Skip to content

Eksperyment Calhouna

edytowano March 2015 w Forum ogólne
Link do pewnego eksperymentu z myszkami, film średni, ale oddaje meritum dobrze:



A co by było, jakby w pewnym momencie schyłkowym wpuścić 10% czarnych myszy, agresywnie nastawionych do białych ?

JORGE>

«1

Komentarz

  • Masoński trop tej wiosny ludów padł z ust któregoś z naszych kolegów (ignac, consumer, ri?) zaraz na początku.

    "Trzecia Wojna Światowa musi się rozpocząć od przewagi różnic spowodowanych przez 'agentury' 'Illuminatów' pomiędzy politycznymi Syjonistami oraz liderami Świata Islamu. Owa wojna musi być prowadzona w taki sposób, że Islam [Islamski Świat Arabski] oraz polityczny Syjonizm [Państwo Izrael] wzajemnie się zniszczą.

    W tym samym czasie inne państwa, ponownie podzielone w tej kwestii będą powstrzymywane do punktu kompletnego wyczerpania fizycznego, moralnego, duchowego oraz ekonomicznego.

    Wypuścimy Nihilistów oraz ateistów oraz sprowokujemy niezwykły społeczny kataklizm, który w całym tym horrorze wykaże narodom jasno i dobitnie efekty absolutnego ateizmu, pochodzenie zdziczenia i najbardziej krwawe orgie.

    Wtedy na każdym miejscu, wszędzie, obywatele, zmuszeni do obrony własnej przed mniejszościami etnicznymi i rewolucjonistami, będą eksterminować owych niszczycieli cywilizacji a masy pozbawione iluzji wobec chrześcijaństwa, którego boskie duchy, formujące chrześcijaństwo bez kompasu oraz kierunku, pożądających ideałów ale bez wiedzy, gdzie umieścić swoje oddanie i adorację, otrzymają rzeczywiste światło poprzez uniwersalną manifestację czystej doktryny Lucyfera, wystawionej w końcu na publiczny widok.

    To wyjawienie spowoduje w rezultacie generalny reakcyjny ruch, po którym nastąpi zniszczenie chrześcijaństwa oraz ateizmu, obydwu zwyciężonych oraz zniszczonych w tym samym czasie."

    Gen. Albert Pike, list do Mazziniego z 15 sierpnia 1871 r.
  • Byłem w mylnym błędzie, że to były szczury. A co by było? Przedłużenie agonii, bo problemem był brak wyzwań.
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Byłem w mylnym błędzie, że to były szczury. A co by było? Przedłużenie agonii, bo problemem był brak wyzwań.
    Ale mają wyzwanie, walka z agresywnymi czarnymi ! Pojawia się wiele pytań, co do jednego nie mam wątpliwości, proces dotyczy również ludzi. Może jednak trochę inaczej przebiegać i mieć inne stadia. I właśnie o te stadia chodzi, w jakim jesteśmy my, a w jakim Zachód ? A może czy my jesteśmy jeszcze do uratowania (jeżeli pojawi się wyzwanie) ? Bo, obserwując co się dzieje u nich, jednak się skłaniam ku tezie, że jest już pozamiatane. Wygląda na to, że zostali podbici w najbardziej klasyczny sposób z możliwych.

    JORGE>
  • Horhe, wszyscy jesteśmy oswojonymi szczurami

  • "Wnioski Johna Calhouna:

    Wymarcie badanej populacji przeczy wcześniejszej wiedzy, zgodnie z którą w populacji, która zmniejsza się do kilku szczątkowych grup, niektóre osobniki ponownie inicjują jej wzrost.

    Dr Halsey Marsden (1972) pobrał kilka myszy w połowie fazy D (wymierania) i umieścił w nowych warunkach - w populacji o bardzo niskim zaludnieniu. Wszystkie wykazywały prawie całkowitą utratę zdolności do rozwijania tej populacji, jak również do angażowania się w jakiekolwiek zachowania rozrodcze.

