Skip to content

Godziwe wynagrodzenie

edytowano May 2016 w Forum ogólne
Tylko za pracę?
Co znaczy wynagrodzenie godziwe?

Jeśli tylko za wykonaną pracę, która przyniosła pracodawcy zysk, to godziwe jest, by pracodawca podzielił się zyskiem z pracownikiem. Ale co zrobić, gdy przyniosła stratę, mimo dobrej woli pracownika?

Co w takim razie z narzuconą przez państwo płacą minimalną?
Czy godziwe jest, by koszty ponosił zawsze pracodawca?

A może właśnie godziwe wynagrodzenie, to wynagrodzenie pozwalające pracownikowi na godziwe utrzymanie siebie i swojej rodziny?

*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

«1

Komentarz

  • edytowano May 2016
    "Tym, co nazywamy sprawiedliwą zapłatą jest pensja, która pozwala na utrzymanie rodziny i zapewnienie
    jej członkom wszystkich potrzebnych rzeczy do życia. W tym rozumie się również
    świadczenia społeczne, zasiłek rodzinny, dodatek macierzyński itp. Godziwa pensja
    to także taka, która jest proporcjonalna do postępu gospodarczego. Natomiast płaca
    minimalna zapewnia minimum egzystencji (tyle, ile potrzeba, aby przeżyć)."


    Tutaj Pani Aniu całość ciekawego tekstu w tomacie do przeczytania: http://www.wtl.us.edu.pl/stih/1,1/STiH_01,1 (2011)186-207.pdf
  • Uważamy dlatego za swój obowiązek przypomnieć ponownie o tym, że podobnie jak wprost niegodziwym byłoby pozostawienie sprawy wysokości płac działaniu gry wolnej konkurencji, tak również nie można jej poddać samowolnej decyzji gospodarczo silniejszych, lecz trzeba tu koniecznie przestrzegać zasad sprawiedliwości i słuszności. Domagają się one, by pracownik otrzymywał takie wynagrodzenie, które by mu wystarczyło na zapewnienie sobie poziomu życia godnego człowieka i pozwalało sprostać odpowiednio obowiązkom rodzinnym. Ustalając słuszne wynagrodzenie za pracę, trzeba przede wszystkim brać pod uwagę rzeczywistą wydajność pracy poszczególnych pracowników, następnie sytuację gospodarczą zatrudniających ich przedsiębiorstw, dalej racje dobra danego kraju, zwłaszcza odnośnie postulatu pełnego zatrudnienia, a wreszcie wymagania dobra wspólnego wszystkich narodów, czyli wspólnoty państw o różnym charakterze i wielkości.

    Jan XXIII, Mater et magistra, II, 3
  • edytowano May 2016
    Edenu, nie da się wejść pod linkę.

    No cóż, definicje akurat znam dobrze.
    Nie rozwiały one jednak moich wątpliwości ani nie podały recepty na rozwiązanie konfliktu interesów pracodawcy i pracownika w przypadku, gdy przychód nie rekompensuje kosztów, w tym tych wynikających z zatrudnienia pracownika.
    Jedyne wyjście jakie znalazłam, to zwolnić pracownika i pracę wykonywać samodzielnie.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • Jak biznes się na serio (a nie na potrzeby podatkowe) nie opłaca, czyli prawdziwe koszty są wyższe od prawdziwych przychodów, to biznes należy zamknąć.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Jak biznes się na serio (a nie na potrzeby podatkowe) nie opłaca, czyli prawdziwe koszty są wyższe od prawdziwych przychodów, to biznes należy zamknąć.
    Zgadza się.
    Ale czasem warto przetrwać złą koniunkturę. Jednak przepisy raczej chronią wyłącznie pracowników.

    Ciekawe1, jak sobie radził św. Józef, a radził sobie.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • Wynagrodzenie to kwestia umowy.
    Jest tak, że gdy firma ma zysk pracownik korzysta gdy traci firma traci i on. Można ustalić ze pracodawca płynnie reguluje pobory pracownika w zależności od kondycji zakładu. Ale to ma swoje konsekwencje.
    Niech wówczas wszyscy którzy maja ze mna umowe na media typu prad, woda, gaz, telefon, Internet oraz oplaty stałe równie elastycznie podchodzą do mojej aktualnej kondycji finansowej i raz je zwiększają (beeee...) raz obnizaja ( huraaaaa...).

