Skip to content

Biegły sądowy

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Na szybko z googla : http://www.wroclaw.so.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=104&Itemid=123

Strona Wrocławia ale zakładam, że tak samo jest w skali całego kraju.

" (...) Kandydat na biegłego musi spełniać następujące warunki:
1. posiada obywatelstwo polskie,
2. ukończyła 25 lat życia,
3. posiada praktyczne i teoretyczne wiadomości specjalne w danej gałęzi nauki, techniki, sztuki, rzemiosła, a także innej umiejętności, dla której ma być ustanowiona,
4. daje rękojmię należytego wykonywania obowiązków biegłego,
5. wyrazi zgodę na ustanowienie jej biegłym. (...) "


Może ktoś z prawników lub będący zaznajomiony z problemem jest w stanie odpowiedzieć na któreś z pytań.

" (...) Decyzję o ustanowieniu biegłym sądowym lub o odmowie ustanowienia biegłym podejmuje Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu. (...) "

1. Wie ktoś może jak to się odbywa? Sprawdzana jest wiedza czy bardziej na zasadzie klepnięcia wszystkich jak leci? Ktoś może zostać biegłym z dnia na dzień, a potem zaraz zostać powołanym?

"(...) jednostkami uprawnionymi do wydawania zleceń biegłym sądowym są wyłącznie sądy lub organy prowadzące postępowanie przygotowawcze w sprawach karnych (...)"

2. Czy sąd który powołuje biegłego, jest zobowiązany najpierw wybrać teoretycznie najbardziej doświadczonego w danym zakresie kandydata, czy zwyczajnie wybiera kogo chce (zakładając że wybrana osoba się zgodzi)?

3. Czy biegły może ponieść jakąś odpowiedzialność w przypadku gdyby kolejny powołany biegły (nie wiem czy to możliwe, tak gdybam). Wykazał, że jego ekspertyza czy zwał jak zwał, mijała się z prawdą, była błędna etc... On może powiedzieć, że się pomylił po prostu. W innym przypadku iść w zaparte, że ma w istocie racje.
«13

Komentarz

  • edytowano September 2015
    Rozmawiałem ze znajomym adwokatem. Biegli to najsłabsze ogniwo polskiego sądownictwa jego zdaniem. Sąd wybiera oczywiście najtańszych bo ma mały budżet. Biegli są trochę z łapanki, a trochę z przypadku. Zwykle, bez urazy, emeryci z nieco przykurzoną wiedzą, warsztatem i znajomością realiów. Sa tani więc robią łaskę. Są wolni, często piszą bzdury i nie mają żadnej odpowiedzialności.Sąd nawet jak zmienia biegłego i ma wiele opinii o tej bzdurności i tak musi twórcy bzdur zapłacić.

    To zresztą szerszy problem. Problem usług eksperckich dla instytucji publicznych. Rządzi idiotyczna zasada przetargowa z dominacją kryterium cenowego. Instytucje publiczne będą przegrywały większość dużych sporów arbitrażowych i procesów bo wynajmują najtańszych i najgorszych ekspertów. Czasy gdy ekspert wyrabiał sobie nazwisko i renomę reprezentując instytucje publiczne za półdarmo już chyba minęły. Teraz lepiej poterminowac w kancelarii lub firmie znanej ze spektakularnych zwycięstw nad tymi instytucjami.
  • edytowano September 2015
    Rozmawiałem ze znajomym adwokatem. Biegli to najsłabsze ogniwo polskiego sądownictwa jego zdaniem. Sąd wybiera oczywiście najtańszych bo ma mały budżet. Biegli są trochę z łapanki, a trochę z przypadku. Zwykle, bez urazy, emeryci z nieco przykurzoną wiedzą, warsztatem i znajomością realiów. Sa tani więc robią łaskę. Są wolni, często piszą bzdury i nie mają żadnej odpowiedzialności.Sąd nawet jak zmienia biegłego i ma wiele opinii o tej bzdurności i tak musi twórcy bzdur zapłacić.

    To zresztą szerszy problem. Problem usług eksperckich dla instytucji publicznych. Rządzi idiotyczna zasada przetargowa z dominacją kryterium cenowego. Instytucje publiczne będą przegrywały większość dużych sporów arbitrażowych i procesów bo wynajmują najtańszych i najgorszych ekspertów. Czasy gdy ekspert wyrabiał sobie nazwisko i renomę reprezentując instytucje publiczne za półdarmo już chyba minęły. Teraz lepiej poterminowac w kancelarii lub firmie znanej ze spektakularnych zwycięstw nad tymi instytucjami.
    To chyba adwokat opisał sam siebie, z całym "szacunkiem"...
    "Sąd wybiera oczywiście najtańszych bo ma mały budżet"

    Stawki biegłych nie są wolnorynkowe, tylko regulowane w rozp. MS i mnożone przez pokazaną liczbę godzin. Nie ma biegłych "tańszych" i "droższych", bo wynagrodzenia nie ustala się w drodze umowy tylko w drodze decyzji sądu opartej o oficjalne stawki.
    Mały budżet - za biegłego "sąd" (Skarb Państwa, bo sąd nie ma osobowości prawnej) płaci co najwyżej tymczasowo, w postępowaniu cywilnym wzywa się o zaliczkę od stron, jak nie wpłacą to się biegłego nie powołuje (co do zasady nie będziemy tu wchodzić w ileś tam wyjątków i szczegółów rozbijających dyskusję). Jak koszty biegłego przekraczają zaliczkę to tymczasowo płaci "sąd", ale resztę ściąga od przegranej strony, faktyzcnie ponosi koszty tylko jak nie ma z czego od niej wyegzekwować.
    W postępowaniu karnym tymczasowo płaci państwo, jak oskarżony jest skazany, to też obciąża się go kosztami. Skazani często nic nie mają, bo to menele, więc no owszem tu państwo ostatecznie wykłada "często" (ale nie zawsze i zasada jest odwrotna).

