Skip to content

Koncern PSA kupił Opla

2»

Komentarz

  • edytowano March 2017
    A TOYOTA na to:
    Johan van Zyl, prezes Toyota Europe:

    Polska będzie ważnym centrum dla technologii hybrydowych w Europie.
    Mamy trzy fabryki - jedną w Wielkiej Brytanii, oraz dwie w Polsce, która jako kraj będzie dla nas bardzo ważnym centrum
    Czyli Europejczycy trochę w Azji, Azjaci trochę w Europie...

    To chyba takie-tam przesunięcia jak w średniowiecznych rodach krółewskich. Po 1/32 krwi z każego rodu w każdym rodzie.

    źródło: wPolityce i PAP godzinę temu
  • Jeśli będziemy mieć nieco czasu, jeszcze kilka lat, to zachodni producenci będą u nas w Polsce produkować praktycznie wszystkie istotne podzespoły motoryzacyjne łącznie z zaawansowanymi technologicznie. Będziemy też prowadzić dla nich część R&D, bez praw autorskich, jako wyrobnicy, ale know how tu się zagnieździ. Dopiero to da nam szansę na własne samodzielne konstrukcje z szansami na rozwój.Do sukcesu komercyjnego potrzebny jednak będzie rynek i wielkie pieniądze na marketing i uruchomienie bądź wykup fabryk.
  • Część motoryzacyjnego R&D (na zasadzie wyrobnictwa) jest u nas już od co najmniej kilkunastu lat. Nie bardzo rozumiem, co się jeszcze ma niby zagnieżdżać. Zważywszy na to, że jak ktoś jest dobry i ma parcie na kasę, to jedzie do metropolii i tam tą kasę zarabia. A nie wegetuje w kolonii.
    Natomiast ze sprawą Opla wiąże się rzecz nieco inna. Zaledwie wczoraj w Wiadomościach słyszałem jakieś duby smalone na temat polskiego samochodu elektrycznego. No, to przepraszam - jeżeli ktoś poważnie chce za kilka lat taki samochód masowo wytwarzać, to najprostszą drogą jest kupienie działającej klasycznej fabryki (np. Gliwice), trzaskanie tego, co ona dotychczas produkuje i stopniowe przestawianie jej na elektrykę. Gliwice są w stanie z arkuszy blachy zrobić ok. 150 tys. karoserii rocznie i z tych karoserii zmontować 150 tys. samochodów. Jest to konkret, na którym można się oprzeć.
    Tymczasem tego typu okazje puszcza się koło nosa, a równocześnie kupuje się jakieś nikomu do szczęścia niepotrzebne i strategicznie niezbyt ważne elektrownie w Połańcu. Czy - jak to los zauważył - banki.
    Gdzie sens, gdzie logika?
  • No jak był kupowany Pekao to nikt nie wiedział że Opel jest na sprzedaż. Do tego nikt nie proponuje sprzedaży fabryk Opla w Polsce tylko całego Opla z 40-toma tysiącami drogich Niemców w fabrykach w Niemczech.

    Trochę uproszczę, ale sens jest taki że na takie zakupy trzeba mieć pieniądze. A pieniądze są w bankach ( Tez w funduszach i ubezpieczalniach). Większość tych pieniędzy to nie są rządowe czyli budżetowe pieniądze tylko prywatne pieniądze. Kto kontroluje banki ten kontroluje wydatkowanie tych pieniędzy. Dlatego banki to podstawa. Dlatego najpierw trzeba mieć PZU i te banki, a potem skonstruować na tym fundusze inwestycyjne i organizować kasę na wykupy i inwestycje bezpośrednie w realnej gospodarce.

    Jeśli już mamy to motoryzacyjne R&D to nam brakuje rynku i kasy. Kasę staramy się organizować, ale to potrwa i potrzeb konkurencyjnych wiele. Bezpieczeństwo energetyczne tez trzeba zapewnić. Pozostaje rynek. Sam wewnętrzny na koncern samochodowy nie wystarczy. Jak UE się utrzyma to szansa jest większa.
  • Z tym "mamy" to tak bez przesady. "Mamy" nieco fragmentów R&D. Zresztą - nikt na świecie nie może powiedzieć, że ma całość. Różne ośrodki specjalizują się w różnych zagadnieniach specjalistycznych, a kto potrzebuje ten kupuje.
    Np. stylistykę nadwozi robią ośrodki włoskie i kupują od nich wszyscy łącznie z Chińczykami.

    Bezpieczeństwo energetyczne - owszem - trzeba zapewnić, ale nie odkupując (zapewne nie okazyjnie) istniejące, raczej przestarzałe elektrownie (np. Połaniec) tylko budując nowe. Elektrowni nikt na plecy nie weźmie i nie wyniesie, nie ma obawy. A jak się pieniądze wydało na jedno, to na drugie brakuje.
  • @7dmy: obawiam się, że masz rację. Niestety, ta sama racja skreśla mrzonki o samochodzie elektrycznym.
  • Ale grandty na elepstryczny samochód mrożonkami nie są.
  • loslos
    edytowano March 2017
    gran(d)towa
  • 7dmy napisal(a):
    problem polega na tym że tutaj produkcja samochodów zaczyna być jakimś fetyszem, klub nuklearny i tak dalej, prawda jest taka że jest to działalności na bardzo niskiej marży zysku, który jest możliwy tylko przy uzyskaniu efektu skali, z tego wynika fakt że tych producentów zostało tak naprawdę ośmiu w skali świata, reszta się poprzejmowała lub połączyła.

    I Polska nie byłaby w stanie, w przeciwieństwie do Chin czy Indii tego efektu skali wytworzyć.

    Podobnie jest z białym AGD, Amica musiała kilka lat temu sprzedać swoje fabryki lodówek i pralek, gdyż produkcja na poziomie rynku lokalnego (a przecież mieli niezłą sprzedaż w Polsce i na około, chyba do 100 tys. sztuk rocznie) była nieopłacalna.

    W takich czasach żyjemy i należy rozumieć ich specyfikę.
    Dokładnie. Na punkcie polskiego samochodu jest jakiś odjazd. To się nie ma prawa udać.
  • Piszecie jakby handel i produkcja globalna były dane raz na zawsze.
  • Co za pieprzenie głupot o niskiej rentowności automobilizmu... Mało branży tradi-przemysłu ma większą!
  • No ale my tę samochodówkę mamy. Czemu niby nie mielibyśmy zmontować auta elektrycznego ? Przecież to jednak nowość i nisza do wypełnienia. Chyba łatwiej w to wejść niż w spalinowe osobówki gdzie konkurencja mordercza i trzeba wielkiej skali sprzedaży oraz pełnej gamy modeli. Koncept jest ambitny ale strategicznie obiecujący. Wygra nie ten kto pierwszy zbuduje piękne auto o wspaniałych osiągach jak robi Tesla tylko ten kto pierwszy zbuduje i zaoferuje proste i tanie auto dla masowego odbiorcy. W tej i większości branż trwałego użytku prawdziwe pieniądze są na taniej masówce, a nie na prestiżowych luksusach i wyczynie. Te służą w reklamie. No więc skoro prawie wszystko możemy zrobić u siebie taniej niż u liderów branży to spróbujmy takiego malucha skonstruować, a potem zmontować.
  • 7dmy napisal(a):
    Samochód elektryczny to PRowa zabawa.
    No tak nie do końca, jest parę sensownych pomysłów w tle i są one rozwijane.

  • edytowano March 2017
    Niskie marże koncernów moto, nie są sprawą prostą ani jednoznaczną.

    Na jednym biegunie mamy koncern FIAT, który od niepamiętnych czasów walczy o klienta niskimi cenami, jedzie na tanich komponentach i gwałceniu kooperantów.

    Po drugiej stronie jest koncern VAG, płacący gigantyczne odszkodowania za fałszowanie pomiarów spalania zaimplementowane w silnikach diesla ... i ... nic. Gdyby VAG żył z kilkuprocentowych marż - powinno go już nie być na tym łez padole.

    I jeszcze taki drobiazg. Niedługo po wejściu do Wujni firma znajomego importowała nowe europejskie auta prosto z USA. Najczęściej były to dobrze wyposażone BMW ze średniej półki. Auto wyprodukowane w Europie, wyeksportowane za ocean, tam oclone i ponownie wysłane na stary kontynent było sporo tańsze niż to samo z niemieckiego/polskiego salonu, bez korowodów związanych z dwukrotnym przemierzaniem Atlantyku i organami celnymi. Niskie marże ... taaa ...

    Czytając autohagiograficzne wspomnienia Lee Iacocca, który najpierw przed kilka dekad przeszedł wszystkie szczeble kariery w amerykańskim Fordzie,zmienił pracodawcę, a na koniec odszedł na emeryturę jako cudotwórca i zbawca Chryslera, można się dowiedzieć pewnej oczywistości, która nam umyka. Samochód projektuje się z założeniem, że sprzedaż osiągnie ilość przynajmniej xxx egzemplarzy rocznie, a model będzie produkowany przez y lat. Do tego dopasowywane są koszty projektu i wyposażenia linii montażowych. Jeżeli założenia się sprawdzają, firma odnotowuje spodziewane zyski. Jeśli popyt jest większy, zyski także są wyższe, dużo wyższe niż wynikałoby to z prostej proporcji.
    Chrysler projektujący Voyagera był praktycznie bankrutem. Konserwatywne założenia sprzedażowe zostały wielokrotnie przebite już w pierwszym roku, a firma błyskawicznie stanęła na nogi, głównie za sprawą tego jednego modelu.
  • Tu jest opisane jakim fuksem był Voyager, hehe. No ale tak się robi historię. http://www.poznajemysamochody.pl/index.php/2016/08/26/zanim-pojawil-sie-voyager/
  • Przemko napisal(a):
    Tu jest opisane jakim fuksem był Voyager, hehe. No ale tak się robi historię.
    Nie fuksem, a jakokką.

  • Ja nie rozumiem jednego.
    Jak to jest że Polakom opłaca się produkować autobusy i pociągi a samochodów - nie?
    Nie wierzę że na rynku samochodów nie ma niszy której nie udałoby się z powodzeniem wypełnić. Niekoniecznie od razu przeganiać w sprzedarzy GM, VAG, PSA czy innych takich, ale znaleźć swój segment i tam się usadowić - da się na pewno.

    Ewentualny polski samochód (arrinera, syrena, polonez, warszawa, co tam jeszcze?) budzi tyle emocji z dokładnie tych samych powodów co polski karabin msbs czy pistolet ragun - my Polacy instynktownie czujemy tęsknotę za tym by być dumnym nie tylko z historii ale ze współczensości. Czyli dobrego polskiego produktu przemysłowego, który będzie rozpoznawalny na całym świecie.

    Możemy sobie produkowac dobre meble, jachty czy okna, ale to jakoś w nikim nie wywołuje tylu emocji, bo to nie są produkty które angażują masową wyobraźnię. Samochody - tak.
  • dziwnym nie jest
    autem
    dziwnym nie jest np Tesla
    ni szowe
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.