Skip to content

sprawa goraca a prawnik dopiero w przyszlym tygodniu. Help!

2»

Komentarz

  • Przypominam, że ja akurat nie specjalnie użalam się nad frankowiczami (nawet wątek protestacyjny założyłem swego czasu); zwalczanie banksterki postrzegam w kategoriach walki narodowowyzwoleńczej a nie przywracania sprawiedliwości obrażonej warunkami umowy o kredyt "we frankach".
  • No też bez jaj lokator nie może się zasiedzieć, chyba że bardzo chce tego właściciel. Czy jest tańszy to nie wiem, jako najemca w innym mieście płacę na bezterminowej tyle co na terminowej.

    Ale oczywiście coś w tym jest, sprawdźcie ile kosztują abonamenty na komórki umowach terminowych, a ile na bezterminowych.

    No i taki przepis też chroni lokatora, przecież to działa w dwie strony.
  • extraneus napisal(a):
    Przypominam, że ja akurat nie specjalnie użalam się nad frankowiczami (nawet wątek protestacyjny założyłem swego czasu); zwalczanie banksterki postrzegam w kategoriach walki narodowowyzwoleńczej a nie przywracania sprawiedliwości obrażonej warunkami umowy o kredyt "we frankach".
    Jeśli mamy absolutną dowolność umów - wszyscy w ciągu roku staniemy się niewolnikami tych kilku najsilniejszych. Dowiedzione i matematycznie i empirycznie.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    los napisal(a):
    Wy wszyscy naprawdę uważacie, że właściciel mieszkania jest też właścicielem lokatora? Normalny okres wypowiedzenia to jest powinie być góra miesiąc a dłuższy niż trzy miesiące to rozbój w biały dzień.
    My jak my, ale tak uważa ustawodawca. Jak jest umowa terminowa to nie można jej w ogóle wypowiedzieć, chyba że przewidziano takie sytuacje w umowie.
    Poważnie są umowy, które przywiązują człowieka do ziemi? I ludzie je dobrowolnie podpisują? Jestem zdumiona.

  • A przywiązują? Czy jedynie każą zapłacić kwotę, na którą się umówiono?
  • Przecież w przypadku wynajmowania lokali mieszkalnych przez nieprofesjonalistów na czas określony - a przypadek opisany w tym wątku tego dotyczy - takiego zagrożenia w ogóle nie ma: balbina po prostu zaplanowała uzyskanie do grudnia 2016 r. pewnego przychodu i o to m. in. się umówiła a najemcy wywrócili stolik.

    W żadnym razie nie kwestionuję prawa narodu do ograniczania swobody umów. W przypadku banksterów dalej uważam, że ryzyko było postrzegalne dla każdego i w tym sensie nie uważam tych umów za niesprawiedliwe czy "oszukańcze" (chyba, że w konkretnej sprawie oferta była niejasna lub nierzetelnie sporządzona albo negocjacje prowadzone w złej wierze), ale skoro koniec końców interes dużej części Polaków jest zagrożony, to nie widzę żadnych przeszkód do interwencji suwerena: taki mały w tym zakresie "stan wyjątkowy" (nota bene widać jednak, że w tym obszarze naród nie jest suwerenem, skoro banksterka może skutecznie przeciwstawić się "stanowi wyjątkowemu")

    Ale chyba trochę rozwadniam wątek, przepraszam.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    A przywiązują? Czy jedynie każą zapłacić kwotę, na którą się umówiono?
    No właśnie: zdumiewa mnie, dlaczego ludzie się w ten sposób umawiają. Szczególnie w przypadku najmu, w którym możliwość łatwej zmiany miejsca zamieszkania jest główną zaletą.
  • loslos
    edytowano March 2016
    Ludzie są niezwykle przemyślni, jeśli idzie o tu i teraz, wszystkim ręce się zginają do środka. Natomiast w umowach terminowych są rąbani na lewo i prawo, robią wszystkie możliwe i niemożliwe głupoty, bo mało kto uświadamia sobie, że jutro świat też będzie istniał. Ale jeśli ktoś wykona ten nadludzki wysiłek umysłowy, to na następny krok już go nie będzie stać - nie przyjmie do wiadomości, że świat będzie istnieć jutro ale wyglądać może inaczej niż dziś.
  • edytowano March 2016
    moi drodzy dziekuje wam za wszystkie komentarze.
    w poniedzialek sprawa bedzie rozwazona przez profesjonalistow: Keiko, wielkie dzieki ^:)^ !!!

