@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Á propos tego umierania na serce. Pamiętam hejt, że skończona liczba sportsmenów skończyła na serce właśnie. Ale czy to było statystycznie istotne?
Rozmawiałem pod koniec 2024 z kolegą ekstremalnym śmiercionkowcem-plandemistą:
Czy ty wiesz, że w tym roku zmarło na serce kilkuset młodych piłkarzy? (oczywiście po szczepieniach)
Nic takiego nie słyszałem.... (akurat wówczas regularnie czytałem serwisy sportowe)
A widzisz - nie mówią o tym! (niemówienie jest statecznym i rozstrzygającym dowodem)
Wczesne doniesienia w czasie pandemii COVID-19 rodziły obawy, że młodzi sportowcy z COVID-19 będą narażeni na zwiększone ryzyko zapalenia mięśnia sercowego, nagłego zatrzymania krążenia (sudden cardiac arrest, SCA) lub nagłej śmierci sercowej (sudden cardiac death, SCD). Wiele doniesień medialnych i społecznościowych sugerowało, że to COVID-19 lub szczepionki mRNA spowodowały wzrost tych chorób u sportowców.
Dlatego celem przedstawianej pracy [1] było porównanie częstości występowania SCA/SCD u młodych sportowców na 3 lata przed pandemią z pierwszymi 3 latami pandemii przy wykorzystaniu danych z Narodowego Centrum Badań nad Katastroficznymi Urazami Sportowymi (NCCSIR).
Zidentyfikowano łącznie 387 przypadków SCA/SCD (średni wiek to 16,5 lat) w tym 334 osoby płci męskiej. Obserwowana liczba przypadków SCA/SCD przed pandemią nie różniła się istotnie od liczby przypadków SCA/SCD w czasie pandemii (odpowiednio 203 w porównaniu do 184 przypadków). Zapalenie mięśnia sercowego było potwierdzoną przyczyną SCD w 3 przypadkach przed pandemią i 4 przypadkach w trakcie pandemii.
To badanie kohortowe nie wykazało wzrostu SCA/SCD u młodych sportowców wyczynowych w USA podczas pandemii COVID-19, co sugeruje, że raporty twierdzące inaczej przeceniały ryzyko sercowo-naczyniowe związane z COVID-19, zapaleniem mięśnia sercowego i/lub faktem szczepienia przeciw COVID-19. Wiele przypadków sportowców pokazanych w montażach wideo w mediach społecznościowych miało miejsce przed pandemią, ale twierdzono, że to COVID-19 lub szczepienie zwiększyło ryzyko SCA/SCD. Paratz i wsp. nie wykazali również związku między zatrzymaniem akcji serca poza szpitalem a szczepieniem przeciwko COVID-19 u młodych ludzi [2], a Daems i wsp. [3] nie znaleźli dowodów na to, że szczepienie mRNA COVID-19 zwiększa ryzyko SCA/SCD u sportowców.""
Odnośnie tych zgonów sportowców - przyjmuję, że jest to statystycznie nieistotne, ale gdyby było, to i tak przypisywanie tego szczepionkom byłoby nieuzasadnione, ponieważ (dzisiaj już może o tym nie pamiętamy) kowich to było straszne świństwo i poczyniło wiele spustoszeń w organizmie. Gdyby (teoretycznie) jakiś rodzaj szczepionek, czy szczepionki na kowich w ogóle, były jakoś szkodliwe, to trzeba by było robić metabadania sprawdzające zachowanie po kowichu (wczesnym) bez szczepionki, po poszczególnych szczepionkach itd. U sportowców jeszcze do tego połączone z dopingiem (do stosowania którego nikt się nie przyzna) itd. Próbki byłyby o wiele za małe a wyniki w cały świat.
Poza tym, czy gdyby faktycznie wykazano szkodliwoś którejś szczepionki, to czy firma, której obrót przewyższa budżet wielu państw, dopuściłaby do publikacji takiego raportu? Czy nie chciałaby nań wpłynąć? Nie ma takiej bramy, której nie sforsowałby itd.
Dlatego tak prawdę mówiący nie dowiemy się, czy było tak czy inaczej.
Zasadniczo o wiele zdrowiej jest się tym wszystkim nie przejmować. Będziemy mieli mniej skołatane nerwy i mniejszą szansę na udar ;-)
Jesteśmy na nią skazani.