    Dla zwierzęcia tak prostego jak mysz, najbardziej złożone zachowania obejmują powiązane ze sobą elementy zalotów, matczynej opieki, obrony terytorialnej, oraz hierarchicznej wewnątrz- i międzygrupowej organizacji społecznej. Gdy zachowania związane z tymi rolami nie są wykształcane, nie ma rozwoju organizacji społecznej, ani rozmnażania. Jak wykazały powyższe badania, wszyscy członkowie populacji zestarzeją się i ostatecznie umrą. Gatunek wymrze. Dla zwierzęcia tak złożonego jak człowiek, nie ma logicznego powodu, dla którego porównywalna sekwencja zdarzeń również nie miałaby doprowadzić do wymarcia gatunku. Jeśli możliwości odegrania roli w dużym stopniu nie sprostają zapotrzebowaniu tych, w których są pokładane nadzieje, i którzy są w stanie je odegrać, to skutkiem będzie jedynie przemoc i zakłócenia w organizacji społecznej. Jednostki urodzone w takich warunkach będą tak bardzo oderwane od rzeczywistości, że nie będą w stanie być nawet wyobcowane. Ich najbardziej złożone zachowania staną się fragmentaryczne. Nabywanie, tworzenie i wykorzystywanie pomysłów, potrzebnych do życia w postindustrialnym, kulturalno-koncepcyjno-technologicznym społeczeństwie, zostanie zablokowane. Biologiczna rozrodczość myszy zawiera najbardziej złożone zachowania charakterystyczne dla tego gatunku, podobnie rzecz ma się z zachowaniami prowadzącymi do rozrodu u ludzi. Utrata tych szczególnych, złożonych zachowań oznacza śmierć gatunku."

    Czyli moja intuicyjna teoryjka, że kiedy pojawi się wielki problem świat błyskawicznie wróci do pionu (skończy się pedalstwo, feministki, rozpaprane dzieci i inne takie) chyba jest mylna. OK. Jeżeli jednak wszystko już dawno zostało zbadane i wyjaśnione, łatwo przewidzieć konsekwencje pewnych stanów to zgodnie z cytatem Przemka powyżej - tak miało być, czy może czegoś jeszcze nie widzimy ? I nie rozumiemy ?

    JORGE>

  • Jorge, ale ludzie to nie zwierzęta. No, większość może tak - ale ci spod znaku krzyża nie, i oni odbudują świat.
  • edytowano January 2016
    Ludzie to zwierzęta właśnie, które swoje stadne zwyczaje i obrzędy nazwały Cywilizacją.
    Ludzie to oswojone szczury, Przemcio. Takie, jak opisane w tej piosence GaGi.
    GaGa- Chwaua Bohaterom!
  • Ludzie mają dusze nieśmiertelne. Myszy nie. Dusza może się podnieść ze stanu uśpienia/śmierci duchowej nawet w stadium ostatecznej degeneracji, dzięki Łasce.
    Te procesy nie są więc porównywalne, aczkolwiek rzeczywiście pewne mechanizmy społeczne wyglądają u ludzi podobnie jak u zwierząt. A jednak nie do końca.
  • edytowano January 2016
    Czyli jak jest, religia umożliwia przetrwanie zabójczego dobrobytu (bez wyzwań) w stanie uporządkowanym/twardym/naturalnym, czy dzięki religii po upadku można powstać ?

    I sprawa druga, czy istnieje religia bez wyzwań ? O tym pisaliśmy już kiedyś, nie da się porównać chrześcijaństwa z epoki wzrostu, kiedy głównym przesłaniem było idźcie i nauczajcie cały świat, do czasów dzisiejszych - obrońmy co się da (pytanie, czy chrześcijaństwo może być defensywne ?). Podobnie z islamem, kiedy islamistom skończy się wyzwanie ? W dwóch przypadkach, kiedy polegną za Allaha, albo kiedy islam opanuje cały świat. Właściwie to albo śmierć ściąga ze sceny, albo gonimy króliczka do końca czasów. Ahtung ! mają przewagę wynikającą z samej definicji celu !

