Mini maratonik filmowy
Sobie dzisiaj zrobiłem. Nadrobiłem zaległości i obejrzałem trzy, w miarę nowe, polskie filmy. "Pod mocnym aniołem", "Układ zamknięty" i "Drogówkę". Jestem pod wrażeniem naszych aktorów średniego pokolenia. Trzeba jednak przyznać, że się powtarzają (szczególnie u Smarzowskiego) i są starannie dobrani (żadnych Karolaków). Wszystkie trzy filmy warte polecenia, nie jest to rozrywka jednak. Taka ciekawostka, w "Układzie zamkniętym" sponsorem filmu jest Skok. Dlatego gra Kaczor, bo nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale on dostał bana w środowisku podobnego do Rewińskiego.
JORGE>
The author has edited this post (w 08.06.2014)
JORGE>
The author has edited this post (w 08.06.2014)
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
No może jeszcze jedna szansa dla polskiego kina? Ilekroć mi ktoś coś poleca stwierdzam, że przypominam sobie, czemu czegoś takiego nie oglądam... Ostatnio w autokarze puścili mi "Idę", coś strasznego, dobrze że chociaż Mozarta grali, to przez kawałki się nie nudziłem.
JORGE>
Najbliższe życiu? Jeśli życie jest beznadziejne, to nie znaczy, że mamy kręcić beznadziejnie. No i w jakimś zakresie oczekuję rozrywki, mimo wszystko.
Dobrym polskim filmem i to takim poważniejszym było "Trzech kumpli". W sumie produkcja prawie domowa, nie wiem, w jakiej to wersji poszło w tv, ale ta na dvd jest dość dopracowana, jak chodzi o takie smaczki, muzyczka itd. Książka do dvd też jest bardzo dobra, bo to chyba właśnie jest tematyka raczej na książkę. Gdzie masz udokumentowane czarno na białym, przypisy i te sprawy. Film zobaczy więcej osób, to jest zaleta, że tak powiem społeczna, ale tak do prywatnego użytku, no nie dla mnie raczej.
Tych filmów nie widziałem, które wymieniłeś. Z "Układem zamkniętym" wyszła kiedyś taka dziwna historia, w sumie nawet kiedyś spotkałem (może nie osobiście, ale przynajmniej "na żywo") tego głównego bohatera tego filmu i wrażenie robił trochę takie sobie. Ale to może był taki "klimat tego spotkania", raczej z winy Widackiego, który tam miał wykład. Trochę za długie żeby teraz opowiadać.
A tak ogólnie - gra aktorska bardzo ważna, muzyka - dla mnie dużo ważniejsza niż scenografia. Scenariusz jest kluczowy, szczególnie jeżeli chodzi o filmy z zgadka. Bardzo lubię kiedy twórcy bawia się z widzami i ich naprowadzaja, każa się domyślać pewnych spraw, szczególnie kiedy na koniec zaskocza. Albo cały czas zakakuja, jak w serialu Lost, pod tym wzgledem produkcja wg mnie topowa (dla wielu nie do strawienia).
W kadym razie, dla mnie film to bardziej rozrywka intelektualna niż artystyczna. Doceniam całość, ale jednak efekty specjalne dla mnie to sprawa drugorzędna (generalnie jestem raczej słabo wrażliwy na doznania wzrokowe).
Natomiast nie trawię komedii. Chyba ostani raz śmiałem się podczas pierwszych sezonów Rancza (z różnych powodów). Od wielu lat nie obejrzałem żadnego dobrego filmu w tej kategorii, inna sprawa że unikam, bo co strzelę to szitem się okazuje. Amerykański humor mnie wprost odrzuca.
Widziałem gdzieś ostatnio ranking 100 najepszych filmów wszechczasów. Głosowali ludzie, czytelnicy jakiegoś pisma/portalu, znaczacego. Wyszło więć uśrednione, pierwsza dziesiatka to dwie części Gwiezdnych Wojen, jedna Władcy pierścieni, Skazani na Shawshank, Ojecic Chrzestny, Pulp Fiction, Szeregowiec Ryan, jakaś część Batmana (!!!), Lista Schindlera, czyli same superpodukcje, w większości ostatnich 20 lat. A bo ja wiem ?
