@Inż powiedział(a):
Podobają mi się proste i konkretne wypowiedzi Leona.
Muszę ze wstydem przyznać, że w czasie pontyfikatu Jana Pawła Wielkiego nie byłem wierzący. Widziałem Świętego jako sojusznika w walce przeciw komunizmowi, ale w III RP moje serce dało się uwieść pewnej grupie FF. Nie byłem zbyt aktywny, więc i nie uczestniczyłem w procederze zbyt mocno. W ostatnich latach korzystałem z jego tekstów, głównie w temacie błogosławionego cierpienia.
Dałem się też przekonać (wcześniej) do tezy o jakimś konserwatyzmie B16. Już po nawróceniu przeczytałem wiele jego dzieł. Nie była to (dla mnie) łatwa lektura. Musiałem czytać w pełnym skupieniu a każde rozproszenie uwagi zmuszało mnie do czytania od nowa.
Papieża Franciszka starałem się "przeczekać".
Papież Leon bardzo pięknie i prosto opowiada o ważnych rzeczach. Czytam niemal wszystko, co mówi i publikuje. Mam identyczne wrażenie. Rozmawiałem też na ten temat z moim poprzednim proboszczem i on widzi to identycznie. Prostymi słowami Papa mówi jak jest.
„Pozdrawiam serdecznie Polaków. Jutro wspominacie św. Stanisława Kostkę. Niech ten osiemnastolatek, który patronuje waszej Ojczyźnie oraz młodzieży, będzie przykładem i inspiracją dla nowych pokoleń wierzących, w poszukiwaniu woli Bożej i w odważnym wypełnianiu własnego powołania. Jego wstawiennictwu zawierzam Polskę oraz pokój na świecie. Z serca wam błogosławię”.
@los powiedział(a):
Moskwa i zemsta? Nie wierzę, że Polak coś podobnego mógł napisać. Zemsta to europejski wynalazek, system wartości w Moskowii jest stepowy: pokora przed silnym, buta wobec słabego. Biały na uderzenie w twarz odpowiada ciosem, Moskal pochyla głowę.
Efekciarska teza, ale rozmijająca się z rzeczywistością, a w najlepszym razie stanowiąca daleko idące uproszczenie. Oczywiście, że zemsta jest znana Moskalom i chętnie stosowana. Co niby zrobiono na wewnętrznym podwórku Sawinkowowi, Trockiemu, Politkowskiej, Litwinience, Bierezowskiemu, Nawalnemu, Prigożynowi, a na zewnątrz Petlurze, Okulickiemu, Jankowskiemu, Kuklińskiemu (pośrednio), Maschadowowi, Juszczence (częściowo), Kaczyńskiemu, a co próbowano zrobić Mackiewiczowi (nie swoimi rękami), Goetlowi i Ossendowskiemu?
Samo uderzenie w twarz wystarcza do ich pokonania? Niestety nie. Polskie powstania były tłumione. Sam atak nie wystarczał. Gorzej - nawet początkowe zwycięstwa nic nie dawały (a były przecież takowe i w kościuszkowskim, i w listopadowym).
Baron von Ungern był bardzo azjatycki i nie stronił od okrucieństwa, ale jakoś wcale bolszewickiej Rosji to nie zniechęciło do walki z nim.
Większość z wymienionych nie była już w stanie szkodzić, więc nie było to "konieczne eliminowanie wrogów", tylko zemsta. Zwłaszcza przypadek synów Kuklińskiego jest symptomatyczny, bo przecież to nie oni stworzyli zagrożenie, tylko ich ojciec, a i on już w tym momencie to, za co się mszczono, już dawno zrobił. W tym czasie już tylko walczył o swoje dobre imię w Polsce. Także przypadki Okulickiego i Jankowskiego są ewidentne. Mieli ich już w łapach, w swoich więzieniach i już z całą pewnością nie byli w stanie cokolwiek im zrobić.
Ty nie rozumiesz. W Moskowii idzie właśnie o maksymalne zgnojenie wroga. Ale zdeptanie kogoś słabego i bezradnego to nie jest zemsta. Zemsta to coś, co zrobiło 47 roninów - zabili człowieka potężnego i zapłacili za to swoim własnym życiem. Ale przecież nie mogli inaczej się zachować: jakby zaniechali przywrócenia sprawiedliwości, Wszechświat mógłby runąć. Moskal nie jest sobie w stanie czegoś podobnego nawet wyobrazić.
