Skip to content

podróże kształcą

1234568»

Komentarz

  • Jeszcze zapomniałem krzyża wkleić.

  • Raz do roku organizowany jest Marsz Śledzia, z Helu na Szperk. Idzie się wodą.

    Liczba maszerujących jest ograniczona, w większości stała. Jest pewien limit dla nowych uczestników, ale trzeba spełnić pewne niełatwe normy. Pewnie znajdziecie je na stronie marszu.

  • Uczestnicy marszu wychodzący z morza na Szperk:

  • A nie można ot tak se przemaszerować tą ścieżką, bez zdania racji?

  • Jasne, że można. Ale bez ochrony.

  • Na koniec tej relacji wspomnę o tablicach pamiątkowych wiszących na ścianach trzech opisywanych świątyń.

    Pierwsza:

    1. Ksiądz Kanonik Bolesław Witkowski:
      Zakładał towarzystwa młodzieżowe, krzewił polską oświatę, domagał się praw narodowościowych i gospodarczych dla Polaków. Jego zasługi na polu walki z germanizacją nie uszły uwadze niemieckiego okupanta – został zamordowany w zbiorowej egzekucji w lasach piaśnickch w pierwszych dniach listopada 1939 r.

    Bolesław Witkowski urodził się 14 marca 1873 r. we wsi Wałycz na Kujawach. Uczęszczał do Collegium Marianum w Pelplinie, a następnie do gimnazjum w Chełmnie. Po zakończeniu nauki w szkole średniej wstąpił do seminarium duchownego w Pelplinie, gdzie ukończył studia teologiczne. Po przyjęciu święceń kapłańskich w 1895 r. pełnił posługę jako wikariusz i administrator w parafiach w Wejherowie i okolicach.

    W 1905 r. został proboszczem parafii w Mechowej koło Pucka. Jednocześnie dał się poznać jako zaangażowany w obronę polskości społecznik stawiający opór zapędom germanizacyjnym pruskiego zaborcy.
    W ramach Towarzystwa Czytelni Ludowych na terenie powiatu puckiego zorganizował kilkanaście tego rodzaju placówek. Dzięki niemu powstały też liczne kółek rolnicze. W 1907 r. zainicjował utworzenie polskiego Banku Ludowego w Pucku i wszedł w skład jego pierwszego zarządu. Był także założycielem i prezesem Towarzystwa Rolniczego w powiecie puckim.
    Dzięki swej wszechstronnej działalności i pracy na rzecz Polaków ks. Witkowski szybko zyskał popularność wśród miejscowej ludności kaszubskiej. Wybrany z polskiej listy w latach 1913–1918 był posłem na Sejm Pruski, gdzie występował w obronie praw narodowościowych i gospodarczych ludności polskiej. W 1918 r. został prezesem Rady Ludowej w powiecie puckim, przejmującej władzę z rąk Niemców.

    Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości był posłem na Sejm Ustawodawczy z ramienia Związku Ludowo-Narodowego oraz zajmował stanowisko zastępcy starosty puckiego. Ponadto pełnił funkcję dziekana dekanatu puckiego oraz piastował godność kanonika honorowego Kapituły Chełmińskiej w Pelplinie. Za zasługi na rzecz odrodzonej ojczyzny został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Polonia Restituta.
    Wkrótce po wybuchu II wojny światowej ks. Witkowski stał się jednym z celów Intelligenzaktion przeprowadzanej przez Niemców na Pomorzu. Aresztowany w drugiej połowie września 1939 r. pod zarzutem rozpowszechniania pogłosek o rzekomym przełamaniu przez aliantów Linii Zygfryda, trafił do więzienia w Wejherowie.
    W nocy z 4 na 5 listopada 1939 r. został wraz z grupą skazańców wywieziony na stracenie do lasów piaśnickich. Według jednego ze świadków ubrany w szaty liturgiczne kapłan skonał powieszony na drzewie za ręce zawiązane nad głową. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.

    1. Ksiądz proboszcz Władysław Szymański:

    WŁADYSŁAW SZYMAŃSKI (5 IV 1901 Domatówko, powiat Puck – 11 I 1940 Stutthof), duchowny katolicki, prefekt ► Polskich Szkół Handlowych w II Wolnym Mieście Gdańsku. Syn rolnika Jana Józefa Szymańskiego (3 VII 1867 Domatówko - 26 IX 1935 Domatówko) i Otylii Barbary z domu Baranowskiej (ur. 2 XII 1881 Linia). Od wiosny 1912 uczeń Collegium Marianum w Pelplinie (przyjęty do seksty). Przeniósł się do Królewskiego Katolickiego Gimnazjum w Wejherowie (Königliches Katholisches Gymnasium zu Neustadt in Westpreussen), gdzie zdał maturę w 1922 (w tym samym roku szkoła zmieniła nazwę na Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Króla Jana III Sobieskiego).

