Skip to content

Frankie goes to hell

edytowano March 2015 w Forum ogólne
700 tyś kredytobiorców frankowych do wzięcia . PiS się szykuje.
Ciekawe tylko czy wariant węgierski, czyli państwo spłaca różnice, czy chorwacki?
Ale nie o tym. Bankierzy grzmią, że grzebanie w walutowych spowoduje straty banku w wysokości 1/4 rocznego dochodu.
Momento. Czy na kredyty dla klientów banki zadłużyły się również we frankach? Wątpię.
A jeżeli tak, to czy nie zareagowali na trend wzrostowy franka na rynku natychmiasowym przewalutowaniem? Wątpię. Na pewno zareagowali, żeby przerzucić problem na kredytobiorców.
I pytanie trzecie.
Czy bankier nie skorzysta z możliwości dodatkowego zarobku.
Myślę, że nie muszę odpowiadać.
W pierwszym przypadku mamy do czynienia nie z rzeczywistym frankiem tylko jednostką przeliczeniową. Na ten przykłąd BRE i jego podbanki nie porwadzą nawet rachunków we franku (dzięki temu w dupie mają wydumaną "ochronę spreedową" wymuszoną przez Pawlaka).
Dlatego banki skorzystały z okazji i kredytobiorów łoją jak chcą.
W drugim przypadku, jeżeli nie zareagowali to są debilami do kwadratu.
a trzeci jest oczywisty.
«1

Komentarz

  • Grzmią nie tylko bankierzy. Niefrankowicze (nie wszyscy) również.
    Prawo i Sprawiedliwość domaga się aktywnej pomocy rządu dla Polaków, którzy wzięli kredyty na mieszkania we frankach szwajcarskich – oświadczył we wtorek europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Jak podkreślił, „trzeba ratować” ok. 700 tys. osób zadłużonych w tej walucie.
    „Domagamy się, by rząd zamiast zajmować się wojną domową w PO, czy taśmami premiera Donalda Tuska, zajął się +frankowiczami+ (...) PiS deklaruje gotowość współpracy w wymiarze legislacyjnym w tym zakresie. Tych 700 tys. osób trzeba ratować” – mówił Czarnecki na konferencji prasowej w Sejmie.
    Podał przykłady Hiszpanii, Węgier i Chorwacji, które – jak mówił – uznały, że nie będą nocnym stróżem w gospodarce i nie będą stały i przyglądały się, tylko zaczęły aktywnie działać, by pomóc ludziom, którzy mają poważne problemy w związku z tym, że zaciągnęli kredyty we frankach.
    Działania tych trzech państw członkowskich UE pokazują – jak przekonywał – że nie należy się odwracać od obywateli plecami.
    „PiS domaga się aktywnej roli państwa polskiego w tej sprawie – poprzez działania wymiaru sprawiedliwości, działania rządu, czy działania ustawodawcze” – powiedział eurodeputowany PiS. Wyraził opinię, że w naszym kraju „sytuacja kredytobiorców biorących kredyty w obcych walutach jest gorsza pod względem formalno-prawnym niż w innych krajach, bo w innych krajach nie ma bankowego tytułu egzekucyjnego, który może umożliwić bankom zabranie mieszkania”.
    W czerwcu polska Komisja Nadzoru Finansowego zaostrzyła w tzw. rekomendacji S zasady przyznawania kredytów hipotecznych. Zgodnie z wytycznymi Komisji, od stycznia 2014 r. wkład własny przy zakupie nieruchomości na kredyt wyniesie co najmniej 5 proc.; rok później będzie to co najmniej 10 proc., w 2016 r. – 15 proc., a od 2017 r. – 20 proc. Wysokość wkładu własnego będzie zależała też od dodatkowego zabezpieczenia kredytu. Komisja chce też ograniczyć udzielanie kredytów w walutach obcych; byłyby one dostępne tylko dla osób zarabiających w takich walutach.
    Źródło: PAP
    The author has edited this post (w 13.08.2013)
  • Shork
    Czy na kredyty dla klientów banki zadłużyły się również we frankach? Wątpię.
    Metodologia nauk naucza, że w zagadnieniach empirycznych posługiwanie się przekonaniami jest metodologicznie niepoprawne. To właściwie już Sokrates wiedział, jeśli wierzyć dialogowi "Eutyfron."