    A co bedzie jesli i np.elektrowni i mi
    dochód obnizy się? Kto pójdzie na ustępstwa i dlaczego on a nie druga strona?

    Nieproporcjonalność w możliwościach kształtowania czynników płacy pomiędzy pracownikiem i pracodawcą jest zdecydowaną korzyścią zakładu.
    Nie wiem jak to sie ma w przypadku jednoosobowych firm albo niewielkich zakładów ale duze firmy zdecydowanie przewazaja w układzie pracownik-firma.
  • św. Józef nie optymalizował rentowności, on robił za małą marżę. Poza tym nie miał pracowników ;)
  • Przede wszystkim nie musiał płacić ZUS-u, no i podatków innych też bo Jezus celników z zawodu wytrącił. ;)
  • Miał. Swojego Syna przez dłuższy czas. To była firma rodzinna mówiąc dzisiejszym slangiem
    qiz napisal(a):
    św. Józef nie optymalizował rentowności, on robił za małą marżę. Poza tym nie miał pracowników ;)
  • edytowano May 2016
    qiz napisal(a):
    św. Józef nie optymalizował rentowności, on robił za małą marżę. Poza tym nie miał pracowników ;)
    Tego nie wiemy.
    Stolarz bez czeladnika? Trudno wyobrazić sobie taką pracę w pojedynkę, a chwilę trwało, zanim podrósł Jezus.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Jak biznes się na serio (a nie na potrzeby podatkowe) nie opłaca, czyli prawdziwe koszty są wyższe od prawdziwych przychodów, to biznes należy zamknąć.
    To jest słuszne i prawdziwe w przypadku firm, których wyposażeniem jest pędzel i kubeł z farbą albo parę mebli biurowych i komputer z monitorem. Taki interes łatwo otworzyć i równie łatwo zamknąć.

    Jeżeli ktoś zainwestował miliony w uruchomienie produkcji albo usług na większą skalę (wszystko jedno czy to piekarnia, czy salon samochodowy z warsztatem), a później, za sprawą wahań koniunktury (bo na przykład Balcerowicz schłodził gospodarkę) przyszła niezasłużona bieda - dla tego prosta recepta j.w. jest niestosowalna. Mając za plecami efekt mozolnego dorobku wielu lat i dziurę w bieżących przychodach - walczy się do końca.


  • IMHO nie ma czegoś takiego jak sztywna, uniwersalna i prawidłowa definicja godziwego wynagrodzenia. Sytuacja materialna i potrzeby pracowników są tak różne, że ten sam etat za te same pieniądze, w jednym przypadku będzie OK a w drugim wręcz przeciwnie.

    Pomińmy w rozważaniach pracodawców-wyzyskiwaczy, który zawsze płacą jak potomkowie Ebenezera Scrooge'a, bo to przypadki łatwe do prawidłowej oceny.

    Niektóre pomysły na biznes od początku zakładają niskie koszty pracownicze, bo inaczej przedsięwzięcie nigdy nie byłoby opłacalne. Przykładem powszechnie znanym jest McDonalds, w którym kanapka z Colą i frytkami kosztuje niewiele więcej niż kebab i puszka coli - kupione w blaszanej budce na targu. Ten pierwszy, za parę milionów złotych musiał zbudować okazały lokal za który płaci duży podatek gruntowy, w którym banalna wentylacja, klimatyzacja i ogrzewanie kosztuje miesięcznie kilka-kilkanaście tysięcy złotych, do którego półprodukty trzeba kupować od koncernu, a na końcu płacić mu franczyzę. Żaden z szarych pracowników McDonalds nie ma nigdy szans zarobić dużych pieniędzy, bo taki jest model biznesowy tej firmy.

    To, czy pensja jest godziwa, czy nie zależy od sytuacji osobistej pracownika.