    a teraz kilka slow od wynajmujacego w wielkim miescie od 17u lat:

    - moi drodzy czy wy potraficie sobie wyobrazic, ze moi pierwsi lokatorzy (trzy razy pod rzad przystojne byznesmeny) odpowiednio :1996, 97, 98 to byli ludzie bez posrednictwa, z "jednorazowo podpisanym swistkiem", w tym jeden z Zapada (czytaj, ze swiata jurystycznie tak oddalonego, ze jakby co moglam mu naprawde naskoczyc)?
    Czy potraficie sobie wyobrazic, ze placili regularnie, utrzymywali mieszkanie w czystosci i jeszcze na koniec zaprosili mnie do restauracji?
    bo mi sie to z perspektywy czasu jakims SF wydaje.

    Od nowego Millenium pojawiac sie zaczely jakoby pierwsze znaki apokalyptyko:

    Znak Pierwszy:

    - wplaty regularne, bez restauracji na koniec, za to mieszkanie zdane w stanie brudu nieopisanego - szorowalam je z kuzynka przez tydzien. (lokatorem byl Hindus z zameldowaniem w London, wykonujacy na Kopernika szlachetny zawod chirurga)

    Znak Drugi:

    - Pani wynajmujaca okazala sie mieszkac z czetrema (four, vier, cetyrje, quatre) osobami. kryli sie tak dobrze, ze sprawa wydala sie dopiero po pol roku. Po tej lokatorce wyremontowalam mieszkanie.

    Znak Trzeci:

    - Klient po podpisaniu umowy tak dlugo molestowal pelnomocnika (bylo to juz po tym kiedy wpadlam na pomysl zakochania sie w Niemcu), ze zmuszona zostalam do zakupu nowej kuchni gazowej do kuchni, ktora byla owszem stara ala calkiem jara.

    Znak Czwarty:

    - Panstwo znikneli, nie placac dwoch ostatnich czynszow. szlachetnie nie domagjac sie kaucji (byla tylko za jeden miesiac). i tyle ich widzialam.

    Znak Piaty:

    - dwaj studenci, ktorzy b. szybko staja sie znani calej kamienicy a moj dres jest w mdz.czasie trzykrotnnie odnotowany na policji. Rozwiazanie umowy dokonuje sie za porozumieninem stron. Finansowo wszystko zostaje uregulowane. Nowe lozko zakupilam se juz na wlasny koszt.

    Znak Szosty - obecny:

    - umowa podpisana na czas scisle data okreslony. pani wypowiada umowe na 2 tygodnie przed wyprowadzka TELEFONICZNIE. Nastepnie nie odbiera telefonow ode mnie. Nastepnie ceduje mnie na pelnomocnika, ktory mowi mi, ze ...nie ma maila.

    kiedy pomysle, ze wynjmujacy w Niemczech moze wymowic podnajmujacemu mieszkanie tylko wtedy,kiedy sam chce sie wprowadzic do wlasnego mieszkania...


    zycze wszystkim milego weekendu


    :bz :bz
  • Nie spotkałaś się wcześniej z ludźmi i nie wiesz, jacy oni są?
  • Odsyłam do kolegi tabula rasa, który po kilku latach przygód po prostu sprzedał mieszkanie i przeniósł się na rynek finansowy. Z tego co pamiętam generalnie miał dość cudzołożników-kłamców.
  • los napisal(a):
    Nie spotkałaś się wcześniej z ludźmi i nie wiesz, jacy oni są?
    o czym ty mowisz Losie?
    Nie mieszkam w Polsce.
    Mam pelnomocnika.
    Nawet jakbym ich zobaczyla raz, dwa, dziesiec razy - myslisz, ze poznam po twarzy, ze wytna mi Taki lub Taki numer?
    wiem kim sa: studenci. drugi raz studenci i drugi raz big Problem. 0 STUDENTOW:

    Ale to tez o dupe rozbic zabezpieczenie, bo jezeli prawo nie dziala no to o czym w ogole mowa?! przeciez sytuacja bezprawia to pokusa dla ew. swietego a coz dopiero dla leminga.


