Skip to content

A to ci dopiero !

edytowano May 2016 w Forum ogólne
W linku jest filmik, trochę tandetny (dziwni autorzy, JezusBEZreligii), ale od połowy mamy pokazaną postać pewnego boksera Tysona Fury, który pół roku temu pokonał Kliczkę i zdobył pas mistrza świata wagi ciężkiej.



Przypominam, że najlepszy obecnie koszykarz na świecie, Stephen Curry mówi, że całe swoje życie zawierzył Jezusowi i bardzo często po celnym rzucie podczas meczu unosi rękę do nieba. Ja wiem, może to nic wielkiego, w sumie zawsze byli tacy ludzie, ale jednak ...
«1

Komentarz

  • Największy rewolucjonista wszechczasów? Dziękuję, postoję.
    Chyba, że jak Chesterton stwierdzimy, że przyjście Jezusa na świat, to była jedyna prawdziwa rewolucja, a reszta, to tylko szatańskie próby małpowania tego wydarzenia.
  • Jest taki Żyd, który twierdzi, że to w co Amerykanie wierzą, nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem.
  • Osobiście nie pytałem, ale mówiono mi, że diabeł też wierzy w istnienie Jezusa.
  • No, a problem może w tym ze wielu w diabła nie wierzy.
  • JORGE napisal(a):
    Przypominam, że najlepszy obecnie koszykarz na świecie, Stephen Curry mówi, że całe swoje życie zawierzył Jezusowi i bardzo często po celnym rzucie podczas meczu unosi rękę do nieba.
    To jest magia. To jest dziękowanie bożkowi za sukces i prośba o następny. Bożka trzeba nazwać, więc Amerykanie nadają mu imię Jezus, określenia Chrystus nie lubią, co jest poniekąd uczciwe - bo z Chrystusem ich bożek wiele wspólnego nie ma.

    Chrześcijaństwo nie jest religią sukcesu tylko religią pokory, poświęcenia a przede wszystkim miłości.

  • Słusznie tedy nauczał Wieszcz Szmaltz, że miłość to najważniejsza rzecz na świecie.
  • W pewnym sensie jest religia sukcesu.
    Gdy sie uporałem ze swoimi demonami i pogodzilem z rolą jaką mam w życiu i związanymi z nia zadaniami do spełnienia okazalo sie że towarzyszyło i towarzyszy mi pasmo sukcesów.
    Po ludzku to jest mało i stąd to niedocenianie przez otoczenie ale to ich problem, nie moj.
  • loslos
    edytowano May 2016
    Sukces podobnie jak bogactwo jest niebezpieczny - bo wynosi cię nad innych. Zaletę ma głównie jako próba pokory.
  • marniok napisal(a):
    W pewnym sensie jest religia sukcesu.
    Gdy sie uporałem ze swoimi demonami i pogodzilem z rolą jaką mam w życiu i związanymi z nia zadaniami do spełnienia okazalo sie że towarzyszyło i towarzyszy mi pasmo sukcesów.
    Po ludzku to jest mało i stąd to niedocenianie przez otoczenie ale to ich problem, nie moj.

    Pan Bóg daje Pan Bóg zabiera. To co daje i zabiera jest Jego. Trza o tym pamiętać i nie łaczyć powodzenia jako bezpośredniej zapłaty za wiarę.
    Nie tu nasza nagroda, nie tu na ziemi.
  • Miarą rozwoju, jest również odnoszenie sukcesów, szczególnie gdy jest to poparte ciężką pracą. Żeby posunąć się na przód coś musi się udać w końcu.
  • Powodzenie czy sukces w myśl słów "Niech sie dzieje wola Twoja Panie a nie moja" pozwala przyjac tak samo porażkę czy niespełnione plany.

