@janosik powiedział(a):
Duduś w najważniejszych momentach wymiękał
Pomijając różnice temperamentu to Andrzej Duda jest rocznik 1972, Karol Nawrocki 1983, rocznik 1985 poszedł do gimnazjów, to naprawdę zmiana pokoleniowa.
@janosik powiedział(a):
Duduś w najważniejszych momentach wymiękał
Pomijając różnice temperamentu to Andrzej Duda jest rocznik 1972, Karol Nawrocki 1983, rocznik 1985 poszedł do gimnazjów, to naprawdę zmiana pokoleniowa.
Nie, pierwszym rocznikiem gimbazy był 1986r. (niesławna deforma ministra Handke i rządu AWS-UW ruszyła 01.09.1999r.). Jak już gimbusy zaczną rządzić TenKrajem to chcę być na emeryturze, a jak te z późniejszych roczników gimbazy i późniejszych deform oświatowych reformatołek Hall, Szumilas i Kluzik, to najlepiej umierać
@Exspectans powiedział(a):
Szokujący jest ten kontrast między Dudą a Nawrockim. Gdyby ten ostatni zdarzył się 10 lat temu, to pewnie bylibyśmy dziś w zupełnie innym i lepszym miejscu.
Lol.
Przecież takie postanowienia o odmowie powołania na sędziów wydawali też Kaczyński i Duda.
Jedyny "kontrast" jest taki, że nie nie robili tego na konferencji prasowej ze słowną połajanką dla ministra sprawiedliwości i że podawali imiennie o kogo chodzi.
Więc różnica jest głównie w stylu. Pytanie czy konfrontacyjny "bokserki" styl nie znudzi się publice szybciej niż spokojny, "urzędniczy". No i czy nie wyczerpie się, gdy zabraknie złego premiera w 2027 r.
@Exspectans powiedział(a):
Szokujący jest ten kontrast między Dudą a Nawrockim. Gdyby ten ostatni zdarzył się 10 lat temu, to pewnie bylibyśmy dziś w zupełnie innym i lepszym miejscu.
Lol.
Przecież takie postanowienia o odmowie powołania na sędziów wydawali też Kaczyński i Duda.
Jedyny "kontrast" jest taki, że nie nie robili tego na konferencji prasowej ze słowną połajanką dla ministra sprawiedliwości i że podawali imiennie o kogo chodzi.
Więc różnica jest głównie w stylu. Pytanie czy konfrontacyjny "bokserki" styl nie znudzi się publice szybciej niż spokojny, "urzędniczy". No i czy nie wyczerpie się, gdy zabraknie złego premiera w 2027 r.
Tak, nawet komentarze były że ci nie nominowani sędziowie z wczoraj to są zaległe sprawy z biurka Dudy, które po prostu Nawrocki z niego wyjął przy porządkowaniu spraw po poprzedniku.
Z drugiej strony posłużę się porównaniem Twoim, @rozum.von.keikobad (z wątku o Chopinie) - czy wolimy jako Prezydenta "urzędnika" czy "artystę"?
(Zrozumiałem że Ty wolisz jednak "artystyczny" w sensie "bokserski" styl - z całym zastrzeżeniem muzyka vs polityka)
Na prezydenta wolę urzędnika. Przy czym, co zawsze podkreślam do urzędniczej pracy Nawrockiego na poprzednich stanowiskach nie ma zastrzeżeń, z wszystkich "haków" w kampanii żaden nie dotyczył pracy jako takiej.
Od sztuki są artyści, a od bitki jednak żołnierze.
Lista się już pojawiła. Osobiście znam 4 osoby, w 3 przypadkach to są nominacje przez nową KRS (w 4 nie wiem, więc może też, raz widziałem gościa na szkoleniu, nawet nie mówił, że ma jakiś "wiszący" proces nominacyjny). Więc trochę rozmija się to z twierdzeniami, że to oni kwestionowali innych sędziów po nowym KRS.