Można sobie wyobrazić, że jakby Kira Yoshinaka upadł na dno, 47 roninów mogłoby mu darować życie. Ale nie Moskal, dla niego już sama słabość jest powodem do zgnojenia.
Kolega ma jakieś dziwaczne wyobrażenia o zemście. Zemsta to zemsta, żaden honor nie jest do tego potrzebny. Pozbawione honoru bandziory też się mszczą.
No i sam sobie Kolega zaprzecza. W poprzednim poście pisze o "koniecznym eliminowaniu wrogów", w tym z kolei o "zdeptaniu słabego i bezbronnego". No jak ktoś jest słaby i bezbronny, to nie jest już "konieczne".
Poza tym są jeszcze dwa inne przykłady, o których zapomniałem, a które ostatecznie już obalają teorie Kolegi, zwłaszcza pierwszy. Chodzi o zamachy na prezydentów USA - Kennedy'ego i Raegana. Ich już z pewnością nie można uznać za "słabych i bezbronnych". Co więcej, w przypadku pierwszego nie można też mówić o "koniecznym eliminowaniu wroga", bo nie planował jakichś ostrzejszych działań wobec ZSRR. Zamach na niego był czystą zemstą (za wygranie wojny nerwów podczas kryzysu kubańskiego). Wiem, że nie jest pewne, kto naprawdę stał za zamachem, ale jedną z mocniejszych hipotez jest jednak teza o komunistycznych służbach. Związki z nimi Oswalda są pewne.
„Serdecznie pozdrawiam Polaków, a szczególnie pielgrzymów z archidiecezji gdańskiej z arcybiskupem metropolitą i biskupami pomocniczymi, którzy dziękują za stulecie istnienia tej diecezji, jak również pielgrzymów z diecezji drohiczyńskiej z ich biskupem. W waszej Ojczyźnie objawiło się Boże Miłosierdzie. Niech ono nieustannie ożywia waszą wiarę, nadzieję i miłość, płynące ze spotkania z Panem w Misterium Paschalnym, zwłaszcza w sakramentach świętych. Z serca Wam błogosławię”.
Odniosę się tylko do wątku JFK.
Po pierwsze, co Kolega oczywiście podniósł, sprawa nie jest do końca wyjaśniona, w efekcie nie wiemy do końca ani kto go zabił, ani kto za tym stał. Wątek ZSRR jest realny, znacznie bardziej niż że Oswaldowi tak od siebie odwaliło.
Zakładając jednak tę opcję, cofnijmy się do początku lat 60. i porównajmy stanowiska w amerykańskiej polityce. Jeśli ktoś opowiadał się ówcześnie za łagodniejszą polityką wobec bloku wschodniego (wliczając oczywiście Kubę), to nie JFK. W słynnej debacie z Nixonem to JFK robił za jastrzębia. Jego następca, Johnson, też, przynajmniej w kampanii, posługiwał się retoryką z gatunku "better red than dead" - Kennedy nigdy. Oczywiście Goldwater był bardziej radykalny niż Kennedy, tyle że on nie miał szans na wybór.
My dziś często patrzymy na amerykańskie partie z dzisiejszej perspektywy, a 60+ lat temu ich stanowiska niekoniecznie były takie same. Dość powiedzieć, że znaczna część ekipy od Kennedy'ego odeszła potem od Demokratów i stanowiła trzon tzw. neokonserwatystów. Sam Reagan też do lat 60. działał jeszcze u Demokratów.
Więc - zakładając że za zamachem z 1963 r. stał ZSRR, było to zachowanie racjonalne i faktycznie skutkowało nasadzeniem bardziej ugodowego prezydenta.
Nic Ci nie zrobię.
Możesz sobie uważać, co chcesz. Na przykład to, że "Kirk nawrócił ją na prawdziwą (jego zdaniem) wiarę."
Wszak zmarły nie może się bronić.
@los powiedział(a):
Źle się bawisz, Mario. Moim zdaniem lepiej wojować z wrogami.
?!!!!!
Ja się bawię?!
Ja walczę?!!
Ja chcę wiedzieć, czy informacja o odejściu Eriki Kirk od katolicyzmu jest prawdziwa!
A przynajmniej, czy jest poparta jakimś źródłowym odnośnikiem.
