Wg banksterów Międzymorze już istnieje
Ciekawa1 sprawa. Owoż okazuje się, że w ostatnich miesiącach kurs rubelka gwałtownie spada. Radujmy się oczywiście, choć nie do końca, bo złocisz spada również, choć nie tak spektakularnie. Co jest moim zdaniem bardziej spektakularne, to ścisłość, z jaką kurs złocisza odpowiada kursowi ukraińskiej grzywny.
Cóż to znaczy? Ano, że z perspektywy wszechświatowej banksterki Polska i Ukraina to jedno i to samo. Radować się?
Cóż to znaczy? Ano, że z perspektywy wszechświatowej banksterki Polska i Ukraina to jedno i to samo. Radować się?
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Broń. Ale ten ich eksport broni to zaledwie 60% naszego eksportu żywności ( i to w czasie embarga rosyjskiego)
http://www.bankier.pl/waluty/kursy-walut/nbp/UAH
Wiadomo że w ostatnich tygodniach mamy panike na rynkach finansowych i zjawisko uciekania kapitału z krajow rozwijajacych sie nie powinno dziwci w sytuacji ograniczania ryzyka przez inwestorow i spoekulantow ale skala deprecjacji złotego zastanawia i IMHO jest potwierdzeniem info z Gazety Finansowej o ataku spekulacyjnym na złotówke od listopada ubiegłego roku.
Nie planujemy żadnych interwencji, chociaż jest bardzo duży napływ środków z Unii Europejskiej i one mogą być albo sprzedawane przez Narodowy Bank Polski albo sprzedawane bezpośrednio przez BGK na rynku - mówił. - Na interwencjach walutowych poległy Wielka Brytania, Meksyk, Brazylia, Rosja i Chiny. Jestem przekonany o tym, że inwestorzy zauważą, że nasze perspektywy rozwojowe i plan inwestycyjny tworzą na tyle pozytywną aurę, że te 3,7 proc. wzrostu PKB spowoduje, że więcej inwestorów zainteresuje się Polską – powiedział Morawiecki.
Polepszenie warunków dla polskiego eksportu jest niechcianym kosztem całej operacji.
W czerwcu PIS będzie miał okazje do spacyfikowania NBP - kończy sie wtedy kadencja Belki. Będzie można "spuścić" pokazne rezerwy walutowe w euro i zamienić je na złoto póki jest tanie...A gdy wsciekłe ataki na rząd z Europy zachodniej nie uspokoja się to nie patyczkować się i zamienić 100 % rezerw w euro na złoto. Z rezerwami w dolarach ostroznie postepować coby naszego Sujusznika zza oceanu za bardzo nie drażnic.
Z tego co pamiętam to Sp.. poprzedni prezes NBP Skrzypek chcial budować skarbce złota w Polsce. Niestety nie zdążył...A 90 % i tak skromnych bo liczących nieco panad 100 ton fizycznego złota znajduje sie w Londynie (o ile nie zostało ono wyleasongowane).
A takich paradoksów u producentów jest więcej, bo np. fabryka zlokalizowana w Polsce ma coraz lepszy wynik, natomiast ta w Heimat już nie za bardzo, bo cena produktu w złotówkach to już ten teges panie...
A odnośnie deprecjacji złotego to jeśli miedzynarodowa banksterka i spekuła sie uprą to złoty nadal będzie tracił na wartości. Wszelkie bezpośrednie interwencje NBPw obronie własnej waluty jak już tu wspomniano w tym wątku sa skazane z góry na niepowodzenie. NBP może neutralizować ataki walutowe pośrednio - przez podwyższenie stop procentowych (co byłoby bolesne dla kredyciarzy) i/lub skupując powoli złoto. A jakie jest Twoje zdanie losie odnośnie możliwości podwyższenia rezerw NBP w żółtym metalu ?
A złoto się świeci i oślepia. Sama nazwa ostrzega: zło-to.
http://systemwkryzysie.blox.pl/2015/08/Rosja-na-Dnie-Chiny-nad-Przepascia-Kryzys-i.html
Rosja na Dnie. Chiny nad Przepaścią. Kryzys i „Finansjera” w Kontrataku!