Nie. Prawo nie jest wolą Boga tylko wolą ludu. A prezydent jako reprezentant ludu z najmocniejszym mandatem powinien mieć prawo do czynienia wyjątków. Carl Schmitt się kłania.
Nie. W demokratycznym państwie prawa nie ma miejsca na woluntaryzm, albo "prawo do czynienia wyjątków", bo wtedy mamy casus "demokracji walczącej", czy tam "warczącej". Albo "dyktatura paragrafów", albo "sprawiedliwość ludowa"
przy czym ja jako były anarchista wcale nie jestem fanem "dyktatury paragrafów", żeby była pełna jasność. Przedstawiam tylko logiczne konsekwencje jednej albo drugiej alternatywy
Czym jest prezydentura? Ano najwyższym urzędem w państwie. Kompetencje też ma, jakie ma. Nadaje, powołuje, odwołuje, zwołuje itd. Więc prezydent musi godnie te urzędowe czynności wykonywać. Warto też żeby pokazać przy tym jakieś ludzkie oblicze.
A wodzowanie? Czyli co, maszerowanie, konferencje prasowe z lajaniem przeciwników, "grzmienie", twittowanie i inne gesty wzbudzające zachwyt na Forumku to raczej powinien być dodatek, a nie istota.
Dalszą kwestią jest to, że prezydentem trzeba zostać i wygrać wybory. Córka obowiązkowa, młodszy niż konkurent itd., a to zawęża pole manewru.
A może ktoś miał nieograniczony wybór? Ano miał, Piłsudski. Kogo wybrał, łobuza, co kocha najbardziej, zawadiakę z legionów, a może trve człowieka z ludu? Otóż dał profesora Mościckiego. Jaki to bardziej styl, to chyba wiadomo.
Lol.
Przecież takie postanowienia o odmowie powołania na sędziów wydawali też Kaczyński i Duda.
Jedyny "kontrast" jest taki, że nie nie robili tego na konferencji prasowej ze słowną połajanką dla ministra sprawiedliwości i że podawali imiennie o kogo chodzi.
Więc różnica jest głównie w stylu. Pytanie czy konfrontacyjny "bokserki" styl nie znudzi się publice szybciej niż spokojny, "urzędniczy". No i czy nie wyczerpie się, gdy zabraknie złego premiera w 2027 r.
Miałem na myśli raczej to, że Nawrocki nie boi się iść na zwarcie. Jestem niemal pewny, że PAD w tej sytuacji podpisałby nominacje i coś tam pięknie powiedział o odpowiedzialności, służbie Polakom, przestrzeganiu konstytucji etc., etc.
Jednocześnie w tamtym czasie PAD był szczytem możliwości na tym stanowisku, a jakakolwiek wymiana po pierwszej kadencji, to fantastyka i wszelkie próby skończyłyby się pewnie tym, że mielibyśmy właśnie drugą kadencję trzaskowskiego.
Duda nie podpisał tych nominacji, tylko je przetrzymał, one wpłynęły jeszcze za jego czasów. Skutek jest taki sam - nie ma awansu dopóki nie podpisze nominacji prezydent, a bywa to bardziej dokuczliwe, bo adresat nie wie, na czym stoi.
Jeśli cofniemy się równo 10 lat wstecz, to mniej więcej na tym samym etapie prezydentury był początek tzw. sporu o TK i ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika. W obu przypadkach Duda poszedł "na zwarcie", w obu nie miał przetartych szlaków. Nawrocki zrobił literalnie to samo, co robili już Duda i Kaczyński, a na potwierdzenie, że tak może jest naprawdę mocne orzecznictwo NSA i TK z lat 2008-12. No i przy okazji zwołał konferencję prasową, na której połajał ministra, to istotnie nowość, bo Duda kwestię TK załatwiał po nocach. Tyle że merytorycznie to on szedł w nowość. W kwestii odmowy nominacji szlaki przetarł Lech Kaczyński, jest to jedna z tych kilku rzeczy, w których prezydentura zostawiła trwały ślad.
