Ostatnie dwa zdjęcia są fajne o tyle że na półkach są imitacje książek, w miejscach przeszklonych są oryginalne stare druki np kazania z XIX wieku. Są też zdigitalizowane dokumenty jeszcze starsze i cenniejsze, które można obejrzeć w powiększeniu na monitorach wbudowanych w tą biblioteczkę.
Jako ruina zarośnięta krzakolcami jest most z końca XVII wieku - cud ówczesnej architektury na miarę europejską. 120 metrów długości, 9,5 szerokości i 18 wysokości, budowany przez 20 lat przez mnichów. Powstał jako Most Anielski, a teraz zwany jest Diabelskim.
Widzieliśmy tylko makietę.
W Gniewie jest sześć sztuk dźwi, co mają bez kozyry pińcet lat. To jedne z nich:
Jak się okazuje, należały do zegarmistrza.
Zegarmistrz był prusakiem, ale jego dzieci i wnuki identyfikowały się z Polską i polskością.
Powiedział do ówczesnego księdza:
-- Co ksiądz będzie codziennie chodził na wieżę nakręcać zegar? Ja to będę robił za księdza.
Ksiądz się zgodził a pan zegarmistrz z wierzy kościelnej przekazywał niemcom różne dane. Wykryty został przez wnuka, który ciekawy co tam dziadek robi zaczął go szpiegować, po czym zwieżył się tacie, że widział jak dziadek gada do pudełka. Pointą tego opowiadania było, że nie wiadomo, co się z dziadkiem stało, ale chodziły słuchy rodzina się nim "zajęła".
A w tej oto kamieniczce mieszkał przez parę tygodni król Jan 3 Sobieski z małżowiną. W środku była i jest kaplica, gdzie odbywały się codzienne msze. Między pobudynkiem a zamkiem jest podkop, który odkryła p. Krysia z kolegami i koleżankami. Znalazły tajemne przejście, otworzyły je a stamtąd wypełzło pokaźne stadko łysych szczurów. P. Krysia i reszta dzieci dostały burę.
W ogóle rejon jest mocno związany z danym królem. Wszędzie go pełno. W takiej np. katedrze pelplińskiej też jest jego obraz (czy tam fresk). Ponoć król czy jego dworzanin wyraźnie domagał się utworzenia takiego portretu. Prośba ta została spełniona. Król i królowa zostali sportretowani jako fragment obrazu ilustrującego przypowieść o bogaczu i Łazarzu. Nie jako Łazarz.
Ło, a zdjęcie tej kamieniczki z figurką Maryi wklejałem już rok temu. Ale teraz się dowiedziałem, że .w XIX w. jakiś pijany prusak tamtędy przechodził i przypadkiem strącił tę figurę. A rok później też tamtędy przechodził i padł trupem i już nie wstał.
A to jest najstarsza ulica w Gniewie. Widoczne na fotogramie kamieniczki zostały wybudowane w XIV weku. Dacie wiarę? Jedną z nich zamieszkuje syn p. Krysi.
@trep powiedział(a):
A w tej oto kamieniczce mieszkał przez parę tygodni król Jan 3 Sobieski z małżowiną. W środku była i jest kaplica, gdzie odbywały się codzienne msze. Między pobudynkiem a zamkiem jest podkop, który odkryła p. Krysia z kolegami i koleżankami. Znalazły tajemne przejście, otworzyły je a stamtąd wypełzło pokaźne stadko łysych szczurów. P. Krysia i reszta dzieci dostały burę.
W ogóle rejon jest mocno związany z danym królem. Wszędzie go pełno. W takiej np. katedrze pelplińskiej też jest jego obraz (czy tam fresk). Ponoć król czy jego dworzanin wyraźnie domagał się utworzenia takiego portretu. Prośba ta została spełniona. Król i królowa zostali sportretowani jako fragment obrazu ilustrującego przypowieść o bogaczu i Łazarzu. Nie jako Łazarz.
wszystko jakieś takie byle jake oprócz bruku, tynk sie sypie - no i PKS nie ten co kedyś....ehhh
Widoczny na zdjęciu koleś w kufajce i gumofilcach (gumofilców niespecjalnie widać, ale miał je na nogach), to ksiądz probosz parafii św. Mikołaja (wklejałem sporo zdjęć przed rokiem). Bardzo gospodarny, mimo, iż odmawia przyjmowania jakichkolwiek funduszy od państwa. Bardzo zapalony do wszelkich inicjatyw i zapomniał od jakiego słowa pochodzi miano "ksiądz" i we wszystkim pomaga. Sam odśnieża itd.