JORGE>
No ale takie stare komedie w stylu Billy Wildera mają klasę. "Poł zartem pół serio" jest kapitalną komedią. Allen tez w zasadzie robi komedie. Był jeszcze taki scenarzysta - doskonały scenarzysta i czasami tez rezyser - Paddy Chayefsky. Jego filmy zawierają duzą dawkę inteligentnego humoru i sa komentarzem do wspołczesności, np."Network".
Haha, wszyscy trzej - żydzi, najwyrazniej lubię humor żydowski.
(2003) Baśń o ludziach stąd & (2007) Zamknięci w Celuloidzie (Sikora)
(2005) Skazany na bluesa (Kidawa-Błoński)
(2006) Bezmiar sprawiedliwości (Saniewski)
(2007) Pora umierać (Kędzierzawska)
(2008) Mała Moskwa (Krzystek)
(2008) Niezawodny system (Szylko)
(2009) Generał Nil (Bugajski), (2011) Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł (Krauze A.) & (2009) Popiełuszko. Wolność jest w nas (Wieczyński)
(2009) Galerianki (Rosłaniec) & (2009) Świnki (Gliński)
(2011) Młyn i krzyż (Majewski L.)
(2013) Układ zamknięty (Bugajski)
- i być może jeszcze (ale już nic poza tym):
(2010) Lincz (Łukaszewicz)
(2011) Wymyk (Zgliński)
(2012) Jesteś Bogiem (Dawid)
(2012) Mój rower (Trzaskalski)
(2012) Sęp (Korin)
(2013) Ida (Pawlikowski)
(2013) Chce się żyć (Pieprzyca)
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
:
- w
katowaniu się
brudem Polski i tego świata - sensu nie widzę, w żadne filmowe katharsis nie wierzę, choć ja jestem z tych, co to mają dużą wyobraźnię emocjonalną, więc ja nawet muszę unikać takich rzeczy, choć sporo ich widziałem
- w
polskim kinie
odrzucają mnie leczone na ekranie problemy emocjonalne twórców, wszechogarniająca nędza, czasem lament, czasem na nią lichy plaster, psychologizowanie, jeśli dynamiczny portret - to leminga, imitacja, obleśny "humor", nieciekawe, wyeksploatowane, i zawsze takie same twarze, miny (szerzej: postaci), strona formalna - kiepskie zdjęcia, lokacje, muzyka, trudno orzec - kiepskie prowadzenie aktorów czy aktorstwo, nuda w końcu, czyli nieumiejętność rozpisania na scenariusz - historii-samograja, NAJOGÓLNIEJ - obraz Polski, który się wyłania
-
Smażoski
to jest ćwok, oblech, niedojda, szkodnik i ignorant, jego Wesele - trampolina do kariery - to paszkwil na Polskę, której nigdy w życiu na oczy nie widział, a którą to wizją się nawet "konserwatyści" w opisie polskiej prowincji, posiłkowali. Zachwyt nad tym indywiduum i jego potworkami to jest widoczny znak w jekiej d..... polska kultura, estetyka i wrażliwość się znalazła
-
wulgarność, granie na libido
- obraz dyskwalifikuje (jak w oczach miszcza Wellesa), nie przekonuje mnie argumentacja, "że taki jest świat/historia", skoro musisz zgwałcić mi oczy, podeptać moją wrażliwość, zszokować - to znaczy, że historia nie jest warta opowiedzenia, a przynajmniej filmu, bo pisząc/czytając - każdy w swojej wyobraźni widzi rzeczy po swojemu - film narzuca i dlatego gwałci
- co do
komedii
, to ja np. do nich dorastałem, choć też nie przepadam, czasem śmieszą mnie też rzeczy, które nie śmieszyły kiedyś, no i mi wystarczy z reguły 4-5 cichych momentów (czasem min) żebym był kontent, ale trzeba zacząć od mistrzów - i uważnie szukać, wyszedłbym od braci Marx, Chaplina (sam muszę powtórzyć kinówki), Bustera Keatona, może jeszcze W.C. Fields i na pewno Howard Lloyd, dalej (po mojemu) złota era: Lubitsch, Capra, screwball comedies, srebrna: Doris Day & Rock Hudson (razem/osobno), Lemmon & Matthau (no i miszcz Wilder), dalej - to co zostało ze starego kina z lat 48-73 od Abbotta & Costello do Żądła, może niektóre musicale z lat 33-65, dalej - Louis de Funes (najczęściej grane są jego gnioty), aż po kino współczesne z lat 68-dziś, no i oddzielnie - komedie romantyczne. Ostatnio rzeczywiście jest niewesoło, na liście do obejrzenia mam tylko: (2004) Napoleon Dynamite (Hess), (2004) The Life Aquatic with Steve Zissou (Anderson W.), (2008) Bienvenue chez les Ch’tis (Boon), (2008) Micmacs a tire-larigot (Jeunet), (2011) Intouchables (Nakache & Toledano) & (2011) God Bless America (Goldthwait), śmieszył mnie pierwszy odcinek Parks and Recreation, nie wiem jak dalej.
