Skip to content

Kluzik-Rostkowska "jest gotowa zginąć" w obronie gimnazjów

edytowano March 2015 w Forum ogólne
"Pomysł likwidacji gimnazjów jest tak absurdalny, że jestem gotowa zginąć za to, żeby gimnazjów bronić. Skupmy się na tym, żeby gimnazja miały dobre wsparcie pedagogiczne i psychologiczne - powiedziała szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska." (http://www.tvn24.pl)

To już jakiś odlot. Mamy pierwszą "męczennicę" Platformy pod "strasznymi rządami" PiS, gotową cierpieć (ciekawe w jaki sposób, skoro nikt na nią nie nastaje?) w obronie szkodliwej w ogólnym rozrachunku dla polskiej młodzieży reformy. Oczywiście fakt, że jakieś 2/3 społeczeństwa popiera likwidację gimnazjów nie ma dla tej pani żadnego znaczenia.
«13

Komentarz

  • Obawiam się, że znajdzie się wielu takich, dla których obrona gimnazjów będzie kwestią Niepodległości i Praw Człenia
  • Eden napisal(a):
    Obawiam się, że znajdzie się wielu takich, dla których obrona gimnazjów będzie kwestią Niepodległości i Praw Człenia
    Tzn. po przykładzie mojej Córci uważam, że jednak jej gimnazjum wyszło na dobre.

  • Tzn. Kulego jest jeszcze czas, żeby PiS przemyślał kwestię likwidacji gimnazjów. Żeby tak nie skończyło się, że zostanie wylane dziecko z kąpielą po raz kolejny
  • Jakby co to ja jestem gotowy zabić, w obronie dzieci oczywiście ;)
  • Jak były wprowadzane gimnazja, przygotowania trochę trwały. Pani Witek chce to zrobić już. Co chce w ten sposób udowodnić? Dziwię się, bo kobieta nie jest laikiem w sprawach szkoły.
  • Nie wiem Cyrylico. Jedno jest pewno, rewolucje w oświacie zawsze przynoszą więcej szkód niż korzyści. To zbyt delikatna i wrażliwa materia jest.
    Ps. A wrogowie PiS podbijają bębenek kwestią gimnazjów, że aż huczy dookoła
  • Jakie sa rzeczowe argumenty za gimnazjami?
  • Wrogowie podbijają bebenek, a PiS wychodzi im naprzeciw. Rozumiem, ze to są sprowokowane działania, bo nigdy nie było mowy, że najważniejsza jest likwidacja gimnazjów. Ale tak wyszlo. Może nie mają pomysłów np. w sprawie służby zdrowia.
  • O, jest wątek o gimnazjach. Oświećcie mnie proszę szanowni forumkowi nauczyciele: w jaki sposób likwidacja gimbazy przełoży się na istotną redukcję etatów w szkolnictwie? Przecież ta sama liczba uczniów pozostanie w systemie edukacji.
  • rdr napisal(a):
    Jakie sa rzeczowe argumenty za gimnazjami?
    Choćby oddzielenie dzieci 7-10 letnich od 14-15 letnich podrostków.

  • ombretta napisal(a):
    O, jest wątek o gimnazjach. Oświećcie mnie proszę szanowni forumkowi nauczyciele: w jaki sposób likwidacja gimbazy przełoży się na istotną redukcję etatów w szkolnictwie? Przecież ta sama liczba uczniów pozostanie w systemie edukacji.
    Ogólnie to może tak wygląda. Jak dzieci wrócą do podstawówek, dyrektorzy przede wszystkim dadzą godziny swoim nauczycielom, bo różnie z tymi godzinami jest. Język polski uzupoełnia się świetlicą, to teraz będzie sam polski.
  • ROTFL dnia, zdecydowanie, choć mamy dopiero 11:00. No chyba że pan Ch...ołdys znowu napisze coś zabawnego na Twitterze.
  • Zaczęło się. Ze wszystkich stron atakują rząd PiS. I nikogo nie interesuje, że tego rządu jeszcze nie ma.
  • edytowano October 2015
    Na wp tytuł "Mama chorego chłopca apeluje do rządu PiS" (chodzi o marihuanę, żeby podawać dzieciom). I inne, podobne.

