10 rannych w Kijowie - wybuch granatu
podczas protestów przed siedzibą Rady Najwyższej Ukrainy.
Protestujący sprzeciwiają się zmianom w konstytucji przewidującym "decentralizację".
Za różnymi tłitami podaję.
Protestujący sprzeciwiają się zmianom w konstytucji przewidującym "decentralizację".
Za różnymi tłitami podaję.
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Majdan nie wyszedł.
I tu moja refleksja. Popatrzmy na Polskę i porównajmy ją z Ukrainą.
Polacy od jawnie sfałszowanych wyborów samorządowych poszli po rozum do głowy. Zorganizowali Ruch Ochrony Wyborów, KaczJar się nie pchał się do bycia głową państwa, młodzi coraz bardziej identyfikują się z Ojczyzną, obciachem już nie jest noszenie patriotycznej odzieży, co zauważają nawet ludzie z PO, można powiedzieć, że "Polska jest na dobrej drodze", choć to dopiero początek, a droga długa, wyboista i pełna niebezpieczeństw, ale jednak jakaś jest.
A teraz spójrzmy na tak podziwianych, przez niektórych Sz. Forumowiczów, Ukraińców. Co im pozostało z "pomarańczowej rewolucji"? Majdan? Gdzie się podział Wiktor Juszczenko? Tam żrą się wszyscy ze wszystkimi. Lokalni watażkowie wynoszą się ponad prezydenta, który i tak ma niewiele do powiedzenia, poza strojeniem się w coraz to nowe mundury.
Jeden z moich znajomych powiedział mi jeszcze w czerwcu: "Zobaczysz, nie dziś i nie jutro, ale nadchodzi czas, że i Europa i USA, a może i Chiny będą za tym, aby Lwów wrócił do Macierzy".
Może jestem niepoprawnym optymistą. Hm, ale to lepsze niż bycie nierealnym pesymistą.
8-}
Brutalna prawda jest taka, ze Ukraina łatwiej utrzymałaby się bez Donbasu. Nie potrzebuje tamtej zsowietyzowanej ludności bez narodowości, sympatyzującej zawsze bardziej z Rosją. Lepiej aby miała Krym, ale może się bez niego obyć. To i tak zupełnie odrębny byt - to nie Ukraina, to nie Rosja, to nie Tatatarstan. Krymowi oczywiscie lepiej byłoby w Ukrainie. Problem w tym, ze Ukraińcy nie są w stanie mentalnie przystać na takie rozwiązanie. Za dużo mieli w przeszłosci upokorzeń, za mało zwycięstw i sukcesów i za swieża jest ich świadomość. Moga więc te terytoria stracić realnie, ale nie mogą tego zrobić formalnie. Każda władza ukraińska która to formalnie potwierdzi musi upaść. Pewnie najlepiej byłoby aby nowy skłócony establishment Poroszenko-Jaceniuk to przyznał i upadł. Pozbycie sie kłopotliwych terytoriow i ludności byłoby faktem i pozbycie się trochhę lepszej od Janukowycza oligarchicznej władzy też. Na takim gruncie łatwiej byłoby im zbudować bardziej jednorodne, uczciwsze i silniejsze, chociaż mniejsze państwo. Z obecna ekipą beda sie męczyć w chaosie i niepewności nie wykorzystując potencjału i szans przez kolejne lata.
Żydobanderowski (jak sam siebie określa) dyktator Kołomyjski?
Naród ukraiński dopiero się tworzy. Pierwszy krok zrobił w tym kierunku prezydent Wiktor Juszczenko, tworząc jedną ogólnopaństwową telewizję z językiem ukraińskim (dialekt prawobrzeżny). A było to chyba w 2007 roku.
Do 2007 roku na Ukrainie była ogólnie dostępna tylko TV Ostankino.
No, ale Wiktora Juszczenki już nie ma. Jest prezydent Saakaszwili w Odessie, a Wiktora Juszczenki nie ma.
