wiernych… O czym to świadczy? Może o stanie naszej wiary i wrażliwości na świętość".
http://naszdziennik.pl/wp/59507,a-jednak-srebrniki.html
W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” poseł prof. Krystyna Pawłowicz podkreśla, że strona kościelna, która już w oświadczeniu napisała, że została oszukana przez organizatorów pokazu, powinna domagać się wyjaśnień od organizatora i zawiadomić prokuraturę. – Jeśli ksiądz proboszcz został wprowadzony w błąd i wskutek tego doszło do profanacji świątyni, powinien przez adwokata zareagować. Kościół to nie jest sala kinowa czy teatralna, ale miejsce święte, dlatego jeśli ktoś sprofanował świątynię, zbezcześcił ją, to nie można tego tak pozostawić – mówi konstytucjonalista. Dodaje, że także wierni, których uczucia religijne zostały obrażone, mogą składać zawiadomienia do prokuratury.
http://naszdziennik.pl/wp/59512,ekspiacja.html
JORGE>
The author has edited this post (w 16.11.2013)
W piątek, w podziemiach w czynnym kościele, za zgodą proboszcza.
Impreza satanistów:
http://www.zw.com.pl/artykul/2,664072-Maciej-Zien-podzielil-swiat-mody.html
Co to ma znaczyć, do cholery?
Dlaczego ZA TO księża nie zamierzają przebłagać Boga?
Jednakże w kościołach nieraz odbywały się koncerty, i to bynajmniej nie tylko muzyki sakralnej, i jakoś nie budziło to kontrowersji.
http://www.karnet.krakow.pl/aktualnosci/koncerty-cykliczne/62/koncerty-w-kosciele-sw-sw-piotra-i-pawla---muzyka-klasyczna-i-filmowa_18513.html
http://www.infokrakow.pl/bilety/action,get,id,12600,t,Koncerty-w-Kosciele-sw-Wojciecha.html
http://www.szklarskaporeba.pl/pl/wydarzenia/kalendarz-wydarzen.html?task=view_detail&agid=1087
... to pierwsze z brzegu przykłady.
Podobnie w I Rzeczypospolitej w kościołach odbywały się sejmiki, i też jakoś nie uznawano tego za profanację (chyba że polała się krew).
The author has edited this post (w 17.11.2013)
Sztuka nie jest rozrywką. Rozrywka nie jest sztuką.
Co do sztuki - szanuję sztukę, ale to też nie jest sacrum.
Muzyka w kościele - ok.
Pokaz mody w kościele - nie ok.
Muzyka w piątek - ok.
Pokaz mody w piątek - nie ok.
Kolor prezentowanych ubiorów (?) nie ma znaczenia.
Koniec i kropka.
Jak się ma problemy z wzrokiem to się nie pcha na autostradę.
The author has edited this post (w 18.11.2013)
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Pokaz to też rodzaj takiej ekspozycji.
Kania nie odniosła się też do kwestii sejmików. To jest profanum ("Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie...")
The author has edited this post (w 18.11.2013)
Sejmik to zgromadzenie pro publico bono i w imię Boże - w czasach, kiedy polityka i prawo były jeszcze rozumiane poprawnie, czyli jako wprowadzanie w życie tego ładu, który Pan Bóg ustanowił dla ludzi (na piśmie to od czasu nadania Dekalogu).
///
Przed Najświętszym Sakramentem.
Czyli nasi przodkowie Pana Jezusa zaprosili do obradowania o dobru wspólnym.
/// nie wiem czemu miał służyć argument o wystawach sklepowych - i chyba nie chcę wiedzieć, na jakich to wystawach jakich sklepów prezentują swoje wdzięki w rytm specyficznej muzyki panie lekkiego prowadzenia
W moim rozumieniu muzyka = sztuka, której materią jest dźwięk (i cisza). W odróżnieniu od muzyczki (musiquette), rozrywki, muzaka i dowolnych wytworów przemysłu tzw. muzycznego, które muzyką nie są, bo zawierają elementy w najlepszym razie neutralne aksjologicznie.
