Kolejnym przystankiem naszych wakacji miało być muzeum drugiej wojny światowej w Gdańsku. Decyzję o jego budowie podjął donald tusk.
Dziennik Gazeta Prawna w 2011 pisał:
Jak napisano w komunikacie po posiedzeniu Rady Ministrów, budowa muzeum jest realizacją zapowiedzi premiera Donalda Tuska, który w grudniu 2007 r. mówił o konieczności powołania instytucji ukazującej II wojnę światową ze wspólnej perspektywy: polskiej i europejskiej.
Wszyscy wiemy, kto w europie odpowiada za stronę europejską. Budowa miała trwać 3 lata, do 2014 roku. Na miejsce budowy wybrano bardzo drogie tereny, "niestety" były one bagniste. Choć obok były o wiele tańsze i z lepszymi warunkami geotechnicznymi. Bliska rodzina mojego gdańskiego przyjaciela K. brała czynny udział w części technicznej przedsięwzięcia.
No cóż, budowa miała być robiona w stylu peowskim, czyli koszty miały rosnąć i rosnąć, żeby swoi mogli zarobić, a muzeum nigdy nie powstać. Superekspres pisze, że to najdroższe muzeum w historii Polski i że kosztowało pół dużej bani.
No, pech chciał, że wybory wygrały PiS i dokończyły budowę. Otwarcie miało miejsce w 2k17.
Nie wiem, i nie chce mi się sprawdzać, czy władze muzeum były jeszcze z nadania ZiS a PiS je zaakceptowały czy może wspaniały wicepremier Gliński takich wybrał, doś powiedzieć, że faktycznie sprawy były przedstawiane z "europejskiego" punktu widzenia. Jeśli wejdziemy na stronkę muzeum i zobaczymy krótki opis:
To ujrzymy, że słowo "niemcy" jest użyte tylko w kontekście przesiedleń.
Powołany przez PiS nowy dyrektor, niejaki Nawrocki (z IPN), podobno bardzo fajna postać, próbował coś zmieniać. Dodał informację o świętym Maksymilianie, o Rotmistrzu, Powstańcach Warszawskich i (wtedy jeszcze nie) błogosławionej Rodzinie Ulmów. I wtedy poprzedni włodarze zażądali usunięcia nowych materiałów. Powołując się na "prawo autorskie" podali sprawę do sądu.
Powiem wam, że forum pełne jest świadectw niegodziwości tych ludzi, powinienem być uodporniony, ale co jakiś czas dowiaduję się o czymś, co powoduje moje wewnętrzne wzburzenie.
Nie. Jego wspomnienie widzieliśmy w XI czy tam XII wiecznym kościele na Oksywiu:
Relacja (bez tego zdjęcia) z tej podróży znajduje się istotnie po sąsiedzku. Przy większości wpisów pojawia się komunikat "this tweet is unavailable", ale to nie prawda. Po kliknięciu w to ostrzeżenie można sobie obejrzeć tweet a w nim zdjęcia.
@trep powiedział(a):
Innym ciekawym zabytkiem jest obraz mapa. Ukazuje ona peregrynację figury. Otóż rzeźba, jako bardzo sławna, została zabrana ze Swarzewa i przeniesiona do znacznie znaczniejszej świątyni w Helu. Tam jednak przyszli heretycy, kościół zamienili na heretycki a że lutrzyki Matki Boskiej nienawidzą, wrzucili figurę do morza. Ta wypłynęła nie gdzie indziej, a w Swarzewie właśnie.
A słyszeli kmotrowie o Jastarni Wschodniej y Zachodniej?
Ja na pewno nie!
Ovaj, krul Ćwieczek w ramach jakichś tam rozliczeń z Gdańskiem, postanowił przekazać miastu Hel z połową półwyspu. I jakoś tak wyjszło, że ta połowa skończyła się akurat w połowie Jastarni, wobec czego Jastarnia wschodnia stała się częścią Gdańska, a zachodnia pozostała w puckiem powiecie.
Noji, w Jastarni wschodniej rządziły różne heretyki, zaś w zachodniej -- normalni. Skutkiem tego kościół do dziś jest na dalekim zachodzie tej rybackiej mniejscowości, natomiast na wschodzie odprawiają mszę na pl. św. Rozalii albo w ośrodku wypoczynowym śp. ks. Edwarda.
