Skip to content

podróże kształcą

124

Komentarz

  • edytowano June 2024

    Nieopodal można zobaczyć pomnik, właściwie obelisk, w miejscu spalonej synagogi. Przy obelisku znajdują się tablice informujące o historii świątyni. W trzech językach. Hebrajskiego nie znam a polska i angielska informują, że synagoga została zniszczona a Żydzi wymordowani przez zjednoczone siły nazistów i hitlerowców. Nie piszą, jakiej narodowości.

  • Papież z komórką
    Bezcenne

  • @trep powiedział(a):
    Kolejnym przystankiem naszych wakacji miało być muzeum drugiej wojny światowej w Gdańsku. Decyzję o jego budowie podjął donald tusk.

    Dziennik Gazeta Prawna w 2011 pisał:

    Jak napisano w komunikacie po posiedzeniu Rady Ministrów, budowa muzeum jest realizacją zapowiedzi premiera Donalda Tuska, który w grudniu 2007 r. mówił o konieczności powołania instytucji ukazującej II wojnę światową ze wspólnej perspektywy: polskiej i europejskiej.

    Wszyscy wiemy, kto w europie odpowiada za stronę europejską. Budowa miała trwać 3 lata, do 2014 roku. Na miejsce budowy wybrano bardzo drogie tereny, "niestety" były one bagniste. Choć obok były o wiele tańsze i z lepszymi warunkami geotechnicznymi. Bliska rodzina mojego gdańskiego przyjaciela K. brała czynny udział w części technicznej przedsięwzięcia.

    No cóż, budowa miała być robiona w stylu peowskim, czyli koszty miały rosnąć i rosnąć, żeby swoi mogli zarobić, a muzeum nigdy nie powstać. Superekspres pisze, że to najdroższe muzeum w historii Polski i że kosztowało pół dużej bani.

    No, pech chciał, że wybory wygrały PiS i dokończyły budowę. Otwarcie miało miejsce w 2k17.

    Nie wiem, i nie chce mi się sprawdzać, czy władze muzeum były jeszcze z nadania ZiS a PiS je zaakceptowały czy może wspaniały wicepremier Gliński takich wybrał, doś powiedzieć, że faktycznie sprawy były przedstawiane z "europejskiego" punktu widzenia. Jeśli wejdziemy na stronkę muzeum i zobaczymy krótki opis:



    To ujrzymy, że słowo "niemcy" jest użyte tylko w kontekście przesiedleń.

    Powołany przez PiS nowy dyrektor, niejaki Nawrocki (z IPN), podobno bardzo fajna postać, próbował coś zmieniać. Dodał informację o świętym Maksymilianie, o Rotmistrzu, Powstańcach Warszawskich i (wtedy jeszcze nie) błogosławionej Rodzinie Ulmów. I wtedy poprzedni włodarze zażądali usunięcia nowych materiałów. Powołując się na "prawo autorskie" podali sprawę do sądu.

    https://www.gov.pl/web/kultura/zmiany-na-wystawie-glownej-muzeum-ii-wojny-swiatowej-zgodne-z-prawem-sad-oddalil-apelacje-bylego-dyrektora

    Powiem wam, że forum pełne jest świadectw niegodziwości tych ludzi, powinienem być uodporniony, ale co jakiś czas dowiaduję się o czymś, co powoduje moje wewnętrzne wzburzenie.

    W końcu muzeum nie odwiedziliśmy.

    Pół roku temu danego Nawrockiego wspominaliśmy w wątku wycieczkowy a już go dali na prezia. Wielką siłę ma nasze forum. A tymczasem krótka relacja z miniwycieczki do Wrocławka. Zaprosiła nas ciotka, siostra stryjeczna Baboli. Zamówiła Mszę za zmarłych z naszej rodziny i postanowiliśmy uczestniczyć. Msza była w parafii św. Józefa. Olbrzymia świątynia z późnej komuny. Z zewnątrz taka se, ale w środku piękna i imponująca. Bardzo wysokie sklepienie. Gigantyczna XV-wieczna figura Chrystusa ukrzyżowanego, fantazyjnie ułożone cegły, piękna lśniąca posadzka. Nowy (od niedawna) probosz - ledwie 40 lat a już prałat - przeprowadził remont i termomodernizację za - bagatela - 15 baniek. 13 dostał od wojewody i była to najwyższa kwota ze wszystkich przyznanych. Druga na jakiś obiekt świecki w Ciechocinku to już tylko 5M. Probosz był też dyrem tamtejszego Caritasu, ale zrezygnował ze względu na nadmiar obowiązków - nie chciał zaniedbywać parafii. A w parafii wszystko jak w zegareczku. Podłoga tak czysta, że można z niej jeść. W kościele ciepło. Msza celebrowana z wielkim pietyzmem. Z takim samym odczytana i odśpiewana Liturgia Słowa. Tak pięknie odśpiewanego psalmu nie słyszałem jeszcze nigdy w życiu (akompaniował klawisz takimi pojedynczymi dźwiękami jak w tym kawałku poniżej - @adamstan będzie wiedział jak taka gra się nazywa). Do Mszy, jak w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, przygrywał zespół Odnowy w Duchu Świętym - klawisz, bęben, gitara, skrzypce. Nie jestem miłośnikiem tych klimatów, ale tu było bardzo pięknie i godnie. Naprawdę wyjątkowo.