Ukraina jest podzielona na pomarańczową i niebieską (nie chce mi się po raz enty wklejać mapy).
Ktoś powie, że i Polska jest podzielona. Tak, owszem, ale na Ukrainie te podziały są znacznie głębsze niż u nas.
Po pierwsze - Charków i Donbas zamieszkałe są przez znaczną mniejszość rosyjską, na niektórych terenach (Ługańsk), tworzących znaczną większość.
Po drugie - duża część Ukraińców, mieszkających na prowincji, uważa, że ZSSR to była ich ojczyzna (dość przypomnieć, że ok. 30% kadry oficerskiej armii radzieckiej to byli Ukraińcy), a Chruszczow i Breżniew chętnie odwoływali się do swojego ukraińskiego pochodzenia.
Po trzecie - budowanie pamięci historycznej Ukraińców jest bardzo trudne. Bo na kogo się mają powoływać? Na buntownika Chmielnickiego? Na Petlurę, który przegrał? Na Banderę? A może na kozatczyznę, która dla cara zdobyła Syberię? No, a może na Kłyma Sawura, głównego zbrodniarza z Wołynia?
Tak, ciężko jest budować pamięć Ukraińcom. Tzw. banderowcy budują swoją tożsamość na omercie o Zbrodni Wołyńskiej. Tzn. oni - banderowcy o niej wiedzą, ale zabraniają mówić, a tych którzy mówią, pozbywają się w realny sposób.
Owszem, Ukraina się utrzyma.... Tylko czy my Polacy musimy myśleć Giedroyciem?
- Tak naród dopiero się tworzy, a ścislej wszedł na kolejny - wyższy etap świadomosci i konsolidacji.Kolejny krok po Juszczence zrobił Putin - obalił w świadomosci Ukraińców mit o braterstwie z Rosjanami i Rosją (bo Rosjanie to nie naród tylko poddani cara, a Rosja to jest własność cara).
- Ukraina jest podzielona, ale z tą rosyjskością Wchodu i Rosjanami to już wątpliwe. Raz to wyżej podana robocza definicja narodu rosyjskiego.Ukraińcy już poddanymi cara nie są i nie chcą być. Dwa to że to raczej sieroty posowieckie przeważały na Wschodzie niż Rosjanie. Używanie języka rosyjskiego jest ważne ale nie konstutuuje przynależności narodowej.Irlandczycy mówią po angielsku. To głupi nbanderowcy utrudniają konsolidację narodową nadymając się jako jedyni "prawdziwi" Ukraińcy.Oni jednak nie mają rządu dusz nawet we Lwowie.
- Z bohaterami i tradycją narodową jest rzeczywiście problem. Krótka ławka i sporo na niej podejrzanych i nieciekawych typów. Są jednak bohaterowie nowego Majdanu i wojny w Donbasie.
Możemy sobie myśleć jak chcemy. Nasz wpływ na kształtowanie się nowego narodu ukraińskiego jest bardzo ograniczony. Musimy jego tworzenie się przyjąć do wiadomości i ułożyć sobie z nim relacje. Na to mamy większy wpływ.
Ad2) Irlandczyków od Anglików odróżniało wyznanie (katolicyzm vs. anglikanizm), a na Ukrainie jest kilka wyznań (prawosławna Cerkiew ukraińska Patriarchatu Kijowskiego, prawosławna Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego, autokefaliczna Cerkiew ukraińska, Kościół grekokatolicki, Kościół rzymskokatolicki). Każde z tych wyznań inaczej podchodzi do kwestii narodowej. Patriarchat Kijowski to taki bardziej „juszczenkowski”, Patriarchat Moskiewski, to wprost jedna z rąk moskiewskich na Ukrainie, autokefalia ukraińska – najbardziej nacjonalistyczni, Kościół grekokatolicki – to też nacjonaliści (niektórzy popi grekokatoliccy błogosławili rezunów idących zabijać Lachów), a rzymscy katolicy utożsamiani są z „polskimi panami” (ten mit jest wciąż żywy, szczególnie u dozbruczan i na Żytomierszczyźnie). To prawda, że Cerkiew Patriarchatu Kijowskiego to najliczniejsze wyznanie, ale liczba tych wyznawców sięga ok. 18-21 mln. ludzi, a to nie stanowi nawet połowy całej populacji Ukrainy.