    JORGE>

  • Tak jest KAniu. Proszę Koleżeństwo o nie sianie defetyzmu dziejowego.
  • Mnie chodzi o to JORGE, że bez względu na efekt starcia wraca punkt równowagi 'zero wyzwań', a w efekcie wymarcie.
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Mnie chodzi o to JORGE, że bez względu na efekt starcia wraca punkt równowagi 'zero wyzwań', a w efekcie wymarcie.
    Czyli Theodore Kaczynski (Unabomber) miał rację. Cywilizacja jest wrogiem człowieka.

    I przepraszam, to nie jest żaden defetyzm dziejowy, to co oglądamy dookoła to nie nasz cyrk i nie nasze maupy.

    JORGE>
  • edytowano January 2016
    Ktoś musi pracować, żeby ten dobrobyt stworzyć. Czyli co najwyżej można powiedzieć, że cywilizacja która sama nie pracuje a ktoś na nią pracuje - nawet bez ingerencji sama upadnie.
  • Mniej pracujesz aby mieć więcej czasu na rozrywkę czy kontemplację Boga?
  • Unabomber tylko w tym miał rację, że jako wnikliwy analityk procesów społeczno-politycznych i uważny obserwator zjawisk świata przyrody doszedł do słusznej skądinąd konstatacji, że ludzkość albo się "nawróci" i powróci do swoich korzeni, do Edenu utraconego, albo czeka ją atomowa paruzja. Tertium non datur
  • Dochodzi jeszcze rozwój. Po pracy można przebimbać czas albo się rozwijać.

    Czy zwierzę dopuszcza myśl aby rozwijać się w czymś, żeby tworzyć? Wydaje mi się, że nie.
  • no jak to ?
    myszki pieczołowicie dbały o futerka i nie angażowały sie w agresję - coś ala "rower i weganizm" ;)
  • przemk0 napisal(a):
    Masoński trop tej wiosny ludów padł z ust któregoś z naszych kolegów (ignac, consumer, ri?) zaraz na początku.

    "Trzecia Wojna Światowa musi się rozpocząć od przewagi różnic spowodowanych przez 'agentury' 'Illuminatów' pomiędzy politycznymi Syjonistami oraz liderami Świata Islamu. Owa wojna musi być prowadzona w taki sposób, że Islam [Islamski Świat Arabski] oraz polityczny Syjonizm [Państwo Izrael] wzajemnie się zniszczą.

    W tym samym czasie inne państwa, ponownie podzielone w tej kwestii będą powstrzymywane do punktu kompletnego wyczerpania fizycznego, moralnego, duchowego oraz ekonomicznego.

    Wypuścimy Nihilistów oraz ateistów oraz sprowokujemy niezwykły społeczny kataklizm, który w całym tym horrorze wykaże narodom jasno i dobitnie efekty absolutnego ateizmu, pochodzenie zdziczenia i najbardziej krwawe orgie.

    Wtedy na każdym miejscu, wszędzie, obywatele, zmuszeni do obrony własnej przed mniejszościami etnicznymi i rewolucjonistami, będą eksterminować owych niszczycieli cywilizacji a masy pozbawione iluzji wobec chrześcijaństwa, którego boskie duchy, formujące chrześcijaństwo bez kompasu oraz kierunku, pożądających ideałów ale bez wiedzy, gdzie umieścić swoje oddanie i adorację, otrzymają rzeczywiste światło poprzez uniwersalną manifestację czystej doktryny Lucyfera, wystawionej w końcu na publiczny widok.

    To wyjawienie spowoduje w rezultacie generalny reakcyjny ruch, po którym nastąpi zniszczenie chrześcijaństwa oraz ateizmu, obydwu zwyciężonych oraz zniszczonych w tym samym czasie."

    Gen. Albert Pike, list do Mazziniego z 15 sierpnia 1871 r.
    Co to za tekst i czy to autentyk?
  • JORGE napisal(a):

    "Wnioski Johna Calhouna:

    Wymarcie badanej populacji przeczy wcześniejszej wiedzy, zgodnie z którą w populacji, która zmniejsza się do kilku szczątkowych grup, niektóre osobniki ponownie inicjują jej wzrost.