- ja patrzę na sztukę filmową "po amerykańsku", dwutorowo (rzeczy ciemne, męskie, opisujące zło i jasne, rodzinne, pogodne), dalej już segregując sobie tytuły wzorcami kulturowymi, czasem oczywistymi - Nihon i dalej - jidaigeki, czasem hermetycznymi - "next gen. tough guys" (wartościowe z perspektywy psychorozwojowej chłopców, kiepskie czasem filmy w trad. kina akcji lat 80.)
- czasem te wzorce kulturowe (że ujawnię swoją autorską koncepcję doświadczania kultury) łączą różne media: literaturę, film, muzykę i mam tak np. pod hasłem "autumn leaves" - cały komplet ponurych, jesiennych strachów, rodem z amerykańskiej prowincji, przecinanej iglastymi lasami (na wszystkich nośnikach)
-
ważne jest też zgodzić się
, że seans seansowi nie równy, jesteśmy starsi, w różnym nastroju, oglądamy sami/w towarzystwie, trafiamy na idiotyczne director’s cut albo takież tłumaczenie, lektor film psuje albo (tak, tak) przyprawia
The author has edited this post (w 12.06.2014)
"Pisior? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem" -- Donald Tusk
Na pewnym portalu filmowym znalazłem ciekawą wypowiedź na temat "prawdziwości": The author has edited this post (w 14.06.2014)
Scenario to pomysł, idea, plan. Warunk konieczny choć oczywiście niewystarczający - w każdej dziedzinie.
I o dziwo - jak na polski film - optymistyczny. Bardzo odmienne reakcje widzów na zachowania dwojga bohaterów. Dawno nie byłam tak poruszona.
The author has edited this post (w 23.06.2014)
-U Pana Boga za piecem - cala seria; nie trzeba polecać
-Sprawa się rypła- komedyjka z Beskidu Żywieckiego z genialną muzyką
-Żeniac- komedyjka beskidzka ze wspaniałą muzyką, zdjęciami, dialogami i mocnym zakończeniem
-Braciszek- wzruszający film o braciszku Kosibie z Wieliczki ze świetnymi zdjęciami
-Historia kina w Popielawach- głęboki film złożony z kilku przeplatających się wątków, świetna muzyka, świetny Majchrzak
-Szabla komendanta- miły sentymentalny obrazek
-Kramarz- mistrzowski film ze świetną kreacją Romana Kłosowskiego (bliżej znanego jako Maliniak). dla mnie jest to film filozoficzny, parabola losu ludzkiego
-Pornografia- na podstawie Gombrowicza. Zdjęcia na 10, Majchrzak na 10, muzyka na 10. Najlepszy polski film ostatnich lat, jak na mój gust.
-Jasminum- nieco ckliwy obrazek, ale ładny (a ja takie lubię) i relaksujący
-Znachor- klasyk, przedstawiać nie trzeba, milion razy trafiał pod strzechy, zawsze wzrusza
-Dwa księżyce- nikt nigdy tak nie pokazał polskiego lata. za to wieczny laur
-Kamień na kamieniu- film filozoficzny na podstawie Wiesława Myśliwskiego. Dla koneserów polskiej wsi
-Bardzo spokojna wieś- film niby miałki, ale momentami zabawny. Fajnie obejrzeć dla przypomnienia dawnych Polaków
-Kaprysy Łazarza- lubię ten film. Świetny Hańcza.
