Pytanie zasadnicze
Kto z was poradził sobie w III RP ? Chodzi mi głównie o życie zawodowe, czy społeczne. W kontekście planów, rozooju (jako ludzie wchodzący), kontynuacji swojego życia w przejściu z komuny do kapitalizmu, czy schodzenia z aktywnego życia. Czy tak to sobie zakładaliście, czy zrealizowaliście swoje zamierzenia, czy tak wyobrażaliście swoje życie ? Udało się trochę, dużo, a może wcale ? Nie chodzi o szczegóły, ani o uzewnętrznianie się, pomińmy też aspekty rodzinne (bo dobra rodzina rekompensuje wszystko).
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Pomimo wysiłków i największych chęci do dziś nie udało mi się wyrównać do poziomu jaki miałem w OZ. Nie jest źle ale sytuację wtedy i dziś dzieli kanion większy niż Kolorado.
Odkąd jestem znowu w W-wie jest ciut lepiej ale RZycie jest droższe niż w mieście przeklętem Uć więc bilans i tak na zero.
Ale coż, nie marudzę, Zęby mi się ciut starły od zagryzania i prę dalej do wieku alzhaimera gdzie mi to wszystko bedzie Lotto.
Po Smoleńsku straciłam niemal wszystkich przyjaciół i ten stan trwa do dziś.
obie wypowiedzi zawieraja cos b. smutnego: utrata wiary w ludzi/przyjaciol.
no i mamy odp. na pytanie: skad kilkadziesiat milionow Polakow na ...uchodzctwie?
@Mmaria
ja tez jesli nie stracilam wszystkich to dlatego, ze z "resztkami" tematu Smolenska nie poruszam.
@Jorge
wiem o czym mowisz (samam w Niemcach od 15u lat) ale obserwuje zycie moich kuzynow na wsi: radza sobie bo po komunie ziemi zostalo, sa wiec na swoim ale nie wyplywaja na szerokie wody.
z jednam wyjatkiem: wlasciciel sieci stacji paliw. wiemy za jaka cene.
nie zaplacilbys takiej.
mysle, ze to co mnie w Braunie ujmuje to ta tytaniczna chec i praca kompletnmie od dolu. ludzie w salach gdzie "kaze" witaja sie "szczesc Boze" - w moim pokoleniu, tam skad jestem - kompletny obciach. dopoki to sie nie zmieni, nie ma co marzyc panowie...
W latach tych dosżło też do bardzo ostrego podziału rodziny w większej mierze z powodu jednej szmaty która tak się dziwnie składa była wyborcom palikota.
Najlepiej finansowo było w 2005 roku.
PS. Byłam i jestem fanką literatury faktu i miałam fart, że robiłam to, co lubiłam i jeszcze mi za to płacili. Kiedyś, w przypadkowej rozmowie ze Snopkiewiczem ( facet z moich antypodów) zgodnie doszliśmy do wniosku, że GW zabiła reportaż. Żeby tylko reportaż!
Trudno mi coś powiedzieć na ten temat, żyję od 2-3 lat de facto.
Paradoksalnie, największy okres niepewności zaczął się w ostatnim roku, kiedy "nasza" ekipa (od MM) próbuje kombinować coś ze zmianą funkcjonowania LP, a (w związku z tym, albo i bez związku), "nasz" Dyrektor Generalny przykręcił kurek ze zleceniami, więc grożą lata chude.
Mojej Żonie pogorszyło się po Smoleńsku (czyli po śmierci Szefa), gdy instytucja dostała się w ręce człowieka będącego protegowanym Bula i Strasznego Dziadunia, a który to protegowany rozpieprzył instytucję w drobny mak.
Najskrajniejszy przypadek Mani, gdzie układ zabrał jej praktycznie życie zawodowe, w którym się realizowała i lubiła. I należy pominąć, że odnalazła się gdzie indziej, mamy konkret - chciała dalej, ale się nie dało. Nie dało się w kontekście zachowania pewnych standardów moralnych, światopoglądowych itp. Bo ogólnie to pewnie, że można było, ale za jaką cenę ?
