Skip to content

WĘGRY- nasz przyjaciel, nasz wróg

2456

Komentarz

  • @janosik powiedział(a):
    Niezłe fikołki. Na początku wojny sądziłem, że Orban to opcja niemiecka dlatego odwalał za nich czarną robotę. Chyba jednak nasiąkł bardziej Putinem.

    To nadal są korzystne dla Niemiec wypowiedzi. Mówi to, czego Niemcy nie chcą powiedzieć ale tak myślą.

  • Po prostu niegrzeczny chłopczyk. Chuligani póki nie dostanie linijką po łapach, wtedy grzecznie staje w szeregu.

    Ale to prawdziwy polityk, nie to co ten cienias Kaczyński, c'nie? Ile razy to słyszeliście?

  • Jeśli jemu odpuszczą "praworządność" a nam nie - będzie to znaczyło, że Przemko ma rację. Mimo wszystko na dłuższą metę chyba lepiej być koniem trojańskim Wielkiego Szejtana niż kondominium wschodniego i zachodniego sąsiada.

  • @Orban powiedział(a):
    Węgry, w odróżnieniu od USA, są przeciwne wojnie.

    Ja podobnie jak USA też jestem przeciw pokojowi. Najgorszą rzeczą na świecie jest pokój - taki jak w Auschwitz i Buczy. Katownia jest straszniejszym miejscem niż pole bitwy.

  • Po prawdzie to Madziary nie bardzo mają za co kochać Ukrainę, która fatalnie sobie poczyna z węgierską mniejszością na terenach niegdyś do Węgrów należących. Ta niby mniejszość to znacząca większość wszystkich tam żyjących. Ale przecież Węgrzy nie odmówili pomocy uchodźcom z U. Jak na mały kraj - przyjęli ich niemało. To jedna prawda.
    Druga: opinia władz z Budapesztu co do przyczyn i skutków wojny.

  • Z tym złym traktowaniem mniejszości to bzdety z … powiedzmy: sufitu wzięte. Wymóg nauczania języka państwowego w szkole nie jest szykaną. A kumple Orbana z Serbii nie takie rzeczy robią i opluwany w twarz Budapeszt udaje że deszcz pada.

    A co do uchodźców: uciekali tam właśnie Węgrzy z tego zadupia zwanego Zakarpaciem.

  • edytowano April 2023

    Litwini też sobie dość niemiłosiernie poczynają z naszą mniejszością, a pomimo to wrogiego wobec nich Kacapa nie popieramy.

  • Węgrzy wobec Ukrainy zachowali się prawdziwie koorewsko. Z ruskimi założyli tuż przed wojną spółkę kolejową mającą obsługiwaćKolejowy Jedwabny Szlak, przyjmując milcząco że mają wspólną granicę. https://www.railfreight.com/beltandroad/2022/02/23/russia-and-hungary-want-joint-railway-company-this-spring/

  • edytowano April 2023

    Węgrzy najsampierw po IWŚ zmontowali sobie regularną komunę pod przywództwem niejakiego Beli Kuna (z domu oczywiście Kohna) poczem wkrótce poparli Adolfa a teraz Włodzimierza Włodzimierzowicza.

    Na końcu zawsze były tzw. bęcki i płacz, że ich z terytoriów okrajają... oni chyba to lubią.

  • edytowano April 2023

    @Zima powiedział(a):
    Węgrzy wobec Ukrainy zachowali się prawdziwie koorewsko. Z ruskimi założyli tuż przed wojną spółkę kolejową mającą obsługiwaćKolejowy Jedwabny Szlak, przyjmując milcząco że mają wspólną granicę. https://www.railfreight.com/beltandroad/2022/02/23/russia-and-hungary-want-joint-railway-company-this-spring/

    I tak im to wyszło:
    https://www.money.pl/gospodarka/polska-brama-na-nowym-jedwabny-szlaku-zyskala-na-znaczeniu-niemcy-licza-straty-6847411318983488a.html

    "Małaszewicze na granicy polsko-białoruskiej nie tylko utrzymały dominującą pozycję [jako unijna brama na NJS - red.], lecz także stały się właściwie jedynym punktem wejścia towarów do UE. Na znaczeniu straciły natomiast niemieckie huby logistyczne, które dotychczas w największym stopniu obsługiwały kolejowy handel produktami wysokowartościowymi"

    https://portaltsl.pl/transport/wegierski-east-west-gate-nie-zagraza-malaszewiczom/

    "Współczuję jego inwestorom, bo otworzyli swój obiekt tuż przed wybuchem wojny, czyli w najgorszym możliwym momencie. Ta inwestycja pokazała, że niepewny jest los takich projektów, bo przyszłości nie da się przewidzieć. Jednak co jest fatalne dla Węgier, jest pozytywne dla Polski, bo nie będzie na NJS alternatywnych tras dla Małaszewicz. Do niedawna Małaszewicze były p.o. hubu NJS, a teraz staną się pełnoprawnym hubem."