-Austeria- żydowski świat w starej drewnianej polskiej karczmie. mistrz
-Matka Joanna od aniołów- ja wiem, ja wiem co to za czort, ale film jest majstersztykiem, a dialog u cadyka to dla mnie jedna z najlepszych scen dialogowych w historii kina
-Karczma na bagnach- polecany na forach wielokrotnie. debeściak
Polecam maratonik w razie depresji, dołów, obniżonych nastrojów tudzież długich deszczowych wieczorów. Działa. Sam wypróbowałem
The author has edited this post (w 04.07.2014)
Widział ktoś "Skazanego na bluesa" biograficzny film o Riedlu z Kotem w roli głównej? Bo ja nie i mam zamiar jutro (sobota) obejrzeć. TVP2 godz. 23.30. Napewno warto, bo w filmie będą oryginalne nagrania Riedla.
A wcześniej - (tvn, g.20.00) "Terminal" z Hanksem, którego też nie widziałam.
Prawie 5-godzinny maraton!
PS. Kot w roli Riedla, bardzo dobry, Fraszyńska takoż. Film strasznie dołujący, ale nie mógł być inny. Wart obejrzenia. W przeciwieństwie do Terminalu. Nie przepadam za bajkami Spielberga.
The author has edited this post (w 27.07.2014)
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
Film wydał mi się całkiem atrakcyjny wizualnie, natomiast samo jego oglądanie filmu przebiegało u mnie po lini nuda->irytacja->niesmak. Ale nie o swoich poruszeniach chciałem tutaj ten tego, tylko o tym, że koniec końców z filmu nie jestem sobie w stanie przypomnieć żadnej sceny, natomiast przypadkiem okazało się mi wczoraj, że dokładnie pamiętam całą jego treść którą akurat komuś miałem okazję zreferować.
Także podejrzewam, że obraz spełnia swoją rolę i order za maestrię w tłuczeniu do głów zamierzonego przekazu słusznie się należy.
The author has edited this post (w 15.12.2014)
Są powiedzmy 2 warstwy filmu - artystyczna i ideowa.
1. Artystyczna.
Mnie kino cz-b nie przeszkadza, uważam, że filmy z lat 50. i 60. zachodnie ("Anatomia morderstwa", "Dwunastu gniewnych ludzi"?) i z lat nawet 70. polskie ("Rejs"?) robione badziewną kamerą i bez fajerwerków bronią się nawet dziś. Mają świetne scenariusze, świetną reżyserię, świetnych aktorów. A co ma Żida? No nic nie ma, a 40 symfonię Mozarta mogę sobie puścić z płyty bez pijanej Kuleszy w papierosowym dymie.
2. Ideowa.
Tu już nawet komentarza nie trzeba [uwaga spoilery
]
- ilu Polaków w czasie II wojny ratowało Żydów, a ilu zabijało?
- ilu było Żydów-rolników?
- jaka była faktyczna i prawna możliwość przejęcia na własność gruntu po zabitej rodzinie żydowskiej przez sąsiadów?
O ile sytuacja, że jakiś Polak zabija Żyda-rolnika w czasie II wojny aczkolwiek mało prawdopodobna i zupełnie marginalna jak chodzi o zbiorowe losy obu społeczności mogła się jeszcze zdarzyć, to przejęcie na własność gruntu zabitego Żyda to po prostu prawno-historyczny nonsens.
Zadziwiające jest jedynie to, że nawet przy tak badziewnej produkcji ideowa warstwa wystarcza na nahalne promowanie tego filmu w świecie.
Odnośnie wydarzeń pokazanych w filmie to nie wiem czy dobrze rozumiem kolegi zarzut o nonsensowność, bo sednem sprawy było chyba właśnie to, że polak-żydożerca nie miał tytułu prawnego do nieruchomości, a mieć chciałby i stąd uprawiał naganny handel trumnami a rzeczoną własność otrzymał dopiero za zgodą pani prokury.
JORGE>