    "Rządzi idiotyczna zasada przetargowa z dominacją kryterium cenowego."

    W zamówieniach publicznych, nie ma żadnej podstawy do stosowania ustawy o zamówieniach do procesu ani cywilnego, ani karnego.

    A w czym specjalizuje się adwokat? W tłumaczeniu klientom, że przegrali przez biegłego? Może i jest dobry w swojej działce.
  • @filistyn

    1. Nie wiem w sumie jak teraz jest, ale tzw. doskonałe pytanie a do kogo? Do kolesi od "pozytywnej szajby" deregulacyjnej, no kiedyś się po prostu sprawdzało czy ktoś ma uprawnienia w jakimś zakresie. Większość biegłych ciągle jest powołanych ze "starymi" uprawnieniami.
    1a. Można powołać biegłego, który w ogóle nie jest na liście, bo są nietypowe sytuacje, nie ma list biegłych dajmy na to specjalistów od ślimaków, a może się okazać, że wiedza o ślimakach jest istotna w jakiejś sprawie. Po prostu powołuje się osobę "ad hoc", to może być każdy Kolega też, jeśli ma wiedzę w jakiejś dziedzinie.
    2. Kogo chce
    3. Biegły nie ma immunitetu.
  • edytowano September 2015
    @ rozum.
    Adwokat akurat wygrał i zwykle wygrywa. Sądy maja kłopot z biegłymi. Może urzędowe stawki nie są interesujące dla dobrych biegłych. Sam widywałem często opinie biegłych wołające o pomstę do nieba. Były to opinie w stosunkowo prostych sparawach finansowych, księgowych czy związanych z prawem handlowym. Sensowną opinię wystawiłby bez większych problemów junior w firmie audytorskiej z 2-letnim stażem.

    Dyktatura profesjonalistów i ich koterii zwanych samorządami ma się dobrze. Nie przeczy temu fatalna sytuacja młodych i nie związanych z koteriami wykonujących te zawody. Koterie służą nie dopuszczaniu nowych do zawodu, a jak to się nie udaje to chociaż do zleceń i do dojenia młodych adeptów na śmieciówkach lub zgoła jako woluntariuszy. Niech Kolega popyta jakie są stosunki w kancelariach adwokackich, notarialnych i radcowskich, podatkowych, biurach architektów itd..
  • Kolega ma niestety bardzo pobieżną wiedzę w temacie. "Może" to trafne słowo. Wiadomo, że coś jest nie-halo z biegłymi to już sobie dośpiewajmy jakąś teorię, wyszło, że bzdurne założenia sprzeczne z faktami, kolejna teoria "może" chwyci, a nie to kolejna itd. Ciekawy sposób "rozumowania".

    Z tymi kancelariami - przecież rynek jest już totalnie otwarty w tych zawodach prawniczych. Skutki? Po prostu nie opłaca się ich wykonywać. O ile "pierwsze otwarcie" (2005, tzw. lex Gosiewski) należy ocenić pozytywnie, to już wyczyny Czumy, Kwiatkowskiego i Gowina to po prostu rozwalanie na maksa tego, co jeszcze zostało. Jaka była różnica? Koncepcją, która stała za lex Gosiewski nie było wcale, wbrew pozorom, założenie, że radcą czy adwokatem może być każdy matoł, a "rynek wyreguluje". Trochę tak opowiadali w mediach, bo oczywiście pewien wzrost liczby radców/adwokatów był zakładany, ale nie w sposób nieograniczony. Różnica była taka, że egzaminy miało przeprowadzać państwo, a nie korporacje - a nie że egzaminy miały być dla debili. To wprowadzili dopiero 3 wymienieni panowie. Test na aplikacje wystarczy 100 pkt na 150, jednokrotny wybór, 3 odpowiedzi. Trudniej zrobić prawo jazdy niż zostać adwokatem, o to chodziło? Więc jak młodych prawników przyjmuje się tysiące na aplikacje, to nic dziwnego, że harują na śmieciówkach, działa zwykłe prawo popytu i podaży. Potem te tysiące zostają adwokatami i co będą robić?

    Że adwokaci "bronią zleceń" to już chyba najbardziej chory zarzut, a jaki przedsiębiorca oddaje rynek za darmo???