    Wkurzyłam się. Wchodzę na Ex cathedra - a tu nie lepiej.

    LUDZIE! POCZEKAJCIE Z PRETENSJAMI PRZYNAJMNIEJ DO DNIA POWOŁANIA RZĄDU!
    DAJCIE SZANSĘ NOWYM MINISTROM PERSONALNIE PRZYJĄĆ KRYTYKĘ.

    Bo na razie nawet nie wiadomo, kogo atakujecie.
  • Warto przypomnieć, że ta "obrończyni młodzieży" jeszcze w lipcu br. lansowała wprowadzenie w szkołach obowiązkowej seks-demoralizacji:

    http://www.radiomaryja.pl/informacje/obowiazkowa-seksedukacja-w-szkolach/
  • eliasz napisal(a):
    Warto przypomnieć, że ta "obrończyni młodzieży" jeszcze w lipcu br. lansowała wprowadzenie w szkołach obowiązkowej seks-demoralizacji:

    http://www.radiomaryja.pl/informacje/obowiazkowa-seksedukacja-w-szkolach/
    Moim zdaniem forsowanie seksedukacji przez ministrę Kluzik ma niewiele wspólnego z faktem istnienia, bądź nie istnienia gimnazjów.

  • starybelf napisal(a):
    eliasz napisal(a):
    Warto przypomnieć, że ta "obrończyni młodzieży" jeszcze w lipcu br. lansowała wprowadzenie w szkołach obowiązkowej seks-demoralizacji:

    http://www.radiomaryja.pl/informacje/obowiazkowa-seksedukacja-w-szkolach/
    Moim zdaniem forsowanie seksedukacji przez ministrę Kluzik ma niewiele wspólnego z faktem istnienia, bądź nie istnienia gimnazjów.

    czyżby? a nie miał to być ważny element ułatwiający tę rewolucję kulturową?
    nowi nauczyciele, nowa szkoła, nowi koledzy, nowe reguły gry, nowe przedmioty (jak np. seksedukacja), do tego trudny wiek dojrzewania i problemy w rodzinach
  • KAnia napisal(a):
    starybelf napisal(a):
    eliasz napisal(a):
    Warto przypomnieć, że ta "obrończyni młodzieży" jeszcze w lipcu br. lansowała wprowadzenie w szkołach obowiązkowej seks-demoralizacji:

    http://www.radiomaryja.pl/informacje/obowiazkowa-seksedukacja-w-szkolach/
    Moim zdaniem forsowanie seksedukacji przez ministrę Kluzik ma niewiele wspólnego z faktem istnienia, bądź nie istnienia gimnazjów.

    czyżby? a nie miał to być ważny element ułatwiający tę rewolucję kulturową?
    nowi nauczyciele, nowa szkoła, nowi koledzy, nowe reguły gry, nowe przedmioty (jak np. seksedukacja), do tego trudny wiek dojrzewania i problemy w rodzinachPowiem tak. Gdyby moja Córcia chodziła jeszcze 2 lata do swojej podstawówki, to pewnie by ją nieźle sekswyedukowali. Gimnazjum było bardziej tradycyjne. A liceum to rozsadnik PiS-u.
    Wszystko zależy od dyrekcji i kadry pedagogicznej danej szkoły. W podstawówce córki kadra była nadzwyczaj postępowa.