W Puku nie ma tyle do zwiedzania, żeby rok po roku można był coś opisać, więc tylko addendum do poprzedniej wycieczki. Otóż myślałem, że oni tak to zostawią:
Ale na tym zdjęciu widać, że tynk niezbyt równo położony. A żeby podróże kształciły, to dam wam tipa. Gdyby ktoś wam tynkował kiedyś dom, to wy wybierajcie godzinę oddania. Ściany powinny być w słońcu. Jak tynkarze skopią, to będą się wić, żeby na jakąś konkretną godzinę ustalić. Wysłuchajcie i wybierzcie inną.
Innego dnia pojechaliśmy do Pelplina. Jest to jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc, w jakim byliśmy, wszystkim gorąco polecam.
Byliśmy w Pelplinie kilka lat temu, ale bez przewodnika. Tym razem chcieliśmy wycieczkę ponowić z przewodnikiem. W ogóle przewodnik to jest fantastyczna sprawa. Każde zwiedzanie z przewodnikiem jest warte kilka razy tyle, co bez (zwany lilakiem). Niestety decyzja zapadła późnym popołudniem, jedyny przewodnik jakiego znalazłem w necie nie odbierał. Uznaliśmy, że na miejscu się coś znajdzie (panie bileterki polecą). Panie bileterki jednak powiedziały, że tego dnia będzie bardzo dużo grup i wszyscy przewodnicy są zajęci. Chciały nas namówić na indywidualne zwiedzanie. Ja jednak kilka razy nalegałem, żeby panie coś zaradziły i w końcu zaproponowały dołączenie do grupy i partycypowanie w kosztach. To było świetne posunięcie. Trafiliśmy rewelacyjną przewodniczkę, najlepszą, jaką kiedykolwiek mieliśmy (jakby co, to mam numer tel. i mogę udostępnić).
Opowiada właśnie o obrazie na którym Pan Bóg wydłubuje Adamowi żeberko.
Zazwyczaj sobie staramy kogoś zakontraktować, ale nie zawsze się udaje. Gdy swego czasu zwiedzaliśmy muzeum archikatedralne w Poznaniu przy jakimś biureczku siedziało dziewczę. Nawet nie wiedziałem, kto to jest, mogła po prostu pilnować ekspozycji, ale kiedyś właśnie taka pani od pilnowania ekspozycji w MN we Wrocku nam opowiedziała sporo ciekawych rzeczy, to postanowiłem spróbować ponownie.
-- Może pani nas oprowadzi? - zagaiłem.
-- Nie.
-- Ale może jednak, bardzo prosimy.
-- No dobrze.
I okazało się, że to była doktorantka, wszystko wiedziała o eksponatach i pięknie nam opowiedziała. Za focie widać, że się rozkręciła.
A w tym Sanktuarium MBKPM to za pierwszym razem w środku była tylko jedna zakonnica. Podszedłem do niej i grzecznie poprosiłem o opowiedzenie o świątyni.
-- Ja jestem z Bielska Białej, tu tylko weszłam się pomodlić.
-- To szkoda, przepraszam, że przeszkodziłem w modlitwie.
-- Ale ja co nieco słyszałam, jak tu była wycieczka, to mogę jednak opowiedzieć.
I większość z tego co napisałem wyżej, to właśnie od niej usłyszeliśmy. Troszkę sobie doczytaliśmy i ponowiliśmy wizytę w pierwszy piątek i Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa zarazem.
W katedrze świdnickiej z kolei miałem fart. Uklęknąłem przed wystawionym Przenajświętszym Sakramentem, potem podchodzi do mnie koleś i mówi:
-- Pan wiedział jak się zachować, to jeśli pan chce, to panu trochę opowiem. - i okazało się, że to był właśnie przewodnik.
Te wszystkie doświadczenia skłaniają mnie do zachęcenia was do zgłaszania podobnych próśb. Warto.
Otóż pani przewodnik używając n-word opisała, jak to nasi mentorzy i mecenasi, przedstawiciele kulturalnego narodu Heidna i Schillera, zajmując Pelplin wymordowali trzystu księży i kleryków.
Opowiedziała też historyjkę, jak któregoś roku przyjechała pewna pani z niemiec, z dziećmi, i poprosiła ją:
-- Ja tu spędziłam wspaniałe chwile w dzieciństwie, w Pelplinie. Czy mogłaby pani oprowadzić mnie po tych miejscach?
-- Pani mi da te fotografie i pół godzinki, postaram się zorientować, gdzie te miejsca się znajdują.
Pani przewodniczka ogląda sobie fotografie a tam pani niemka jako mała dziewczynka stoi na schodach pałacu biskupiego a obok niej tatuś esesman i wujkowie esesmanowie. Potem się jeszcze okazało, że pani nic nie wie o żadnych zbrodniach niemieckich. Nie uczą tego w szkole. Wojna? Owszem, była. Wywołali ją Polacy, gdyż nie chcieli dać korytarza.