    On wie lepiej. To co jet sukcesem to nim jest, niekoniecznie dla @fatusa czy @losa bedzie tym samym czym dla @marnioka. Podobnie ma sie rzecz z pokorą.
  • fatuswombatus napisal(a):
    Osobiście nie pytałem, ale mówiono mi, że diabeł też wierzy w istnienie Jezusa.
    to źle mówiono
    on WIE że istnieje Stwórca, nie musi wierzyć w Kogoś z Kim stał twarzą w twarz
  • romeck napisal(a):
    fatuswombatus napisal(a):
    Osobiście nie pytałem, ale mówiono mi, że diabeł też wierzy w istnienie Jezusa.
    to źle mówiono
    on WIE że istnieje Stwórca, nie musi wierzyć w Kogoś z Kim stał twarzą w twarz
    Może nietrafnie, ale tak naucza sam św. Jakub: Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą.
  • Kol. los celnie -
    to jest myślenie magiczne.
    lub inaczej -
    ja spotkałem się z opisem że różne protestanckie wspólnoty to w zasadzie sekty starotestamentowe, przed Chrustusowe..
  • Ochrzczenie kapitalizmu wymaga rozwiązania dwu problemów:

    1. Teologia szarży husarii.

    2. Teologia gry w pogrzebacz.

    Bez tego będziemy skazani na imitowanie heretyków, co niekiedy bywa gorsze od ateizmu.
  • Ad @los
    Ad1 wojna czy obrona sprawiedliwa - ok
    Ad2 cierpietnictwo - nie ok
  • loslos
    edytowano May 2016
    1. Czy mordowanie bezbronnych w szczytnym celu jest też słuszne?

    2. Gra w pogrzebacz (ang. poker) nie ma nic wspólnego z cierpiętnictwem.
  • "po celnym rzucie podczas meczu unosi reke do nieba" - znaczy sie hajlowanie mniejszym grzechem niz znak Krzyza.
    Ty Jorge faktycznie jestes specjalista od smaczkow...
  • 1. Bezbronnych - wdów, sierot - nie jest sluszne
    2. Nie znam "pogrzebacza", skojarzylem jako grzebanie sie w popiolach i stad to cierpietnictwo, btw - ocb?
  • marniok napisal(a):
    Bezbronnych - wdów, sierot - nie jest sluszne.
    A jeśli mają rodziców, są to kobiety zamężne albo panny albo wręcz dorośli mężczyźni? Ale ciągle bezbronni.

  • Bezbronnosc to nie tylko nie posiadanie broni, to coś wiecej.
    Obecne chordy uchodźców są bezbronne wg Ciebie?
  • Nie podejmuję bocznego tematu.
  • los napisal(a):
    1. Czy mordowanie bezbronnych w szczytnym celu jest też słuszne?

    2. Gra w pogrzebacz (ang. poker) nie ma nic wspólnego z cierpiętnictwem.
    Ad 1. Nie znam się na panach husarzach, ale jeden mój znajomy bełł ułanem i powiada, że jak szarżuje pułk ułanów, to żadna zapora piechoty się nie ostanie. Gdy piechociarz widzi napierające konie i lance, to rzuca karabin i wykonuje w tył zwrot, naprzód biegiem marsz. W tym momencie ułana zadaniem jest trafić go między łopatki lancą. Potem ją odrzuca i robi szablą.

    Ad 2. Nie wiem, ossohozi.
  • Ech, ci dobrze opaleni koszykarze zza Wielkiej Wody. Ciemni i zabobonni. Zupełnie jak Prusacy #-o
  • loslos
    edytowano May 2016
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Nie znam się na panach husarzach, ale jeden mój znajomy bełł ułanem i powiada, że jak szarżuje pułk ułanów, to żadna zapora piechoty się nie ostanie. Gdy piechociarz widzi napierające konie i lance, to rzuca karabin i wykonuje w tył zwrot, naprzód biegiem marsz. W tym momencie ułana zadaniem jest trafić go między łopatki lancą. Potem ją odrzuca i robi szablą.
    To jest dobry opis współczesnej wojny, w której zazwyczaj jedna ze stron jest bezbronna. Mogą niby mieć karabiny ale wykonane z papieru byłyby równie skuteczne a lżejsze. Co Kościół Święty mówi o takim prowadzeniu wojny? Bo w jakimś katechizmie już z XX wieku przeczytałem, że jeśli wrogowi wypadnie broń z ręki, to należy poczekać aż podniesie. Moje spontaniczne komentarze na temat Pana Papieża miały mocno bluźnierczy charakter.
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Ad 2. Nie wiem, ossohozi.
    Kościół pochwala ciężkie zapieprzanie celem zarobienia kokosów, pod warunkiem oczywiście, że urobkiem się podzielimy.

    Na temat rywalizacji sportowej Kościół nie mówi nic poza zniechęcaniem do oszustw. Moja prywatna losowa teologia sport popiera - bo to nic innego niż rozmnażanie talentów.

    O grze w ruletkę Kościół też nic nie mówi a los jest przeciw, bo w ruletce nie ma nic poza ćwiczeniem chciwości.

    A co z pokerem? Poker jest tak pośrodku między sportem a ruletką - rozmnażanie talentów jest to bez wątpienia ale bez chciwości się nie da. Mnie trudno jest mieć zdanie a Kościół temat olewa.

    Ktoś zapyta - a czemu niby Kościół ma mieć zdanie o nieważnych rozrywkach? O wyższości nagietków nad bratkami czy odwrotnie też nic nie mówi.

    Nie wiem, czy słuszny jest brak poglądu na temat kwiatków, brak poglądów na temat pokera to brak poglądów na temat współczesnego świata. Cały nowoczesny kapitalizm to poker.
  • los napisal(a):
    Nie podejmuję bocznego tematu.
    Ale rzeczywistość, jak gdyby mimochodem, wkracza realnie w nasze rozważania.
    Niekoniecznie należy kazdego riezać, mówię tez o obronie czyli niedopuszczeniu do rozlewu krwi.
  • los napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Nie znam się na panach husarzach, ale jeden mój znajomy bełł ułanem i powiada, że jak szarżuje pułk ułanów, to żadna zapora piechoty się nie ostanie. Gdy piechociarz widzi napierające konie i lance, to rzuca karabin i wykonuje w tył zwrot, naprzód biegiem marsz. W tym momencie ułana zadaniem jest trafić go między łopatki lancą. Potem ją odrzuca i robi szablą.
    To jest dobry opis współczesnej wojny, w której zazwyczaj jedna ze stron jest bezbronna. Mogą niby mieć karabiny ale wykonane z papieru byłyby równie skuteczne a lżejsze. Co Kościół Święty mówi o takim prowadzeniu wojny? Bo w jakimś katechizmie już z XX wieku przeczytałem, że jeśli wrogowi wypadnie broń z ręki, to należy poczekać aż podniesie. Moje spontaniczne komentarze na temat Pana Papieża miały mocno bluźnierczy charakter.
    No tak, to ciekawe. Wychodzi, że po katolicku nie da się żyć, a już zwłaszcza wojować.
    Cała publicystyka naszego b. kolegi Browario była oparta o to, może nie tyle założenie, co wniosek.

    Gdyby więc szarża ułańska była z perspektywy katolickiej dopuszczalna, to i w zasadzie każdy inny występek też.

    Jedynym ratunkiem jest spojrzenie na tzw. "big pikczer", a więc po kego piechociarz stawał na polu bitwy, czy 5 sekund wcześniej miał karabin, czy miał intencję zabicia, która w ułamek sekundy przekształciła się w intencję spieprzania itd. Ale taki big pikczer rozwala u korzenia końcepcję czynu wewnętrznie nieuporządkowanego.
  • los napisal(a):
    To jest magia. To jest dziękowanie bożkowi za sukces i prośba o następny. Bożka trzeba nazwać, więc Amerykanie nadają mu imię Jezus, określenia Chrystus nie lubią, co jest poniekąd uczciwe - bo z Chrystusem ich bożek wiele wspólnego nie ma.

    Chrześcijaństwo nie jest religią sukcesu tylko religią pokory, poświęcenia a przede wszystkim miłości.

    No tak, odwieczny problem, skąd, od kogo ta siła pochodzi, jaka to moc wsparła, to Dobro czy "dobro" ? Tu trzeba mieć rozeznanie, nie każdemu jest ono dane, można jednak zauważyć pewne czynniki logiczne. Magia działa. Ale na zasadzie handlu wymiennego, człowiek o coś bożka prosi, bożek daje, ale w momencie nawiązywania transakcji nie wiadomo czego żąda w zamian (no, chyba że człowiek oddaje wszystko na starcie). To wychodzi później. Wszystkie sukcesy na tym świecie, osiągnięte wsparciem demonicznym, magicznym itp. mają bardzo poważne konsekwencje. Wejście na szczyt (każdy swój), czyli realizacja kontraktu, oznacza że za jakiś czas będzie dramat wewnętrzny, rodzinny, choroby, patologiczne sytuacje itp. Albo po prostu upadek ostateczny. Tak to działa, symptomy takiego wsparcia można poznać już podczas drogi, przed osiągnięciem celu.

    Chłopak z NBA jest dobry. Po prostu dobry człowiek. Bez gwiazdorskich manier, zupełnie na rajcują go pieniądze, podejście do sportu ma typowo zabawowe, to nie jest napięty Wielki Murzyn, który musi coś udowodnić białym. On gra, cieszy się, jest chudy, słaby fizycznie i piekielnie zdolny. Ma wielki dar, podparty ciężką pracą od dziecka, ale pracą którą lubił (jego ojciec był koszykarzem zawodowym). I mówi o Jezusie, żeby była jasność, nie tak znowu ostentacyjnie. Co się w nim wam nie podoba ?

    I sprawa kolejna. My przegraliśmy wojnę w świecie gestów i symboli. A czasy są takie jakie są, takie znaki i sygnały dawane przez najbardziej rozpoznawalnych ludzi na świecie są sto razy lepszym początkiem reewangelizacji niż porywające kazania czy znakomite książki i filmy. A że my tego nie potrafimy, albo się wstydzimy, albo uważamy że jest to wbrew naszej doktrynie ? Cóż, robotę wykonają heretycy. A pół Europy idzie drogą do piekła. Coś tu moi mili jest nie tak ...



  • Dzieli Koleżeństwo włos na czworo. Jakby brać to na poważnie to nie tylko wojna, ale każda rywalizacja, byłaby niedopuszczalna dla chrześcijanina. Bo rywalizacja polega na tym, ze lepszy czyli silniejszy wygrywa i bierze więcej, czasem wszystko.

    Z tym ułanem i piechurem jest znacznie prościej niż by się wydawało. Oczywiście, że trza piechura potraktować lancą w plecy, a jak się nie trafi poprawić szablą w kark. Trzeba tak zrobić bo nie ma innego sposobu powstrzymać go przed podniesieniem karabinu i potraktowaniem przez niego kulą lub bagnetem naszych piechurów i potem paleniem i gwałceniem w naszych wioskach. Co innego gdyby dało się go złapać i uczynić dobrze pilnowanym jeńcem. Na to jednak ułani są zwykle zbyt słabi i nieliczni. Paradoks polega na tym, że na łaskę stać silnego, a słaby musi być bardziej waleczny i okrutny.
  • Rafał napisal(a):
    Dzieli Koleżeństwo włos na czworo.
    Nie za bardzo sobie wyobrażam inną rację istnienia forum dyskusyjnego. Napierdalanie na sztachety rajcuje tylko w realu.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.