@trep powiedział(a):
Tynk się sypie, gdyż Tusk nie będzie renowował zabytków.
Tuj z huskiem. Ale jeszcze jest question czy to dom prywatny, czy należący do gminy.
Nie wiem jak tam jest z zabytkami ale może to zależy od jurysdykcji (jest takie słowo?, sorry). Dom prywatny, czy należący do gminy, czy do państwa? Jeden na drugiego będzie zwalał odpowiedzialność za utrzymanie budynku (pobudynku, dla trepa).
Boponieważ, jest to odpowiedni wątek to pozwolę se na elaborację, hehe.
W mojem kochanem Raszynie*), jest histeryczna Austeria**), z którą związany jestem emocjonalnie, bo ktuś bardzo, bardzo bliski z mojej rodziny mieszkał tam od urodzenia aż do śmierci (a nawet long before and a little bit after, hehe). Odnawianie historycznego budynku nie beło obowiązkiem mieszkańców, tylko "państwa".
Więc nikt nic nie robił.
Potem gmina Raszyn tem się zajęła i dzisiej to jest, panie, kultura i sztuka, klasa, polor i eurowizja.
Ponieważ nie mogie opisać to zapodam kilka zdjęć.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Te budynki na lewo, gdzie penetrowaliśmy wszysto, zostały wyburzone i odbudowane, ale tera nie mam zdjęć.
*) Raszyn to mój drugi dom, choć urodziłem się w Warszawie, wychowałem się na podwórkach Okęcia i Raszyna. Nawet granica parafii się przesuwała! Kiedyś na dolnem Okęciu należeliśmy do parafii Raszyn, gdzie byłem ochrzczony. Potem do Okęcia (pierwsza Komunia). Na religię chodziłem najpierw na Okęciu a potem do końca do Raszyna. Znałem wszystkich księży przez moją Rodzinę w Raszynie. Bierzmowanie w Raszynie.
Znałem wszystkich Ziomków zarówno na Okęciu jak i w Raszynie. A jeszcze pomiędzy były Załuski. W latach 60 i 70 znałem wszystkich i nikt mi nie podskoczył!
Austerię**) znałem jak mój własny dom!
Pod głównem budynkiem były piwnice, bez elektstryczności, gdzie zapuszczaliśmy się jako szczyle ze świeczkami i latarkami.
Na poddaszu głównego budynku Austerii tyż byłem z kolesiami ale tam nie było nic ciekawego. Wszystko wyczyszczone. Za to na strychu budynków przyległych (na lewo od Austerii) szaleliśmy jak wariaci. (nawet moja siora, chociaż młodsza, to pamięta). Gazety, książki, rupiecie, meble, szafki, zabawki, szmaty, gadżety i inne pierdółki, często przedwojenne lub z lat 40-tych, 50-tych to była norma. To były dla nasz skarby. Pamiętam jak znaleźliśmy jakieś monety z Piłsudskim. Jakieś kolorowe komiksy! Cuda - niewidy!
W tej historii nie jestem pewien chronologii. Na szczęście nic od tego nie zależy, więc opowiem, jak pamiętam.
Jedzie gość przez rynek i widzi, że cegły z tej "rozbiórki" zboru robotnicy rzucają na ciężarówkę, niszcząc przy tym. Gość indaguje czyje to cegły. Robotnicy klarują, że za uprzątnięcie odpowiedzialny jest ksiądz. Gość idzie do księdza i mówi, że odkupi te cegły. Ksiądz na to, że może sobie wziąć za darmo. Przypominam, że zbór zbórzono w 1957 roku. Gość bierze cegły i pobudowuje z nich poniższe pobudynki a księdzu wręcza kopertę, której zawartość wg księdza -> wg słów p. Krysi wystarcza na kompletny remont świątyni.