Ad3) Juszczenko próbował tworzyć mit ukraiński w oparciu o historię Wielkiego Głodu z przełomu lat 20 i 30. XX wieku, ale nacjonaliści krzyczeli, że to poniżające i uwłaczające i wstawiali własną narrację, związaną z OUN, UPA i Kłymem Sawurem. I to chwytało, szczególnie nastolatków. Bo to takie widowiskowe. Te tryzuby, mundury, defilady. Te pieśni antylachowskie i rezuńskie. To takie fajne, prawie jak Waffen-ss w strojach Hugo Bossa.
Reasumując: ludność Ukrainy nie stanowi monolitu. Jest podzielona narodowo i wyznaniowo. Putin gra na wymęczenie wojną Ukraińców oraz rozbudza konflikty wewnętrzne (kto wie czy ten wybuch to nie rosyjska prowokacja). Ponadto na Ukrainie istnieje coś z czym w Polsce mamy do czynienia tylko okazyjnie – ostatnio w związku ze śmiercią Jana Kulczyka, a więc rządy oligarchów i różnych koterii. Poroszenko ma zbyt małą władzę, aby interesy oligarchów ujarzmić, a zresztą on sam wywodzi się z tego środowiska. A więc i tu Putin ma wielkie możliwości rozgrywania swoich interesów, poprzez tworzenie konfliktów pomiędzy oligarchami.
Ad1) Ten mit o braterstwie narodów słowiańskich jest bardzo żywy na wschodniej Ukrainie. A Putin traktowany jest jako dobry batiuszka. Putin jest wrogiem dla dozbruczan, mieszkańców Żytomierszczyzny i Kijowian.
Ad2) Irlandczyków od Anglików odróżniało wyznanie (katolicyzm vs. anglikanizm), a na Ukrainie jest kilka wyznań (prawosławna Cerkiew ukraińska Patriarchatu Kijowskiego, prawosławna Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego, autokefaliczna Cerkiew ukraińska, Kościół grekokatolicki, Kościół rzymskokatolicki). Każde z tych wyznań inaczej podchodzi do kwestii narodowej. Patriarchat Kijowski to taki bardziej „juszczenkowski”, Patriarchat Moskiewski, to wprost jedna z rąk moskiewskich na Ukrainie, autokefalia ukraińska – najbardziej nacjonalistyczni, Kościół grekokatolicki – to też nacjonaliści (niektórzy popi grekokatoliccy błogosławili rezunów idących zabijać Lachów), a rzymscy katolicy utożsamiani są z „polskimi panami” (ten mit jest wciąż żywy, szczególnie u dozbruczan i na Żytomierszczyźnie). To prawda, że Cerkiew Patriarchatu Kijowskiego to najliczniejsze wyznanie, ale liczba tych wyznawców sięga ok. 18-21 mln. ludzi, a to nie stanowi nawet połowy całej populacji Ukrainy.
Ad3) Juszczenko próbował tworzyć mit ukraiński w oparciu o historię Wielkiego Głodu z przełomu lat 20 i 30. XX wieku, ale nacjonaliści krzyczeli, że to poniżające i uwłaczające i wstawiali własną narrację, związaną z OUN, UPA i Kłymem Sawurem. I to chwytało, szczególnie nastolatków. Bo to takie widowiskowe. Te tryzuby, mundury, defilady. Te pieśni antylachowskie i rezuńskie. To takie fajne, prawie jak Waffen-ss w strojach Hugo Bossa.