  • loslos
    edytowano April 2023

    Straszni pechowcy. Może nie powinni porozumiewać się z Hapsburgami i robić dwu-państwa tylko po wielkim laniu od Prusaków i Piemontczyków dobić gada i już samodzielnie zrobić Wielkie Węgry od Salzburga do Użhorodu?

  • edytowano April 2023

    Ciekawe jak realiści przekują tę porażkę Węgier w ich sukces? Przecież Orban to ich guru.

  • O Klausie już zapomnieli. Chlip, chlip.

  • edytowano April 2023

    W ogóle nazywanie ich "realistami", czyli ich własnym uzurpowanym określeniem nie pasuje do rzeczywistości. To zdecydowanie bardziej "realizm magiczny" jak nazywano pewien nurt prozy iberoamerykańskiej.

  • edytowano April 2023

    Otóż ciekawe1, jak można w prostych słowach opisać godność polskiej polityki zagranicznej:

    Stanowisko Węgier w kwestii wojny na Ukrainie zdewaluowało Budapeszt w oczach Warszawy, w wyniku czego stosunki polsko-węgierskie uległy pogorszeniu i zamarła współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej (V4) – ocenia węgierski historyk i polonista Miklos Mitrovits w obszernym artykule na portalu G7.hu.
    Wzrost pozycji Polski efektem przemyślanej strategii

    „Polskie stanowisko wobec Rosji jest nie tylko zrozumiałe, ale i konsekwentne. Jest wynikiem przemyślanej, długofalowej, pragmatycznej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, opartej na doświadczeniach historycznych, a jej słuszność potwierdziło życie” – stwierdza Mitrovits.

    „W Europie Polacy mają wyjątkowo głębokie zrozumienie korzeni i natury rosyjskiego imperializmu” – pisze historyk.

    Kolejną przyczyną wzrostu pozycji Polski jest wspieranie Kijowa od pierwszego dnia wojny. Warszawa jest „głównym orędownikiem tego, aby Ukraina otrzymała najnowocześniejszą ciężką broń od krajów NATO”. (...)

    >

    Dodaje, że „niemiecka Ostpolitik”, której celem było partnerstwo z Rosją, poniosła fiasko, a zwyciężyła „polska Ostpolitik”, która wyraża się w „poparciu dla walk wyzwoleńczych narodów, które padły ofiarą rosyjskiego imperializmu”. (...)

    >

    „Polskie społeczeństwo ma najniższy w ciągu ostatnich trzydziestu lat poziom sympatii i najwyższy poziom antypatii wobec Węgrów. W porównaniu z rokiem poprzednim antypatia wobec Węgrów wzrosła o 18 punktów procentowych, a sympatia spadła o 21 punktów procentowych” – przypomina historyk.

    https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/wegrzy-stracili-sympatie-polakow-bliskimi-kontaktami-z-putinem/

    To co słodkie jest w tym tekście, to że można Polskę traktować poważnie, patrząc na nią z zewnątrz. Nie ma tu niemieckiej buty czy antypisoskiego jazgotu. Bardzo odświeżające doświadczenie.

  • edytowano April 2023

    Mądrego człowieka to warto poczytać, więc jeszcze dorzucę coś lekko "insajderskiego" z (poniekąd) tego samego źródła. Tak się bowiem składa, że ów Miklos Mitrovics jest na Facebooku znajomym jednego z moich znajomych. 2 lutego (a zatem jeszcze przed wybuchem wojny) ów znajomy wrzucił artykuł z portalu Wpolityce:
    https://wpolityce.pl/swiat/584039-putin-lubiany-wsrod-wegrow-najbardziej-krytyczni-sa-polacy?fbclid=IwAR1mlhomqWCXM3DfNC8OMX4cu-zkaWnvQhqrlCEogKZ05YKvHKvP5PWDWr0

    Ów mój znajomy (Polak) skomentował to:

    Węgrzy są w tej kwestii podzieleni (43 proc. za, 36 przeciw). Najbardziej smuci mnie proputinowskość na Słowacji (57 proc. za). Za to Czesi zaskakują pozytywnie (70 proc. przeciw). Jest to o tyle ciekawe, że w czasie II wojny światowej Czesi byli prosowieccy, a Słowacja należała do sojuszników III Rzeszy. W 1968 r. cała Czechosłowacja przeżyła inwazję sowiecką, a teraz takie różnice? 10 proc. zwolenników Putina w Polsce to w większości korwiniści, ale kto jeszcze?

