Dzieci Bullerbyn czytuje do teraz. Bardzo lubiłam powieści Selmy Lagerloff. Natomiast najlepsi byli / są Pożyczalscy z cykli dla dzieci. Od Ań to już nawet agit-prop "Śladami Rysich Pazurów" był lepszy. Ania to nie była moja bohaterka, nie moja emocjonalność i nie moje rozterki i pragnienia nawet w wieku 10 lat.
z "Tomków" lubiłam najbardziej bosmana Nowickiego, z Ani, Mateusza, z Jeżycjady Mile Borejko, (dlatego Kalambkę cenię najwyżej.) Dzieci z Bullerbyn , Proszę słonia i Muminki czytałam przez rozwlekłe dzieciństwo moich dzieci z przyjemnością. NA SZCZĘŚCIE nie jestesmy tacy sami i nie musi nam się podobać to samo.
Oddzielmy twórczość od życia prywatnego, poglądów i działalności politycznej.
Ależ ja wyłącznie o twórczości literackiej dla dzieciąt niewinnych piszę. Przeczytaj sobie np. o tym jak kozioł koziołeczka posłał po ciasteczka do miasteczka, a jeszcze bardziej o robaczku co mieszkał w czerwonym jabłuszku. To jest dołujące jak jakiś Smarzowski tylko mniej wulgarne.
Oddzielmy twórczość od życia prywatnego, poglądów i działalności politycznej.
Ależ ja wyłącznie o twórczości literackiej dla dzieciąt niewinnych piszę. Przeczytaj sobie np. o tym jak kozioł koziołeczka posłał po ciasteczka do miasteczka, a jeszcze bardziej o robaczku co mieszkał w czerwonym jabłuszku. To jest dołujące jak jakiś Smarzowski tylko mniej wulgarne.
Naprawdę? Starsi Panowie mieli wyobraźnię i klasę.
Michał5 napisal(a): Dzieci dużo wcześniej nabywają wiedzę o złu i dobru. Ale równie chętnie lubią się bawić. Także słowem.
Zabawę słowem znacznie lepszą proponuje Tuwim.
Natomiast Brzechwa dołuje: "Ale tchórz, ale tchórz - ledwo wyszedł wrócił już!" albo "I gdzie twój befsztyczek?" Wizja, w której wyżej dupy nie podskoczysz, więc lepiej na niej siedź i nie podskakuj. W najlepszym razie skończysz jak kaczka dziwaczka.
Michał5 napisal(a): Dzieci dużo wcześniej nabywają wiedzę o złu i dobru. Ale równie chętnie lubią się bawić. Także słowem.
Zabawę słowem znacznie lepszą proponuje Tuwim.
Natomiast Brzechwa dołuje: "Ale tchórz, ale tchórz - ledwo wyszedł wrócił już!" albo "I gdzie twój befsztyczek?" Wizja, w której wyżej dupy nie podskoczysz, więc lepiej na niej siedź i nie podskakuj. W najlepszym razie skończysz jak kaczka dziwaczka.
stosując dzisiejsze lustra można dokonywać rzeczy niesłychanych. To trochę nieuprawione odbijać Brzechwę w Smarzowskim. Mój śp Dziadek był niesamowitym człowiekiem, nie boję sie napisać niezłomnym, i absolutnie prawym. Zawsze bawił sie ze mą malutką dziwczynką recytujac kawałki Brzechwy. .
Moje to też nie metoda uczciwa, ale myślę, że po prostu warto dzieciom czytać te igraszki słowne, barwne, bardzo radiowe, dla wspólnej uciechy. Kształtowanie charakteru odbywa sie w dużo poważniejszych momentach.
Oddzielmy twórczość od życia prywatnego, poglądów i działalności politycznej.
Ależ ja wyłącznie o twórczości literackiej dla dzieciąt niewinnych piszę. Przeczytaj sobie np. o tym jak kozioł koziołeczka posłał po ciasteczka do miasteczka, a jeszcze bardziej o robaczku co mieszkał w czerwonym jabłuszku. To jest dołujące jak jakiś Smarzowski tylko mniej wulgarne.