    Dla wdowy z trójką dzieci w domu - zawsze za mało. Dla dwudziestolatka, który mieszka z rodzicami i pracuje po raz pierwszy w życiu - na początek wystarczy.
  • "Oprócz zwykłych opłat franczyzowych i procentu od sprzedaży dochodem McDonald’s są również czynsze, częściowo powiązane ze sprzedażą; w Stanach Zjednoczonych McDonald’s jest zawsze właścicielem nieruchomości, na której znajduje się bar będący przedmiotem umowy franczyzowej. Harry J. Sonneborn, jeden z założycieli McDonald’s, powiedział: Prowadzimy działalność gospodarczą w dziedzinie nieruchomości. Jedynym powodem, dla którego sprzedajemy hamburgery, jest to, że przynoszą największy dochód płatnikom czynszu[3]. W Europie model jest odmienny: na przykład w Wielkiej Brytanii McDonald’s jest właścicielem jedynie około 30% placówek, także w Polsce franczyzobiorcy często najmują powierzchnię od innych podmiotów."
  • Ogromny podatek od nieruchomości, taaaa.... Przecież w Polsce podatek od nieruchomości nie zależy od wartości nieruchomości, a od powierzchni i stawki gminnej, czyli nieruchomości z McDonald'sami, zajmujące przeważnie dobre lokalizacje, ale niekoniecznie wielkie powierzchniowo, są obciążone relatywnie niskimi podatkami.
  • AnnaE napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Jak biznes się na serio (a nie na potrzeby podatkowe) nie opłaca, czyli prawdziwe koszty są wyższe od prawdziwych przychodów, to biznes należy zamknąć.
    Zgadza się.
    Ale czasem warto przetrwać złą koniunkturę. Jednak przepisy raczej chronią wyłącznie pracowników.

    Ciekawe1, jak sobie radził św. Józef, a radził sobie.

    Cóż, jeśli pracodawca chce się dzielić i ryzykiem, i zyskiem z pracownikami, to może pracowników dopuścić jako wspólników do spółki i jedziemy, prawda?
  • randolph napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Jak biznes się na serio (a nie na potrzeby podatkowe) nie opłaca, czyli prawdziwe koszty są wyższe od prawdziwych przychodów, to biznes należy zamknąć.
    To jest słuszne i prawdziwe w przypadku firm, których wyposażeniem jest pędzel i kubeł z farbą albo parę mebli biurowych i komputer z monitorem. Taki interes łatwo otworzyć i równie łatwo zamknąć.

    Jeżeli ktoś zainwestował miliony w uruchomienie produkcji albo usług na większą skalę (wszystko jedno czy to piekarnia, czy salon samochodowy z warsztatem), a później, za sprawą wahań koniunktury (bo na przykład Balcerowicz schłodził gospodarkę) przyszła niezasłużona bieda - dla tego prosta recepta j.w. jest niestosowalna. Mając za plecami efekt mozolnego dorobku wielu lat i dziurę w bieżących przychodach - walczy się do końca.


    Bieda + walka do końca. Rozumiemy literalnie? Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, ale "walczy do końca" to z czego pokrywa realną różnicę między kosztami a przychodami? Albo raczej - z czyjego?
  • Spółdzielnia? PNi trochę wie o tym, interesuje go temat, poczytajcie o historii https://pl.wikipedia.org/wiki/Gazolina_(spółka) , coś pięknego.
  • edytowano May 2016
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Bieda + walka do końca. Rozumiemy literalnie? Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, ale "walczy do końca" to z czego pokrywa realną różnicę między kosztami a przychodami? Albo raczej - z czyjego?
    Wyprzedaje srebra rodowe? Oczywiście z nadzieją, że je kiedyś odkupi.

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • przemk0 napisal(a):
    Spółdzielnia? PNi trochę wie o tym, interesuje go temat, poczytajcie o historii https://pl.wikipedia.org/wiki/Gazolina_(spółka) , coś pięknego.
    Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych- googlajcie!

  • AnnaE napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Bieda + walka do końca. Rozumiemy literalnie? Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, ale "walczy do końca" to z czego pokrywa realną różnicę między kosztami a przychodami? Albo raczej - z czyjego?
    Wyprzedaje srebra rodowe? Oczywiście z nadzieją, że je kiedyś odkupi.