Tyle.
Na temat "zabawy" może jutro coś napiszę. A może nie. Bo w tym momencie ręce mi opadły.
Dobranoc
@los powiedział(a):
Źle się bawisz, Mario. Moim zdaniem lepiej wojować z wrogami.
?!!!!!
Ja się bawię?!
Ja walczę?!!
Ja chcę wiedzieć, czy informacja o odejściu Eriki Kirk od katolicyzmu jest prawdziwa!
A przynajmniej, czy jest poparta jakimś źródłowym odnośnikiem.
Tyle.
Na temat "zabawy" może jutro coś napiszę. A może nie. Bo w tym momencie ręce mi opadły.
Dobranoc
nie mogę znaleźć tego filmu, wszystko zostało przykryte filmami z pogrzebu, a nie magazynuję takich informacji. I tak to od paru dni, gdy nie zajmuję myśli czymś innym, tłumaczę w głowie tej dziewczynie czemu nie warto, a dzisiejszy wieczór spędziłam na wyszukiwaniu dowodów dla Ciebie, Mario. Nie wycofam tego, co napisałam. Ale może okazać się, że na podstawie publicznych doniesień zmienię zdanie za jakiś czas i wtedy spokojnie.
Czy Charlie Kirk przekonał swoją żonę do porzucenia katolicyzmu i przejścia na protestantyzm? Jakie argumenty ją przekonały? Na jakie wyznanie przeszła? Podaj źródło.
Grog:
Tak, Charlie Kirk przekonał swoją żonę Erikę (z domu Frantzve) do porzucenia katolicyzmu i przejścia na protestantyzm. Erika została wychowana w katolickiej rodzinie, ochrzczona i bierzmowana w Kościele katolickim, ale po poznaniu Charliego (który był ewangelickim protestantem o prezbiteriańskim tle) zmieniła wyznanie, prawdopodobnie w trakcie ich relacji lub po ślubie w 2021 roku. Argumenty, które ją przekonały, koncentrowały się na pragnieniu bezpośredniej, osobistej relacji z Jezusem Chrystusem bez pośrednictwa księdza – w tym na możliwości bezpośredniego zwracania się do Boga o przebaczenie grzechów, zamiast poprzez spowiedź sakramentalną. To klasyczne argumenty protestanckie, podkreślające "sola scriptura" (tylko Pismo Święte) i osobistą wiarę, bez hierarchii kościelnej. Przekonanie to wynikało z dyskusji na temat wiary, które prowadzili z Charliem, co podkreślają źródła opisujące ich wspólną drogę duchową.
Erika przeszła na ewangelicki protestantyzm (evangelical Protestantism), który jest szerokim ruchem w obrębie protestantyzmu, często bez ścisłej przynależności denominacyjnej. Prowadzi ona biblijne ministerstwo (Biblein365), podcast o wierze ("Midweek Rise Up") i linię odzieży chrześcijańskiej (Proclaim), co wpisuje się w ewangelicki styl wiary skupiony na osobistym świadectwie i ewangelizacji.
23
19
89
Źródła potwierdzają to m.in. poprzez jej własne oświadczenia na Instagramie, gdzie zaprzecza byciu katoliczką obecnie (np. w odpowiedzi na pytanie o konwersję: "no lol but yes I was baptized, confirmed, and raised catholic"), a także artykuły opisujące jej obecną tożsamość jako ewangelickiej protestantki.
69
Komentarz
...zresztą się zastanawiam, czy tym "Papą" zbyt lekko nie szafuję, wyedytuję poprzedni wpis
One is what one does
Muszę ze wstydem przyznać, że w czasie pontyfikatu Jana Pawła Wielkiego nie byłem wierzący. Widziałem Świętego jako sojusznika w walce przeciw komunizmowi, ale w III RP moje serce dało się uwieść pewnej grupie FF. Nie byłem zbyt aktywny, więc i nie uczestniczyłem w procederze zbyt mocno. W ostatnich latach korzystałem z jego tekstów, głównie w temacie błogosławionego cierpienia.
Dałem się też przekonać (wcześniej) do tezy o jakimś konserwatyzmie B16. Już po nawróceniu przeczytałem wiele jego dzieł. Nie była to (dla mnie) łatwa lektura. Musiałem czytać w pełnym skupieniu a każde rozproszenie uwagi zmuszało mnie do czytania od nowa.
Papieża Franciszka starałem się "przeczekać".
Papież Leon bardzo pięknie i prosto opowiada o ważnych rzeczach. Czytam niemal wszystko, co mówi i publikuje. Mam identyczne wrażenie. Rozmawiałem też na ten temat z moim poprzednim proboszczem i on widzi to identycznie. Prostymi słowami Papa mówi jak jest.
Powyżej w tym samym wątku jest dowód, jak niepoważnie Moskva traktuje Watykan:
Strzela się tylko do tych, których się traktuje poważnie. Nawet jeśli z szyderstwa.
„Pozdrawiam serdecznie Polaków. Jutro wspominacie św. Stanisława Kostkę. Niech ten osiemnastolatek, który patronuje waszej Ojczyźnie oraz młodzieży, będzie przykładem i inspiracją dla nowych pokoleń wierzących, w poszukiwaniu woli Bożej i w odważnym wypełnianiu własnego powołania. Jego wstawiennictwu zawierzam Polskę oraz pokój na świecie. Z serca wam błogosławię”.
Efekciarska teza, ale rozmijająca się z rzeczywistością, a w najlepszym razie stanowiąca daleko idące uproszczenie. Oczywiście, że zemsta jest znana Moskalom i chętnie stosowana. Co niby zrobiono na wewnętrznym podwórku Sawinkowowi, Trockiemu, Politkowskiej, Litwinience, Bierezowskiemu, Nawalnemu, Prigożynowi, a na zewnątrz Petlurze, Okulickiemu, Jankowskiemu, Kuklińskiemu (pośrednio), Maschadowowi, Juszczence (częściowo), Kaczyńskiemu, a co próbowano zrobić Mackiewiczowi (nie swoimi rękami), Goetlowi i Ossendowskiemu?
Samo uderzenie w twarz wystarcza do ich pokonania? Niestety nie. Polskie powstania były tłumione. Sam atak nie wystarczał. Gorzej - nawet początkowe zwycięstwa nic nie dawały (a były przecież takowe i w kościuszkowskim, i w listopadowym).
Baron von Ungern był bardzo azjatycki i nie stronił od okrucieństwa, ale jakoś wcale bolszewickiej Rosji to nie zniechęciło do walki z nim.
No nie proszę pana, to żadna zemsta tylko konieczna eliminacja wrogów. Zemsta to jest tutaj https://pl.wikipedia.org/wiki/Zemsta_rōninów_z_Akō
Co dowodzi, że pojęcie honoru nie jest pochodną koloru skóry. Żółci Japończycy znają pojęcie honoru, biali Rosjanie nie znają.
Większość z wymienionych nie była już w stanie szkodzić, więc nie było to "konieczne eliminowanie wrogów", tylko zemsta. Zwłaszcza przypadek synów Kuklińskiego jest symptomatyczny, bo przecież to nie oni stworzyli zagrożenie, tylko ich ojciec, a i on już w tym momencie to, za co się mszczono, już dawno zrobił. W tym czasie już tylko walczył o swoje dobre imię w Polsce. Także przypadki Okulickiego i Jankowskiego są ewidentne. Mieli ich już w łapach, w swoich więzieniach i już z całą pewnością nie byli w stanie cokolwiek im zrobić.
Ty nie rozumiesz. W Moskowii idzie właśnie o maksymalne zgnojenie wroga. Ale zdeptanie kogoś słabego i bezradnego to nie jest zemsta. Zemsta to coś, co zrobiło 47 roninów - zabili człowieka potężnego i zapłacili za to swoim własnym życiem. Ale przecież nie mogli inaczej się zachować: jakby zaniechali przywrócenia sprawiedliwości, Wszechświat mógłby runąć. Moskal nie jest sobie w stanie czegoś podobnego nawet wyobrazić.
Można sobie wyobrazić, że jakby Kira Yoshinaka upadł na dno, 47 roninów mogłoby mu darować życie. Ale nie Moskal, dla niego już sama słabość jest powodem do zgnojenia.
Kolega ma jakieś dziwaczne wyobrażenia o zemście. Zemsta to zemsta, żaden honor nie jest do tego potrzebny. Pozbawione honoru bandziory też się mszczą.