Los pisze, że wszystko cacy, ale poza Polską. Ewidentny dowód na ułomność (o ile nie patologię) III RP w jego branży. Ale tu można pociągnąć dalej, ile osób na forum zostało zmuszonych do wyjazdu z Polski ? I to nie chodzi tylko o jakieś dramatyczne sytuacje, że muszę wyjechać, żeby przeżyć, a wyjeżdżam, bo w tym burdelu nie mogę się odnaleźć ? Bo powroty to jednak rzadkość, Fatus przykładem, nie zwróciłem uwagi, żeby narzekał, chociaż tak jak było gdzie indziej nie ma obecnie. Czyli jest OK.
Parę osób napisało, że dało się dobrze żyć, w miarę stabilnie, z realizacją planów, bez konieczności wyginania kręgosłupa. Super. Ten wątek 7dmy, nie jest po to, żeby narzekać, mi chodzi bardziej, żeby wyczuć nastroje, trochę podsumować, jak to wyglądało u innych ? W moim przypadku nie jestem w stanie cieszyć się z tego co mam, bo właśnie uważam, że zużyte siły i czas były niewspółmierne do efektu. Ze swoimi błędami się pogodziłem, ale z patologią, bezsensem, który mi zaoferowała III RP - nigdy. Przez prawie 20 lat życia zawodowego pozbyłem się złudzeń, polska gospodarka, polskie prawo, polskie instytucje zostały ustawione pod wały, lawirantów i geszefciarzy. Odbieram to jako bezpośredni atak na mnie, bo miałem dwa wyjścia, albo pójść z systemem, albo operować na marginesie. Trzeciej drogi nie było. Mam nieodparte poczucie porażki i straconego czasu. I żadne okresy względnych sukcesów mi tego nie przysłonią.
Jest OK bo żyjesz i masz tym samym szanse na to że będzie lepiej
Teraz jestem w Polsce nie dlatego że bardzo chciałem tylko dlatego że przwywiodła mnie tu moja ex. Ot taki los. I pomimo że jestem tu już tyle lat to w dalszym ciągu są dni kiedy trafia mnie szlag i bierze cholera gdy widze ....dokładnie to co opisujesz. To jest niestety cos do czego nie potrafię się przyzwyczaic ani zaadoptować. To też taka moja zyciowa klęska.
Kilka miesięcy za granicą i mimo że ciężko, pod górkę, to perspektywy "na oko" takie, że w moim zasięgu, w ciągu 3-5 lat pozycja i status nieosiągalne w Polsce nigdy.
Bardzo duża część moich najlepiej wykształconych, pracowitych i ambitnych kolegów- za granicą. Dowolną. Chyba tylko w Australii nikogo nie ma.
IIIRP to całe moje życie, oryginalnej komuny przeżyłem kilka lat, tak tylko żeby pamiętać do końca życia.
Tak jak pisałem w innym wątku, pomimo bezpośredniej protekcji (pilotowania), odbiłem się od Dolnej Zmiany z hasłem "Nie no, fachowców to my tu nie potrzebujemy".
trzeba by jakiś punkt wyjścia okreslić, pułap starowy....dla mnie sukces to 5 tys na koncie na miesiąc lub brak zadłużenia w opłatach albo brak kredytu w banku a dla kogoś to będzie dopiero minimum .....
Teraz też źle nie jest, bo jak PiS doszedł do władzy, to cudownym zrządzeniem wróciły i premie i nagrody, a także i niewielka podwyżka weszła w grę....
Najgorzej było nam w pierwszych latach po 2000 r. Główny zleceniodawca padał i płacił nam w częściach. To była wielka, czysta strata. Części elektroniczne do dziś nie zostały wykorzystane. No cóż. Udało nam się jakoś przeżyć ten kryzys. Nauczyliśmy się ostrożności i oszczędności. Nie zaszaleliśmy nigdy.
8->
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia