Skip to content

De partu dzieciorum

1235»

Komentarz

  • edytowano 07:32

    W sensie ogólnospołecznym dzieci to inwestycja o dodatniej stopie zwrotu we wszystkich aspektach. Do dziedzictwa (również ekonomicznego) człowieka zalicza się cała wielopokoIeniowa gałąź rodowa, którą zapoczątkował.

    Wśród starotestamentalnych Izraelitów brak dzieci odbierano jako przekleństwo. Co z nami poszło nie tak?

  • @marniok powiedział(a):
    Przecież to się nie wyklucza.
    Nadajmy sens posiadaniu dzieci w wymiarze kulturowym, religijnym, społecznym i ekonomicznym i nam się ładnie kółko domknie.
    Wg mnie to ma sens.

    A jaki jest sens istnienia człowieka w ogóle? Kto ma wiedzieć ten wie, ale jak chcesz nadawać sens dzieciom tym którzy nie wiedzą/nie chcą wiedzieć to zaraz się okaże że ogólnie istnienie człowieka, de facto pasożyta na Matce Ziemi, którego życie to narodziny, praca, śmierć, nie ma sensu.

    Przede wszystkim nie ma pewności że dzieci nas przeżyją, a rozpatrując to w kategoriach prawdopodobieństwa/polisy no to zawsze pieniądze wyjdą korzystniej niż dzieci, mniejsze ryzyko.

  • edytowano 08:02

    No jak masz tych dzieci kilka to na pewno któreś cię przeżyje.

    Pieniądze są pewniejsze niż dzieci?
    No niby jak pewniejsze?
    Ktoś je zagrabi, stracą swą wartość - krach, wojna itp.

  • @ms.wygnaniec powiedział(a):
    Nawet przy tej dyskusji wskazujemy na koszty posiadania dzieci, a ani razu nikt nie wspomniał o wszystkich porankach świata, które zaoferowaliśmy takiemu dziecku, o bezbrzeżnym zaufaniu, którym nas ono obdarza, o ufnej miłości jakiej doświadczamy, o wzruszeniach jakim jest niewyczerpanym źródłem, o byciu lustrem które irytująco wyostrza nasze wady, ale daje nam za to szansę stawania się lepszymi.
    To my sami, cierpiętniczy rodzice stajemy się potężną siła antynatalistycznej propagandy.

    Tak, ale żeby dostrzec te wszystkie poranki świata, ufność i wzruszenia trzeba mieć najpierw dobrze poukladane w głowie. I tu wraca teza związana z poziomem wiary w społeczeństwie. Statystycznie częściej ludzie wierzący będą postrzegali rodzicielstwo jako ofiarę która ostatecznie daje radość i satysfakcję. Ateiści będą mieli większy problem z odkryciem sensu cierpienia i godnego jego przeżywania.

  • @ms.wygnaniec powiedział(a):
    Różnica jest taka, że dzieci będą się o ciebie troszczyć, a obcy będą świadczyć usługę opieki. To jest znacząca różnica.

    A jak wyrazem troski dzieci będzie oddanie ci do ośrodka opieki?

  • A jaki jest sens istnienia człowieka w ogóle?

    Tym celem jest Zbawienie Wieczne.

  • @ms.wygnaniec powiedział(a):

    Dzieci są jak powietrze, czyli bardzo łatwo dostrzegamy gdy jest kiepskie, natomiast z trudem dostrzegamy jak jest wspaniałe.

    Tu bardzo przydatni są dziadkowie. Dla nich wnuki są przeważnie genialne i najwspanialsze na świecie. Kiedyś powiedziałem Synowi: "Wnuczki to najlepsze antydepresanty", na co odpowiedział: "Być może. Ale córki już niekoniecznie." ;-)

  • edytowano 08:29

    @ms.wygnaniec powiedział(a):
    No nie marnioku, redukcja dzieci do roli ekonomicznej monetyzacji, powoduje dramatyczną redukcję tkanki społecznej i relacji w niej zachodzących do 'wyceny usługi'. To jest droga do rozwalenia relacji społecznej.
    Rola ekonomiczna dzieci nie istnieje! Dzieci to inwestycja o ujemnej stopie zwrotu!!! No z tym, że okazuje się, iż zakupiona usługa, w pewnych zakresach, jest jedynie imitacją, czy to w zakresie opieki nad osobami starszymi czy w sposobie poczęcia dzieci. Monetyzacja tych zakresów powoduje wytworzenie patologicznej imitacji, rozwalającej społeczeństwo.