    Nb. ja się wpisałem na listę radców prawnych, ale mam lepsze z mojej perspektywy (życiowej i zawodowej) zajęcie. No tak wygląda sytuacja, a Kolega swoje. :)

    Więc wracając do biegłych - biegli są jacy są. Jedni lepsi inni gorsi i pewnie że są lepiej płatne zajęcia. Tylko jakie są alternatywy? Te proponowane i już częściowo przeforsowane w kpk są znacznie gorsze, jak Kolega miewa sprawy sądowe to by jeszcze zatęsknił, ale wszystko przed nami.
  • To prawda, że Gowin z Królikowskim (doręczenia, likwidacja prowincjonalnych sądów, rozwalenie polskiego systemu prawa karnego) narobili szkód wołających o pomstę do nieba.
  • "Może" było retoryczne. Oczywiście że za niskie. Zawsze źle się kończy jak sie administracyjne wlazi w rynek. To moja opinia. Nie da się administracyjnie wyznaczać ce na rynku. Można tylko z mechanizmem wyrównawczym - chce ustawodawca niższą od rynkowej - prosze bardzo musi wskazać z czego doplacić do rynkowe sprzedawcy. Chce wyższą od rynkowej - to samo musi dołacić kupującemu.

    Z dostępem do zawodów Kolega myli dwie rzeczy. To że dostęp ma być swobodny nie oznacza obniżania kryteriów. Na koniec zresztą nawet przy niskich wymogach i nadpodaży je spelniających rynek odrzuci najsłabszych. Koszt będzie wysoki tak po stronie świadczących usługę - obniżka cen jak i klientów - obniżka jakości i ich straty. Po pewnym czasie podaż spadnie, jakośc wzrośnie i ceny też zapewne nieco. To jednak bolesne może dla całej generacji prawników i ich klientów. Dlatego wskazany jest w zawodach specjalistycznych pewien filtr w postaci narzuconych kryteriów jakości - selekcji.To jednak nie oznacza akceptacji dopuszczania na zasadach widzimisię przez radę starszych lub wymogu kilkuletniej aplikacji u jednego ze starszych, na którą dostają się tylko jego dzieci i znajomi.System cechowy słabo pasuje do wolnego rynku i kapitalizmu. Tak więc rzeczywiście : ja swoje. Pewnie z zazdrości bo nigdy nie mialem zawodu certyfikowanego mimo ze mam doktorat i niezły ze mnie spec. Zawsze musialem na rynku zdobywać chleb, a łatwo nie bylo bo konkurowałem nie tylko z innymi specami, ale też z kolesiami z układami rodzinnymi, towarzyskimi, politycznymi, korupcyjnymi, esbeckimi, wsiowymi i nowosłużbowymi. Zazdroszczę zwyczajnie "wolnymzawodom".
  • edytowano September 2015
    Z czego ma Kolega ten doktorat? Z marksizmu? Bo gada dokładnie jak marksista, tylko wektor w inną stronę, ale wszystko inne to samo, ideolo słuszne i jedziemy, pieprzyć fakty!

    Weźmy pierwsze zdanie z brzegu:
    "To że dostęp ma być swobodny nie oznacza obniżania kryteriów."

    Ale OBNIŻONO te kryteria, dociera? Nie ideolo co sobie doktorek, dziennikarz czy jakiś komentator wydumał w główce, ale fakty, fakty, fakty! W 2009 r. Czuma obniża na maksa kryteria przyjęć i robi test dla idiotów, dostaje się 90% chętnych, więcej niż na maturze.

    Albo dalej:
    "To jednak nie oznacza akceptacji dopuszczania na zasadach widzimisię przez radę starszych lub wymogu kilkuletniej aplikacji u jednego ze starszych, na którą dostają się tylko jego dzieci i znajomi.System cechowy słabo pasuje do wolnego rynku i kapitalizmu. Tak więc rzeczywiście : ja swoje."

    Wskazałem, kiedy to przejęło państwo, napisałem, ale dalej swoje. 2005. To nie był nr druku sejmowego, ale data roczna. Od 10 lat egzaminy na aplikację robi państwo, a nie żadna rada starszych, przypuszczam, że obecnie już większość adwokatów / radców to są osoby kształcące się po tych zmianach, przyjęte na aplikacje przez państwo, bo taka jest skala tego przyrostu. A ten o cechach i przyjmowaniu znajomych na aplikacje, odjazd.

    Wie Kolega czemu w Polsce jest taki syf? Bo ludzie organizują życie publiczne i gospodarcze tak jak Kolega prowadzi dyskusje.
  • Zawsze źle się kończy jak sie administracyjne wlazi w rynek.

    vs.

    Rządzi idiotyczna zasada przetargowa z dominacją kryterium cenowego.

    Przetarg to chyba rynkowo, nie? :D
  • edytowano September 2015
    Strasznie się Kolega piekli. Najwyraźniej chodzi o zagrożone interesy i urazone ambicje. Może się Kolega zdecyduje czy ja jestem, zdaniem Kolegi, marksistą czy nie. No bo dziwny ze mnie marksista skoro bronię wolnego rynku.

    Dobra niech będzie, że egzaminy organizuje państwo, samorządy prawnicze na nic nie mają wpływu i kryteria doboru do zawodu są obniżone lub ich nie ma. Nawet gdyby tak było to opisałem mechanizm rynkowej selekcji który to wyreguluje. Nie podoba się Koledze jak on działa ? Cóż trudno. Proponowałem korektę administracyjną i Kolega też, ale jednocześnie Kolega wyrzuca mi marksistowskie podejście. To który z nas je w końcu reprezentuje? Ja w mechaniźmie rynkowym funkcjonuję od zawsze i jakoś sobie radzę. Każdy może wykonywać mój zawód, nawet analfabeta, a doktorat mam z ekonomii. Jakoś z tymi anlafabetami i znajomkami z ukladami, o których wspomniałem wyżej, sobie radzę bez układów własnych. Muszę być sporo lepszy od tych z układami i od analfabetów albo mieć niewiarygodne szczęście i dlatego jakoś zarabiam na chleb, nawet ze smalcem.

