Przypominam, że ja akurat nie specjalnie użalam się nad frankowiczami (nawet wątek protestacyjny założyłem swego czasu); zwalczanie banksterki postrzegam w kategoriach walki narodowowyzwoleńczej a nie przywracania sprawiedliwości obrażonej warunkami umowy o kredyt "we frankach".
No też bez jaj lokator nie może się zasiedzieć, chyba że bardzo chce tego właściciel. Czy jest tańszy to nie wiem, jako najemca w innym mieście płacę na bezterminowej tyle co na terminowej.
Ale oczywiście coś w tym jest, sprawdźcie ile kosztują abonamenty na komórki umowach terminowych, a ile na bezterminowych.
No i taki przepis też chroni lokatora, przecież to działa w dwie strony.
extraneus napisal(a): Przypominam, że ja akurat nie specjalnie użalam się nad frankowiczami (nawet wątek protestacyjny założyłem swego czasu); zwalczanie banksterki postrzegam w kategoriach walki narodowowyzwoleńczej a nie przywracania sprawiedliwości obrażonej warunkami umowy o kredyt "we frankach".
Jeśli mamy absolutną dowolność umów - wszyscy w ciągu roku staniemy się niewolnikami tych kilku najsilniejszych. Dowiedzione i matematycznie i empirycznie.
los napisal(a): Wy wszyscy naprawdę uważacie, że właściciel mieszkania jest też właścicielem lokatora? Normalny okres wypowiedzenia to jest powinie być góra miesiąc a dłuższy niż trzy miesiące to rozbój w biały dzień.
My jak my, ale tak uważa ustawodawca. Jak jest umowa terminowa to nie można jej w ogóle wypowiedzieć, chyba że przewidziano takie sytuacje w umowie.
Poważnie są umowy, które przywiązują człowieka do ziemi? I ludzie je dobrowolnie podpisują? Jestem zdumiona.
Przecież w przypadku wynajmowania lokali mieszkalnych przez nieprofesjonalistów na czas określony - a przypadek opisany w tym wątku tego dotyczy - takiego zagrożenia w ogóle nie ma: balbina po prostu zaplanowała uzyskanie do grudnia 2016 r. pewnego przychodu i o to m. in. się umówiła a najemcy wywrócili stolik.
W żadnym razie nie kwestionuję prawa narodu do ograniczania swobody umów. W przypadku banksterów dalej uważam, że ryzyko było postrzegalne dla każdego i w tym sensie nie uważam tych umów za niesprawiedliwe czy "oszukańcze" (chyba, że w konkretnej sprawie oferta była niejasna lub nierzetelnie sporządzona albo negocjacje prowadzone w złej wierze), ale skoro koniec końców interes dużej części Polaków jest zagrożony, to nie widzę żadnych przeszkód do interwencji suwerena: taki mały w tym zakresie "stan wyjątkowy" (nota bene widać jednak, że w tym obszarze naród nie jest suwerenem, skoro banksterka może skutecznie przeciwstawić się "stanowi wyjątkowemu")
rozum.von.keikobad napisal(a): A przywiązują? Czy jedynie każą zapłacić kwotę, na którą się umówiono?
No właśnie: zdumiewa mnie, dlaczego ludzie się w ten sposób umawiają. Szczególnie w przypadku najmu, w którym możliwość łatwej zmiany miejsca zamieszkania jest główną zaletą.
Ludzie są niezwykle przemyślni, jeśli idzie o tu i teraz, wszystkim ręce się zginają do środka. Natomiast w umowach terminowych są rąbani na lewo i prawo, robią wszystkie możliwe i niemożliwe głupoty, bo mało kto uświadamia sobie, że jutro świat też będzie istniał. Ale jeśli ktoś wykona ten nadludzki wysiłek umysłowy, to na następny krok już go nie będzie stać - nie przyjmie do wiadomości, że świat będzie istnieć jutro ale wyglądać może inaczej niż dziś.
moi drodzy dziekuje wam za wszystkie komentarze. w poniedzialek sprawa bedzie rozwazona przez profesjonalistow: Keiko, wielkie dzieki ^:)^ !!!
a teraz kilka slow od wynajmujacego w wielkim miescie od 17u lat:
- moi drodzy czy wy potraficie sobie wyobrazic, ze moi pierwsi lokatorzy (trzy razy pod rzad przystojne byznesmeny) odpowiednio :1996, 97, 98 to byli ludzie bez posrednictwa, z "jednorazowo podpisanym swistkiem", w tym jeden z Zapada (czytaj, ze swiata jurystycznie tak oddalonego, ze jakby co moglam mu naprawde naskoczyc)? Czy potraficie sobie wyobrazic, ze placili regularnie, utrzymywali mieszkanie w czystosci i jeszcze na koniec zaprosili mnie do restauracji? bo mi sie to z perspektywy czasu jakims SF wydaje.