    Transakcyjny charakter posiadania dzieci przez wieki był jednak kluczowy. Już nawet nie chodzi tylko o ja dbałem w dzieciństwie, ty na starość, ale też i kwestie dziedziczenia, ambicji przedłużenia rodu, czy moja krew wygrywa ! Wg mnie, moc takiej motywacji i przełożenie się na urodzenia, były porównywalne z efektem przypadkowości poczęcia i nieuniknionych konsekwencji popędu i seksu. To działało !

    Powiem tak, te pierwotne zasady, instynkty i motywacje, mają zapach życia. Tak się tworzy ruch. We wszystkim. Każde inwazyjne nakładki, czy to ideologiczne, czy religijne, które pomijają, deprecjonują tą pierwotność, tworzą patologię, zamieranie. Stagnację. Chrześcijaństwo, w tym względzie, to religia kompromisu, nie wiem czy nie jedyna na planecie.

  • @marniok powiedział(a):
    Po co jakieś wzniosłe idee posiadania dzieci?
    To jest tak oczywiste że powinniśmy je mieć jak to że muszę oddychać i jeść czy pić.
    Żeby żyć.
    Dzieci, w zamyśle, to nasza polisa na starość - oczywiście nikt tego nie powie bo jak to tak można. Kiedyś dzieci się miało bo trzeba było dużo rąk do pracy, teraz już mnej. Ale za to nikt wtedy nie dożywał sędziwej starości, niedołęstwa i zależności od innych.
    Łatwiej jest np czwórce rodzeństwa zaopiekować się rodzicem (nawet finansowo gdy będzie konieczność domu opieki - renta/emerytura rodzica + zrzutka dzieci na całość opłaty - od 7kpln wzwyż) czy podzielić obowiązkiem opieki naprzemiennej.

    Oczywiście życie pisze różne scenariusze.

    Kto wie, czy mechanizm dużych rodzin, z wzajemnymi zależnościami, transakcjami, rolami i wspólnymi ambicjami, nie jest jedynym standardem zapewniającym rozwój i przeżycie społeczeństw. Wszelakie zmiany zasad, inżynieria społeczna, próby różnego rodzaju masowego tworzenia bezpieczeństwa przez państwo, nie zdają egzaminu. Póki co, bo może kiedyś ktoś coś wymyśli ...

  • @JORGE powiedział(a):
    Powiem tak, te pierwotne zasady, instynkty i motywacje, mają zapach życia. Tak się tworzy ruch. We wszystkim. Każde inwazyjne nakładki, czy to ideologiczne, czy religijne, które pomijają, deprecjonują tą pierwotność, tworzą patologię, zamieranie. Stagnację.

    Bardzo ciekawa myśl. Dopiero teraz zrozumiałem o co ci chodzi, mimo że piszesz o tym od dawna. Coś w tym jest, ale trzeba tez dodać że destrukcja i autodestrukcja też są bardzo pierwotnymi instynktami.

  • @makos powiedział(a):

    @JORGE powiedział(a):
    Powiem tak, te pierwotne zasady, instynkty i motywacje, mają zapach życia. Tak się tworzy ruch. We wszystkim. Każde inwazyjne nakładki, czy to ideologiczne, czy religijne, które pomijają, deprecjonują tą pierwotność, tworzą patologię, zamieranie. Stagnację.

    Bardzo ciekawa myśl. Dopiero teraz zrozumiałem o co ci chodzi, mimo że piszesz o tym od dawna. Coś w tym jest, ale trzeba tez dodać że destrukcja i autodestrukcja też są bardzo pierwotnymi instynktami.