KONFLIKT USA kontra państwa BRICs (czyli Brazylia, Rosja, Indie i Chiny) nabiera rozmachu. Chiny i spółka powoli ale konsekwentnie próbują OBALIĆ światowy system dolarowy i tworzą podstawy pod nowy system monetarny oparty na metalach szlachetnych. Dlatego złoto jest i cały czas będzie w centrum uwagi. W tym celu jak wiemy Rosja, Chiny i reszta krajów BRICs gromadzą złoto oraz podpisują wzajemne umowy o współpracy i tworzą struktury w postaci konkurencji dla Banku Światowego i MFW, o czym co chwilę informują media. Ich cel jest oczywisty: ZEPCHNĄĆ USA w PRZEPAŚĆ i POGRĄŻYĆ ich największy atut czyli DOLARA. Złoty kruszec jest tzw. opozycją i przeciwwagą do niesprawiedliwego ekonomicznie systemu monetarnego z Bretton Woods faworyzującego USA i kilka bogatych krajów z tzw. Zachodu. Oś BRICs powoli zaczyna rozumieć, że dalszy ich rozwój jest hamowany przez ŁANCUCH POKARMOWY z USA na czele jako najbardziej ŻARŁACZNYM REKINEM, dlatego trzeba go POCIĄĆ NA STRZĘPY. USA nie jest w ostatnim czasie w najlepszej formie pod każdym względem. Amerykańska gospodarka kuleje, a na arenie międzynarodowej pozycja USA słabnie. Jednak czy naprawdę posiadacze złota mogą spać spokojnie i śnić o dużych zyskach? A piewcy upadku dolara mogą już zacząć przymierzać się do otwierania szampana? Nie byłbym taki pewien, bo ten plan może się nie udać. Geopolityczny krajobraz jest pełen wielu niewiadomych, a kraje BRICs zaczynają mieć poważne problemy na własnym podwórku, na czym zyskuje USA. Co z tego, że złoto jest pożądanym i unikalnym zasobem Ziemi, a Chiny coraz śmielej powiększają jego rezerwy i wykupują cały świat za swoje nadwyżki, skoro to Elita Amerykańska ciągle ustala reguły gry na globalnych rynkach?
Zacznijmy od Deflacji. Ona jest kluczem tłumaczącym kilka wydarzeń, które właśnie dzieją się na naszej globalnej wiosce. Deflacja jest przede wszystkim skutkiem postępującego procesu kurczenia się udziału kredytu w globalnej gospodarce. Powoduje to spadek popytu globalnego, gdyż żyjemy w czasach, gdzie taki kredyt oparty o pusty pieniądz i dźwignię finansową cały czas finansuje sporą część konsumpcji i inwestycji. Jednak stopniowo ten kredyt ZAMIERA. Globalnie wszystkie podmioty gospodarcze czyli państwa, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe pogrążone są w ogromnych długach i nie mogą się już zadłużać w takim tempie jak dotychczas. A to powoduje zmniejszanie zapotrzebowania na surowce. Oczywiście tzw. „Elita”, „Finansjera”, czy „globalna grupa trzymająca władzę” (jak kto woli) nie wywołała deflacji. Mechanizmy rynkowe są zbyt potężne, żeby dało się nimi bezpośrednio sterować. Można je wzmacniać lub osłabiać, ale nie da się nimi kierować. Banki centralne walczą z deflacją drukowaniem pieniędzy. Ale skoro mamy deflację, to można stwierdzić, że drukowanie pieniędzy nie radzi sobie z siłami deflacyjnymi. Ale po co walczyć z czymś, czego nie da się pokonać? Może lepiej użyć Deflacji do pozbycia się kilku problemów? I pokazać PAZURY, skorzystać ze sprzyjających warunków i ZAATAKOWAĆ? Tak właśnie myśli Finansjera. Ona z niej chce sprytnie skorzystać do realizacji własnych celów.
