Skip to content

Geopolityka czyli śladem Bartosiaka

14567810»

Komentarz

  • Nie zesraj sie!

    A jak Tadziu namawiał to kupowałeś srebro?

    👣

    🐾
    🐾

  • @trep powiedział(a):

    @Kuba_ powiedział(a):

    @los powiedział(a):
    A kto to w ogóle ten cały Napierała? Albo nie, nie odpowiadajcie. Co mnie to obchodzi, kto to?

    Posługując się analogią forumkowicza - tak jak jazz jest disco polo dla inteligentów, tak spory jutubowych geopolityków są odpowiednikiem patostreamingu dla wszystkich niedoszłych Napoleonów :)

    Nie sądzę, by ten apoftegmat był cokolwiek wart. Co to w ogóle znaczy "jazz jest disco polo dla inteligentów". Rozumiałbym, gdyby to brzmiało "Jazz dla inteligentów jest tym samym, czym disco polo dla XXX", gdyż tak to mamy dialog:
    -- Czym się różni kanarek?
    -- Tym, że ma jedną nóżkę bardziej.

    A w ogóle to disco polo jest dość jednorodne, ciężko w nim wyodrębnić jakieś style. Jazz jazzowi nierówny. Jazzem jest i Theolonius Monk i Miles Davis i Big Band (Whiplash) i sporo ECM, Mingus i Makowicz. Disco polo jedyne, do czego się nadaje (ale za to świetnie) to do tańca na weselach. Słuchać się tego nie da. Wiem, gdyż robiłem kiedyś remont mieszkania przed wprowadzeniem a kafelki kładli goście, którzy tego słuchali. No po prostu po godzinie dostaje się szału.

    Przy czym nie absolutnie nie można mnie zaliczyć (według żadnego kryterium) do inteligentów. Mam też wielu znajomych słuchających różnych odmian jazzu i też nie są inteligentami. Moje gusta jazzowe zresztą też mocno ewoluowały - tak jak i filmowe. Kiedyś kręciły mnie bardziej odjechane formy (np. Mingus Dynasty), dziś raczej melodyjki nieco zbliżone do muzyki klubowej.

    Inna różnica jest taka, że aby grać jazz i w nim zaistnieć, trzeba mieć jakieś umiejętności muzyczne, wokalne (oprócz specyficznej wrażliwości). Do disco polo nie jest to niezbędnie konieczne.

    Zazdroszczę znajomych, wśród moich zaskakująco często "słuchanie jazziku" pojawia się jako dowód (jeden z) na przynależność do tej lepszej klasy społecznej. Zwerbalizowanie tego przez forumkowicza naprowadziło mnie na wysokie podobieństwo drugiej strony równania, czyli cmokanie domorosłych strategów nad własnym geniuszem. Jest też możliwe, że po prostu niektórych nie lubię i dokonuję niesprawiedliwych ocen.

  • To z przymrużeniem oka było ale twoja obserwacja jest moim zdaniem słuszna. Mam takiego kolegę, fana metalu, który od zawsze uważa że jazz jest najprymitywniejszą formą muzyki, prostszą i od disco polo i od punka, bo tam to przynajmniej ze trzy akordy są a w jazzie często jeden albo dwa ogrywane przez 20 minut. ;)

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.