Żeby już wyczerpać temat, w Pelplinie rządził wtedy biskup Okoniewski.
Miał on takiego pomysła, że po różnych okolicznych parafiach rozsyłał swoich, i która miała jakąś ciekawą zabytkową rzeźbę, a nie miała kasy na renowację, to on brał, restaurował i wystawiał w muzeum arcybiskupim. Dzięki temu możemy oglądać piękne dzieła sztuki średniowiecznej. Biskup ten tak miłował sztukę, że zatrudnił jakiegoś wspaniałego artystę, by ten wykonywał w parku biskupim różne rzeźby. Była tam m.in. rzeźba Mojżesza uderzającego kijem w skałę, z której tryskała woda. Była też i taka grupa - Pan Jezus otoczony historycznymi postaciami związanymi z miejscem:
niemcy, nasi sponsorzy i mentorzy, kazali wszystkie te rzeźby zniszczyć. Ale jak?? Dali artyście młot i jedną po drugiej on sam musiał wszystkie rozwalić. Czy ktoś miałby tyle fantazji do oni?
Choć wspominałem, że p. przewodniczka użyła zakazanego n-word, to jednak tabliczka głosi, że zbrodni dokonali tajemniczy hitlerowcy.
I tu mi się przypomina twórca konfy, niejaki Janusz Muecke (wiem, że już wydalony, ale jak powiedział Grisza "my wszyscy z niego". Zresztą, poza "zawsze się trochę gwałci" to wszyscy członkowie tego ugrupowania powtarzają te same banialuki, co Januszek 35 lat temu) twierdził (baaardzo wiele razy), że to nie rosjanie dokonywali zbrodni a komuniści i nie niemcy a hitlerowcy / naziści. Że niby nie było ciągłości pomiędzy rosją sowiecką a rosją carską.
Ale gdy sobie po wycieczce do Swarzewa grzebałem w internecie w celu znalezienia jakiejś informacji o św. Janie Pawle i cudownej figurze (pisałem o tym wyżej) to natrafiłem informację, że była to trzecia pielgrzymka Świętego do Ojczyzny (1987, a więc komuna) i jednym z punktów programu miała być beatyfikacja Karoliny Kózkówny, która poświęciła życie w obronie swojej czci dziewiczej, której chciał ją pozbawić carski żołdak.
[Wspomnienie liturgiczne bł. Karoliny przypada na 18 listopada]
Pomyślałby kto, że sowieckie władze mogłby chcieć dokopać carskiemu żołnierzowi, ale jednak nie.
Stronka przystanek historia tak to relacjonuje:
Sowiecki czynnik w czasie przygotowań do tej wizyty dał o sobie znać nie tylko w kwestii wyboru miejsc pielgrzymki, lecz także beatyfikacji Karoliny Kózkówny, dziewczyny spod Tarnowa, zamordowanej przez rosyjskiego żołnierza w listopadzie 1914 r. – w czasie I wojny światowej. Niepokój o to, że jej postać może ożywić antysowieckie resentymenty, sprawił, że Jaruzelski osobiście zapoznał się z obszernym dokumentem na temat jej życia i męczeńskiej śmierci.9 Obawy polskich komunistów nie były przesadzone. W czerwcu, na kilka dni przed przyjazdem papieża, Jaruzelski przekazał gen. Czesławowi Kiszczakowi, ministrowi spraw wewnętrznych PRL, notatkę sporządzoną w języku rosyjskim.10 Nie wiadomo, kto był jej autorem, nie jest bowiem podpisana, ale z kontekstu wynika, że powstała na polecenie centralnych władz w Moskwie. Strona sowiecka była oburzona beatyfikacją Kózkówny. Oceniała to jako akt antyradziecki i zapowiedziała interwencję w Watykanie swej rzymskiej ambasady. W notatce wyrażono nadzieję, że strona polska poprze to stanowisko. Jednak władze PRL nie zdecydowały się na usunięcie tego punktu z programu papieskiej pielgrzymki. Uroczystości beatyfikacyjne w Tarnowie 10 czerwca 1987 r. przebiegły wyjątkowo spokojnie i nie zanotowano w ich trakcie żadnych antysowieckich wystąpień.11
Po stronie niemieckiej były podobne historie, opisywane niejednokrotnie na forum. Mnie przypomina się teraz sprzeciw na umieszczenie tablicy pamiątkowej bł. Franciszka Jaegerstaettera, wspominany przy okazji omawiania filmu Mallicka "Ukryte życie".