    Pod rzeczonym artykułem rozwinęła się ciekawa dyskusja, w której wiodącą rolę miał właśnie Miklos Mitrovics. Pierwszy jego komentarz do artykułu brzmiał:

    Niestety, rosyjska "miękka siła" działa na Węgrzech bardzo dobrze. Bezkrytyczne podejście Rosji jest powszechne w telewizji, w Internecie i niestety także w nauce. Wszędzie można znaleźć ludzi, którzy świadomie lub nieświadomie, ale wzmacniają wpływy rosyjskie. Przyczynia się do tego trwająca od lat kampania antyzachodnia, która opiera się na masowej frustracji związanej z transformacją.

    Zaraz po tym dodał:

    Jeśli ja, jako historyk na dzisiejszych Węgrzech, ośmielę się twierdzić, że jedną z głównych cech "państwa moskiewskiego" jest ciągłe zdobywanie terytorium przez 600 lat, natychmiast zostanę nazwany rusofobem i oskarżony o służenie amerykańskim (i polskim nacjonalistycznym) interesom.

    Potem jeszcze dorzucił:

    W dodatku większość tzw. ekspertów od polityki bezpieczeństwa na Węgrzech jest prorosyjska, powtarzają, że USA destabilizują region, Rosja ma prawo do terytoriów ukraińskich, a Węgry na tym korzystają...

    Pierwszy z tych komentarzy otrzymał 1 polubienie, drugi - 4 polubienia (w tym tego mojego znajomego), trzeci - jedno "przykro mi".

    Do tego trzeciego komentarza odniósł się zdziwiony człowiek, który chyba (sądząc po brzmieniu imienia i nazwiska) jest Słowakiem:

    Tego zjawiska chyba nigdy w historii Węgier nie było. Raczej obawiano się panslawizmu.

    Mitrovics odpisał mu:

    Dziś wszyscy wypowiadają się w imię "pragmatyzmu". Mądry człowiek to taki, który akceptuje rzeczywistość i stara się z niej korzystać.
    Ideologia i zasady nie liczą się już na nic w węgierskiej polityce. I to jest akceptowane przez większość społeczeństwa.
    Ponadto rząd silnie wspiera wschodnią orientację w naukach ścisłych. Ciągle podkreślają, że Węgrzy pochodzą ze Wschodu, mają tureckie korzenie, nie mają nic wspólnego z Zachodem itd. Te wpływy bardzo się przeplatają, ale są zbieżne w tym, że udało im się uczynić ludność przyjazną dla Rosji. Ponieważ Rosja reprezentuje stabilność i siłę. A Ukraina to nic innego jak narzędzie w rękach USA do destabilizacji regionu.

    Po chwili dopisał jeszcze z gorzką ironią:

    Oczywiście dlatego wciąż powtarzają, że Rosja nie ma żadnych ofensywnych zamiarów i nie należy się jej obawiać.

    Ten Słowak ze smutkiem skonstatował na to (chyba w odniesieniu do swojego kraju):
    Obawiam się, że zmierzamy w tym kierunku.

    Mitrovics dorzucił jeszcze screena z FB Orbana zachwycającego się jakimś "popłynięciem gazu".

    Potem jakiś znajomy znajomego (Polak) zakwestionował twierdzenie z głównego posta odnośnie Słowaków, stwierdzając, że do wybuchu wojny w 1941 r. tisowska Słowacja miała dobre stosunki z ZSRR, a nawet ambasadora, którym był kuzyn samego Tisa, na co mój znajomy odpowiedział, że przecież później po 1941 r. jednak walczyli, no a potem był komunizm, no i "operacja Dunaj" objęła też Słowację.

