Nie oglądałem i nie mam zamiaru. Bo mi się od razu jak widzę sam tytuł tylko perszingi startujące z wyrzutni przypominają z dzieciństwa, kowboje i redachtur Tumanowicz w zielonym mundurze z Dziennika. True story
Szturmowiec.Rzplitej Kol. los zapodał, że ten film to jakiś pastisz. No na pewno. Np. w scenie pacyfikacji wioski dany Rebelyant tak strasznie walił cycatami ze Shreka i Zakręconych, żem aże ze śmiechu brumknął. I tak w kółko!
A kolega był na wersji z napisami czy dupingiem? Bo jak na tej drugiej to sam se jest winien.... O samym filmie pisał nie będę, bo koledzy już wszystko powiedzieli - całkiem fajny pastisz IV części
Pem ta. Jeśli się jest opiekunem dziecięcia nieletniego, które słabo czyta, ale za to ma straszny drajw na Wojny Gwiazd, to sam se Kolega odpowie, którą wersję "wybrałem".
Eden napisal(a): Nie oglądałem i nie mam zamiaru. Bo mi się od razu jak widzę sam tytuł tylko perszingi startujące z wyrzutni przypominają z dzieciństwa, kowboje i redachtur Tumanowicz w zielonym mundurze z Dziennika. True story
BTW okazało się ostatnio, że jak tuśmy krzyczeli "Panie Truman spuść ta bania!" to pan Truman opracował szczegółowy plan spuszczania bań gdzie się da.
Byłem dziś, ale dwudziestu minut nie widziałem, bo ... usnąłem,. Film jest totalnie wtórny i chyba jest to zabieg świadomy. Ja tego nie kupiłem i się najnormalniej w świecie nudziłem. Wyraźnie widać, że scenariusze w filmach to przeszłość. Nawet po reklamach przed widać, że hitowe tytuły są zrobione na podstawie np. komiksów. Ble.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Też się zdrzemnąłem na tym hicie.
Znaczy, z paroma tutejszymi wpisami za tym filmem się zgodzę. Tyle, że to film zupełnie nie dla mnie. Jeżeli tak mają wyglądać następne części to po prostu nie warto. No, w sumie warto, bo kasa się zgadza i to okrutnie, w miliardy już, tak ?
No w właśnie Ignac, dlaczego usnęliśmy ? Przecież film zrobiony dobrze, dość żywy, ze zwrotami akcji, parę bardzo fajnych ujęć (też zwróciłem uwagę na te helikoptery w słońcu, jak w Czasie Apokalipsy, albo krążownik wbity w pustynię, miodzio). Dlaczego ? Mnie zupełnie nie interesowało co się z bohaterami wydarzy. Zupełnie. Nie byłem ciekawy. Więc po ponad godzinie migania, kimnąłem się, kiedy się ocknąłem zobaczyłem jak Han Solo w otchłań spada. Bez żadnego poruszenia.
"Przymrużenie oka" ustala jedna z pierwszych scen - "So who talks first... you talk first, I talk first?".
Poza tym jak już wiele osób wskazało to remake udający kolejny epizod. Po co kombinować, skoro mamy przepis na hit? Sprawdzona treść (znów użyli "Bohatera o tysiącu twarzy"), tyle że w nowoczesnym formacie z młodzieżowym, rozedrganym czarnym charakterem. W końcu to nie-dorośli wydają coraz więcej kasy na kino, siłą rzeczy dostosowuje się nieco przekaz do nich. U mnie śmiech wywołał właśnie straszliwy Kylo Ren, który po zdjęciu maski wygląda niemal jak zwykły nastolatek. Gdzie mu do Dartha Vadera?
Kuba_ napisal(a): U mnie śmiech wywołał właśnie straszliwy Kylo Ren, który po zdjęciu maski wygląda niemal jak zwykły nastolatek. Gdzie mu do Dartha Vadera?
