@los powiedział(a):
Sugerowałbym spowiedź, daje lepsze efekty.
Obsesja psychoterapii ogarnia populację. Coraz częściej zdarza się, że szpitalach do umierających oraz do ofiar wypadków i ich bliskich nie są dopuszczani kapłani lecz....psychologowie.
-- Nie zawołam księdza do bliskiej osoby w ciężkim stanie zdrowia, gdyż osoba ta może sobie pomyśleć, że już z nią naprawdę źle, to ją może załamać i doprowadzić do śmierci.
Spotkałem się z tym osobiście. Ukochana żona mojego kolegi konała (wśród objawów zdrowia straciła przytomność i trafiła na oiom), kolega miał takie rozterki, gdy odzyskała świadomość.
-- Ja za ciebie decyzji nie podejmę, ale to jest pierwsza rzecz, jaką bym zrobił.
Ale kolega jednak nie posłuchał, nie wezwał a żona wkrótce zmarła.
Z podobną postawą spotkałem się jeszcze parokrotnie.
Innym razem zadzwoniła do mnie "ciotka", żebym zadzwonił do księdza, kapelana szpitalnego, i poprosił go o wizytę przy łożu jej brata (mojego "wujka"). Rodzina tego nie "zleciła" a ksiądz sam z siebie nie wejdzie na salę chorych, bez "upoważnienia" od rodziny, gdyż według dzisiejszych "standardów" to jest jakiś rodzaj molestowania i kapłana mogą za samodzielną inicjatywę czekać jakieś nieprzyjemności.
@trep powiedział(a):
-- .... a ksiądz sam z siebie nie wejdzie na salę chorych, bez "upoważnienia" od rodziny, gdyż według dzisiejszych "standardów" to jest jakiś rodzaj molestowania i kapłana mogą za samodzielną inicjatywę czekać jakieś nieprzyjemności.
Nie wiem skąd taka wiedza ale u mnie ksiądz kapelan odwiedza w każdą niedzielę plus w ciągu tygodnia każdą z sal oddziału i udziela chętnym sakramentu spowiedzi i Komunii Świętej. Osoby nieprzytomne (jeśli rodzina nie wyrazi z góry zastrzeżenia w tym względzie - a w ciągu 15 lat pracy w tym miejscu nie spotkałem się z tym ani razu) są objęte tymi czynnościami "z automatu". Ksiądz zostawia w szafce przyłóżkowej chorego obrazek-zaświadczenie o tym fakcie.
W sytuacjach ostatecznych jest to dokument dla rodziny który mogą okazać w parafii przy organizacji pogrzebu.
Często rodziny proszą nas o wezwanie kapelana do chorego, mamy do niego bezpośredni numer telefonu, przychodzi na wezwanie o każdej porze dnia i nocy. Nawet gdy udaje się na urlop otrzymujemy od niego numer do kapłana w zastępstwie.
@trep powiedział(a):
Najgroźniejszą postawą jest taka:
-- Nie zawołam księdza do bliskiej osoby w ciężkim stanie zdrowia, gdyż osoba ta może sobie pomyśleć, że już z nią naprawdę źle, to ją może załamać i doprowadzić do śmierci.
Gdy do mojej Prababci umierającej na raka w wieku lat 91, wezwano do domu księdza, na jej umęczonej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Aż ksiądz był pod wrażeniem. Było to prawie 50 lat temu.
Swego czasu pracowałem w Szpitalu Wojewódzkim - tam na każdym oddziale jest na korytarzu infrormacja o dostępności kapłana - oprócz katolickiego są np. prawosławny, ormiański, są też wskazani protestanccy różnych denominacji, inne chrześcijańskie (np polskokatolicki), świadków Jehowy, nawet żydowski, chyba z 10 kościołów było tam wymienionych z numerami kontraktowymi.
Jedna koleżanka-pielegniarka zrobiła sobie studia teologiczne któregoś z wyznań protestanckich (nie rozróżniam ich ale miała bordową koszule z koloratką) i została kapelanem szpitalnym tego wyznania. Na tamte czasy miała znacznie wyższą grupę zaszeregowania a pracy tyle co kot napłakał....cwaniara...
@trep powiedział(a):
-- .... a ksiądz sam z siebie nie wejdzie na salę chorych, bez "upoważnienia" od rodziny, gdyż według dzisiejszych "standardów" to jest jakiś rodzaj molestowania i kapłana mogą za samodzielną inicjatywę czekać jakieś nieprzyjemności.
Nie wiem skąd taka wiedza
No przecież piszę. Ksiądz nie chciał wejść, ciotka do mnie zadzwoniła a ja do księdza. Wiedza jest od ciotki i od księdza.
@trep powiedział(a):
-- .... a ksiądz sam z siebie nie wejdzie na salę chorych, bez "upoważnienia" od rodziny, gdyż według dzisiejszych "standardów" to jest jakiś rodzaj molestowania i kapłana mogą za samodzielną inicjatywę czekać jakieś nieprzyjemności.
Nie wiem skąd taka wiedza
No przecież piszę. Ksiądz nie chciał wejść, ciotka do mnie zadzwoniła a ja do księdza. Wiedza jest od ciotki i od księdza.