  • edytowano March 2016
    ide pobiegac, zanim znow zaczne bluzgac:(
  • Jest wiele sytuacji w których prawo nie działa. Taką umowę traktowałbym raczej w kategoriach testu na wynajmującego a nie jakiegoś solidnego zabezpieczenia. Nie chce podpisać na czas określony - w ogóle nie dyskutuję. Coś jak przy zakupie samochodu - dzwonię i pytam czy można podjechać na stację kontroli, nie chce się zgodzić to w ogóle nie jadę oglądać samochodu.
  • Nie wiem co to za mieszkanie, moze jakies niestandardowe, ale w Krakowie to sie lokatora raczej szybko znajduje... A hipotetycznie, jesliby kolezanka odzyskala sadownie ta potencjalna kase oraz zarobila na wynajmie od innych lokatorow, to czy odda polowe?
  • Dlaczego połowę?

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • Nie polowe a nadwyzke, o.
  • edytowano March 2016
    polmisiek napisal(a):
    Nie wiem co to za mieszkanie, moze jakies niestandardowe, ale w Krakowie to sie lokatora raczej szybko znajduje... A hipotetycznie, jesliby kolezanka odzyskala sadownie ta potencjalna kase oraz zarobila na wynajmie od innych lokatorow, to czy odda polowe?
    oczywiscie , ze nie.

    to sa ludzie dorosli i wiedza co robia: skoro zamiast mieszkac do oznaczonej daty i placic wola nie mieszkac i placic no to ich wybor.

    z powazaniem.
  • balbina napisal(a):
    moi drodzy dziekuje wam za wszystkie komentarze.
    w poniedzialek sprawa bedzie rozwazona przez profesjonalistow:
    Przez profesjonalistów ? Takich z palą ? Bo jak nie to strata czasu i pieniędzy.

    JORGE>

  • A jeśli tak, to dla paru groszy nie warto narażać duszy. Ale już koleżanka sama zdecyduje.
  • los napisal(a):
    A jeśli tak, to dla paru groszy nie warto narażać duszy. Ale już koleżanka sama zdecyduje.
    Ta pała to trochę szydera. Po prostu nie wierzę, że jakąkolwiek możliwość wyciągnięcia pieniędzy. I może wsadzę kij w mrowisko (a właściwie będę kontynuował linię losa), nie bardzo rozumiem sensowność umów terminowych w tym przypadku.

    Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy. Dokonywałem szpagatów, żeby pogodzić paniusię z moim wspólnikiem, każde z nich ciągnęło w swoją stronę. Ona, nie pozwalała prawie na żadne modernizacje i dostosowania, i za większość rzeczy płaciliśmy z własnej kieszeni, oczywiste prośby o usuwanie usterek, które powinny być po jej stronie kończyły się awanturą. Nie podobała jej się nawet ilość samochodów pod firmą, kazała przeparkowywyać, oczywiście tego ( i wielu innych rzeczy) nie robiliśmy, ale afery były parę razy w miesiącu. Punkt był bardzo dobry, więc budowałem swoją cierpliwość. Ale do czasu. Szukałem przez 5 lat okazji i w końcu trafiłem i zrobiłem rzecz jeszcze głupszą, kupiłem nieruchomość (a właściwie bank mi kupił). Jestem niewolnikiem banku. A paniusia ? Kiedy przyszło do rozliczenia kaucji, paniusia wywaliła listę szkód. Ona się procesowała ze wszystkimi i o wszystko (pogotowie energetyczne w przypadku awarii bało się do nas przyjeżdżać bo ta idiotka robiła awantury o każdą popierdułkę), popatrzyłem się jej w oczy, rozmowa trwała parę minut. Mam bardzo dobrą kancelarię i słono płacę, ale ciągnięcie sprawy, poza stratą czasu i pieniędzy nie ma żadnego sensu. Odpuściłem, wygrała. Nieruchomość od dwóch lat stoi pusta, pojawił się jeden najemca i po miesiącu uciekł. Paniusia traci duże pieniądze, ale jest uparta. Liczy każdy detal, ale nie liczy spraw zasadniczych.