Muzyka (i sztuka) nie ma celów praktycznych. Jest to taki wytwór ludzi, którego powstanie - jak twierdzą artyści (ci prawdziwi) - każdorazowo przekracza ludzkie możliwości, umiejętności. Oczywiście, opanowanie właściwego danej dziedzinie rzemiosła na najwyższym poziomie jest warunkiem wstępnym powstania dzieła artystycznego, koniecznym, ale nie wystarczającym. Dopiero połączenie mistrzostwa z czymś, co kiedyś nazywało się natchnieniem, daje efekt w postaci dzieła sztuki. Twórcy przyznają, że jest to darowane, że nie ich zasługą jest ten dar. Ale właśnie sztuka jest darem, jest czymś dobrym, co nikogo nie obraża, nie rani, ale objawia piękno, ujawnia prawdę, przynosi duchową radość.
I dlatego właśnie sztuka nigdy nie narusza przestrzeni sacrum.
O ile nią jest.
Nie narusza sacrum, przeciwnie, w myśl Konstytucji o liturgii (i wielu wcześniejszych dokumentów kościelnych) wszelka sztuka, w tym zwłaszcza muzyka jest w liturgii elementem pożądanym, a nawet koniecznym. Bo liturgia to przecież działanie Boga i działanie ludzi. A sacrum to miejsce spotkania człowieka z Bogiem, przedsionek nieba.
Święta Cecylio, módl się za nami.
http://www.youtube.com/watch
http://www.youtube.com/watch
czy też w wykonaniu samego Barda:
http://www.youtube.com/watch
Jeśli chodzi o koncerty, to ok są w zasadzie tylko koncerty muzyki religijnej, można dać koncert pieśni maryjnych, religijnych kantat, oratoriów, na pograniczu, ale jeszcze w normie będą koncerty organowe, które na ogół i tak składają sie z utworów zaprojektowanych do użytku kościelnego. To samo sonaty kościelne Corellego, Gabrieliego czy Bibera, to wszystko jest jeszcze w normie.
Nie ok jest natomiast wystawienie w kościele opery, choc nikt nie wątpi w jej muzyczność, nie ok są świeckie symfonie, Chopin czy cokolwiek takiego. To nie musi być Mettalica żeby naruszono sacrum.
A sejmik? No ja przyznam, że nie jestem entuzjastą, niezależnie czy ktoś sie potnie czy nie. Kościół to miejsce święte, na składanie ofiar, a nie coś na kształt publicznej świetlicy. Sejmik przed kościołem, nawet na terenie parafialnym tak, zebranie rady dzielnicy w salce parafialnej tak, bo to salka itd. Kościół to kościół. Ambona i ołtarz to nie są mównice dla polityków.
The author has edited this post (w 19.11.2013)
2. Sejmiki DZIŚ w kościołach nie byłyby możliwe.
Dwa, to, że pewne zjawiska występowały w przeszłości, nie znaczy, że należy je bezkrytycznie aprobować. Dla mnie operowy styl muzyki kościelnej końca XVIII wieku jest trudno akceptowalny. Są to często piękne dzieła (Msza c-moll Mozarta, Paukenmesse Józefa Haydna, Msza ku czci św. Urszuli Michała Haydna, Requiaem Hassego czy Cimarosy itd.), których bardzo przyjemnie się słucha, ale wątpliwe jest czy faktycznie one jeszcze służą liturgii czy raczej popisom śpiewaków. Zresztą Kościół na początku XIX wieku zrobił z tym trochę porządku.
Trzy, jeśli odwołujemy się do tamtych czasów, to nikomu właśnie nie przychodziło do głowy, żeby w kościołach grywał Chopin czy Liszt, nie mówiąc o wystawianiu oper.
Sejmiki dziś nie byłyby możliwe i dobrze. Wtedy były możliwe, co nie oznacza, że były stosowne.
