Wielomski - kanalia czy głupek:tradycja solidarnościowa reprezentowała bunt, polityczne warcholstwo
[quote](..)A co do samego podziału na komunizm i antykomunizm, to w ćwierć wieku po upadku PRL uważam go za anachroniczny. Nigdy nie ukrywałem, że wolę prawicowych heglistów z betonu eseldowskiego niż tych wszystkich populistycznych i warcholskich "prawdziwych patriotów", stojących w opozycji do Państwa Polskiego takiego, jakim ono empirycznie było. PRL ewoluował od swojego powstania, do 1989 roku, w kierunku coraz bardziej konserwatywnym, narodowym i prawicowym, zrzucając powoli jarzmo ideologii internacjonalizmu. To w końcu ś.p. gen. Jaruzelski był ostatnim polskim dyktatorem. Tymczasem tradycja solidarnościowa reprezentowała bunt, polityczne warcholstwo i negację jakiegokolwiek zastanego porządku w imię antypaństwowej utopii "socjalizmu samorządowego" lub "syndykalistycznego". Solidarność atakowała PRL od lewej strony. Żałuję bardzo, że PZPR nie wybrała w 1989 roku "drogi chińskiej" i nie przekształciła się w partię nacjonalistyczno-wolnorynkową lub drogi putinowskiej, stając się partią państwową, reprezentującą suwerennie pojętą polską rację stanu. W Chinach i w Rosji postkomuniści stali się siłą państwowotwórczą i hierarchiotwórczą, czyli konserwatywną.(..) [/quote] źródło
Tam jest dużo więcej takich wykwitów.
Tam jest dużo więcej takich wykwitów.
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Oskarżanie kogoś o przynależność do komunistycznych frakcji już przekracza granice trollowania, to ordynarne bucostwo. Jak nie jesteś pewien, sprawdź sobie co to słowo oznacza tam, skąd pochodzę.
)
Ileś tam miłych dla ucha najazdów na Niemców, poza tym Rosja niesłusznie skrzywdzona,
Lenin stworzył kwestię ukraińską i uznał 8ch jako naród wbrew rosyjskim interesom. Stany to też kawał drania.
Oderwana od rzeczywistości albo usiłującą być za wszelką cenę oryginalną.
Nie polecam. Szkoda czasu
Apropos Sykulskiego dotarło do mnie, że on zasiadał w komisji weryfikacyjnej....
https://i.postimg.cc/KzJSz0Xd/img-1-1681365824235.webp
Ciekawe po co Iranowi ropa i gaz skoro mają własne?
Specjaliści szacują, że gdy za te 10 lat Rosjanie rozbudują już gazociąg do Chin to Chiny będą brały 1/4 tego co brały przed wojną Niemcy.
Większa gospodarka, więcej ludzi, będą brali więcej, chyba że zielony ład wprowadzą szybciej niż UE
Dwudziestoparoletni młodzieniec z podrzędnej uczelni na prowincji, już wówczas (lub niedługo potem) formalizujący swoje zainteresowania "geopolityką" w formie "Instytutu", znajomkowie werbujący do "instytutu. Po prostu pełen spontan, płk.Spontan. I kpt Patron, który życzliwie dostrzegł w nim to "coś".
albo zakon diuginistów, tylko brodę powinien zapuścić
Zakon nie wyjaśni gładkiego wejścia randomowego młodzieńca w okolice BBN i Pałacu. Posiadanie specyficznego mecenasa już tak.
Ale ze stęplem na czole "ruska onuca" to całe to mecenasowanie wyszło jak psu na budę
W tamtych czasach (tzn. działania Komisji) "geopolitykowanie" to były takie osobliwe, marginalne farmazony hobbystów typu trochę późniejszy od LS Bartosiak.
Kto miał te tematy na wykładach i ćwiczeniach tam, gdzie się tych spraw naucza, ten ani się nie wzniecił nieprawdziwą "nowością" wprowadzenia tematu do tzw. dyskursu, ani nie łyknął wabika wiedząc komu służą i czym pachną Niezmienne Prawa Geopolityki.
Także zero zdziwień z tym późniejszym onucowaniem. To jest naturalna, choć niekonieczna droga. Sam onucowy coming-out, cóż, takie realia, wszystkie ręce na pokład.
Geopolityka szerzej wypłynęła w Polsce po książce Friedmana z 2009 gdzie napisał, że Polska będzie potęgą.
pro rok?
czy kadzidło jako czynnik wzrostu? wzrostu zainteresowania
Były też ostrzeżenia, że odcinek gieopolitykowania został obsadzony przez sąsiada z północy.
z miasta , z którego wygonili potomków Kanta?
Z tym gieopolitykowaniem to jest w ogóle ciekawa sprawa. Bo najpierw w kręgach które zajmują się tymi sprawami zawodowo/akademicko, a nie hobbystycznie, G. była traktowana jako skompromitowana przez wykorzystanie jej przez niemców w temacie lebensraum. Trzeba było upływu czasu i paru bystrzaków łączących kropki, by zauważyć, że niemało konstruktów proponowanych przez teoretyków nadaje się na dogmaty uzasadniające konieczność i niezmienność dziejową potęgi pewnego g-wnianego imperium z pozornie drugiej strony barykady co lebensraumowcy. I są to dogmaty wdzięczne, bo nawet nie trzeba wymieniać tego g.imperium z nazwy. Wystarczy fraza do powtarzania: "kto rządzi Bardzo Ważnym Czymśtam, ten panuje nad światem" i wszystko staje się jasne. Mało to nasłuchaliśmy się doktryn opartych o konieczności dziejowe?