JORGE napisal(a): No w właśnie Ignac, dlaczego usnęliśmy ? Przecież film zrobiony dobrze, dość żywy, ze zwrotami akcji, parę bardzo fajnych ujęć (też zwróciłem uwagę na te helikoptery w słońcu, jak w Czasie Apokalipsy, albo krążownik wbity w pustynię, miodzio). Dlaczego ? Mnie zupełnie nie interesowało co się z bohaterami wydarzy. Zupełnie. Nie byłem ciekawy. Więc po ponad godzinie migania, kimnąłem się, kiedy się ocknąłem zobaczyłem jak Han Solo w otchłań spada. Bez żadnego poruszenia.
JORGE>
Nie no, malarsko ten film jest miodzio. Ten krążownik właśnie - przepiękny, też się mi spodobał. Ryczałem ze śmiechu jak Tysiącletni Sokół wylatywał spod brezentowej plandeki, no, to było ewidentne masowanie 40-letnich przepon. Natomiast załwarzam, że zdrzemnąłem się w bardzo podobnym momencie, jakiejś walki, latania, strzelania - chyba jak ten niedorobiony Skywalker po raz trzeci tak samo atakował w ten sam sposób tę samą Gwiazdę Śmierci. No ileż możnaż, a?
No, jak to kiedyś arcymądrze napisał Dyzio - skoro żre, to trzeba pchać. Stopa zwrotu kapitału na Star Warsach jest na pewno większa niż na jakichś tam intelektualnych smętach nt. cierpień różnych Werterów w średnim wieku.
No, jak to kiedyś arcymądrze napisał Dyzio - skoro żre, to trzeba pchać. Stopa zwrotu kapitału na Star Warsach jest na pewno większa niż na jakichś tam intelektualnych smętach nt. cierpień różnych Werterów w średnim wieku.
O! To, własnie TO!
Jagto Joel Grey spiewał z Lisom Minelli Money makes the world go round.......
No, a ta demokracja w Gwiezdnych Wojnach strasznie słaba. Wygrywa tylko po to, żeby zaraz przegrać. Imperium odradza się co chwilę, właściwie nie wiadomo skąd, napisy początkowe nic o tym nie mówią. Mówią, że znowu jest piździec, bo tak. Dżedaje jak zwykle się obrazili na coś i popłakują, i uciekają, jak nie na bagienną planetę (jak zielona maupka) to tym razem miejscem odosobnienia ostatniego z ostatnich (jak zwykle lipa to) jest Milion Irlandii. A generalnie bohaterzy demokracji jak zwykle gubią lub zostawiają swoje dzieci. Biedny syn Hana Solo, pewnie wyłowią z gleby tylko głowę i już nie będzie musiał nosić na siłę maski. Będzie pełnoprawnym lordem Vajderem II. Los miał rację, to jest pastisz.
tak mię się zdaje, że w przypadku tego filmu (po zakupie od Lucasa frenczyzny za 2 miliardy) panowie z Disneya robili precyzyjne obliczenia co do każdej sekundy, każde ujecie w tym filmie to zysk na czysto milion $ (jeżeli przyjmiemy, że ujęc było 2000 a film sumarycznie zarobi 2 miliardy, bo chyba już przekroczył 1.5 a jeszcze nie ma w sprzedaży DVD/blueray), a zatem w tym czasie lud chciał właśnie takiego filmu, dla tych, którym mało ma być podobnież na blueray pełna wersja reżyserska - 3h
raste napisal(a): Przecież wszystkie części to pastiz.
Nie. Wg mnie cyrk zaczyna się dopiero od Powrotu Jedi. Imperium Kontratakuje to dla kina sf film przełomowy wręcz. OK, może dla kina akcji sf.
JORGE>
Ciekawe, bo ja Imperium widzę w zasadzie wyłącznie jako pieredyszkę pomiędzy IV a VI. Jakby poczwarkę przed pięknym motylem. Z Imperium pozostaje w pamięci widok kroczących maszyn i to wszystko.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ciekawe, bo ja Imperium widzę w zasadzie wyłącznie jako pieredyszkę pomiędzy IV a VI. Jakby poczwarkę przed pięknym motylem. Z Imperium pozostaje w pamięci widok kroczących maszyn i to wszystko.