    Na koniec ja też coś dorzuciłem (choć może mało odkrywczego w porównaniu z innymi komentarzami): _

    Stanowczo nie docenia się potęgi rosyjskiej agentury wpływu i propagandy, która wnika w mózgi i rozpuszcza je jak kwaśne deszcze. Nawet w Polsce, gdzie sytuacja jest względnie dobra, sukcesy rosyjskich narracji są ogromne. Wielu ludzi dało sobie wcisnąć kit o konserwatywnym charakterze reżimu albo o przeciwstawianiu się islamistom i bronieniu chrześcijan na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce. Ba, bywa tak, że nawet jak ktoś nie łyka danej narracji w całości, to przynajmniej jakieś jej elementy.

  • edytowano April 2023

    dzięki @Rzchanym
    dwa cytaty z przyjaciela Węgra z posta wyżej

    _Niestety, rosyjska "miękka siła" działa na Węgrzech bardzo dobrze. Bezkrytyczne podejście Rosji jest powszechne w telewizji, w Internecie i niestety także w nauce. Wszędzie można znaleźć ludzi, którzy świadomie lub nieświadomie, ale wzmacniają wpływy rosyjskie. Przyczynia się do tego trwająca od lat kampania antyzachodnia, która opiera się na masowej frustracji związanej z transformacją

    Ciągle podkreślają, że Węgrzy pochodzą ze Wschodu, mają tureckie korzenie, nie mają nic wspólnego z Zachodem itd. Te wpływy bardzo się przeplatają, ale są zbieżne w tym, że udało im się uczynić ludność przyjazną dla Rosji. Ponieważ Rosja reprezentuje stabilność i siłę. A Ukraina to nic innego jak narzędzie w rękach USA do destabilizacji regionu._

    pewne nuty sarmackie, iże Sarmaci ze wschod u i ze stepów oraz obżydzanie zachodniej Europy z gloryfikowaniem młodego państwa na U z Ameryki Północnej - to widać i w Polsce

    https://de.wikipedia.org/wiki/Sarmaten#/media/Datei:0300_Ukraine_Sarmats.png

    i jeszcze moja ulubiona mapka, pokazująca, że Węgrzy od dawna podróżowali po Europie , jak się ma taką mape w portfolio, to łatwo uwieżyć, że to świat ma się Węgrom kłaniać, a nie na odwrót

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Węgrzy#/media/Plik:Kalandozasok.jpg

  • @christoph powiedział(a):
    dzięki @Rzchanym

    >

    Ciągle podkreślają, że Węgrzy pochodzą ze Wschodu, mają tureckie korzenie, nie mają nic wspólnego z Zachodem itd. Te wpływy bardzo się przeplatają, ale są zbieżne w tym, że udało im się uczynić ludność przyjazną dla Rosji. Ponieważ Rosja reprezentuje stabilność i siłę.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Węgrzy#/media/Plik:Kalandozasok.jpg

    Czy ta "stabilność i siła" to (pod)świadomość Powstania Węgierskiego AD 1956 utopionego we krwi?
    Byłoby to potwierdzenie tych turańskich korzeni, skoro działa na nich niczym Kmicic walący o ścianę łbem tatarskiego wodza.

    "Bagadyr! Bagadyr!"

  • Węgrzy mają poczucie strasznej krzywdy, bo istotnie wiodło im się źle. Przez stulecia najpotężniejsze państwo Europy, potem pobite i podzielone przez Turasa, niby wyzwolone przez Hapsburgów ale traktowane jako łup wojenny, przegrane liczne powstania i przegrana wojna z Prusami. Kiedy wreszcie się dogadali z Austriakiem i powstało dwu-państwo, to znowu się okazało, że postawili na złego konia, przegrali wielką wojnę i ich okrojono w Trianon. Polacy na tle Węgrów to dzieci szczęścia.

  • Pamiętam starą Frondę "tematyczną" poświęconą sprawom węgierskim. W którymś z artykułów padło zdanie, że to najbardziej samotny naród w Europie.

  • @Brzost powiedział(a):
    Pamiętam starą Frondę "tematyczną" poświęconą sprawom węgierskim. W którymś z artykułów padło zdanie, że to najbardziej samotny naród w Europie.

    Najlepsze jest to, że lat temu, pedzmy, półtorej, były Węgry narodem przez Polaków hołubionym najbardziej i najprzedniej miłowanym. Ale to im nie wystarczyło, musieli Kacapowi obuwie lizać. Najlepsze jest to, że w sumie nie wiadomo po co.

    Jeden mój mądry kolega tłomaczył mie ileś lat temu, że ta cała mnioś do Węgrów to prosta gupota jest, gdyż trzeba z analizować, gdzie nam po drodze, a jakie interesy zbieżne są czy też sprzeczne.