    Biedne i pokrzywdzone, w swoim mniemaniu, środowiska zawodów certyfikowanych mają, wedle mojej obserwacji,nieprzeparty pociąg do rankingów, rekomendacji, szeptanych opinii lub zwykłych plot oraz celebry i podchodzenia w ukłonach do autorytetów. Wśród prostych finansistów czy inżynierów z produkcji (nie tych co są biegłymi i ekspertami od optymalizacji procesów) jest to znacznie mniej rozpowszechnione. Może dlatego, że efekty pracy są bardziej wymierne i łatwiejsze do oceny. Trudno tak bywa. Artyści i humaniści mają jeszcze gorzej bo tam subiektywizm ocen jest normą.

    Tyle w temacie.
  • edytowano September 2015
    A jak to jest w praktyce z wyłanianiem "stałych" biegłych?
    Zgłaszają się sami czy ktoś ich wskazuje?
    Bo w pierwszym przypadku niski poziom ekspertyz jest łatwo wytłumaczalny: Urzędowe stawiki nie powalają, wiec najlepszym fachowcom po prostu nie opłaca się zgłaszać i tracić czasu. Zwłaszcza we wspomnianej przez kolegę Rafała branży finansowej..
  • edytowano September 2015
    Jeżeli sąd będzie chciał, to zmusi biegłego (instytucję) do wydania opinii. W praktyce sędziowie chcą mieć dobre opinie i mają "swoich" biegłych - w sensie sprawdzonych, rzetelnych itd. itp. Wiąże się to potem z dłuższym oczekiwaniem na opinię, ale to już po prostu realia.
    Jakiś przypadkowy biegły najczęściej zdarza się w sprawie, której przedmiot (dziedzina, która wiąże się ze sprawą) stanowi novum dla sędziego i nie ma on orientacji w biegłych a strony (najczęsciej przeciez dobrze znające problematykę, której sprawa dotyczy) nie wykażą należytego zainteresowania osobą biegłego.
  • A jak to jest w praktyce z wyłanianiem "stałych" biegłych?
    Zgłaszają się sami czy ktoś ich wskazuje?
    Bo w pierwszym przypadku niski poziom ekspertyz jest łatwo wytłumaczalny: Urzędowe stawiki nie powalają, wiec najlepszym fachowcom po prostu nie opłaca się zgłaszać i tracić czasu. Zwłaszcza we wspomnianej przez kolegę Rafała branży finansowej..
    A Koledzy wiedzą w ogóle ile wynosi taka stawka? Tak bez sprawdzania może któryś zgadnie, żeby było wiadomo, o czym tu rozmawiamy - o tym jak jest, czy wkładamy tępe ideolo jak wykładowca WUMLu.
  • Strasznie się Kolega piekli. Najwyraźniej chodzi o zagrożone interesy i urazone ambicje. Może się Kolega zdecyduje czy ja jestem, zdaniem Kolegi, marksistą czy nie. No bo dziwny ze mnie marksista skoro bronię wolnego rynku.

    Dobra niech będzie, że egzaminy organizuje państwo, samorządy prawnicze na nic nie mają wpływu i kryteria doboru do zawodu są obniżone lub ich nie ma. Nawet gdyby tak było to opisałem mechanizm rynkowej selekcji który to wyreguluje. Nie podoba się Koledze jak on działa ? Cóż trudno. Proponowałem korektę administracyjną i Kolega też, ale jednocześnie Kolega wyrzuca mi marksistowskie podejście. To który z nas je w końcu reprezentuje? Ja w mechaniźmie rynkowym funkcjonuję od zawsze i jakoś sobie radzę. Każdy może wykonywać mój zawód, nawet analfabeta, a doktorat mam z ekonomii. Jakoś z tymi anlafabetami i znajomkami z ukladami, o których wspomniałem wyżej, sobie radzę bez układów własnych. Muszę być sporo lepszy od tych z układami i od analfabetów albo mieć niewiarygodne szczęście i dlatego jakoś zarabiam na chleb, nawet ze smalcem.

    Biedne i pokrzywdzone, w swoim mniemaniu, środowiska zawodów certyfikowanych mają, wedle mojej obserwacji,nieprzeparty pociąg do rankingów, rekomendacji, szeptanych opinii lub zwykłych plot oraz celebry i podchodzenia w ukłonach do autorytetów. Wśród prostych finansistów czy inżynierów z produkcji (nie tych co są biegłymi i ekspertami od optymalizacji procesów) jest to znacznie mniej rozpowszechnione. Może dlatego, że efekty pracy są bardziej wymierne i łatwiejsze do oceny. Trudno tak bywa. Artyści i humaniści mają jeszcze gorzej bo tam subiektywizm ocen jest normą.