Podobno nie tak mało wycieczek przyjeżdża do Pelplina tylko po to, by zobaczyć ten artefakt:
Był on wklejany na forumnie już nie raz. Jest to wyrzeźbione na stalli przedstawienie Trójcy Świętej w postaci trzech mężczyzn. P. przewodniczka mówiła (choć zaznaczała, że nie ma pewności), że jakiś sobór zakazał ukazywania Ducha Świętego w postaci ludzkiej i ponoć wtedy takie wizerunki niszczono. Być może ta stalla stała akurat bokiem przy ścianie, ktoś przeoczył i możemy go oglądać do dziś, a jest on wielką rzadkością.
Mnie udało się wyczytać, że papież Urban 7 w szesnastym wieku zakazał tworzenia takich przedstawień a niedługo później Benedykt 14 nakazał przedstawianie tej Osoby jako Gołębicy i ten dekret obowiązuje do dziś.
W skarbcu muzeum, za grubymi stalowymi dźwiami, znajdują się najcenniejsze eksponaty, w tym relikwiarze i monstrancje - jedna z nich grubo ponadmetrowa:
byliśmy z Żoną w muzeum II wojny 3 lata temu, zaraz po zniknięciu większości restrykcji covidowych w 2021 r.
Zrobiło na nas bardzo dobre wrażenie. Raczej nigdzie nie widzieliśmy ukrywania, że wojnę zaczęli Niemcy.
Ale gdyby się ktoś chciał wybrać to cztery uwagi:
opowiada wojnę raczej z perspektywy cywili, życia codziennego, obozów zagłady, życia szeregowców itd. Nie opowiada historii z punktu widzenia politycznego i militarnego Jak ktoś liczy na szczegółowe opisy rodzajów broni albo dokładne mapki bitew na Pacyfiku to będzie rozczarowany.
zarezerwujcie sobie cały dzień, my tam weszliśmy o 15, o 18 zamykali i mieliśmy spory niedosyt.
ponieważ zwiedzaliśmy część szczegółowo, a potem na szybko (nie bardzo idzie zupełnie ominąć poszczególne segmenty, raczej przechodzisz przez wszystko), to sporo mogliśmy przeoczyć,
@trep powiedział(a):
Po drodze minęliśmy baaaardzo wiele zakładów stomatologicznych. Skoro wszystkie się utrzymują, to znaczy, że Gdynianie muszą mieć wielkie problemy z uzębieniem.
Dalej mijaliśmy państwową straż pożarną. Imponująco to wyglądało. Nowe samochody, młodzi, wysportowani i przystojni mężczyźni sprawdzali sprzęty, jak to piły łańcuchowe, przenośne generatory prądu. Był też taki ciekawy pojazd. Ktoś wie, co czego on służy?
To jest Sherp ATV (All Terrain Vehicle) ukraińskiej produkcji.
Może jeździć po każdym terenie, także po wodzie.
Tu pan strażak opowiada więcej o ustrojstwie (2 minuty):
Chciałem jeszcze trochę poopisywać Pelplin, ale jednak musicie tam jechać. On jest nasycony historią, historiami i historyjkami. Zwiedzaliśmy dwie-trzy godziny, gdyż tyle czasu miała grupa, z którą chodziliśmy, ale mamy zamiar jechać tam ponownie, wspomnianą przewodniczkę wziąć tylko dla siebie i zwiedzać cały dzień.
Było doś wcześnie, więc pojechaliśmy jeszcze do Gniewu. Niestety godzina rozpoczęcia zwiedzania zamku była dla nasz za późna, przeszliśmy się więc po mieście, odwiedziliśmy kościół gotycki pod wezwaniem św. Mikołaja i wróciliśmy do bazy.
Wchodzących wita taka instalacja:
Wewnątrz znajduje się wejście do takiej krypty:
a w niej umieszczona jest instalacja multimedialna (ale nie wiemy, co symbolizuje i dlaczego - pojedziemy ponownie, to się dowiemy).
Nie wiem, jak reszta miasta, ale starówka popada w ruinę. Sypiące się tynki, powybijane szyby w lokalach mieszkalnych, stare, nieszczelne, drewniane okna, dziurawe dachy. Ciekaw jestem z czego to wynika. Czy jest to ogólna bieda czy może na starówce leży łapa konserwatora zabytków i na żaden sensowny remont nie ma zgody a wymagany przez konswerwatora jest za drogi. Mieszkałem kiedyś w zabytkowym mieszkaniu (kwaterunkowym) i tam tak właśnie było. Po iluś latach okna były szczelnie zaklejone, niemyte, nie otwierane, bo otwarcie groziło rozpadnięciem się w kawałki. Na wymianę na plastiki nie godził się konserwator a takie, na jakie się godził, kosztowało ca 30k sztuka.
Komentarz
Kolejnym przystankiem naszych wakacji miało być muzeum drugiej wojny światowej w Gdańsku. Decyzję o jego budowie podjął donald tusk.
Dziennik Gazeta Prawna w 2011 pisał:
Wszyscy wiemy, kto w europie odpowiada za stronę europejską. Budowa miała trwać 3 lata, do 2014 roku. Na miejsce budowy wybrano bardzo drogie tereny, "niestety" były one bagniste. Choć obok były o wiele tańsze i z lepszymi warunkami geotechnicznymi. Bliska rodzina mojego gdańskiego przyjaciela K. brała czynny udział w części technicznej przedsięwzięcia.
No cóż, budowa miała być robiona w stylu peowskim, czyli koszty miały rosnąć i rosnąć, żeby swoi mogli zarobić, a muzeum nigdy nie powstać. Superekspres pisze, że to najdroższe muzeum w historii Polski i że kosztowało pół dużej bani.
No, pech chciał, że wybory wygrały PiS i dokończyły budowę. Otwarcie miało miejsce w 2k17.
Nie wiem, i nie chce mi się sprawdzać, czy władze muzeum były jeszcze z nadania ZiS a PiS je zaakceptowały czy może wspaniały wicepremier Gliński takich wybrał, doś powiedzieć, że faktycznie sprawy były przedstawiane z "europejskiego" punktu widzenia. Jeśli wejdziemy na stronkę muzeum i zobaczymy krótki opis:
To ujrzymy, że słowo "niemcy" jest użyte tylko w kontekście przesiedleń.
Powołany przez PiS nowy dyrektor, niejaki Nawrocki (z IPN), podobno bardzo fajna postać, próbował coś zmieniać. Dodał informację o świętym Maksymilianie, o Rotmistrzu, Powstańcach Warszawskich i (wtedy jeszcze nie) błogosławionej Rodzinie Ulmów. I wtedy poprzedni włodarze zażądali usunięcia nowych materiałów. Powołując się na "prawo autorskie" podali sprawę do sądu.
https://www.gov.pl/web/kultura/zmiany-na-wystawie-glownej-muzeum-ii-wojny-swiatowej-zgodne-z-prawem-sad-oddalil-apelacje-bylego-dyrektora
Powiem wam, że forum pełne jest świadectw niegodziwości tych ludzi, powinienem być uodporniony, ale co jakiś czas dowiaduję się o czymś, co powoduje moje wewnętrzne wzburzenie.
W końcu muzeum nie odwiedziliśmy.
Skoro chełpimy się fotami gdańskich grobów, to mam i ja!
Pamiętam, że coś o nim vlepiałem. Po sąsiedzku?
Nie. Jego wspomnienie widzieliśmy w XI czy tam XII wiecznym kościele na Oksywiu:
Relacja (bez tego zdjęcia) z tej podróży znajduje się istotnie po sąsiedzku. Przy większości wpisów pojawia się komunikat "this tweet is unavailable", ale to nie prawda. Po kliknięciu w to ostrzeżenie można sobie obejrzeć tweet a w nim zdjęcia.
https://www.tapatalk.com/groups/pismejker/wycieczka-do-puka-t9757.html
Ovaj, krul Ćwieczek w ramach jakichś tam rozliczeń z Gdańskiem, postanowił przekazać miastu Hel z połową półwyspu. I jakoś tak wyjszło, że ta połowa skończyła się akurat w połowie Jastarni, wobec czego Jastarnia wschodnia stała się częścią Gdańska, a zachodnia pozostała w puckiem powiecie.
Noji, w Jastarni wschodniej rządziły różne heretyki, zaś w zachodniej -- normalni. Skutkiem tego kościół do dziś jest na dalekim zachodzie tej rybackiej mniejscowości, natomiast na wschodzie odprawiają mszę na pl. św. Rozalii albo w ośrodku wypoczynowym śp. ks. Edwarda.
W Puku nie ma tyle do zwiedzania, żeby rok po roku można był coś opisać, więc tylko addendum do poprzedniej wycieczki. Otóż myślałem, że oni tak to zostawią:
https://www.tapatalk.com/groups/pismejker/viewtopic.php?p=252348#p252348
Ale nie. Otynkowali.
Ładnie to wyszło.