No i sam sobie Kolega zaprzecza. W poprzednim poście pisze o "koniecznym eliminowaniu wrogów", w tym z kolei o "zdeptaniu słabego i bezbronnego". No jak ktoś jest słaby i bezbronny, to nie jest już "konieczne".
Poza tym są jeszcze dwa inne przykłady, o których zapomniałem, a które ostatecznie już obalają teorie Kolegi, zwłaszcza pierwszy. Chodzi o zamachy na prezydentów USA - Kennedy'ego i Raegana. Ich już z pewnością nie można uznać za "słabych i bezbronnych". Co więcej, w przypadku pierwszego nie można też mówić o "koniecznym eliminowaniu wroga", bo nie planował jakichś ostrzejszych działań wobec ZSRR. Zamach na niego był czystą zemstą (za wygranie wojny nerwów podczas kryzysu kubańskiego). Wiem, że nie jest pewne, kto naprawdę stał za zamachem, ale jedną z mocniejszych hipotez jest jednak teza o komunistycznych służbach. Związki z nimi Oswalda są pewne.
Ja tylko przypomnę za PWN:
„Serdecznie pozdrawiam Polaków, a szczególnie pielgrzymów z archidiecezji gdańskiej z arcybiskupem metropolitą i biskupami pomocniczymi, którzy dziękują za stulecie istnienia tej diecezji, jak również pielgrzymów z diecezji drohiczyńskiej z ich biskupem. W waszej Ojczyźnie objawiło się Boże Miłosierdzie. Niech ono nieustannie ożywia waszą wiarę, nadzieję i miłość, płynące ze spotkania z Panem w Misterium Paschalnym, zwłaszcza w sakramentach świętych. Z serca Wam błogosławię”.
@Rzchanym
Odniosę się tylko do wątku JFK.
Po pierwsze, co Kolega oczywiście podniósł, sprawa nie jest do końca wyjaśniona, w efekcie nie wiemy do końca ani kto go zabił, ani kto za tym stał. Wątek ZSRR jest realny, znacznie bardziej niż że Oswaldowi tak od siebie odwaliło.
Zakładając jednak tę opcję, cofnijmy się do początku lat 60. i porównajmy stanowiska w amerykańskiej polityce. Jeśli ktoś opowiadał się ówcześnie za łagodniejszą polityką wobec bloku wschodniego (wliczając oczywiście Kubę), to nie JFK. W słynnej debacie z Nixonem to JFK robił za jastrzębia. Jego następca, Johnson, też, przynajmniej w kampanii, posługiwał się retoryką z gatunku "better red than dead" - Kennedy nigdy. Oczywiście Goldwater był bardziej radykalny niż Kennedy, tyle że on nie miał szans na wybór.
My dziś często patrzymy na amerykańskie partie z dzisiejszej perspektywy, a 60+ lat temu ich stanowiska niekoniecznie były takie same. Dość powiedzieć, że znaczna część ekipy od Kennedy'ego odeszła potem od Demokratów i stanowiła trzon tzw. neokonserwatystów. Sam Reagan też do lat 60. działał jeszcze u Demokratów.
Więc - zakładając że za zamachem z 1963 r. stał ZSRR, było to zachowanie racjonalne i faktycznie skutkowało nasadzeniem bardziej ugodowego prezydenta.
...ciekawe, czy hucpa z uhonorowaniem sen. Durbina przez kard. Cupicha okaże się kolejnym turning point in the USA
więcej ludzi pójdzie w ślady pani Kirkowej i porzuci katolicyzm.
...ooo serio? Ona porzuciła?
Kirk nawrócił ją na prawdziwą (jego zdaniem) wiarę. Był przecież mistrzem retoryki.
a podaje tak głupie powody jakby nic nie wiedziała o katolicyzmie. Jakiś katecheta źle popracował.
...może ją Vance przywróci, też jest niezły retorycznie
Całkiem możliwe, że rzeczywiście nic nie wiedziała. Jak to Amerykanie.
Bardzo proszę o podanie źródła tej wiedzy.
Akurat przeczytałam:
https://deon.pl/kosciol/charlie-kirk-mial-byc-o-krok-od-przejscia-na-katolicyzm-jego-zona-publicznie-przebaczyla-zabojcy,3269081
Ale może to kolejny wytwór IA.