    Komunia szafowana przez pięciu kapłanów. Do każdego ogonek. Przed każdym z nich drewniany klęcznik ze wspornikiem. Kto chce może przyjmować na stojąco, kto chce uklęknąć - będzie mu łatwiej wstać. Świetne rozwiązanie.

    Ogólnie wspaniałe wrażenie w porównaniu z bylejakością w niektórych świątyniach, dukaniem, fałszami, rozwalonymi w fotelach ministrantami.

  • W nawie bocznej, po lewej, za słupami z żelbetu, znajduje się kaplica całodziennej adoracji. Po środku, w korytarzu do pomieszczeń katechetycznych, wystawa błogosławionych powiązanych z regionem.

  • Udaliśmy się na tamę, na prawdopodobne miejsce kaźni bł. x. Jerzego. Pogoda dopisała:

  • Parking turystyczny po drugiej stronie tamy był, z niewiadomych przyczyn, zamknięty. Trzeba było dojś z kilo lub dwa.

  • W drodze na tamę uwagę przykuwało osobliwe ostrzeżenie:

  • Potem udaliśmy się do muzeum sztuki, oglądać XIX-wieczne malarstwo polskie. Po drodze minęliśmy katedrę (nie było już na nią czasu). Obecnie wieże zwieńczone są zwieńczone w stylu neogotyckim?

    Chwilę po wejściu do muzeum okazało się, że całkiem niedawno w świetle księżyca wieże miały kształt baniasty:

  • edytowano December 2024

    Zbiory nie były jakieś specjalnie bogate, raczej przeciwnie. Jeden szkic Malczewskiego, jeden Wyczółkowski. Reszta jakieś landszafciki mniej znanych autorów.

    Najbardziej podobał nam się ten portret. Kwerenda pokazała, że to syn niezłego malarza, malarz. Ale sporo mniej utalentowany od ojca. Większość jego obrazów to były wykonane o wiele gorzej niż oryginały kopie dzieł tatusia. Syn na imię i nazwisko miał tak samo, wyróżniał się inicjałem a w sygnaturach dopisywał junior. Podobno wprowadza to niezłą konfuzję w niektórych galeriach a i niektórzy nieuczciwi sprzedawcy zamalowują "junior" w sygnaturze, żeby więcej wyszarpać na aukcji.

    Kilka innych dzieł:

  • Piętro niżej była wystawa czasowa o fryzjerstwie.

    Stanowisko w czasach komuny (wysoki połysk):

    Zestaw fryzur na sylwestra:

    Kto miał który model?

  • Na koniec oglądaliśmy zdjęcia rodzinne. Wujek Lucek (brat mojego dziadka macierzyńskiego) w niemczech (był tam na przymusowych robotach, tam poznał swoją żonę, która również była wywieziona z Polski):

    W oknie jakaś Helga.

  • Wujek Lucek, moja babka macierzysta (zamęczona w Auschwitz), nie pamiętam kto, mój pradziadek Roch.
    Siostra mojego dziadka (i wujka Lucka) i rodzina z Koszalina - ten mały po prawej lał mi (licealiście) 70% samogon na weselu najmłodszego syna wujka Lucka.

  • Na koniec ciocia dała mi artykuł z Idziemy, o odnalezionym różańcu bł. x. Jerzego. To była szeroka, zorganizowana akcja. Pamiętam, jak Januszek Korwinowicz Muecke niejednokrotnie na łamach czasiku przekonywał, że to było w afekcie. Kiszczak powiedział "denerwuje mnie tej ksiądz" a nadgorliwi funkcjonariusze opacznie go zrozumieli. Generał oczywiście (podobnie jak Adi) o niczym nie wiedział. Czy była to wyłącznie chęć bycia kontrowersyjnym?