Twoja diecezja czy jakaś inna? Bo już mi się pojawiło złośliwe skojarzenie, być może na wyrost.
@trep powiedział(a):
-- .... a ksiądz sam z siebie nie wejdzie na salę chorych, bez "upoważnienia" od rodziny, gdyż według dzisiejszych "standardów" to jest jakiś rodzaj molestowania i kapłana mogą za samodzielną inicjatywę czekać jakieś nieprzyjemności.
Nie wiem skąd taka wiedza
No przecież piszę. Ksiądz nie chciał wejść, ciotka do mnie zadzwoniła a ja do księdza. Wiedza jest od ciotki i od księdza.
Twoja diecezja czy jakaś inna? Bo już mi się pojawiło złośliwe skojarzenie, być może na wyrost.
Nie moja. Ale w mojej jest podobnie. Tym razem wiedza pochodzi od Dejdusi.
Komentarz
i muszą nosić latem czapeczki, bo w główki im zimno.
Ci ludzi tak czy siak by łazili na terapie. Ten typ tak ma.
Sugerowałbym spowiedź, daje lepsze efekty.
Obsesja psychoterapii ogarnia populację. Coraz częściej zdarza się, że szpitalach do umierających oraz do ofiar wypadków i ich bliskich nie są dopuszczani kapłani lecz....psychologowie.
W obliczu śmierci drogę wskaże ci....terapeuta.
Najgroźniejszą postawą jest taka:
-- Nie zawołam księdza do bliskiej osoby w ciężkim stanie zdrowia, gdyż osoba ta może sobie pomyśleć, że już z nią naprawdę źle, to ją może załamać i doprowadzić do śmierci.
Spotkałem się z tym osobiście. Ukochana żona mojego kolegi konała (wśród objawów zdrowia straciła przytomność i trafiła na oiom), kolega miał takie rozterki, gdy odzyskała świadomość.
-- Ja za ciebie decyzji nie podejmę, ale to jest pierwsza rzecz, jaką bym zrobił.
Ale kolega jednak nie posłuchał, nie wezwał a żona wkrótce zmarła.
Z podobną postawą spotkałem się jeszcze parokrotnie.
Innym razem zadzwoniła do mnie "ciotka", żebym zadzwonił do księdza, kapelana szpitalnego, i poprosił go o wizytę przy łożu jej brata (mojego "wujka"). Rodzina tego nie "zleciła" a ksiądz sam z siebie nie wejdzie na salę chorych, bez "upoważnienia" od rodziny, gdyż według dzisiejszych "standardów" to jest jakiś rodzaj molestowania i kapłana mogą za samodzielną inicjatywę czekać jakieś nieprzyjemności.
Należy dokładnie z zapoznać się z Aktem Żalu Doskonałego, bo nie wiadomo czy gdy się będzie schodzić z padołu to kapłana do nas dopuszczą.
Nie wiem skąd taka wiedza ale u mnie ksiądz kapelan odwiedza w każdą niedzielę plus w ciągu tygodnia każdą z sal oddziału i udziela chętnym sakramentu spowiedzi i Komunii Świętej. Osoby nieprzytomne (jeśli rodzina nie wyrazi z góry zastrzeżenia w tym względzie - a w ciągu 15 lat pracy w tym miejscu nie spotkałem się z tym ani razu) są objęte tymi czynnościami "z automatu". Ksiądz zostawia w szafce przyłóżkowej chorego obrazek-zaświadczenie o tym fakcie.
W sytuacjach ostatecznych jest to dokument dla rodziny który mogą okazać w parafii przy organizacji pogrzebu.
Często rodziny proszą nas o wezwanie kapelana do chorego, mamy do niego bezpośredni numer telefonu, przychodzi na wezwanie o każdej porze dnia i nocy. Nawet gdy udaje się na urlop otrzymujemy od niego numer do kapłana w zastępstwie.
Gdy do mojej Prababci umierającej na raka w wieku lat 91, wezwano do domu księdza, na jej umęczonej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Aż ksiądz był pod wrażeniem. Było to prawie 50 lat temu.
Swego czasu pracowałem w Szpitalu Wojewódzkim - tam na każdym oddziale jest na korytarzu infrormacja o dostępności kapłana - oprócz katolickiego są np. prawosławny, ormiański, są też wskazani protestanccy różnych denominacji, inne chrześcijańskie (np polskokatolicki), świadków Jehowy, nawet żydowski, chyba z 10 kościołów było tam wymienionych z numerami kontraktowymi.
Jedna koleżanka-pielegniarka zrobiła sobie studia teologiczne któregoś z wyznań protestanckich (nie rozróżniam ich ale miała bordową koszule z koloratką) i została kapelanem szpitalnym tego wyznania. Na tamte czasy miała znacznie wyższą grupę zaszeregowania a pracy tyle co kot napłakał....cwaniara...
No przecież piszę. Ksiądz nie chciał wejść, ciotka do mnie zadzwoniła a ja do księdza. Wiedza jest od ciotki i od księdza.
Dziwny ksiądz.
Twoja diecezja czy jakaś inna? Bo już mi się pojawiło złośliwe skojarzenie, być może na wyrost.
Nie moja. Ale w mojej jest podobnie. Tym razem wiedza pochodzi od Dejdusi.