Godziwe wynagrodzenie
Tylko za pracę?
Co znaczy wynagrodzenie godziwe?
Jeśli tylko za wykonaną pracę, która przyniosła pracodawcy zysk, to godziwe jest, by pracodawca podzielił się zyskiem z pracownikiem. Ale co zrobić, gdy przyniosła stratę, mimo dobrej woli pracownika?
Co w takim razie z narzuconą przez państwo płacą minimalną?
Czy godziwe jest, by koszty ponosił zawsze pracodawca?
A może właśnie godziwe wynagrodzenie, to wynagrodzenie pozwalające pracownikowi na godziwe utrzymanie siebie i swojej rodziny?
Co znaczy wynagrodzenie godziwe?
Jeśli tylko za wykonaną pracę, która przyniosła pracodawcy zysk, to godziwe jest, by pracodawca podzielił się zyskiem z pracownikiem. Ale co zrobić, gdy przyniosła stratę, mimo dobrej woli pracownika?
Co w takim razie z narzuconą przez państwo płacą minimalną?
Czy godziwe jest, by koszty ponosił zawsze pracodawca?
A może właśnie godziwe wynagrodzenie, to wynagrodzenie pozwalające pracownikowi na godziwe utrzymanie siebie i swojej rodziny?
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Otagowano:
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
jej członkom wszystkich potrzebnych rzeczy do życia. W tym rozumie się również
świadczenia społeczne, zasiłek rodzinny, dodatek macierzyński itp. Godziwa pensja
to także taka, która jest proporcjonalna do postępu gospodarczego. Natomiast płaca
minimalna zapewnia minimum egzystencji (tyle, ile potrzeba, aby przeżyć)."
Tutaj Pani Aniu całość ciekawego tekstu w tomacie do przeczytania: http://www.wtl.us.edu.pl/stih/1,1/STiH_01,1 (2011)186-207.pdf
Jan XXIII, Mater et magistra, II, 3
No cóż, definicje akurat znam dobrze.
Nie rozwiały one jednak moich wątpliwości ani nie podały recepty na rozwiązanie konfliktu interesów pracodawcy i pracownika w przypadku, gdy przychód nie rekompensuje kosztów, w tym tych wynikających z zatrudnienia pracownika.
Jedyne wyjście jakie znalazłam, to zwolnić pracownika i pracę wykonywać samodzielnie.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Ale czasem warto przetrwać złą koniunkturę. Jednak przepisy raczej chronią wyłącznie pracowników.
Ciekawe1, jak sobie radził św. Józef, a radził sobie.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Jest tak, że gdy firma ma zysk pracownik korzysta gdy traci firma traci i on. Można ustalić ze pracodawca płynnie reguluje pobory pracownika w zależności od kondycji zakładu. Ale to ma swoje konsekwencje.
Niech wówczas wszyscy którzy maja ze mna umowe na media typu prad, woda, gaz, telefon, Internet oraz oplaty stałe równie elastycznie podchodzą do mojej aktualnej kondycji finansowej i raz je zwiększają (beeee...) raz obnizaja ( huraaaaa...).
A co bedzie jesli i np.elektrowni i mi
dochód obnizy się? Kto pójdzie na ustępstwa i dlaczego on a nie druga strona?
Nieproporcjonalność w możliwościach kształtowania czynników płacy pomiędzy pracownikiem i pracodawcą jest zdecydowaną korzyścią zakładu.
Nie wiem jak to sie ma w przypadku jednoosobowych firm albo niewielkich zakładów ale duze firmy zdecydowanie przewazaja w układzie pracownik-firma.
Stolarz bez czeladnika? Trudno wyobrazić sobie taką pracę w pojedynkę, a chwilę trwało, zanim podrósł Jezus.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Jeżeli ktoś zainwestował miliony w uruchomienie produkcji albo usług na większą skalę (wszystko jedno czy to piekarnia, czy salon samochodowy z warsztatem), a później, za sprawą wahań koniunktury (bo na przykład Balcerowicz schłodził gospodarkę) przyszła niezasłużona bieda - dla tego prosta recepta j.w. jest niestosowalna. Mając za plecami efekt mozolnego dorobku wielu lat i dziurę w bieżących przychodach - walczy się do końca.
Pomińmy w rozważaniach pracodawców-wyzyskiwaczy, który zawsze płacą jak potomkowie Ebenezera Scrooge'a, bo to przypadki łatwe do prawidłowej oceny.
Niektóre pomysły na biznes od początku zakładają niskie koszty pracownicze, bo inaczej przedsięwzięcie nigdy nie byłoby opłacalne. Przykładem powszechnie znanym jest McDonalds, w którym kanapka z Colą i frytkami kosztuje niewiele więcej niż kebab i puszka coli - kupione w blaszanej budce na targu. Ten pierwszy, za parę milionów złotych musiał zbudować okazały lokal za który płaci duży podatek gruntowy, w którym banalna wentylacja, klimatyzacja i ogrzewanie kosztuje miesięcznie kilka-kilkanaście tysięcy złotych, do którego półprodukty trzeba kupować od koncernu, a na końcu płacić mu franczyzę. Żaden z szarych pracowników McDonalds nie ma nigdy szans zarobić dużych pieniędzy, bo taki jest model biznesowy tej firmy.
