Ruch Narodowy - jeszcze jedna szansa?
wklejam fragment tekstu Michalkiewicza.
""Niemal w przeddzień XVIII zebrania Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej na Teneryfie w dwudziestolecie tej organizacji, jej prezes Jan Kobylański obchodził swoje 90 urodziny. Tymczasem najbardziej oczekiwanymi i budzącymi ciekawość gośćmi zebrania byli działacze Ruchu Narodowego z Polski, z honorowym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej Robertem Winnickim, Przemysławem Holocherem z żoną - również działaczką Ruchu, byłym posłem Arturem Zawiszą, prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, Witoldem Tumanowiczem oraz prezesem Stowarzyszenia Patriae Fidelis z Wlk. Brytanii Jerzym Byczyńskim. Reprezentują oni narodowy nurt tej części młodzieży, której zależy na Polsce, a która w ostatnich latach nie tylko w sposób widoczny się ujawniła, ale również przedstawiła swoje polityczne credo, którego ważnym elementem jest obalenie systemu okrągłego stołu - aktu założycielskiego III Rzeczypospolitej.
W kontekście 90 rocznicy urodzin prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego, obecność tych młodych działaczy siłą rzeczy nabierała charakteru swoistej sztafety pokoleń - na co zwróciłem uwagę w swoim wystąpieniu, przywołując wspomnienie własnych uczuć, kiedy w 1977 roku, po przystąpieniu do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce, omawiałem sprawy związane z rozpoczęciem wydawania podziemnego pisma dla mieszkańców wsi „Gospodarz” z Piotrem Typiakiem. Był on wówczas starszym, prawie 80-letnim panem, w młodości członkiem POW - a świadomość, że ja, człowiek młodszy od niego o prawie pół wieku, właśnie z nim umawiam się na konspirację, autentycznie mnie wzruszała. Zarówno w tamtym przypadku, jak i w obecności młodych narodowców na Teneryfie była to sztafeta pokoleń i poczucie ciągłości.
(..) zagrożenia, o których wspominano podczas zebrania, nie dotyczą tylko Polski i nie tylko przeciwko niej są skierowane, ale przeciwko całej cywilizacji łacińskiej. Kolejna ofensywa przeciwko niej prowadzona jest wprawdzie według innej niż poprzednio strategii, ale podobnie jak poprzednio, jej celem jest doprowadzenie europejskich narodów do stanu bezbronności psychicznej, a w konsekwencji - również fizycznej. Skierowana jest przeciwko trzem filarom tej cywilizacji, w postaci greckiego stosunku do prawdy, zasadom prawa rzymskiego i etyce chrześcijańskiej, jako podstawie systemu prawnego państwa.
O konieczności obrony przeciwko tej ofensywie przypominała nie tylko leżąca na prezydialnym stole kopia „Szczerbca”, podarowana prezesowi Kobylańskiemu wraz z flagą Obozu Narodowo-Radykalnego przez Przemysława Holochera, ale również reakcja establishmentu III Rzeczypospolitej na powstanie Ruchu Narodowego. Proklamowana została święta wojna z „faszyzmem” - co dowodzi, że właściciele III RP dostrzegli zagrożenie w pojawieniu się młodzieżowej reakcji zarówno na forsowanie „europejskości”, jak i tresurę do politycznej poprawności. Patrząc, kto tę świętą wojnę z „faszyzmem” proklamował i kto w niej uczestniczy przeciwko młodzieży, której los Polski przestał być obojętny, normalny człowiek nie może nie poczuć odruchu sympatii.