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
Czym jest prezydentura? Ano najwyższym urzędem w państwie. Kompetencje też ma, jakie ma. Nadaje, powołuje, odwołuje, zwołuje itd.
Ależ oczywiście że tak, tego nie kwestionuje przecie nikt. Tyle że prezydent nie przygotowuje tych kwitów, ma od tego ludzi. Tych, no... urzędników. Minister, przykładowo, też organ ale nie urzędnik.
A wodzowanie? Czyli co, maszerowanie, konferencje prasowe z lajaniem przeciwników, "grzmienie", twittowanie i inne gesty wzbudzające zachwyt na Forumku to raczej powinien być dodatek, a nie istota.
Myślę, że to fałszywa, a na pewno płytka definicja Wielkiego Męża i Wodza Narutu.
Przykładowo, taki dam przykład -- czy inicjatywa stworzenia nowej konstytucji to działanie właściwe dla urzędnika czy Wielkiego Męża?
Albo, powiedzmy, palnięcie charyzmatycznej mowy, która zmieni bieg czasu i los Narodu?
Albo choćby twarde negocjowanie z tayszami amerykańskimi i radzieckimi żeby coś tam?
Generalnie wszystko co robi prezydent to rzeczy, którymi urzędnicy się z zasady nie zajmują, a tylko sprawdzają mu fakty i gotują kwity.
"Polityk Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras pozwał byłą posłankę, a dziś sędzię Trybunału Konstytucyjnego Krystynę Pawłowicz, za jej wpis na platformie X, w którym stwierdziła, że polityk jest "na prochach". Sąd Apelacyjny zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie na korzyść pozwanej. Nitras ma jej też zwrócić koszty procesu."
@Przemko powiedział(a):
"Polityk Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras pozwał byłą posłankę, a dziś sędzię Trybunału Konstytucyjnego Krystynę Pawłowicz, za jej wpis na platformie X, w którym stwierdziła, że polityk jest "na prochach". Sąd Apelacyjny zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie na korzyść pozwanej. Nitras ma jej też zwrócić koszty procesu."
Mmmm, jak ja lubię, kiedy Sąd Apelacyjny w Warszawie przejawia resztki rozsądku.
projekt nowej konstytucji - co zabawne za swoje pomysły na konstytucję i pytania referendalne Duda był tu ostro krytykowany,
płomienna mowa, jw., moim zdaniem to dodatek do istoty,
polityka zagraniczna, jasne, życzę, żeby Nawrocki miał przynajmniej tyle sukcesów na tym polu, co Duda i Kaczyński.
I wreszcie to "przygotowywanie kwitów". Oczywiście prezydent ma jakąś kancelarię, ale dobrze, żeby wiedział, co podpisał. Czy musi być do tego prawnikiem? Nie, ale to chyba pomaga, bo dotychczas dwóch prawników merytorycznie bije na głowę resztę, przynajmniej w III RP.
Komentarz
Dla ścisłości - cieszyliśmy się że nie Komorra.
Duduś w najważniejszych momentach wymiękał
Nie od razu Kraków zbudowano.
Pomijając różnice temperamentu to Andrzej Duda jest rocznik 1972, Karol Nawrocki 1983, rocznik 1985 poszedł do gimnazjów, to naprawdę zmiana pokoleniowa.
Wybrany tez 10 lat pozniej, roznica niewielka.
Nie, pierwszym rocznikiem gimbazy był 1986r. (niesławna deforma ministra Handke i rządu AWS-UW ruszyła 01.09.1999r.). Jak już gimbusy zaczną rządzić TenKrajem to chcę być na emeryturze, a jak te z późniejszych roczników gimbazy i późniejszych deform oświatowych reformatołek Hall, Szumilas i Kluzik, to najlepiej umierać
Lol.
Przecież takie postanowienia o odmowie powołania na sędziów wydawali też Kaczyński i Duda.