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • nie maruć Losie, tylko odpowiedz, bo to do Ciebie pytanie było.
    Jak to jest, czy frank za franka, czy to tylko wirtualny wskaźnik?
  • Zgodnie z zasadami sztuki i rekomendacjami KNF bank powinien się zabezpieczyć przez zmianami kursu Franciszka i wiekszość tak robi, bo zarabiają i tak słono na narzutach (nie idzie o nakrycia łóżek). Niektóre zabezpieczają tylko odsetki. Ale te dane są publiczne i do uzyskania z KNF.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Jak ktoś stracił na giełdzie to też mu państwo może dopłaci?
    Rozumiem interwencje w pojedynczych, jednostkowych przypadkach, na słusznościowej zasadzie - ot, ktoś oszukany (faktycznie) przez bank, wmówiono mu, że tak trzeba, a teraz ma realne problemy ze spłatą.
    Oszukano =/= dano alternatywę i wybrał tańszą
    realne problemy =/= konieczność spędzenia wczasów na działce zamiast w Toskani.
  • @Rozum - tzn. pomysły rządów Hiszpanii, Chorwacji i Węgier są wg Ciebie bez sensu, niesprawiedliwe? Wobec kogo?
  • mmaria
    @Rozum - tzn. pomysły rządów Hiszpanii, Chorwacji i Węgier są wg Ciebie bez sensu, niesprawiedliwe? Wobec kogo?
    Wobec tych, co wykazali się odpowiedzialnością i wzięli kredyt w walucie, w której zarabiają. Droższy ale pod kontrolą. Teraz zapłacą i za siebie i za tych, co myśleli, że przechytrzą los. Bo banki znajdą sposób, by odbić sobie straty na klientach, nie masz co do tego wątpliwości?
    To jest ewidentna premia za gówniarstwo. W przyszłości czlowiek odpowiedzialny dwa razy pomysli, zanim zachowa się odpowiedzialnie.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    banki znajdą sposób, by odbić sobie straty na klientach, nie masz co do tego wątpliwości?
    Miałam cień nadziei, że takie ustawowe działanie pozwoli rozwiązać problem bez szkody dla pozostałych klientów. No to mnie skutecznie pozbawiłes złudzeń.
    Moje dzieci mają frankowy kredyt. Od początku byłam temu przeciwna, chociaż mieli wybór nie droższy-tańszy tylko tańszy-żaden. Od dłuższego czasu namawiam ich do przewalutowania, chociaż wcale nie wiem, czy słusznie, bo się na tym nie znam.
    No cóż, frycowe w życiu też trzeba płacić. I obyśmy większych zmartwień nie mieli, damy radę.
    :)
    The author has edited this post (w 14.08.2013)
  • Franki idąc do piekła ciągnie za sobą tam roztropnych i ostrożnych. To co zrobiły rządy tych kilku krajów to wręcz podręcznikowy przykład lekarstwa gorszego niż sama choroba. Choroba dotykała pewną część społeczeństwa. Lekarstwo zarazi całe społeczeństwo jedną z najgorszych dotkliwości jakie mogą je dopaść - brakiem odpowiedzialności za swoje czyny.
    To jak leczyć grypę dużą dawką rtęci.

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • mmaria
    Miałam cień nadziei, że takie ustawowe działanie pozwoli rozwiązać problem bez szkody dla pozostałych klientów. No to mnie skutecznie pozbawiłes złudzeń.
    Jeżeli banki poniosą stratę, to ktoś musi ją zapłacić, pewnie w pierwszej kolejność klienci, potem pracownicy, w ostatniej zarząd a to dlatego, że to zarząd decyduje a ludzie ręce mają do siebie.
    Do KNFu pretensji mieć nie można, w innych sprawach się posypali ale z kredytami frankowymi walczyli dość zaciekle. Pewnie jakaś forma pomocy dla frankowców ma sens ale to powinno zostać wyliczone.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • los
    Do KNFu pretensji mieć nie można, w innych sprawach się posypali ale z kredytami frankowymi walczyli dość zaciekle. Pewnie jakaś forma pomocy dla frankowców ma sens ale to powinno zostać wyliczone.