W swoim wystąpieniu zwróciłem również uwagę na charakterystyczny aspekt XX-lecia USOPAŁ, związany z jego założycielem i prezesem. Na skutek oskarżeń, jakich prezesowi Janowi Kobylańskiemu nie szczędzą jego wrogowie, stał się on, zapewne bez takiej intencji z jego strony, papierkiem lakmusowym, dzięki któremu każdy może zorientować się, jak powiadają Rosjanie, „kto czym dyszyt”. Jak pamiętamy, kiedy „Gazeta Wyborcza” zwróciła uwagę na obecność Jana Kobylańskiego w Honorowym Komitecie Poparcia Marszu Niepodległości, niektórzy jego członkowie natychmiast doświadczyli wątpliwości, czy nadal powinni w nim uczestniczyć. Co takie wątpliwości oznaczają i do jakiego rezultatu nieuchronnie prowadzą? Otóż oznaczają one przyznanie nie tyle może „Gazecie Wyborczej”, co skupionemu wokół niej środowisku, prawa decydowania, kto może, a komu nie wolno brać udziału w życiu publicznym. To zaś oznacza przyznanie temu środowisku prawa do prowadzenia polityki kadrowej również w ugrupowaniach, zdawałoby się, od niego politycznie i ideologicznie odległych. Ale taka właśnie intencja przyświecała uczestnikom „okrągłego stołu”, chociaż oczywiście nigdy nie została expressis verbis wypowiedziana. I oto dzięki Janowi Kobylańskiemu otrzymaliśmy możliwość przeprowadzenia prostego politycznego testu. Obok sztafety pokoleń, to też jest dobry prezent na 90 urodziny.
W okolicznościowym toaście przypomniałem anegdotę o napoleońskim żołnierzu, z którym cesarz dłuższą chwilę łaskawie rozmawiał. Jego przełożeni byli zgorszeni, że żołnierz ani słowem nie podziękował cesarzowi za jego łaskawość - ale ten nie stropiony wskazał ręką na pole jutrzejszej bitwy i powiedział: „tam mu podziękuję”. Polityczny sukces Ruchu Narodowego byłby chyba najlepszym prezentem urodzinowym.
Stanisław Michalkiewicz"
""Niemal w przeddzień XVIII zebrania Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej na Teneryfie w dwudziestolecie tej organizacji, jej prezes Jan Kobylański obchodził swoje 90 urodziny. Tymczasem najbardziej oczekiwanymi i budzącymi ciekawość gośćmi zebrania byli działacze Ruchu Narodowego z Polski, z honorowym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej Robertem Winnickim, Przemysławem Holocherem z żoną - również działaczką Ruchu, byłym posłem Arturem Zawiszą, prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, Witoldem Tumanowiczem oraz prezesem Stowarzyszenia Patriae Fidelis z Wlk. Brytanii Jerzym Byczyńskim. Reprezentują oni narodowy nurt tej części młodzieży, której zależy na Polsce, a która w ostatnich latach nie tylko w sposób widoczny się ujawniła, ale również przedstawiła swoje polityczne credo, którego ważnym elementem jest obalenie systemu okrągłego stołu - aktu założycielskiego III Rzeczypospolitej.
W kontekście 90 rocznicy urodzin prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego, obecność tych młodych działaczy siłą rzeczy nabierała charakteru swoistej sztafety pokoleń - na co zwróciłem uwagę w swoim wystąpieniu, przywołując wspomnienie własnych uczuć, kiedy w 1977 roku, po przystąpieniu do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce, omawiałem sprawy związane z rozpoczęciem wydawania podziemnego pisma dla mieszkańców wsi „Gospodarz” z Piotrem Typiakiem. Był on wówczas starszym, prawie 80-letnim panem, w młodości członkiem POW - a świadomość, że ja, człowiek młodszy od niego o prawie pół wieku, właśnie z nim umawiam się na konspirację, autentycznie mnie wzruszała. Zarówno w tamtym przypadku, jak i w obecności młodych narodowców na Teneryfie była to sztafeta pokoleń i poczucie ciągłości.