Ale na tym zdjęciu widać, że tynk niezbyt równo położony. A żeby podróże kształciły, to dam wam tipa. Gdyby ktoś wam tynkował kiedyś dom, to wy wybierajcie godzinę oddania. Ściany powinny być w słońcu. Jak tynkarze skopią, to będą się wić, żeby na jakąś konkretną godzinę ustalić. Wysłuchajcie i wybierzcie inną.
Innego dnia pojechaliśmy do Pelplina. Jest to jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc, w jakim byliśmy, wszystkim gorąco polecam.
Byliśmy w Pelplinie kilka lat temu, ale bez przewodnika. Tym razem chcieliśmy wycieczkę ponowić z przewodnikiem. W ogóle przewodnik to jest fantastyczna sprawa. Każde zwiedzanie z przewodnikiem jest warte kilka razy tyle, co bez (zwany lilakiem). Niestety decyzja zapadła późnym popołudniem, jedyny przewodnik jakiego znalazłem w necie nie odbierał. Uznaliśmy, że na miejscu się coś znajdzie (panie bileterki polecą). Panie bileterki jednak powiedziały, że tego dnia będzie bardzo dużo grup i wszyscy przewodnicy są zajęci. Chciały nas namówić na indywidualne zwiedzanie. Ja jednak kilka razy nalegałem, żeby panie coś zaradziły i w końcu zaproponowały dołączenie do grupy i partycypowanie w kosztach. To było świetne posunięcie. Trafiliśmy rewelacyjną przewodniczkę, najlepszą, jaką kiedykolwiek mieliśmy (jakby co, to mam numer tel. i mogę udostępnić).
Opowiada właśnie o obrazie na którym Pan Bóg wydłubuje Adamowi żeberko.
Zazwyczaj sobie staramy kogoś zakontraktować, ale nie zawsze się udaje. Gdy swego czasu zwiedzaliśmy muzeum archikatedralne w Poznaniu przy jakimś biureczku siedziało dziewczę. Nawet nie wiedziałem, kto to jest, mogła po prostu pilnować ekspozycji, ale kiedyś właśnie taka pani od pilnowania ekspozycji w MN we Wrocku nam opowiedziała sporo ciekawych rzeczy, to postanowiłem spróbować ponownie.
-- Może pani nas oprowadzi? - zagaiłem.
-- Nie.
-- Ale może jednak, bardzo prosimy.
-- No dobrze.
I okazało się, że to była doktorantka, wszystko wiedziała o eksponatach i pięknie nam opowiedziała. Za focie widać, że się rozkręciła.
A w tym Sanktuarium MBKPM to za pierwszym razem w środku była tylko jedna zakonnica. Podszedłem do niej i grzecznie poprosiłem o opowiedzenie o świątyni.
-- Ja jestem z Bielska Białej, tu tylko weszłam się pomodlić.
-- To szkoda, przepraszam, że przeszkodziłem w modlitwie.
-- Ale ja co nieco słyszałam, jak tu była wycieczka, to mogę jednak opowiedzieć.
I większość z tego co napisałem wyżej, to właśnie od niej usłyszeliśmy. Troszkę sobie doczytaliśmy i ponowiliśmy wizytę w pierwszy piątek i Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa zarazem.
W katedrze świdnickiej z kolei miałem fart. Uklęknąłem przed wystawionym Przenajświętszym Sakramentem, potem podchodzi do mnie koleś i mówi:
-- Pan wiedział jak się zachować, to jeśli pan chce, to panu trochę opowiem. - i okazało się, że to był właśnie przewodnik.
Te wszystkie doświadczenia skłaniają mnie do zachęcenia was do zgłaszania podobnych próśb. Warto.
Otóż pani przewodnik używając n-word opisała, jak to nasi mentorzy i mecenasi, przedstawiciele kulturalnego narodu Heidna i Schillera, zajmując Pelplin wymordowali trzystu księży i kleryków.
Opowiedziała też historyjkę, jak któregoś roku przyjechała pewna pani z niemiec, z dziećmi, i poprosiła ją:
-- Ja tu spędziłam wspaniałe chwile w dzieciństwie, w Pelplinie. Czy mogłaby pani oprowadzić mnie po tych miejscach?
-- Pani mi da te fotografie i pół godzinki, postaram się zorientować, gdzie te miejsca się znajdują.
Pani przewodniczka ogląda sobie fotografie a tam pani niemka jako mała dziewczynka stoi na schodach pałacu biskupiego a obok niej tatuś esesman i wujkowie esesmanowie. Potem się jeszcze okazało, że pani nic nie wie o żadnych zbrodniach niemieckich. Nie uczą tego w szkole. Wojna? Owszem, była. Wywołali ją Polacy, gdyż nie chcieli dać korytarza.