Reasumując: ludność Ukrainy nie stanowi monolitu. Jest podzielona narodowo i wyznaniowo. Putin gra na wymęczenie wojną Ukraińców oraz rozbudza konflikty wewnętrzne (kto wie czy ten wybuch to nie rosyjska prowokacja). Ponadto na Ukrainie istnieje coś z czym w Polsce mamy do czynienia tylko okazyjnie – ostatnio w związku ze śmiercią Jana Kulczyka, a więc rządy oligarchów i różnych koterii. Poroszenko ma zbyt małą władzę, aby interesy oligarchów ujarzmić, a zresztą on sam wywodzi się z tego środowiska. A więc i tu Putin ma wielkie możliwości rozgrywania swoich interesów, poprzez tworzenie konfliktów pomiędzy oligarchami.
Skracam aby dało sie czytać:
Bywam na Ukrainie często i długo od kilku lat ze względów zawodowych. Głównie na zachodniej, ale też w Kijowie, w rolniczym centrum, na południu w Odessie, a nawet czasem w pobliżu Doniecka (tam już nie byłem od roku).Nie czyni mnie to autorytetem, ale daje wgląd w nastroje i zachowania obywateli Ukrainy z róznych stron i róznej pozycji społecznej. Na tej podstawie komentuję.
Co do punktu 1 tj braterstwa z Rosjanami to sytuacja jest dynamiczna. Przed wojną, za Janukowycza, sentyment do Rosji był wyraźny i podział Ukrainy klasyczny: Zachód prozachodni i ukraińskojęzyczny, Wschód bardziej prorosyjski i rosyjskojęzyczny, Centrum szczególnie Kijów rosyjskojęzyczne, ale bardziej prozachodnie i kosmopolityczne, a Południe z Odessą głównie rosyskojęzyczne ale z wyraźną odrębnością - zdecydowanie nie Noworosja ale też i nie Ukraina,raczej wewnątrzukraińska autonomia kulturalna i biznesowa. Za tym podziałem szedł podział religijny, a ściślej podział na odłamy cerkwii prawosławnej z grekokatolikami i katolikami w zasadzie tylko na Zachodzie. To się zmieniło z wojną bardzo mocno i się nadal zmienia. Główna zmiana to gwałtowne odejście od sympatii prorosyjskich i zanik utożsamiania się z Rosją - w zasadzie pełny w Kijowie ale również bardzo wyraźny na Wschodzie pozostałym w Ukrainie i silny na Południu. Język rosyjski na Zachodzie zanika, a w Centrum ukraiński zaczyna być modny nawet wśród rosyjskojęzycznych. Południe się tym nie przejmuje.Wszystko wskazuje na to że te tendencje będą się pogłębiać. Wschód jest o tyle niewiadomą, że uległ fizycznej destrukcji i podlega ogromnym ruchom migracyjnym. Nie wiadomo jaka część populacji uciekła z terytoriów separatystycznych, ale wydaje się ze od 30 do 50 %. Zostali słabsi, w tym emeryci, oraz bandy z obu stron. Kierunki ucieczki były, jak się zdaje, po połowie do Rosji i wolnej Ukrainy. To nadal ludność o nieokreślonej tożsamosci, mocno zsowietyzowana, ale obecnie bardziej zawiedziona Rosją niż Ukrainą.
Co do punktu 2 wiem mało, ale Lachowi może nie mówią. To co widzę to głównie tarcia między odłamami prawosławia. Nie dziwi chyba że widać ruch od Patriarchatu Moskiewskiego do Patriarchatu Kijowskiego. Odżywa np spór o przynalezność drugiego w Ukrainie sanktuarium i celu pielgrzymek po Ławrze Peczerskiej to jest do Poczajewa na pograniczu Tarnopolszczyzny i Wołynia. Obecnie to sanktuarium należy do Patriarchatu Moskiewskiego. Na marginesie: tenże patriarchat zainwestował tam ogromne pieniądze. Złoto kapie i kopuły świecą na kilometry wokół. Nie wyczuwam tarcia z grekokatolikami czy z rzymskimi katolikami. W mojim otoczeniu mam rdzennych Ukraińców należących do Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Nikt ich nie sekuje, a to pogranicze Wołynia.