Ta teoria jest kontrowersyjna. Elita NIE PODDAJE SIĘ. Wykorzystała ona Deflacje do ROZPRAWIENIA SIĘ z PUTINEM. Wielu to uzna za niedorzeczną teorie spiskową, ale taka interpretacja jest logiczna, jeśli umie się właściwie czytać geopolitykę między wierszami. Putin wraz z Chinami dążył do osłabiania pozycji dolara jako waluty rezerwowej światowej. Rosja flirtem ze złotem i obraniem anty-dolarowego kierunku naraziła się USA i płaci za to ogromna cenę. Przebiegła Elita spodziewając się nadejścia potężnej Deflacji przypuściła atak spekulacyjno - sabotażowy na Rosję, aby pokazać Putinowi swój środkowy palec. Najważniejszy cel to zepchniecie Rosji w kierunku BANKRUCTWA spowodowanego ZAPAŚCIĄ na rynku ropy pogłębioną przez Sojusz USA z Arabią Saudyjską. Druga sprawa to REWOLUCJA na Ukrainie. Nie była ona rezultatem spontanicznego zachowania biedniejących coraz bardziej Ukraińców, tylko została tak przygotowana, żeby do niej doszło akurat podczas największych spadków na czarnym złocie. To wzmocniło ciosy zadane Rosjanom i pogrążyło Rosję na wielu frontach: politycznym, międzynarodowym i ekonomicznym. Medialnie Putin stał się kolejnym wcieleniem Stalina. Sankcje bardzo szkodzą rosyjskiemu biznesowi. Wniosek: jeden z członków BRICs mocno KRWAWI i już za jakiś czas będzie potrzebował finansowego RESPIRATORA, a niepokoje społeczne czają się tuż za rogiem. CIA kolejne zadanie może powoli odhaczać jako „Mission Complete”. Do całkowitego sukcesu potrzebne jest jeszcze odsunięcie Putina od władzy.
Kolejne w kolejce są CHINY. Chińska giełda przeżywa ciężkie chwile, a jak wiemy krach na giełdzie przeważnie zapowiada KRACH w realnej ekonomii. Słabnąca chińska gospodarka to jeden z motorów deflacji. Sytuacja w Chinach jest jedną ze składowych przyczyn deflacji i jednocześnie jest też jej skutkiem. Jest to tzw. efekt domina, kiedy jedno negatywne zdarzenie napędza serię kolejnych. Chiny, które są jednym z największych konsumentów surowców przemysłowych zgłaszają coraz mniejsze zapotrzebowanie na nie, co nakręca spirale załamania deflacyjnego. Ich ekonomia się poważnie przegrzała. Nic nie rośnie w nieskończoność, Chiny nie są wyjątkiem, a prawa fizyki są bezwzględne. Trzymając się teorii spiskowych, Elita dobrze rozegrała cały ten chiński CHAOS. Najpierw kusząc Chińczyków perspektywą zostania juana składową SDR (specjalna waluta MFW) wymusili na Chińczykach powiązanie juana do dolara, co systematycznie umacniało chińska walutę. Wszystko to działo się w momencie powoli formułującego się spowolnienia w Chinach, a najlepszym lekarstwem na zadyszkę gospodarki jest przecież słabnąca waluta. Chińczycy musieli wybrać. Albo SDR albo pełna kontrola na własną walutą. Skusili się na SDR, z którego zostali odrzuceni. A juana oddali Amerykanom pod opiekę. Niewyobrażalne! Tak się dać wykiwać. Potem przyszło ZAŁAMANIE na giełdzie i Chińczycy spanikowali. Wprowadzili ograniczenia sprzedaży akcji na giełdzie, wpompowali miliardy dolarów w ratowanie najważniejszych firm i zdewaluowali juana. Niestety pokazali, że zupełnie nie kontrolują sytuacji. Inwestorzy wymierzyli im karę. Zapewne drapieżne fundusze z USA miały swój udział w tej panice, bo z giełdy wyparowało 4 bln dolarów. Chińskie władze zgubiła pewność siebie napędzana przez część finansistów o rzekomej transformacji gospodarki Chin na opartą o wewnętrzną konsumpcję w stylu amerykańskim i silną klasę średnią inwestującą na giełdzie. Okazały się to być NIEREALNE marzenia. Dodatkowo komunikaty FED o podnoszeniu stop procentowych umacniały dolara, a to ciągnęło za nim powiązanego juana. Gdzie? W kierunku recesyjnego PIEKŁA. Kryzys został wzmocniony i przyspieszony przez relacje juan – dolar. Zastanówmy się. Czyżby „bajka o podnoszeniu stóp” była zamierzoną MANIPULACJĄ skierowaną w celu wywołania kryzysu na rynkach wschodzących? Dewaluacje juana można też uznać za odwet i linię obrony Chin. Spróbujmy też spojrzeć w przyszłość i wyobrazić sobie potężny krach gospodarczy w tak przeludnionym kraju? Konsekwencje społeczne mogą być KATASTROFALNE. Jeśli społeczeństwo zacznie się buntować, to jak może zareagować na taki kryzys Partia Komunistyczna? W skrajnym pesymistycznym scenariuszu zostają tylko metody STALINOWSKIE albo budowanie NASTROJÓW WOJENNYCH. Wróg na celowniku już jest. Bo jak inaczej rozwiązać problem przeludnionej populacji, która nie ma pracy i co jeść, a władze trzeba utrzymać za wszelką cenę? Kryzys w Chinach zatrzęsie globalną gospodarką, ale dla USA i tak globalna recesja to dużo lepsze rozwiązanie niż upadek dolara i powrót systemu opartego o złoto. Sytuacja zaszła za daleko, żeby można było znaleźć proste rozwiązania.