Żeby już wyczerpać temat, w Pelplinie rządził wtedy biskup Okoniewski.
Miał on takiego pomysła, że po różnych okolicznych parafiach rozsyłał swoich, i która miała jakąś ciekawą zabytkową rzeźbę, a nie miała kasy na renowację, to on brał, restaurował i wystawiał w muzeum arcybiskupim. Dzięki temu możemy oglądać piękne dzieła sztuki średniowiecznej. Biskup ten tak miłował sztukę, że zatrudnił jakiegoś wspaniałego artystę, by ten wykonywał w parku biskupim różne rzeźby. Była tam m.in. rzeźba Mojżesza uderzającego kijem w skałę, z której tryskała woda. Była też i taka grupa - Pan Jezus otoczony historycznymi postaciami związanymi z miejscem:
niemcy, nasi sponsorzy i mentorzy, kazali wszystkie te rzeźby zniszczyć. Ale jak?? Dali artyście młot i jedną po drugiej on sam musiał wszystkie rozwalić. Czy ktoś miałby tyle fantazji do oni?
Miewali i inne koncepty artystyczne. Przykładowo, rzeźby Szukalskiego w katowickim muzeum — rozstrzelali.
Tak.
Choć wspominałem, że p. przewodniczka użyła zakazanego n-word, to jednak tabliczka głosi, że zbrodni dokonali tajemniczy hitlerowcy.
I tu mi się przypomina twórca konfy, niejaki Janusz Muecke (wiem, że już wydalony, ale jak powiedział Grisza "my wszyscy z niego". Zresztą, poza "zawsze się trochę gwałci" to wszyscy członkowie tego ugrupowania powtarzają te same banialuki, co Januszek 35 lat temu) twierdził (baaardzo wiele razy), że to nie rosjanie dokonywali zbrodni a komuniści i nie niemcy a hitlerowcy / naziści. Że niby nie było ciągłości pomiędzy rosją sowiecką a rosją carską.
Ale gdy sobie po wycieczce do Swarzewa grzebałem w internecie w celu znalezienia jakiejś informacji o św. Janie Pawle i cudownej figurze (pisałem o tym wyżej) to natrafiłem informację, że była to trzecia pielgrzymka Świętego do Ojczyzny (1987, a więc komuna) i jednym z punktów programu miała być beatyfikacja Karoliny Kózkówny, która poświęciła życie w obronie swojej czci dziewiczej, której chciał ją pozbawić carski żołdak.
[Wspomnienie liturgiczne bł. Karoliny przypada na 18 listopada]
Pomyślałby kto, że sowieckie władze mogłby chcieć dokopać carskiemu żołnierzowi, ale jednak nie.
Stronka przystanek historia tak to relacjonuje:
Po stronie niemieckiej były podobne historie, opisywane niejednokrotnie na forum. Mnie przypomina się teraz sprzeciw na umieszczenie tablicy pamiątkowej bł. Franciszka Jaegerstaettera, wspominany przy okazji omawiania filmu Mallicka "Ukryte życie".
Podobno nie tak mało wycieczek przyjeżdża do Pelplina tylko po to, by zobaczyć ten artefakt:
Był on wklejany na forumnie już nie raz. Jest to wyrzeźbione na stalli przedstawienie Trójcy Świętej w postaci trzech mężczyzn. P. przewodniczka mówiła (choć zaznaczała, że nie ma pewności), że jakiś sobór zakazał ukazywania Ducha Świętego w postaci ludzkiej i ponoć wtedy takie wizerunki niszczono. Być może ta stalla stała akurat bokiem przy ścianie, ktoś przeoczył i możemy go oglądać do dziś, a jest on wielką rzadkością.
Mnie udało się wyczytać, że papież Urban 7 w szesnastym wieku zakazał tworzenia takich przedstawień a niedługo później Benedykt 14 nakazał przedstawianie tej Osoby jako Gołębicy i ten dekret obowiązuje do dziś.
W nawiązaniu do tej tematyki - muzeum eksponuje również inny ciekawy eksponat: przedstawienie Pana Boga aż w pięciu Postaciach:
W skarbcu muzeum, za grubymi stalowymi dźwiami, znajdują się najcenniejsze eksponaty, w tym relikwiarze i monstrancje - jedna z nich grubo ponadmetrowa:
Madonny szafkowe. Ponoć w Europie jest tylko siedem takich, z czego dwie w muzeum w Pelplinie. Artefakty te służyły jako przenośne ołtarzyki.