    Tyle w temacie.
    Czy taki poziom adpersonamów będzie tu tolerowany, czy przechodzimy na tryb obsikiwania nogawek przez pieski?
  • Jeżeli sąd będzie chciał, to zmusi biegłego (instytucję) do wydania opinii. W praktyce sędziowie chcą mieć dobre opinie i mają "swoich" biegłych - w sensie sprawdzonych, rzetelnych itd. itp. Wiąże się to potem z dłuższym oczekiwaniem na opinię, ale to już po prostu realia.
    Jakiś przypadkowy biegły najczęściej zdarza się w sprawie, której przedmiot (dziedzina, która wiąże się ze sprawą) stanowi novum dla sędziego i nie ma on orientacji w biegłych a strony (najczęsciej przeciez dobrze znające problematykę, której sprawa dotyczy) nie wykażą należytego zainteresowania osobą biegłego.
    A jest też pytanie co to znaczy "dobra" opinia? Weźmy najczęstszą wycena nieruchomości. W zależności od sytuacji procesowej jednej stornie zależy na jak najdroższej, a drugiej na jak najtańszej nieruchomości.
    Kryteria oceny pracy biegłego są raczej miękkie, staranność, większy materiał porównawczy itp.
  • Dobra opinia to rzecz jasna taka, oparcie wyroku na której nie narazi sądu na skuteczny zarzut apelacyjny ;)
  • O, operaty szacunkowe to tomat na niejeden wątek po pińcet wpisów.
  • edytowano September 2015
    Strasznie się Kolega piekli. Najwyraźniej chodzi o zagrożone interesy i urazone ambicje. Może się Kolega zdecyduje czy ja jestem, zdaniem Kolegi, marksistą czy nie. No bo dziwny ze mnie marksista skoro bronię wolnego rynku.

    Dobra niech będzie, że egzaminy organizuje państwo, samorządy prawnicze na nic nie mają wpływu i kryteria doboru do zawodu są obniżone lub ich nie ma. Nawet gdyby tak było to opisałem mechanizm rynkowej selekcji który to wyreguluje. Nie podoba się Koledze jak on działa ? Cóż trudno. Proponowałem korektę administracyjną i Kolega też, ale jednocześnie Kolega wyrzuca mi marksistowskie podejście. To który z nas je w końcu reprezentuje? Ja w mechaniźmie rynkowym funkcjonuję od zawsze i jakoś sobie radzę. Każdy może wykonywać mój zawód, nawet analfabeta, a doktorat mam z ekonomii. Jakoś z tymi anlafabetami i znajomkami z ukladami, o których wspomniałem wyżej, sobie radzę bez układów własnych. Muszę być sporo lepszy od tych z układami i od analfabetów albo mieć niewiarygodne szczęście i dlatego jakoś zarabiam na chleb, nawet ze smalcem.

    Biedne i pokrzywdzone, w swoim mniemaniu, środowiska zawodów certyfikowanych mają, wedle mojej obserwacji,nieprzeparty pociąg do rankingów, rekomendacji, szeptanych opinii lub zwykłych plot oraz celebry i podchodzenia w ukłonach do autorytetów. Wśród prostych finansistów czy inżynierów z produkcji (nie tych co są biegłymi i ekspertami od optymalizacji procesów) jest to znacznie mniej rozpowszechnione. Może dlatego, że efekty pracy są bardziej wymierne i łatwiejsze do oceny. Trudno tak bywa. Artyści i humaniści mają jeszcze gorzej bo tam subiektywizm ocen jest normą.

    Tyle w temacie.
    Czy taki poziom adpersonamów będzie tu tolerowany, czy przechodzimy na tryb obsikiwania nogawek przez pieski?
    Najprościej się obrazić i zmienić temat. Przepraszam za pierwsze zdania. Emocje mnie poniosły. Przyjmie Kolega przeprosiny i przejdzie do tematu?

  • edytowano September 2015
    Zawsze źle się kończy jak sie administracyjne wlazi w rynek.

    vs.

    Rządzi idiotyczna zasada przetargowa z dominacją kryterium cenowego.

    Przetarg to chyba rynkowo, nie? :D
    Ciekawe pytanie. Niezupelnie rynkowo, bo powinna rządzić "niewidzalna reka rynku". Przetarg oznacza że ta ręka jakaś słaba jest i chroma.
  • O, operaty szacunkowe to tomat na niejeden wątek po pińcet wpisów.
    No właśnie. Wykonują te operaty, a jakże, certyfikowani eksperci. Piszą prawie zawsze kompletne bzdury, wedle szczegółowej i kompletnie bezuzytecznej metodologii, ale interes sie kręci bo uczestniczą w nim tabuny innych ceryfikowanych ekspertów - speców od procedur i ryzyka kredytowego, windykatorów, komorników, certyfikowanych pośredników nieruchomościowych, róznej specjalizacji prawników, różnych zawodów ubezpieczycieli itd. Kompletne marnotrawstwo, bicie piany i szkody dla biznesu za grube miliony.
  • Dobrze, mogę przejść do tematu.

    Na początek tylko pozornie niezwiązane z tematem pytanie - czy armia powinna być oparta na zasadach wolnorynkowych?
  • Dobra opinia to rzecz jasna taka, oparcie wyroku na której nie narazi sądu na skuteczny zarzut apelacyjny ;)
    Czyli to by się ktoś musiał pomylić ewidentnie. Źle coś dodać, sporządzić wycenę na inną datę niż w zleceniu albo przyjąć założenie, że była rolna jak była budowlana. Generalnie wystarczy, że nie jest debilem, no to takie średnie kryterium.
    Wyżej była mowa o tym, że "najlepsi" nie chcą być biegłymi - najlepsi czyli jacy? Czym się będzie różnić "najlepsza" opinia biegłego od "zwykłej"? Jakie mamy kryteria?