Teraz UWAGA na ZŁOTO, które może być kolejnym celem. Jest ono centralnym punktem systemu anty-dolarowego. Deflacja i kryzys krajów BRICs to idealna pora na UŚMIERCENIE go. Deflacyjna wyrzutnia rakiet już jest wycelowana. Środowisko deflacyjnego krachu na surowcach idealnie sprzyja pokusie rozprawienia się przez Finansjerę ze zlotem raz na zawsze. Bańka na złocie już pękła. Czy zapowiada się głębsza korekta z ceną utrzymującą się na dłużej poniżej 1000 dolarów za uncję? Jest ona możliwa. Kilka czynników przemawia na niekorzyść złota. Najważniejszy to ciągle powtarzana DEFLACJA. To jest logiczne, bo hamuje ona proces wdzierania się miliardów pustych walut do obiegu tłumiąc inflacyjny armageddon. Spadkowy trend na rynku ropy sugeruje, że zagości ona na dłużej. Kolejna sprawa to relacja dolar - złoto. Silna Korelacja mocny dolar – tanie złoto pokazuje, że to DOLAR rządzi światem, a złoto tylko kreci się wokół niego.
Oczywiście ciężko jest przewidzieć przyszłość, internet jest pełen nietrafionych prognoz. Jednak jednej rzeczy można być pewnym. Trudno jest wygrać z AMERYKAŃSKĄ ELITĄ. Nie jeden kraj, czy nie jeden człowiek się o tym przekonał. Finansjera atakuje w celu obrony swojego statusu. Stawka jest wysoka. W najbliższym czasie może upaść sen krajów bloku BRICs o potędze i globalnej dominacji. Pozostaje pytanie, ile ludzie zapłaci za to zdrowiem i życiem, kiedy czerwone minusy na ekranach ciekłokrystalicznych monitorów przeniosą się do realnej gospodarki, a potem czerwony kolor zagości na ulicach zamieniając się w KREW!? A co, jeśli to jest zapowiedź przyszłej bezpośredniej konfrontacji między USA a Chinami i Rosją? Jesteśmy świadkami GEOPOLITYCZNEGO CHAOSU, który może poważnie potrząsnąć obecnie funkcjonującym porządkiem świata...
Precyzja i jednoznaczność. Dlatego mogę wziąć dowolne zdanie z tekstu i poprosić o jednoznaczne uzasadnienie. Np. czytam "silna korelacja" i pytam się ile wynosi i jak jest liczona. A jeśli nie, to bajka o wartości w najlepszym razie literackiej.
Nie ma żadnego znaczenia, czy 1,16 czy 1,15. Na potrzeby forumkowe zupełności wystarcza, że nieco ponad 1, zwłaszcza w porównaniu z jakąś inną walutą - ełrem, debilarem czy rubelkiem. Czy te wartości są z grubsza równe, czy różne i jak to wygląda historycznie?
Czy rok to 360 czy 365 dni to wyłącznie erudycyjna ciekawostka.
Egipcjanie byli mądrzejsi - tylko wyselekcjonowana mniejszość była uczona astronomii a próby popularyzowania nauki były karane okrutną kaźnią.
W matematyce jak to w matematyce, dwa plus dwa to z grubsza pięć - ale na pewno nie sto.
Nie wiem czy Anglia jest bogatsza czy biedniejsza od Irlandii, ale wiem że jeszcze 30 lat temu nie było co do tego wątpliwości, a teraz wolno mieć. Wiem zaś, że obie są bogatsze od Rosji.
Także samo kol. Przemko, pół metra kula w te czy wefte, nu, to ma znaczenie na polowaniu. Na strzelnicy ma znaczenie, żeby z grubsza walić w stronę tarczy a nie do kolegi stojącego obok.