Naprawdę? Starsi Panowie mieli wyobraźnię i klasę.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Przeczytaj sobie np. o tym jak kozioł koziołeczka posłał po ciasteczka do miasteczka, a jeszcze bardziej o robaczku co mieszkał w czerwonym jabłuszku. To jest dołujące jak jakiś Smarzowski tylko mniej wulgarne.
Oddzielmy twórczość od życia prywatnego, poglądów i działalności politycznej.
Ależ ja wyłącznie o twórczości literackiej dla dzieciąt niewinnych piszę. Przeczytaj sobie np. o tym jak kozioł koziołeczka posłał po ciasteczka do miasteczka, a jeszcze bardziej o robaczku co mieszkał w czerwonym jabłuszku. To jest dołujące jak jakiś Smarzowski tylko mniej wulgarne.
Kolega nie docenia poczucia humoru dzieci. Mój wnuk ma. Nie bierze wszystkiego literalnie a nie ma jeszcze pięciu lat.
Oddzielmy twórczość od życia prywatnego, poglądów i działalności politycznej.
Ależ ja wyłącznie o twórczości literackiej dla dzieciąt niewinnych piszę. Przeczytaj sobie np. o tym jak kozioł koziołeczka posłał po ciasteczka do miasteczka, a jeszcze bardziej o robaczku co mieszkał w czerwonym jabłuszku. To jest dołujące jak jakiś Smarzowski tylko mniej wulgarne.
Kolega nie docenia poczucia humoru dzieci. Mój wnuk ma. Nie bierze wszystkiego literalnie a nie ma jeszcze pięciu lat.
toż przecie dorośli autorzy piszą jakoby dla dzieci, a piszą dla siebie i sobie podobnych taki Dysney np. Perrault albo i Grammy, ekhm , Grimmy
Komentarz
Od Ań to już nawet agit-prop "Śladami Rysich Pazurów" był lepszy. Ania to nie była moja bohaterka, nie moja emocjonalność i nie moje rozterki i pragnienia nawet w wieku 10 lat.
Dzieci z Bullerbyn , Proszę słonia i Muminki czytałam przez rozwlekłe dzieciństwo moich dzieci z przyjemnością.
NA SZCZĘŚCIE nie jestesmy tacy sami i nie musi nam się podobać to samo.
Po prostu co jakiś czas wychodzi nowe, uwspółcześnione tłumaczenie.
Stare polskie książki nie są natomiast przekładane na współczesną polszczyznę stąd pewnie wynika ich "starzenie".
Jaki ten świat mały. BTW, zdaje się że w spisie pracowników którzy kiedykolwiek u nas pracowali, jest uwieczniona z literówką w nazwisku.
Poproszę o wiecej treści.
Naprawdę?
Starsi Panowie mieli wyobraźnię i klasę.
Natomiast Brzechwa dołuje: "Ale tchórz, ale tchórz - ledwo wyszedł wrócił już!" albo "I gdzie twój befsztyczek?" Wizja, w której wyżej dupy nie podskoczysz, więc lepiej na niej siedź i nie podskakuj. W najlepszym razie skończysz jak kaczka dziwaczka.
Zresztą w każdym systemie. NAWET estado Novo Salazara na tym się opierała
To trochę nieuprawione odbijać Brzechwę w Smarzowskim.
Mój śp Dziadek był niesamowitym człowiekiem, nie boję sie napisać niezłomnym, i absolutnie prawym.
Zawsze bawił sie ze mą malutką dziwczynką recytujac kawałki Brzechwy. .
Moje to też nie metoda uczciwa, ale myślę, że po prostu warto dzieciom czytać te igraszki słowne, barwne, bardzo radiowe, dla wspólnej uciechy.
Kształtowanie charakteru odbywa sie w dużo poważniejszych momentach.
on?
Starsi Panowie mieli wyobraźnię i klasę.
cylindry mieli nie klasę
"Nie pieprz Pietrze..."
"Siedzi sroka na żerdzi i... twierdzi"
Kolega nie docenia poczucia humoru dzieci. Mój wnuk ma. Nie bierze wszystkiego literalnie a nie ma jeszcze pięciu lat.
toż przecie dorośli autorzy piszą jakoby dla dzieci, a piszą dla siebie i sobie podobnych
taki Dysney np. Perrault albo i Grammy, ekhm , Grimmy