A co do tego, czy muzyka Mozarta nadaje się do liturgii: za kilka dni znowu w Poznaniu Requiem za duszę Mozarta...
Natomiast nie jestem pewna, co z Requiem Verdiego - a jednak było wykonywane.
Ale to już zupełnie inny temat.
Powiedzmy niektóre sceny z Sienkiewicza z kościołów nie budzą zachwytu. Dla mnie Wołodyjowski oświadczający się pannie Krysi bodajże u św. Jana w Warszawie stosowny nie jest, nawet jeśli ma coś tam na wytłumaczenie tego. Kościół to kościół. Jeśli wpuszczamy narzeczonego, żeby smalił cholewki, to pokaz mody ślubnej naprawdę już tylko o krok, a dalej pokaz taki jak był też widać zdarzyć się może.
Co do Liszta i CHopina pierwsze słyszę, żeby dawali koncerty swojej muzyki świeckiej (może Walce Mefisto???) w kościołach. Może nie wiem wszystkiego, ale naprawdę pierwsze słyszę, więc jeśli się mylę, to poproszę o jakieś wskazówki co do źródeł.
The author has edited this post (w 20.11.2013)
/////// /////// ///////
W kościele św. Augustyna w Warszawie na Nowolipkach odprawiona była 15 listopada 2013 roku Msza święta koncelebrowana przez sześciu kapłanów – trzech miejscowych wikariuszy związanych z neokatechumenatem i trzech gości. Proboszcz okazał się nieobecny, z pielgrzymki do Ziemi Świętej wrócił dwa dni później. Głównym celebransem i kaznodzieją byli dwaj księża cudzoziemcy.
Msza św. miała być wynagrodzeniem za bluźnierczą profanację kościoła dokonaną tydzień wcześniej za zgodą księży parafialnych i podobno bez wiedzy kurii. Proboszcz był nieświadomy intencji i wykonania satanistycznego pokazu mody w świątyni. Kiedyś już w tym kościele urządzono stajnię (w czasie okupacji niemieckiej), ale zgody księży nie było.
Ksiądz przewodniczący koncelebrze wspomniał na początku o „przykrym wydarzeniu”. Kazanie, mówione podniesionym głosem, było mową oskarżycielską wobec tych, którzy teraz przyszli do kościoła, mając „nieczyste intencje”. Zło intencji miałoby polegać na fałszywej wierze w ludzką sprawiedliwość przeciwstawioną ufności w bezwarunkowe Boże miłosierdzie. Pierwszą postawę nazwał kapłan postawą Judasza, a drugą – postawą św. Piotra.
Wg kaznodziei Judasz zdradził Jezusa po to, aby sprowokować i zmusić Mistrza do skutecznych działań we własnej obronie. Natomiast św. Piotr swoją zdradę, zaparcie się Jezusa powierzył z miłością Jezusowemu przebaczeniu i miłosierdziu. Zapytał kaznodzieja – kto jest z Judaszem, a kto z Piotrem. Msza święta według formularza o Bożym miłosierdziu miała przykryć jak płaszczem grzeszność wszystkich w duchu słów Marcina Lutra: „pecca fortiter, crede fortius” (mocno grzesz, mocniej wierz).
Domyślnym dopełnieniem ceremonii „wynagradzającej” byłoby teraz wręczenie proboszczowi brytyjskiego orderu Podwiązki z hasłem Honi soit qui mal y pense (Hańba temu, kto źle o tym myśli).
Ideową podstawą rozumowania kaznodziei jest protestancka teologia usprawiedliwienia jako zakrycia ludzkiej nieusuwalnej grzeszności. Kto zaś grzeszność chce usunąć, staje się podobny do Judasza, a już samo „oskarżanie jest funkcją diabła”. Nie ci są naprawdę winni, którzy sprofanowali kościół oraz ci, którzy wyrazili na to zgodę, ale ci, którzy żądają sprawiedliwości i ekspiacji za dokonane zło. Lepiej więc w ogóle nie nazywać zła po imieniu i żyć w błogim przekonaniu o skuteczności Bożego bezwarunkowego przebaczenia.
Kaznodzieja – Białorusin – wspomniał o swoim nawróceniu w Związku Sowieckim jako o powierzeniu własnej grzeszności Bogu, gdy zbudowany właśnie kościół, modlitwa wiernych i Msza Święta nie robiły na nim jako przestępcy wrażenia.
Po co więc prawo kanoniczne, które przewiduje sposób oczyszczenia, re-konsekracji sprofanowanej świątyni, podczas gdy wystarczy bić się w cudze piersi – tych, którzy oczekują pojednania z Bogiem i Kościołem na zwykłych warunkach. Nie ma przecież żadnych warunków, które trzeba byłoby spełnić w celu pojednania. Wystarczy ukryć się pod płaszczem łaski (w myśl słów Lutra – sola gratia, sola fides” – tylko łaska, tylko wiara).
Zuchwała ufność w Boże miłosierdzie w przekonaniu, że Bóg z góry wszystko przebacza, a więc i ludzie powinni, jest jedną z postaci grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.
Pewien oświeceniowy francuski filozof powiedział: „Bóg mi przebaczy, bo to Jego zawód”. W ten sposób miłosierdzie utożsamia się z tolerancją, a ta rozumiana jest jako zamazanie różnicy między dobrem a złem, między świętością a zbezczeszczeniem. Święty Augustyn nawrócił się do Boga, porzucając uzależnienie od grzechu oraz sekciarskich i heretyckich przekonań. A teraz w kościele, którego jest Patronem, proponuje się drogę na skróty. Katechizmowe warunki otrzymania rozgrzeszenia: rachunek sumienia, szczera spowiedź, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu zostały publicznie w kościele, w czasie Mszy świętej „ekspiacyjnej” odrzucone.
W znaczeniu moralnym przekupnie i bankierzy nie pozwolili się wyrzucić i unikają odpowiedzialności.
Rzecznik archidiecezji warszawskiej ks. biskup nominat Rafał Markowski informuje, że pokaz mody w kościele nie był ani nie musiał być w kurii zgłoszony. Są jednak informacje, że wicekanclerz kurii był w czasie pokazu w kościele. Kto więc jest stroną obrony wiary i świętości, jeżeli nie księża parafialni i kurialni?
Pan Jezus umierając na krzyżu pomiędzy dwoma łotrami – złym i dobrym, nie potraktował obu jednakowo. Zły bluźnił, natomiast dobry wyznał swoją grzeszność, uznał sprawiedliwość i powierzył się miłosiernej władzy Chrystusa Króla, który ma swe Królestwo, chociaż właśnie umiera.
W ostatnią niedzielę roku liturgicznego czcimy szczególnie Chrystusa Króla i wyznajemy naszą wierność w kończącym się roku wiary. 24 listopada usłyszymy Ewangelię o nawróceniu Dobrego Łotra (Łk 23, 35-43). To nie szyderca był wynagrodzony słowami „dziś ze Mną będziesz w raju”. Zanim jednak Dobry Łotr dostąpił Jezusowego miłosierdzia, uznał sprawiedliwość. Warunkiem przyjęcia Bożego miłosierdzia w życiu doczesnym i wiecznym jest poddanie się sprawiedliwości w znaczeniu osobistym i społecznym. Jest to droga ku intronizacji Jezusa Króla Polski, Króla narodów. To stało się na Golgocie.
"Katechizmowe warunki otrzymania rozgrzeszenia: rachunek sumienia, szczera spowiedź, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu zostały publicznie w kościele, w czasie Mszy świętej „ekspiacyjnej” odrzucone. W znaczeniu moralnym przekupnie i bankierzy nie pozwolili się wyrzucić i unikają odpowiedzialności".
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”