    Dlatego pomysł PiS aby podążyć drogą Hiszpanii itp martwi. Nie podoba mi się. Co więcej uważam go za strzał w stopę. To dawanie amunicji wielkiego kalibru wszystkim którzy obarczaja PiS za populizm i nieodpowiedzialność.

    “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”

    “I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
  • Brać kredyt w walucie w której się zarabia? Przecież żyje się co raz lepiej, Państwo się rozwija, niedługo wejdziemy do strefy euro, co momentalnie spowoduje realny spadek zarobków, ale kredyt się utrzyma na tym samym poziomie. Musiałbym być idiotą.
    Jedyne ryzyko to dojście do władzy jakiś szkodników, którzy rozpieprzą polską gospodarkę, i do tego utrzymać by się musieli całą kadencję.
    Musieli by być służalczy wobec NIemców i całej reszty, aby pozwolić na obniżenie wartości złotówki. No ale przeciez to wysoce nieprawdopodobne.
    Już prędzej uczynią jak Czesi ze złotówki drugiego franka.
    Nie Losie. Nie do końca masz rację. W archiwach sieci są artykuły i wypowiedzi tuzów i superekspertów namawiających do kredytu we frankach.
    Czy oni byli głupi, czy oni są zdrajcami, czy wykonywali polecenia, aby wpędzić ludzi w pułapkę kredytową?
    Niezależnie od tego, który wariant wybierzesz winne są banki. I to nie osobno, ale całościowo. A OBOWIĄZKIEM państwa jest chronić obywateli i wprowadzić środki zaradcze. A nasze drogie państwo wybrało metodę obciążenia obywateli kosztami kryzysu.
    Rozwiążcie nam ręce i uwolnijcie gospodarkę, to będę miał w dupie głęboko dewaluację, bo sam sobie poradzę. Ale Gnojki ryżego na polecenia zewnętrzne zamykają nas w klatce zostawiając tylko drog emigracji.
    To nie jest wina ludzi, że wzięli kredyty w walucie. Niewielu jest specjalistów od wszystkiego.
  • Shork
    Czy oni byli głupi, czy oni są zdrajcami, czy wykonywali polecenia, aby wpędzić ludzi w pułapkę kredytową?
    Wszystko po trochu, aby byc zdrajca trzeba byc jednak glupim. Bo dzieje zycia Adama Poninskiego ucza, ze zdrajca czesto konczy w scieku.
    Polecam film "Margin Call", dzis lajdactwo nie jest takie jak opisywal dziadek Marx. Zli kapitalisci nie bija palami by poczciwcow (chlip chlip) wyzbyc z dobra. Dzis zli kapitalisci obiecuja dile, na ktorych wszyscy zarobia i rzeczywiscie wszyscy zarabiaja, poki nie stanie sie to, co stac sie musi, ale wszyscy licza na to, ze jeszcze nie dzis. A jak sie stanie to wszyscy traca, wiec poniekad zli kapitalisci sa solidarni. Zlo sie wznioslo na wyzszy poziom - do wspoludzialu wciaga ofiary.
    A to, ze kursy walut sie zmieniaja, to nie trzeba byc profesorem tylko starczy troche sie interesowac danymi. Ze co, ze biedni kredytobiorcy nie mieli pojecia jak sie kurs Franciszka zmienia, bo sie nie interesowali? Jak nie wiesz jak jest zbudowana i jak dziala zgniatarka smieci, nie wlaz do srodka. Jak nic nie wiesz o kursach walut, nie uzalezniaj od nich swego zycia.
    KNF dosyc zawziecie walczyl z kredytami walutowymi, nawet czasami przesadzajac. W tej sprawie im niewiele zarzucic mozna.
    Ze jacys "specjalisci" doradzali frankowe kredyty? I owszem, jest w Polsce pewna ilosc swiatowej klasy ekonomistow. Maja oni te wspolna ceche, ze nigdy przenigdy nie da sie ich zobaczyc w telewizorze, moze z wyjatkiem Mcha, ktory bywa w Trwam. Ergo - ci co doradzali to zwykli szarlatani, ktorych nie nalezalo sluchac. A po czym poznac szarlatana? Takiego poznaje sie, zanim i otworzy usta, i jest to podstawa ludzka wiedza. Nie nalezy sie silic na przechodzenie przez ulice, jesli sie jej nie ma.