(..) zagrożenia, o których wspominano podczas zebrania, nie dotyczą tylko Polski i nie tylko przeciwko niej są skierowane, ale przeciwko całej cywilizacji łacińskiej. Kolejna ofensywa przeciwko niej prowadzona jest wprawdzie według innej niż poprzednio strategii, ale podobnie jak poprzednio, jej celem jest doprowadzenie europejskich narodów do stanu bezbronności psychicznej, a w konsekwencji - również fizycznej. Skierowana jest przeciwko trzem filarom tej cywilizacji, w postaci greckiego stosunku do prawdy, zasadom prawa rzymskiego i etyce chrześcijańskiej, jako podstawie systemu prawnego państwa.
O konieczności obrony przeciwko tej ofensywie przypominała nie tylko leżąca na prezydialnym stole kopia „Szczerbca”, podarowana prezesowi Kobylańskiemu wraz z flagą Obozu Narodowo-Radykalnego przez Przemysława Holochera, ale również reakcja establishmentu III Rzeczypospolitej na powstanie Ruchu Narodowego. Proklamowana została święta wojna z „faszyzmem” - co dowodzi, że właściciele III RP dostrzegli zagrożenie w pojawieniu się młodzieżowej reakcji zarówno na forsowanie „europejskości”, jak i tresurę do politycznej poprawności. Patrząc, kto tę świętą wojnę z „faszyzmem” proklamował i kto w niej uczestniczy przeciwko młodzieży, której los Polski przestał być obojętny, normalny człowiek nie może nie poczuć odruchu sympatii.
W swoim wystąpieniu zwróciłem również uwagę na charakterystyczny aspekt XX-lecia USOPAŁ, związany z jego założycielem i prezesem. Na skutek oskarżeń, jakich prezesowi Janowi Kobylańskiemu nie szczędzą jego wrogowie, stał się on, zapewne bez takiej intencji z jego strony, papierkiem lakmusowym, dzięki któremu każdy może zorientować się, jak powiadają Rosjanie, „kto czym dyszyt”. Jak pamiętamy, kiedy „Gazeta Wyborcza” zwróciła uwagę na obecność Jana Kobylańskiego w Honorowym Komitecie Poparcia Marszu Niepodległości, niektórzy jego członkowie natychmiast doświadczyli wątpliwości, czy nadal powinni w nim uczestniczyć. Co takie wątpliwości oznaczają i do jakiego rezultatu nieuchronnie prowadzą? Otóż oznaczają one przyznanie nie tyle może „Gazecie Wyborczej”, co skupionemu wokół niej środowisku, prawa decydowania, kto może, a komu nie wolno brać udziału w życiu publicznym. To zaś oznacza przyznanie temu środowisku prawa do prowadzenia polityki kadrowej również w ugrupowaniach, zdawałoby się, od niego politycznie i ideologicznie odległych. Ale taka właśnie intencja przyświecała uczestnikom „okrągłego stołu”, chociaż oczywiście nigdy nie została expressis verbis wypowiedziana. I oto dzięki Janowi Kobylańskiemu otrzymaliśmy możliwość przeprowadzenia prostego politycznego testu. Obok sztafety pokoleń, to też jest dobry prezent na 90 urodziny.
W okolicznościowym toaście przypomniałem anegdotę o napoleońskim żołnierzu, z którym cesarz dłuższą chwilę łaskawie rozmawiał. Jego przełożeni byli zgorszeni, że żołnierz ani słowem nie podziękował cesarzowi za jego łaskawość - ale ten nie stropiony wskazał ręką na pole jutrzejszej bitwy i powiedział: „tam mu podziękuję”. Polityczny sukces Ruchu Narodowego byłby chyba najlepszym prezentem urodzinowym.
Stanisław Michalkiewicz"
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Wartośc Ruchu Narodowego (WRN) = A/B,
gdzie:
A - łączny zas referatów na kongresie poświęconych Katastrofie Smoleńskiej,
B - łączny czas wszystkich referatów na kongresie.
Zgodnie z moją wiedzą WRN = 0,000% czyli minimum absolutne w skali losa ale ktoś lepiej obeznany może to zmodyfikować.