    No i też kolejne pytanie, na które nikt nie odpowiedział albo nie chciał zgadywać - ile wynosi obecnie ta "bardzo niska" stawka dla biegłego?
  • Dobrze, mogę przejść do tematu.

    Na początek tylko pozornie niezwiązane z tematem pytanie - czy armia powinna być oparta na zasadach wolnorynkowych?
    Wietrzę podstęp ale odpowiem. Otóż może. Wielokrotnie w przeszłosci tak bywało. Wojny prowadzono z istotnym wykorzystaniem zawodowych najemników. Czy więc armia wyłącznie na zasadach wolnorynkowych? Nie jesli rynek ograniczymy do ekonomiki, to wtedy słabo wychodziło i wychodzi. Potrzebne jeszcze było i jest uczciwe, zdeterminowane dowództwo i przynajmniej zasadnicza część zołnierzy gotowych umrzeć za cele o które armia walczy bez względu na zapłatę. Czyli, że nie wolnorynkowo ? Otóż nie bo wolny rynek to nie tylko ekonomia i pieniądze. Jest jeszcze wolny rynek idei. Na tym rynku zdarzało się że Ojczyzna była wyceniana wyżej niż Zysk. To się słabo poddaje uproszczonym analizom, szczególnie profesjonalnym i wąskospecjalistycznym. Dlatego nie da się tego udwodnić, przyjamniej wedle moje wiedzy jak dotąd nie udało się, modelem matematycznym ani wywodem prawniczym prowadzonym z żelazną logiką.
  • Czyli możemy wynająć rekruta. Ok. Czyli dobór do armii może być oparty o przetarg - choć w drugą stronę niż przy zamówieniach publicznych. Wystawiającym jest rekrut, a armie oferują cenę, kto da najwięcej wygrywa przetarg i bierze rekruta. Wyżej Kolega stwierdził, że przetarg jednak nie jest taki rynkowy, czyjaś ręka (ale czyja?) miała być chroma, więc się trochę gubię.

    Ale do rzeczy - rekrutacja to tylko część działania armii, czy w innych zakresach armie też działają rynkowo czy jakoś inaczej?
  • edytowano September 2015
    Tera ja się gubię. Nie rozumiem pytania.

    Co do pierwszego akapitu to Kolega mnie nie zrozumiał. Starałem się jasno, ale widać nie wyszło. Otóż przetarg , nazwijmy to, finnasowy jest ok w przypadku najemników. I tak to działa. Sami najemnicy to jednak za mało i przydaje się armia poborowych, najlepiej ochotników gdzie przetarg ma charakter wielokryterialny i zasadniczo niepieniężny. Liczą się dwa kryteria: motywacja i sprawność wojskowa. Łopatologicznie : wygrywa w nim ochotnik żarliwy patriota gotów na śmierć, a posród takich największy zabijaka. To jest więc wolny rynek idealistów segment walki na śmierć i życie.Tak jest Kolego. A czemu taka komplikacja? A temu, że część najemników za wysoko ceni Zysk i czasem własne życie niż Ojczyznę, szczególnie nie swoją. No i ktoś musi ich pociągnąć, pójść na najtrudniejsze odcinki, pilnować i w razie czego strzelić w łeb lub plecy jak chcą zdradzić.Bo z najemnikami jest niestety tak, że niektórzy nie przestrzegają zasady, ze umowy obowiązują i trzeba ich dotrzymywać. Podejrzewam, że Koledze trudno się z tym pogodzić, ale tacy się zdarzają i nie chcą się podporządkować procedurze sądowej egzekucji swoich zobowiązań.Armia patriotycznych ochotników pelni wówczas funkcję natychmiastowej egzekucji wprost z umowy. Bo umowa armii z najemnikiem ma niepisaną klauzlę poddania się natychmiastowej egzekucji. W przypadku takiej umowy należy to rozumieć dosłownie.Rozsądny wódz naczelny zapewnia zaś zawczasu skuteczną i sprawną egzekucję.Dlatego armia w pelni zawodowa to niebezpieczna konstrukcja.
  • edytowano September 2015
    Ależ pytanie jest bardzo wprost - czy armia (poza ewentualnie procesem rekrutacji) działa wolnorynkowo czy w jakiś inny sposób?

    Więc jeszcze raz: Kolega się przyczepił tej rekrutacji, co ja przyznałem, armia w tym zakresie MOŻE (choć nie musi) tak działać, więc Kolegi tutaj rozważania są jakby zbędne i poza tematem.
    A pytanie jeszcze raz powtórzę - czy armia (poza ewentualnie procesem rekrutacji) działa wolnorynkowo czy w jakiś inny sposób?
    tak / nie / nie wiem
  • edytowano September 2015
    Dobra opinia to rzecz jasna taka, oparcie wyroku na której nie narazi sądu na skuteczny zarzut apelacyjny ;)
    Czyli to by się ktoś musiał pomylić ewidentnie. Źle coś dodać, sporządzić wycenę na inną datę niż w zleceniu albo przyjąć założenie, że była rolna jak była budowlana. Generalnie wystarczy, że nie jest debilem, no to takie średnie kryterium.
    Wyżej była mowa o tym, że "najlepsi" nie chcą być biegłymi - najlepsi czyli jacy? Czym się będzie różnić "najlepsza" opinia biegłego od "zwykłej"? Jakie mamy kryteria?