    The author has edited this post (w 14.08.2013)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Osobiście mimo kredytu, mnie to wali, Kredyt jest długoterminowy i wszystko się może zdarzyć.
    WSZYSTKO
    i każdy specjalista który jest w stanie przewidzieć zmiany w ciągu najbliższych 10 lat trafnie, nie jest specjalistą, ale kreatorem tych zmian.
    Podstawowa smycz utrzymująca kapitalizm w stanie cywilizowanym nie pozwala na monopol. A w bankowości światowej mamy do czynienia z ukrytym monopolem, tudzież wspólnym celem.
  • Peedzmy, ze ekhem ekhem pan Szalamacha nie bardzo sie zna na tomacie.
    Ja bym sie nawet podjal opracowac rozwiazanie, ktore by pomoglo klientom obecnym bez demoralizowanie przyszlych.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • mamy zrzutkę zrobić na te opracowanie?
  • Opracowanie to pryszcz, wazniejsze jest wprowadzenie w zycie.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • to opracuj do szuflady, żeby było na wypadek.
  • Kiedy mowa o kredytach we frankach, to przedstawię przypadek z kręgu bliskich znajomych, a pewnie takich jak oni pośród tych 700 tys. - wszyscy.
    Małżeństwo bardzo kulturalne, życzliwe i uczynne. Oboje pracujący, dobrze wkształceni ludzie (pan mąż- pracownik naukowy na Uniwersytecie, lekarz weterynarii, pani żona lekarz stomatolog).  Dzieciaczków trójka, w wieku od szkoły podstawowej po liceum. Zaposiadali maleńkie mieszkanko 40-pare metrów i ciasno im było, więc kiedy pojawiła się możliwość zakupu nieruchomości na kredyt przyjęli to jak wybawienie. Wybrali frank, bo namawiał ich do tego pracownik banku, ba - sam dyrektor oddziału o tym zapewniał przez okres trwania rozmów. Zasięgał również konsultacji z Warszawą, czym potem podpierał się w zapewnieniac, że  frank najstabilniejszy spośród wszystkich walut, że jeszcze stanieje, bo teraz jest trochę drogi. Jak mieli nie wierzyć fachowcom-bankowcom od kredytów? Ulegi zapewnieniom i wybrali  tą walutę  jako najstabilniejszą i najpewniejszą w perspektywie lat 30. Cóż, kredyt na mieszkanie 3 pokojowe - 350 tys zł wzięli we frankach. Dziś muszą oddać niemal 700 tys. z. Za taką kwotę nikt od nich mieszkania nie odkupi. Dziś za tą kwotę można nabyć mały domek albo szerg w dużym mieście. W rzeczywistości  spłacane raty wzrosły niemal podójnie.
    Czy ci ludzie nie mają podstaw by czuć się oszukani przez banksterów?
    Spłata kolejnych rat odbywa się wieloma wyrzeczniami i kosztem rodziny. I tak zapewne mają wszyscy inni frankowcy.
    Jaka jest odpowiedzialność  fachowców namawiających rodzinę do założenia sobie stryczka na szyję?
    Moim zdaniem najlepszym wyjściem dla moich znajomych jest wyjazd na stałe, do pracy za granicą (oboje znają jęz. angielski). Młodych lekarzy i jeszcze z trójką zdrowych dzieci przyjmą w wielu krajach z otwartymi ramionami. A jako wyższy personel medyczny zarobią tyle, że kredyt w Polsce we frankach będzie dla nich nieodczuwalny, podczas gdy dziś wynniszcza rodzinę. Czy o to chodzi naszemu państwu? Wyludnić ten kraj, pozbyć się fachowców i ludzi potrzebnych?
  • No właśnie, ciekawy przykład. Niestety brakuje tam bardzo istotnego szczegółu - co to znaczy "
    wieloma wyrzeczniami i kosztem rodziny"? Dzieci są niedożywione, brakuje na buty na zimę, chodzą w dziurawych ubraniach, a o wakacjach mogą tylko pomarzyć? Wiele rodzin w Polsce tak żyje, choć nie wzięli kredytu we frankach. Może to im powinniśmy pomóc w pierwszej kolejności?
    "Nie cenimy fachowców"? To inny problem - problem wynagrodzeń w Polsce, akurat kogoś kogo stać było na kredyt 350 000 dotykający w dziesiątej - piętnastej kolejności. Ma on niewiele wspólnego z problemem kredytowym, a w zasadzie nic.