  • Jeszcze zapomniałem napisać:

    Miast kazania odczytano list biskupa miejsca. List był bardzo ładny, zwięzły, poruszał ważne zagadnienia, nie przynudzał. Była to dla mnie miła odmiana po listach w mojej Archidiecezji.

    Biskup przypominał, że w Słowie Boże podczas Eucharystii jest sam Bóg, i ronienie tego Słowa to jak upuszczanie na ziemię Ciała Chrystusa. Pisał o tym wcześniej Benedykt w swojej adhortacji Verbum Domini - dla was to zapewne oczywistoś, ale mnie zdarzało się rozmyślać w czasie Liturgii Słowa o niebieskich migdałach. Dobrze, że takie rzeczy się przypomina.

  • edytowano 13 January

    Odbyliśmy wczoraj z żoną i kolegą z ŻRdFF Jacobem wspaniałą wycieczkę. Odwiedziliśmy trzy świątynie, każdą z innego powodu. Pierwszą ze względu na architekturę; drugą ze względu na wnętrze; trzecią jako miejsce kultu religijnego.

    O pierwszej mogę napisać najmniej. Obeszliśmy obiekt dokoła, wzięliśmy udział we Mszy i tyle. Kościół robi niesamowite wrażenie i gdyby ktoś był przejazdem w Kaliszu, niech poświęci pół godzinki i zobaczy go na własne oczy.

    Nikt nas nie oprowadzał, więc wiemy tylko to, co można wyczytać w internacie na stronie Sanktuarium. Najciekawsze rzeczy, to że czerwoni kazali zmniejszyć wysokoś obiektu o 10 metrów. Że pobudynek powstawał dzięki pracy parafian. Że obliczenia konstrukcji były za trudne dla ówczesnych komputerów, toteż wykonywało je dwóch matematyków. Że dowodem na to, iż obliczenia były poprawne, jest fakt, że kościół stoi. Że przyjeżdżają ten cud architektury oglądać architekci z całego świata, ale jeśli z Polski, to po kryjomu.

    Mowa o opisywanym już na forumku Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Kaliszu.

    Miniatura, żeby łatwiej było zajarzyć co to wogle jest (bryłę fachowo określa się jako hiperboloidę paranoiczną):


    .

    .

    .

    To jest chyba wejście na dzwonnicę, ale w środku to jest witraż:

    .

    .

    .

  • Wnętrze:

    Figura Pana jezusa - połączenie Pantokratora i Jezusa Miłosiernego z kopii obrazu św. Faustyny. Figura ma wysokość 9m, wykonana z mozaiki. Po lewej stronie Pana Jezusa zbawieni, po prawej oczekujący na ten moment. Po lewej również Matka Boża Ostrobramska. W pewnym oddaleniu po lewej wysoka figura św. Jana Pawła a po prawej klęcząca św. Faustyna w białym habicie.


    Witraż z jednej strony i b. gustowne żyrandole.


    .

    .

    .

    Można sobie wyobrazić, że całość byłaby wyższa mniej więcej o wysokość figury.

    We wnętrzu jest jeszcze kościół dolny. Było tam całkowicie ciemno, więc zrobiłem zdjęcie z fleszem fragmentu dekoracji za ołtarzem - bardzo gustowna płaskorzeźba Maryi z Dzieciątkiem w otoczeniu polskich świętych.

  • Wejście do świątyni:

  • Gdyby ktoś chciał popodziwiać hiperboloidę paranoiczną, a miał do Kalisza trochu za daleko, może udać się na przystanek WKD Ochota.

  • @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Gdyby ktoś chciał popodziwiać hiperboloidę paranoiczną, a miał do Kalisza trochu za daleko, może udać się na przystanek WKD Ochota.

    Pomodlić się tam można, ale Komunii Świętej się nie przyjmie.

  • Jakby co, dwa przystanki stamtąd jest neogotycki kościół św. Jakuba na Pl. Narutowicza.

  • @Brzost powiedział(a):
    Jakby co, dwa przystanki stamtąd jest neogotycki kościół św. Jakuba na Pl. Narutowicza.

    Bliski jezdon sercu memu, gdyż chrzcili tam mego śp. Dziada.