    I o to chyba właśnie chodzi. Ludzie chcą mieć marchewkę i zjeść marchewkę. Jeżeli rynek wynajmu jest ciężki to trzeba zaakceptować rzeczywistość, albo uciec z nieruchomości (sprzedać). Tyle, że nie chcą uciekać, bo jest takie przekonanie, że nieruchomości to znakomita inwestycja. A ja bym policzył, ile się wyjmie za te 30 lat i ile trzeba włożyć w ciągu tego okresu, ile wykonać remontów, ile średnio będzie stało puste, ile czasu straci się na użeranie. I może wyjść no biznes. I żadne znakomite rozwiązania typu umowy terminowe nic nie dadzą, ten rynek jest niestabilny i już. Z koniem kopać się nie ma sensu.

    JORGE>
  • edytowano March 2016
    JORGE napisal(a):
    Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy.
    11 lat?! Masz zdrowie chłopie.
    W Polsce nie ma kultury wynajmu. Wynajem jest traktowany zazwyczaj jako przejściowy stan przed kupieniem własnego lokum, albo - z drugiej strony - jako "znakomita" lokata kapitału. Takie podejście prowadzi do rozmaitych patologii po obu stronach umowy. Dlatego nie dziwię się, że wolisz być niewolnikiem banku niż użerać się z pańcią.


  • van.den.budenmayer napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy.
    11 lat?! Masz zdrowie chłopie.
    W Polsce nie ma kultury wynajmu. Wynajem jest traktowany zazwyczaj jako przejściowy stan przed kupieniem własnego lokum, albo - z drugiej strony - jako "znakomita" lokata kapitału. Takie podejście prowadzi do rozmaitych patologii po obu stronach umowy. Dlatego nie dziwię się, że wolisz być niewolnikiem banku niż użerać się z pańcią.


    Może lokalizacja była dobra, a może lokal.

    Bank jako właściciel też ma swoje zalety, wśród nich ta, że poza hajsem niewiele go interesuje, a i hajs nie zawsze. A już na pewno nie interesuje banku zatruwanie ludziom życia z nudów.
  • Tak trochę w ramach rozładowania, kultowy filmik, może ktoś jeszcze nie widział ;)
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    van.den.budenmayer napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy.
    11 lat?! Masz zdrowie chłopie.
    W Polsce nie ma kultury wynajmu. Wynajem jest traktowany zazwyczaj jako przejściowy stan przed kupieniem własnego lokum, albo - z drugiej strony - jako "znakomita" lokata kapitału. Takie podejście prowadzi do rozmaitych patologii po obu stronach umowy. Dlatego nie dziwię się, że wolisz być niewolnikiem banku niż użerać się z pańcią.


    Może lokalizacja była dobra, a może lokal.

    Bank jako właściciel też ma swoje zalety, wśród nich ta, że poza hajsem niewiele go interesuje, a i hajs nie zawsze. A już na pewno nie interesuje banku zatruwanie ludziom życia z nudów.

    Bank jako właściciel ma jeszcze jedną, najistotniejszą zaletę. Wnosząc należną mu, comiesięczną opłatę, kiedyś przejmiesz lokal na własność. Płacąc pańci, właścicielem lokalu nie będziesz nigdy.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • Przejmiesz, albo i nie przejmiesz. Różne przypadki chodzą po ludziach...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.