    Jesienią 1922 wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. 27 VI 1926 przyjął z rąk biskupa Stanisława Wojciecha Okoniewskiego święcenie duchowne. Od 1 VIII 1926 wikariusz w Papowie Toruńskim, od 15 IX 1926 w parafii Najświętszej Marii Panny w Toruniu, od 1 I 1929 w parafii Chrystusa Króla w Toruniu–Mokre. 4 XII 1929 oddelegowany przez biskupa Stanisława Wojciecha Okoniewskiego do pracy duszpasterskiej wśród Polaków w II Wolnym Mieście Gdańsk (II WMG). 1 I 1930 objął wikariat w ► kościele św. Józefa. Rozwinął przy nim działalność duszpasterską i narodową wśród ludności polskiej. Sprawował również opiekę nad młodzieżą w Gdańsku oraz w okolicach. Skupiał ją początkowo przy ► Gimnazjum Polskim, następnie w salkach katechetycznych przy ► kościele Chrystusa Króla. Dzięki zdolnościom muzycznym, zorganizował młodzieżowy chór kościelny, orkiestrę dętą oraz smyczkową. Powodzeniem cieszyły się organizowane przez niego amatorskie pasyjne przedstawienia teatralne. Organizował również kursy dla młodzieży i wycieczki do Warszawy, Poznania, Lwowa i Krakowa.

    Rozporządzeniem z 13 VIII 1934 ► Senat II WMG zabronił mu dalszej pracy duszpasterskiej. W jego obronie wystąpiło do ► Komisariatu Generalnego Rzeczpospolitej Polskiej w II WMG Koło Księży Polaków w Gdańsku, prosząc o interwencję „mocną i skuteczną”. Protest poparł również konsystorz gdański (gremium doradcze biskupa gdańskiego), który wystosował pismo do senatu II WMG, ostro protestując przeciw zakazaniu duchownemu pełnienia funkcji duszpasterskich bez porozumienia z władzami diecezji gdańskiej. Otrzymał od konsystorza polecenie kontynuowania pracy, jednak z zaleceniem niegłoszenia kazań. Po licznych interwencjach Komisariatu Generalnego RP 19 VI 1935 przywrócono mu prawo wykonywania dotychczasowych obowiązków. Do października 1935 zastępował chorego ► ks. Franciszka Rogaczewskiego w kościele Chrystusa Króla. Następnie objął obowiązki katechety w Polskich Szkołach Handlowych w Gdańsku. Jednocześnie jako wikariusz pracował kilka tygodni także w kościele św. Andrzeja w Lasowicach Wielkich na Żuławach oraz w ► kościele św. Jadwigi Śląskiej w Gdańsku–► Nowym Porcie.

    1 XI 1935 władze diecezji przeniosły go w charakterze wikarego w zastępstwie ks. ► ks. Waltera Hoefta do kościoła Najświętszej Marii Panny (NMP) Wniebowziętej Gwiazdy Morza (Meeresstern) w Sopocie, a biskup gdański ► Eduard O’Rourke mianował go opiekunem duszpasterskim Polaków. W każdą niedzielę i w święta odprawiał nabożeństwa ze śpiewami i kazaniami w języku polskim w podlegającej parafii kościoła Gwiazdy Morza powtórnie poświęconej 24 XI 1935 dla odprawiania mszy w języku polskim kaplicy Wniebowzięcia NMP w Sopocie przy Nordstrasse (ul. Powstańców Warszawskich, pierwotnie otwarta i poświęcona 14 VIII 1870). Został również dyrektorem biura Budowy Polskiego Kościoła, które było częścią powstałego 1 X 1935 Towarzystwa Budowy Kościoła Polskiego w Sopocie (zarejestrowane w sądzie gdańskim 26 X 1935). W czerwcu 1936 wystosował w prasie polskiej apel o wsparcie finansowe budowy tego kościoła. Działał w kilku polskich organizacjach: opiekował się męskimi i żeńskimi kołami Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej, udzielał się w Kole Przyjaciół Harcerstwa, był kapelanem sopockich harcerzy. Aktywna działalność w Towarzystwie Budowy Kościoła Polskiego w Sopocie spowodowała kolejną interwencję i zwolnienie we wrześniu 1937 z dotychczasowej funkcji. Jego następcą został ► ks. Jerzy Majewski. Od października 1937 był kapelanem sióstr dominikanek w Sopocie przy obecnej al. Niepodległości 719. Zamieszkał również w ich domu zakonnym. Pełnił też nadal funkcję katechety w Polskich Szkołach Handlowych w Gdańsku, w styczniu 1938 został prezesem powołanej wówczas orkiestry symfonicznej parafii Chrystusa Króla w Gdańsku.

    Aresztowany 1 IX 1939 o godz. o godz. 4.30 w swoim mieszkaniu. Dotkliwie pobity, przetrzymywany był w ► Victoriaschule, skierowany został następnie do prac rolnych w niemieckim gospodarstwie w Lasowicach Wielkich (Gross Lesewitz) w powiecie malborskim, następnie do Świerk (Tannsee) w powiecie nowodworskim. W listopadzie 1939 przeniesiony do ► obozu dla Polaków w Gdańsku-Nowym Porcie. Wyrokiem policyjnego sądu doraźnego (Standgericht) skazany został na karę śmierci. Zamordowany w lesie koło ► obozu Stutthof wraz z grupą 22 działaczy polskich z II WMG. Ofiary ekshumowano w maju 1979, szczątki złożono w Relikwiarzu Muzeum Stutthof w Stutthofie. Na cmentarzu na gdańskiej Zaspie postawiono dla nich symboliczny pomnik (kwatera X, rząd I – 12).