    To ładna mi bieda...
    Ciągnięcie nieopłacalnej (faktycznie nieopłacalnej, cały czas podkreślam) najczęściej odbywa się na koszt wierzycieli - pracowników też, a oprócz tego kontrahentów, podwykonawców, dostawców energii, banków itd. Pośrednio płacimy za taką "walkę" wszyscy.
  • Czcigodny kolego. Biznesy zakłada się nie po to żeby na nich tracić. Więc "ciągnięcie nieopłacalnych firm" zawsze jest czymś umotywowane, a jeżeli istnieje duży majątek, to się najpierw robi długi pod jego zastaw. Sztuki niepłacenia (poza ewidentnymi złodziejami) nikt nie lubi zażywać. Ani wierzyciel ani dłużnik.

    Apeluję o mniej dogmatyzmu w myśleniu o niedochodowych biznesach. Polskie koksownie po 1989 r. stały się trwale nierentowne. Długi koksowni Przyjaźń były większe niż wartość jej majątku, ale to już historia. Od wielu lat spółka jest rentowna, a jej istnienie korzystne dla państwa, pracowników i właścicieli. Podobna historia miała miejsce z Koksownią Zdzieszowice, Hutą Katowice, itd.

    Polskie stocznie zabito na rozkaz z Berlina. Na formalną metodę uśmiercenia wybrano ekonomiczny dogmatyzm j.w. Dziś są małe szanse na restytucję, bo po pierwsze zbudować coś od nowa jest dużo trudniej niż zniszczyć. Plajta stoczni oprócz zniszczenia majątku, rozpędziła na cztery wiatry pracowników. Stworzenie na powrót, zgranych zespołów z tradycjami projektowymi i wykonawczymi zajmie długie lata o ile w ogóle, kiedykolwiek się uda.

    Przyczyny nierentowności można w sposób uproszczony podzielić na (1) wynikające z błędów w zarządzaniu, (2) wynikające z dekoniunktury na rynku i (3) kombinację obu czynników. To pierwsze, każda firma stara się zidentyfikować i naprawić. Negatywne skutki dekoniunktury można osłabić przez umiejętne zarządzanie ale podstawową receptą jest trwanie za wszelką cenę w oczekiwaniu na lepsze wiatry.
  • Randolph jest moim fanem :)

    *
    "Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
    Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia

  • edytowano May 2016
    Aha, czyli przez "biedę" rozumie się sytuację, że istnieje (cyt.) "duży majątek", są "srebra rodowe", czyli ogólnie mówiąc jest jakaś kasa i to spora, to - wracając do początku - nie widzę powodów, żeby tacy "biedni" ludzie z dużą kasą godziwie mieli nie płacić pracownikom za pracę w biznesie, który według ich mniemania ma świetne perspektywy, o które warto walczyć.
  • edytowano May 2016
    Jeżeli jest duża "kasa", to firma może sobie pozwolić przez czas jakiś na generowanie dużych strat jeżeli ma to uzasadnienie późniejszym wyjściem na prostą i wtedy nikomu nic do tego.

    My natomiast rozmawiamy o przypadku gdy są straty, nie ma rezerw gotówki i jest zagrożona płynność.

    W takiej sytuacji spółka braci malarzy pokojowych z pędzlami i kubłem farby, spróbuje przetrwać płacąc sobie "niegodziwe wynagrodzenia", a jeśli w założonej perspektywie czasowej nie przynosi to efektów - bracia zamykają firmę i szukają pracy w Anglii.

    Hipotetyczny Polifarb już bez gotówki ale z wielomilionowym majątkiem, liniami produkcyjnymi, zapasami na magazynie produktów i surowców oraz hordą pracowników tyrających na trzy zmiany - zachowa się dokładnie tak samo jak w/w malarze z pędzlami, jeno że skala przedsięwzięcia i majątek firmy (nie gotówka ale ziemia, budynki, maszyny, zapasy), który można wykorzystać w walce o przetrwanie rozciągnie ów proces na wielokrotnie dłuższy okres.
  • Skoro można "wykorzystać w walce o przetrwanie" to można też wykorzystać na godziwe płacenie za wykonaną pracę, co było jak się wydaje głównym tematem wątku, czyż nie? Natomiast jeśli firma nie ma nawet żeby płacić pracownikom, to staje się oszustwem, np. wobec tych, którzy jednak pracownikom płacą, jak i wobec całej gospodarki. Jeśli jedziemy cały czas na ogromnej (realnej, podkreślam!) stracie, to ktoś ją realnie pokryje, majątek upadających firm to zazwyczaj skromny ułamek ich długów.
  • Odnoszę wrażenie, że polemizuje Kolega z poglądem który jest mi obcy.