Co do punktu 3 to Ukraińcy mają nowy mit narodowy - nowy Majdan. Obserwatora z zewnątrz dziwi że władza tego nie eksponuje i nie wykorzystuje. To błąd który mści się podtrzymywaniem na siłę mitu upowskiego i osłabia konsolidację narodową. To się zapewne da wytłumaczyć oligarchicznym charakterem nowej ekipy. Drugi powód to wola, czy przymus dogadania się z Rosją z daleko idacym uwzględnieniem jej warunków pod naciskiem Niemiec i innych zaangazowanych w ruskie interesy krajów UE jak Francja i Włochy, których poparcia i pieniędzy ta władza potrzebuje do przetrwania. Majdan jest śmiertelnie niebezpieczny dla każdej złodziejskiej władzy i dla zdrajców sprawy narodowej. Realne poparcie dla Prawego Sektora w czasie moich pobytów w ciagu ostatnich miesięcy było znikome. We Lwowie autorytet ma chyba tylko Sobczak. Banderowcy nie mieli szans wygrać nawet tam. Jeśli więc Putin może na coś grać to rzeczywiście na podgrzanie nastrojów i zwiększenie ich szans. Watpię aby rzucanie granatami w ukraińskich gwardzistów im pomogło bez względu na to kto rzucał.Wiele jednak może się zmienić nagle i niespodziewanie. Ukraińcy są niestety nieobliczalni i mają gorące głowy. Potrafią zrobić Majdan przeciw Rosji, własnej oligarchii i międzynarodowej finansjerze, ale potrafią też wszystko pięknie spieprzyćć i tragicznie zaprzepascić.
Majdan na Ukrainie to też instytucja publiczna głęboko zakorzeniona w tradycji. Pisałem o tym kiedyś tutaj.
Na temat Jaceniuka wiele napisałem, zdania nie zmieniłem.
Po prostu uważam tego człowieka za nowe niebezpieczne wcielenie Chmielnickiego.
Co do bohaterów z lotniska w Doniecku. To bohaterowie dla dozbruczan i Kijowian. Ale czy dla ludzi z Charkowa? Chyba raczej nie.
Ten Majdan jest w takim podejśćiu do władzy - starej i nowej, podobny do tradycyjnych kozackich majdanów. Łatwo powołuje i łatwo obala. Nie zwraca uwagi na żadne procedury i uzgodnienia czy nawet umowy. Sam jest emanacją woli ludu i wykonuje tę wolę bezpośrednio i natychmiast. Jest nieobliczalny i podatny na manipulacje, ale też niesterowalny.Prócz tego Majdan jest instytucja ad hoc. Nie ma struktur i ciągłości. Powstaje czy wybucha, gdy wola ludu jest sprzeczna z wolą władzy, czy tej władzy brak i jest silne niezadowolenie. To są wici plemienne. Zbiera się starszyzna, młodzi watazkowie i chętni do boju. Wtedy nikt im się nie oprze.
Na marginesie: gdyby Polska była Ukrainą Kukiz byłby Prezydentem i mielibyśmy rząd tymczasowy.Chyba tak by to wyglądało.
No, ale to nie świadczy dobrze o perspektywach Ukrainy.
Świadczy to jednakże o tym, aby nowy polski rząd, który, mam nadzieję powstanie po wyborach, podniesie wobec Ukrainy kwestię oddania pozostałej we Lwowie części Ossolineum.
Ps. Bardzo dobra analiza. Gratulacje.
Kiedyś znajomy ukrainiec, stwierdził, że ich problemem jest to, iż ukraińskie mity narodowe nie mają pierwiastka państwotwórczego. To osobista wolność do granic anarchii.