    Jego nazwisko widnieje na tablicy pamiątkowej ►polskich nauczycieli zamordowanych i zmarłych podczas II wojny światowej z II WMG przy ul. Wałowej 21, oraz na tablicy na Domu Harcerza (zob. ► Dwór Miejski), odsłoniętej 10 X 1981 i upamiętniającej gdańskich harcerzy poległych i pomordowanych podczas II wojny światowej. W sieni kościoła NMP „Gwiazdy Morza” w Sopocie w 1970 odsłonięto tablicę pamiątkową, poświęconą przez biskupa ► Edmunda Nowickiego, z napisem: „Śp. ks. Władysław Szymański, duszpasterz Polonii gdańskiej 1930-1939, aresztowany przez okupanta, został umęczony w styczniu 1940 r.” 1 IX 2002 jego imię otrzymał sopocki skwerek przy Urzędzie Miasta, na którym stoi Pomnik Martyrologii Polskich Mieszkańców Sopotu, na którym również wymienione jest jego nazwisko. [LeMo]

    1. Ksiądz Wikariusz Augustyn Warczak. Nie znalazłem notki - nazwisko pojawia się wśród ofiar w notce wiki nt. zbrodni w Piaśnicy.
  • Druga:

    Ks. Jan Sieg figuruje w martyrologium św. Zygmunta (z nieznanych powodów identyfikujących się jako Mazowieckie Sieci Światłowodowe). Z tej strony korzystałem często gęsto przy wpisach do wątku o polskich świętych. Niestety, stronka chwilowo (mam nadzieję) nie działa.

  • edytowano 2 July

    I trzecia - na ścianie św. pw. św. Mikołaja w Gniewie. O tej słyszeliśmy od p. Krysi. niemcy łapali Polaków w celu eksterminacji. Do świątyni przybiegli mieszkańcy ostrzec księży, namawiając ich do ucieczki. Ci jednak odrzekli, że oddają się w ręce Boga, pozostali w świątyni, zostali pochwyceni i straceni.

    1. Księdza Lecha Kurowskiego nie znalazłem, poza listą ofiar w Piaśnicy.
    2. Jw. Ksiądz Leon widnieje również we wspomnianym, ale dziś nie działającym martyrologium.
    3. To samo.
    4. jw.
  • W pierwszych miesiącach II wojny światowej, około 10 km od Wejherowa, na obszarze leśnym obejmującym blisko 250 km² niemcy popełnili zbrodnię uznawaną za największą na Pomorzu i jedną z pierwszych w tej skali w Europie. Stanowi ona klasyczny przykład Zbrodni Pomorskiej 1939 r. Piaśnica stanowiła swoisty teren eksperymentalny, ponieważ to tutaj po raz pierwszy w Polsce zostały przeprowadzone planowane i masowe mordy na ludności cywilnej. Zbrodnia ta miała też ścisły związek z celami politycznymi III Rzeszy zdobycia nowej przestrzeni życiowej „Lebensraum” i likwidacji polskich elit państwowych tak, by nigdy nie mogło się odrodzić Państwo Polskie.

    Pierwsze ofiary zbrodni w Lasach Piaśnickich

    Pierwsze aresztowania nastąpiły 1 września 1939 r. na terenie Wolnego Miasta Gdańska w ramach „Operacji Tannenberg”, w trakcie której ujęto ok. 1500 osób figurujących na listach proskrypcyjnych. Druga z takich akcji, przeprowadzona na szeroką skalę na terenie Pomorza, nosiła kryptonim „Saüberungsaktion” i miała miejsce w dniach 14-30 września 1939 r. Zgodnie z wytycznymi teren, gdzie prowadzono akcję eksterminacyjną, miał być oddalony od osiedli, a jednocześnie położony w niedalekiej odległości od głównych dróg dojazdowych i miejscowych więzień i aresztów, najlepiej na obszarze leśnym.

    Zatrzymano wówczas ok. 20 000 mężczyzn w wieku od 14 do 70 lat i spośród tej grupy aresztowano 2 500 osób. Kolejna akcja została przeprowadzona pod koniec października 1939 r. i określana była jako „Intelligenzaktion”. W jej wyniku ujęto wielu księży, nauczycieli, kupców, osoby prowadzące działalność polityczną, społeczną i oświatową. Aresztanci zostali przewiezieni do więzienia Schiesstange w Gdańsku, a
    następnie 10 listopada 1939 r. do więzienia w Wejherowie. 11 listopada 1939 r., w dzień polskiego święta narodowego, rozstrzelano ich w Lasach Piaśnickich w grupie 314 zakładników. Wyboru terenów na miejsce egzekucji dokonano już w drugiej połowie września 1939 r., krótko po zajęciu Wejherowa przez wojska niemieckie. Zgodnie z wytycznymi Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy w Berlinie teren, gdzie prowadzono akcję eksterminacyjną, miał być oddalony od osiedli miejscowej ludności, a jednocześnie położony w niedalekiej odległości od głównych dróg dojazdowych i miejscowych więzień i aresztów, najlepiej na obszarze leśnym. Taka lokalizacja pozwalała skutecznie tłumić odgłosy strzałów, ale jednocześnie była dogodna do dostarczenia zakładników z więzień.