Popraw jeżeli się mylę, w której części ma miejsce spotkanie Luka z Yodą na dziwnej planecie, walka ze samym sobą w ciemnym korytarzu, wyciąganie statku ? Sam Yoda jest jeszcze postacią bardzo ciekawą, bo stara maupka, sprawiająca wrażenie pociesznego stworzonka okazuje się masterem i wielką mądrością. Pozory mylą. moc może być w kruchym i niepozornym ciele. W której to części ma miejsce walka ojca z synem, zakończona rzuceniem się w przepaść ? Albo zahibernowanie Hana Solo ? Te wszystkie sceny miały kluczowe znaczenie dla akcji trylogii, niektóre pomysły były absolutnie przełomowe i genialne (jak na tamte czasy, my już o tym zapomnieliśmy). Sama bitwa, którą przytoczyłeś to też był milowy postęp w efektach specjalnych, Imperium stało dużo wyżej w tej materii niż część IV. Albo sam Vader, dopiero w Imperium staje się postacią prawdziwie mroczną, nikt mu nie fika, jak w poprzednim odcinku (nawet taki detal, jak scena z nakładania hełmu, też dużo znacząca).
A ja bym bardzo chciał, żeby kiedyś powstała mroczna seria typu Star Wars. Żeby nie było trochę śmieszno, trochę straszno (dla dzieci) i trochę łzawo. I żeby demokracja przegrała. Mamy dwa seriale o kosmicznej napierdalance, które trzymają poziom. Pierwszy to jest Babylon 5, tyle że jest to serial bardzo nierówny i ze względu na pewne ułomności techniczne, raczej dla koneserów gatunku. Drugi to Battlestar Galactica (współczesna wersja), tak po prawdzie to jest najlepsze co w obrazkowym sf wyprodukowano (nie jest to moja odrębna opinia). Bardzo dobry scenariusz, znakomicie zrobione zdjęcia walk w kosmosie i klimat (albo muzyka !). I co dla mnie ważne, jeden z nielicznych seriali, w którym nie spieprzono totalnie końcówki. A to ważne (chociaż szału nie ma, ale ujdzie, powiązali wszystko w miarę logicznie). O czym jest Battlestar Galactica ? Ludzie dostają w dupę od robotów i ostatnimi statkami uciekają w deep kosmos. Będą szukać mitycznej planety Ziemia, która ponoć gdzieś istnieje, wg starożytnych, religijnych legend.
Komentarz
True story
JORGE>
JORGE>
JORGE>
Poza tym jak już wiele osób wskazało to remake udający kolejny epizod. Po co kombinować, skoro mamy przepis na hit? Sprawdzona treść (znów użyli "Bohatera o tysiącu twarzy"), tyle że w nowoczesnym formacie z młodzieżowym, rozedrganym czarnym charakterem. W końcu to nie-dorośli wydają coraz więcej kasy na kino, siłą rzeczy dostosowuje się nieco przekaz do nich.
U mnie śmiech wywołał właśnie straszliwy Kylo Ren, który po zdjęciu maski wygląda niemal jak zwykły nastolatek. Gdzie mu do Dartha Vadera?
Natomiast załwarzam, że zdrzemnąłem się w bardzo podobnym momencie, jakiejś walki, latania, strzelania - chyba jak ten niedorobiony Skywalker po raz trzeci tak samo atakował w ten sam sposób tę samą Gwiazdę Śmierci. No ileż możnaż, a?
Stopa zwrotu kapitału na Star Warsach jest na pewno większa niż na jakichś tam intelektualnych smętach nt. cierpień różnych Werterów w średnim wieku.
Jagto Joel Grey spiewał z Lisom Minelli Money makes the world go round.......
JORGE>
dla tych, którym mało ma być podobnież na blueray pełna wersja reżyserska - 3h
JORGE>
Z Imperium pozostaje w pamięci widok kroczących maszyn i to wszystko.
* - https://en.wikipedia.org/wiki/Star_Wars:_Knights_of_the_Old_Republic
JORGE>
JORGE>