Pozostała jedynie adopcja, jakaś forma przysposobienia innych dzieci.
Swoich nie starczy.
Nie chcemy ich mieć to będziemy chować cudze.
@marniok powiedział(a):
Jesteśmy na nią skazani.
Pozostała jedynie adopcja, jakaś forma przysposobienia innych dzieci.
Swoich nie starczy.
Nie chcemy ich mieć to będziemy chować cudze.
A kto nas zmusi?
Ciągle mam z tyłu głowy co powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Nie każde świadczenie jest "płaceniem za". Np. renta nie jest płaceniem za niepełnosprawność. Zasiłek pogrzebowy nie jest płaceniem za śmierć bliskiej osoby itd.
Zasadniczo świadczenie ma poprawiać standard życia. Jest oczywiste, że rodzina dzietna ma więcej wydatków niż bezdzietna, więc świadczenia dla rodziny dzietnej mają podnieść ich standard życia - być może wyeliminować / zminimalizować jakieś lęki, obawy.
Nie jest to głos w dyskusji za jedną czy drugą opcją - ot, drobne sprostowanie.
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
@trep powiedział(a):
Nie każde świadczenie jest "płaceniem za". Np. renta nie jest płaceniem za niepełnosprawność. Zasiłek pogrzebowy nie jest płaceniem za śmierć bliskiej osoby itd.
Zasadniczo świadczenie ma poprawiać standard życia.
Jeśli wspólnota nie mogłaby kształtować między innymi takich wspólnych zasad, to po co nam ona?
@marniok powiedział(a):
Jesteśmy na nią skazani.
Pozostała jedynie adopcja, jakaś forma przysposobienia innych dzieci.
Swoich nie starczy.
Nie chcemy ich mieć to będziemy chować cudze.
A kto nas zmusi?
Ciągle mam z tyłu głowy co powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Życie nas zmusi. Wymusi to na nas.
Przyszłosc, starość, potrzeby, konieczność.
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
Znaczy co można osiągnąć w "naturalny sposób", utrzymywanie przez dzieci niepracujących przez 20 lat na emeryturze rodziców?
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
+1000
Zasiłki na dzieci, które będą pracować na przyszłe pokolenia - źle
Zrzucanie się społeczeństwa na opiekę zdrowotną dla bezdzietnych z wyboru, którzy woleli np. podróżować po świecie w ramach "samorozwoju" - dobrze
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
Znaczy co można osiągnąć w "naturalny sposób", utrzymywanie przez dzieci niepracujących przez 20 lat na emeryturze rodziców?
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
Znaczy co można osiągnąć w "naturalny sposób", utrzymywanie przez dzieci niepracujących przez 20 lat na emeryturze rodziców?
Nie rozumiem, jaka alternatywa i do czego, świat o którym mówisz nigdy nie istniał, dzieci nigdy nie utrzymywały swoich rodziców na emeryturze wprost, rodzice pracowali dopóki się dało i nierzadko umierali przy pracy. Dzisiaj raz że nie chcemy mieć dzieci to dwa - chcemy pracować jak najkrócej żeby jak najdłużej nic nie robić ma emeryturze.
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
Zdaje się, że to płatna opieka nad osobami starszymi. Jeśli wcześniej napisałem coś niejasno - nie ma zgody na zrównywanie wsparcia rodzin z dziećmi z surogacją.
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
Kiedyś 90% ludzi nie kupowało jedzenia, a jednak przenieśli się do miast i zaczęli kupować to, co można mieć w naturalny sposób.
Współcześnie zaczynamy pracę zawodową na poważnie gdzieś 10 lat później niż dawniej, żyjemy dłużej, a wiek emerytalny pozostał bez zmian. Wnioski nasuwają się same, to się nie będzie spinać nawet jeśli dzieci będzie dużo.
@Przemko powiedział(a):
Współcześnie zaczynamy pracę zawodową na poważnie gdzieś 10 lat później niż dawniej, żyjemy dłużej, a wiek emerytalny pozostał bez zmian. Wnioski nasuwają się same, to się nie będzie spinać nawet jeśli dzieci będzie dużo.
10 lat później czyli kiedy?