    Egzekucje w Lasach Piaśnickich rozpoczęły się na przełomie października i listopada 1939 r. i trwały do pierwszych miesięcy 1940 r. W listopadzie i grudniu 1939 r. rozstrzelano około 2 000 Polaków i Żydów z Gdyni, Wejherowa i Pucka oraz powiatu kartuskiego i Gdańska. Były to osoby, które zostały aresztowane w ramach „operacji Tannenberg” i „operacji przeciw inteligencji”. Zbrodnia piaśnicka stała się niejako wzorem dla kolejnych egzekucji mających na celu masowe wyniszczenie Polaków. Do Piaśnicy dowożono ofiary z więzień i aresztów w Gdańsku, Gdyni, Sopocie, Tczewie, Pucku, Kartuzach oraz z rampy kolejowej w Wejherowie. Zginęły tu również osoby przywożone koleją z terenu Rzeszy. Wśród tych osób byli chorzy psychicznie, przeciwnicy ideologii hitlerowskiej oraz przedstawiciele zamieszkującej przed wojną w Niemczech Polonii.

    Eksterminacja osób chorych psychicznie w Piaśnicy prowadzona była w ramach akcji eutanazji o kryptonimie „T4”.

    W roku 1939 na terenie Pomorza Zachodniego i Meklemburgii funkcjonowało 5 dużych zakładów psychiatrycznych w Lęborku, Ückermünde, Treptow, Stralsundzie i w Obżycach. Analizując listy transportowe pacjentów wyżej wymienionych zakładów psychiatrycznych zauważyć można, że miejscem docelowym był „Zakład Leczniczy w Prusach Zachodnich”. Taki zakład jednak w rzeczywistości nie istniał. Można byłoby
    jeszcze podejrzewać, iż osoby te zostały przewiezione do Okręgowego Zakładu Zdrowotno-Opiekuńczego w Kocborowie (Conradstein) koło Starogardu Gdańskiego. Wiadomo jednak, że tak się nie stało, gdyż pacjenci tej jednostki opiekuńczej byli sukcesywnie uśmiercani w Lasach Szpęgawskich w latach 1939-1945, a sam szpital mógł pomieścić od 2000 do 2100 chorych i była to liczba niewystarczająca na lokalne potrzeby.
    Łączna liczba osób wywiezionych z zakładów psychiatrycznych z terenu Niemiec wynosi 1214 osób. Trudno jednak bezkrytycznie przyjąć, że wszystkie te osoby zostały zamordowane w Lasach Piaśnickich. Wynika to z tego, że na części list podano w uwagach daty przybycia do konkretnych zakładów leczniczych na początku 1940 r. oraz że ostatnie transporty miały miejsce w czasie, gdy masowe egzekucje w Piaśnicy prawdopodobnie już ustały. Dodatkowo niektóre osoby zostały zamordowane w innych masowych miejscach straceń, np. w okolicy Gniezna.

  • Przebieg egzekucji

    Początkowo pluton egzekucyjny składał się z SS-manów z Gdańska, którzy zostali odkomenderowani do Wejherowa. Jednakże po tym, jak odmówili oni uczestnictwa w dalszych egzekucjach ze względu na znaczne obciążenie wykonywanymi rozkazami, utworzono pluton egzekucyjny z 36 Pułku SS oddział Wachsturmbann SS Kurta Eimanna, pod dowództwem początkowo Sturmführera SS Hansa Söhna, następnie Leopolda Neissa, aż w końcu samego Kurta Eimanna.

    Fragment zeznania Hansa Söhna z 1962 r.:
    „Ja nigdy nie utworzyłem żadnego plutonu egzekucyjnego i chciałbym wyraźnie podkreślić, że nigdy nie brałem udziału, ani pośrednio, ani bezpośrednio w jakiejś egzekucji. Za ten okres, czyli koniec września 1939 r. do lipca 1940 r. muszę to powiedzieć z całą stanowczością. Jest mi natomiast wiadomo, że mój następca Neiss brał udział w egzekucjach”.

    Do ochrony miejsca egzekucji wykorzystywane były oddziały posterunku żandarmerii powiatowej z Wejherowa. Akcją mordowania w Lasach Piaśnickich kierował również szef gdyńskiego Gestapo Friedrich Class oraz prezydent gdyńskiej policji Christoph Diehm. Eskortowaniem ofiar na miejsce egzekucji oraz rozstrzeliwaniem zajmowali się funkcjonariusze SS z Wachsturmbann Eimann pod nadzorem gdyńskiej policji i
    Gestapo. Eimann osobiście troszczył się o dobór członków plutonu egzekucyjnego, który każdorazowo składał się z ok. 40 do 60 osób. Ofiary w Piaśnicy były rozstrzeliwane z odległości około pół metra strzałem w tył głowy, w pozycji klęczącej lub stojącej przed wykopanymi wcześniej przez członków Selbstschutzu i miejscową ludność niemiecką, dołami-grobami w grupach po 5 lub 6 osób. Dowódca plutonu dobijał z własnej broni osoby, które zostały ranione. Pozostałe ofiary oczekiwały w odległości ok. 200 metrów od miejsca egzekucji, dobrze słysząc strzały i krzyki ofiar.