    No i też kolejne pytanie, na które nikt nie odpowiedział albo nie chciał zgadywać - ile wynosi obecnie ta "bardzo niska" stawka dla biegłego?
    Częściowo czuję się wywołany do odpowiedzi.
    Nie wiem czy to jest w ogolnopolskie ale w Katowicach 2 lata temu, biegly z tytułem dra dostawał ok 50zl/h, co chyba pasuje do użytego przeze mnie określenia "nie powala". Bo w niektórych branżach (np. medyczno-farmaceutycznej, czy IT) dobrzy specjalisci bez większych problemów "wyciągają" kilkakrotnie więcej.
    Z kolei opinię, że ekspertyzy bywają pisane przez osoby bez przygotowania uzasadniają znane mi przykłady spraw zwiazanych z ochroną zwierząt. W większości takich przypadków opinie bieglych na temat szkodliwosci czy dystresu zwierząt wydają "zoopsycholodzy". Nazwa brzmi fajnie, tyle że są to często osoby bez wiedzy weterynaryjnej czy nawet biologicznej - bo do zostania zoopsychologiem wystarczy zrobic kurs (dostepne także on line!). Efekty? Ano np. zarzut, że leczony przez pracownika Parku Narodowego krogulec nie miał w wolierze miski z wodą - podczas gdy ptaki szponiaste nie piją. O "łykanych" przez sąd kwiatkach w rodzaju "naturalnego srodowiska świnii domowej" czy "oczywistego obniżenia żywotności populacyjnej" już nie wspominam.
  • Ależ pytanie jest bardzo wprost - czy armia (poza ewentualnie procesem rekrutacji) działa wolnorynkowo czy w jakiś inny sposób?

    Więc jeszcze raz: Kolega się przyczepił tej rekrutacji, co ja przyznałem, armia w tym zakresie MOŻE (choć nie musi) tak działać, więc Kolegi tutaj rozważania są jakby zbędne i poza tematem.
    A pytanie jeszcze raz powtórzę - czy armia (poza ewentualnie procesem rekrutacji) działa wolnorynkowo czy w jakiś inny sposób?
    tak / nie / nie wiem
    Dzięki za zamknięcie pytania.Odpowiedź - nie wiem, znaczy zastanowię się bo mnie ten problem dotąd nie za bardzo zajmował.

    Ale że to internetrtowe forum to walnę od razu respons, tak z zastrzeżeniem, że wstępny i mogę się mylić. Otóz raz jeszcze powtórzę, że wolnego rynku nie należy zawężać jedynie do ekonomii i kategorii bezpośrednio mierzalnych, w szczególności w piniądzu.Jeśli spojrzeć na to szerzej to wolny rynek jest king wszędy. I wtenczas armia działa wolnorynkowo. I lud to czuje no bo czemu by okreslał walkę bez ścisłych zasad w której wygrywa najsilniejszy, najsprytniejszy i najbardziej bezwzględny wolną amerykanką.Wojna jest więc najwyższym stadium wolnego rynku na którym walczą armie. Toż już klasyk rzekł był że wojna jest skoncentrowanym wyrazem ekonomiki czy cóś w ten deseń. No armia działa wolnorynkowo: zbiera zasoby i wali we wroga coby go zniszczyć lub zmusić do poddania się.
  • PS: Ten wątas jest o biegłych sądowych, a zagubił sie w dygresjach nie bez mojej winy. Proponuję więc ważne wątki oboczne stąd migrować i załozyć inne jeśli kogo interesują. Ja widzę dwa: wolny rynek i odwieczny wątek o JarKaczu i machiawelskiej lub też romantycznej wizji polityki.

    Co do meritum to streszczę moje stanowisko w sprawie biegłych:

    Podtrzymujem że biegli to jest słaby punkt poskiego wymiaru sprawiedliwośc - jeden z kilku. Mam na poparcie kilka opinii prawników do których mam zaufanie i własne doświadczenia. Statystyk i badań nie prowadziłem i nie bendem.

    Moją nieufność do profesjonalistów, opinię o nadmiernem przywiązywaniu wagi do wąskiej wiedzy specjalistycznej oraz o niebezpiecznym dyktacie profesjonalistów i pogardzie dla zdrowego rozsądku, intuicji i przyzwoitości ponownie wyrażam.Ekspertów, w tym biegłych jest za dużo, sa zbyt wpływowi, za często pyta się ich o zdanie. Znaczna i rosnąca część dochodu narodowego jest redystrybuowana do ekspertów bez korzyści społecznej, a nawet ze szkodą społeczną. Mówiem to wam ja - dochtór ekonomii i ekspert.