Od nowego Millenium pojawiac sie zaczely jakoby pierwsze znaki apokalyptyko:
Znak Pierwszy:
- wplaty regularne, bez restauracji na koniec, za to mieszkanie zdane w stanie brudu nieopisanego - szorowalam je z kuzynka przez tydzien. (lokatorem byl Hindus z zameldowaniem w London, wykonujacy na Kopernika szlachetny zawod chirurga)
Znak Drugi:
- Pani wynajmujaca okazala sie mieszkac z czetrema (four, vier, cetyrje, quatre) osobami. kryli sie tak dobrze, ze sprawa wydala sie dopiero po pol roku. Po tej lokatorce wyremontowalam mieszkanie.
Znak Trzeci:
- Klient po podpisaniu umowy tak dlugo molestowal pelnomocnika (bylo to juz po tym kiedy wpadlam na pomysl zakochania sie w Niemcu), ze zmuszona zostalam do zakupu nowej kuchni gazowej do kuchni, ktora byla owszem stara ala calkiem jara.
Znak Czwarty:
- Panstwo znikneli, nie placac dwoch ostatnich czynszow. szlachetnie nie domagjac sie kaucji (byla tylko za jeden miesiac). i tyle ich widzialam.
Znak Piaty:
- dwaj studenci, ktorzy b. szybko staja sie znani calej kamienicy a moj dres jest w mdz.czasie trzykrotnnie odnotowany na policji. Rozwiazanie umowy dokonuje sie za porozumieninem stron. Finansowo wszystko zostaje uregulowane. Nowe lozko zakupilam se juz na wlasny koszt.
Znak Szosty - obecny:
- umowa podpisana na czas scisle data okreslony. pani wypowiada umowe na 2 tygodnie przed wyprowadzka TELEFONICZNIE. Nastepnie nie odbiera telefonow ode mnie. Nastepnie ceduje mnie na pelnomocnika, ktory mowi mi, ze ...nie ma maila.
kiedy pomysle, ze wynjmujacy w Niemczech moze wymowic podnajmujacemu mieszkanie tylko wtedy,kiedy sam chce sie wprowadzic do wlasnego mieszkania...
Odsyłam do kolegi tabula rasa, który po kilku latach przygód po prostu sprzedał mieszkanie i przeniósł się na rynek finansowy. Z tego co pamiętam generalnie miał dość cudzołożników-kłamców.
los napisal(a): Nie spotkałaś się wcześniej z ludźmi i nie wiesz, jacy oni są?
o czym ty mowisz Losie? Nie mieszkam w Polsce. Mam pelnomocnika. Nawet jakbym ich zobaczyla raz, dwa, dziesiec razy - myslisz, ze poznam po twarzy, ze wytna mi Taki lub Taki numer? wiem kim sa: studenci. drugi raz studenci i drugi raz big Problem. 0 STUDENTOW:
Ale to tez o dupe rozbic zabezpieczenie, bo jezeli prawo nie dziala no to o czym w ogole mowa?! przeciez sytuacja bezprawia to pokusa dla ew. swietego a coz dopiero dla leminga.
Jest wiele sytuacji w których prawo nie działa. Taką umowę traktowałbym raczej w kategoriach testu na wynajmującego a nie jakiegoś solidnego zabezpieczenia. Nie chce podpisać na czas określony - w ogóle nie dyskutuję. Coś jak przy zakupie samochodu - dzwonię i pytam czy można podjechać na stację kontroli, nie chce się zgodzić to w ogóle nie jadę oglądać samochodu.
Nie wiem co to za mieszkanie, moze jakies niestandardowe, ale w Krakowie to sie lokatora raczej szybko znajduje... A hipotetycznie, jesliby kolezanka odzyskala sadownie ta potencjalna kase oraz zarobila na wynajmie od innych lokatorow, to czy odda polowe?
polmisiek napisal(a): Nie wiem co to za mieszkanie, moze jakies niestandardowe, ale w Krakowie to sie lokatora raczej szybko znajduje... A hipotetycznie, jesliby kolezanka odzyskala sadownie ta potencjalna kase oraz zarobila na wynajmie od innych lokatorow, to czy odda polowe?
oczywiscie , ze nie.
to sa ludzie dorosli i wiedza co robia: skoro zamiast mieszkac do oznaczonej daty i placic wola nie mieszkac i placic no to ich wybor.
los napisal(a): A jeśli tak, to dla paru groszy nie warto narażać duszy. Ale już koleżanka sama zdecyduje.