Z moich obserwacji -- w okolicy drugiego roku studiów, czyli ~20 r.ż.
@Przemko powiedział(a):
Współcześnie zaczynamy pracę zawodową na poważnie gdzieś 10 lat później niż dawniej, żyjemy dłużej, a wiek emerytalny pozostał bez zmian. Wnioski nasuwają się same, to się nie będzie spinać nawet jeśli dzieci będzie dużo.
Wasze modele nigdy nie będą się spinać, bo na wyjściu chcecie mieć wynik w ilości pieniędzy, a na wejściu dajecie dane z liczby ludzi. Milcząco zakładacie, że każdy człowiek daje tyle samo kasy / rok, bez żadnego rozróżnienia ani między ludźmi, ani w czasie, z rozwoju gospodarczego.
Największe problemy polski system emerytalny miał 20 lat temu, mimo że jeden wyż właśnie wchodził w okres produkcyjny, a drugi jeszcze zeń nie wyszedł. Ale gospodarka była badziewna.
@Przemko powiedział(a):
powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
Zdaje się, że to płatna opieka nad osobami starszymi. Jeśli wcześniej napisałem coś niejasno - nie ma zgody na zrównywanie wsparcia rodzin z dziećmi z surogacją.
Ale jacy ludzie konkretnie są obecnie w Polsce owymi surogatami?
@Przemko powiedział(a):
Współcześnie zaczynamy pracę zawodową na poważnie gdzieś 10 lat później niż dawniej, żyjemy dłużej, a wiek emerytalny pozostał bez zmian. Wnioski nasuwają się same, to się nie będzie spinać nawet jeśli dzieci będzie dużo.
10 lat później czyli kiedy?
Z moich obserwacji -- w okolicy drugiego roku studiów, czyli ~20 r.ż.
Studenci to jednak przeważnie po studiach, 25 bym powiedział, na studiach pracuje nie tak wielu i to jakieś dorabianie. Uczniowie zawodówek zaczynali pracę w wieku 17 lat.
@Przemko powiedział(a):
Współcześnie zaczynamy pracę zawodową na poważnie gdzieś 10 lat później niż dawniej, żyjemy dłużej, a wiek emerytalny pozostał bez zmian. Wnioski nasuwają się same, to się nie będzie spinać nawet jeśli dzieci będzie dużo.
10 lat później czyli kiedy?
Z moich obserwacji -- w okolicy drugiego roku studiów, czyli ~20 r.ż.
Studenci to jednak przeważnie po studiach, 25 bym powiedział, na studiach pracuje nie tak wielu i to jakieś dorabianie. Uczniowie zawodówek zaczynali pracę w wieku 17 lat.
W wieku około 27 lat czyli 10 lat później to zaczynają robić co do zasady prawnicy i lekarze, pozostali raczej wcześniej.
Jakby nie kombinować będzie coraz większy społeczny problem z nawisem dziadowskim. Żółci bracia od dawna mają na to sposób, choć co nieco kontrowersyjny.
Komentarz
Rozmawiałem pod koniec 2024 z kolegą ekstremalnym śmiercionkowcem-plandemistą:
Czy ty wiesz, że w tym roku zmarło na serce kilkuset młodych piłkarzy? (oczywiście po szczepieniach)
Nic takiego nie słyszałem.... (akurat wówczas regularnie czytałem serwisy sportowe)
A widzisz - nie mówią o tym! (niemówienie jest statecznym i rozstrzygającym dowodem)
Znalazłem wpis prof. Szuster, z lutego 2025.
"Pamiętacie Państwo akcję „umarł nagle”?
Wczesne doniesienia w czasie pandemii COVID-19 rodziły obawy, że młodzi sportowcy z COVID-19 będą narażeni na zwiększone ryzyko zapalenia mięśnia sercowego, nagłego zatrzymania krążenia (sudden cardiac arrest, SCA) lub nagłej śmierci sercowej (sudden cardiac death, SCD). Wiele doniesień medialnych i społecznościowych sugerowało, że to COVID-19 lub szczepionki mRNA spowodowały wzrost tych chorób u sportowców.