    Dr Halsey Marsden (1972) pobrał kilka myszy w połowie fazy D (wymierania) i umieścił w nowych warunkach - w populacji o bardzo niskim zaludnieniu. Wszystkie wykazywały prawie całkowitą utratę zdolności do rozwijania tej populacji, jak również do angażowania się w jakiekolwiek zachowania rozrodcze.
    (...)
    Jak wykazały powyższe badania, wszyscy członkowie populacji zestarzeją się i ostatecznie umrą. Gatunek wymrze. Dla zwierzęcia tak złożonego jak człowiek, nie ma logicznego powodu, dla którego porównywalna sekwencja zdarzeń również nie miałaby doprowadzić do wymarcia gatunku.
    Nonsens. Jakim prawem "logicznym" na dodatek (sic!) szanowny uczony pozwala sobie na taki wniosek? Najwyraźniej nie zapoznał się z historią ludzkości. Tworzy zgrabne teoryjki niemające żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Myszom zafundował zdegenerowane warunki całkowicie odbiegające od ich naturalnego środowiska, na czterech próbach poczynił interesujące obserwacje i następnie gładko uogólnił je na całą ludzkość!
    A może zamiast tej pseudonauki powinien poczytać np. Sacharowa o losach zesłańców z Archipelagu Gułag.
    Ech, nawet nie chce mi się podawać następnych przykładów. Są ich setki.
    Chyba niechcący daliście się wkręcić szarlatanowi ;)
  • Dinozaury nie miały wyzwań?

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • edytowano January 2016
    AnnaE napisal(a):
    Dinozaury nie miały wyzwań?
    Miały. I jedno ich przerosło. Normalna rzecz. Różne są drogi do upadku, Calhoun pokazuje, że warunki absolutnie komfortowe prowadzą też do zguby. W każdym razie to nie jest żadna szarlataneria, to jest wniosek z badania myszy, który można dopasować do grup ludzkich. Mieliśmy parę takich degeneracji, w różnej skali, np. cesarstwo zachodniorzymskie (część społeczeństwa się upodliła). Historia jednak zna więcej przypadków nieustających wyzwań, czy wyzwań przekraczających możliwości nawet zdrowych i ambitnych społeczeństw. Trzeba jednak dodać, że tak nagłego wzrostu techniki i tak nagłego wzrostu komfortu i bezpieczeństwa życia jak w szeroko rozumianym dzisiejszym Zachodzie, nie było nigdy. I obserwacja zachowań społeczeństw dobrobytu raczej potwierdza wnioski Calhouna odnośnie myszy. Proces przebiega podobnie.

    JORGE>

  • Chyba nie jedno (to o dinozaurach).
    No dobrze, poczytałam w międzyczasie o Calhoumie, mogę się wycofać z epitetu "szarlatana", ma zasługi w badaniu wpływu przeludnienia (więzienia, małe cele) na zbiorowości, absolutnie nie wycofuję się z pozostałych swoich opinii.
  • JORGE napisal(a):
    Czyli jak jest, religia umożliwia przetrwanie zabójczego dobrobytu (bez wyzwań) w stanie uporządkowanym/twardym/naturalnym, czy dzięki religii po upadku można powstać ?

    I sprawa druga, czy istnieje religia bez wyzwań ? O tym pisaliśmy już kiedyś, nie da się porównać chrześcijaństwa z epoki wzrostu, kiedy głównym przesłaniem było idźcie i nauczajcie cały świat, do czasów dzisiejszych - obrońmy co się da (pytanie, czy chrześcijaństwo może być defensywne ?). Podobnie z islamem, kiedy islamistom skończy się wyzwanie ? W dwóch przypadkach, kiedy polegną za Allaha, albo kiedy islam opanuje cały świat. Właściwie to albo śmierć ściąga ze sceny, albo gonimy króliczka do końca czasów. Ahtung ! mają przewagę wynikającą z samej definicji celu !