    Kolega wyraził kategoryczny pogląd, że gdy biznes przynosi straty to powinien zostać zlikwidowany. W odpowiedzi starałem się uzmysłowić, że są różne przyczyny strat i nie zawsze likwidacja jest najlepszym wyjściem.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    AnnaE napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Bieda + walka do końca. Rozumiemy literalnie? Jeśli ktoś nie ma pieniędzy, ale "walczy do końca" to z czego pokrywa realną różnicę między kosztami a przychodami? Albo raczej - z czyjego?
    Wyprzedaje srebra rodowe? Oczywiście z nadzieją, że je kiedyś odkupi.

    To ładna mi bieda...
    Ciągnięcie nieopłacalnej (faktycznie nieopłacalnej, cały czas podkreślam) najczęściej odbywa się na koszt wierzycieli - pracowników też, a oprócz tego kontrahentów, podwykonawców, dostawców energii, banków itd. Pośrednio płacimy za taką "walkę" wszyscy.
    Pierwszymi wierzycielami, na których kredytują się przedsiębiorcy są ZUS i US. A pracownicy, tu wielkie pole do działania dla związków zawodowych, którym zalega się z wypłatami, powinni zgłaszać wnioski o ogłoszenie upadłości swojego pracodawcy.

  • ZUS i US ma zwyczaj zajmowania kont bankowych kilka dni po upływie terminu. Daniny dla tych instytucji są płacone zawsze jako pierwsze. W następnej kolejności - pensje pracowników. Na końcu zobowiązania względem innych firm.
    Na luksus niepłacenia danin do ZUS, US mogą sobie pozwolić jedynie duże firmy państwowe typu kopalnia.
  • No własnie nie, znam wielu przedsiębiorców, którzy potrafią mieć kilkuletnie zaległości w Zusie i Usie. W takiej branży budowlanej i remontowej to powszechne zjawisko.
  • Waski napisal(a):
    No własnie nie, znam wielu przedsiębiorców, którzy potrafią mieć kilkuletnie zaległości w Zusie i Usie. W takiej branży budowlanej i remontowej to powszechne zjawisko.
    Tylko malutkie firemki i nie wierzę, że od VATu uciekają. Sprawa jest prosta, żeby tak lawirować trzeba zmieniać konta bankowe. Jest obowiązek podawania kont do urzędów, ale bez konsekwencji, więc można nie podawać (do czasu). Za niezapłacenie VATu na konto siadają po miesiącu, ZUS wytrzyma do 3 miesięcy. Jeżeli egzekucja VATu jest nieskuteczna przez parę miesięcy, na bank będzie kontrola, a wtedy wszystko będą mieli już jak na tacy. Podobnie jak za niezapłacenie składki wypadkowej ZUS, pół roku i masz sprawę, uwaga, karną. Zmienianie kont to też sprawa wyłącznie dla bardzo małych, którzy nie mają finansowania zewnętrznego, bo z reguły umowa z bankiem o kredyt obrotowy w rachunku jest obwarowana stałym, miesięcznym minimalnym wpływem na konto. Jak go nie będzie banki wypowiadają obrotówki (powszechna sprawa ostatnimi czasy). I zaczyna się jazda z bankami.

    Powiem tak, w swojej historii miałem wiele dziwnych wydarzeń, szczególnie na początku, kiedy wszystko szło jakoś. Później też zdarzały się problemy z płynnością, w przypadkach tąpnięć płatniczych, co w branży budowlanej jest standardem. Nie ma możliwości, żeby nie płacić podatków i składek, to się robi w pierwszej kolejności. Jeżeli jest problem, tak czy siak płaci się najpierw VAT, opłaty bankowe, ZUS, pozostałe podatki, później wypłaty, dostawców i generalnie to co zapewni ci ciągłość obrotu i robót. Nie da się tego łańcuszka zmienić.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.