Skip to content

Pakt Waszyngton - Moskwa

2»

Komentarz

  • Sołtys stracił na znaczeniu, ale sołtysowa nie. Sołtys posłużył do wykreowania sołtysowej na największą znawczynię Polski i Polaków w Ameryce i Washington Post będzie z tej krynicy wiedzy czerpać pełnymi wiadrami. Widać punkt widzenia sołtysowej to jest, ich zdaniem, to czego Amerykanie potrzebują w temacie Polski i Polaków. Warto się zastanowić do czego też Żydom amerykańskim potrzebny jest obraz ksenofobicznej Polski odpowiedzialnej za Holocaust i rozwalającej europejską solidarność reprezentowaną przez miłujących pokój, wypędzonych ze swej ziemi przez Polaków i otwierających serca, ręce i portfele na muzułmanów Niemców.
  • ...i nogi, nogi!
  • Otóż jednym z podstawowych przejawów tego, że nasz kraj miał rzekomo stracić swoją podobno naturalnie mu przysługującą pozycję, miało być niedopuszczenie Warszawy do uczestnictwa w dotyczących wojny donbaskiej rozmowach, prowadzonych ostatecznie w tzw. formacie normandzkim (Rosja, Ukraina, Niemcy, Francja). Różne ośrodki w naszym kraju interpretowały to odmiennie. Prawo i Sprawiedliwość zarzucało rządzącej wówczas Platformie, że zrezygnowała z tego uczestnictwa ze względu na własny przyrodzony konformizm – obniżając tym samym nasze znaczenie w regionie. Platformersi suflowali, że to oni dobrowolnie, wiedząc że te pertraktacje skończą się zmuszeniem Ukrainy do kapitulacji, wycofali się z udziału w nich, by Polska nie musiała brać na siebie części hańby. Najpowszechniej, i niezależnie od sympatii partyjnych, mówiono zaś, że stało się tak na skutek spisku dogadujących się z sobą Niemiec i Rosji.

    A prawda, jak się okazuje, jest inna. I bardzo dla Polaków przykra.

    Otóż były (co ważne – sprawujący urząd właśnie wtedy, kiedy te sprawy się decydowały) minister spraw zagranicznych Ukrainy, a obecnie ambasador tego państwa w Warszawie Andrij Deszczycia powiedział Witoldowi Juraszowi w prowadzonym przez niego programie „Prawy do Lewego” (Polsat2), że zadecydowały tu właśnie… Stany Zjednoczone.


    Na pytanie o to kto tak naprawdę spowodował, że Polska nie uczestniczy w rozmowach nt. Ukrainy, które toczone są w formacie normandzkim ambasador Deszczycia odparł: „Jeśli usłyszeliśmy, że Stany Zjednoczone, które były bardzo aktywne w rozmowach w Genewie bardziej ufają Niemcom i Francji i proponują taki format, to trzeba było poodejmować jakąś decyzję i taki format został przyjęty”

    — relacjonuje portal think-tanku „Ośrodek Analiz Strategicznych”.

    A cały program z udziałem ambasadora Deszczycy można obejrzeć tutaj.

    Innymi słowy – formalnie o braku uczestnictwa Polski zdecydował Kijów. Ale to dyplomacja amerykańska podjęła realną decyzję. Ukraina po prostu ją wykonała. Czemu, biorąc pod uwagę ówczesną (a i obecną) rozpaczliwą sytuację tego państwa, trudno skądinąd się dziwić.

    Jest to informacja, którą niektórzy powinni potraktować jako trzeźwiącą.
    http://wpolityce.pl/swiat/296812-polska-nie-zastapi-ameryce-niemiec-nie-uczyni-nas-mocarstwem-zadnych-zludzen-panowie-wnioski-z-enuncjacji-ambasadora-ukrainy?strona=1
  • Skwieciński ma tak ze ćwierć racji. Po pierwsze III RP rządzona przez Tuska czy Kopacz z Siemioniakiem w MON to rzeczywiście nie był zbyt wiarygodny partner. Po drugie administracja Obamy nie pałała szczególnym szacunkiem dla III RP Tuska, pomimo politycznej sympatii i mentalnego pokrewieństwa. Pałała wielkim szacunkiem dla Rosji silnego Putina i Niemiec silnej Anieli i marzył jej się wciąż reset i zabezpieczenie europejskiej flanki przez RusoGermanię. Napaść na Ukrainę najwyraźniej te administrację zirytowała i skonfundowała, ale nie ze względu na zasady czy gwarancje udzielone Ukrainie tylko ze względu na konieczność odwołania resetu i skomplikowanie wspaniałego planu sojuszniczej RusoGermanii. Oczywiscie przejaskrawiam, ale istota problemu jest taka.

    Te okoliczności uległy zmianie.Polska ma rząd bardziej wiarygodny i silniejszy, a Niemcy i Rosja mniej wiarygodne i słabsze niż się zdawało. Do tego nie za bardzo widać RusoGermanię zza zarysu kalifatu europejskiego wspieranego cichcem przez Rosję. RusoGermania może się nadal marzy i w Berlinie i w Moskwie, ale problem w tym że jest spór pod czyim kierownictwem. W żadnej z tych stolic nie ma pomysłu na amerykański patronat i skierowanie się przeciw Chinom.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.