Zostałam szybko i radykalnie wyzwolona od wiary w internetowe rewelacje. Dziękuję @Kuba_
Daj spokój, jest wypowiedź Eryki, Kazio ma odnośnik. A o każdym umarłym można powiedzieć, że "był o krok" od wszystkiego. Nie zaprzeczy.
Teksty Kirka były w duchu bardzo ewangelikalne i mało katolickie. Mnie jego uwielbienie ludobójstwa w Izraelu trochę mdliło.
To proszę o ten odnośnik.
Albo odpowiadamy za słowa, albo się z nich wycofujemy.
Zwłaszcza obecnie.
Nic mnie nie mdliło, bo ich nie słyszałam.
Teraz się dowiaduję. I też bez podania żadnego źródła.
Chcecie się bawić na forum w wytykanie pt. łykanie jak pelikan (by @rozum.von.keikobad ), to powołujcie się na źródła podawanych faktów.
Będę uważać co uważam i co mi zrobisz?
Nic Ci nie zrobię.
Możesz sobie uważać, co chcesz. Na przykład to, że "Kirk nawrócił ją na prawdziwą (jego zdaniem) wiarę."
Wszak zmarły nie może się bronić.
Źle się bawisz, Mario. Moim zdaniem lepiej wojować z wrogami.
?!!!!!
Ja się bawię?!
Ja walczę?!!
Ja chcę wiedzieć, czy informacja o odejściu Eriki Kirk od katolicyzmu jest prawdziwa!
A przynajmniej, czy jest poparta jakimś źródłowym odnośnikiem.
Tyle.
Na temat "zabawy" może jutro coś napiszę. A może nie. Bo w tym momencie ręce mi opadły.
Dobranoc
nie mogę znaleźć tego filmu, wszystko zostało przykryte filmami z pogrzebu, a nie magazynuję takich informacji. I tak to od paru dni, gdy nie zajmuję myśli czymś innym, tłumaczę w głowie tej dziewczynie czemu nie warto, a dzisiejszy wieczór spędziłam na wyszukiwaniu dowodów dla Ciebie, Mario. Nie wycofam tego, co napisałam. Ale może okazać się, że na podstawie publicznych doniesień zmienię zdanie za jakiś czas i wtedy spokojnie.
Czy Charlie Kirk przekonał swoją żonę do porzucenia katolicyzmu i przejścia na protestantyzm? Jakie argumenty ją przekonały? Na jakie wyznanie przeszła? Podaj źródło.
Grog:
Tak, Charlie Kirk przekonał swoją żonę Erikę (z domu Frantzve) do porzucenia katolicyzmu i przejścia na protestantyzm. Erika została wychowana w katolickiej rodzinie, ochrzczona i bierzmowana w Kościele katolickim, ale po poznaniu Charliego (który był ewangelickim protestantem o prezbiteriańskim tle) zmieniła wyznanie, prawdopodobnie w trakcie ich relacji lub po ślubie w 2021 roku. Argumenty, które ją przekonały, koncentrowały się na pragnieniu bezpośredniej, osobistej relacji z Jezusem Chrystusem bez pośrednictwa księdza – w tym na możliwości bezpośredniego zwracania się do Boga o przebaczenie grzechów, zamiast poprzez spowiedź sakramentalną. To klasyczne argumenty protestanckie, podkreślające "sola scriptura" (tylko Pismo Święte) i osobistą wiarę, bez hierarchii kościelnej. Przekonanie to wynikało z dyskusji na temat wiary, które prowadzili z Charliem, co podkreślają źródła opisujące ich wspólną drogę duchową.
Erika przeszła na ewangelicki protestantyzm (evangelical Protestantism), który jest szerokim ruchem w obrębie protestantyzmu, często bez ścisłej przynależności denominacyjnej. Prowadzi ona biblijne ministerstwo (Biblein365), podcast o wierze ("Midweek Rise Up") i linię odzieży chrześcijańskiej (Proclaim), co wpisuje się w ewangelicki styl wiary skupiony na osobistym świadectwie i ewangelizacji.
23
19
89
Źródła potwierdzają to m.in. poprzez jej własne oświadczenia na Instagramie, gdzie zaprzecza byciu katoliczką obecnie (np. w odpowiedzi na pytanie o konwersję: "no lol but yes I was baptized, confirmed, and raised catholic"), a także artykuły opisujące jej obecną tożsamość jako ewangelickiej protestantki.
69
64