The author has edited this post (w 03.08.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
ale przykro się robi gdy czytam coś takiego: "
W związku z tym, po wydarzeniach z ostatnich lat, weźmiemy odpowiedzialność za organizację obywatelskich obchodów Święta Niepodległości 11 listopada. Nie można bowiem przyzwalać na sytuacje, w których grupa nieodpowiedzialnych osób dąży jedynie do konfrontacji z policją, uniemożliwiając w ten sposób innym godne manifestowanie przywiązania do tradycji niepodległościowej." M. Kamiński
Polak od nie-Polaka tym się różni, że Katastrofa Smoleńska jest dla niego ważna i to właściwie jedyne kryterium. Dlatego to pytanie o Katastrofę Smoleńską jest takie ważne, może Ruch Narodowy to ruch zupełnie innego narodu? Wtedy w najlepszym razie nas nie obchodzą a w najgorszym są wrogami.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ale poza tym budzą moją nadzieję
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
logika jest taka jak "to Kaczyński jest odpowiedzialny za Smoleńsk bo poddał rząd"
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
nie jestem rzecznikiem RN ale z kilku rozmów z niektórymi sympatykami wyniosłem iż "Smoleńsk zostawiają PiSowi", że nie przelicytują politycznie PiSu w tej sprawie, że PiS ma komisję i Macierewicz daje radę...
Oni zazynają od podstaw i chcą swoje siły lokować gdzie indziej.
"
"Byłem wczoraj na Krakowskim Przedmieściu bo, mówiąc metaforycznie, tam biło serce Polski. Uważałem, że wymogiem solidarności jest być z tymi, którzy naprawdę chcą pamiętać o 10.04.2010, a nie tylko „odbębnić” oficjalne obchody. Robert Winnicki jako prezes MW wydał krótkie oświadczenie, mówiące w duchu powagi i żałoby narodowej o Smoleńsku, zaś Krzysztof Bosak przypominał swoje postulaty twardej dyplomacji wobec strony rosyjskiej. Ruch Narodowy z całą powagą podchodzi do kwestii Smoleńska, natomiast bodaj nikt z nas nie uważa, aby elementem powagi była obowiązkowa wiara w zamach. Mówiąc wprost, żadna z dotychczas przedstawianych poszlak, zarówno o charakterze politycznym, jak i technicznym nie jest wystarczająco przekonywająca, aby podpisywać się pod tezą o zamachu."
The author has edited this post (w 03.08.2013)
Powtorzę jeszcze raz, bo ludzie mają dziwny talent zauważania zapałek a omijania wzrokiem Himalajów czyli lekceważenia spraw istotnych i skupiania uwagi na duperelach:
POLAK TO JEST TEN, DLA KTÓREGO KATASTROFA SMOLEŃSKA JEST BARDZO WAŻNA
Zgódź się z tym i wyciągnij wnioski albo zaprzecz. Inne zachowanie jest niepoważne.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
masz tu pierwszego z brzegu cytata , że dla nich Smoleńsk jest ważny: "Można być bardzo dobrym Polakiem, będąc o niej przekonanym i równie dobrym Polakiem, uważającym, że inne są przyczyny katastrofy. Jeśli natomiast mowa o przyczynach katastrofy, to przecież nie wzięła się ona znikąd. Musiały nastąpić rażące i karygodne zaniedbania, co najmniej po jednej ze stron, a prawdopodobnie po obu stronach, polskiej i rosyjskiej. Zarówno w przypadku zamachu jak i katastrofy są winni. A winni nie mogą pozostać bez kary. Tymczasem nikt jeszcze za Smoleńsk nie został ukarany. Co więcej, osoby, co do których domniemywa się ich winę, są awansowane, jak szef BOR czy były szef Kancelarii Premiera. To budzi jak najgorsze odczucia.Robert Winnicki jako prezes MW wydał krótkie oświadczenie, mówiące w duchu powagi i żałoby narodowej o Smoleńsku, zaś Krzysztof Bosak przypominał swoje postulaty twardej dyplomacji wobec strony rosyjskiej. Ruch Narodowy z całą powagą podchodzi do kwestii Smoleńska"
To niby ludzkie a dziś powszechne ale dlaczego mają się pompować moim kosztem? Już wolę grosik do kapelusza wrzucić.