Ta pała to trochę szydera. Po prostu nie wierzę, że jakąkolwiek możliwość wyciągnięcia pieniędzy. I może wsadzę kij w mrowisko (a właściwie będę kontynuował linię losa), nie bardzo rozumiem sensowność umów terminowych w tym przypadku.
Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy. Dokonywałem szpagatów, żeby pogodzić paniusię z moim wspólnikiem, każde z nich ciągnęło w swoją stronę. Ona, nie pozwalała prawie na żadne modernizacje i dostosowania, i za większość rzeczy płaciliśmy z własnej kieszeni, oczywiste prośby o usuwanie usterek, które powinny być po jej stronie kończyły się awanturą. Nie podobała jej się nawet ilość samochodów pod firmą, kazała przeparkowywyać, oczywiście tego ( i wielu innych rzeczy) nie robiliśmy, ale afery były parę razy w miesiącu. Punkt był bardzo dobry, więc budowałem swoją cierpliwość. Ale do czasu. Szukałem przez 5 lat okazji i w końcu trafiłem i zrobiłem rzecz jeszcze głupszą, kupiłem nieruchomość (a właściwie bank mi kupił). Jestem niewolnikiem banku. A paniusia ? Kiedy przyszło do rozliczenia kaucji, paniusia wywaliła listę szkód. Ona się procesowała ze wszystkimi i o wszystko (pogotowie energetyczne w przypadku awarii bało się do nas przyjeżdżać bo ta idiotka robiła awantury o każdą popierdułkę), popatrzyłem się jej w oczy, rozmowa trwała parę minut. Mam bardzo dobrą kancelarię i słono płacę, ale ciągnięcie sprawy, poza stratą czasu i pieniędzy nie ma żadnego sensu. Odpuściłem, wygrała. Nieruchomość od dwóch lat stoi pusta, pojawił się jeden najemca i po miesiącu uciekł. Paniusia traci duże pieniądze, ale jest uparta. Liczy każdy detal, ale nie liczy spraw zasadniczych.
I o to chyba właśnie chodzi. Ludzie chcą mieć marchewkę i zjeść marchewkę. Jeżeli rynek wynajmu jest ciężki to trzeba zaakceptować rzeczywistość, albo uciec z nieruchomości (sprzedać). Tyle, że nie chcą uciekać, bo jest takie przekonanie, że nieruchomości to znakomita inwestycja. A ja bym policzył, ile się wyjmie za te 30 lat i ile trzeba włożyć w ciągu tego okresu, ile wykonać remontów, ile średnio będzie stało puste, ile czasu straci się na użeranie. I może wyjść no biznes. I żadne znakomite rozwiązania typu umowy terminowe nic nie dadzą, ten rynek jest niestabilny i już. Z koniem kopać się nie ma sensu.
JORGE napisal(a): Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy.
11 lat?! Masz zdrowie chłopie. W Polsce nie ma kultury wynajmu. Wynajem jest traktowany zazwyczaj jako przejściowy stan przed kupieniem własnego lokum, albo - z drugiej strony - jako "znakomita" lokata kapitału. Takie podejście prowadzi do rozmaitych patologii po obu stronach umowy. Dlatego nie dziwię się, że wolisz być niewolnikiem banku niż użerać się z pańcią.
JORGE napisal(a): Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy.
11 lat?! Masz zdrowie chłopie. W Polsce nie ma kultury wynajmu. Wynajem jest traktowany zazwyczaj jako przejściowy stan przed kupieniem własnego lokum, albo - z drugiej strony - jako "znakomita" lokata kapitału. Takie podejście prowadzi do rozmaitych patologii po obu stronach umowy. Dlatego nie dziwię się, że wolisz być niewolnikiem banku niż użerać się z pańcią.
Może lokalizacja była dobra, a może lokal.
Bank jako właściciel też ma swoje zalety, wśród nich ta, że poza hajsem niewiele go interesuje, a i hajs nie zawsze. A już na pewno nie interesuje banku zatruwanie ludziom życia z nudów.
JORGE napisal(a): Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy.
11 lat?! Masz zdrowie chłopie. W Polsce nie ma kultury wynajmu. Wynajem jest traktowany zazwyczaj jako przejściowy stan przed kupieniem własnego lokum, albo - z drugiej strony - jako "znakomita" lokata kapitału. Takie podejście prowadzi do rozmaitych patologii po obu stronach umowy. Dlatego nie dziwię się, że wolisz być niewolnikiem banku niż użerać się z pańcią.
Może lokalizacja była dobra, a może lokal.
Bank jako właściciel też ma swoje zalety, wśród nich ta, że poza hajsem niewiele go interesuje, a i hajs nie zawsze. A już na pewno nie interesuje banku zatruwanie ludziom życia z nudów.
Bank jako właściciel ma jeszcze jedną, najistotniejszą zaletę. Wnosząc należną mu, comiesięczną opłatę, kiedyś przejmiesz lokal na własność. Płacąc pańci, właścicielem lokalu nie będziesz nigdy.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Komentarz
Ale oczywiście coś w tym jest, sprawdźcie ile kosztują abonamenty na komórki umowach terminowych, a ile na bezterminowych.
No i taki przepis też chroni lokatora, przecież to działa w dwie strony.
W żadnym razie nie kwestionuję prawa narodu do ograniczania swobody umów. W przypadku banksterów dalej uważam, że ryzyko było postrzegalne dla każdego i w tym sensie nie uważam tych umów za niesprawiedliwe czy "oszukańcze" (chyba, że w konkretnej sprawie oferta była niejasna lub nierzetelnie sporządzona albo negocjacje prowadzone w złej wierze), ale skoro koniec końców interes dużej części Polaków jest zagrożony, to nie widzę żadnych przeszkód do interwencji suwerena: taki mały w tym zakresie "stan wyjątkowy" (nota bene widać jednak, że w tym obszarze naród nie jest suwerenem, skoro banksterka może skutecznie przeciwstawić się "stanowi wyjątkowemu")
Ale chyba trochę rozwadniam wątek, przepraszam.
w poniedzialek sprawa bedzie rozwazona przez profesjonalistow: Keiko, wielkie dzieki ^:)^ !!!
a teraz kilka slow od wynajmujacego w wielkim miescie od 17u lat:
- moi drodzy czy wy potraficie sobie wyobrazic, ze moi pierwsi lokatorzy (trzy razy pod rzad przystojne byznesmeny) odpowiednio :1996, 97, 98 to byli ludzie bez posrednictwa, z "jednorazowo podpisanym swistkiem", w tym jeden z Zapada (czytaj, ze swiata jurystycznie tak oddalonego, ze jakby co moglam mu naprawde naskoczyc)?
Czy potraficie sobie wyobrazic, ze placili regularnie, utrzymywali mieszkanie w czystosci i jeszcze na koniec zaprosili mnie do restauracji?
bo mi sie to z perspektywy czasu jakims SF wydaje.
Od nowego Millenium pojawiac sie zaczely jakoby pierwsze znaki apokalyptyko:
Znak Pierwszy:
- wplaty regularne, bez restauracji na koniec, za to mieszkanie zdane w stanie brudu nieopisanego - szorowalam je z kuzynka przez tydzien. (lokatorem byl Hindus z zameldowaniem w London, wykonujacy na Kopernika szlachetny zawod chirurga)
Znak Drugi:
- Pani wynajmujaca okazala sie mieszkac z czetrema (four, vier, cetyrje, quatre) osobami. kryli sie tak dobrze, ze sprawa wydala sie dopiero po pol roku. Po tej lokatorce wyremontowalam mieszkanie.
Znak Trzeci:
- Klient po podpisaniu umowy tak dlugo molestowal pelnomocnika (bylo to juz po tym kiedy wpadlam na pomysl zakochania sie w Niemcu), ze zmuszona zostalam do zakupu nowej kuchni gazowej do kuchni, ktora byla owszem stara ala calkiem jara.
Znak Czwarty:
- Panstwo znikneli, nie placac dwoch ostatnich czynszow. szlachetnie nie domagjac sie kaucji (byla tylko za jeden miesiac). i tyle ich widzialam.
Znak Piaty:
- dwaj studenci, ktorzy b. szybko staja sie znani calej kamienicy a moj dres jest w mdz.czasie trzykrotnnie odnotowany na policji. Rozwiazanie umowy dokonuje sie za porozumieninem stron. Finansowo wszystko zostaje uregulowane. Nowe lozko zakupilam se juz na wlasny koszt.
Znak Szosty - obecny:
- umowa podpisana na czas scisle data okreslony. pani wypowiada umowe na 2 tygodnie przed wyprowadzka TELEFONICZNIE. Nastepnie nie odbiera telefonow ode mnie. Nastepnie ceduje mnie na pelnomocnika, ktory mowi mi, ze ...nie ma maila.
kiedy pomysle, ze wynjmujacy w Niemczech moze wymowic podnajmujacemu mieszkanie tylko wtedy,kiedy sam chce sie wprowadzic do wlasnego mieszkania...
zycze wszystkim milego weekendu
:bz :bz
Nie mieszkam w Polsce.
Mam pelnomocnika.
Nawet jakbym ich zobaczyla raz, dwa, dziesiec razy - myslisz, ze poznam po twarzy, ze wytna mi Taki lub Taki numer?
wiem kim sa: studenci. drugi raz studenci i drugi raz big Problem. 0 STUDENTOW:
Ale to tez o dupe rozbic zabezpieczenie, bo jezeli prawo nie dziala no to o czym w ogole mowa?! przeciez sytuacja bezprawia to pokusa dla ew. swietego a coz dopiero dla leminga.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
to sa ludzie dorosli i wiedza co robia: skoro zamiast mieszkac do oznaczonej daty i placic wola nie mieszkac i placic no to ich wybor.
z powazaniem.
JORGE>
Rynek wynajmu jest jaki jest, trafiają się różni ludzie. Ja przez 11 lat mordowałem się z paniusią, która wynajmowała nam nieruchomość pod siedzibę firmy. Dokonywałem szpagatów, żeby pogodzić paniusię z moim wspólnikiem, każde z nich ciągnęło w swoją stronę. Ona, nie pozwalała prawie na żadne modernizacje i dostosowania, i za większość rzeczy płaciliśmy z własnej kieszeni, oczywiste prośby o usuwanie usterek, które powinny być po jej stronie kończyły się awanturą. Nie podobała jej się nawet ilość samochodów pod firmą, kazała przeparkowywyać, oczywiście tego ( i wielu innych rzeczy) nie robiliśmy, ale afery były parę razy w miesiącu. Punkt był bardzo dobry, więc budowałem swoją cierpliwość. Ale do czasu. Szukałem przez 5 lat okazji i w końcu trafiłem i zrobiłem rzecz jeszcze głupszą, kupiłem nieruchomość (a właściwie bank mi kupił). Jestem niewolnikiem banku. A paniusia ? Kiedy przyszło do rozliczenia kaucji, paniusia wywaliła listę szkód. Ona się procesowała ze wszystkimi i o wszystko (pogotowie energetyczne w przypadku awarii bało się do nas przyjeżdżać bo ta idiotka robiła awantury o każdą popierdułkę), popatrzyłem się jej w oczy, rozmowa trwała parę minut. Mam bardzo dobrą kancelarię i słono płacę, ale ciągnięcie sprawy, poza stratą czasu i pieniędzy nie ma żadnego sensu. Odpuściłem, wygrała. Nieruchomość od dwóch lat stoi pusta, pojawił się jeden najemca i po miesiącu uciekł. Paniusia traci duże pieniądze, ale jest uparta. Liczy każdy detal, ale nie liczy spraw zasadniczych.
I o to chyba właśnie chodzi. Ludzie chcą mieć marchewkę i zjeść marchewkę. Jeżeli rynek wynajmu jest ciężki to trzeba zaakceptować rzeczywistość, albo uciec z nieruchomości (sprzedać). Tyle, że nie chcą uciekać, bo jest takie przekonanie, że nieruchomości to znakomita inwestycja. A ja bym policzył, ile się wyjmie za te 30 lat i ile trzeba włożyć w ciągu tego okresu, ile wykonać remontów, ile średnio będzie stało puste, ile czasu straci się na użeranie. I może wyjść no biznes. I żadne znakomite rozwiązania typu umowy terminowe nic nie dadzą, ten rynek jest niestabilny i już. Z koniem kopać się nie ma sensu.
JORGE>
W Polsce nie ma kultury wynajmu. Wynajem jest traktowany zazwyczaj jako przejściowy stan przed kupieniem własnego lokum, albo - z drugiej strony - jako "znakomita" lokata kapitału. Takie podejście prowadzi do rozmaitych patologii po obu stronach umowy. Dlatego nie dziwię się, że wolisz być niewolnikiem banku niż użerać się z pańcią.
Bank jako właściciel też ma swoje zalety, wśród nich ta, że poza hajsem niewiele go interesuje, a i hajs nie zawsze. A już na pewno nie interesuje banku zatruwanie ludziom życia z nudów.
Bank jako właściciel też ma swoje zalety, wśród nich ta, że poza hajsem niewiele go interesuje, a i hajs nie zawsze. A już na pewno nie interesuje banku zatruwanie ludziom życia z nudów.
Bank jako właściciel ma jeszcze jedną, najistotniejszą zaletę. Wnosząc należną mu, comiesięczną opłatę, kiedyś przejmiesz lokal na własność. Płacąc pańci, właścicielem lokalu nie będziesz nigdy.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia