Forcing Tesla to separate the roles of CEO and chairman should limit Mr Musk's power within the company.
Kurde, to ja już rozumiem że nic nie rozumiem. Dotąd myślałem że CEO to prezes zarządu, a chairman to przewodniczący rady nadzorczej. A tu taki zonk. Helpunku!
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Forcing Tesla to separate the roles of CEO and chairman should limit Mr Musk's power within the company.
Kurde, to ja już rozumiem że nic nie rozumiem. Dotąd myślałem że CEO to prezes zarządu, a chairman to przewodniczący rady nadzorczej. A tu taki zonk. Helpunku!
W dzieciństwie człowiek chce być Spidermanem. Później się dowiaduje że lepiej być Chairmanem.
No to do kitu mają to prawo spółek w USA. W polskim nie można łączyć funkcji w radzie nadzorczej z funkcjami w Zarządzie o ile wiem, ale nie jestem fachowcem. Mamy tu kilku to może powiedzą, o ile znowu nie mają nastroju na focha i odmowę udzielania konsultacji za darmo.No ale na Zachodzie prawo jest z gumy. Jednym wolno wszystko, a innym nic. I o to jest teraz walka w Polsce. Znaczy nasza korporacja sędziowska, popierana zresztą przez pozostałe, myśli, że już została przyjęta do klubu wszechwładnych federacji korporacji prawniczych Zachodu. Wszystko na to wskazywało, ale chyba za prędko tak uznali. Przecież obowiązuje naczelna zasada hierarchii i kooptacji. Otóż nasza korporacja może zostać przyjęta na kandydata na członka i to tylko z rekomendacji dwóch pełnych członków i po głosowaniu pozostałych za. Zapewne większością kwalifikowana czyli za muszą być Niemcy i Francja. Pełnym członkiem to się zostaje dopiero za wierność i zasługi. Szansa więc jest ale dopiero po obaleniu rządu i większości PiS w Sejmie i Senacie. No i wracając do tematu to wtedy już z łączeniem funkcji w Radzie i Zarządzie nie będzie problemu o ile kandydat będzie rekomendowany przez niemieckich albo francuskich właścicieli. Belgowie, Holendrzy i Ruscy chyba też się załapią.
No to do kitu mają to prawo spółek w USA. W polskim nie można łączyć funkcji w radzie nadzorczej z funkcjami w Zarządzie o ile wiem, ale nie jestem fachowcem. Mamy tu kilku to może powiedzą, o ile znowu nie mają nastroju na focha i odmowę udzielania konsultacji za darmo. ______________
A nawet mam dobry dzień. Otóż w systemie anglosaskim nie mają ani zarządu, ani rady nadzorczej w polskim rozumieniu (czy szerzej kontynentalnym - Niemcy czy Francuzi mają z grubsza jak u nas). Mają zarządo-radę czyli board, a CEO jest wykonawcą podległym board. Tłumaczenie CEO jako "prezes" jest wręcz śmieszne, sens ma określenie "dyrektor zarządzający" czy coś w tym stylu.
Trochę mnie zdziwiło, że Kolega tak według własnych twierdzeń obyty w świecie biznesu międzynarodowego tego nie wiedział.
No bo ja w tym biznesie to nieprofesjonalnie jestem - tak na intuicję. Prawdę mówiąc to jestem geniuszem. Wiedza byłaby dla mnie zbędnym obciążeniem i ograniczeniem. Cóż mam na to poradzić? Swoją drogą rozumiem że to musi być strasznie wkurzające jak sobie dobrze radzę lekceważąc niektóre detale, wiedzę szczegółową i nie będąc erudytą.
A co do merituma to podejście anglosaskie do tej hierarchii i podziału obowiązków jest powszechne u Niemców, Holendrów, Francuzów i jak słyszałem Koreańców i Chinoli. U nich dziwi bo u Angoli i Amerykańców nie. Rzecz jasna to podejście stosują w swoich spółkach za granicą, w tym w Polsce, a nie u siebie. Próbują traktować Prezesa lokalnego jak anglosaskiego CEO podejmując decyzje z Boardu będącego Radą Nadzorczą bez odpowiedzialności. Oczywiście udają że tego nie wiedzą. Rutynowa arogancja. Część dodatkowo ignoruje prawo miejscowe uznając wyższość prawa centrali lub tylko swojego widzimisię nad nim. Sądy tamtejsze, wnioskując po ostatnich orzeczeniach sądu irlandzkiego i TSUE na ten temat, podzielają chyba ten pogląd. Należy oczekiwać że zostanie to mocniej wyartykułowane w odpowiedzi na pytania prejudacyjne czy jakieś inne krętactwa.
Anglosaskie prawo spółek jest dla ludzi, w przeciwieństwie do zestarzałego sformalizowanego niemieckiego, którego ogólną kopie mamy na własny użytek. . Usańcy mają np. LLC, która co do zasady jest jak polska sp. z o.o. ale dochód opodatkowuje się tylko raz, a nie dwa. Istnieje konstrukcja "series LLC", pozwalająca pod jedną nazwa prowadzić szereg oddzielnych spółek, co się sprowadza do tego, że problemy jednej nie zatapiają pozostałych. Typowe zastosowanie to kamienicznictwo. Ichnie spółki akcyjne nie mają progów kapitałowych jak w Europie i może je założyć praktycznie każdy.
Tamtejsze prawo spółek jest żywe i co jakiś czas ewoluuje wraz z zapotrzebowaniem/zmianami rynku przedsiębiorstw. A u nas to ... wiadomo ... ostatnie duże ruchy były w dwudziestoleciu, obecnie tylko konserwuje się mumię, wycierając z kurzu.
To nie jest niski wzorzec, tylko naturalna elastyczność pozwalająca na swobodne _samodzielne_ kształtowanie wedle potrzeb i widzimisie. Inaczej mamy do czynienia z elkizmem*
* - Elżbieta Jakubiak kiedy jeszcze pobierała pensję wysokiego urzędnika państwowego, dała się zwywiadować jakiemuś pismakowi, m.in. co do wyobrażeń na temat swojej pracy. W wywiadzie przyznała, że wspólnie z biznesem organizują polskie życie gospodarcze, co polega na wydawaniu przez nią pozwoleń na różne aspekty prowadzenia działalności, o które prosi przedsiębiorca.
Można wnioskować o przejście na system anglosaski, ale nie można go stosować bez zmiany naszego - kontynentalnego czy niemieckiego. U nas Radzie Nadzorczej nie wolno podejmować decyzji zastrzeżonych dla Zarządu. Rada Nadzorcza nie ma żadnych uprawnień operacyjnych. Można co najwyżej i to się powszechnie stosuje zastrzec pewne decyzje Zarządu do akceptacji przez Radę. Akceptacja to jednak nie to samo co podjęcie decyzji. Nie może Rada kazać Zarządowi podpisać jakiejś umowy czy wybrać konkretnego kontrahenta. Może to zaproponować, a jak się Zarząd nie zgodzi, a to dla niej ważne to może Zarząd odwołać i powołać bardziej spolegliwy. Ja to sobie cenię i uważam że tak jest dobrze. No ale aby żyć w takim systemie to trzeba mieć nieco odwagi cywilnej, znosić stres i ryzyko i umieć opierać się naciskom. To nie jest dla mięczaków i oportunistów. Tacy często zostają "dyrektorami do siedzenia" dodam że do siedzenia nie za swoje ale cudze grzechy. Ja wiem że system anglosaski jest bardzo "sprawny" i "elastyczny'. Jest bardzo dobry dla właścicieli lubiących ręczne sterowanie. Niemniej jednak nawet w nim to decydent ponosi konsekwencje decyzji, a nie słup. Ja wiem że wielu politykom, w tym Dobrej Zmiany, system z prezesami słupami bardzo odpowiada.
W USA jest spora roznorodnosc. Kazdy stan ma inne prawa dotyczace spolek. LLC to jest bardziej polaczenie zoo z komandytowa. Dla LLC, w zaleznosi od stanu sa rozne wymagania, ale np moze byc tak, ze jedyne wymagania to ze ma byc stanowisko, prezesa, sekretarza i oficera i moze to byc jeden czlowiek. W LLC kwestie rady czy zarzadu sa w ogole nie uregulowane i moze ich nie byc. Dla S i C Corporation, w niektorych stanach Board jest wymagany w innych nie. Generalnie trzeba miec spotkanie udzialowcow albo przedstawicieli (Board) raz w roku. Dla spolek na gieldach dochodza dodatkowe uregulowania gieldowe. Wiec to zalezy, niektore formy sa dobre dla recznego zarzadzania, inne nie.
Wildcatter napisal(a): W USA jest spora roznorodnosc. Kazdy stan ma inne prawa dotyczace spolek. LLC to jest bardziej polaczenie zoo z komandytowa. Dla LLC, w zaleznosi od stanu sa rozne wymagania, ale np moze byc tak, ze jedyne wymagania to ze ma byc stanowisko, prezesa, sekretarza i oficera i moze to byc jeden czlowiek. W LLC kwestie rady czy zarzadu sa w ogole nie uregulowane i moze ich nie byc. Dla S i C Corporation, w niektorych stanach Board jest wymagany w innych nie. Generalnie trzeba miec spotkanie udzialowcow albo przedstawicieli (Board) raz w roku. Dla spolek na gieldach dochodza dodatkowe uregulowania gieldowe. Wiec to zalezy, niektore formy sa dobre dla recznego zarzadzania, inne nie.
Czyli totalny bałagan i niejasność. Jedno jest pewne - prawnicy mają tam masę roboty. Może o to chodziło?
Kolega myli bałagan i niejasność ze swobodą kształtowania stosunków gospodarczych.
Żyjąc w USA korzystałby Szanowny z LLC zamiast działalności gosp. osoby fizycznej i dziwiłby się, ze dla tej samej aktywności biznesowej, w Polsce są gorsze ramy formalne.
Ja nie napisałem że w Polsce jest ok. Ja na przykład jestem tępiony i za pracę i za działalność, a działy specjalne produkcji rolnej prawie podatków nie płacą, dotacje dostają i politycy z Premierem na czele prześcigają się w rozdawaniu im pieniędzy. Ostatnio za suszę, której wielu z nich nie widziało od lat.
Komentarz
Para buch!
Koła w ruch!
At that level the market is effectively pricing a 47 percent chance of default.
https://www.bbc.com/news/business-45696150
Z posady.
Kurde, to ja już rozumiem że nic nie rozumiem. Dotąd myślałem że CEO to prezes zarządu, a chairman to przewodniczący rady nadzorczej. A tu taki zonk. Helpunku!
czy stolarz?
______________
A nawet mam dobry dzień.
Otóż w systemie anglosaskim nie mają ani zarządu, ani rady nadzorczej w polskim rozumieniu (czy szerzej kontynentalnym - Niemcy czy Francuzi mają z grubsza jak u nas). Mają zarządo-radę czyli board, a CEO jest wykonawcą podległym board. Tłumaczenie CEO jako "prezes" jest wręcz śmieszne, sens ma określenie "dyrektor zarządzający" czy coś w tym stylu.
Trochę mnie zdziwiło, że Kolega tak według własnych twierdzeń obyty w świecie biznesu międzynarodowego tego nie wiedział.
A co do merituma to podejście anglosaskie do tej hierarchii i podziału obowiązków jest powszechne u Niemców, Holendrów, Francuzów i jak słyszałem Koreańców i Chinoli. U nich dziwi bo u Angoli i Amerykańców nie. Rzecz jasna to podejście stosują w swoich spółkach za granicą, w tym w Polsce, a nie u siebie. Próbują traktować Prezesa lokalnego jak anglosaskiego CEO podejmując decyzje z Boardu będącego Radą Nadzorczą bez odpowiedzialności. Oczywiście udają że tego nie wiedzą. Rutynowa arogancja. Część dodatkowo ignoruje prawo miejscowe uznając wyższość prawa centrali lub tylko swojego widzimisię nad nim. Sądy tamtejsze, wnioskując po ostatnich orzeczeniach sądu irlandzkiego i TSUE na ten temat, podzielają chyba ten pogląd. Należy oczekiwać że zostanie to mocniej wyartykułowane w odpowiedzi na pytania prejudacyjne czy jakieś inne krętactwa.
.
Usańcy mają np. LLC, która co do zasady jest jak polska sp. z o.o. ale dochód opodatkowuje się tylko raz, a nie dwa. Istnieje konstrukcja "series LLC", pozwalająca pod jedną nazwa prowadzić szereg oddzielnych spółek, co się sprowadza do tego, że problemy jednej nie zatapiają pozostałych. Typowe zastosowanie to kamienicznictwo. Ichnie spółki akcyjne nie mają progów kapitałowych jak w Europie i może je założyć praktycznie każdy.
Tamtejsze prawo spółek jest żywe i co jakiś czas ewoluuje wraz z zapotrzebowaniem/zmianami rynku przedsiębiorstw. A u nas to ... wiadomo ... ostatnie duże ruchy były w dwudziestoleciu, obecnie tylko konserwuje się mumię, wycierając z kurzu.
Partie mają prezesa, który jest i CEO i chairmanem
* - Elżbieta Jakubiak kiedy jeszcze pobierała pensję wysokiego urzędnika państwowego, dała się zwywiadować jakiemuś pismakowi, m.in. co do wyobrażeń na temat swojej pracy. W wywiadzie przyznała, że wspólnie z biznesem organizują polskie życie gospodarcze, co polega na wydawaniu przez nią pozwoleń na różne aspekty prowadzenia działalności, o które prosi przedsiębiorca.
Dla spolek na gieldach dochodza dodatkowe uregulowania gieldowe.
Wiec to zalezy, niektore formy sa dobre dla recznego zarzadzania, inne nie.
BIGOS
https://www.space24.pl/spaceforest-z-gotowa-rakieta-bigos-4
Żyjąc w USA korzystałby Szanowny z LLC zamiast działalności gosp. osoby fizycznej i dziwiłby się, ze dla tej samej aktywności biznesowej, w Polsce są gorsze ramy formalne.
Amerykański Spektator krytycznie o panu Mózgu i bizniesach jego. Pisze też, jakim sprawnym odkurzaczem na publiczny hrosz jest dany Elon.