  • Kulega starybelf OK!
  • Owszem, zdarzają się różnice "między szczególnem a ogólnem", ale mówimy o generalnych tendencjach. Z moich dzieci każde trafiało inaczej, choć kończyły tę samą podstawówkę. No i nie wszystko zależało od dyrekcji i kadry pedagogicznej, ale w dużej mierze od współtowarzystwa w klasie. Właściwie we wszystkich trzech gimnazjach kadra była OK, natomiast dwoje z mojej trójki przeszło w nich duże zawirowania.
  • Poszłabym z tą reformą jeszcze głębiej i przywróciła system 7+4. Trzymanie w systemie szkolnym 19-latków uważałam od zawsze za absurd. Dorośli ludzie powinni się studiować na wyższych uczelniach albo po pięcioletnich technikach, jeżeli chcą, pracować.
    Liceum ogólnokształcące powinno solidnie przygotowywać do studiowania, czyli dawać wykształcenie ogólne w możliwie szerokim zakresie. To jest ostatni etap edukacji ogólnej, dla przeważającej większości ostatnia szansa na łyknięcie bakcyla kultury, poznanie historii kraju i świata, wdrożenie się do logicznego rozumowania itd. Kilkunastu(!) roczników Polaków tej szansy pozbawiono i opłakane skutki widoczne są jak na dłoni.

    Takie będą Rzeczypospolite, jaki ich młodzieży chowanie - zawołanie Zamoyskiego nic nie straciło na znaczeniu. W palący sposób przybrało na sile.

    Gimnazja zupełnie rozwaliły cykl kształcenia ogólnego. Należy je zlikwidować i zapomnieć o nich jak najszybciej. Ale oczywiście w sposób mądry, dbając choćby o czas na napisanie dobrych podręczników do nowej podstawówki i nowego liceum. Tu nie powinno być żadnego mechanicznego "wycierania gumką" i żonglowania hasłami z podstawy programowej. O tę część reformy boję się najbardziej, bo magików przy takiej pracy już widziałam :(

    Narażę się, ale trudno. Wiele lat pracowałam w szkolnictwie, w różnych szkołach, na różnych stanowiskach. Przeszłam również cały cykl szkolenia jako matka, nie raz zaciskając zęby, żeby na wywiadówce nie palnąć o kilka słów za dużo.
    Otóż zdecydowanie - kompletnie nie obchodzi mnie los biednych nauczycieli, chociaż oczywiście bardzo będę współczuła w indywidualnych sytuacjach, jeżeli dobry nauczyciel straci pracę. Rzecz w tym, że co najmniej 40% liczby naszych "pedagogów" nadaje się wyłącznie do wywalenia. Nie podam sposobu na weryfikację, czyli jak tego dokonać. Wiem, że to bardzo trudna sprawa.
  • starybelf napisal(a):
    Powiem tak. Gdyby moja Córcia chodziła jeszcze 2 lata do swojej podstawówki, to pewnie by ją nieźle sekswyedukowali. Gimnazjum było bardziej tradycyjne. A liceum to rozsadnik PiS-u.
    Wszystko zależy od dyrekcji i kadry pedagogicznej danej szkoły. W podstawówce córki kadra była nadzwyczaj postępowa.

    I to jest argument za utrzymaniem gimnazjów? A jakby Kolegi córa miała tradycyjną podstawówkę i postępowe gimnazjum to by był Kolega przeciw gimnazjom?
  • Brzost napisal(a):
    Owszem, zdarzają się różnice "między szczególnem a ogólnem", ale mówimy o generalnych tendencjach. Z moich dzieci każde trafiało inaczej, choć kończyły tę samą podstawówkę. No i nie wszystko zależało od dyrekcji i kadry pedagogicznej, ale w dużej mierze od współtowarzystwa w klasie. Właściwie we wszystkich trzech gimnazjach kadra była OK, natomiast dwoje z mojej trójki przeszło w nich duże zawirowania.
    Wysyłanie dzieci ze szkoły podstawowej na paradę Schumana to nie jest pomysł rówieśników, tylko dyrekcji i kadry nauczycielskiej.

  • mmaria napisal(a):
    Otóż zdecydowanie - kompletnie nie obchodzi mnie los biednych nauczycieli, chociaż oczywiście bardzo będę współczuła w indywidualnych sytuacjach, jeżeli dobry nauczyciel straci pracę. Rzecz w tym, że co najmniej 40% liczby naszych "pedagogów" nadaje się wyłącznie do wywalenia. Nie podam sposobu na weryfikację, czyli jak tego dokonać. Wiem, że to bardzo trudna sprawa.
    Ciekawe, moja Teściowa, która całe życie zawodowe przeżyła w szkołach różnych poziomów, ma podobną opinię :-)

  • Traktuję to jako przyrzeczenie publiczne i już zawczasu przygotowuję pozew o nakazanie;)
  • alcor napisal(a):
    starybelf napisal(a):
    Powiem tak. Gdyby moja Córcia chodziła jeszcze 2 lata do swojej podstawówki, to pewnie by ją nieźle sekswyedukowali. Gimnazjum było bardziej tradycyjne. A liceum to rozsadnik PiS-u.
    Wszystko zależy od dyrekcji i kadry pedagogicznej danej szkoły. W podstawówce córki kadra była nadzwyczaj postępowa.

    I to jest argument za utrzymaniem gimnazjów? A jakby Kolegi córa miała tradycyjną podstawówkę i postępowe gimnazjum to by był Kolega przeciw gimnazjom?
    Nie, bo moim zdaniem najważniejszy z argumentów za gimnazjami podałem kilka postów powyżej.

  • starybelf napisal(a):
    rdr napisal(a):
    Jakie sa rzeczowe argumenty za gimnazjami?
    Choćby oddzielenie dzieci 7-10 letnich od 14-15 letnich podrostków.

    Ja to widzę tak. 14-15 latki mają w głębokim poważaniu dzieciaki z klas 1-3. Szwędają się jakieś bachory pod nogami, od co.
    16 letni trzeciogimnazjaliści bardziej deprawują 13 letnie pierwszaki. A różnica między 13 a 16 latkami, mimo nominalnie tylko 3 lat, jest kolosalna.
    Z kolei 19 latki w LO są już na innym etapie, niż 16 latki w gimnazjum. Nie mają negatywnego wpływu na "pierwszaki".
  • Oddzielenie maluchów to rzecz techniczna, którą nawet w niewielkim budynku można zrobić.
  • alcor napisal(a):
    starybelf napisal(a):
    rdr napisal(a):
    Jakie sa rzeczowe argumenty za gimnazjami?
    Choćby oddzielenie dzieci 7-10 letnich od 14-15 letnich podrostków.

    Ja to widzę tak. 14-15 latki mają w głębokim poważaniu dzieciaki z klas 1-3. Szwędają się jakieś bachory pod nogami, od co.
    16 letni trzeciogimnazjaliści bardziej deprawują 13 letnie pierwszaki. A różnica między 13 a 16 latkami, mimo nominalnie tylko 3 lat, jest kolosalna.
    Z kolei 19 latki w LO są już na innym etapie, niż 16 latki w gimnazjum. Nie mają negatywnego wpływu na "pierwszaki".
    1) Szwendają, nie szwendają. Można się nimi nieźle pobawić, jak żabkami, czy innymi małymi kotkami, a to zawiesić na płocie, a to inne pomysły zrealizować.
    2) Gdy chodziłem do podstawówki, to w 9 roku życia nauczyłem się grypserki, bo 16-letnie wyrostki tak kazały "nawijać" w szkole.
    3) Różnica pomiędzy 9-latkiem, a 15-latkiem jest jeszcze większa niż kolosalna
    4) Liceum to "inna para kaloszy"

  • starybelf napisal(a):
    rdr napisal(a):
    Jakie sa rzeczowe argumenty za gimnazjami?
    Choćby oddzielenie dzieci 7-10 letnich od 14-15 letnich podrostków.

    A nie daloby sie tego zrobic w ramach tradycyjnej szkoly? Np. oddzielne przerwy, odzielne swietlice itp.?
    Argument jest powazny.

    Dzieci obecnie bardzo sie zmienily. Ja chodzilem do tradycyjnej 8-letniej szkoly i nie pamietam zagrozenia ze strony starszych ani takze wykorzystywania mlodszych w ostatnich klasach. Byc moze nie pamietam najlepiej i nie jestem obiektywny ale w pierwszych klasach obecnie panuje zupelny chaos w porownaniu z tym co bylo kiedys.

    Najwaznieszym argumentem za 8- lub tez 7-letnia szkola podstawowa jest ciaglosc.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.