Epilog tej historii jest taki, że koleś (prawdopodobnie jakiś jego potomek) chciał ze tam zrobić jakiś hotelik, ale złodzieje z PO zastrzegli, że w Gniewie nie może być żadnego nowego hotelu, gdyż na terenie zamkowym znajdują się dwa a w zasadzie trzy, gdyż w samym zamku też są pokoje.
W ogóle widać, że podejście wojewódzkich konserwatorów zabytków jest różne w zależności od petenta. Jak my mieszkaliśmy w mieszkaniu komunalnym w zabytkowej kamienicy i chcieliśmy wymienić dziurawe komunistyczne okno od podwórza na plastiki, to konserwator powiedział, że jedynie metodą odtworzeniową, drewniane, rzeźbione, ca 30kpln sztuka możemy sobie zrobić. A w Gniewie w zamku zrobili basen pływacki.
No, skończyło się na tym, że koleś wypuszcza lokale w tych ceglanych domach na kwatery.
Wracając do kościoła: przed nim stoi figura św. Jana Nepomucena. Stoi przypadkiem, gdyż jak weszli niemcy, to zarzucali liny na wszystkie święte figury w mieście i figury zrzucali na ziemię. Jakieś dzieci zauważyły, komuś doniosły, za wstawiennictwem jakichś miejscowych prusaków czy niemców figura została ocalona.
Inną figurę Matki Boskiej jakiś koleś w celu ratowania zdjął z postumentu i schował u siebie w szafie czy innej piwnicy. Już mało wiela czasu po wojnie na wódce zwierzył się sąsiadowi:
-- A mnie to się dobrze w życiu układa, bo ja sobie codziennie drzwi od szafy otwieram i modlę się do Przenajświętszej Panienki?
-- Jakiej znowu??
Koleś pokazał, wydało się i figura wróciła na swoje miejsce, gdzie stoi do dziś.
Ale z tym św. Janem to jeszcze taka historia, że w czasie jakiegoś moru chowano pod nią zwłoki. W XX czy tam XXI weku zwłoki wykopano. Okazało się, że wiele z nich odzianych jest w piękne stroje. Szczątki odziano w jakieś proste suknie, a te stroje odkażono, odczyszczono i odnowiono i zrobiono pokaz. Jeszcze tego jednak nie wygóglałem.
Komentarz
Może na kompie,w przybliżeniu będzie lepiej widać bo na szkle gablot są opisane zbiory.
Ostatnie dwa zdjęcia są fajne o tyle że na półkach są imitacje książek, w miejscach przeszklonych są oryginalne stare druki np kazania z XIX wieku. Są też zdigitalizowane dokumenty jeszcze starsze i cenniejsze, które można obejrzeć w powiększeniu na monitorach wbudowanych w tą biblioteczkę.
Jako ruina zarośnięta krzakolcami jest most z końca XVII wieku - cud ówczesnej architektury na miarę europejską. 120 metrów długości, 9,5 szerokości i 18 wysokości, budowany przez 20 lat przez mnichów. Powstał jako Most Anielski, a teraz zwany jest Diabelskim.
Widzieliśmy tylko makietę.
https://cudownezrodelka.pl/content/images/2024/05/17-2.jpg
W Gniewie jest sześć sztuk dźwi, co mają bez kozyry pińcet lat. To jedne z nich:
Jak się okazuje, należały do zegarmistrza.
Zegarmistrz był prusakiem, ale jego dzieci i wnuki identyfikowały się z Polską i polskością.
Powiedział do ówczesnego księdza:
-- Co ksiądz będzie codziennie chodził na wieżę nakręcać zegar? Ja to będę robił za księdza.
Ksiądz się zgodził a pan zegarmistrz z wierzy kościelnej przekazywał niemcom różne dane. Wykryty został przez wnuka, który ciekawy co tam dziadek robi zaczął go szpiegować, po czym zwieżył się tacie, że widział jak dziadek gada do pudełka. Pointą tego opowiadania było, że nie wiadomo, co się z dziadkiem stało, ale chodziły słuchy rodzina się nim "zajęła".
A w tej oto kamieniczce mieszkał przez parę tygodni król Jan 3 Sobieski z małżowiną. W środku była i jest kaplica, gdzie odbywały się codzienne msze. Między pobudynkiem a zamkiem jest podkop, który odkryła p. Krysia z kolegami i koleżankami. Znalazły tajemne przejście, otworzyły je a stamtąd wypełzło pokaźne stadko łysych szczurów. P. Krysia i reszta dzieci dostały burę.