Dlatego celem przedstawianej pracy [1] było porównanie częstości występowania SCA/SCD u młodych sportowców na 3 lata przed pandemią z pierwszymi 3 latami pandemii przy wykorzystaniu danych z Narodowego Centrum Badań nad Katastroficznymi Urazami Sportowymi (NCCSIR).
Zidentyfikowano łącznie 387 przypadków SCA/SCD (średni wiek to 16,5 lat) w tym 334 osoby płci męskiej. Obserwowana liczba przypadków SCA/SCD przed pandemią nie różniła się istotnie od liczby przypadków SCA/SCD w czasie pandemii (odpowiednio 203 w porównaniu do 184 przypadków). Zapalenie mięśnia sercowego było potwierdzoną przyczyną SCD w 3 przypadkach przed pandemią i 4 przypadkach w trakcie pandemii.
To badanie kohortowe nie wykazało wzrostu SCA/SCD u młodych sportowców wyczynowych w USA podczas pandemii COVID-19, co sugeruje, że raporty twierdzące inaczej przeceniały ryzyko sercowo-naczyniowe związane z COVID-19, zapaleniem mięśnia sercowego i/lub faktem szczepienia przeciw COVID-19. Wiele przypadków sportowców pokazanych w montażach wideo w mediach społecznościowych miało miejsce przed pandemią, ale twierdzono, że to COVID-19 lub szczepienie zwiększyło ryzyko SCA/SCD. Paratz i wsp. nie wykazali również związku między zatrzymaniem akcji serca poza szpitalem a szczepieniem przeciwko COVID-19 u młodych ludzi [2], a Daems i wsp. [3] nie znaleźli dowodów na to, że szczepienie mRNA COVID-19 zwiększa ryzyko SCA/SCD u sportowców.""
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid02YJRDdDND27DkGAZh1xMf4p7dizanGpAbUXrZ2Ju2Cxem3RAmm1969RLP9sYyTXX4l&id=100068095113051
Odnośnie tych zgonów sportowców - przyjmuję, że jest to statystycznie nieistotne, ale gdyby było, to i tak przypisywanie tego szczepionkom byłoby nieuzasadnione, ponieważ (dzisiaj już może o tym nie pamiętamy) kowich to było straszne świństwo i poczyniło wiele spustoszeń w organizmie. Gdyby (teoretycznie) jakiś rodzaj szczepionek, czy szczepionki na kowich w ogóle, były jakoś szkodliwe, to trzeba by było robić metabadania sprawdzające zachowanie po kowichu (wczesnym) bez szczepionki, po poszczególnych szczepionkach itd. U sportowców jeszcze do tego połączone z dopingiem (do stosowania którego nikt się nie przyzna) itd. Próbki byłyby o wiele za małe a wyniki w cały świat.
Poza tym, czy gdyby faktycznie wykazano szkodliwoś którejś szczepionki, to czy firma, której obrót przewyższa budżet wielu państw, dopuściłaby do publikacji takiego raportu? Czy nie chciałaby nań wpłynąć? Nie ma takiej bramy, której nie sforsowałby itd.
Dlatego tak prawdę mówiący nie dowiemy się, czy było tak czy inaczej.
Zasadniczo o wiele zdrowiej jest się tym wszystkim nie przejmować. Będziemy mieli mniej skołatane nerwy i mniejszą szansę na udar ;-)
Programowanie.
...a żonaci umierają zdrowi, za to z żalem do żony
Żonaci może i żyją dłużej ale chętniej umierają.
Wyobrażacie sobie taki tytuł ale z ojcem w roli głównej?
...oczywiście nie - "ojcowie, którzy porzucili własne dzieci"? Nikt by w to nie uwierzył, byłoby to przegięcie nawet jak na Newsweek
Adopcja zawsze lepsza niż aborcja.
Jesteśmy na nią skazani.
Pozostała jedynie adopcja, jakaś forma przysposobienia innych dzieci.
Swoich nie starczy.
Nie chcemy ich mieć to będziemy chować cudze.
https://thefederalist.com/2016/06/23/men-did-greater-things-when-it-was-harder-to-see-boobs/
Ciekawe podsumowanie.
A kto nas zmusi?
Ciągle mam z tyłu głowy co powiedział kiedyś Jorge, że nie można płacić ludziom za rodzenie dzieci, on ma rację, chęć rodzicielstwa musi wypływać z wnętrza człowieka, ale też to nie może być za karę.
