Smutny koniec profesor Jadwigi Staniszkis
jak dla mnie - definitywny. Jeden krótki cytacik i wszystko jasne.
– Bardzo dobrze, że opozycja odrzuciła propozycję rządu ws. TK. Jest rozwiązanie: zaprzysiężenie przez prezydenta trzech legalnie wybranych sędziów. To jest racjonalne. To podtrzyma resztki mitu niezależności. Wszystko w rękach Andrzeja Dudy – mówiła dziś w „Faktach po Faktach” o propozycji PiS Jadwiga Staniszkis.
" To jest racjonalne", tiaa... - bardzo racjonalne.
Nie z nami te numery, cwana pani Brunerowa. Wszystko - do czasu.
– Bardzo dobrze, że opozycja odrzuciła propozycję rządu ws. TK. Jest rozwiązanie: zaprzysiężenie przez prezydenta trzech legalnie wybranych sędziów. To jest racjonalne. To podtrzyma resztki mitu niezależności. Wszystko w rękach Andrzeja Dudy – mówiła dziś w „Faktach po Faktach” o propozycji PiS Jadwiga Staniszkis.
" To jest racjonalne", tiaa... - bardzo racjonalne.
Nie z nami te numery, cwana pani Brunerowa. Wszystko - do czasu.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
zamiast mowic jak dorosli bawimy sie w dzieci.
Ponadto - jak już to było powiedziane w innym wątku:
Starość nie radość, a nie każdy się starzeje mądrze.
Nie każdy wie, kiedy powinien już zamilknąć.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
@Balbina; ciężko mi ją posądzać o idiotyzm i nie sądzę by miała w tomacie afery z TK mniejszą wiedzę od nas. Ona dobrze wie, że PAD nie może zaprzysiąc tych 3 sędziów. Pytanie: dlaczego mówi to, co mówi? Trop Wyszkowskiego (zemsta wrednej kobiety) jest jakimś wyjaśnieniem, ale trop Qiza jest m.z. bardziej prawdopodobny.
Jeśli koszer to trza zachomikować.
http://www.lustracja.net/index.php/pozostali/157-jadwiga-staniszkis
nie chce mi sie tu pisac o tym co uznaje za idiotyzm.
w skrocie wiec: idiotyzm to ani brak wiedzy ani niskie IQ.
utytułowane durne babsko, któremu hormony przeszkadzają w używaniu mózgu
jak może być uznana za mądrą kobieta, która zrobiła sobie aborcje
Z tzw. źródeł wiem, że w naszym Jarku podkochiwało się sporo kobiet, w co trudno uwierzyć zważywszy na jego mało atletyczną powierzchowność. Ale ma skurkowaniec w sobie jakiś czar...Poczułam to i ja, kiedy raz spojrzał mi w oczy. ">
no, no, no.... fiu, fiu, fiu...
Kłótnie i rękoczyny - tak wyglądała niegdyś codzienność prof. Jadwigi Staniszkis. W latach 70. profesor połączył romans z ówczesną gwiazdą salonów, jednym z najlepszych literatów w Polsce, Ireneuszem Iredyńskim. Ich relacja była jednak wyjątkowo toksyczna. Kochanek nałogowo pił, awanturował się i bił Staniszkis. O burzliwym związku znanej socjolog z pisarzem, za którym ciągnęła się fatalna opinia, pisze "Na Żywo".
Wspólne życie z Ireneuszem było dla Jadwigi pasmem udręki i upokorzeń. Jak dowiadujemy się z tekstu w "Na Żywo", Staniszkis nad swoimi traktatami socjologicznymi musiała pracować w kuchni, bo w salonie jej własnego domu, w którym wspólnie zamieszkali, wiecznie trwały alkoholowe libacje. Wpadali na nie znajomi Iredyńskiego, jak choćby Stanisław Grochowiak, też alkoholik. A gdy towarzystwu kończył się alkohol, to socjolog musiała... biegać po melinach szukać pół litra dla ukochanego i jego kompanów! Iredyński balował jednak nie tylko w domowych pieleszach, ale też na mieście - w SPATiF-ie lub Bristolu. Staniszkis czekała wtedy aż skończy pić... godzinami grając z szatniarzem w oczko. Później wsadzała pisarza do samochodu i zawoziła do domu.
Jakby tego było mało, przy każdej nadarzającej się okazji kochanek poniżał socjolog. Jak czytamy w tygodniku, Gustawowi Holoubkowi przedstawił ją na przykład tak: "To jest właśnie moja pielęgniarka!", tymczasem Staniszkis miała już wtedy doktorat, a pracowała w liceum pielęgniarskim, bo wyrzucono ją z uczelni po wypadkach z 1968 r. Pisarz Jarosław Abramow wspominał, jak siedząc w restauracji z Iredyńskim zapytał: "Gdzie jest Jadwiga?". Usłyszał wtedy, że dostała od niego karę i nie wolno jej wyjść z domu. Jeszcze dalej wybranek Staniszkis posunął się, gdy dostał stypendium w Berlinie Zachodnim. "Irek do mnie dzwonił co wieczór, podawał mi jakieś panie do telefonu, które do siebie zapraszał, po prostu dziwki, bo on się z nimi często nie mógł dogadać, nie znał żadnego języka, więc ja musiałam z nimi negocjować" - relacjonowała znana socjolog.
Iredyński miewał napady agresji i łatwo wpadał w szał. Dochodziło nawet do rękoczynów! "Uderzył mnie kilka razy. Uważał, że go zdradzam" - opowiadała Staniszkis. "Pamiętam raz rąbnął mnie kluczami, aż mam bliznę, raz smyczą - też mam bliznę. Ale nie było tak, że on wracał pijany i mnie katował. Nie, ja w tym widziałam też coś ciekawego. To mi pozwoliło spojrzeć na przemoc jako na sposób komunikowania" - tłumaczyła w rozmowie z "Dziennikiem".
"Łatwiej mi było wytrzymać z nim, bo mam rodzaj mechanizmu obronnego, który sprawia, że uczucia, także cierpienie, do mnie nie docierają" - dodawała. Czy profesor nie czuła się ofiarą? "Ten związek nauczył mnie, że to jednak ja jestem górą. To był człowiek, który zapijał się na śmierć, marnował swoje zdolności, był głęboko nieszczęśliwy". Staniszkis i Iredyński rozstali się po trzech latach. W tajemnicy przed Ireneuszem socjolog domówiła się w sprawie zamiany mieszkania, spakowała rzeczy swoje i córki i odeszła. Pisarz zmarł 9 grudnia 1985 r. z powodu ostrego zapalenia trzustki.