    Zacieranie śladów zbrodni w sierpniu 1944

    W końcu sierpnia 1944 r. niemcy przystąpili do usuwania śladów egzekucji dokonanych na Pomorzu. W Piaśnicy do prac związanych z wydobyciem i paleniem ciał wykorzystanych zostało 36 więźniów KL Stutthof (tzw. „komando do nieba”). W czasie wykonywania pracy zostali oni zakwaterowani w leśnym legowisku. Po zakończeniu prac wszyscy zatrudnieni przy tym więźniowie zostali zamordowani. Zadbano również o usunięcie dokumentacji aktowej w sprawie tej zbrodni. W trakcie licznych kwerend nie udało się do tej pory potwierdzić, że w przypadku tej zbrodni wydobywaniem i palenie zwłok zajmowało się Sonderkommando 1005.

    Zeznanie świadka Jana Angela:

    „Jesienią 1944 r., w okresie kiedy nad lasem państwowym piaśnickim unosiły się dymy, jadąc pewnego ranka do pracy drogą leśną, rowerem do oddziału Nr 107, zauważyłem pięć osób idących do oddziału 107. Było to dwóch żandarmów i trzech więźniów. Więźniowie ci odziani byli
    w spodnie i bluzy szare z paskami koloru fioletowego. Czy mieli czapki na głowach, nie zauważyłem, bowiem zwróciłem uwagę na ich nogi, które były w kajdanach łańcuchowych. Łańcuchy były krótkie, tak, że więźniowie stawiali małe kroki. Jeden żandarm szedł przed więźniami, a drugi z tyłu za nimi. Więźniowie ci nic nie mieli. Zdążali zapewne do oddziału 107 na przygotowanie drzewa, bowiem z tego oddziału dochodziły nas tamże pracujących, odgłosy piłowania i kłucia drzewa”.

    Prace komisji ekshumacyjnej w roku 1946

    W 1946 r. z inicjatywy członków Polskiego Związku Zachodniego w Wejherowie oraz Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce powołana została specjalna komisja ekshumacyjna w celu ustalenia liczby ofiar pomordowanych w Piaśnicy oraz zidentyfikowania zwłok, które nie zostały spalone w trakcie akcji „zacierania śladów”. Prace ekshumacyjne pod przewodnictwem sędziego Sądu Okręgowego w Gdańsku Antoniego Zacharasiewicza prowadzone były w październiku 1946 r. Odkryto wówczas miejsca po 26 grobach i 2 groby zawierające
    niespalone zwłoki 305 osób. Na podstawie identyfikacji zwłok, która była prowadzona z udziałem rodzin pomordowanych, udało się ustalić personalia jedynie 55 osób. 30 ciał odnalezionych Gdynian zostało pochowanych 26 października 1946 r. na Cmentarzu Wojskowym w Gdyni – Redłowie, gdzie spoczywają do dnia dzisiejszego. Ciała pozostałych rozpoznanych osób, na życzenie rodzin pogrzebano w zbiorowych
    mogiłach nr 1 i 2 w Piaśnicy.

    Fragment protokołu ekshumacji zwłok z 1946 r.:

    „Zwłoki mężczyzny, odziane w spodnie, piżamę w niebieskie paski i dwie koszule. Na szyi
    stwierdzono na łańcuszku metalowym takiż medalion, a w jamie ustnej złoty mostek. Ślady postrzału w okolicy żołądka, wątroby i dolnej części prawego płuca. Czaszka przy opukiwaniu wydaje tony wysokie. Medalion z łańcuszkiem i mostek dołączono do sprawy”.

  • Procesy karne sprawców zbrodni

    Po zakończeniu II wojny światowej rozpoczęły się prace badawcze i dochodzeniowe polskich prawników i historyków w sprawie zbrodni w Piaśnicy. W dniu 2 kwietnia 1967 r. wiceprokurator Wojewódzkiej Prokuratury w Gdańsku Marian Multan wydał postanowienie o wszczęciu śledztwa o sygn. Ds. 1/67 w sprawie zamordowania w czasie od września do grudnia 1939 r. ok. 12 000 Polaków w Lasach Piaśnickich w powiecie Wejherowo. Śledztwo to zostało zawieszone dnia 20 września 1975 r., z powodu niemożności przesłuchania świadków i osób podejrzanych zamieszkujących za „żelazną kurtyną”. W 2011 r. prokurator Maciej Schulz ówczesny Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku podjął to śledztwo z zawieszenia i prowadzi do dnia dzisiejszego. Po zakończeniu wojny przeprowadzono kilka procesów karnych w których na ławie oskarżonych zasiedli „kaci z Piaśnicy”. Odpowiedzialność za zbrodnie popełnione w Piaśnicy poniósł m.in. były Gauleiter Gdańska Albert Forster, którego Najwyższy Trybunał Wojskowy skazał w 1948 r. na karę śmierci (wyrok wykonano prawdopodobnie 28 lutego 1952 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie).