    Dotychczasowe wielkie zdobycze materialne profesjonalistów, w tem biegłych ekspertów, są na obecnem etapie rozwoju zabezpieczane brutalnie prawem i przymusem państwowym. Jedną z form tego zabezpieczania jest certyfilacja zawodów oraz mnożenie przymusów korzystania z ich usług, w tym w obszarach drzewniej nie regulowanych prawem, a jeno obyczajem i pozostawionych do swobodnej decyzji ludności nieprofesjonalnej.

    Opierając się na powyższem uważam, że im więcej wolnego rynku w obszarze ekspertów i biegłych tym lepiej. Swój rozum każden ma i powinien sobie eksperta brać lub nie i spośród dostepnych wybierać swobodnie. Jak ekspertów za dużo albo ludzie nie majom do nich zaufania to tanie bendom ich usługi, splajtujom i zmienią zajęcie na bardziej odpowiednie.

    Świat jednak jest ciut skomplikowany i to narasta, znaczy entropia, i dopuszczam że można ludziom pomóc w wyborze. To jednak musi być pomoc umiarkowana i rozsądna, a majonca na celu zbliżenie warunków do konkurencji doskonałej (przypominam : równy i nieskrępowany dostęp do rynku kupców i sprzedawców oraz pełna informacja rynkowa dla wszystkich). I telko temu powinny służyć egzaminy, certfikaty, rankingi i temu podobne, a nie ochronie interesów wąskich grup uczestników rynku.
  • Dobra opinia to rzecz jasna taka, oparcie wyroku na której nie narazi sądu na skuteczny zarzut apelacyjny ;)

    Czyli to by się ktoś musiał pomylić ewidentnie. Źle coś dodać, sporządzić wycenę na inną datę niż w zleceniu albo przyjąć założenie, że była rolna jak była budowlana. Generalnie wystarczy, że nie jest debilem, no to takie średnie kryterium.

    Wyżej była mowa o tym, że "najlepsi" nie chcą być biegłymi - najlepsi czyli jacy? Czym się będzie różnić "najlepsza" opinia biegłego od "zwykłej"? Jakie mamy kryteria?

    No i też kolejne pytanie, na które nikt nie odpowiedział albo nie chciał zgadywać - ile wynosi obecnie ta "bardzo niska" stawka dla biegłego?
    Częściowo czuję się wywołany do odpowiedzi.
    Nie wiem czy to jest w ogolnopolskie ale w Katowicach 2 lata temu, biegly z tytułem dra dostawał ok 50zl/h, co chyba pasuje do użytego przeze mnie określenia "nie powala". Bo w niektórych branżach (np. medyczno-farmaceutycznej, czy IT) dobrzy specjalisci bez większych problemów "wyciągają" kilkakrotnie więcej.
    Z kolei opinię, że ekspertyzy bywają pisane przez osoby bez przygotowania uzasadniają znane mi przykłady spraw zwiazanych z ochroną zwierząt. W większości takich przypadków opinie bieglych na temat szkodliwosci czy dystresu zwierząt wydają "zoopsycholodzy". Nazwa brzmi fajnie, tyle że są to często osoby bez wiedzy weterynaryjnej czy nawet biologicznej - bo do zostania zoopsychologiem wystarczy zrobic kurs (dostepne także on line!). Efekty? Ano np. zarzut, że leczony przez pracownika Parku Narodowego krogulec nie miał w wolierze miski z wodą - podczas gdy ptaki szponiaste nie piją. O "łykanych" przez sąd kwiatkach w rodzaju "naturalnego srodowiska świnii domowej" czy "oczywistego obniżenia żywotności populacyjnej" już nie wspominam.
    50 zł przy średniej miesięcznej normie godzinowej 168 daje 8400 zł brutto (tzn. odjąć PIT, NFZ, ZUS - w zależności jak się ktoś rozlicza z innych źródeł, jak jest płatnikiem VAT to się dolicza VAT do stawki), może i "nie powala", ale jest znacznie wyższa niż średnia krajowa i na ile się orientuję większa niż pensja adiunkta dla osoby z takim tytułem na państwowej uczelni. Faktycznie ta stawka dla biegłego-doktora to trochę mniej, ale nieznacznie, więc to nie są takie złe pieniądze.
    Co do wymienionych branż na ile wiem osoby pracujące dla państwa z tych branż - poza ww. pracą naukową - (lekarz w publicznej służbie zdrowia, informatyk w urzędzie) też nie zarobią "kilkakrotnie" razy więcej czyli ponad 20 - 30 tys. miesięcznie.
    Więc generalnie na rynku jest większa rozpiętość płac i trudno żeby państwo przy zatrudnianiu kogoś w tej czy innej formie oferowało najwyższą możliwą stawkę. Szef państwa też zarabia mniej niż szef firmy, no ale znacznie lepiej niż przeciętny obywatel.

    Co do konkretnej sprawy, to jak już zauważył Extraneus to są jakieś niszowe dziedziny. Żeby skontrolować biegłego trzeba minimum własnej wiedzy. Sędzia czy adwokat zajmujący się sprawami cywilnymi ma zazwyczaj wystarczającą orientację w cenach nieruchomości, samochodów itp. najczęściej wycenianych przez biegłych rzeczy. Poza tym zawsze jest opcja kontroli rachunkowej. A kwestia "dystresu zwierząt" dla przeciętnego normalnego człowieka to w ogóle wali ściemą na kilometr z założenia, więc proszę się nie dziwić, że i konkretne opinie się tak kończą.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.