    Obóżyło mnię niezmiernie to, gdyż jak wiadomo Madziar Lendziel Ketje Borat. Wszystko jest sprawą sentymentu. Bo przecie czy lizanie obuwia JE Prezydenta Putina da się wytłomaczeć czymkolwiek innym niż sentymentem? Przecie że nie.

  • 12 marca 2007 parlament węgierski przyjął deklarację uznającą dzień 23 marca Dniem Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, deklarację poparło 324 posłów, nikt się nie wstrzymał, nikt nie był przeciw[6].

    Analogiczną uchwałę 16 marca 2007[7] podjął przez aklamację Sejm RP.

    Dzień ten w Polsce nie jest dniem wolnym od pracy. [Na Węgrzech też nie.]

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Polak,_Węgier,_dwa_bratanki,_i_do_szabli,_i_do_szklanki

  • loslos
    edytowano April 2023

    Ale Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát jest odwieczne a madziarska miłość do kutafona chwilowa i wynika z obrażenia się na świat. Wszyscy obrażeni na świat miłują kutafona: Donald Trump, obaj prezydęci Brazylii a nawet papa Francis.

  • Generalnie to chyba nie tyle węgierska miłość co (części?) ich klasy politycznej, a teraz gdy Węgry są tak uzależnione od Rosji (gaz, atom) no to nie mają wyjścia i muszą kochać. Jest im łatwiej o tym że idą za tym z pewnością jakieś pieniądze, nie tylko legalne. U Jeżewskiego wczoraj usłyszałem, że Węgry grały jedną z głównych ról w europejskich mafiach vatowskich - większą niż Czechy i Polska, że ślady prowadzą do ruskich pieniędzy. I że po odcięciu ruskich banków od europejskiego systemu bankowego z miejsca spadła cena certyfikatów na dwutlenek węgla, ale to na boku.

  • Za co kochamy Węgrów.

    Zbierałem się od dawna cuś napisać o Wągrach.
    Jeśli chodzi o nich to teraz z politycznego punktu widzenia możemy sobie ponarzekać ale kiedyś to wiadomo - dwa bratanki i najlepsze, że nikt nie wnikał dlaczego. Bo do szabli i do szklanki, bo dziewczyna o perłowych włosach, bo jakieś tam dobre wina, bo gulasz i papryka, bo największy szpan w PRL-u to wakacje nad Balatonem, bo przynajmniej Polacy mieli na świecie kogoś, kto im sprzyjał.
    No bo kto?
    Kacap - wróg, Niemiec - wróg, Angol - wróg, Franca - wróg, Amerykaniec? - noo, my go hołubimy ale on nasz? - Jaja se oni robią z nasz i traktują nasz jak retardów, brzydkie kawały opowiadając. Reszta bloku wschodniego? - my nikogo nie lubimy a oni nasz tyż, nawzajem.
    Notto wymyśliliśmy Węgrów i żeby nie tyn ów forumek to bym nadal ich kochał jak 99% Polaków.
    Nu ale cusz, onuce, chociaż sentyment i tak zostaje.

    Tera dzielę się anegdotką, no bo jakże inaczej.
    Jak byłem mały to oczywiście histeria, gejografia, gejopolityka, biologia, chema, nałka o człowieku (bełło cuś takiego) a nawet polski, te wszyskie lektury, litratury, wiersze, poety, co un chciał przez toto powiedzieć nie interesowały mnie. Matmę, fizę, WF, PO i ZPT nawet lubiłem. Dziwne, ale języki obce jakoś strasznie zaintrygowały mnie. Ale ja podobnież jakiś popierniczony jezdem, z czem się zgadzam.
    No więc w angielskim szprechałem już po to żeby w wieku lat 13-stu kuleżankom w Okęckich krzakach magnetofon kasetowy MK122 pokazywać, ABBĘ puszczać i na polski tłomaczyć. Ale nie zgadniecie co w tym najtrudniesze było. Magnetofon? Ojciec w pracy załatwił. Kasety zdobyć? Na Różyckiego były bez problemu. Dziewczynom imponować? To było najłatwiejsze. Ale skąd wziąć teksty piosenek? Internata nie było a w lewych kasetach z bazaru to ledwie kiepską podróbę of album cover tysiąc razy z oryginału kserowaną zobaczyć mogłeś.