    SS-Gruppenführer Richard Hildebrandt, w latach 1939-1943 Wyższy Dowódca SS i Policji w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, stanął przed Amerykańskim Sądem Wojskowym w Norymberdze, w procesie określanym jako Fall VIII. Zarzucono mu głównie przyczynienie się do rozstrzelania w Lasach Piaśnickich 1 400 chorych psychicznie, o czym sam pisał w raporcie ze swojej działalności w dniu 8 stycznia 1940 r. do Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy w Berlinie. Amerykański sąd w tej sprawie nie przeprowadził oceny dowodów i R. Hildebrandt został uznany za niewinnego. Na karę śmierci został dopiero skazany przez sąd polski w Bydgoszczy. Wyrok wykonano 10 marca 1951 r.

    Friedrich Freimann, okupacyjny burmistrz Pucka, został skazany zaocznie przez Sąd Okręgowy w Gdyni wyrokiem z dnia 16 maja 1950 r. na karę śmierci, przepadek mienia i pozbawienie obywatelskich praw honorowych na zawsze. Nigdy nie został odnaleziony i nie odbył zasądzonej kary.

    SS-Untersturmführer Herbert Teuffel, esesman z Gdańska, uczestnik brutalnych przesłuchań i „selekcji” przeprowadzanych jesienią 1939 w wejherowskim więzieniu został przez Sąd Okręgowy w Gdyni skazany na karę śmierci, wyrok wykonano w 1948 r.

    Fragment sentencji wyroku w sprawie Herberta Teuffla z 1947 r.:

    „W dniu 11 listopada 1939 roku przybył oskarżony z dwoma innymi Gestapowcami do więzienia w Wejherowie. Wywołał on według uprzednio sporządzonej listy około sto pięćdziesiąt osób z poszczególnych cel, a wśród nich dra Karola Bilińskiego, byłego burmistrza Wejherowa i polecił
    im uszeregować się na podwórzu więziennym. Więźniom polecono wynieść swe walizki z
    rzeczami z celi i poustawiać je na podwórzu. Po stwierdzeniu, że wszyscy wywołani więźniowie znajdują się na podwórzu, gestapowcy dali
    rozkaz załadowania więźniów na pięć samochodów ciężarowych, które koło godziny dwunastej w południe ruszyły drogą w kierunku szosy Krokowskiej, wiodącej do Piaśnicy”.

    Wyrok w sprawie o sygn. 2 Ks 2/67 przeciwko Kurtowi Eimannowi został wydany przez Sąd Przysięgłych przy Sądzie Krajowym w Hannoverze na posiedzeniu w dniu 20 grudnia 1968 r. Oskarżony został skazany za udział w eksterminacji psychicznie chorych w ramach akcji T4 i zbiorowe morderstwo na 1 200 osobach oraz pojedyncze zbrodnie na 10 osobach łącznie na 4 lata ciężkiego więzienia oraz na 3 lata pozbawienia
    obywatelskich praw honorowych. W więzieniu spędził jedynie 2 lata.

    Wielu bezpośrednich sprawców tej zbrodni nigdy nie zostało odnalezionych i ukaranych.

    Badania naukowe nad tematem Zbrodni Piaśnickiej

    Pierwsze badania naukowe dotyczące zbrodni piaśnickiej zostały zainicjowane dopiero na początku lat 60-tych. W kwietniu 1961 r. z inicjatywy Instytutu Zachodniego w Poznaniu pracownik naukowy dr Barbara Bojarska udała się do Wejherowa w celu spisania pierwszych zeznań bezpośrednich świadków zbrodni piaśnickiej. Spotkała się wówczas m.in. z jedynym żyjącym wówczas naocznym świadkiem zbrodni Elżbietą
    Ellwart oraz wiceprezesem Zarządu Oddziału Powiatowego ZBOWiD-u w Wejherowie Leonem Prusińskim. Relacja Elżbiety Ellwart z 1962 r.:
    Rozejrzałam się wówczas wokół siebie i zobaczyłam w niewielkiej odległości od miejsca w którym stałam, zwłoki wiszącego na drzewie księdza Stanisława Witkowskiego, proboszcza z Mechowy. Ksiądz Witkowski wisiał na rękach związanych nad głową, umocowanych do wielkiego drzewa. Miał na sobie długą do stóp szatę kościelną. Poznałam go od razu, bo widziałam go dawniej nie raz. Mąż mój był jego parafianinem. Zobaczyłam też pod innym drzewem dwóch mężczyzn w białych koszulach, czarnych spodniach i butach z cholewami oraz czarnej furażerce. Obaj byli mocno zakrwawieni, a jeden z nich trzymał dziecko, może dwuletnie za nóżki, rozdzierał je, a
    potem uderzył główką kilkakrotnie o drzewo. W lipcu i sierpniu 1962 r. w Lasach Piaśnickich, znów z inicjatywy dr Barbary Bojarskiej, odbyły się oględziny terenu, gdzie została przeprowadzona egzekucja. Odkryto wówczas dwa paleniska i mogiłę więźniów KL Stutthof oraz sporządzono odręczny projekt usytuowania grobów. Zbieranie relacji świadków dr Barbara Bojarska kontynuowała jeszcze w 1964 r.