    Sytuacja jest taka - teraz zobaczmy od strony oszczędzających.
    Pan Kowalski ma 10000 zł i wpłaca na lokatę. Dostaje trochę %, a po 3 latach ma 11000 zł.
    Pan Nowak ma 10000 zł i kupuje jednostki uczestnictwa funduszu akcyjnego. W pierwszym roku zarabia 50%, a w kolejnych dwóch traci 50%, czyli na koniec ma 7500 zł.
    Czy Kowalski powinien odstąpić Nowakowi 1750 zł?
    A może państwo (albo ktoś inny?) powinien dać Nowakowi tyle, ile oczekiwał, czyli kolejne 50% co roku?
    The author has edited this post (w 14.08.2013)
  • Rozumie, bład jaki popełniasz odnosi sie  do tego, że stawiasz znak równości tam gdzie go nie ma (w tym wątku dwa razy). Po pierwsze nie rozgraniczasz tego co dla rodziny jest dobrem podstawowym i koniecznym dla jej normalnego funkcjonowania. Dach nad głową odpowiedni do wielkości rodziny jest takim dobrem, podczas gdy gra na giełdzie, czy inny hazard nie jest konieczny do życia, raczej jest luksusem.
  • Werwo, podtrzymam pofład wyrażony wcześniej: Jak nie wiesz jak jest zbudowana i jak dziala zgniatarka smieci, nie wlaz do srodka. Jak nic nie wiesz o kursach walut, nie uzalezniaj od nich swego zycia.
    Pracownik naukowy, obojętne w jakiej dziedzinie, powinien znać podstawy metodologii naukowej, a te mówią - jeśli nie jest niemożliwy spadek/wzrost kursu Franciszka, to jest on możliwy. A pracownik banku jest stroną w sprawie, więc co gada ma wartość w najlepszym razie literacką.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Werwa
    Po pierwsze nie rozgraniczasz tego co dla rodziny jest dobrem podstawowym i koniecznym dla jej normalnego funkcjonowania. Dach nad głową odpowiedni do wielkości rodziny jest takim dobrem, podczas gdy gra na giełdzie, czy inny hazard nie jest konieczny do życia, raczej jest luksusem.
    Jak kto nie ma potrzeby spekulacji na walutach, to niech na nich nie spekuluje. Np. biorąc kredyt we Franciszkach.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Losie, z twojej wypowiedzi odnoszę wrażenie, że jesteś ostrożnym i raczej nieufnym człowiekiem. (Jeśli czemuś ufasz, to jest to tylko twój umysł, ale i tu zasada "sprawdzam" dwa razy obowiązuje
    :)
    ) . I dobrze. Ale w życiu nie zawsze da się wszystko sprawdzić samemu. Spróbuj pójść do lekarza ( ludzie biorąc kredyty kierowali się opinią specjalistów  w zawodzie) i w przypadku poważnej diagnozy postąpić dokładnie odwrotnie do zaleceń lekarza, bo a nuż ten się pomylił. I jeszcze, czy gdy medyk popełnia błąd w sztuce,  czy poszkodowany musi godzić  się na wszelkie konsekwencje, bo pozbawiony jest możliwości dochodzenia odszkodowania?
  • akurat przed kredytami w obcej walucie obiektywni specjaliści ostrzegali od zawsze. Formułowano to tak "bierz kredyt w walucie, w której zarabiasz". Ludzie brali kredyty we frankach bo rata była niższa. Zawsze była i wciąż jest niższa. Gdyby wzięli kredyt w złotych, zapłaciliby w tym czasie dużo więcej (można zapytać RPP dlaczego).
    Frank i inne waluty dawały tez ludziom szansę na wzięcie wiekszego kredytu i ludzie chętnie z tej szansy korzystali zapożyczając się powyżej swoich możliwości. Biorąc kredyt mieli nadzieję, że jakos to będzie - korzystali z doświadczeń pokoleń  w tym z doświadczeń z tzw kredytami hipotetycznymi udzielanymi na poczatku lat 90-tych - kredyty te były wielokrotnie częściowo umarzane ustawami sejmowymi.
    Panienka w bankowym okienku i dyrektor banku nie są doradcami. Ich interesem jest sprzedać dużo i drogo.