    Ale odjechałem od tomatu. Węgry.
    Raz w latach 70-tych Ojca wysłali z pracy na Targi Poznańskie. Nyska firmowa z kierowcą, jakichś jeszcze dwóch leszczów i dwie babki z pracy, wszyscy znajomi z biura. A że w ławkach nyski wzdłóż ścian były miejsca na 10 osób to stary i mnie, małolata zabrał.
    Fajnie było. Pamiętam deszcz napierniczał w Warszawie i pod jakimś mostem kałuża taka była, że po przejechaniu kable zalało, nyska zgasła i kaput. Ale szoferak nie w ciemię bity i zamiast próbować zapalać, nędzny akumulator na ament zamęczając a nasz do domu bez parasolki tramwajem gnać, bo z wyprawy nici, mówi: "Poczekamy, silnik gorący to szybko obeschnie". Po 15 minutach postoju odpalił za pierwszą razą! Szacun! Wszyscy chwalili! Od razu pomyślałem: "Po co mnie te durne lektury czytać jak dobrym kierowcą mógłbym zostać?!"

    W Poznaniu za dużo nie pamiętam ale obglądałem te wystawy i jak doszłem do węgierskiej to oczy mnie z orbit wyszły! Wszędzie flagi Legii!!!
    --"Egesz pegesz pierogisz i buroki z kaposztat y nagy ciposz madżiar polak dwa bratanki" zagadałem zaskakując samego siebie pomysłowością, odwagą i ogólnie poliglotyidiotyzmem, w jaki się w wieku pacholęcim wdałem. Transa Gugla jeszcze w tem czasie nie było więc musiałem polegać na własnej inwencji oraz inteligencji. Nie za bardzo mnie zrozumiano ale, że Targi Poznańskie to nie to co bazar Różyckiego gdzie nawet za obecność pętaka bez pieniedzy dostawało się wiąchę typu "Tu się sprzedaje, tu się kupuje odejdź szczeniaku bo cię opluję" zostałem nawet potraktowany z uprzejmością.
    Typy nic oczywiście nie zrozumiały ale był tam jeden co po angielsku średnio kumał i ja czternastoleni gnojek w langłiczu w końwersację się wdałem. Zagaiłem, że my kochamy Węgrów i w szkole przedstawienie polsko -węgierskie mamy uskutecznić i tak naprawdę to waszą flagę potrzebujemy a wieta u nasz to trudno zdobyć bo za Gierka kryzys i bida a tu u ciebie wisi kilka. Typson cierpiący na absolutny brak włosów ale z zarostem bujnem jak cygan tak się podjarał, że czarny wąs mu sam w górę skoczył i największą co tam wisiała flagie Legii ściągnął i dał mi. A ja na to, że te mniejsze tyż by pasowały, bo szkoła u nasz mała a targi za dwa dni i tak się kończą więc po co mata targać te fanty z powrotem. Koleś jeszcze dorzucił mi jedną mniejszą.
    Ku*wa, tą mniejszą od razu sprzedałem za 200 zł a dużą 2 X 3 metry poprosiłem Matkę o przerobienie i zrobiła mi z tego materiału trzy mniejsze. Wiem, że jedną sprzedałem na Różyckiego i od razu na bazarze kupiłem kasety Rolling Stonesów i Led Zeppelin, drugą zatrzymałem dla siebie i chodziłem z nią na Legię a trzecią nie mogię se przypomnieć, musiałem tyż opylić ale nie pamiętam. Cheba, że mi ktuś ukradł, tak jak raz opaskie na włosy co w latach 70-tych modne były. Każden długie piórska miał. Bajer wtedy były te opaski (no bo Fibak a nawet piłkarzyki) to Matka na drutach machła mnie czerwono - biało - zieloną opaskie na piórska. No szpan jak talala, ale tak jak tę trzecią flagę ktuś mnie cheba podprowadzić musiał.

    Warszawiacy kochają Węgrów za flagę Legii!

    👣

    🐾
    🐾

  • edytowano May 2023

    Legia to dr Eye. Legię bić trzeba. Kto bije Legię idzie do nieba.

  • Ja tam lubię Angoli.

  • @los powiedział(a):
    Ja tam lubię Angoli.

    +

  • odwieczny sojusz węgiersko- turecki wietrznie żywy

    Erdogan i Orban blokują Szwecję

    Jak donosi Reuters, węgierski parlament odłożył ratyfikację wniosku o przystąpienie Szwecji do NATO na jesienną sesję legislacyjną. Oznacza to, że mimo wielu wysiłków, kraj ten nie dołączy do sojuszu wojskowego przed lipcowym szczytem NATO, ani w jego trakcie.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.