    Po tej wstępnej penetracji terenu, aż do 2011 r. urzędowo nie były prowadzone poszukiwania dalszych mogił. W latach 2011-2016 pod kierunkiem prokuratora Macieja Schulza prowadzone były w Piaśnicy badania poszukiwawcze, które pozwoliły odnaleźć nowe dowody rzeczowe w sprawie. Liczbę ofiar do tej pory polscy badacze szacowali na 12 do 14 tysięcy zamordowanych, niemieccy natomiast
    na ok. 6 tys. Tę ostatnią liczbę podawał już w 1974 r. Alojzy Męclewski w swojej publikacji Neugarten 27: z dziejów gdańskiego Gestapo, co spotkało się wówczas z ogromnym protestem polskich naukowców. Zespół śledczy Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku w sprawozdaniu z 15 lutego 1974 r. podał, że „w ostatnich trzech miesiącach 1939 roku w lasach tych hitlerowcy zamordowali 8 000 – 10 000 osób, mężczyzn, kobiet i dzieci”. Śledztwo prowadzone w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku oraz badania indywidualne prowadzone od blisko 10 lat przez Elżbietę Grot i Monikę Tomkiewicz dane te zweryfikują. Do dnia dzisiejszego udało się ustalić ok. 1100 nazwiska straconych Polaków i ok. 1300 osób chorych psychicznie przywiezionych transportami z Niemiec.

  • Upamiętnienie miejsca zbrodni

    Poza badaniami naukowymi do właściwego upamiętnienia miejsca zbrodni niezbędna jest również inicjatywa lokalnej społeczności. W 1996 r. w Wejherowie powstało Stowarzyszenie Rodzina Piaśnicka, które skupia w swoich szeregach głównie bliskich osób, które zostały zamordowane w lasach piaśnickich podczas II wojny światowej. Kapelan stowarzyszenia ks. Dziekan Daniel Nowak bardzo często podkreśla że:

    „Pamięć o zmarłych w lasach piaśnickich trzeba kultywować, przekazać następnym pokoleniom. Nie chodzi tu o skupianie się na sprawie ludobójstwa, do którego doszło w Piaśnicy, ale o propagowanie wartości, za które 12 tysięcy osób oddało tam życie – za patriotyzm, za rozwój
    naszego kraju, za budowę miast i wsi. Dlatego trzeba o Piaśnicy pamiętać. Tym bardziej że o mechanizmie zbrodni wiemy sporo, a o ofiarach cały czas zbyt mało”.

    Stowarzyszenie dba o groby w Piaśnicy, włącza się w organizację uroczystości ku czci pomordowanych, które co roku odbywają się w Lasach Piaśnickich w pierwszą niedzielę października. Z inicjatywy Stowarzyszenia i ks. Daniela Nowaka część kościoła pw. Chrystusa Króla i Błogosławionej Alicji Kotowskiej w Wejherowie, nazwano właśnie kaplicą piaśnicką, a jej wystrój nawiązuje do symboliki lasu piaśnickiego.

    W Wejherowie działa również od grudnia 2015 r. Muzeum Piaśnickie, które prowadzi prace mające na celu przybliżenie społeczeństwu różnych aspektów popełnionej zbrodni. Organizowane przez tą instytucje wystawy, koncerty, odczyty i spotkania z młodzieżą mają na celu popularyzacje Piaśnicy jako zarówno miejsca eksterminacji jak również ukazanie sylwetek wybitnych jednostek, które za swą działalność społeczną i wyjątkową postawę zostały zgładzone w Piaśnicy.

    Temat zbrodni piaśnickiej jako jednego z największych miejsc ludobójstwa przeprowadzonego przez władze III rzeszy na terytorium Pomorza Gdańskiego, który stanowi klasyczny przykład Zbrodni Pomorskiej 1939 r., powinno doczekać się przygotowania rzetelnej naukowej monografii nad którą od kilku lat pracuję. Dodatkowo historycy z Oddziału gdańskiego IPN (Tomasz Ceran, Izabella Mazanowska i Monika Tomkiewicz) przygotowują publikacją „Zbrodnia pomorska 1939. Dokumentacja terroru”, gdzie jeden z rozdziałów poświęcony zostanie
    zbrodniom popełnionym na terenie powiatu morskiego, w tym również w Piaśnicy.