Jedyny "kontrast" jest taki, że nie nie robili tego na konferencji prasowej ze słowną połajanką dla ministra sprawiedliwości i że podawali imiennie o kogo chodzi.
Więc różnica jest głównie w stylu. Pytanie czy konfrontacyjny "bokserki" styl nie znudzi się publice szybciej niż spokojny, "urzędniczy". No i czy nie wyczerpie się, gdy zabraknie złego premiera w 2027 r.
Tak, ale z nim mieliście rację, bo kto się cieszył z pancerkryształowego Mariana albo z tego gówniarza bez studiów to już nie przypominam.
Tak, nawet komentarze były że ci nie nominowani sędziowie z wczoraj to są zaległe sprawy z biurka Dudy, które po prostu Nawrocki z niego wyjął przy porządkowaniu spraw po poprzedniku.
Z drugiej strony posłużę się porównaniem Twoim, @rozum.von.keikobad (z wątku o Chopinie) - czy wolimy jako Prezydenta "urzędnika" czy "artystę"?
(Zrozumiałem że Ty wolisz jednak "artystyczny" w sensie "bokserski" styl - z całym zastrzeżeniem muzyka vs polityka)
Jednak postęp względem Komorowskiego był ogromny, a oczekiwania to można mieć dowolnie wysokie.
Ja to odbieram trochę jak stopniowy postęp.
To bardziej ewolucja niż rewolucja.
Na prezydenta wolę urzędnika. Przy czym, co zawsze podkreślam do urzędniczej pracy Nawrockiego na poprzednich stanowiskach nie ma zastrzeżeń, z wszystkich "haków" w kampanii żaden nie dotyczył pracy jako takiej.
Od sztuki są artyści, a od bitki jednak żołnierze.
Lista się już pojawiła. Osobiście znam 4 osoby, w 3 przypadkach to są nominacje przez nową KRS (w 4 nie wiem, więc może też, raz widziałem gościa na szkoleniu, nawet nie mówił, że ma jakiś "wiszący" proces nominacyjny). Więc trochę rozmija się to z twierdzeniami, że to oni kwestionowali innych sędziów po nowym KRS.
Nie wiem, no, a nie lepiej, żeby prezydent to jednak był wodzuś narodu, Wielki Mąż?
Taka jest przynajmniej definicja.
ale to tylko w systemie wodzowskim/autorytarnym. W systemie "dyktatury prawa" musi być "notariuszem" tegoż prawa
Nie. Prawo nie jest wolą Boga tylko wolą ludu. A prezydent jako reprezentant ludu z najmocniejszym mandatem powinien mieć prawo do czynienia wyjątków. Carl Schmitt się kłania.
Nie. W demokratycznym państwie prawa nie ma miejsca na woluntaryzm, albo "prawo do czynienia wyjątków", bo wtedy mamy casus "demokracji walczącej", czy tam "warczącej". Albo "dyktatura paragrafów", albo "sprawiedliwość ludowa"
przy czym ja jako były anarchista wcale nie jestem fanem "dyktatury paragrafów", żeby była pełna jasność. Przedstawiam tylko logiczne konsekwencje jednej albo drugiej alternatywy
Idolatria poplamionego papieru jest poglądem groteskowym.
Nie, zwłaszcza tak, jak się to rozumie na Forumku. Więcej potem, bo się spieszę na hiszpański
Adios muchacho!
Entonces,
Czym jest prezydentura? Ano najwyższym urzędem w państwie. Kompetencje też ma, jakie ma. Nadaje, powołuje, odwołuje, zwołuje itd. Więc prezydent musi godnie te urzędowe czynności wykonywać. Warto też żeby pokazać przy tym jakieś ludzkie oblicze.
A wodzowanie? Czyli co, maszerowanie, konferencje prasowe z lajaniem przeciwników, "grzmienie", twittowanie i inne gesty wzbudzające zachwyt na Forumku to raczej powinien być dodatek, a nie istota.