    Ciekawe co by się stało, gdyby wprowadzono możliwość ogłoszenia upadłości, takiego typy jak w wielu krajach świata? W tej chwili ta rodzina z dziećmi to zakładnicy, niewolnicy banku. Gdyby dano im szansę rozpoczęcia od nowa może okazałoby się, że da się renegocjowac warunki kredytu? Co prawda straciliby dotychczasowy dorobek, zaczęli od wynajmowania mieszkania, ale równocześnie pozbyliby się haraczu. Być może wizja pozostania z niespłaconym kredytem zmiękczyłaby bankierskie serca?
  • Wracam do tematu przewalutowania. O ile rozumiem, jest to opcja uderzająca po kieszeni wyłącznie frankowicza, zatem w pełni sprawiedliwa.
    Gugiel podrzucił mi linki do dwóch aktualnych artykułów:
    http://www.finanse.egospodarka.pl/95733,Przewalutowanie-kredytu-warto-przemyslec,1,60,1.html
    http://artykuly.krn.pl/Czy-warto-przewalutowac-kredyt-z-CHF-na-PLN-lub-z-PLN-na-CHF-2_0_308.html
    z których dowiedziałam się, że operacja przewalutowania faktycznie jest cokolwiek bolesna i wykrwawiająca, ale niezagrażająca życiu.
    Natomiast jeżeli prawdę wieszczy Bielewicz (i po prawdzie nie tylko on), to pozostanie przy frankach zakończy się dramatem bez wyjścia.
    Jerzy Bielewicz
    Bez urazy, ale znakomita większość frankowiczów (dumnych posiadaczy mieszkań zastawionych pod kredyty hipoteczne denominowane we frankach szwajcarskich) to lemingi, które lemingami póki co pozostają. Nie przejmują się, że kroczą ku przepaści, z której dna po horyzont rozciąga się ocean długów, zaraz też w nim utoną. A wiedzie przywódca, leming nad lemingi, Donald Niepław Tusk. Bo przecież to właśnie frankowicze, przyzwalając na zniesienie progu ostrożnościowego, ryzykują najwięcej.
    Bo przecież, że złoty osłabi się w stosunku do franka wraz ze wzrostem długu państwowego, jest więcej niż pewne.
    Leming ma oczywiście i nadzieje. Chciałby oto przedłużyć swój marny finansowy żywot o kolejny miesiąc, rok, może dwa lata. Nie dopuszcza myśli, że zaraz oto pójdzie na dno, dusząc się niemiłosiernie.
    http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-jerzego-bielewicza/59616-frankowicze-nabici-na-opcje-kolejne-karty-kredytowe-i-kredyty-na-splacenie-starych-dlugow-juz-nie-wystarczaja
    Chyba że PiS dojdzie do władzy i zastosuje jakiś bardziej lub mniej niesprawiedliwy manewr w skali całego kraju.
    Gdybym to ja miała kredyt, nie wahałabym się i wiała w stronę złotówki. Ciekawe, co zięć na to powie...
  • Mario, nie będę ci zdalnie mówić czy masz ząb wyrywać czy leczyć, tak samo z kredytem. Wszystko zależy od detali.
    Swoją drogą - buty za sto złotych człowiek może wybierać godzinami: wygodne, niewygodne, odcień czy dobry, czy trwałe, do czego będą pasować.
    Kredyt za kilkaset tysięcy bierze się z dnia na dzień.
    A Bielewicz jest szarlatan, nie należy go słuchać.
    The author has edited this post (w 15.08.2013)

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
  • Jak człeń chory to trzeba go leczyć. Lekarz trafną powinien stawiać diagnozę i aplikować skuteczną terapię.
    Jak z frankiem nie wyszło to może ludzie, posiadający odpowiednie narzędzia powinni coś zaradzić , jakąś terapię równoważącą zaproponować.
    Czy macie porównanie jak wyglądają kredyty hipoteczne w krajach Unii oraz USA i Canada?
    Polskie banki wzorem  troski o klienta, z którego żyją, czy raczej banksterka?
  • Już pisałem, że wiem, co można mniej więcej zrobić. Ale to co ja wiem, to dla władz Tenkraju ma wartość najwyżej literacką.
    I owszem są polskie banki nieco banksterskie ale przede wszystkim są mało profesjonalne.

    Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.