  • @trep powiedział(a):
    Miniatura, żeby łatwiej było zajarzyć co to wogle jest (bryłę fachowo określa się jako hiperboloidę paranoiczną):

    Przejęzyczenie czy FFspicz?
    Bo jednak akurat w tym, arcyciekawym sprawozdaniu, napisałabym poprawnie "hiperboloidę paraboliczną".

  • Pisałem już, że do Gnojów jeździmy, jak nam nawigacja pokaże, przez różne Lipki, Dołki i inne take. Raz nas poprowadziło przez Turek. Jedziemy jakimś rondem i patrzymy, a tu wielki ceglany kościół. Żona od razu za komórkę patrzeć co to jest i dowiadujemy się, że jest to jedna z najciekawszych i najpiękniejszych świątyń w Polsce, ale to nie architektura go wyróżnia a wnętrze. Potem wyprycialiśmy jeszcze fajny film dokumentalny o tym przedsięwzięciu (potem wkleję link) i bez dobry rok szukaliśmy okazji, by to to zwiedzić.

    Jako, że lubimy zwiedzać z przewodnikiem, postanowiłem jakiegoś znaleźć. Zadzwoniłem do Muzeum Turku spytać, czy kogoś nie mogą polecić. Telefon odebrał dyrektor (będzie na ww. filmie) i powiedział, że on chętnie i za darmo nas oprowadzi po świątyni a potem zaprowadzi nas do muzeum, gdzie jest bardzo wiele eksponatów związanych z tym przedsięwzięciem i tam też nas oprowadzi. Nie chciał przyjąć zapłaty. Rok poźniej przystał na pierwszy zaproponowany termin, umówił się z nami w niedzielę i faktycznie pięknie nam o wszystkim opowiedział. Gdyby więc ktoś chciał kiedyś pójść tą drogą, niech się do mnie zwróci o nr tel. p. dyrektora albo jak ja zadzwoni do muzeum.

    A chodzi o to, że całe wnętrze jest dziełem Józefa Mechoffera. Ówczesny proboszcz - x. Józef Florczak, urzędował wówczas w Watykanie (w jednym z kolejnych postów przybliżę jego bio), gdzie poznał malarza. Zaprzyjaźnili się. Gdy ksiądz wrócił do kraju, dostał probostwo w Turku i nowowybudowany kościół neogotycki (o nim też będzie parę słów). Któregoś dnia nawiedził do w tym kościele Mehoffer.
    -- Kościół masz ładny, ale wnętrze szkaradne! - skomentował świątynię Józef.
    -- To spraw, żeby takie nie było!

    Mehoffer przyjął zlecenie. Zaprojektował wszystko. Wzory na ścianach, kolumnach, sklepieniach. Wszystkie witraże. Wiele pięknych malunków. Całą drogę krzyżową. Stalle. Namalował kilka obrazów, w tym Czarną Madonnę z Częstochowy. A wszystko to w bajkowych kolorach, z wielkim talentem i delikatnością. Był już stary, więc sam nie malował ścian. Robili to za niego jego uczniowie z Akademii Krakowskiej. Niewprawne oko nie dostrzega jednak żadnych różnic pomiędzy projektem na papierze a freskiem na ścianie. Będziecie mogli to sami ocenić.

    Tak wygląda pobudynek:

    Naprzeciwko kościoła zainstalowano ławeczkę Mehoffera.

    To ukazało się naszym oczom po wejściu do środka:

    .
    Pan Bartosz - dyrektor.

  • edytowano 13 January


    ..

    .

  • Witraże świętych. Baza jest wszędzie ta sama, wklejana metodą ctr+C ctr+V a zmienia się tylko postać świętego:


    .

    .

    .

    .

    .

  • Witraże przedstawiające różne sceny z życia Niepokalanego Poczęcia a także ich projekty. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że istnieją różne rodzaje szkła na witraże. Jest tanie szkło tzw. witrażowe i jest drogie szkło tzw. katedralne. Różnią się nie tylko ceną ale i przejrzystością. Szkło witrażowe jest dość ciemne, zwłaszcza, gdy na zewnątrz jest nieco ciemniej. Katedralne jest bardzo jasne. W kościele były starsze witraże (sprzed czasu pojawienia się tam Mehoffera) i różnica była bardzo widoczna. Wszystkie mehofferowe witraże są ze szkła katedralnego. Były one tym droższe, że gdy artysta nie był zadowolony z efektu, kazał pracę powtarzać.


Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.