W ogóle rejon jest mocno związany z danym królem. Wszędzie go pełno. W takiej np. katedrze pelplińskiej też jest jego obraz (czy tam fresk). Ponoć król czy jego dworzanin wyraźnie domagał się utworzenia takiego portretu. Prośba ta została spełniona. Król i królowa zostali sportretowani jako fragment obrazu ilustrującego przypowieść o bogaczu i Łazarzu. Nie jako Łazarz.

Z tym pobudynkiem zapewne też była związana jakaś fascynująca opowieś, ale lata już nie te i zapomniałem.
Ło, a zdjęcie tej kamieniczki z figurką Maryi wklejałem już rok temu. Ale teraz się dowiedziałem, że .w XIX w. jakiś pijany prusak tamtędy przechodził i przypadkiem strącił tę figurę. A rok później też tamtędy przechodził i padł trupem i już nie wstał.
A to jest najstarsza ulica w Gniewie. Widoczne na fotogramie kamieniczki zostały wybudowane w XIV weku. Dacie wiarę? Jedną z nich zamieszkuje syn p. Krysi.
O ja cie, to razem czyni 3000 lat!
👣
🐾
🐾
wszystko jakieś takie byle jake oprócz bruku, tynk sie sypie - no i PKS nie ten co kedyś....ehhh
Tynk się sypie, gdyż Tusk nie będzie renowował zabytków.
Widoczny na zdjęciu koleś w kufajce i gumofilcach (gumofilców niespecjalnie widać, ale miał je na nogach), to ksiądz probosz parafii św. Mikołaja (wklejałem sporo zdjęć przed rokiem). Bardzo gospodarny, mimo, iż odmawia przyjmowania jakichkolwiek funduszy od państwa. Bardzo zapalony do wszelkich inicjatyw i zapomniał od jakiego słowa pochodzi miano "ksiądz" i we wszystkim pomaga. Sam odśnieża itd.

Jest również literatem. To jest jego dzieło:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/301455/polak-w-krainie-d-artagnana
Tur to pseudo, słowo Rut czytane wspak a probosz nazywa się Rutkowski.
Przy kościele jest taka m.in. rzeźba.
Akurat były wykonywane jakieś prace renowacyjne kopuły:
Tuj z huskiem. Ale jeszcze jest question czy to dom prywatny, czy należący do gminy.
Nie wiem jak tam jest z zabytkami ale może to zależy od jurysdykcji (jest takie słowo?, sorry). Dom prywatny, czy należący do gminy, czy do państwa? Jeden na drugiego będzie zwalał odpowiedzialność za utrzymanie budynku (pobudynku, dla trepa).
Boponieważ, jest to odpowiedni wątek to pozwolę se na elaborację, hehe.
W mojem kochanem Raszynie*), jest histeryczna Austeria**), z którą związany jestem emocjonalnie, bo ktuś bardzo, bardzo bliski z mojej rodziny mieszkał tam od urodzenia aż do śmierci (a nawet long before and a little bit after, hehe). Odnawianie historycznego budynku nie beło obowiązkiem mieszkańców, tylko "państwa".
Więc nikt nic nie robił.
Potem gmina Raszyn tem się zajęła i dzisiej to jest, panie, kultura i sztuka, klasa, polor i eurowizja.



Ponieważ nie mogie opisać to zapodam kilka zdjęć.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Te budynki na lewo, gdzie penetrowaliśmy wszysto, zostały wyburzone i odbudowane, ale tera nie mam zdjęć.
*) Raszyn to mój drugi dom, choć urodziłem się w Warszawie, wychowałem się na podwórkach Okęcia i Raszyna. Nawet granica parafii się przesuwała! Kiedyś na dolnem Okęciu należeliśmy do parafii Raszyn, gdzie byłem ochrzczony. Potem do Okęcia (pierwsza Komunia). Na religię chodziłem najpierw na Okęciu a potem do końca do Raszyna. Znałem wszystkich księży przez moją Rodzinę w Raszynie. Bierzmowanie w Raszynie.