    JORGE>

    1. religia czy chrześcijaństwo (a konkretnie katolicyzm)? bo kiedy jest chrześcijaństwo to nie ma stanu bez wyzwań (Kościół walczący, Kościół misyjny ze swej natury)
    2. jest walka, to są przegrane bitwy, normalna sprawa, czasem źle to wygląda, ale walka trwa
    3. chyba nie da się porównać chrześcijaństwa z islamem na zasadzie podobieństwa procesów (i na tej podstawie wyciągać podobne wnioski), religia a sekta (sekty) to jednak nie to samo
    4. nie jest prawdą, że islamiści mają przewagę - to właśnie chrześcijaństwo ma przewagę, bo dobro jest silniejsze od zła (a przecież przemoc w imię Boga jest złem i strasznym bluźnierstwem)
  • mmaria napisal(a):
    Chyba nie jedno (to o dinozaurach).
    No dobrze, poczytałam w międzyczasie o Calhoumie, mogę się wycofać z epitetu "szarlatana", ma zasługi w badaniu wpływu przeludnienia (więzieni, małe cele) na zbiorowości, absolutnie nie wycofuję się z pozostałych swoich opinii.
    Jedno. Nie poradziły sobie z radykalną zmianą warunków życia. I nie miały żadnych szans. Dlatego musiały dinozaury się zwinąć.

    Natomiast zupełnie nie rozumiem o co chodzi z zarzutami wobec teorii Calhouma. Dla mnie jest oczywista, naturalna. Co determinuje aktywność, działania ludzkie ? Co nakręca postęp ? Natomiast mnie zaskoczyło podobieństwo procesu upadku. Nawet pewne postawy (samiec dbający wyłącznie o swój wygląd) są toczka w toczkę.

    JORGE>
  • edytowano January 2016
    JORGE napisal(a):
    Jedno. Nie poradziły sobie z radykalną zmianą warunków życia. I nie miały żadnych szans. Dlatego musiały dinozaury się zwinąć.
    Jeżeli uważasz za radykalną zmianę warunków życia okres ponad 100 milionów lat, to pełna zgoda. Moja wiedza na temat wymierania dinozaurów pochodzi z lat licealnych, z lekcji biologii oraz z wizyty z córką w Muzem Ziemi. Dawno to było. Na forum na pewno są specjaliści, może się wypowiedzą. Nie bardzo chcę guglać, żeby się nie potknąć o jakiegoś Danikena. Nawiasem - chyba też nie do końca wyginęły, bo jednak dostosowanego potomka zostawiły. Krokodyla. Ale może nie mam racji.
    JORGE napisal(a):
    Natomiast zupełnie nie rozumiem o co chodzi z zarzutami wobec teorii Calhouma. Dla mnie jest oczywista, naturalna. Co determinuje aktywność, działania ludzkie ? Co nakręca postęp ? Natomiast mnie zaskoczyło podobieństwo procesu upadku. Nawet pewne postawy (samiec dbający wyłącznie o swój wygląd) są toczka w toczkę.
    Mnie akurat zupełnie nie zaskakuje dbałość samca o wygląd. Cały świat zwierzęcy na tym polega (nie będę wklejać zdjęć, ale porównaj sobie jakiekolwiek pary ssaków, ptaków), że to samiec zabiega o względy samicy, strojąc się w piękne piórka.
    Wśród ludzi, w normalnych czasach, czyli wtedy, gdy w populacji przeważa liczba mężczyzn, jest dokładnie tak samo. Tzn. mężczyźni zabiegają o względy pań. A strojenie się panów ma bardzo długą i barwną historię :)
    Wiem, że ważne w Twoim poście było słowo "wyłącznie".
    Cdn. (bo teraz nie mam czasu)
  • No patrzcie, a ja myślałem, że w świecie ssaków z gatunku homo sapiens sapiens to samice zawsze ubiorem (albo jego brakiem) oraz różnymi świecidełkami zabiegały o względy samców. I chyba nadal tzw. blachar z tapetą na twarzy po solarium i odsłoniętym pępkiem albo poldupkami więcej niż metroseksualnych cieplaków w laczkach
  • JORGE napisal(a):

    Natomiast zupełnie nie rozumiem o co chodzi z zarzutami wobec teorii Calhouma. Dla mnie jest oczywista, naturalna. Co determinuje aktywność, działania ludzkie ? Co nakręca postęp ?