To, czy pensja jest godziwa, czy nie zależy od sytuacji osobistej pracownika.
Dla wdowy z trójką dzieci w domu - zawsze za mało. Dla dwudziestolatka, który mieszka z rodzicami i pracuje po raz pierwszy w życiu - na początek wystarczy.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Ciągnięcie nieopłacalnej (faktycznie nieopłacalnej, cały czas podkreślam) najczęściej odbywa się na koszt wierzycieli - pracowników też, a oprócz tego kontrahentów, podwykonawców, dostawców energii, banków itd. Pośrednio płacimy za taką "walkę" wszyscy.
Apeluję o mniej dogmatyzmu w myśleniu o niedochodowych biznesach. Polskie koksownie po 1989 r. stały się trwale nierentowne. Długi koksowni Przyjaźń były większe niż wartość jej majątku, ale to już historia. Od wielu lat spółka jest rentowna, a jej istnienie korzystne dla państwa, pracowników i właścicieli. Podobna historia miała miejsce z Koksownią Zdzieszowice, Hutą Katowice, itd.
Polskie stocznie zabito na rozkaz z Berlina. Na formalną metodę uśmiercenia wybrano ekonomiczny dogmatyzm j.w. Dziś są małe szanse na restytucję, bo po pierwsze zbudować coś od nowa jest dużo trudniej niż zniszczyć. Plajta stoczni oprócz zniszczenia majątku, rozpędziła na cztery wiatry pracowników. Stworzenie na powrót, zgranych zespołów z tradycjami projektowymi i wykonawczymi zajmie długie lata o ile w ogóle, kiedykolwiek się uda.
Przyczyny nierentowności można w sposób uproszczony podzielić na (1) wynikające z błędów w zarządzaniu, (2) wynikające z dekoniunktury na rynku i (3) kombinację obu czynników. To pierwsze, każda firma stara się zidentyfikować i naprawić. Negatywne skutki dekoniunktury można osłabić przez umiejętne zarządzanie ale podstawową receptą jest trwanie za wszelką cenę w oczekiwaniu na lepsze wiatry.
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
My natomiast rozmawiamy o przypadku gdy są straty, nie ma rezerw gotówki i jest zagrożona płynność.
W takiej sytuacji spółka braci malarzy pokojowych z pędzlami i kubłem farby, spróbuje przetrwać płacąc sobie "niegodziwe wynagrodzenia", a jeśli w założonej perspektywie czasowej nie przynosi to efektów - bracia zamykają firmę i szukają pracy w Anglii.
Hipotetyczny Polifarb już bez gotówki ale z wielomilionowym majątkiem, liniami produkcyjnymi, zapasami na magazynie produktów i surowców oraz hordą pracowników tyrających na trzy zmiany - zachowa się dokładnie tak samo jak w/w malarze z pędzlami, jeno że skala przedsięwzięcia i majątek firmy (nie gotówka ale ziemia, budynki, maszyny, zapasy), który można wykorzystać w walce o przetrwanie rozciągnie ów proces na wielokrotnie dłuższy okres.
Kolega wyraził kategoryczny pogląd, że gdy biznes przynosi straty to powinien zostać zlikwidowany. W odpowiedzi starałem się uzmysłowić, że są różne przyczyny strat i nie zawsze likwidacja jest najlepszym wyjściem.
Ciągnięcie nieopłacalnej (faktycznie nieopłacalnej, cały czas podkreślam) najczęściej odbywa się na koszt wierzycieli - pracowników też, a oprócz tego kontrahentów, podwykonawców, dostawców energii, banków itd. Pośrednio płacimy za taką "walkę" wszyscy.
Pierwszymi wierzycielami, na których kredytują się przedsiębiorcy są ZUS i US. A pracownicy, tu wielkie pole do działania dla związków zawodowych, którym zalega się z wypłatami, powinni zgłaszać wnioski o ogłoszenie upadłości swojego pracodawcy.
Na luksus niepłacenia danin do ZUS, US mogą sobie pozwolić jedynie duże firmy państwowe typu kopalnia.
Powiem tak, w swojej historii miałem wiele dziwnych wydarzeń, szczególnie na początku, kiedy wszystko szło jakoś. Później też zdarzały się problemy z płynnością, w przypadkach tąpnięć płatniczych, co w branży budowlanej jest standardem. Nie ma możliwości, żeby nie płacić podatków i składek, to się robi w pierwszej kolejności. Jeżeli jest problem, tak czy siak płaci się najpierw VAT, opłaty bankowe, ZUS, pozostałe podatki, później wypłaty, dostawców i generalnie to co zapewni ci ciągłość obrotu i robót. Nie da się tego łańcuszka zmienić.