The author has edited this post (w 03.08.2013)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Mimo wszystko będę im kibicować i póki co mogą liczyć na mój głos. Why not? Co mam do stracenia? A może to im się uda?
Popatrz się na ich mentora Romana G i pomyśl sobie, gdzie by nas umieścił, jakby mu się udało. To takie małe romcie tylko bardziej głodne.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Pisał - Rozum, konsekwentny wyborca Ligi Polski Rodzin.
Dziękuję za uwagę.
Pouczającą historię o imprezie "narodowców".
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Nie chwaląc się, jestem członkiem zarządu pewnego stowarzyszenia, które za jeden z celów ma integrowanie środowiska prawniczego (studentów prawa i prawników-praktyków) wokół katolickich wartości. Coroczna impreza jest w maju i nie wdając się w szczegóły, kończy się nieoficjalnym spotkaniem towarzyskim w lokalu.
W tymże lokalu równolegle - salę obok - trafiliśmy kiedyś na imprezę narodowców, którzy właśnie podobno ostro walczyli (czyli po prostu sobie pokrzyczeli) z jakąś manifestacją pedałów, lesbijek, feministek i czego tam jeszcze. No ogólnie całego lewackiego zła.
Odsłona pierwsza.
Inny z członków zarządu miał wdać się przy barze w rozmowę z jakimś mniej lub bardziej oficjalnym przywódcą tychże narodowców.
- A ty co o tym [pedałach] sądzisz?
- Ogólnie to takie przypadłości się leczy.
- Hahaha, a ciekawe ciebie czym leczyli?
Koniec rozmowy.
Różnica pierwsza: my nie wyjeżdżamy komuś z pedalską sugestią przy pierwszej rozmowie.
Odsłona druga.
Wychodzę odprowadzić koleżankę.
Różnica druga: u nas też są kobiety i je odprowadzamy.
Odsłona trzecia.
(w międzyczasie)
Narodowcy kończą imprezę. Zostaje podpity narodowiec.
Różnica trzecia: u nas jak ktoś przesadzi to go nie zostawiamy samego w knajpie.
Odsłona czwarta - ciąg dalszy.
Zagubiony narodowiec przypałętuje się do naszej imprezy. Ogólnie rzecz biorąc bełkocze sporo po pijanemu, a na koniec stwierdza do jednego z naszych:
- Nadajesz się na wodza. Ale oprócz wodzów potrzebni są też tacy jak ja. Tacy od napierdalania!!!
Różnica czwarta: my nie uważamy się za takich od "napierdalania".
Nie chodzi o różnice poglądów, bo poglądy narodowe i tradycja endecka jest co najmniej od kilku lat obecna także w PiS i w RM. Różnice (te przykładowe cztery) obawiam się, mają charakter cywilizacyjny. Towarzystwo chamskich chłopców od napierdalania nie jest dobrym kandydatem do odgrywania sensownej roli w Polsce.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
WITOJCIE DRODZY y NIEZASTĄPIENI BRACIA!
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Nie pamiętacie tej sytuacji z wykładem Środy? Jak zaczęto formułować tezy, że to może prowokacja była, wyskoczył Krzysio było FForumowicz i powiedział - nienienie to myśmy napierdalali!!!
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Ja tam na serio
Szmulka
100% prawdy w prawdzie
Dodam tylko jedno. Wodzów mamy wielu, no dobra, aspirantów na wodza mamy wielu. Ale Polsce potrzeba wodza (a nam za takim pójść) co będzie potrafił znaleźć właściwe miejsce dla każdego wedle jego i jej "umiejętności". Jeden potrafi napier..alać a drugi planować. Obu nam potrzeba jak wody na pustyni. Obu trzeba zagospodarować i żadnego nie odrzucać.
Ale wolno zapominać że w rządzeniu nie ma miejsca dla obu.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”