  • 108 polskich męczenników niemieckich zbrodni lat 30 i 40 ub. wieku zostało wyniesionych na ołtarze, ale to jest tylko drobny ułamek. W samej tylko zbrodni piaśnickiej zginęli duchowni:

    ks. Ludwik Angryk (wikariusz z Hallerowa); ks. Jan Bieńkowski (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); o. Błażej Blajer (jezuita, profesor filologii klasycznej w gimnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Ignacy Błażejewski vel Błażewski (salezjanin z Rumi); Jan Borysiak (kleryk jezuicki, wychowawca w gimnazjum jezuitów w Gdyni); o. Jan Brodowski (jezuita z Gdyni); ks. Piotr Dunajski (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); ks. Anastazy Fierek (kuratus parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Gdyni-Cisowej); ks. Edmund Fittkau (proboszcz w Pucku, dziekan); ks. Ludwik Gasiński (proboszcz parafii pw. NMP w Grudziądzu); ks. Jan Gliszczyński (ksiądz z Wejherowa, nauczyciel religii na Uniwersytecie Ludowym w Bolszewie); o. Czesław Głowa (jezuita, nauczyciel w gimnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Juliusz Heinig (wikariusz z Wejherowa); ks. Walter Hoeft (ksiądz z Gdańska); ks. Jan Jakubowski (kapelan Sióstr Miłosierdzia w Babich Dołach); o. Witold Jamróg (franciszkanin, dyrektor „Rycerza Niepokalanej” w Gdyni); s. Joanna Jóźwiak (siostra zakonna, pielęgniarka); ks. Kazimierz Kalisz (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); ks. Alojzy Kaszubowski (proboszcz parafii w Kosakowie); ks. Alojzy Knitter (wikariusz z Rumi-Zagórza); o. Józef Konewecki (jezuita, rektor Kolegium Księży Jezuitów w Gdyni, dyrektor gimnazjum jezuitów w Gdyni); s. Alicja Jadwiga Kotowska (przełożona Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie, dyrektorka tamtejszego gimnazjum i liceum żeńskiego); ks. Anastazy Kręcki (proboszcz w Strzelnie); ks. Józef Kupper (wikariusz z Chwaszczyna); ks. Bronisław Labuda (wikariusz z Pucka); ks. Józef Lehmann (kapelan więzienny z Wejherowa); ks. Paweł Małachowski (prefekt, Wejherowo); br. Julian Mojkowski (jezuita z Gdyni); ks. Józef Mówiński (kuratus parafii w Gdyni-Witominie, nauczyciel w szkole powszechnej nr 3 w Gdyni); ks. Feliks Niklewski (dyrektor Specjalnego Zakładu Wychowawczego w Wejherowie); ks. Brunon Olkiewicz (kuratus parafii w Gdyni-Obłużu); ks. Alojzy Piórkowski (kapelan MS Batory); ks. Wojciech Pronobis (proboszcz parafii w Swarzewie); ks. Franciszek Przybisz vel Przybysz (wikariusz z Wejherowa); ks. Czesław Racki (prefekt, Gdynia); ks. Leon Rompca (wikariusz z Gdyni); ks. Robert Sarnowski (proboszcz parafii w Chwaszczynie); o. Karol Sudy (jezuita, profesor religii i propedeutyki filozofii w gmnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Stanisław Szarafiński (proboszcz parafii w Strzepczu); ks. Ksawery Szynalewski (kuratus parafii w Kuźnicy); ks. Władysław Szypniewski (proboszcz parafii Kielno); ks. Bronisław Trzciński (wikariusz w Strzepczu); ks. Teodor Turzyński (proboszcz parafii pw. NMP w Gdyni, dziekan dekanatu gdyńskiego); ks. Franciszek Ugofowski (ksiądz z Gdyni); ks. Augustyn Warczak (wikariusz z Mechowej); br. Wojciech Wątróbski (jezuita z Gdyni); ks. Władysław Wielewski (kuratus parafii w Łebczu); ks. Czesław Wilemski (kuratus parafii w Tyłowie); ks. Paweł Wilemski (emeryt, Gdynia); ks. Bolesław Witkowski (proboszcz parafii w Mechowie, dziekan dekanatu puckiego, poseł na Sejm RP); ks. Edmund Wohlfeil (wikariusz z Rumi); ks. Jan Zakrzewski (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); ks. Heliodor Zieliński (wikariusz z Żarnowca); o. Edmund Ząbek (jezuita, profesor przedmiotów przyrodniczych w gimnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Mieczysław Żurek (dyrektor gdyńskiego Caritasu).

    Ich życiorysy (czy może bardziej na miejscu byłoby słowo: żywoty) byłyby bardzo inspirujące, co widać po pierwszym, przytoczonym przeze mnie wyżej.

  • edytowano 2 July

    Cały ciekawy, a o Piaśnicy od 1h17m

  • W kościele pw. św. Mikołaja w Gniewie znajduje się również tablica upamiętniająca miejscowe ofiary zbrodni. Z tablicy jednak nie dowiemy się czyje to były zbrodnie:

  • @trep powiedział(a):
    Cały ciekawy, a o Piaśnicy od 1h17m

    W 1h48m pani Monika pokazuje zdjęcia zniszczonych figur i kapliczek w Wejherowie. To jest to, o czym mówiła p. Krysia a ja pisałem wyżej.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.