Znałem wszystkich Ziomków zarówno na Okęciu jak i w Raszynie. A jeszcze pomiędzy były Załuski. W latach 60 i 70 znałem wszystkich i nikt mi nie podskoczył!
Austerię**) znałem jak mój własny dom!
Pod głównem budynkiem były piwnice, bez elektstryczności, gdzie zapuszczaliśmy się jako szczyle ze świeczkami i latarkami.
Na poddaszu głównego budynku Austerii tyż byłem z kolesiami ale tam nie było nic ciekawego. Wszystko wyczyszczone. Za to na strychu budynków przyległych (na lewo od Austerii) szaleliśmy jak wariaci. (nawet moja siora, chociaż młodsza, to pamięta). Gazety, książki, rupiecie, meble, szafki, zabawki, szmaty, gadżety i inne pierdółki, często przedwojenne lub z lat 40-tych, 50-tych to była norma. To były dla nasz skarby. Pamiętam jak znaleźliśmy jakieś monety z Piłsudskim. Jakieś kolorowe komiksy! Cuda - niewidy!
👣
🐾
🐾
W tej historii nie jestem pewien chronologii. Na szczęście nic od tego nie zależy, więc opowiem, jak pamiętam.
Jedzie gość przez rynek i widzi, że cegły z tej "rozbiórki" zboru robotnicy rzucają na ciężarówkę, niszcząc przy tym. Gość indaguje czyje to cegły. Robotnicy klarują, że za uprzątnięcie odpowiedzialny jest ksiądz. Gość idzie do księdza i mówi, że odkupi te cegły. Ksiądz na to, że może sobie wziąć za darmo. Przypominam, że zbór zbórzono w 1957 roku. Gość bierze cegły i pobudowuje z nich poniższe pobudynki a księdzu wręcza kopertę, której zawartość wg księdza -> wg słów p. Krysi wystarcza na kompletny remont świątyni.
Epilog tej historii jest taki, że koleś (prawdopodobnie jakiś jego potomek) chciał ze tam zrobić jakiś hotelik, ale złodzieje z PO zastrzegli, że w Gniewie nie może być żadnego nowego hotelu, gdyż na terenie zamkowym znajdują się dwa a w zasadzie trzy, gdyż w samym zamku też są pokoje.
W ogóle widać, że podejście wojewódzkich konserwatorów zabytków jest różne w zależności od petenta. Jak my mieszkaliśmy w mieszkaniu komunalnym w zabytkowej kamienicy i chcieliśmy wymienić dziurawe komunistyczne okno od podwórza na plastiki, to konserwator powiedział, że jedynie metodą odtworzeniową, drewniane, rzeźbione, ca 30kpln sztuka możemy sobie zrobić. A w Gniewie w zamku zrobili basen pływacki.
No, skończyło się na tym, że koleś wypuszcza lokale w tych ceglanych domach na kwatery.
Wracając do kościoła: przed nim stoi figura św. Jana Nepomucena. Stoi przypadkiem, gdyż jak weszli niemcy, to zarzucali liny na wszystkie święte figury w mieście i figury zrzucali na ziemię. Jakieś dzieci zauważyły, komuś doniosły, za wstawiennictwem jakichś miejscowych prusaków czy niemców figura została ocalona.
Inną figurę Matki Boskiej jakiś koleś w celu ratowania zdjął z postumentu i schował u siebie w szafie czy innej piwnicy. Już mało wiela czasu po wojnie na wódce zwierzył się sąsiadowi:
-- A mnie to się dobrze w życiu układa, bo ja sobie codziennie drzwi od szafy otwieram i modlę się do Przenajświętszej Panienki?
-- Jakiej znowu??
Koleś pokazał, wydało się i figura wróciła na swoje miejsce, gdzie stoi do dziś.
Ale z tym św. Janem to jeszcze taka historia, że w czasie jakiegoś moru chowano pod nią zwłoki. W XX czy tam XXI weku zwłoki wykopano. Okazało się, że wiele z nich odzianych jest w piękne stroje. Szczątki odziano w jakieś proste suknie, a te stroje odkażono, odczyszczono i odnowiono i zrobiono pokaz. Jeszcze tego jednak nie wygóglałem.