Dalszą kwestią jest to, że prezydentem trzeba zostać i wygrać wybory. Córka obowiązkowa, młodszy niż konkurent itd., a to zawęża pole manewru.
A może ktoś miał nieograniczony wybór? Ano miał, Piłsudski. Kogo wybrał, łobuza, co kocha najbardziej, zawadiakę z legionów, a może trve człowieka z ludu? Otóż dał profesora Mościckiego. Jaki to bardziej styl, to chyba wiadomo.
Miałem na myśli raczej to, że Nawrocki nie boi się iść na zwarcie. Jestem niemal pewny, że PAD w tej sytuacji podpisałby nominacje i coś tam pięknie powiedział o odpowiedzialności, służbie Polakom, przestrzeganiu konstytucji etc., etc.
Jednocześnie w tamtym czasie PAD był szczytem możliwości na tym stanowisku, a jakakolwiek wymiana po pierwszej kadencji, to fantastyka i wszelkie próby skończyłyby się pewnie tym, że mielibyśmy właśnie drugą kadencję trzaskowskiego.
Duda nie podpisał tych nominacji, tylko je przetrzymał, one wpłynęły jeszcze za jego czasów. Skutek jest taki sam - nie ma awansu dopóki nie podpisze nominacji prezydent, a bywa to bardziej dokuczliwe, bo adresat nie wie, na czym stoi.
Jeśli cofniemy się równo 10 lat wstecz, to mniej więcej na tym samym etapie prezydentury był początek tzw. sporu o TK i ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika. W obu przypadkach Duda poszedł "na zwarcie", w obu nie miał przetartych szlaków. Nawrocki zrobił literalnie to samo, co robili już Duda i Kaczyński, a na potwierdzenie, że tak może jest naprawdę mocne orzecznictwo NSA i TK z lat 2008-12. No i przy okazji zwołał konferencję prasową, na której połajał ministra, to istotnie nowość, bo Duda kwestię TK załatwiał po nocach. Tyle że merytorycznie to on szedł w nowość. W kwestii odmowy nominacji szlaki przetarł Lech Kaczyński, jest to jedna z tych kilku rzeczy, w których prezydentura zostawiła trwały ślad.
Ależ oczywiście że tak, tego nie kwestionuje przecie nikt. Tyle że prezydent nie przygotowuje tych kwitów, ma od tego ludzi. Tych, no... urzędników. Minister, przykładowo, też organ ale nie urzędnik.
Myślę, że to fałszywa, a na pewno płytka definicja Wielkiego Męża i Wodza Narutu.
Przykładowo, taki dam przykład -- czy inicjatywa stworzenia nowej konstytucji to działanie właściwe dla urzędnika czy Wielkiego Męża?
Albo, powiedzmy, palnięcie charyzmatycznej mowy, która zmieni bieg czasu i los Narodu?
Albo choćby twarde negocjowanie z tayszami amerykańskimi i radzieckimi żeby coś tam?
Generalnie wszystko co robi prezydent to rzeczy, którymi urzędnicy się z zasady nie zajmują, a tylko sprawdzają mu fakty i gotują kwity.
"Polityk Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras pozwał byłą posłankę, a dziś sędzię Trybunału Konstytucyjnego Krystynę Pawłowicz, za jej wpis na platformie X, w którym stwierdziła, że polityk jest "na prochach". Sąd Apelacyjny zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie na korzyść pozwanej. Nitras ma jej też zwrócić koszty procesu."
Mmmm, jak ja lubię, kiedy Sąd Apelacyjny w Warszawie przejawia resztki rozsądku.
Bo nieczęsta to przyjemność
Ok, czyli jako wodzowanie mamy:
I wreszcie to "przygotowywanie kwitów". Oczywiście prezydent ma jakąś kancelarię, ale dobrze, żeby wiedział, co podpisał. Czy musi być do tego prawnikiem? Nie, ale to chyba pomaga, bo dotychczas dwóch prawników merytorycznie bije na głowę resztę, przynajmniej w III RP.