    I one być muszą. Elementy kryzysu są wpisane w konstrukt tego świata. My tu nie mówimy o świecie idealnym, szczęśliwym, spełnionym w 100%. Chodzi o to, żeby finalnie życie trwało, buzowało, szumiało. Padało i wstawało, ale w wyniku działań, a nie umrze przez niechcenie życia, czyli samego siebie.

  • @JORGE powiedział(a):

    @makos powiedział(a):

    @JORGE powiedział(a):
    Powiem tak, te pierwotne zasady, instynkty i motywacje, mają zapach życia. Tak się tworzy ruch. We wszystkim. Każde inwazyjne nakładki, czy to ideologiczne, czy religijne, które pomijają, deprecjonują tą pierwotność, tworzą patologię, zamieranie. Stagnację.

    Bardzo ciekawa myśl. Dopiero teraz zrozumiałem o co ci chodzi, mimo że piszesz o tym od dawna. Coś w tym jest, ale trzeba tez dodać że destrukcja i autodestrukcja też są bardzo pierwotnymi instynktami.

    I one być muszą. Elementy kryzysu są wpisane w konstrukt tego świata. My tu nie mówimy o świecie idealnym, szczęśliwym, spełnionym w 100%. Chodzi o to, żeby finalnie życie trwało, buzowało, szumiało. Padało i wstawało, ale w wyniku działań, a nie umrze przez niechcenie życia, czyli samego siebie.

    Ok, ale mi wlaśnie chodziło o to że ten instynkt destrukcji to coś więcej niż pojedynczy upadek (chociaż to też). Autodestrukcja może dotknąć pojedynczą osobę (w skrajnym przypadku samobójstwo) ale też całe narody. Ile to historia zna narodów które już nie istnieją. Dlatego jednak uważam ze nakladka religijna jest potrzebna zeby wzmacniać poztywnie te korzystne instynkty, krew, dziedziczenie, przedłużenie rodu itd. Ale też tłumić te negatywne. W religii katolickiej (jedynej prawdziwej) mowi sie o tym ze łaska buduje na naturze, tzn wszystkie te prymitywne odruchy muszą być uwzględnione.

    Współcześni nam w coraz większym stopniu zwracają się ku fałszywym religiom więc nie ma się co dziwić że nastąpiło zachwianie społeczne i dążenie do autodestrukcji ogarnęło całe narody.

  • edytowano 12:43

    @trep powiedział(a):

    A jaki jest sens istnienia człowieka w ogóle?

    Tym celem jest Zbawienie Wieczne.

    ^this

    Ze swej strony lubię mówić, że celem życia człowieka jest poznanie Boga. Sens ten sam.

    Poza tym nie ma żadnych celów, tylko przyczyny i skutki.

  • edytowano 12:57

    Jednak ”Bądźcie płodni i rozmnażajcie się", a nie "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, jeśli chcecie". Pismo Święte to oczywiście nie książka kucharska, ale nie jest też tak, że każdy werset można sobie dowolnie naginać i kreatywnie reinterpretować.

  • edytowano 13:13

    @Filioquist powiedział(a):

    @trep powiedział(a):

    A jaki jest sens istnienia człowieka w ogóle?

    Tym celem jest Zbawienie Wieczne.

    ^this

    Ze swej strony lubię mówić, że celem życia człowieka jest poznanie Boga. Sens ten sam.

    Lubię ten fragment z pieśni Konfederatów Barskich "Odważny Polak na Marsowym Polu" :

    "A za naszą pracę będzie wszystkim płacą żyć z Bogiem w niebie"

  • @W_Nieszczególny powiedział(a):

    @Filioquist powiedział(a):

    @trep powiedział(a):

    A jaki jest sens istnienia człowieka w ogóle?

    Tym celem jest Zbawienie Wieczne.

    ^this

    Ze swej strony lubię mówić, że celem życia człowieka jest poznanie Boga. Sens ten sam.

    Lubię ten fragment z pieśni Konfederatów Barskich "Odważny Polak na Marsowym Polu" :

    "A za naszą pracę będzie wszystkim płacą żyć z Bogiem w niebie"

    ...tak jest, Życie Wieczne

    O którym za mało się mówi i wychodzi często tak jak pisał św. Paweł:

    Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.