Pamiętajmy, że w dniu Sądu wszyscy będziemy stali nadzy przed Majestatem PANA
Ja tam, gdy tylko usłyszę kroki Pana, ukryję się w krzaczorach.
Też tak mam
Ale Pan i tak nas znajdzie.
Nadzy w sensie cielesnym?
A po co?
Zawsze to odbierałem jako przenośnię czyli nadzy w sensie "nie mogący nic ukryć przed Bogiem"
@Trep,
byliśmy z Żoną w muzeum II wojny 3 lata temu, zaraz po zniknięciu większości restrykcji covidowych w 2021 r.
Zrobiło na nas bardzo dobre wrażenie. Raczej nigdzie nie widzieliśmy ukrywania, że wojnę zaczęli Niemcy.
Ale gdyby się ktoś chciał wybrać to cztery uwagi:
Chyba jednak nie mam ochoty odwiedzać tego muzeum:
https://excathedra.pl/discussion/comment/514910/#Comment_514910
No więc tak mnie ostatnio podróż wykształciła. Odwiedziłem mianowicie kościół św. Wojciecha w Stodołach.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Parafia_św._Wojciecha_w_Stodołach
I co ja widzę: na ścianie wisi czarna tablica ku pamięci księdza-organizatora, społecznika, takiego działania narodowego z obrazka.
Zaraz obok, na tablicy białej — jego następca. Męczennik. Pytają dzieci, czy on jest świętym, a ja sobie myślę: „A kto miałby być?"
Naprzeciwko tablica ku czci człowieka, który oddał swoje życie Polskę podczas Powstania Wielkopolskiego 1848
I na koniec najskromniejsza z tablic w Stodołach
Jeździ i pływa, to nad morzem się przyda
To jest Sherp ATV (All Terrain Vehicle) ukraińskiej produkcji.
Może jeździć po każdym terenie, także po wodzie.
Tu pan strażak opowiada więcej o ustrojstwie (2 minuty):
https://www.dailymotion.com/video/x8qjrtw
👣
🐾
🐾
Dzięki, obejrzałem kilka filmików i mówią, że to najlepszy atv na świecie.
Chciałem jeszcze trochę poopisywać Pelplin, ale jednak musicie tam jechać. On jest nasycony historią, historiami i historyjkami. Zwiedzaliśmy dwie-trzy godziny, gdyż tyle czasu miała grupa, z którą chodziliśmy, ale mamy zamiar jechać tam ponownie, wspomnianą przewodniczkę wziąć tylko dla siebie i zwiedzać cały dzień.
Było doś wcześnie, więc pojechaliśmy jeszcze do Gniewu. Niestety godzina rozpoczęcia zwiedzania zamku była dla nasz za późna, przeszliśmy się więc po mieście, odwiedziliśmy kościół gotycki pod wezwaniem św. Mikołaja i wróciliśmy do bazy.
Wchodzących wita taka instalacja:
Wewnątrz znajduje się wejście do takiej krypty:
a w niej umieszczona jest instalacja multimedialna (ale nie wiemy, co symbolizuje i dlaczego - pojedziemy ponownie, to się dowiemy).
Jest tam też ciekawy ołtarz:
ołtarz ze świętym Janem Pawłem rozmawiającym przez komórkę:
Kiedyś lepiej rzeźbiono niż dzisiaj:
Bryła (XIV wiek prawdopodobnie):
Na ulicach starówki położono ciekawą nawierzchnię. Są to kocie łby, lecz zeszlifowane. Osiągnięto i wygląd i wygodę.
Nie wiem, jak reszta miasta, ale starówka popada w ruinę. Sypiące się tynki, powybijane szyby w lokalach mieszkalnych, stare, nieszczelne, drewniane okna, dziurawe dachy. Ciekaw jestem z czego to wynika. Czy jest to ogólna bieda czy może na starówce leży łapa konserwatora zabytków i na żaden sensowny remont nie ma zgody a wymagany przez konswerwatora jest za drogi. Mieszkałem kiedyś w zabytkowym mieszkaniu (kwaterunkowym) i tam tak właśnie było. Po iluś latach okna były szczelnie zaklejone, niemyte, nie otwierane, bo otwarcie groziło rozpadnięciem się w kawałki. Na wymianę na plastiki nie godził się konserwator a takie, na jakie się godził, kosztowało ca 30k sztuka.
Jednym z zabytków jest zamknięty na 4 spusty, z oknami zasłoniętymi osb, niszczejący neogotycki pobudynek sądu:
Innym są mury obronne, na nich też rośnie już roślinnoś i wkrótce doprowadzą do ich większego jeszcze upadku.