Nie każde świadczenie jest "płaceniem za". Np. renta nie jest płaceniem za niepełnosprawność. Zasiłek pogrzebowy nie jest płaceniem za śmierć bliskiej osoby itd.
Zasadniczo świadczenie ma poprawiać standard życia. Jest oczywiste, że rodzina dzietna ma więcej wydatków niż bezdzietna, więc świadczenia dla rodziny dzietnej mają podnieść ich standard życia - być może wyeliminować / zminimalizować jakieś lęki, obawy.
Nie jest to głos w dyskusji za jedną czy drugą opcją - ot, drobne sprostowanie.
Płacenie ludziom za rodzenie dzieci ma nawet swoją nazwę - surogacja.
Jeśli wspólnota nie mogłaby kształtować między innymi takich wspólnych zasad, to po co nam ona?
Życie nas zmusi. Wymusi to na nas.
Przyszłosc, starość, potrzeby, konieczność.
A jak się nazywa płacenie za opiekę na starość i kupowanie sobie tego co można mieć w naturalny sposób?
Znaczy co można osiągnąć w "naturalny sposób", utrzymywanie przez dzieci niepracujących przez 20 lat na emeryturze rodziców?
+1000
Zasiłki na dzieci, które będą pracować na przyszłe pokolenia - źle
Zrzucanie się społeczeństwa na opiekę zdrowotną dla bezdzietnych z wyboru, którzy woleli np. podróżować po świecie w ramach "samorozwoju" - dobrze
Noooo... zawsze istnieje jakaś alternatywa
https://excathedra.pl/discussion/11333/canada#latest
Nie rozumiem, jaka alternatywa i do czego, świat o którym mówisz nigdy nie istniał, dzieci nigdy nie utrzymywały swoich rodziców na emeryturze wprost, rodzice pracowali dopóki się dało i nierzadko umierali przy pracy. Dzisiaj raz że nie chcemy mieć dzieci to dwa - chcemy pracować jak najkrócej żeby jak najdłużej nic nie robić ma emeryturze.
Zdaje się, że to płatna opieka nad osobami starszymi. Jeśli wcześniej napisałem coś niejasno - nie ma zgody na zrównywanie wsparcia rodzin z dziećmi z surogacją.
Kiedyś 90% ludzi nie kupowało jedzenia, a jednak przenieśli się do miast i zaczęli kupować to, co można mieć w naturalny sposób.
Współcześnie zaczynamy pracę zawodową na poważnie gdzieś 10 lat później niż dawniej, żyjemy dłużej, a wiek emerytalny pozostał bez zmian. Wnioski nasuwają się same, to się nie będzie spinać nawet jeśli dzieci będzie dużo.
10 lat później czyli kiedy?
Z moich obserwacji -- w okolicy drugiego roku studiów, czyli ~20 r.ż.
Wasze modele nigdy nie będą się spinać, bo na wyjściu chcecie mieć wynik w ilości pieniędzy, a na wejściu dajecie dane z liczby ludzi. Milcząco zakładacie, że każdy człowiek daje tyle samo kasy / rok, bez żadnego rozróżnienia ani między ludźmi, ani w czasie, z rozwoju gospodarczego.
Największe problemy polski system emerytalny miał 20 lat temu, mimo że jeden wyż właśnie wchodził w okres produkcyjny, a drugi jeszcze zeń nie wyszedł. Ale gospodarka była badziewna.
Tak, dlatego PiS tak dobrze sobie radzili z funduszami państwa.
Ale i nie. Bo wiadomo, że nie zawsze będzie hulać, a im więcej płatników tym lepiej.
Ale jacy ludzie konkretnie są obecnie w Polsce owymi surogatami?
Studenci to jednak przeważnie po studiach, 25 bym powiedział, na studiach pracuje nie tak wielu i to jakieś dorabianie. Uczniowie zawodówek zaczynali pracę w wieku 17 lat.
W wieku około 27 lat czyli 10 lat później to zaczynają robić co do zasady prawnicy i lekarze, pozostali raczej wcześniej.
Jakby nie kombinować będzie coraz większy społeczny problem z nawisem dziadowskim. Żółci bracia od dawna mają na to sposób, choć co nieco kontrowersyjny.
.