    JORGE>
    Niektórzy twierdzą, że to lenistwo. Lenistwo człowieka było katalizatorem wszelkich jego odkryć i wynalazków.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • edytowano January 2016
    JORGE napisal(a):
    Natomiast mnie zaskoczyło podobieństwo procesu upadku. Nawet pewne postawy (samiec dbający wyłącznie o swój wygląd) są toczka w toczkę.

    JORGE>
    Człowiek jest po części zwierzęciem, tzn. dusza ludzka ma te dwie strony, dzięki Objawieniu wiemy jak skutecznie troszczyć się by część zwierzęcą opanować. Nielicznym się to udaje, nazywamy ich świętymi, i ci są ludźmi w 100%. Reszta to istoty w mniejszym lub większym stopniu kierowane zwierzęcą stroną duszy, no to i mechanizmy są podobne do zwierząt. Ale tu nie ma determinizmu, zwierzę nie może samo przekroczyć instynktu, może go tego nauczyć co najwyżej człowiek, człowiek zaś może, jeśli tylko zechce. Zwierzę nie może nawet chcieć bo nie wie że tak można, ograniczenia zwierzęcej duszy.
  • cd.
    JORGE napisal(a):
    Natomiast zupełnie nie rozumiem o co chodzi z zarzutami wobec teorii Calhouma. Dla mnie jest oczywista, naturalna. Co determinuje aktywność, działania ludzkie ? Co nakręca postęp ? Natomiast mnie zaskoczyło podobieństwo procesu upadku.
    Oczywista oczywistość, że takich/porównywalnych warunków natura nie zapewni myszom nigdy i nigdzie. Będą musiały walczyć z wrogiem, dbać o potomstwo, zdobywać pokarm itd. Na dodatek nie wiem jaką rolę odegrał w tym barbarzyńskim doświadczeniu fakt wsobnej hodowli.
    Zatem efektów (zachowań) myszy w tej konkretnej sytuacji nie można uogólnić nawet na całą ich populację - poza dywagacjami, które wg mnie niczemu nie służą.
    A tu pojawia się niczym nie umotywowane uogólnienie na rasę ludzką. Nie mam pojęcia jak zachowałaby się grupa ludzi poddana podobnemu eksperymentowi. Prawdopodobnie pierwsi samobójcy pojawiliby się już po kilku miesiącach, reszta zwariowałaby niedługo potem ;)
    Mówiąc serio - nie widzę cienia dowodu, który usprawiedliwiałby wyciąganie jakichkolwiek wniosków na temat zachowania społeczności ludzi na podstawie tego akurat eksperymentu.

    Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga. Dlatego ma bez porównania ciekawsze i bardziej różnorodne możliwości postępowania. I je wykorzystuje. Podnosi się i buduje swoje życie od początku po skrajnie trudnych, wręcz niewyobrażalnie trudnych cierpieniach. Ale też potrafi popełnić samobójstwo z błahego powodu.
    Uogólnianie tych zachowań na całe społeczności (narody) - nie moja działka, nie będę się wymądrzać - wymaga jednak trochę innego aparatu badawczego niż eksperymenty na myszach.

    Bardzo dużo wiedzy o obecnym stanie świata dały mi felietony Chestertona. Pisane w okresie międzywojennym ofkors.
    Bo ludzkość swoje nierówności społeczne, a zwłaszcza nierówności materialne od dawna "leczy" radykalnie za pomocą wojen. No, przynajmniej próbuje leczyć.
    Do czego zmierza Europa/świat - temat na oddzielny wątek, zupełnie niezwiązany z opisywanym eksperymentem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.